Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Oto co dziś w programie. Chwilę po godzinie 14.00 samolot Air Force One z prezydentem Stanów Zjednoczonych wylądował na lotnisku Jasionka-Rzeszów. Joe Bidenowi towarzyszy m.in. sekretarz stanu Antony Blinken i sekretarz obrony Lloyd Austin. Chwilę po godzinie 14.00 samolot Air Force One z prezydentem Stanów Zjednoczonych wylądował na lotnisku Jasionka-Rzeszów. Joe Bidenowi towarzyszy m.in. sekretarz stanu Antony Blinken i sekretarz obrony Lloyd Austin. Obecność pana prezydenta tutaj to po pierwsze wielki znak jedności, ogromny znak wsparcia jedności euroatlantyckiej, jedności z moim krajem, z Polską, wielkiej przyjaźni między Polską a USA, głębokiego sojuszu. Pierwsze kroki amerykański prezydent skierował na spotkanie z żołnierzami z 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Co tam macie dobrego? Chętnie zjem z wami. Z żołnierzami z Fort Bragg w Karolinie Północnej, którzy od jakiegoś czasu stacjonują na wschodzie Polski. Dziękuję bardzo za waszą służbę, dziękuję, że jesteście tutaj, bo to rzeczywiście bardzo istotny moment w historii świata. Dziękuję za wszystko, co robicie. W trakcie przemówienia Joe Biden mówił m.in. o potrzebie wsparcia Ukrainy. Ukraińcy to wspaniali ludzie. Jeżeli kiedyś tam pojedziecie, to zobaczycie, że to są tacy sami młodzi ludzie jak wy. Tylko teraz muszą walczyć z czołgami i z przeciwnikiem. Joe Biden przyleciał najbliżej jak mógł granicy z Ukrainą, by podziękować Polakom i polskim władzom za pomoc niesioną dla uchodźców. Polacy nie mają zamiaru nikogo atakować. Joe Biden przyleciał najbliżej jak mógł granicy z Ukrainą, by podziękować Polakom i polskim władzom za pomoc niesioną dla uchodźców. Wraz z prezydentem Andrzejem Dudą, który z powodu awarii samolotu przyleciał do Rzeszowa z lekkim opóźnieniem, wziął udział w spotkaniu z organizacjami pomocowymi. Chcę podziękować także wszystkim moim rodakom, którzy otworzyli swoje serca, otwarli swoje domy, którzy przyjęli uchodźców, ale tak jak powiedziałem, przede wszystkim naszych sąsiadów, naszych braci z Ukrainy, którzy dzisiaj znaleźli się w trudnej sytuacji, znaleźli się w potrzebie. To, co społeczność humanitarna robi jest wspaniałym działaniem. O to przecież tutaj chodzi. I my codziennie wypełniamy to zobowiązanie. Wizyta w Polsce, a także wczorajsze rozmowy na szczycie NATO, na posiedzeniu Rady Europejskiej i grupy G7 to mocny symbol jedności i siły państw zachodnich. Żona chciała spotkać się z dziećmi, które zostały tu przywiezione. Proszę przekazać najcieplejsze słowa. Niestety żona nie mogła ze mną przyjechać. Miała inne obowiązki. Agata spotkała się z amerykańskimi organizacjami. Z ludźmi bardzo zamożnymi Wizyta w Polsce, a także wczorajsze rozmowy na szczycie NATO, na posiedzeniu Rady Europejskiej i grupy G7 to mocny symbol jedności i siły państw zachodnich. Wizyta przywódcy największego mocarstwa jest rodzajem wsparcia nas i demonstracją lojalności koalicyjnej, która jest dzisiaj całemu NATO, ale nam w szczególności, potrzebna. Jutro w planach kolejne rozmowy prezydentów Polski i Stanów Zjednoczonych, a także spotkanie z ofiarami wojny, Ukraińcami, którzy znaleźli schronienie w naszym kraju. O godzinie 17.00 na Zamku Królewskim planowane jest przemówienie Joe Bidena, które zdaniem przedstawicieli Białego Domu ma być