Dobry wieczór, Monika Sawka, zaczynamy "19:30". Dyplomatyczne spięcie. Chroniczny konflikt z instytucjami UE z powodu upolitycznienia sądów. A w konsekwencji nie tylko kary finansowe, ale i utrata wiarygodności i prestiżu. Opowiadanie o jakiejś złej pozycji Polski w Unii jest po prostu zwykłą bzdurą. Afera zegarkowa w MON-ie. Najważniejsi współpracownicy ministra obrony narodowej dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów. Ja nie znam tej sprawy, ale jestem głęboko przekonany, że to po prostu jest fejk. Oszukany wicepremier. Z dnia na dzień człowiek traci oszczędności życia. Traci samochód. Traci 100 tys. zł. Jest to klasyczny przykład klona, który poruszał się po polskich drogach. Wypunktował błędy poprzedników i zapowiedział zwrot w polityce zagranicznej. Szef polskiej dyplomacji wygłosił w Sejmie expose. Radosław Sikorski mówił m.in. o niechęci rządu PiS do Wspólnoty, unijnej szmacie i obrzydzeniu do Parlamentu Europejskiego. Do expose - też w ostrych słowach - odniósł się prezydent. Według Andrzeja Dudy niektóre stwierdzenia były żenujące. O sztuce dyplomacji... To wyjątkowy moment. W obecności prezydenta, ambasadorów i przy głośnej reakcji posłów opozycji... To nie jest program Googlebox, w którym siedzicie przed telewizorem w kapciach. ...minister spaw zagranicznych określił kierunki polskiej dyplomacji. Nadrzędnym celem polityki zagranicznej jest zapewnienie bezpieczeństwa. Z tym zgadzają się wszyscy. Ale różnie określają to, co bezpieczeństwu służy. Musimy stanąć w prawdzie - poprzednie 8 lat to seria chybionych założeń ideowych, złych pomysłów, błędnych decyzji i zaniechań. Szef dyplomacji wskazywał przede wszystkim na relacje z Unią za rządów PiS. Chroniczny konflikt z instytucjami UE z powodu upolitycznienia sądów. A w konsekwencji nie tylko kary finansowe, ale i utrata wiarygodności i prestiżu. Zepsucie relacji z ważnymi partnerami: Niemcami, Francją, Czechami i Ukrainą. Opowiadanie o złej pozycji Polski w Unii jest po prostu zwykłą bzdurą. W odpowiedzi koalicja rządząca przypomina wypowiedzi prezydenta i polityków PiS. Czy naprawdę Unia przypomina wam ZSRR? A także usunięcie unijnych flag z Kancelarii Premiera, zablokowane na 3 lata miliardy euro z Funduszu Odbudowy i takie spotkania przedstawicieli PiS z liderami antyunijnej frakcji w Europie. Był taki moment, że rząd PiS skłócił się ze wszystkimi sąsiadami, tylko z morzem się nie skłócił. Opozycja błędów nie dostrzega. Czy PiS nie ma sobie nic do zarzucenia? Wręcz przeciwnie, to dzięki naszym staraniom doszło do diametralnej zmiany w polityce niemieckiej. O Niemczech mówił też Radosław Sikorski, podnosząc temat reparacji. Oczekujemy od Berlina propozycji zadośćuczynienia. Na co w taki sposób na sali plenarnej zareagował prezydent Andrzej Duda. Odrzućcie te mity. Wśród propozycji Radosława Sikorskiego udział strony niemieckiej w odbudowie zabytków takich jak Pałac Saski w Warszawie. Była też mowa o ścisłej współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. To Polska, Niemcy i Francja. Unia musi stać się aktorem geopolitycznym równym innym potęgom międzynarodowym. Polska i Polacy zasługują na rolę jednego z liderów dalszej integracji europejskiej. W planach - propozycja zmian reguł funkcjonowania Unii, a w