Niedziela, 24 listopada, w programie m.in. Karol Nawrocki - szef IPN - kandydatem PiS na prezydenta, Koalicja Obywatelska stawia na Rafała Trzaskowskiego. Śledztwo po tragedii w Warszawie. Monika Sawka, dobry wieczór. Zaczynamy 19:30. PiS odkrył karty. Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich. W krakowskiej hali Sokół przekonywał, że jest gotowy, aby reprezentować wszystkich Polaków. Ma wystartować z własnego komitetu jako kandydat obywatelski. Łączymy się z Danielem Chalińskim. Dlaczego PiS wskazał właśnie na Nawrockiego? Ma wyróżniać się od innych kandydatów. Zdecydowały o tym osobiste zalety i jego droga zawodowa. Tak mówił Jarosław Kaczyński. Ma być wiarygodny i niezależny. Od tej partii, która go popiera oczywiście. Podał pierwsze obietnice wyborcze. Na sali obecni byli wszyscy kandydaci na kandydata. Im też dziękował prezes partii. Zawsze gotowy, zawsze obecny, zawsze pomocny. To dla mnie wielki zaszczyt. Tato, zapraszam cię na scenę. PiS odkrywa karty, jednocześnie potwierdzając nasze ustalenia. Karol Nawrocki - oficjalnie kandydatem PiS na prezydenta. Zapowiadany przez swojego syna przy filmowej muzyce - tak prezes IPN wkracza do walki o Pałac Prezydencki. Wierzę w Polskę i będę o nią walczył. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jestem gotowy do tego, aby reprezentować wszystkich Polaków. Co ciekawe, jako kandydat niezależny i bezpartyjny. Choć krakowska hala wypełniona była po brzegi zwolennikami i działaczami PiS. Postanowiliśmy poprzeć, bo uznaliśmy, że to jest po prostu w interesie naszej ojczyzny, Polski, że to najlepszy kandydat. Niezależny - podkreślmy. Tak jeszcze przed oficjalną nominacją Nawrockiego decyzję PiS skomentował premier Donald Tusk. Karol, Karol, Karol! PiS emocje wokół swojego kandydata budował od dłuższego czasu. Entuzjazm wśród polityków tuż przed ogłoszeniem kandydata był nieco umiarkowany. Choć wszyscy podkreślali jedno. Obywatelskość i niezależność, jednocześnie poparcie dla kandydata, który dzisiaj zostanie przedstawiony. Jest najlepszy. Ja bardzo wysoko cenię pana Nawrockiego. Ze strony PiS nie obyło się dziś bez wpadek. Poseł Mosiński, zapraszając na dzisiejsze wydarzenie, opublikował instrukcję, którą dostali SMS-em posłowie PiS. To nie jest partyjne wydarzenie, ale kongres obywatelski. Wpis szybko z profilu zniknął, ale w internecie nic nie ginie. Prawo i Sprawiedliwość odwlekało prezentację kandydata. Wiele wskazuje na to, że będzie to 11 listopada. Taki był plan Jarosława Kaczyńskiego. Nazwisko tego, który powalczy o Pałac Prezydencki, mieliśmy poznać właśnie 11 listopada, bo dla PiS to wyjątkowa data. Tego dnia 10 lat temu w tym samym miejscu cała Polska usłyszała nazwisko europosła z Krakowa. W tym roku z okazji Święta Niepodległości Jarosław Kaczyński wziął udział w marszu w Warszawie, choć przez kilka lat go bojkotował. Politycy Konfederacji mówili o politycznym cynizmie. To był sygnał, że rozpoczęła się kampania prezydencka. Giełda nazwisk kandydatów o partyjną nominację ruszyła już kilkanaście tygodni temu. Wymieniani byli Tobiasz Bocheński, Patryk Jaki, Mariusz Błaszczak, Karol Nawrocki, Przemysław Czarnek czy Zbigniew Bogucki. Ostatecznie prezes wybierał swojego kandydata spośród prezesa IPN i byłego ministra edukacji. Mam ten elektorat negatywny i to jest oczywiste. A to właśnie dla Jarosława Kaczyńskiego miało kluczowe znacznie. Ludzie obciążeni władzą przez wiele lat są w