Dobry wieczór, Monika Sawka, zapraszam na program 19.30. Na Warszawę też pojedziemy. Rolnicy nie odpuszczają. Nic z tych spotkań nie wynika, nie ma konkretów. Będę w sposób zdecydowany wnioskował, oczekiwał, żądał ograniczenia Zielonego Ładu. Czekając na pomoc Zachodu. Znacząco zwiększyliśmy produkcję broni. Ukraina potrzebuje jedności w kraju i wśród naszych sojuszników. Robotom ręce nie drżą, da Vinci ratuje życie. Nic nie boli. Minister rolnictwa żąda ograniczenia Zielonego Ładu. I mówi o zabezpieczaniu polskich interesów. Jutro z twardymi postulatami leci do Brukseli. Rolnicy szykują się do najazdu na Warszawę i przekonują: mamy dość ignorowania. Domagają się rozmowy z premierem. Według polityków opozycji ceną za wspieranie Ukraińców nie może być upadek polskiego rolnictwa. Od protestujących słyszymy o kilkudziesięciu tysiącach rolników, którzy mogą we wtorek przyjechać do stolicy. Na warszawę też pojedziemy i zostajemy na granicy, będziemy dalej blokować do skutku, dopóki nie będziemy mieli kartki i podpisu z naszymi postulatami. Te postulaty to rezygnacja z niektórych zapisów unijnego Zielonego Ładu i kwestia uregulowania napływu zboża z Ukrainy. Spotkania, spotkania i spotkania i nic z tych spotkań nie wynika. Nie ma konkretów, nic sienie dzieje, mydlą oczy, minister się uśmiecha. Minister rolnictwa - leci do Brukseli. Jutro spotkanie szefów tych resortów państw wspólnoty. Będę w sposób zdecydowany wnioskował, oczekiwał, żądał ograniczenia Zielonego ładu. I liczy też na ruch ze strony Komisji Europejskiej. Trzeba się przyznać do pewnych błędów, dokonać weryfikacji, przeprosić rolników, wesprzeć ich finansowo. W tym tygodniu Komisja Europejska przedstawiła nowe propozycje. Daleko idące ustępstwa dotyczące Zielonego Ładu wprowadzonego przed komisarza Wojciechowskiego - jest rezygnacja z ograniczenia stosowania pestycydów i nawozów. I zamiana tego czteroprocentowego ugorowania na uprawy roślin wysokobiałkowych. Choć wspomniany Janusz Wojciechowski został wyznaczony na stanowisko unijnego komisarza właśnie przez PiS, to dziś Prawo i Sprawiedliwość głośno krytykuje Zielony Ład. To już religia w Unii Europejskiej. To są ekoterroryści, to jest bardzo groźne dla rolników. Jeśli chodzi o produkty rolne z Ukrainy - PiS proponuje embargo na wszystkie. Nasze rolnictwo jest w stanie wyżywić Polaków, nawet gdyby było jedyną podstawą tego wyżywienia. Ukraina zapewnia, że jest gotowa do negocjacji z Warszawą. Sprawę zboża będzie można rozwiązać między naszymi dwoma krajami. Mamy dobre stosunki na poziomie rządów i prezydentów. Panowie Duda i Zełenski utrzymują regularne kontakty. A sytuacja na granicy jest coraz bardziej napięta. To tony wysypanej z wagonów kukurydzy w Kotomierzu w Kujawsko-Pomorskiem. W Dorohusku - około pięciu ton soi. 28 marca w Warszawie spotkają się przedstawiciele rządów Polski i Ukrainy. Arcybiskup Andrzej Dzięga wysłał list do duchowych, w którym tłumaczy, że nie będzie kapłanem z powodu złego stanu zdrowia. Rezygnacja hierarchy kończy prowadzone przez Watykan przeciwko niemu postępowanie kanoniczne. O tym dlaczego arcybiskup przechodzi na emeryturę, nuncjatura apostolska jednak nie mówi. Duchowny miał wiedzieć o wykorzystywaniu seksualnym dzieci i te informacje tuszować. Ojciec Święty Franciszek przyjął rezygnację arcybiskupa