silnym wsparciem dla Polski i całej Europy w obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę i na cały światowy system bezpieczeństwa. Wizyta amerykańskiego prezydenta w Polsce to kolejny dowód na to, że to właśnie nasz kraj jest dziś centrum międzynarodowej debaty. Politycznej, gospodarczej i militarnej. Debaty wokół rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Joe Biden jest najważniejszym, ale nie jedynym amerykańskim politykiem, który w ciągu ostatnich tygodni odwiedził Polskę. Ta wizyta to jasny sygnał. Kolejny już. Ostatnie tygodnie to prawdziwa dyplomatyczna ofensywa. Zza oceanu - nad Wisłę. Widać jaki jest dzisiaj poziom relacji polsko-amerykańskich, jak dzisiaj Polska jest istotnym miejscem na mapie dla Stanów Zjednoczonych, jak bardzo miejscem strategicznym, jak silne więzi także łączą nas dzisiaj z USA. To Polska przyjęła już ponad 2 mln uchodźców uciekających przed piekłem wojny. To Polska jest krajem graniczącym z Ukrainą. Najdalej na wschód wysuniętym krajem Sojuszu Północnoatlantyckiego. To, co w tej sprawie robi Polska bezpośrednio obchodzi i zachodnią Europę, i USA, bo mamy wpływ na sytuację. W końcu to Polska nie raz ostrzegała świat przed Rosją i jej imperialną polityką. I niestety się nie myliła. Wzrosło zaufanie do Polski dlatego właśnie, że te prognozy polskich polityków się sprawdziły. Dziś w Polsce jest prezydent Joe Biden. Ostatnie tygodnie to ciągłe wizyty najważniejszych amerykańskich polityków. Polska wyraźnie awansuje do wyższej ligi, Polska jest krajem, z którym trzeba się liczyć, Polska jest krajem, który powoli łapie moc - jak to określają politolodzy. Połowa lutego. Kilka dni przed rosyjską napaścią na Ukrainę w Polsce był sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych. Niezależnie, czy w Iraku, czy Afganistanie, wszędzie tam służyliśmy z Polakami i była to służba ramię w ramię. To pokazuje nasze bardzo dobre stosunki, które będą jeszcze lepsze. I są. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w wojennej rzeczywistości, gdy czas płynie wolniej, z dnia na dzień te stosunki są coraz lepsze. Trzy tygodnie temu do Warszawy przyleciała wiceprezydent Kamala Harris. Chcę jasno powiedzieć, że USA i Polska są zjednoczone w tym, co robimy i są gotowe pomóc Ukrainie i obywatelom Ukrainy. Kropka. Pomoc widać na każdym kroku. Polsce za tę pomoc dziękuje cały świat. Amerykanie także. Tak jak dwa tygodnie temu - podczas wizyty w naszym kraju - sekretarz stanu Antony Blinken. Polska jest teraz wiodącym krajem, który odpowiada na kryzys humanitarny. Okazaliście hojność, przywództwo i zdecydowanie. I na tym nie koniec. Polska ma być również jednym z gwarantów ewentualnego porozumienia kończącego wojnę. Sojusz polsko-amerykański to również mocny sojusz wojskowy. W naszym kraju przebywa ok. 10 tys. żołnierzy amerykańskich. Ich obecność to nie tylko wsparcie naszych wojsk, ale gwarancja bezpieczeństwa przed rosyjskim agresorem. Opanowanie tamy i odbicie jej z rąk preciwnika. Takie zadanie mieli żołnierze w trakcie ćwiczeń pod kryptonimem Bull Run-18 na Podlasiu. Jest to doskonała okazja do pracy z wojskami sojuszu, z wojskami amerykańskimi. W ćwiczeniach wzięli udział żołnierze 16. Dywizji Zmechanizowanej i pododdziały Batalionowej Grupy Bojowej NATO. Możemy zaplanować wszystko z mapy, możemy przygotować się ze zdjęć