sytuacji trudnej, jeśli chodzi o tego rodzaju wybory. Przemysław Czarnek, który był kojarzony z rządami Zjednoczonej Prawicy i chociażby aferą Willa Plus, nie mógłby przyciągnąć nowych wyborców. Konfederacja i inne środowiska prawicowe w drugiej turze prędzej poparłyby właśnie Karola Nawrockiego. Był bokserem, hotelowym ochroniarzem. Jest historykiem, na liście poszukiwanych przez Rosję. Nie ukrywa znajomości z przestępcą. Za rządów PiS awansował na dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. A później dzięki poparciu PiS został prezesem IPN. Dla wielu wyborców jest anonimowy. Kim jest Karol Nawrocki? O Karolu Nawrockim politycy mówią Duda 2.0. I nie chodzi tylko o miejsce ogłoszenia nominacji. Także o fakt, że dziś dla wielu wyborców jest anonimowy. W listopadowym sondażu rozpoznawalności Karol Nawrocki zajmuje ostatnie miejsce, daleko za Mateuszem Morawieckim czy Przemysławem Czarnkiem. Myślę, że Polacy oczekują tego od przyszłego prezydenta, żeby nie był w pierwszej linii frontu okopu politycznego. To efekt czystej kalkulacji - odpowiadają rządzący. Jarosław Kaczyński wie, że jakikolwiek kandydat PiS-u byłby tak obciążony 8 latami rządzenia, że nie chce postawić czy to na byłego premiera, czy byłą premier. Wstydzi się po prostu 8 lat swoich rządów. Karol Nawrocki w żadnej partii nie był, ale też jako prezes IPN być nie mógł. Ma 41 lat i doktorat z historii. Jako 26-latek pracował w gdańskim IPN, za rządów PiS awansował na dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, 3 lata temu dzięki poparciu PiS został prezesem IPN. Nie należy do partii. Będzie to kandydat obywatelski, społeczny. To będzie kandydat obywatelsko podobny, bo owinięty w papierek obywatelskości, a w środku będzie PiS. Prezes nie pozwoli sobie na to, by wystawić kandydata, który nie będzie mu wierny. Od rządu PiS Karol Nawrocki otrzymał 10 odznaczeń państwowych i pozostaje w dobrych relacjach z politykami tej partii. To zdjęcia sprzed 4 dni z Przemysławem Czarnkiem. Dziękuję prezesowi PiS za odpowiedzialność, że dla dobra Polski poparł kandydata, który od zawsze jest bezpartyjny. To pokazuje porażkę PiS-u, przez 8 lat rządzili i przez te 8 lat mieli wielu ministrów, premierów i co? Z tej grupy osób nie byli w stanie wybrać jakiejś jednej osoby? Teraz według rządzących PiS idzie na randkę w ciemno, bo anonimowy kandydat to znaki zapytania. Jeden z nich postawiła Rzeczpospolita, pisząc o tym zdjęciu. Na kawie obok Karola Nawrockiego - Patryk Masiak, pseudonim Wielki Bu, skazany za porywanie kobiet, z zarzutami sutenerstwa, które usłyszał po wyjściu z więzienia. Karol Nawrocki jest Polakiem, zwykłym człowiekiem z krwi i kości. Znajomość z przestępcami to nie atut - odpowiadają rządzący. Trochę się boję, kogo zapraszałby do Pałacu Prezydenckiego Karol Nawrocki, gdyby wygrał wybory prezydenckie. Karol Nawrocki, kiedy jeszcze nie był kandydatem z poparciem PiS, pisał, że zna Wielkiego Bu z bokserskiego ringu, ale o jego problemach z prawem dowiedział się dopiero z artykułu Rzeczpospolitej. W tym samym wpisie przyznał jednak, że podczas spotkania wręczył mu książkę, która ma pomóc w resocjalizacji. Ta historia wyjątkowo brzydko wygląda. I nie jest jedyna. Były kierownik Muzeum Westerplatte o Karolu Nawrockim publicznie mówi tak. Intrygant. Jestem przekonany, że niezależnie od tego, kto będzie kandydatem PiS, następnego dnia okaże się, że jest barbarzyńcą, analfabetą, faszystą, mobberem. Tak ucina dziś temat PiS. Pytania o przeszłość jednak wrócą. W wyścigu o Pałac Prezydencki, gdzie zawodników jest kilku, uciec od nich się nie da. 7 grudnia na Śląsku, dokładnie w Gliwicach, kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich zaprezentuje swój program. Wiadomo, że będzie to Rafał Trzaskowski, który w prawyborach zdecydowanie pokonał Radosława Sikorskiego. Prezydent Warszawy po raz drugi powalczy o Pałac Prezydencki. 