Kłótnia o nieobecnych. Ja żądam od pana, żeby pan ich dopuścił. Cieszy mnie to pańskie nawrócenie na stosowanie zasad konstytucyjnych. Lotos za bezcen? Orkiestrowa lista zakupów. Gdyby nie WOŚP to by mojej córki już nie było na tym świecie. Oglądają państwo główny program informacyjny TVP. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. A na początek Sejm bez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Za to z zapowiedzią, że się tam pojawią w najbliższych dniach i na własnych warunkach. Wobec Mariusza Kamińskiego stosowano tortury - mówi Jarosław Kaczyński i jest przekonany, że to decyzja Donalda Tuska. Szef rządu odpowiada, że na oskarżenie spogląda z politowaniem. A Marcin Antosiewicz opowie państwu, jak sejmowe emocje rozgrzane tuż przed posiedzeniem z każdą minutą opadały. Telewizje informacyjne od rana szykowały się na gorące ujęcia. Setki kamer i obiektywów wycelowane w wejścia do Sejmu. Dziesiątki reporterów gotowych do relacjonowania wydarzenia dnia. Gdzieś się ukrywają? Jak mawiali w "Vabanku" - trzeba było uważać. Plotka goniła plotkę, że Mariusz Kamiński z Maciej Wąsikiem weszli do Sejmu w nocy, albo że do parlamentu wprowadzi ich prezydent. Napięcie rosło. O 10 miało się wszystko wyjaśnić. Sejm, ulica Wiejska - zobaczmy jaki będzie początek tych obrad. Otwieram posiedzenie! Miejsca byłych posłów pozostały puste. Panie Hołownia, szanowni państwo! Kamiński i Wąsik nie przybyli do Sejmu. Ale temat żył. To, co pan wyprawia w ostatnich tygodniach, to jest hańba! Hańbą okrywa pan izbę niższą polskiego parlamentu. Jeszcze niedawno pan płakał nad konstytucją, a dzisiaj pan ją bezczelnie łamie! Konstytucja! Czas się panu kończy, panie Wójcik. Dobrze, niech mnie pan posłucha. Czas się panu kończy, panie Wójcik. Ja żądam od pana, żeby ich pan dopuścił. Płacz nad konstytucją, to jedno, a jej stosowanie i posiadanie w sercu, to drugie. Ja robię te dwie rzeczy i cieszy mnie też to pańskie nawrócenie na stosowanie zasad konstytucyjnych, o których pan mówił. Marszałek stoi na stanowisku, że mandaty poselskie Kamińskiego i Wąsika wygasły wraz z prawomocnym wyrokiem sądu, który skazał ich na dwa lata więzienia, że prezydenckie ułaskawienie przywraca im wolność, ale nie miejsca w Sejmie. PiS zapowiada, że do Sejmu wrócą. To jest bezprawie, czego chcecie! Wasze rządy bezprawia się skończyły! W tle sporu o ułaskawionych posłów wybuchła kłótnia o protesty rolników i wzajemne tytułowanie się. Ale pan wymienił moje nazwisko. Wymieniłem, bo pan wymienił moje. Panie Kaczyński! Dopłacano za to, że Panie prezesie! Słucham? Panie pośle Kaczyński, tak, tak, panie prezesie... Panie premierze, jak tam chcecie... Przychylam się do okrzyków - cicho. Do roboty, panie Kołodziejczak! A nie lansowanie się w mediach, lansowanie się na mównicy sejmowej. Do roboty. Panie prezesie, panie pośle. Wysoka Izbo, po tych... Mam nadzieję, że dowiem się w jakim trybie. Tryb pozostał tajemnicą. Prezes Kaczyński zarzucił rządowi łamanie prawa. A w końcu w słowny klincz wszedł premier. Kiedy przemawiał pan minister Kołodziejczak i zwrócił się do pana prezesa Kaczyńskiego per panie Kaczyński, pan prezes Kaczyński odpowiedział mu: ty gówniarzu. Na sejmowych korytarzach reporterzy gonili uciekających polityków. Jarosław Kaczyński stwierdził, że Mariusz Kamiński był torturowany w