satelitarnych, ale teren weryfikuje wszystkie błędy planowania, o czym bezwzględnie przekonują się właśnie Rosjanie w Ukrainie. To właśnie wojna w Ukrainie sprawiła, że liczba sojuszniczych wojsk w Polsce będzie stale rosła. Przygotowywane są dokumenty planistyczne, przygotowywany jest program, który zapewni jeszcze większą obecność wojskową Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschodniej flance NATO. Obecnie w Polsce amerykańscy żołnierze stacjonują w ramach ciągłych i rotacyjnych zmian. Pod egidą NATO m.in. na północy i południu kraju, pod własnym dowództwem w 9 miejscach środkowej, północnej i zachodniej Polski. To prawie 10 tys. żołnierzy. Zakładam, że te 10 tys. to jest początek. Ta flanka wschodnia będzie w dalszym ciągu wzmacniana, tu nie tylko chodzi o uzbrojenie, ale chodzi o żołnierzy i obronę przeciwrakietową. Na początku lutego do Polski przylecieli amerykańscy żołnierze z 82. Dywizji Powietrznodesantowej. To właśnie z nimi polska armia ćwiczyła w ostatnich tygodniach. Z żołnierzami z tej brygady polscy wojskowi współpracowali już m.in. na misjach w Iraku i Afganistanie. Te misje, które wspólnie realizowaliśmy w Iraku, Afganistanie, Kosowie zbudowały naszą siłę, naszą wiarygodność, i teraz możemy się czuć bezpieczni. W Powidzu w Wielkopolsce kończy się budowa magazynu na amerykańskie uzbrojenie. Inwestycja warta 1,5 mld zł pomieści sprzęt dla brygady, w tym 85 czołgów, 190 pojazdów opancerzonych i artylerię. M.in. amerykańskich żołnierzy mogli w ostatnich dniach spotkać mieszkańcy Podlasia i obejrzeć m.in. kołowy opancerzony transporter Stryker. Może być wsparciem dla piechoty jak również innego typu natarcia ogniowego. Jest w nim miejsce dla 4 niezależnych obserwatorów. W ten sposób możemy nakierować ogień centralnie na wroga lub sami robić wsparcie ogniowe. Na czerwcowym szczycie NATO mają zapaść decyzje o dalszym wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. To już 30. dzień bohaterskiej obrony Ukraińców przed bestialską rosyjską agresją. Od początku wojny giną kobiety i dzieci, a wojska Putina bombardują obiekty cywilne, domy, szkoły przedszkola, ostrzeliwują korytarze humanitarne. Sytuację ma miejscu obserwują nasi wysłannicy. W Kijowie - Jacek Łęski. We Lwowie jest Marcin Lustig. Anna Sabat - jest w Przemyślu. Zaczynamy od ofiarnie broniącej się stolicy. Jak wygląda sytuacja w mieście i jego okolicach? Pierwszy raz od wielu dni mamy optymistyczne informacje z Kijowa. Według nieoficjalnych źródeł, ale solidnych, udało się odeprzeć Rosjan na kierunku Bucza, Hostomel, Irpień. Udało się odrzucić ich na wiele kilometrów od miasta. To byłby ogromny sukces. Podobne informacje dochodzą z okolicy browarów. Tam podobno otoczono duże oddziały rosyjskie i toczą się ostre boje. Rosjanie po ponad miesiącu nadal w zbrodniczy sposób mordują niewinnych Ukraińców. Do jasnej... Dlaczego Putin zabija dzieci. Nie wiem, co się stało. Nagle nastąpiła eksplozja. Bandyci Putina okrążyli m.in. Czernihów oraz Mariupol. Ale Ukraińcy stawiają silny opór najeźdźcom. Kiedy Rosjanie się tu pojawili od razu poszedłem na posterunek i dołączyłem do jednostki. Następnego dnia z bazy przenieśliśmy się na front. Moja żona i dzieci były pod okupacją przez dwa tygodnie, ale potem udało im się uciec. Dzięki heroicznej postawie Ukraińcom udaje się odbić z rąk żołnierzy