5 lat temu był kandydatem opozycji, teraz formacji, która rządzi. Dziękuję wam bardzo! Bitwa z Radosławem Sikorskim o głosy partyjnych kolegów - wygrana. Rafał, Rafał! Teraz bitwa o głosy Polaków. A rywali - znacznie więcej. Trzeba, żeby nasz kandydat był twardy i szedł po zwycięstwo. Które Rafałowi Trzaskowskiemu nie przyjdzie łatwo - przyznają politycy Koalicji Obywatelskiej. Na końcu to będą wybory 50 na 50, każdy głos będzie miał znaczenie i nawet na chwilę nie wolno się w tym boju zatrzymać. To będzie długa, wyczerpująca i bardzo wyrównana kampania i taki będzie też wynik. Z czym kandydat KO już miał do czynienia. Rafał Trzaskowski 5 lat temu przegrał walkę o prezydenturę z Andrzejem Dudą. W drugiej turze różnica była niewielka - około 2%. To nieco ponad 400 tysięcy głosów na ponad 20 milionów oddanych. Tutaj bym jakiegoś znaczenia, co było przed pięcioma laty, nie przywiązywał. Inny zestaw kandydatów, inne czasy, inne poglądy społeczne. Teraz inna jest też sytuacja polityczna. Wtedy rządził PiS. Andrzej Duda w walce o reelekcję zdecydowanie wygrał pierwszą turę. Według sondażu na zlecenie Platformy, który kilka dni temu ujawnił premier, teraz Trzaskowski w pierwszej turze wygrywa z kandydatem PiS. Wtedy mieliśmy do czynienia z kampanią, w której cały obóz rządowy popierał tylko i wyłącznie jednego kandydata, któremu pomagały media, instytucje państwa i któremu pomagało nawet prawo podpisane, napisane przez tego kandydata. Teraz rządzi obóz związany z Rafałem Trzaskowskim, choć pełnej władzy nie ma. Prezydent Duda kieruje ustawy do Trybunału Julii Przyłębskiej, co utrudnia przeprowadzenie części zapowiadanych reform. Rządzących łatwiej jest atakować. Zdaniem politologa Michała Jacuńskiego Trzaskowski musi się z tym zmierzyć. Będzie musiał przyjmować na siebie krytykę za to, co rząd zrobił lub czego nie zrobił, i to jest na pewno wyzwanie. Rząd się wywiązuje ze wszystkich swoich obietnic, mamy przez cały czas olbrzymie poparcie dla rządu. Jeśli będzie druga tura, Rafał Trzaskowski do wygranej może potrzebować głosów tych, którzy rządu nie popierają. Druga tura to, kto na ile mniej zraził swoich potencjalnych tych, którzy głosowali na innych kandydatów, czy ma tą siłę przyciągania, i to tak naprawdę zadecyduje. Na pewno nie można powiedzieć, że Rafał Trzaskowski będzie kandydatem wszystkich Polaków. Trzeba będzie walczyć o każdy głos, przekonywać każdą Polkę, każdego Polaka do ostatniego dnia wyborów. Te odbędą się w maju. Kampania wyborcza ruszy 8 stycznia. To ponad cztery miesiące zbierania tysięcy podpisów, pokonania tysięcy kilometrów, zorganizowania setek spotkań i wieców. 