KOLĘDA Wigilia - najbardziej niezwykły wieczór i noc w roku. Czas, gdy chcemy być z tymi, których kochamy. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Mamy właśnie wieczór, na który czeka się cały rok. Dziś najważniejsze - by być razem. Może w mniejszym gronie, ale nikt nie powinien zostać sam. Wigilia - niezwykły wieczór, gdy pamiętamy o tym, co najważniejsze. Dlatego ta rodzina święta spędza we własnym gronie. Teraz ten czas, gdzie można usiąść, popatrzeć sobie w oczy, zaśpiewać, zagrać, i myślę, że to jest najważniejsze. Najbliżsi nam ludzie. Bez nich nic przecież nie miałoby sensu. Cieszymy się z obecności. Z tego, że jesteśmy razem. To są nasze pierwsze święta w naszej ojczyźnie. Jeszcze rok temu Boże Narodzenie w Polsce było dla 12-osobowe rodziny Barnusiów marzeniem. Mieszkali w Mościskach na Ukrainie w bardzo złych warunkach. Polską rodziną najpierw zainteresowała się Fundacja Studio Wschód. Potem ruszył łańcuch dobrych serc i uczynków. I tak jak w styczniu zobaczyłam ich w telewizji, w lutym spotkaliśmy się w Mościskach, no to na koniec czerwca mieszkali oni tutaj. We własnym, dużym domu, we wsi Głębowice na Dolnym Śląsku. Cieszymy się, że możemy te pierwsze święta z taką radością spędzić tutaj. Dom naprawdę jest wymarzony, każdy kątek, każda rzecz jest przeze mnie wymarzona. Żaden dom jednak, nawet największy i najładniejszy, nie zastąpi najbliższych. Płakałam i wiedziałam, że chcę żyć, i myślałam o moich dwóch wnusiach. Pani Małgorzata walkę z COVID-19 wygrała. Docenia teraz najprostsze, najzwyklejsze rzeczy. Jakie to jest super, że mogę się pobawić z wnusiem, jakie to jest super, że mogę głaskać kota, jakie to jest super, że mogę przeczytać kolejną książkę. Nie wszystkim było to dane. Ich nieobecność boli nas każdego dnia. Dziś jednak szczególnie. Przeżywamy ten trudny czas pandemii, wiele osób jest już na drugim brzegu, w ten wigilijny wieczór o nich myślimy, za nimi tęsknimy. Puste miejsce przy stole więc nie jest już tylko miejscem dla zbłąkanego wędrowca, niespodziewanego gościa. To też miejsce dla tych, za którymi tęsknimy. I tych, których wśród nas już nie ma. Puste miejsce - jedna z najpiękniejszych wigilijnych tradycji. Tych tradycji zresztą u nas wiele. Wigilijne potrawy, kolędy, podarki pod choinką. A po wigilijnej kolacji - pasterka. Bo Wigilia przecież to oczekiwanie. I przebaczenie. Czas, by być lepszym, choć trochę. Jak nie dziś, to kiedy? Ten gest dzielenia przypomina o przykazaniu miłości bliźniego, że powinniśmy się dzielić z potrzebującymi naszą miłością, tak jak dzielimy się chlebem. Dzielmy się i świętujmy. A co jutro? Śnieg spadł, więc saneczki na pewno, układanie puzzli, dzieciaki uwielbiają. Cieszmy się więc i uczmy doceniać małe rzeczy. Papież Franciszek, podobnie jak w ubiegłym roku, rozpoczął celebrowanie pasterki w bazylice watykańskiej znacznie wczesnej niż tradycyjnie. Łączymy się z nasza rzymską korespondentką Magdaleną Wolińską-Riedi. Powiedz, jak wyglądają tegoroczne uroczystości? To kolejne Boże Narodzenie w Watykanie w cieniu pandemii. Kolejna pasterka papieża o tak wczesnej porze. Bazylikę wypełniają kardynałowie i pielgrzymi. Można śledzić transmisję na żywo na placu św. Piotra za pośrednictwem telebimów. Atmosfera jest niepowtarzalna. Jeszcze jutro papież spotka się z wiernymi. Także w Betlejem, miejscu narodzenia Chrystusa, świąteczne obchody