Andrzeja Dzięgi - tak brzmi lakoniczny komunikat Nuncjatury Apostolskiej w Polsce. Według niego duchowny po prostu przechodzi na emeryturę. Tu trzeba przypomnieć pewne podstawowe fakty. Przeciwko arcybiskupowi Dziędze od lat toczyły się procesy kanoniczne związane z jego zaniedbaniami spraw o pedofilię. Nieoficjalnie wiemy, że ten proces się zakończył. Zakończył się decyzją, że arcybiskup ma ustąpić. Przez lata miał tuszować przestępstwa seksualne innych duchownych, w tym - księdza Andrzeja Dymera, który trzy lata temu, kilka dni przed śmiercią, został przez sąd kanoniczny uznany za winnego molestowania seksualnego między innymi wychowanków szczecińskiego ośrodka dla chłopców w trudnej sytuacji rodzinnej. Arcybiskup zamiast pomóc ofiarom i ukarać sprawcę - wynosił go na wyższe stanowiska. Robił wszystko, co możliwe, by te sprawy rozwlekać, nie rozstrzygać ich, nie doprowadzić do ukarania winnego. Ukrywał dowody, one się gubiły podczas postępowań. Bagatelizował te sprawy molestowania seksualnego. Nigdy nie uznał swojej winy. Chronienie drapieżców seksualnych jest czymś naprawdę nagannym i wbrew elementarnej moralności, wbrew poczuciu krzywdy. Choć oficjalnych powodów rezygnacji nie podano, symboliczne jest to, że Stolica Apostolska nie pozwoliła Dziędze zarządzać archidiecezją do momentu mianowania nowego arcybiskupa. Będzie to robić administrator apostolski. Zwlekanie z decyzją o jego odejściu jest jednak świadectwem tego, że te procedury, które zostały wprowadzone przez papieża Franciszka, nie działają tak szybko, jak on by sobie życzył i jak my byśmy sobie tego życzyli. Już w ubiegłym roku kilkudziesięciu wiernych podpisało się pod listem otwartym do biskupów. Domagali się wyjaśnień i przeprosin dla osób dotkniętych najpierw czynami pedofilskimi, a później obojętnością, pomówieniami i odmową pomocy. Zignorowany został ten list. Wierni dają wyraźny dowód, że nie akceptują takiej sytuacji, a przecież nie chodzi o to, żeby wierni reagowali odchodzeniem od Kościoła. Zostało to tak przedstawione, że on oczywiście będzie mieć pełną możliwość ściemniania, że w ogóle nie o to chodzi. Właśnie taką narrację przedstawia arcybiskup Dzięga w liście do kapłanów. Nie wspomina o tuszowaniu pedofilii. Nie ma też słowa "przepraszam". Dla oczyszczenia Kościoła, dla jakiegoś nowego otwarcia, dla dobra Kościoła w Polsce, dla dobra nas wszystkich, Stolica Apostolska powinna wyraźnie powiedzieć, dlaczego tego biskupa odwołuje. Zamiast tego - wybrano milczenie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że w wojnie z Rosją zginęło 31 tysięcy ukraińskich wojskowych. "Nie mamy alternatywy, musimy wygrać" - mówi Zełenski. Na razie największym problemem jest uzbrojenie. Bo mimo że Ukraińcy dostają broń od zachodnich parterów, to według ukraińskiego ministra obrony, połowa dostaw nie dociera na czas Olha i jej syn Serhij rosyjską okupację już przeżyli. Drugiej - nie chcą, dlatego musieli uciekać z rodzinnego Kupiańska. Po Awdijiwce to Kupiańsk jest kolejnym celem rosyjskich wojsk. Stale ostrzeliwują i atakują miasto, które jest bramą do Charkowszczyzny. Co będzie dalej? Wszystko zależy od wsparcia, bo Ukraińcom ciągle brakuje amunicji. Czego skutkiem było wycofanie się z Awdijiwki. Krótko mówiąc, mieliśmy dużo amunicji, setki. Teraz zostało nam około 20 procent. Dostawy