więzieniu, bo karmiono go na siłę, co powiązał z powodem jego dzisiejszej nieobecności. No bo są z naturalnych powodów w złej formie. Kiedy więc można się ich spodziewać? Zobaczymy. Sami zainteresowani zapowiedzieli, że pojawią się w Sejmie na własnych warunkach. Jak mówił klasyk: polityka to jest show biznes dla brzydkich ludzi. I to, co tutaj się dzieje: Janusz Kowalski pouczający nas na okoliczność, żeby się nie lansować, tylko pracować i te wszystkie inne wypowiedzi. Takiej samokrytyki ta izba jeszcze nie słyszała, ale przyjmuję ją z godnością! I na tym skończmy sprawozdanie z dzisiejszych obrad Sejmu. Coraz więcej pytań o fuzję Orlenu z Lotosem. To może być największa afera w wolnej Polsce - mówią przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej. Sprzeciwiamy się bezpodstawnym zarzutom, opartym na nieopublikowanym raporcie NIK-u - odpowiada koncern. Warto odpowiedzieć na jeszcze kilka pytań, w tym przede wszystkim o sprzedaż Lotosu za mniej niż 1/4 wartości. Te zdjęcia to już historia, ale ta sprawa, sprzedaży części lotosu - jest właśnie przez wielu polityków i ekonomistów nazywana największą aferą ostatnich lat. Wypominają, wielomiliardową stratę i brak nadzoru Ministerstwa Aktywów Państwowych. Takie zarzuty, w specjalnym raporcie formułuje też Najwyższa Izba Kontroli oceniająca fuzję Orlenu i Lotosu. Mamy do czynienia z największym skandalem ekonomicznym i pytanie w tej sprawie pojawia się jedno, i dla mnie jest oczywiste: kto wziął na boku pieniądze? Na to pytanie musi odpowiedzieć prokuratura. Przed dokonaniem fuzji i sprzedaży pakietu Saudyjczykom prezes Daniel Obajtek przekonywał, że wynegocjowana cena jest zadowalająca, że takie są światowe standardy. Umowy, które zostały zawarte są zawarte zgodnie ze standardami obowiązującymi na całym świecie i tu nie ma żadnego ryzyka. Tymczasem według Najwyższej Izby Kontroli największy koncern paliwowy na świecie Saudi Aramco zapłacił za aktywa Lotosu o 7,2 mld zł mniej niż były one warte. Szczególnie mało miał uzyskać ze sprzedaży 30% udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Według Najwyższej izby kontroli Saudyjczykom zakup tych udziałów zwrócił się w zaledwie 15 miesięcy. A to były już minister Aktywów Państwowych. Panie premierze nie ma pan sobie nic do zarzucenia? Nie, nie mam. Zarząd Orlenu też odpiera zarzuty twierdząc, że raport sporządzono w oparciu o niewiarygodne dokumenty. Pojawiające się w ostatnich dniach w przestrzeni publicznej tezy, dotyczące warunków sprzedaży części aktywów Grupy Lotos, mają charakter spekulacji i nie opierają się na faktycznych przesłankach. Co ciekawe raport NIK nie zawiera materiałów pozyskanych od Orlenu, ponieważ władze spółki uniemożliwiły jej kontrolę. Dane do raportu pozyskano od instytucji państwowych. Sprawdzamy wszystkie dostępne materiały związane z tą transakcją, które są dostępne w ministerstwie aktywów państwowych. A co na to politycy PiS? To są doniesienia w ramach właśnie tej polityki zemsty i odwetu. Jestem o tym głęboko przekonany, że pan minister Jacek Sasin i wszyscy jego współpracownicy także oczywiście z kierownictwem PKN Orlen kierowali się polską racją stanu. Inne zdanie na ten temat ma doktor Dariusz Wieczorek ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego. Ta fuzja jest transakcją przestępczą. Ta transakcja w