drugi rok z rzędu są inne niż zwykle. W związku z nowym wariantem koronawirusa Izrael nie zezwolił na przylot zagranicznym pielgrzymom i turystom. Betlejem. Miasto, z którego pochodził biblijny król Dawid i w którym według starotestamentowych proroctw miał narodzić się Mesjasz. Wskazywano, że Betlejem jest najlichsze spośród miast Judy. A więc to zapowiadało, że przyjście Mesjasza, przyjście Zbawiciela dokona się w warunkach, które odbiegają, jeżeli tak można powiedzieć, od sytuacji ludzi możnych, bogatych. Jednak Maria i Józef nie mieszkali w Betlejem, a w Nazarecie, w Galilei, na północy Izraela. Do miasta przodków Józefa przybyli ze względu na spis ludności. To najbardziej prawdopodobna trasa ich wędrówki, licząca 140 km. Do Betlejem na Boże Narodzenie zwykle przybywały tysiące pielgrzymów i turystów. Koronawirus pokrzyżował te plany drugi rok z rzędu, co pogarsza sytuację finansową mieszkańców miasta i okolic. Atmosfera jest smutna, w przeciwieństwie do wcześniejszych lat. Koronawirus bardzo mocno w nas uderzył. Ale miejscowi chrześcijanie świętują, co jest już odmianą w stosunku do ubiegłego roku, gdy obowiązywały surowe restrykcje. Na placu Żłóbka znów odbyła się tradycyjna procesja skautów. A to już uroczysty przyjazd łacińskiego patriarchy Jerozolimy. Jadąc ze świętego miasta do Bazyliki Narodzenia w Betlejem, arcybiskup mija mur oddzielający Izrael od terytorium Autonomii Palestyńskiej. W Boże Narodzenie świętujemy przyjście na świat Zbawiciela. To narodziny radości i miłości, dlatego chcę powiedzieć wszystkim, przede wszystkim Palestyńczykom, że musimy patrzeć w przyszłość z nadzieją i pozostawać zjednoczeni i silni, w pokoju i solidarności. Łaciński patriarcha Jerozolimy o północy miejscowego czasu odprawi pasterkę, po której złoży figurkę małego Jezusa w Grocie Narodzenia. Ci, którzy dziś są na służbie, bronią polskiej granicy, te święta muszą spędzać w wyjątkowych okolicznościach - z dala od bliskich, ciągle w gotowości. To żołnierze, strażnicy graniczni, policjanci. Dziś na granicy polsko-białoruskiej mundurowych odwiedzili premier i minister obrony narodowej. Awansować, żebyśmy wszyscy spotkali się na oficerce. Tego nam też życzę. Wyjątkowe chwile w wyjątkowych okolicznościach. Przygotowania trwały od samego rana. Żeby wszystko było jak trzeba - tradycyjnie. Przyrządzamy właśnie karpia, do tego mamy również śledzia z cebulą, rybę po grecku oraz śledzia po kaszubsku. No i oczywiście barszcz z uszkami. Oraz wszystko to, bez czego święta Bożego Narodzenia - trudno sobie wyobrazić. Choć nic nie zastąpi chwil z rodziną. Jesteśmy w ciągłym kontakcie, codziennie rozmawiamy przez telefon. Choinka, prezenty, życzenia i podziękowania. Dziękuję za waszą codzienną służbę na granicy polsko-białoruskiej, stanowiącej jednocześnie granicę UE i państw należących do NATO, dziękuję za waszą postawę, za wasz wysiłek. Tym ludziom słowo "dziękuję" należy się teraz jak nikomu innemu. Wypowiedzieć je w różny sposób postanowili też najmłodsi. Taki sposób, piękny gest naprawdę. Dzięki nim Polacy mogą czuć się bezpieczni. To oni od miesięcy bronią polskiej granicy. W obliczu kryzysu migracyjnego wywołanego przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Bardzo dobrze dostrzegamy to bezpieczeństwo, które dzisiaj jest, ale trudno nam sobie wyobrazić, jakiego niebezpieczeństwa uniknęliśmy. Dla wielu to