niektórych kwestiach odejście od jednomyślności. Polska stanie się państwem - chociaż nie wiem, czy to określenie właściwe - całkowicie niesuwerennym - ocenia prezes PiS. Rządząca większość widzi to inaczej. Rola państwa współdecydującego w UE to jest coś, na czym większości Polaków zależy. Nikt nas wreszcie nie przekonywał, że da się zrobić Unię Europejską z dwóch krajów - Polski i Węgier. Expose Radosława Sikorskiego ocenił też prezydent. Było w nim nie tylko bardzo wiele kłamstw, manipulacji, po prostu zwykłych nieprawd. Według posłów koalicji słowa prezydenta to obrona samego siebie. Jest odpowiedzialny za regres i rozkład polityki zagranicznej, która była częścią polityki partyjnej państwa. Prezydent zaproponował premierowi spotkanie, które miałoby odbyć się w środę i dotyczyć programu Nuclear Shering. Donald Tusk ma jednak zapalenie płuc i jak informuje kancelaria - ograniczy swoją aktywność. Rekonstrukcja rządu 10 maja. Zmiany wymuszone startem do europarlamentu zapowiada premier. Donald Tusk podkreśla, że sprawy, które będą się rozstrzygały, nigdy nie były tak ważne i nie miały takiego wpływu na nasze życie jak teraz, w czasie wojny. Dziś kandydatów do europarlamentu zatwierdziło Prawo i Sprawiedliwość. O stawce czerwcowego głosowania. Kampania europejska to czas na dyskusję przede wszystkim o unijnych pieniądzach. Potrzebnych choćby na budowę tramwaju na słynne już wrocławskie Jagodno. Te wybory będą jednak zupełnie o czymś innym. O wojnie i pokoju, o życiu i śmierci, o przyszłości przyszłych pokoleń: dzieci i wnuków, i to w tych najbardziej fundamentalnych kwestiach, o przetrwaniu Europy, to nie są puste słowa. Mówią o tym przywódcy na całym świecie. Jeśli ludzie Putina zwyciężą w Ukrainie, kolejnym krokiem sił rosyjskich może być bezpośredni atak na kraj członkowski NATO. Jeśli Putin odniesie sukces w tej agresywnej wojnie, nie zatrzyma się na polskiej granicy. W związku z tym zagrożeniem tak istotne jest, kogo Polska wyśle do Brukseli i jakie decyzje będą tam zapadały - podkreśla premier i dodaje, że wojnę można zatrzymać. To jest coś, co zależy od was, to znaczy od tych, którzy wzięli odpowiedzialnośc za Polskę po 15 października. Dlatego Donald Tusk - jak mówi - stawia na zaufane osoby i mocne nazwiska - w tym te z rządu. O euromandaty powalczą Bartłomiej Sienkiewicz, Borys Budka i Marcin Kierwiński. Wymaga to rekonstrukcji rządu, ta już 10 maja. Oprócz ministrów z list Koalicji Obywatelskiej kandydują m.in. Andrzej Halicki, Ewa Kopacz, Bartosz Arłukowicz, Dariusz Joński czy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jest to swego rodzaju ucieczka również od odpowiedzialności. Listy PiS zostały już zatwierdzone. Proszę pamiętać, że jest taka praktyka w naszej partii, że w sytuacjach szczególnych prezes partii, czyli ja, może dokonać korekt. Jarosław Kaczyński poinformował, że listy zostaną ujawnione dopiero w momencie rejestracji, czyli najpóźniej 2 maja. Wszystko wskazuje na to, że znajdą się na ich m.in. były prezes TVP Jacek Kurski, były minister edukacji Przemysław Czarnek oraz dwaj skazani prawomocnymi wyrokami i uniewinnieni przez prezydenta byli szefowi służb. Panowie Kamiński i Wąsik to bardzo doświadczeni politycy, zasłużeni w walce z przestępczością, i