moim przekonaniu nosi znamiona niegospodarności. I to nie takiej zwykłej, tylko mamy tutaj do czynienia z wielką skalą. Oprócz Najwyższej Izby Kontroli, także inne służby państwowe analizują to, co działo się w Orlenie i w Lotosie. Nie tylko po raporcie NIK-u, ale także po informacji, które ja otrzymałem, odpowiedzi na to pytanie będzie szukała na pewno prokuratura. Walne zgromadzanie Orlenu zbierze się już 6 lutego. Jego efektem będą najprawdopodobniej zmiany w zarządzie spółki. A ten temat pojawi się tuż po "19:30" w rozmowie z gościem - posłem Romanem Giertychem. Służbowy garaż jak zamrażarka na akta. Przez lata do prokuratury regionalnej w Lublinie miały trafiać akta spraw dotyczących polityków PiS-u. Zalega ich aż tyle, że by zrobić dodatkowe miejsce z garażu miał wyjechać służbowy samochód. Teraz - tuż przed spodziewaną kontrolą - szef prokuratury Jerzy Ziarkiewicz pospiesznie rozsyła je do podległych prokuratur. Tak wygląda garaż, w którym mogły być przetrzymywane akta spraw niewygodnych dla polityków PiS. Miały one trafiać pod skrzydła Jerzego Ziarkiewicza, lubelskiego prokuratora regionalnego, a ten miał je przetrzymywać w nieskończoność. Sprawę opisał Jacek Brzuszkiewicz z Gazety Wyborczej. Jak podkreśla, coś w tej instytucji pękło. Najbliżsi współpracownicy widząc nieprawidłowości w prokuraturze zaczęli się od Jerzego Ziarkiewicza odwracać. Spraw miały być dziesiątki. Wśród nich są również te bardzo głośne. Takim przykładem pierwszym z brzegu jest przykład słynnych kilometrówek Ryszarda Czarneckiego, europosła PiS. Miał on zawyżać koszty swoich służbowych podróży do Brukseli. To tylko wierzchołek góry lodowej. Spraw miało być tak dużo, że akta nie mieściły się w budynku. Tajemnicą poliszynela jest informacja, że schowkiem na dokumenty stał się prokuratorski garaż. Tych akt ściąganych do Lublina było aż tak wiele, ze aż zaczęły wylewać się z gabinetu prokuratora Ziarkiewicza. Postanowiliśmy skontaktować się z lubelskim prokuratorem regionalnym. Czy jest jakaś szansa na komentarz w sprawie dzisiejszego artykułu? Trudno o komentarz w sytuacji, kiedy są to takie kompletnie nieprawdziwe rzeczy. Komentarz będzie pana rzecznika. Wielokrotnie dzwoniliśmy do rzecznika prokuratury. Miał wyłączony telefon. Na redakcyjną skrzynkę nie otrzymaliśmy również zapowiedzianego oświadczenia. Za to komentarz otrzymała wcześniej lubelska redakcja Gazety Wyborczej. Zdaniem mecenasa Jana Kokota proceder, którego miał dopuścić się prokurator Ziarkiewicz nie jest zgodny z prawem. Przetrzymywanie sprawy do pewnego momentu było niestety, ale starym trickiem stosowanym także za PRL. Jak twierdzą informatorzy Gazety Wyborczej w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie zapanował strach. Akta śledztw, gdzie przewijają się politycy PiS mają być wyciągane z zamrażarki i rozsyłane do podległych prokurator z poleceniem natychmiastowego wszczęcia postępowania. Projekt ustawy już jest i jeszcze w tym tygodniu ma się pojawić w wykazie prac legislacyjnych. W tym roku emeryci i renciści będą mogli liczyć na dwukrotną waloryzację świadczeń, o ile inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5%. Pozostają także 13. i 14. emerytury. To ważny postulat dla wszystkich emerytów i rencistów. To o dodatkowej tegorocznej waloryzacji. Ma ona pomóc seniorom, by ich przychody