nie są pierwsze święta na służbie. Ale dla wszystkich to pierwsze Boże Narodzenie w takiej sytuacji. Gdy zagrożenie - atak - może przyjść w każdej chwili. Wybierając służbę, każdy żołnierz liczył się z tym, że będzie może taka sytuacja, która będzie wymagała właśnie poświęcenia dla tej służby, jesteśmy na tym zgrupowaniu i staramy się bronić Polski, bronić polskiej naszej granicy. Jest to trudne do przewidzenia, jaki możliwy scenariusz wydarzy się kolejnego dnia, natomiast jest dosyć stabilnie, tej doby nie było siłowych przekroczeń granicy. Na szczęście. Oby przynajmniej święta Bożego Narodzenia polscy bohaterowie mieli spokojne. Ministerstwo Zdrowia poinformowało o ponad 15 tys. nowych wykrytych przypadków koronawirusa w Polsce. To mniej niż w tydzień temu, ale w Europie szybko rozprzestrzenia się nowy wariant - stąd też dodatkowe obostrzenia i apele o szczepienie się i przestrzeganie podstawowych zasad jak maseczki czy dystans. To już drugie takie święta Bożego Narodzenia, święta w dobie pandemii. W tym czasie świątecznym chcemy już troszkę zapomnieć o tej epidemii, chcemy spotkać się z najbliższymi, ale powinniśmy jednak ciągle przestrzegać tych zasad, i to jest mój apel. Dla wielu pacjentów i lekarzy to będzie czas z dala od bliskich. Myślę, że nawet przy kilku wypisach, które dzisiaj mam, za chwilę będą kolejne przyjęcia. Tak że niestety, ale te święta będą pracowite. W szpitalach w całej Polsce ze względu na COVID przebywa ponad 20 tys. osób, ponad 2000 pod respiratorami. Oczywiście pacjenci mają telefony, my starami się te telefony na bieżąco im ładować i umożliwiać kontakt z rodziną, u części pacjentów ze względu na stan zdrowia niestety nie jest to już możliwe. Stąd też apele o przestrzeganie podstawowych zasad czy choćby proste czynności, jak częste wietrzenie pomieszczeń. Ze względu na bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich. Nic nie zastąpi naszej odpowiedzialności, naszego zdrowego rozsądku, także o to też apelujemy. Ograniczenia w ostatnim czasie wprowadziły niemal wszystkie państwa w Europie. We Włoszech to m.in. obowiązek noszenia maseczek na zewnątrz. Teraz w Wiadomościach świąteczne przesyłki dla bohaterów. Kartki z życzeniami, wyrazy uznania i paczki z żywnością i prezentami. Roznosili je wolontariusze, harcerze i żołnierze WOT w całej Polsce. Dzień dobry, panie kapitanie, my do pana z paczką świąteczną. To wszystko specjalnie dla nich. Bohaterów Armii Krajowej i innych organizacji niepodległościowych. Bardzo dziękuję, naprawdę jestem wzruszony. Proszę, panie kapitanie, na nas zawsze liczyć - pan wie, że można do nas zawsze zadzwonić, jak coś, to pomagamy. Wolontariusze, harcerze, terytorialsi. Ludzie dobrej woli. To, co robimy, to jest taki wyraz pamięci. Przez kilka ostatnich dni roznosili takie świąteczne paczki, a w nich m.in. barszcz, pierogi, miód, pierniki, makowiec i inne wigilijne potrawy, by kombatanci ten wyjątkowy dzień mogli spędzić godnie. Cieszę się z tego, że ktoś jest jeszcze taki na świecie, w tej Polsce, w Warszawie, że pamięta o nas. To spłata długu, który mamy wobec tych ludzi - za to, co zrobili, za to, czego dokonali, za to, co poświęcili, co byli w stanie poświęcić. I robią to nadal, z Polską w sercu - wspierają żołnierzy i funkcjonariuszy w służbie na wschodniej granicy. Odwiedzamy się często. Jesteśmy z kombatantami na co dzień. Staram