politycy, którzy zapłacili wielką cenę za tę walkę w postaci nielegalnego zatrzymania, również w postaci tortur w więzieniu. Kandydować ma również Daniel Obajtek, który w wywiadzie dla Money.pl opowiada, że żałuje objęcia stanowiska prezesa Orlenu. Obajtek tylko w 2022 roku zarobił w Orlenie prawie 1,4 mln zł. Kandydować w czerwcu nie zamierza były premier Mateusz Morawicki. Dziś nie było go w Sejmie, bo razem z Markiem Kuchciński i Patrykiem Jakim jest prelegentem na konferencji trumpistów i polityków skrajnej prorosyjskiej prawicy w Budapeszcie. Panie marszałku, proszę o usprawiedliwienie nieobecności pana posła Morawieckiego, bo on ma dzisiaj coś ważniejszego do roboty, mianowicie, jak rozumiem, jest w drodze do Budapesztu na kolejny sabat prorosyjskich nacjonalistów. Nie ma nic zdrożnego w tym, aby spotykać się z ludźmi, z którymi nawet się nie zgadzamy. Swoje wystąpienia przesłali też Janusz Kowalski oraz dziennikarz Tucker Carlson, który zasłynął wywiadem z Władimirem Putinem. Teraz upominki z Ministerstwa Obrony Narodowej. Po przegranych wyborach Mariusz Błaszczak miał przeznaczyć 6 mln zł na nagrody dla swoich współpracowników. Problem w tym, że wśród nich znalazły się osoby, które pracownikami resortu nie były. Aferę zegarkową ujawnił dziś wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Do kogo trafiły cenne przedmioty o wartości kilku tys. złotych? "Kradzież" - tak wiceminister obrony narodowej mówi o tym, co miało dziać się w resorcie pod koniec rządów Mariusza Błaszczaka, już po październikowych wyborach. Najważniejsi współpracownicy ministra obrony narodowej dopuszczali się nielegalnego pozyskiwania, mówiąc wprost: kradzieży cennych przedmiotów. Takim przedmiotem miał być zegarek marki Longines. - napisała Agnieszka Glapiak do dyrektor generalnej MON, załączając link do konkretnego modelu. Z maili, na które natrafiono podczas trwającego audytu, wynika, że resort kupił ten zegarek oficjalnie jako prezent dla członka delegacji ministerstwa obrony Korei Południowej. Ten jednak, zamiast damskiego zegarka, dostał obraz z Fryderykiem Chopinem. Co więc z zegarkiem? Trafił do kieszeni minister Glapiak, jednej z najbliższych współpracownic ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, która dzisiaj jest wiceprzewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i decyduje o tym, co jest moralne lub niemoralne w polskiej telewizji. Sprawą już zajęła się prokuratura. Zegarek ten w dniu 24 kwietnia tego roku zatrzymała żandarmeria wojskowa na polecenie prokuratora prokuratury okręgowej w Warszawie. W chwili obecnej prowadzimy dokumentację, przesłuchujemy świadków. O sprawę pytany był prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ja nie znam tej sprawy, ale jestem głęboko przekonany, że to po prostu jest fejk. W podobnym tonie wypowiadają się inni politycy Zjednoczonej Prawicy. Dopóki sąd nie potwierdzi, dopóty lepiej nie przekazywać kłamstw pana Tomczyka. Dziękuję bardzo. Ktoś dostał prezent i to jest przestępstwo? Ale to nie był prezent dla tej pani, ta pani już nie pracowała w ministerstwie. Ale ta pani dostała? Zajmuje się tą sprawą prokuratura. To niech prokuratura wyjaśni, ja nie znam sprawy. W Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji prosiliśmy o kontakt z wiceprzewodniczącą Agnieszką Glapiak. Bezskutecznie. Według ustaleń audytu w MON Mariusz Błaszczak miał podzielić pomiędzy swoich współpracowników łącznie około 6 mln zł. O rekonstrukcji rządu, wyborach do europarlamentu i nagrodach w MON za czasów PiS - także w Pytaniu Dnia. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę... Aktualnie mamy zanotowane 92 zachorowania w całym kraju. Coraz więcej zachorowań na odrę. Chodzą sobie, jak chcą i kiedy chcą, pomiędzy domy normalnie wchodzą. Uwaga, niedźwiedź. Wicepremier i minister cyfryzacji oszukany na 100 tys. zł. Krzysztof Gawkowski kupił, jak się okazało, podrobioną wersję samochodu. Auto zajęła policja i prokuratura. Nie rozumiem, jak autoryzowany serwis mógł nie sprawdzić, dlaczego w innym państwie jeździ samochód o takim samym numerze VIN? - pisze w mediach społecznościowych wicepremier. A Michał Trantau pyta, jak to możliwe i jak nie dać się oszukać. Sytuacja jest smutna i straszna, jak z powieści kryminalnej. Krzysztof Gawkowski kupił w Polsce samochód, którego legalność potwierdził także w autoryzowanym salonie. Później wszystko rozsypało się, jak domek z kart. Okazuje się, że jest samochodem, który ma klona bliźniaka i jest nielegalny. Z dnia na dzień człowiek traci oszczędności życia. Traci samochód. Traci sto tys. złotych. Auto wicepremiera miało podrobione numery identyfikacyjne. Po Francji jeździ samochód z identycznym oznakowaniem. Sytuacja jest nie do wyobrażenia, gdzie mamy dwa takie same VIN-y w autach. Bo numer VIN dla samochodu jest tym, czym PESEL dla człowieka. Jest to klasyczny przykład klona, który poruszał się po polskich drogach. Przestępcy nabijają numer identyczny do niemal identycznego samochodu jeżdżącego w innym kraju. Tylko w ubiegłym roku mundurowi namierzyli ponad 6 tys. takich aut. Sprawą wicepremiera zajęła się Prokuratura Krajowa. Krzysztof Gawkowski padł ofiarą szajki złodziei samochodów. Zatrzymano 5 osób. Eksperci mówią, że oszustwo jest trudne do wykrycia. Kupując auto trzeba mieć oczy z tyłu głowy i stosować zasadę ograniczonego zaufania. Komplet dokumentów to podstawa. Żądać pełnej faktury, pełną umowę kupna-sprzedaży. Czy jest odprowadzony podatek akcyzowy. Są też takie portale komercyjne, które generują raporty na temat tego auta i w wielu przypadkach może się zapalić czerwone światełko. Firma, która sprawdzała legalność auta zakupionego przez polityka posypała głowę popiołem. Z przykrością przyjęliśmy informację podaną przez pana wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego. Wszyscy umywają ręce. Mówią, że tak bywa. Mówi Krzysztof Gawkowski i zapowiada pozew sądowy. Nie wyklucza też zmian w przepisach. Rozpocząłem już wczoraj konsultacje z prawnikami. Zmiany mają sprawić, aby do podobnych sytuacji nie dochodziło. To są majątki życia, które ludzie potracili. A co oni są winni? Moim zdaniem istnieje pilna potrzeba zharmonizowania, ujednolicenia, europejskich, policyjnych baz danych. To ma sprawić, że dwa auta z identycznym numerem VIN nie będą w stanie poruszać się po drogach. A teraz rządowy plan dla rolników. Minister rolnictwa obiecuje: magazyny do zbóż w dużej części będą opróżnione jeszcze przed żniwami. Pomóc ma specjalne rozporządzenie. Rozwiązanie ma być doraźne. Ma też