Putina kolejne tereny w wielu miejscach na froncie. Znaczne okolice Mikołajowa, Zaporoża czy Kijowa są ponownie pod kontrolą Ukraińców. Dodatkowo cały czas trwa kontratak w Berdiańsku nad Morzem Czarnym. Tam zniszczono kolejne rosyjskie okręty, których łącznie agresorzy stracili już pięć. Na złom nadaje się ponad 3000 pojazdów zbrodniarzy czy 561 czołgów. Zginęło już ponad 16 tys. żołnierzy najeźdźcy. Tak wygląda rozpier*** ruski sprzęt. To jeszcze bardziej mobilizuje ukraińskich wojskowych. Zaczęliśmy kontratak na wieś Łukianiwka. Operacja zakończyła się sukcesem, wypędziliśmy stąd wroga. Było tu około 200 Rosjan. Cześć z nich pojmaliśmy, a część uciekła, 3 czołgi i 9 bojowych wozów agresora zostało zniszczonych, jeden transporter opancerzony, na którym stoję, jest nasz. Kontratakujemy na całej linii frontu. Osiągamy duże sukcesy, i to bardzo podnosi morale naszego wojska. Chłopcy są gotowi do dalszej walki. Ukraińskich bohaterów odznaczył prezydent Wołodymyr Zełeński. Widzimy wszyscy, że bronicie naszego kraju. Wielu funkcjonariuszy, oficerów, którzy znajdują się teraz na linii frontu, przeprowadzają ważne operacje. Każdy z was, każdy z nas jest na swoim miejscu. Wszyscy bronimy tego, co dla nas najważniejsze. Ramię w ramię z Ukraińcami walczy już ponad 20 000 ochotników, którzy dołączyli do legii międzynarodowej. Wśród nich Amerykanin, weteran wojen w Iraku i Afganistanie, James Vasquez. To, co za mną stoi to rosyjski czołg. Ochotnicy odpierają zbrodnicze ataki armii Putina. Ochotnicy do walki z Rosjanami napływają do Ukrainy z całego świata. Wracają także Ukraińcy zdolni do walki. Od 24 lutego z Polski do Ukrainy wyjechało ok. 300 tys. osób. Musimy teraz być z naszymi ludźmi bezpośrednio w naszym kraju, trzeba bronić kraju, w którym mieszkamy. W tej wojnie postawa obrońców Ukrainy może okazać się kluczowa. Lwów staje się węzłem przesiadkowym dla największego ruchu migrantów, jaki Europa widziała od dziesięcioleci. Część z nich zostaje w mieście, większość udaje się do Polski. We Lwowie jest Marcin Lustig. Jak wygląda sytuacja na miejscu? Do Lwowa przyjechało tysiące uchodźców. To głównie kobiety i dzieci oraz osoby starsze. Wielu z nich w wyniku bombardowania straciło cały dobytek swojego życia. To, co udało się uratować, mieści się w jednej walizce. Uchodźcy borykają się z traumą i niepewnością jutra. Wielu było świadkiem okrucieństwa rosyjskich żołnierzy na cywilach. Ponad miesiąc piekła. To dwie z ponad 2 mln osób, które przed wojną uciekły do Polski. Od początku ataku Rosji na Ukrainę do Polski wjechało już ponad 2 mln 200 tys. osób. Wielu z nich trafia do Przemyśla i tam się właśnie przenosimy. Na jaką pomoc mogą liczyć ludzie, którzy uciekają przed rosyjskimi bombami? Od początku wojny Przemyśl jest na pierwszej linii frontu pomocy. Liczące ponad 60 tysięcy mieszkańców miasto już przyjęło wielu uchodźców. Na dworzec kolejowy specjalnymi pociągami ze Lwowa i Odessy przyjechało ponad 100 tysięcy osób. Mogą tutaj odpocząć. Czeka na nich ciepły posiłek, pomoc medyczna. Powrót do kraju dla wielu z nich nie będzie możliwa. To dwie z ponad 2 mln osób, które przed wojną uciekły do Polski. Pani Julia i jej córka są już bezpieczne - zostały przyjęte w gminie Stepnica na Pomorzu Zachodnim. Jak mówi - Polacy otoczyli ją opieką od samego początku. Wolontariusze