5 lat temu Rafał Trzaskowski miał mało czasu. Nie będę brała udziału w tych wyborach. Kandydatem został po rezygnacji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Przez to miał krótką kampanię. Teraz wielka mobilizacja ruszy jeszcze w tym roku. Widzimy się 7 grudnia w Gliwicach i zaczynamy. Oglądają państwo 19:30. Już za chwilę śledztwo ws. śmierci policjanta, a później jeszcze... Rolnicy są pokrzywdzeni. Jest porozumienie z protestującymi rolnikami. Te postulaty wymagają szeregu rozwiązań ustawowych. Trzymamy pana ministra za słowo. Black Friday - obniżka czy pułapka? Przygotowujemy tysiące rewelacyjnych okazji. To z jednej strony napędzanie koniunktury, a z drugiej - bardzo łatwe opróżnianie portfela. Zdobyła brązowy medal mistrzostw świata, teraz potrzebuje pomocy. Zrzutka jest na nową protezę. Te protezy się dość szybko zużywają. Specjalna grupa śledczych ma wyjaśnić przyczyny tragedii, do której doszło na warszawskiej Pradze. Policjanci próbowali zatrzymać agresywnego mężczyznę. Jeden z mundurowych śmiertelnie postrzelił swojego kolegę. Komenda Główna Policji zapewnia, że funkcjonariusz, z którego broni padł strzał, ukończył niezbędne szkolenie i pozytywnie zdał egzaminy. Służbę pełnił od roku. Ulica Inżynierska na warszawskiej Pradze. To tu w sobotnie popołudnie rozegrały się tragiczne wydarzenia. Policjanci interweniowali w sprawie mężczyzny z maczetą, który od dawna terroryzował okolicę. To nie jest nowa sprawa, ten pan był bardzo często poszukiwany, ludzie zgłaszali, dzwonili na policję. Agresywnego mężczyznę udało się zatrzymać, ale w trakcie akcji jeden z funkcjonariuszy postrzelił swojego kolegę. W trakcie tej interwencji doszło do tragicznego zdarzenia, nie żyje nasz kolega, więc ogromna tragedia. Tragedia, która wywołała falę spekulacji i pytań o okoliczności. Najbardziej nurtujące jest to, dlaczego doszło do strzału skierowanego do drugiego funkcjonariusza, jak to się stało, że nie nastąpiła ta weryfikacja względem siebie policjantów. Do wydarzeń odniósł się w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. "Nie jestem sędzią, nie ja wydam wyrok, O powściągliwość w komentowaniu sprawy zaapelowała również stołeczna policja. Trauma jest na pewno ogromna i ona obejmuje co najmniej kilka bądź kilkanaście osób, bo z jednej strony rodzina policjanta, który zginął, z drugiej - sam sprawca wypadku. Wiadomo, że 21-letni policjant, który oddał strzał, pracował w policji od półtora roku i ma na swoim koncie ponad 70 interwencji. Tak to się dzieje, to nie są filmy amerykańskie. Maciej Karczyński, były policjant, przyznaje, że takie historie pokazują, jak ekstremalnie trudne wyzwania stoją przed policjantami. Sam był w podobnej sytuacji. Kiedy w Goleniowie wchodziliśmy do budynku z dwóch stron i w którymś momencie spotkałem się z kolegą twarzą w twarz z pistoletem wymierzonym w ciemnościach, tylko nasze doświadczenie sprawiło, że nie pociągnęliśmy za spust. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Warszawa Praga. Pseudoeksperci starają się stworzyć jakąś nową wirtualną rzeczywistość, kreują nieprawdę, wylewają hejt na policjantów. Poczekajmy na to, żeby to wszystko zostało dobrze wyjaśnione. Zmarły funkcjonariusz miał 34 lata i dziewięcioletnie doświadczenie w służbie, osierocił dwójkę dzieci. Jego rodzina - jak poinformował szef MSWIA Tomasz Siemoniak - została otoczona opieką. Minister rolnictwa Czesław Siekierski spotkał się w niedzielę z rolnikami, którzy od ponad doby blokowali dojazd do przejścia granicznego w Medyce, na Podkarpaciu. Jest porozumienie - rolnicy zdecydowali się zawiesić protest do 10 grudnia. Do wtorku mają złożyć w ministerstwie postulaty. Równo rok po ostatnim proteście w tym samym miejscu znów pojawili się rolnicy z Podkarpackiej