działać wstecz, czyli objąć rolników, którzy wcześniej zdecydowali się na sprzedaż swoich produktów. Ci, którzy sprzedali te produkty między 1 stycznia a 10 marca, dostaną pomoc, tutaj to jest mowa o pszenicy - 200 zł do tony, i do pozostałych zbóż w tym okresie, a w okresie od 11 marca do końca maja mówimy o pomocy 300 zł do tony, co przekłada się na konkretną pomoc do hektara. Pojawiła się też ciekawa inicjatywa dotycząca powołania stałych zespołów konsultacyjnych pomiędzy przedstawicielami protestujących rolników, reprezentujących je organizacji, a odpowiednimi resortami, ministrami polskiego rządu. Najbardziej liczy się sygnał polityczny, ale skala zatwierdzonej w Waszyngtonie pomocy też ma znaczenie. Pierwszy i kolejne pakiety uzbrojenia nie zmienią od razu sytuacji walczącej Ukrainy. Ale są potężnym zastrzykiem - przede wszystkim nadziei. Teraz Ukraińcy walczą o przetrwanie. Amerykański pakiet ma zabezpieczyć Kijów przynajmniej do końca roku. Pytanie - co dalej? Zęby smoka, miny i okopy. Ukraińcy budują fortyfikację o łącznej długości 2 tys. kilometrów. I czekają na obiecaną przez Zachód broń. Mam nadzieję, że szybko ją otrzymamy. Brakuje nam amunicji i artylerii. Od tygodni wykorzystują to Rosjanie - za wszelką cenę chcą przerwać ukraińską linię obrony. Nim do Kijowa dotrze amerykańska pomoc. To nagranie rosyjskich szturmowych Su-25, które bezkarnie latają nad linią frontu w pobliżu strategicznej miejscowości Czasiw Jar. Ukraina wciąż jest pod mocną presją na polu bitwy i z pewnością możliwe jest, że Rosja może dokonać w nadchodzących tygodniach taktycznych postępów. Potrzeba czasu, byśmy wygrzebali się z dziury, którą wykopaliśmy przez te 6 miesięcy. Pomóc w tym mogą pociski rakietowe ATACMS, które już w marcu potajemnie otrzymał Kijów. Mogę potwierdzić, że Stany Zjednoczone na polecenie prezydenta po cichu dostarczyły Ukrainie pociski ATACMS dalekiego zasięgu. Jak są skuteczne, pokazał atak na bazę lotniczą Dżankoj na Krymie w ubiegłym tygodniu. W nowym pakiecie takich pocisków o zasięgu 300 km ma znaleźć się wiele. A to oznacza możliwość atakowania celów w okupowanym Krymie, w Zaporożu i w Donbasie. To jest duża broń. To jest cenna broń. Pamiętajmy, że pocisk jest bardzo drogi i nie można go zużyć na cele małej wartości operacyjnej. A cennymi obiektami są składy, bazy logistyczne, magazyny, lotniska z samolotami i śmigłowcami, które rażą bezbronną ludność ukraińską. Amerykański pakiet pomocowy ma zabezpieczyć Kijów przynajmniej do końca roku. Ale szef ukraińskiego MSZ ostrzega, że w walce z Rosją potrzeby są o wiele większe. O budowę silniejszej i bardziej zintegrowanej obrony europejskiej zaapelował prezydent Francji. Nasza Europa jest dziś śmiertelna, może umrzeć i zależy to wyłącznie od naszych wyborów. Stawką jest obecnie kwestia wojny i pokoju na naszym kontynencie i nasza zdolność, bądź jej brak, do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Moskwa jest w trakcie mobilizacji dodatkowych 100 tys. żołnierzy. Zapowiedziała też ataki na ukraińskie magazyny, w których przechowywana ma być zachodnia broń. Drastyczny wzrost liczby przypadków odry. Prawie 100 przypadków w ostatnich tygodniach. To niemal 3 razy więcej niż w całym ubiegłym roku. Wirus jest bardzo zakaźny, bardzo