zaopiekowali się nami już na granicy. Natychmiast otrzymaliśmy ogromną pomoc. Skala i organizacja polskiej pomocy dla uchodźców to ewenement na skalę światową. Widzą to i opisują media na całym świecie. Poprawia się nasza opinia, bo w sposób zupełnie niezgodny z faktami stworzono fatalną opinię o Polsce. Ona oddziaływała. Dziś ona się bardzo poprawiła i to ułatwia naszą sytuację. W pomoc angażują się zarówno wolontariusze, jak i organizacje pozarządowe, samorządy i organy państwowe. Uchodźcy otrzymują już numery PESEL, a od jutra ZUS będzie przyjmował od nich wnioski o świadczenia. Każdy, kto do nas przyjdzie będzie mógł założyć profil na platformie usług elektronicznych, a następnie wysłać wniosek o 500+. Oczywiście zapewniamy pomoc tłumaczy. W oddziałach banku PKO BP można wymienić do 10 tys. hrywien na złotówki - po kursie rynkowym. PKP Intercity wydało już ponad 900 tys. bezpłatnych biletów. Apelujemy z panem ministrem Adamczykiem o przedłużenie tego działania w takim kształcie, jakie ono jest do tej pory, na tych samych zasadach do końca marca. W Pomoc uchodźcom - finansową i rzeczową - zangażowała się też Poczta Polska. A zaprezentowany dzisiaj znaczek pocztowy ma przypominać o solidarności i pomocnej dłoni wyciągniętej do naszych sąsiadów. Te dłonie wyciągnęliśmy już do ponad 2 mln obywateli Ukrainy uciekających przed wojną, którzy przekroczyli granicę i przyjechali do naszego kraju. Jutro wystąpią przedstawiciele świata kultury, sportu i aktywiści w sprzeciwie wobec rosyjskiej inwazji. Andżelika Borys została zwolniona z białoruskiego więzienia. Liderka Związku Polaków na Białorusi spędziła w nim ponad rok. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że Andżelika Borys jest już na wolności. Jest to bardzo ważne, bo chodzi o osobę, która była bez żadnego powodu osadzona w więzieniu i z tego, co wiemy nie cieszy się najlepszym zdrowiem. Według informacji resortu spraw zagranicznych Andżelika Borys czuje się dobrze i pozostaje na terytorium Białorusi. W białoruskim areszcie nadal więziony jest inny polski działacz - Andrzej Poczobut. I jak podaje MSZ, sprawa jego uwolnienia pozostaje najwyższym priorytetem. Dwudniowy szczyt Unii Europejskiej z gościnnym udziałem prezydenta USA, ale bez przełomu. Część państw Unii, w tym największe - Niemcy - blokują ostrzejsze sankcje, choć ich nie wykluczają. Konkretów brak, ale przywódcy państw UE jednogłośnie stwierdzili gotowość do nałożenia nowych sankcji na Rosję i uszczelnienia tych już obowiązujących. Polska domaga się dalej idących sankcji i jestem pewien, że biorąc pod uwagę nasze wczorajsze ustalenia, już wkrótce wypracowany będzie kolejny pakiet sankcji. Na łamach portalu "Politico" premier przedstawił 10-punktowy plan ratowania Ukrainy, w tym także dalszych sankcji na Rosję. Wszystkie państwa deklarują odchodzenie od surowców z Rosji - gazu, ropy i węgla - ale nie ma jednak mowy o natychmiastowej całkowitej rezygnacji, tak jak na początku miesiąca zrobiły Stany Zjednoczone. Tak by było jasne, że Amerykanie nie będą częścią brutalnej agresji wobec niewinnych Ukraińców. Do największych przeciwników sankcji i szybkiej rezygnacji z kupowania od Rosji surowców niezmiennie należą Niemcy, Węgry, Holandia czy Belgia - najbardziej uzależnione od surowców z tego kraju. Na zmianę ich postawy wobec Rosji Putina od początku