Oszukanej Wsi. Wśród głównych postulatów - obiecane umorzenie ostatniej kwartalnej raty podatku gruntowego i sprzeciw wobec planowanej umowie handlowej Unii Europejskiej z organizacją Mercosur, która zrzesza kraje Ameryki Południowej. Skoro protestowaliśmy tu przeciw stronie ukraińskiej z napływu tych towarów różnego pochodzenia, nieznajomego pochodzenia, gdzie są różne herbicydy, pestycydy i na innych standardach, tak samo się to dzieje dzisiaj z Ameryką Południową. Obawy zdaniem ekonomistów są realne, bo z jednej strony zapewnienie możliwości dostaw z różnych części świata to większe bezpieczeństwo na wypadek kryzysu spowodowanego na przykład wojną. Ale z drugiej - standardy produkcji żywności w Ameryce Południowej są mniej wyśrubowane w kwestii jakości, proces jest tańszy, więc importowanie jej ciągnie za sobą niebezpieczeństwa. Stanowiłoby nieuczciwą konkurencję naszego lokalnego rolnictwa, mogłoby zatem stanowić duże problemy ekonomiczno-gospodarcze naszych rolników, a na to jako państwo nie powinniśmy się zgodzić. Minister rolnictwa i rozwoju wsi, który dziś do rolników przyjechał, zapewnia, że Polska jest umowie przeciwna. Pozostałe postulaty dotyczące utrudnionej produkcji czy wdrożenia programu Aktywny Rolnik zostaną poruszone w specjalnych grupach roboczych razem z protestującymi rolnikami. nie ma możliwości, żebyśmy te postulaty wszystkie... One wymagają szeregu rozwiązań systemowych. Ale chcę powiedzieć, co jest możliwe, kiedy i w jaki sposób. Rolnicy dają ministrowi na te ustalenia dwa tygodnie, licząc od wtorku, kiedy to spisane przez nich postulaty trafią do resortu rolnictwa. Doszliśmy do porozumienia. Po rozmowach z ministrem Siekierskim wśród rolników - umiarkowane zadowolenie, ale i ostrożność. My już spotykaliśmy się tyle razy z ministrem i z przedstawicielami rządu, że my już bardzo ostrożnie do tego podchodzimy, co pan minister nam dzisiaj mówi. Na dziś koniec rozmów, protest został zawieszony do 10 grudnia. A jak nic nie będzie zrealizowane, na pewno z powrotem wychodzimy na ulice, ale to już będzie zmasowany protest, będą protesty na całej granicy wschodniej, Niszczycielski żywioł paraliżuje Wyspy Brytyjskie. Zginęły trzy osoby. Dwie w wypadkach drogowych. Jedna została przygnieciona przez drzewo. Przez sztorm cały kraj objęty jest ostrzeżeniami. Tysiące domów nie ma prądu. W północno-wschodniej Anglii większość lotów odwołano, a wiele połączeń kolejowych zawieszono. Wiele dróg jest nieprzejezdnych. Silny wiatr, deszcz i śnieg. Sztorm Bert szaleje w Wielkiej Brytanii. Zginęły trzy osoby, dwie w wypadkach drogowych spowodowanych trudnymi warunkami i jedna, gdy na samochód runęło drzewo. W kilkudziesięciu hrabstwach jest zagrożenie powodziowe. Musiałem przenieść na górę wszystko, co ma dla nas wartość sentymentalną. Zamierzamy przeprowadzić się, dopóki to się nie skończy. To jest naprawdę smutne. Tysiące ludzi nie mają prądu. Przewoźnicy kolejowi musieli odwołać kilkadziesiąt połączeń. Orkan przywiał ze sobą masy bardzo ciepłego powietrza. W kilka godzin temperatura z poniżej zera podskoczyła do +15. Masy śniegu, które spadły dzień wcześniej, zaczęły gwałtownie topnieć. Do tego wciąż wieje bardzo silny wiatr, osiągający prędkość do nawet 130 km/h. Z tego powodu także na wielu lotniskach operacje odbywają się z opóźnieniem, bo piloci po prostu mają problemy z lądowaniem. Wcześniej cyklon spowodował zniszczenia w Irlandii. Z paraliżem