niebezpieczny, a do tego atakuje dzieci. Nie ma na niego żadnych leków, więc szczepienie to podstawa. Niestety zbyt wielu rodziców tego nie pilnuje. Problemem zajęła się dziś sejmowa komisja zdrowia. Zapomniana choroba wraca. W całym kraju sanepid monitoruje 9 ognisk odry, m.in. we Wrocławiu, w Poznaniu i Warszawie. Aktualnie mamy zanotowane 92 zachorowania w całym kraju, natomiast trzeba pamiętać, że sytuacja jest dosyć dynamiczna. To dwukrotnie więcej niż w całym ubiegłym roku, kiedy na odrę zachorowało 36 osób. Jak powstrzymać falę zachorowań debatowali specjaliści chorób zakaźnych i epidemiolodzy podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Sytuacja jest alarmująca, zwłaszcza, że za naszymi granicami też szaleją epidemie odry. Zaczyna się od objawów grypopodobnych, takich jak kaszel, zapalenie spojówek, wysoka gorączka. Dopiero po kilku dniach pojawia się charakterystyczna rumieniowa, plamisto-grudkowa wysypka. Odra jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób, jeden chory może zakazić 17 osób. Widzieliśmy to w naszym szpitalu, dziecko przyjechało z Kazachstanu i z gorączka czekało na izbie przyjęć. Mamy już w tej chwili kilkanaście zachorowań wśród dzieci, które czekały razem z nim w poczekalni. W ciągu ostatnich 5 lat liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się prawie dwukrotnie. W 2019 r. dotyczyło to blisko 49 tys. dzieci, w ubiegłym roku liczba odmów wzrosła do 90 tysięcy. To oznacza, że wszystkie osoby niezaszczepione mogą zachorować. W skali kraju stan zaszczepienia przeciwko odrze to jest ok. 91%, natomiast martwi nas to, że na poziomie lokalnym jest na poziomie 84-85%. Szczepionka jest podawana w dwóch dawkach - w 13. miesiącu życia i po ukończeniu przez dziecko 5 lat. Ale problem dotyczy nie tylko najmłodszych, zachorować mogą też dorośli, zwłaszcza, że wielu z nich w dzieciństwie nie miało możliwości przyjęcia szczepionki. Szczepienia w Polsce realizowano od 1975 r., więc warto zwrócić uwagę. Czy dostawaliśmy jakieś dawki, warto to sprawdzić i się doszczepić. Lekarze apelują o uzupełnienie zaległych szczepień i przypominają, że odra może też prowadzić do ciężkich powikłań. Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie mózgu, ale mogą być też takie problemy, jak drgawki czy nawet śmierć pacjenta. A teraz o niedźwiedziu na gigancie. Ostatnio widziany był we wsi Bykowce na Podkarpaciu. Nie chodzi bez celu. Doskonale wie, gdzie zajrzeć, żeby znaleźć coś do zjedzenia. Dowody są na filmiku. Lepiej mieć się więc na baczności. Zwykły spacer to może być ryzykowny krok, dlatego przypominamy co robić, kiedy niedźwiedź jest o krok od nas. Wieś Bykowce, kilka kilometrów od Sanoka na Podkarpaciu. Ulicą przechadzał się niedźwiedź. Nagrał go jeden z mieszkańców. To pozostałości po jego spacerze. Nie pierwszym zresztą w tej okolicy. Chodzą sobie jak chcą i kiedy chcą, pomiędzy domy normalnie wchodzą. Trzeba zachowa ostrożność, owszem, ale przede wszystkim nie panikować. Urzędnicy apelują, aby unikać bezpośredniego kontaktu ze zwierzęciem, nie dawać mu jedzenia i powoli wycofywać się, jeżeli już dojdzie do spotkania. Każdą informację związaną z dzikimi zwierzętami podchodzącymi do siedzib ludzkich przyjmujemy z wielkim niepokojem. Uczulamy