odpowiadały wysokim wydatkom. Będzie miała z jednej strony charakter systemowy, bo to jest mechanizm, który będzie na stałe, z drugiej strony to będzie charakter interwencyjny. Do drugiej waloryzacji dojdzie jeśli inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5%. W roku, w którym inflacja będzie bardzo niska, mało odczuwalna, to zostajemy przy jednej waloryzacji, a w tym roku, w którym ta inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5% będziemy wchodzić z mechanizmem drugiej waloryzacji. Ta druga - wypłacana ma być we wrześniu. Utrzymane zostają też trzynastki i czternastki. Emerytom ten pomysł się podoba, bo jak sami mówią wydatków nie brakuje. Na żywność przede wszystkim, która zdrożała w ostatnim czasie i to poważnie, a pozostałe rzeczy to w miarę możliwości finansowych, bez zadłużania się. Powiem tak, że wystarcza mi emerytury, no jesteśmy we dwoje z mężem, gdyby ktoś był sam, to naprawdę byłoby trudno. Pomysł dwukrotnej waloryzacji pozytywnie oceniają też eksperci. Przypominając, że kiedyś takie rozwiązania już były. W czasach wysokiej inflacji, w latach 90., to takie waloryzacje odbywały się częściej. Mieliśmy nawet kwartalne waloryzacje, półroczne waloryzacje. Przepisy, które obowiązują teraz z roczną waloryzacją tworzone były w sytuacji, kiedy inflacja była naprawdę niska. Ale czy budżet jest na taką podwójną waloryzację gotowy? Waloryzacja nie jest kosztem, waloryzacja to jest dostosowanie świadczenia nominalnego do zmieniających się cen. Ile takie wyrównanie świadczeń może nas czyli budżet kosztować? Mniej więcej na emerytury wydajemy ok. 300 mld zł rocznie, więc każda waloryzacja o 1% to są 3 mld, więc to nie są kwoty, które rozniosą budżet państwa. Obecnie najniższe emerytury i renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, renty rodzinne i socjalne wynoszą prawie 1600 zł brutto. Z kolei najniższa renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy wynosi prawie 1200 zł brutto. Finał WOŚP już w najbliższą niedzielę. Uniwersalny cel to najnowszy sprzęt dla polskich szpitali - w tym roku do diagnostyki płuc dla dzieci i dorosłych po pandemii. O długiej liście potrzeb, które można zrealizować w jedyny taki weekend - Sandra Meunier. Przejście korytarzem. To nowy rekord, jaki udało się dziś ustanowić panu Marianowi Wojdyle. Zaatakował trzy lata temu. Od tamtej pory każdy krok to duży sukces. Problem z płucami nadal jest poważny. Ledwo się wywinąłem z tego. Słabość. Brakowało powietrza. Nawet z łóżka do toalety nie mogłem dojść. Liczne wizyty u lekarzy, pobyt w sanatorium. Do tego rehabilitacja. W międzyczasie powikłania. Ale pan Marian i tak może mówić o dużym szczęściu. Mój kolega poszedł na drugą stronę. Młodszy ode mnie. To płuca zdrowego człowieka. To skutki koronawirusa. Wielu pacjentów do dziś odczuwa uporczywy kaszel. U niektórych rozwinęły się też na przykład zmiany zwłóknieniowe płuc. Dokładna diagnostyka i nowoczesny sprzęt - to konieczność. Sprzęt endoskopowy do diagnostyki zmian wewnątrz dolnych dróg oddechowych, ale też wystąpiliśmy o aparaty do diagnostyki gazometrycznej. Takie, które mogą pracować bezpośrednio przy łóżku pacjenta i w krótkim czasie ocenią wydolność płuc oraz to czy on wymaga tlenoterapii. Władze szpitala w Torzymiu w liście do Jurka Owsiaka poprosiły również m.in. o aparaty do