komunikacyjnym mierzyły się też środkowa i północna Francja. W Polsce, choć na dużo mniejszą skalę, pogoda też daje o sobie znać. W części kraju zaznaczonej na żółto - alerty II stopnia przed gołoledzią. W gotowości posypywarki i pługi. Kierowcy powinni zwracać szczególną uwagę na śliskie jezdnie. Jedźmy wolniej i ostrożniej. Lepiej założyć zimowe opony. One są przeznaczone, skonstruowane do jazdy zimą, co oznacza, że ani niskie temperatury, ani opady śniegu nie robią na nich wrażenia. Ale nie tylko gołoledź sprawa problemy. Silny wiatr na Pomorzu. W Ustce rybacy do rana walczyli ze sztormem na Bałtyku. Są wzywani ludzie na daną jednostkę, by pełnić wachtę, w razie gdyby tam się cumy urwały, jednostka zaczęła dryfować w porcie, więc wtedy trzeba działać. Wieje też w górach. W wyższych partiach nawet ponad 100 km/h. Są bardzo trudne warunki, muszą o tym pamiętać entuzjaści zimowych wędrówek. Sypnęło śniegiem. Na stokach stęsknieni za jazdą miłośnicy nart. Jestem tak zgłodniały narciarstwa, więc specjalnie przyjechałem tu już wczoraj, wczoraj jeździłem, jeżdżę tu dzisiaj drugi dzień. Jednak synoptycy prognozują zmianę pogody. Jutro do Polski napłynie cieplejsza masa powietrza. W całym kraju będzie pogodnie, nie będą występowały żadne zjawiska. Więc naprawdę poniedziałek będzie ładny. Na termometrach nawet do 15 stopni. Na horyzoncie zimy na razie nie widać. To szansa na pozbycie się zaćmy i okularów podczas jednej operacji. Klinika Okulistyki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego rozpoczęła program badawczy i u części pacjentów wszczepia soczewki najnowszej generacji. Dzięki temu mogą odzyskać wzrok i wrócić do życia bez okularów. Zaćma zaczyna się niepostrzeżenie. Polega na zmętnieniu soczewki w oku. Najszybciej zauważają ją osoby, które prowadzą aktywny tryb życia. Któregoś dnia rano usiadłem przed komputerem w bardzo dobrze dobranych okularach i zobaczyłem, że mało widzę. Leczenie polega na operacyjnym usunięciu soczewki pacjenta i zastąpieniu jej sztuczną. W tej klinice okulistycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego pojawiła się szansa na wszczepienie nowoczesnych soczewek. Dzięki nim można dobrze widzieć na odległość i z bliska. Realizujemy to w ramach programu badawczego. Nie jest to rozwiązanie dostępne w ramach NFZ, ale cieszymy się, że dla znaczniej części pacjentów możemy sięgnąć po to rozwiązanie. Choć sama zasada operacji zaćmy jest od lat niezmienna, zmienił się sprzęt, którym operuje się tkanki oka. Dziś operacje są znacznie mniej inwazyjne dla oka, trwają krócej niż kiedyś, a pacjenci mogą tego samego dnia wyjść do domu. Żeby dojść do perfekcji podczas operacji zaćmy, warto przejść szkolenie na takim symulatorze. Podobnie jak piloci, który szkolą się na symulatorze, zanim zaczną latać, tak chirurg okulista, zanim zacznie operować, powinien taki trening przejść. To jeden z najnowocześniejszych symulatorów do przećwiczenia kolejnych etapów operacji. Bez narażania pacjentów klinika okulistyki prowadzi szkolenia dla lekarzy z całej Polski. To po Centrum Zdrowia Dziecka drugi taki ośrodek treningowy w kraju. Najtrudniejsze jest tutaj opanowanie własnych ruchów rąk, żeby nie uszkodzić żadnej struktury oka podczas operacji. W tej klinice robi się około 3 tysięcy operacji zaćmy rocznie, to jeden z wiodących ośrodków w Polsce. Na operację zaćmy pacjent czeka u nas około 2 miesięcy , a wcześniej na wizytę