się pomagać. Przypomina mi się taka akcja, jak pojechaliśmy rikszami razem przez starówkę. Po wybuchu pandemii to właśnie oni w ramach akcji "Obiady dla bohaterów" dostarczali weteranom posiłki. I razem z żołnierzami i terytorialsami pomagali im dotrzeć na szczepienie. Tak jak pułkownikowi Kazimierzowi Klimczakowi, który w tym roku skończył 107 lat. Wiele z takich inicjatyw nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie, także to finansowe, Ministerstwa Obrony Narodowej. Pamiętamy na co dzień o kombatantach, o weteranach, o żołnierzach, powstańcach warszawskich, którzy ryzykowali swoje życie i zdrowie dla wolnej Polski - ta pamięć sprowadza się do pomocy, jaką żołnierze wojska polskiego świadczą właśnie dla kombatantów. Okres Bożego Narodzenia to czas obdarowywania. Są jednak ludzie, którzy nawet nie marzą o prezentach gwiazdkowych. Dla nich ważne jest przetrwanie kolejnego dnia. I to właśnie do nich docierają Stowarzyszenie "Pomoc Kościołowi w Potrzebie", Polska Misja Medyczna czy Orla Straż. Polacy mają wielkie serca. U nas rodzą się prywatne inicjatywy pomocy, i to nie tylko w okresie świątecznym. Taką inicjatywą jest fundacja Orla Straż, pomagająca ofiarom terroryzmu m.in. w Iraku. Przez kilka lat mieszkaliśmy całą rodzina w namiocie. Szczególnie zimą było bardzo ciężko. Latem, w upale, też było źle. To był najtrudniejszy czas w naszym życiu. Fundacja buduje niewielkie murowane domy. Od 2018 r. postawiła już ponad 70 budynków. Na ten pomysł wpadł żołnierz przeniesiony do rezerwy. Staramy się odbudować im życie. Otwieramy im np. warsztaty, odbudowujemy miejsca pracy. Dotychczas 92 miejsca pracy małych rodzinnych firm odbudowaliśmy w Iraku. Rolnikom odkupujemy stada zwierząt. To ofiary tzw. Państwa Islamskiego, podobnie jak mieszkańcy obozu Alwand 1, w którym od lat działa Polska Misja Medyczna. 800 rodzin w miejscu odciętym od świata. Bez bieżącej wody, prąd - tylko 2 godziny dziennie. Pracujemy w guberni Erbil, gdzie dostarczamy pomoc w kilku obozach. Przede wszystkim to, co nas bardzo wyróżnia, to to, że dzięki nam pomoc dentystyczna, opieka stomatologiczna jest zapewniona tym osobom, również dzieciom. Ostatnio Polska Misja Medyczna pomogła w sprowadzeniu do Polski trzech Afganek. Sara, Asma i Shahida to trzy młode himalaistki. Przejęcie władzy przez Talibów zmusiło je do ucieczki z kraju. Kiedy Talibowie weszli, szanse na normalne życie przepadły. Kobiety nic tam nie mogą zrobić. Polska Misja Medyczna pomogła w zdobyciu wiz. Osoby, które spotkaliśmy w Krakowie, dały nam ogromną szansę. Dzięki nim możemy kontynuować naszą edukację i jesteśmy im wdzięczne za to. Dziewczyny zapisały się tu na studia. Dzięki temu mogą zostać w Polsce. Rozpoczynają też intensywny kurs języka polskiego. A to granica libańsko-syryjska. Jeden z wielu obozów dla syryjskich uchodźców rozsianych wzdłuż jej linii. Tu wsparcie niesie Stowarzyszenie "Pomoc Kościołowi w Potrzebie". Ten obóz jest akurat takim szczęśliwym miejscem, gdzie udało nam się po raz drugi przybyć przed świętami z pomocą, która jest najbardziej potrzebna, czyli żywność. Dzięki tej pomocy z Polski do mieszkających tu Syryjczyków dotrze 10 tys. paczek. To miała być pierwsza pasterka w nowym kościele, ale dla mieszkających pod Lwowem Polaków tegoroczne Boże Narodzenie będzie niezwykle trudne. Dach budowanej z mozołem od kilku lat świątyni