mieszkańców, aby nie chodzili sami do lasu, wręcz przeciwnie, żeby chodzili w grupach. I żeby nie zostawiali śmieci przed domem. Resztki jedzenia to dla niedźwiedzi zachęta do odwiedzin. Zabezpieczenie kompostowników, umieszczanie koszy w taki sposób, by nie były łatwo dostępne dla tych zwierząt. W gminie Sanok wydano zgodę na płoszenie niedźwiedzi. Każdy mieszkaniec może w świetle prawa płoszyć tego niedźwiedzia używając wszelkich możliwych metod hukowych, wytwarzających hałas. Jeżeli niedźwiedź będzie stal bezpośrednio na naszej drodze, to powinniśmy się wycofać i próbować jakoś go obejść, ale zachowując się spokojnie, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów. Na pewno nie robiąc sobie za wszelką cenę z niedźwiedziem selfie. Spotkanie z niedźwiedziem może skończyć się źle. Kilka tygodni temu w miejscowości Liptowski Mikulasz na Słowacji zwierzę biegało po ulicach. Zaatakowało mieszkańców. 5 osób zostało rannych. Niedźwiedź brunatny jest w Polsce pod ścisłą ochroną od ponad 70 lat. Dzięki temu liczba drapieżników na wolności rośnie. W samych tylko Bieszczadach i okolicy żyje ich niemal 200. A teraz dowód na to, że marzenia warto spełniać w każdym wieku. Kapitan Tadeusz Lutak pseudonim Pancerz swoim życiem mógłby obdzielić kilka osób i każda z tych historii byłaby inspirująca. Jako żołnierz wojsk pancernych brał udział w kampanii wrześniowej, służył pod rozkazami pułkownika Maczka. Później w Armii Krajowej. Ma 106 lat. Dziś po raz pierwszy leciał śmigłowcem MI-17, a wcześniej... Sami państwo zobaczą... Tak spełnia się marzenia. Kapitan Tadeusz Lutak, który w sierpniu skończy 107 lat, największy prezent już dostał. No spadochron sobie przygotowałem, to będę skakał z góry na dół. Najstarszy żyjący czołgista nie krył wzruszenia. No cieszę się strasznie. Teraz wojsko uszanowało mnie jak trzeba za te wszystkie noce niewyspane. Czołgiem tom jechał, ale nie helikopterem. I to takim wielozadaniowym śmigłowcem Mi-17. Trasa lotu nie była przypadkowa. Kapitan Lutak urodził się w Żarnowej, właśnie koło Strzyżowa. Strzelec tom był najlepszy w pułku. Jest żywą legendą. Bronił kraju podczas kampanii wrześniowej. Jego dowódcą był sam generał Maczek. Trafił do niewoli, uciekł z transportu. Działał w konspiracji w Związku Walki Zbrojnej i w Armii Krajowej, stąd pseudonim Pancerz. Ja jest żołnierz taki prawdziwy z krwi i kości. 28 dni i nocy byłem na froncie, pod kulami cały czas. Z Pułku to nas 12 zostało tylko. Swoją pasją zaraził wnuka - Wojciecha. Szkoli się w tej samej jednostce, z której dziadek wyruszył, by walczyć podczas II wojny światowej. Jak przyznaje, nauczył go wielu rzeczy. Wytrwałości przede wszystkim. Dziadek nigdy nie rzucał słów na wiatr. Jak coś powiedział, to musiało być tak, jak chciał. Pan Wojciech przysięgę złoży w niedzielę. Dziś towarzyszył dziadkowi. Zdecydowaliśmy, że takiemu człowiekowi, jak pan kapitan w stanie spoczynku Tadeusz Lutak nie jesteśmy w stanie odmówić, gdyż jest to dla nas zaszczytem ogromnym. Kapitan Lutak wielokrotnie podkreślał, że wszystko, co robił w swoim życiu, robił wyłącznie dla ojczyzny i z miłości do niej. Bardzo państwu dziękuję za uwagę. Czas na Pytanie Dnia. Gościem Justyny Dobrosz-Oracz jest minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.