diagnostyki tlenku azotu w wydychanym powietrzu. Dzięki takiemu urządzeniu można precyzyjnie określić stan zapalny. Z kolei w szpitalu uniwersyteckim w Krakowie brakuje między innymi ergospirometru. Urządzenie, które pozwoliłoby nam bardzo precyzyjnie dowiedzieć się czy duszność pacjenta po COVID-19 ma związek tylko z uszkodzeniem płuc czy na przykład równoczesnym uszkodzeniem serca. Lekarze nie mają złudzeń. Oddziały chorób płuc w ostatnich latach były mocno zaniedbane. Pandemia to było duże wyzwanie dla całego środowiska medycznego. Stan zagrożenia życia. Wszyscy się mobilizowali. Oddziały chorób płuc zostały przekształcone w oddziały covidowe. Jeśli chodzi o wiedzę - kompleksów nie mamy. Nasi lekarze to wybitni specjaliści. W kwestii sprzętu - kosztującego setki tysięcy złotych - powoli doganiamy kolegów z Zachodu. Spory w tym udział WOŚP. Gdyby nie pomoc WOŚP, gdyby nie to, to już by mojej córki tutaj nie było na tym świecie. Jurek Owsiak mówi, że jeżeli uda się zebrać tyle pieniędzy, ile podczas ostatniego Finału, czyli prawie ćwierć miliarda zł, pomoc otrzymają wszyscy... Sparaliżowana stolica i tłumy protestujących na ulicach. Nowy argentyński prezydent szuka recepty na stare problemy, ale radykalne reformy Javiera Mileia budzą sprzeciw wielu grup społecznych. Kolejarze, kierowcy autobusów czy pracownicy lotnisk, kilkadziesiąt tysięcy protestujących pracowników zablokowało całe Buenos Aires. Od grudnia czuje niepokój, strach i takie poczucie, że nie wiem co się stanie, co on zrobi. To pierwszy ogólnokrajowy protest przeciwko polityce nowego prezydenta Javiera Mileia, mimo że ten rządzi dopiero 45 dni, już forsuje liczne radykalne reformy. Mają prowadzić do wprowadzenia daleko idącej prywatyzacji, ale też na przykład do daleko idących sankcji za strajki i paraliż transportu. Najwięcej osób zebrało się przed Kongresem, bo to tam właśnie ważą się losy ponad trzystu proponowanych zmian. Ustawa Kongresu jest przeciwko robotnikom! Nie możemy prowadzić dialogu z tymi, którzy nie chcą, aby kraj prosperował. Ten strajk jest bezsensowny. Nowy prezydent ma radykalnie liberalny program gospodarczy i chce ożywić całkowicie zrujnowaną, argentyńską gospodarkę. Wszechogarniająca niepewność i strach wobec przyszłości spowodowały, iż Argentyna XXI wieku jest na pewno w bardzo trudnej sytuacji społecznej, gospodarczej i politycznej. Kraj od wielu już lat zmaga się między innymi z prawie 200% inflacją i ogromną korupcją, a to nie wszystkie problemy. Czterech na dziesięciu Argentyńczyków żyje poniżej granicy ubóstwa, dla nich obecna sytuacja jest wręcz tragiczna. Mileia ograniczył dotacje do paliw i transportu publicznego, zniósł też limity cen podstawowych produktów, co przełożyło się na wzrost cen w sklepach pozwolił na spadek kursu względem dolara, który przełożył się na podwyżkę cen paliw i produktów w sklepach. Nawet w Peru i w Meksyku przed argentyńskimi ambasadami zgromadzili się przeciwnicy prezydenta. Katastrofa rosyjskiego Iła to kolejny impuls dla moskiewskiej propagandy. Stronnicy Putina oskarżyli Kijów o zamordowanie pasażerów, wśród których mieli być ukraińscy jeńcy wojenni. Dezinformacja Kremla jest coraz silniejsza, a kolejnym dowodem jest nowy raport opublikowany przez Brukselę. To szczątki samolotu Ił-72. Wokół wczorajszej katastrofy narosło wiele