spłonął i choć widok wnętrza kościoła budzi przerażenie, parafianie nie tracą nadziei, licząc na pomoc ludzi dobrej woli. Tak jeszcze niedawno wyglądał kościół w podlwowskich Brzuchowicach. W budowie, która trwała 5 lat, uczestniczyli sami parafianie. Choć jeszcze niewykończony, w minionym roku już służył. Tegoroczna pasterka miała być wyjątkowo uroczysta. Marzenia proboszcza i nasze były takie, żeby się spotkać już na Boże Narodzenie już tutaj. No ale niestety. Doszło do pożaru, spłonął doszczętnie dach nowo wybudowanego kościoła. Dach był już skończony, pokryty kasetonami drewnianymi, piękny był dach, ściany też już były pomalowane praktycznie. Proboszcz Piotr Worwa mimo tak strasznego widoku nie stracił nadziei. Dużo ludzi było zaangażowanych w pomoc temu kościołowi, właśnie z Polski, i znajomych, i z rodziny. W pomoc parafianom, w większości niezamożnym, włączył się metropolita lwowski. Nie potrafią o własnych siłach odbudować spalonej świątyni, dlatego zwracamy się do ludzi dobrej woli, o dobrym sercu, aby przyszli nam z pomocą. Odbudowa dachu kościoła będzie kosztować około miliona złotych. Liczy się każda wpłacona złotówka. Wygląda to dramatycznie, to wszystko zostało w 100%, jeśli chodzi o dach, zniszczone, i tutaj każde wsparcie jest niezbędne, żeby ten kościół odbudować. Środki zbiera fundacja Semper Fidelis, która w tym celu założyła specjalne subkonto. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku chociaż, jeśli taka wola Boża będzie, to się spotkamy już w kościele normalnie. To byłby najlepszy prezent dla Polaków z parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w podlwowskich Brzuchowicach. Wigilia to chyba ten najbardziej wyczekiwany dzień w roku. W końcu nadszedł, a wraz z nim całe mnóstwo zwyczajów i tradycji. Sianko pod obrusem, talerz dla wędrowca czy absolutny zakaz kłótni - to te najpopularniejsze. O tych mniej znanych opowie Jakub Wojtanowski. Święta Bożego Narodzenia zawsze zaczynają się w kuchni. I my też tak zaczniemy ten materiał. Na śląskich stołach króluje dziś moczka. Ile rodzin, tyle przepisów na ten słodki przysmak. Czym dom bogatszy, tam się więcej do tego dodawało tych lepszych składników. A jak taki biedny dom był, tam były kompoty, orzechy, był piernik. A to już Kaszuby i gwizdy, czyli tutejsi kolędnicy. Każda z postaci, które chodzą po domach i robią raban, ma swoje zadanie. Moim głównym atrybutem jest drabina po kaszubsku, po której wspinam się na dach, czyszczę komin. Żeby potem rodzina mogła sobie rozpalić to ognisko, wiadomo, domowe i poczuć się super w święta. Na czele barwnego i głośnego korowodu idzie gwiazdor. Nie wygląda jak Święty Mikołaj, ale to on przynosi tu dzieciom prezenty. Dzieci pytam o to, czy potrafią się przeżegnać i czy były grzeczne. Jak były grzeczne, to dostają ode mnie podarunek, cukierka. A jak nie, to korbaczem! Wyjątkowe zwyczaje oczywiście na Podhalu. Wciąż można tu znaleźć domy, w których choinka wisi pod sufitem do góry nogami. To tzw. podłaźniczka. Z dawien dawna na pewno się nie stroiło, bo to był po prostu symbol. Z czasem, kiedy pokolenia się zmieniały i przychodziły nowe mody, no to tak jak my teraz mamy lampki, jedziemy kupić do sklepu lampki, to ludzie mieli jabłka, orzechy. W górach, ale i wielu innych częściach Polski tuż po uroczystej kolacji domownicy dzielą się opłatkiem ze zwierzętami. Nie tylko tymi