Dostawy są znacznie rzadsze. W ubiegłym roku Kijów trzykrotnie zwiększył produkcję uzbrojenia. Sam - jak twierdzi - produkuje też rakiety z zasięgiem nawet do siedmiuset kilometrów. A na Ukrainie funkcjonuje teraz około 500 firm wytwarzających broń. Mówimy o około 100 koncernach państwowych i 400 firmach prywatnych. To blisko 300 tysięcy pracowników. Zakłady zbrojeniowe to naturalny cel rosyjskich ataków. Praca w zbrojeniówce to ogromne ryzyko, choć Rosjanie na razie z miernym skutkiem starają się wyśledzić położenie takich fabryk. Zachód zaczyna coraz bardziej rozumieć, jak wielkie znaczenie ma pomoc militarna. Najbardziej Ukraina potrzebuje jedności. Jedności zarówno w kraju, jak i wśród naszych sojuszników. W drugą rocznicę inwazji Ukraina dostała gwarancje kolejnego wparcia ze strony Włoch i Kanady. To dziesięcioletnia umowa o zapewnieniu bezpieczeństwa. Obejmuje pomoc na kwotę ponad 3 miliardów dolarów. To jednak ciągle za mało. Rosja jest skuteczniejsza, a każdy kawałek zajętego terytorium traktuje jak własny. Na okupowanych ukraińskich terytoriach Rosjanie chcą przeprowadzać wybory prezydenckie. Wczoraj w Kijowie na plany Kremla odpowiedziały jednym głosem kraje G7 - nigdy nie uznamy rosyjskich wyborów. Czy Ukraina przegra? Czy będzie to dla nas bardzo trudne? Czy będzie bardzo wiele ofiar? To zależy od was, od naszych sojuszników, od świata zachodniego. Jeśli będziemy dobrze uzbrojeni, jeśli będziemy mieli broń, nie przegramy tej wojny. Wygramy ją. Połowa dostaw uzbrojenia, przekazywanego Ukrainie przez zachodnich partnerów, nie dociera na czas. Ceną za opóźnienia jest życie kolejnych ukraińskich żołnierzy. Dziś prezydent Zełenski poinformował, że zginęło ich już 31 tys. Władze w Moskwie przekazały ciało Aleksieja Nawalnego matce opozycjonisty. Wcześniej Ludmiła Nawalna dostała od rosyjskich służb ultimatum: albo w ciągu trzech godzin wyrazi zgodę na pogrzeb syna bez udziału żałobników, albo zostanie on pochowany w łagrze. Opozycja ogłosiła nagrodę za pomoc w ustaleniu szczegółów śmierci najgłośniejszego krytyka prezydenta Rosji. 9 dni - tyle musiało minąć, by rodzina Aleksieja Nawalnego otrzymała ciało zmarłego opozycjonisty. Poinformowała o tym rzeczniczka zmarłego opozycjonisty. Wcześniej władze więzienia postawiły ultimatum. Albo cichy pogrzeb, albo Nawalny zostanie pochowany na terenie kolonii karnej. Chcą mnie zaprowadzić na skraj cmentarza, do świeżego grobu i powiedzieć: "Tu leży twój syn". Nie zgadzam się na to. Ściana Boleści w Moskwie upamiętniająca ofiary represji. Kwiatów niewiele, ale wciąż pojedyncze osoby przynoszą nowe. Chciałabym złożyć hołd odwadze Aleksieja. I powiedzieć, że pamiętamy, kochamy i jesteśmy niezmiernie dumni, że żył w naszych czasach. W Rosji masowych protestów nie ma. Nie brak jednak tych, którzy świadomi możliwych konsekwencji, nie boją się tylko i aż złożyć kwiatów, pomodlić się. To najważniejszy polityk ostatnich 15 lat, który mógłby przynajmniej coś powiedzieć i zrobić w naszym kraju. Jest dla nas bohaterem. Nie został pokonany. Jego duch nie został złamany. Choć chce zapisać się w historii Rosji jako nieustraszony wódz, Władimir Putin mógł obawiać się poruszenia, jakie wywołałby pogrzeb. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie będzie znaczenie tego pogrzebu. Może być tak cichy jak pogrzeb Jewgienija Prigożyna, a może też dojść do ogromnych starć w Moskwie. Za granicą przebywa żona Nawalnego Julia oraz jego córki. Zapewne dadzą możliwość przyjazdu do Rosji. Wątpliwe, żeby były w tym czasie aresztowane, żeby nie wzbudzać jeszcze większego niepokoju. Który Putinowi nie jest potrzebny, bo już za miesiąc wybory prezydenckie. Mają wyglądać tak samo spokojnie jak te dzisiejsze, parlamentarne na Białorusi. Władimir Putin po raz kolejny niechybnie zostanie prezydentem Rosji. Jednak trudno tu będzie mówić o święcie demokracji. To jest program 19.30. Co jeszcze przed nami? Twórczy jak senior. Skończyłam w lipcu 95 lat. Trzeba żyć z sensem, żeby to życie było ciekawe. Europa stawia na ambitne kino. To był symbol upadku muru, muru milczenia, muru zaprzeczenia. Nie zastąpią lekarza, ale mogą być dla nich niezastąpioną pomocą. Na sale operacyjne coraz śmielej wkraczają roboty. To przyszłość chirurgii. A tam, gdzie już pracują, są dla specjalistów jak trzecia ręka i druga para oczu. Tak jak w Świętokrzyskim Centrum Onkologii, gdzie po raz pierwszy guza płuc pomógł usunąć robot da Vinci. To pierwsza taka operacja w Świętokrzyskim Centrum Onkologii. Nowotwór płuc usunięty z pomocą robota da Vinci. Pacjentka siedzi z uśmiechem i mówi, że nic nie boli. To nie ma większej satysfakcji. Nie boli, bo po takim zabiegu chory regeneruje się szybciej, niż kiedy lekarz używa skalpela. Ramiona robota są wprowadzane przez nacięcia ośmiomilimetrowe, a więc bardzo malutkie nacięcia. Dodatkowo, by zniwelować ból, zastosowano nową technikę. Zamrażania nerwów międzyżebrowych. Wykorzystanie robota w usuwaniu nowotworów płuc niweluje też ryzyko powikłań pooperacyjnych. Mniejsza ilość zapaleń płuc, pacjenci są szybciej uruchomieni, w dużo lepszej formie. Torakochirurdzy, czyli specjaliści chirurdzy klatki piersiowej, liczą, że podobnych zabiegów będzie tu więcej. Nasi pacjenci będą mogli korzystać z najnowocześniejszych technik operacyjnych, jakie daje chirurgia robotyczna. Korzyści odczuwają nie tylko pacjenci, ale również sami lekarze. One mają lepszą ruchomość niż nadgarstek chirurga. I choć dłoni lekarza nic nie zastąpi, rozwój medycznej robotyki to przyszłość. Robotom ręce nie drżą, więc zabieg jest wykonywany w sposób kontrolowany. W Europie największą liczbą takich urządzeń dysponują: Francja, Niemcy, Włochy i Wielka Brytania. W Polsce jest ich 19. Był wymyślony jako narzędzie chirurgiczne dla wojska, a od 25 lat jest jednym z najbardziej powszechnych narzędzi. Najczęściej korzystają z niego ośrodki specjalizujące się w zabiegach urologicznych. W ubiegłym roku w Polsce wykonano prawie pięć tysięcy operacji, w których pomógł da Vinci. Jest najstarszą koncertującą pianistką w Europie i jedną z najwybitniejszych. Lidia Grychtołówna z Rybnika kilka dni temu skończyła 95 lat. Wiek w niczym jej nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Potrafi z pamięci grać Chopina i Schumanna. Ma słuch absolutny i absolutną zdolność zjednywania sobie słuchaczy. Lidia Grychtołówna koncertowała w całej Europie, obu Amerykach, Australii i Chinach. Skończyłam w lipcu w ubiegłym roku 95 lat. I nadal chce grać. Jakie plany koncertowe? 