wojny apelowały Stany Zjednoczone. Bez przywództwa administracji amerykańskiej z pewnością nie mielibyśmy takich sankcji, z jakimi mamy teraz do czynienia. Prezydent USA Joe Biden na szczycie Unii Europejskiej zadeklarował dodatkowe dostawy skroplonego gazu do Europy. Zwiększone dostawy z USA pozwolą krajom Unii szybciej zrezygnować z rosyjskich dostaw i ustabilizować rynek. To umacnianie naszego partnerstwa między UE a Stanami Zjednoczonymi w obliczu działań Władimira Putin, który cofa zegar do minionej ery brutalnej siły. Zgodnie z umową pomiędzy USA i Unią w tym roku do Europy dotrze 15 mld m3 gazu. Docelowo ma to być 50 mld m3 rocznie. UE po napaści Rosji na Ukrainę próbuje uniezależnić się od rosyjskich surowców energetycznych. Polska taki kurs obrała już kilka lat temu, namawiała do tego całą Unię, a teraz wspiera państwa regionu w osiągnięciu bezpieczeństwa energetycznego. Polacy już przyzwyczaili się do takich widoków statków z amerykańskim skroplonym gazem. Teraz takie dostawy będą częstsze także w innych częściach Europy. Razem zmniejszymy zależność Europy od surowców energetycznych z Rosji. Putin używa ich do nacisku i manipulacji swoimi sąsiadami, a zyski napędzają wojenną maszynerię. USA w tym roku dostarczą do Europy dodatkowe 15 mld m3 gazu. To 1/10 importu z Rosji, który UE chce w tym roku ograniczyć o 2/3. Ta wojna będzie strategiczną porażką Putina. Naszym celem jest ograniczanie zależności od rosyjskich paliw kopalnych, tak by pozbyć się jej całkowicie. Unia deklaruje całkowite odejście od zakupów gazu z Rosji do 2027 roku. To ogromny zwrot, bo jeszcze kilka miesięcy temu realna była perspektywa zalania Europy rosyjskim gazem poprzez uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Plan mógłby być bardziej ambitny, tym niemniej dobrze jest, że biurokraci brukselscy przyjęli stanowisko polskie. Polska w ostatnich latach podpisała z Amerykanami średnio i długoterminowe umowy na dostawy skroplonego gazu. Surowiec zza oceanu, ale i z innych kierunków trafia do terminala w Świnoujściu, a w przyszłości będzie dostarczany także do nowego gazoportu w Gdańsku. Za kilka miesięcy zostanie uruchomiony także gazociąg Baltic Pipe, którym gaz popłynie z Norwegii przez Danię do Polski. W ten sposób zastąpiony zostanie kontrakt z Rosjanami. Dobrze, że nie będziemy go przedłużać. To była ostatnia nić wiążąca Polskę z rosyjskim gazem. Po tej cezurze nie będziemy potrzebować w ogóle gazu z Rosji. Polska, ale i cała Europa są też w stanie zrezygnować z zakupów rosyjskiej ropy. Naftowe dochody Kremla kilkukrotnie przewyższają zarobek z gazu. Ropa od razu, a jeśli chodzi o gaz, to w pewnej perspektywie, ale w perspektywie krótkiej, to byłoby wyjście racjonalne i takie wyjście, które Rosjanie musieliby wziąć pod uwagę. W ostatnich latach Orlen o połowę ograniczył przerób rosyjskiej ropy w rafinerii płockiej. Podpisując nową umowę z saudyjską firmą Aramco, koncern kierowany przez Daniela Obajtka otworzył nowy rozdział w dostawach surowca. Ropa z Arabii Saudyjskiej pokryje blisko połowę łącznego zapotrzebowania rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie. Powstanie koncernu, który łączy siłę z inwencją swojego szefa, jest czymś niezwykle istotnym zarówno dla Polski, jak i dla regionu. Litewski minister energetyki poinformował, że zakupiona w 2006 roku