domowymi. Żeby to się po prostu dożyło. Dożyło i mnożyło. Niestety nie wszystkie zwyczaje przetrwały do dziś. Dawniej w rogu każdej izby na Kujawach stał taki jak ten snopek. Miał zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku, ale też z niego wróżono pannom i kawalerom. Potrząsano tym niewymłóconym snopkiem zboża i liczono, ile ziaren spadło na podłogę. Jeśli była parzysta ilość, to znaczyło, że w niedługim czasie wyjdą za mąż, ożenią się. W szybkim zamążpójściu pomóc miało tarcie maku w Wigilię. W naszej tradycji zakorzeniły się tak mocno, że większość nie wyobraża sobie bez nich świąt. Polskie kolędy i pastorałki - fenomen na światową skalę. Dlaczego je kochamy, na czym polega ich niezwykłość - to pytania, na które odpowiedzi szukał Damian Szmagliński. ŚPIEW: Anioł pasterzom mówił: Chrystus się wam narodził. W domach... ...i w kościołach. ŚPIEW: Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi. Solo... ŚPIEW: Bóg się rodzi, moc truchleje. ...czy w zespole. ŚPIEW: Pan niebiosów obnażony. I tak od setek lat w czasie świąt Bożego Narodzenia rozlega się śpiew kolęd. Najstarsze znane kolędy bożonarodzeniowe pochodzą, jeśli chodzi o Polskę, z XV wieku i możemy mówić, że wtedy zaczął się ten zwyczaj. Zwyczaj niezwykle popularny dawniej i dziś. Szczyt popularności kolęd, ich rozpowszechnienia, był w końcu XIX i początku XX wieku, w czasie, kiedy Polska na mapie Europy nie istniała, a kolędy właśnie były jednym z tych takich mocnych akcentów tego, że Polska istnieje i polska kultura istnieje. Polacy jako naród mają ten dorobek pieśni bożonarodzeniowych szczególnie wielki, według różnych szacunków mówi się o 500, a nawet 800 kolędach i pastorałkach. To fenomen na światową skalę. Z narodzenia Pana dzień dziś wesoły, wyśpiewują chwałę Bogu żywioły. My wierzymy, że te kolędy to jest historia prawdziwa i sięgamy tak naprawdę do korzeni naszej wiary. Dzięki kolędom możemy poczuć bliskość Boga. Jak zauważa Jacek Sykulski, są w nich zawarte pokłady wszystkich emocji. Od radości po nostalgię, po smutek, taki charakter, bym powiedział, polski, że jesteśmy tacy bardzo różnorodni, jesteśmy w sobie czasami bardzo sprzeczni. Jedną z najstarszych i najbardziej znanych jest kolęda "Bóg się rodzi" autorstwa Franciszka Karpińskiego. Nie ma mszy, nie ma pasterki w czasie Bożego Narodzenia, żeby ta kolęda nie zabrzmiała i ona nieodmiennie wzrusza, jest niewątpliwie królową kolęd staropolskich. W gronie najstarszych są też kolędy "W żłobie leży", "Anioł Pasterzom mówił" i... Przybieżeli do Betlejem pasterze. Nieważne, czy jesteśmy mali, czy duzi, czy znamy kolędy pojedyncze słowa czy całość, warto je śpiewać, żeby się radować z tego Bożego czasu Bożego Narodzenia. Wigilijne spotkania w wielu polskich domach wciąż trwają. To szczególny dzień. Czas życzeń, które składamy z radością i wiarą w ich spełnienie. Piękne i ważne słowa płyną dziś z wielu stron. Święta Bożego Narodzenia, święta narodzin Chrystusa, święta nadziei, której dzisiaj potrzebujemy, bo z nadziei wyrasta siła. Świątecznej radości, a także dobrego zdrowia, rodzinnej harmonii i pomyślności. Wszystkim naszym rodakom w kraju i za granicą życzymy spełnienia planów i marzeń, ale nade wszystko wewnętrznego pokoju, niezmąconego obawami i troskami, których nie szczędził nam mijający rok. Święta Bożego Narodzenia wypełnia blask dobra i radości - cieszmy się