kwalifikacyjną czeka około 2 tygodni. Ewa Stalińska będzie miała teraz operację lewego oka. Prawe, zoperowane trzy tygodnie temu, jest jak nowe, świat jest kolorowy. Barwy zupełnie inne. Tym okiem widzę tak, jak pamiętam, jak byłam młoda. Po wszczepieniu nowoczesnych soczewek większość pacjentów będzie mogła uwolnić się od okularów nawet do końca życia. Będę mogła nareszcie umalować sobie oczy. Będę mógł prowadzić samochód bez okularów, chyba że słonecznych, będę mógł jeździć na nartach i zobaczę muldę. Black Friday to czasem wielkie obniżki, ale też wielkie pułapki. W sklepach nie wszystko jest tak wyjątkową okazją, a w internecie jest mnóstwo okazji, żeby dać się oszukać. Choć sprzedawcy dwoją się i troją, żeby przekonać nas do zakupu, to warto mieć oczy z tyłu głowy i głowę na karku. Co zrobić, by już w listopadzie poczuć święta? Wymyślić czarny piątek. Black Friday jak się pani kojarzy? Ze zniżkami oczywiście. Czarny piątek - szaleństwo zakupowe. To szaleństwo zaczęło się pół wieku temu w Ameryce. W piątek przed Świętem Dziękczynienia handlowcy wymyślili, że specjalne oferty przyciągają tłumy klientów. Poluję na telewizor, komputer i gry dla syna. Ruszyła rzeka towarów, ludzi i pieniędzy. Do Polski dopłynęła kilkanaście lat temu. Wszyscy narzekają na listopad, my się cieszymy z listopada. Misia szukam specjalnie dla wnuczki. W Polsce najczęściej polujemy na odzież, elektronikę, akcesoria do domu i kosmetyki. W Polsce się przyjęła taka tradycja, że nie mówimy o czarnym piątku, tylko o tygodniach promocji. Tygodniach, które zaczynają się teraz, ale w strategiach handlowców są planowane od miesięcy. W tych zakupowych polowaniach bardzo łatwo z myśliwego możemy stać się zwierzyną. Handlowcy nie mają wątpliwości, Black Friday to sprzedażowe żniwa. Sklepy internetowe notują tego dnia wzrosty o 8%. Centra handlowe - jeszcze więcej. Ile jest pani w stanie wydać w Black Friday? Dużo. Nie powiem ile, ale dużo. Dla co trzeciego Polaka Black Friday oznacza zakupy od 250 do 500 złotych. Jeżeli wchodzimy do jakiegoś sklepu, coś wydaje nam się promocją, telefon w dłoń, wyszukiwarka internetowa i łatwo sprawdzić, czy możemy znaleźć coś w lepszych pieniądzach. Raczej sprawdzam, porównuję ceny, jak było wcześniej, jak jest teraz. Promocja, przecena, obniżka - to słowa, którymi sklepy nie mają prawa nas oszukiwać. Przedsiębiorca musi pokazywać realną cenę sprzed 30 dni przed obniżką, jaką wprowadza. Na pewno ceny zawsze są zawyżone, taka jest prawda, tak że Black Week jest trochę oszustwem. Jednak według psychologów samo przekonanie, że udało nam się kupić coś taniej, daje poczucie szczęścia. I o to w tym szaleństwie chodzi. Urodziła się bez kości udowej w nodze. Ampfutbol, jak mówi, odmienił jej życie. Aleksandra Płuciennik niedawno razem z drużyną zdobyła brązowy medal mistrzostw świata w tej dyscyplinie. Od dziecka musi poruszać się na specjalistycznych protezach. Potrzebuje nowej, by móc zdobywać kolejne, nie tylko piłkarskie, szczyty. Jeden turniej wystarczył, żeby zdobyły brązowy medal i nasze serca. O kobiecej reprezentacji w ampfutbolu cała Polska usłyszała, gdy nasze piłkarki wywalczyły trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Kolumbii. Jedną z autorek tego sukcesu była Aleksandra Płuciennik. To, że jestem w drużynie, też mi pokazało, że wiele mnie łączy z dziewczynami, bo przecież mamy taką samą niepełnosprawność i w całym życiu miałyśmy podobne