16 czerwca bieżącego roku o godzinie 17.00 W Filharmonii Śląskiej, recital - muzyka romantyczka. W programie będzie Chopin, Paderewski. Całe życie związana z Rybnikiem, honorowa obywatelka tego miasta. Nadal interesuje się polityką i oczywiście fortepianem. Psychologowie przekonują, że recepta na długie i zdrowe życie to przede wszystkim optymizm. I trzeba mieć jakieś hobby. Jak Elżbieta Dzikowska - wieloletnia partnerka podróżnika Tony'ego Halika. Dziś na weekendowej wycieczce do Tarnowa. Nie ma recepty jednej na szczęście, trzeba żyć z sensem, żeby to życie było ciekawe, pożyteczne, żeby poznać można było dużo rzeczy, ja gonię za zabytkami na świecie. Według prognoz pod koniec tego wieku 120-latkowie będą normą. Starość ma swoje piękno, którego nie widzimy. A dostrzec powinniśmy, bo każdy senior wnosi do naszego życia wartości, których w pośpiechu nie doceniamy. Ja właściwie nie myślę na co dzień, ile ja mam lat. Mówi się, że Panu Bogu wszystko się udało, że nie udała mu się starość. Jednak według lekarzy i ekspertów: korzystajcie z tego, co dała wam opatrzność, bo życie po dziewięćdziesiątce, a nawet po setce też może być piękne. Skromny i klasyczny dokument zwycięzcą tegorocznego Berlinale. Złotego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym otrzymał film "Dahomey". To głos w dyskusji o konsekwencjach polityki kolonialnej. Sztuka pozwala przebijać mur obojętności, mówiła jego reżyserka z nagrodą w ręku. Wyróżnienie w Berlinie odebrała też Zuza Banasińska za film "Babcia, siostra-kotka". Film, który oddaje głos duchom. Sztuka, która pozwala przebijać mur milczenia i obojętności. To nagroda dla wszystkich Afrykanów, którzy walczyli o to, by o ich historii usłyszał świat. Swoją cegiełkę dołożyła Mati Diop. To był symbol upadku muru, muru milczenia, muru zaprzeczenia, który każdy z nas może i powinien wspólnie zburzyć. Afrykańska potęga kontra europejscy najeźdźcy. Potomkini senegalskich imigrantów we Francji zmierzyła się z historią zwrotu dzieł sztuki zrabowanych przez kolonistów. Kino dokumentalne triumfuje w Berlinie drugi rok z rzędu. Kino autorskie, kino niszowe wymaga zupełnie innego odbioru i stawia sobie ambicje wysoko. To jest wyzwanie naszego czasu XXI wieku, który jest bardzo skomplikowany i już proste opowieści nie wystarczają do opisu świata. Jedyna Polka nagrodzona w Berlinie - Zuza Banasińska, która otrzymała nagrodę jury środowisk LGBT za najlepszy film krótkometrażowy w oryginalny sposób zmierzyła się z tematem matriarchalnej rodziny. Widzianej oczami dziecka. O tym, że kino nie ucieka od trudnych tematów. Świadczyć może też przemowa Judith Godreche podczas Cezarów. Mężczyźni oskarżeni o gwałt nie powinni decydować o kinie - grzmiała. Miała zaledwie 14 lat, kiedy związała się z reżyserem Benoit Jacquotem. Na początku lutego oskarżyła go o gwałt. Wcześniej wypuściła głośny serial o relacji ze starszym mężczyzną. Do poruszających słów odniosła się laureatka Cezara dla najlepszego filmu. Swoją Anatomię upadku zadedykowała wszystkim kobietom. Wystąpienie Judith Godreche było bardzo ważne i poruszyło absolutnie wszystkich. Myślę, że doświadczamy teraz francuskiego "Me Too". Zajęło to dużo czasu, ale teraz tym żyjemy. I choć kino nie zmieni świata, może pobudzić do aktywności społecznej, uwrażliwiając na krzywdę, zło i przemoc. Dziękuję za wspólnie spędzony czas. Za chwilę Gość 19.30. Jest nim dziś dr hab. Tomasz Słomka, politolog Uniwersytetu Warszawskiego.