pytań. Kreml zna na nie odpowiedź. Zerkam na przykład dzisiaj, jakie były tytuły, to pojawia się informacja taka: przewodniczący komitetu obronności przy Dumie, Kartapołow, mówi: Ił-76 został zestrzelony pod Biełgorodem przez amerykańskie lub niemieckie rakiety. Z kolei naczelny propagandysta Kremla, Władimir Sołowiow, widzi winnych gdzie indziej. Tych ukraińskich żołnierzy, którzy się poddają, Kijów uznaje za zdrajców. I chce ich zniszczyć za wszelką cenę. Widzimy, że ukrainonaziści nie cofną się przed niczym. W tę samą nutę uderza były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Sprawa zniszczenia samolotu Ił-76 to efekt wewnętrznej walki neonazistowskich elit w Kijowie. To jest wojna świń o koryto. Propaganda rosyjska jest toporna przede wszystkim. Do wewnątrz jest strach a na zewnątrz jest trochę budowanie teorii na zasadzie: A nieprawda, bo jest inaczej, a nieprawda, bo to wy, a nie my. Ale jednocześnie polega na dezinformacji wymierzonej w Zachód. Rosjanie antagonizują poszczególne grupy, na przykład między Polakami a Ukraińcami. Przykładem jest Brexit, Katalonia czy chociażby protesty żółtych kamizelek we Francji. Unijne władze otwarcie przyznają, że trwa wojna informacyjna, której ofiarami są nie tylko zwykli, manipulowani i prześladowani w Internecie obywatele, ale również procesy demokratyczne, bo fake newsy zmieniają wyniki wyborów. Unijni eksperci tylko w zeszłym roku wykryli ponad siedemset pięćdziesiąt przykładów manipulacji, głównie ze strony Rosji. Najczęściej atakowana w ten sposób była Ukraina, ale wśród ofiar dezinformacji były także Stany Zjednoczone i Polska. Jeżeli Kreml dezinformuje, manipuluje, to używa całego wachlarza środków, jakie ma w swoim zasobie. W związku z tym obrona jest coraz bardziej skomplikowana, bo nie możemy w tej obronie skupić się na jednej kwestii. Drastycznym przykładem rosyjskiej fałszywki jest to nagranie. Rosyjska telewizja przedstawiła jako prawdziwy film, na którym aktor znany z Władcy Pierścieni, Elijah Wood, zaprasza prezydenta Ukrainy na odwyk do Ameryki. Nagranie sugeruje, że Wołodymyr Zełenski ma problem z alkoholem i narkotykami. My od dwóch lat borykamy się z dezinformacją wokół wojny na Ukrainie. Ona ma na celu podminować zaufanie społeczeństw zachodnich do sensu w ogóle pomaganie Ukrainie. Sztuczna inteligencja w świecie muzyki. Podobno doświadczamy rewolucji, więc warto zapytać, jak wpłynie ona na tworzenie muzyki przez artystów, jej dystrybucję, czy produkcję. Kraków ma na to wyjątkowo ciekawy operowy przykład. Teatr Stary w Krakowie mimo nazwy jest bardzo młody duchem. "Solaris" w reżyserii Waldemara Raźniaka będzie operą przełomową, bo nie będzie tu w ogóle śpiewających ludzi. Śpiewać będzie sztuczna inteligencja. Wykonawcami opery nie będą śpiewacy, będą aktorzy dramatyczni, którzy będą recytowali swój tekst, natomiast muzykę, chór będzie generowany przez sztuczna inteligencje w formę algorytmu. W operze tej nie ma zatem nut, wykonawców, ale każde wykonanie będzie inne. Nowoczesna technologia kompletnie zmienia oblicze muzyki - mówią eksperci. słuchamy tutaj muzyki, której nie skomponował człowiek, tylko algorytm, aiva - kompozytor, który jest oficjalnie zapisany we francuskim odpowiedniku ZAiKS-ów. Czy zatem algorytm może już zastąpić artystę? A jednak jak się okazuje już dziś w