trudności. Grająca na pozycji obrońcy 35-latka urodziła się z brakiem kości udowej w lewej nodze. Ale ta niepełnosprawność nie przeszkadza jej być nieustępliwą na boisku. Na Olę mówimy, że to jest nasze takie "polskie Rambo". Jak stoi na obronie, to wiemy, że dobrze wykona swoją robotę. Jest bardzo pozytywną osobą, lubi żartować, ale też pomaga. A teraz sama potrzebuje pomocy. Polskie Stowarzyszenie Piłki Nożnej Osób Niepełnosprawnych zorganizowało zrzutkę na nową protezę dla naszej ampfutbolistki. Będę bardzo wdzięczny, jeśli pomożemy Oli. Ona zrobiła bardzo dużo dla naszego kraju i przywiozła ten medal nie tylko dla siebie, ale także dla nas wszystkich. Brakujące 45 tysięcy złotych to szansa nie tylko na kontynuowanie piłkarskiej kariery, ale także na normalne życie. Chociaż obarczone kłopotami, co z uśmiechem komentują przyjaciele pani Aleksandry. Często na bramkach musimy zejść na bok, ponieważ tytan jest wykrywany. Kiedy mówię, że jest tytanem pracy, to nie tylko chodzi o jej zawziętość, ale również o to, co ma w nodze. Na co dzień Aleksandra Płuciennik pracuje jako technolog w branży kosmetycznej. Z ampfutbolu mimo osiągniętych sukcesów nie może się utrzymać. Gramy po prostu z pasji, chęci i potrzeby serca. I dla kibiców, którzy teraz mogą się odwdzięczyć za radość, jaką dała nam postawa dziewczyn na boisku. Paryż - już w świątecznej odsłonie. Pola Elizejskie rozbłysły światłami. Są spektakularne i sprawiają, że choć do Bożego Narodzenia jeszcze trochę, to w stolicy Francji już można poczuć świąteczny klimat. Dla Francuzów dekoracje są częścią dziedzictwa kulturowego. Nie ma więc mowy, by z nich zrezygnować, mimo że Paryż chce uchodzić za najbardziej ekologiczne miasto w Europie. Odliczanie do świąt: czas, start! Pola Elizejskie przy ponadstutysięcznej publiczności zapłonęły dosłownie milionem świateł. W tym roku lampki święcą aż na 400 drzewach, od Łuku Triumfalnego po plac Concorde. Ale dzięki zastosowaniu energooszczędnych lampek światełka zużyją tylko tyle energii co paryska rodzina rocznie. Bo o ile stolica Francji walczy o tytuł jednego z najbardziej ekologicznych miast w Europie, to nie ma mowy, by w mieście świateł rezygnować ze świątecznych dekoracji, które są tutaj częścią dziedzictwa kulturowego. I to od prawie 150 lat. Nasze pierwsze świąteczne wystawy powstały już w 1893 roku i szybko stały się tradycją. To projekt artystyczny, prawdziwe małe spektakle, nie ma w tym żadnego podejścia komercyjnego. O tytuł najpiękniejszej świątecznej wystawy w mieście co roku walczą wszystkie paryskie domy handlowe, zapraszając do współpracy najlepszych artystów i największe gwiazdy w kraju. Przygotowanie dekoracji trwa dosłownie cały rok. W te święta motywem przewodnim jest podroż, każda witryna jest innym wagonem pociągu. W środku widać 130 marionetek, nad którymi dzień w dzień pracowała setka osób. Bez tych małych ulicznych teatrzyków wielu paryżan nie wyobraża już sobie Bożego Narodzenia. Przychodzimy co roku, za każdym razem jest tu tak samo magicznie. Przyszłam specjalnie po to, żeby je zobaczyć. Naprawdę warto pomimo tłumów. Ratusz i sklepikarze na świąteczne dekoracje wydadzą 2 miliony euro. Ale inwestycja z reguły zwraca się z nawiązką. Na święta do Paryża przyjeżdża co roku 35 milionów turystów. Dziękuję państwu za wspólnie spędzony weekend. W TVP Info już teraz "Rozmowy niesymetryczne". Gościem Doroty Wysockiej-Schnepf jest dziś Michał Żebrowski.