nim, bądźmy razem, myślmy o sobie dobrze, szukajmy tego, co łączy, a nie dzieli, razem zawsze jesteśmy silniejsi. Niech opłatek, którym się łamiemy przy wspólnym stole, a także żłobek betlejemski, będą symbolami pokoju, nadziei i miłości we wszystkich naszych polskich domach. Aby nowy, 2022 rok, był dla nas wszystkich lepszy, zarówno prywatnie, jak i zawodowo, niech będzie to czas wszelkiej pomyślności, realizacji planów i marzeń. A my zapraszamy państwa do Jedynki. Tam od 21.15 wyjątkowy koncert "Gwiazdy na gwiazdkę", podczas którego będzie można usłyszeć najpiękniejsze polskie kolędy. Radość kolędowania. Nadzieja i miłość. Najpiękniejsze kolędy i wspaniali artyści. Koncert "Gwiazdy na Gwiazdkę" dziś od 21.15 w Jedynce. I jeszcze jeden świąteczny prezent od TVP. Serial, który zgromadził wielomilionową widownię. Dziś początek kolejnej części opowieści o losach pięknej i walecznej Katieriny. Czyli premierowy odcinek 3. sezonu "Zniewolonej". Nowi intrygujący bohaterowie, wciągające wątki, polskie akcenty. Jestem polskim szlachcicem. I oczywiście ona, piękna i odważna Katierina. Żaden z notariuszy nie podpisał listu uwalniającego Katierinę Wierbicką. Serial to międzynarodowy hit ukraińskiej produkcji. Dlatego "Zniewoloną" pokochali również widzowie TVP. Klimat tego filmu, kostiumy, specyficzny ten film. Można było się troszkę zorientować, jak wyglądało życie w carskiej Rosji. Miliony widzów w całej Polsce z utęsknieniem czekało na kolejne odcinki i powrót swoich ulubionych bohaterów na ekrany. Katia. Ona najbardziej mi się podoba. I ten zły nadzorca, co tam molestuje wszystkich. Takie dwie skrajności. Wszyscy czekaliśmy na to. I co teraz? Wróci to, co było? TVP przygotowała świąteczny prezent dla wszystkich fanów serialu. Nowy sezon serialu. Dziś tuż po "Wiadomościach" na antenie Jedynki widzowie będą mogli poznać dalszy ciąg historii pięknej i walecznej Katieriny. To będzie premierowy odcinek 3. sezonu serialu. Dzisiaj obejrzę, po 20.00 chyba ma być. Bardzo nam się podobała, rewelacja. Będziemy oglądali na pewno. Od początku losy Katieriny Wierbickiej na antenie TVP śledziła wielomilionowa widownia. Biedna dziewczyna. Raczej niebanalna. Ja bardzo to przeżywam. W rolę głównej bohaterki wciela się Sonia Priss. To wszystko wina panny młodej. Jest przeklęta. Pierwszy odcinek. "Zniewolona". Dziś o 20.15 w Jedynce. Kolejne o tej samej porze w pierwszy i drugi dzień świąt. Mój dom i moje życie są tam gdzie ty. Kolejne premierowe odcinki 3. sezonu: 1, 2, i 6 stycznia, a od 9 stycznia w każdą niedzielę po 2 odcinki. Dzisiaj to wszystko, ja życzę państwu pięknych świąt, tego, by radość, wiara, nadzieja i miłość zapanowały wszędzie - w Bełchatowie, w Purdce, w Niechcicach, w każdym zakątku Polski i świata. Wesołych świąt, do zobaczenia. Dobiegł końca Adwent, czas czuwania i przygotowania serca do świąt Bożego Narodzenia. Był to czas z pewnością trudny, mocno naznaczony pandemią i jej ofiarami, restrykcjami i ogólnym zmęczeniem. Mocno nas wszystkich absorbowały wydarzenia związane z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej. Nie brakowało też trudności, które wnosiły w nasze życie społeczne, rodzinne, osobiste różnego rodzaju podziały i wzajemne nieufności. Niejednokrotnie również nasza wiara była wystawiona na wielką próbę. Święty czas Bożego Narodzenia wpływa na wyciszenie, przynajmniej częściowe,