przez Orlen z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego rafineria w Możejkach przestawiła się już całkowicie na przerób ropy z Arabii Saudyjskiej. Kreml bez pieniędzy nie będzie w stanie prowadzić wojny z Ukrainą. Na tę prostą prawdę nadal głusi są Niemcy, którzy nie zgadzają się na twarde sankcje uderzające w Moskwę. Dlaczego? Przez ostatnie lata Berlin robił wszystko, by związać się ekonomicznie z nieobliczalnym Putinem. Niemcy mogli liczyć na wsparcie rządu PO-PSL. Na nic umierający cywile i zbombardowane ukraińskie miasta. Niemcy nie chcą przestać handlować ropą i gazem z Rosją. Przylepiliście sobie ukraińskie wstążki, aby dać ulgę swojemu sumieniu. Jednak nie chcecie wstrzymać kasy Putinowi. Po prostu fajnie się sprzedaje innym gaz, rosyjski gaz pełen ukraińskiej krwi. Od 2006 roku Niemcy i Rosja intensywnie zaczęły pracę nad budową pierwszej nitki gazociągu Nord Stream, uzależniającego energetycznie Europę od Kremla. Rosję Putina zbudowały Niemcy, Francja, Zachód, który płacił mu wielkie pieniądze. Nitki gazociągu zagrażały szczególnie Polsce i Ukrainie. Mimo to oskarżający obecny rząd o putinizację Donald Tusk był wtedy bierny. Nie zablokował Tusk budowy Nord Stream 1, nie protestował przeciwko tej budowie, nie pomagał rządowi polskiemu, kiedy rząd polski walczył o to, żeby nie budowano Nord Stream 2. Na kilka miesięcy przed atakiem Putina na Gruzję ówczesny premier stwierdził: Chcemy, żeby Rosja była ważnym, więcej, aby stała się ważniejszym niż do tej pory partnerem Polski. Zarówno w kontekście gospodarczym, ale także politycznym i bezpieczeństwa. Rok po uruchomieniu gazociągu Tusk otrzymał nagrodę finansowaną przez zagraniczną fundację założoną przez koncern Ringier AG. Do zdjęcia pozował z Gerhardem Schroderem, byłym kanclerzem Niemiec, człowiekiem Gazpromu. Chcemy dialogu z Rosją taką, jaka ona jest. Nie cofnął się nawet, by próbować sprzedać Rosjanom Lotos. Na szczęście nieskutecznie. Nie ma ideologicznej przesłanki, aby mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Rząd Platformy nie zrobił nic, by uniezależnić się politycznie czy energetycznie od Rosji i Niemiec. Był człowiekiem Angeli Merkel w Warszawie, był takim chłopcem na posyłki Angeli Merkel w Brukseli za sute wynagrodzenie. Rządy PO-PSL robiły wszystko, by współpracować z Władimirem Putinem nawet po tragedii smoleńskiej. Światło na to, co stało się w Smoleńsku, rzucają dokumenty niedostępne do tej pory opinii publicznej. Jak dokonano tego wszystkiego, co wiąże się z zamontowaniem środków wybuchowych. Ciała zostały rozerwane w taki sposób, iż w żaden sposób nie da się tego wyjaśnić. Nawet w najgorszych w historii Polski czasach narada ambasadorów nie odbyła się z udziałem ministra spraw zagranicznych Rosji. Taką formułę w 2010 roku wymyślił Radosław Sikorski. Polska i Rosja poparły inicjatywę Niemiec wzmocnienia zaufania w strefie euroatlantyckiej. Pół roku przed wolnościową rewolucją na Majdanie w 2013 roku rząd PO planował współpracę z Kremlem na wszystkich możliwych szczeblach. Halicki chciał pisać podręcznik historii wspólnie z Putinem. Będziemy także kontynuować propozycje spotkań historyków polskich, niemieckich i rosyjskich. Dziwną, bo na początku nieformalną współpracę rozpoczęły rosyjskie i polskie służby specjalne. Uległość Polski natychmiast wykorzystali Rosjanie.