Internecie mamy nieistniejące realnie gwiazdy muzyki, które poruszają emocje i wyobraźnię tysięcy fanów. Jedna z nich to Miquela. Wydała już dziewięć singli w tym "Speak Up". Fenomenem sztucznej inteligencji jest to, że pozwala nam łączyć wiele danych w jedno, miedzy innymi pozwala nam na stworzenie gotowej sztuki, teatralnej, operowej, którą można sprzedać. Można też wydać genialny utwór, którego nie skończył nieżyjący już od lat artysta. Tak zrobili Beatlesi z utworem, który John Lennon napisał 40 lat temu. Ten utwór to jeszcze nic. Przed nami nowe utwory Mozarta, Chopina czy Violetty Villas. Styl, nastrój długość utworu zależy od zamawiającego. A za kilka lat to algorytmy same zaczną przejmować kontrolę? Jeżeli nie powstrzymamy tego rozwoju technologii, nie będziemy w pewnym momencie w stanie go zatrzymać, sztuczna inteligencja przerośnie nasze umiejętności, będzie coraz lepsza, będzie samo się doskonaliła, A co o tych zmianach myśli sama sztuczna inteligencja? Postanowiliśmy spytać. Współpraca i harmonia miedzy ludźmi a sztuczna inteligencja otwierają wiele fascynujących perspektyw, mam nadzieje ze przyszłość przyniesie kreatywne sojusze między nami. Muzyka, literatura, film - dziedziny, które do tej pory opierały się na indywidualnym talencie człowieka za chwilę będą wchłonięte przez sztuczna inteligencję. Czy to koniec świata geniuszu? Jeszcze tego nie wiemy, ale odpowiedź nadejdzie bardzo szybko. Są wulgarne, obrażają odwiedzających i świetnie się przy tym bawią. Papugom z brytyjskiego ZOO jeszcze jest do śmiechu, jeszcze bo najbliższa przyszłość to resocjalizacja. I lepiej, by się powiodła. Nie lwy, i nie pumy, a wyjątkowe lingwistyczne umiejętności tych niewielkich afrykańskich papug przyciągają turystów całego świata do maleńkiego zoo na brytyjskiej prowincji. Papugi klną tam jak szewc. Jedna z papug na widok zwiedzających, niezależnie jak wyglądają i jakiego są rozmiaru wykrzykuje bardzo obraźliwe epitety. My to rozumiemy, ale jeśli ktoś faktycznie ma problem, to może to odebrać bardzo źle. W czasie pandemii do schroniska trafiło pięć sypiących wulgaryzmami papug. Dyrekcja obawiając się, że reszta stada, licząca aż 92 ptaki, podłapie złe nawyki, zdecydowała się je odseparować. Po czterech latach samotności, ptaki znowu wróciły do stada. Dyrekcja ma nadzieję, że mniejszość przejmie nawyki większości, a nie odwrotnie. Otoczymy teren płotem z napisem, wkraczasz tu na własne ryzyko. Ale mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Po kilkunastu dniach, brzydkimi wyrazami posługują się na razie tylko trzy kolejne papugi. Osobiście nie czuje się przez nie obrażany, moim zdaniem to jest całkiem zabawne. Mam tylko nadzieje, że publiczność też nie czuje się z tego powodu źle. Z reakcji ludzi wnioskuje, że to lubią. Zwiedzający zoo też nie czują urazy, gdy zza klatki dobiegnie w ich kierunku obelżywe słowo albo niepochlebna opinia dotycząca ich wyglądu. Właściwie to może przełożyć się na coś dobrego. Ludzie będą chcieli przyjechać tu i zostawić pieniądze. A schronisko tego potrzebuje. Podejrzewa się, że papugi nauczyły się brzydkich słów od kierowcy, który przejeżdżał tędy. Często powtarzają złe słowa. Jest jeszcze szansa by się poprawić. Ty materiały kończymy. A dziś naszym gościem jest Roman Giertych. Na program z napisami zapraszamy do TVP Info.