Niebezpieczne gry wok#¾ bezpiecze$stwa. Polityczne przepychanki z zawirowaniami w Rosji w tle. Marta Kielczyk, dobry wieczór państwu. Zaczynamy główne wydanie Wiadomości. Bunt Prigożyna będzie miał daleko idące skutki dla Rosji. Pucz trwał dobę, ale może oznaczać koniec Rosji Putina. Cały ten pseudopucz pokazał wszelkie słabości reżimu putinowskiego. Rano wstaję z różańcem. - Żeby ocalić kopalnię? - Kopalnia to jest nasze życie. Bogatynia walczy o kopalnię i elektrownię. O swoje życie. My po polsku nie damy, nie damy. Będę płakać, szlochać i stać u bram kopalni i elektrowni. Apeluję do przywódców PO o zaprzestanie siania nienawiści, kłamstwa, tego chamstwa. Nienawiść do PiS jedynym programem PO? To jest taki elektorat, który działa na zasadzie ćmy lecącej do płonącej świecy. To był pierwszy pucz w historii rządów Putina. Niegdyś jego najbardziej zaufany człowiek postawił przeciwko niemu swoją prywatną armię. Jeszcze wczoraj Prigożyn straszył i maszerował w kierunku Moskwy, szokując Rosjan. Na koniec ustąpił, dostał gwarancje bezpieczeństwa i możliwość wyjazdu na Białoruś. Co się stało? Czy to może być początek końca władz na Kremlu? Jakie mogą być konsekwencje tego buntu? Kilkadziesiąt godzin, które wstrząsnęły Rosją. Chaos, strach na ulicach i widmo wojny domowej. Jest to osłabienie Putina, dlatego że ci, którzy mówią, że to była ustawka i wszystko było zaplanowane... Przepraszam, ale Putin występujący w sobotę z tym swoim krótkim oświadczeniem był naprawdę przestraszony. Jeszcze wczoraj późnym popołudniem Moskwa przygotowywała się na szturm zmierzających w jej kierunku najemników grupy Wagnera. Zablokowano autostrady, rozkopywano drogi i ustawiono wojskowe posterunki. Jednak wieczorem Prigożyn nagle ogłosił zatrzymanie marszu. To ma być element porozumienia Prigożyna z Putinem, wynegocjowany przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę. Sam Prigożyn miał udać się na Białoruś i uniknąć kary. Gdy w nocy wyjeżdżał z Rostowa, żegnano go jak bohatera. Pokazał słabość, wszystkie słabości reżimu putinowskiego, pokazał, że kilka tysięcy zdeterminowanych, uzbrojonych ludzi może z południa Rosji maszerować bez przeszkód na Moskwę. Oddziały Grupy Wagnera już wycofały się z Rostowa nad Donem i Woroneża. Prywatna armia ma być rozwiązana, co jednak nie będzie proste, a na pewno nie szybkie. Rosjanie wykorzystują dobrze opłacanych najemników do zabijania nie tylko na Ukrainie, ale i w krajach Afryki oraz Bliskiego Wschodu. Faktem jest, że już wczoraj w rosyjskich miastach w pośpiechu zdejmowano plakaty zachęcające do wstąpienia w szeregi Grupy Wagnera. To może być początek końca obecnej Rosji. Kraj pogrąża się w coraz większym kryzysie wewnętrznym, a Rosjanie zobaczyli, że krwawa wojna, którą prowadzą na Ukrainie, może stać się także ich rzeczywistością. Pytań o przyszłość Rosji od wczoraj jest jeszcze więcej. Także o władze na Kremlu, w tym Putina. W samej Moskwie wciąż widać wzmożone patrole FSB, a poniedziałek ma być wolny od pracy. Myślę, że efekty dla Putina będą jak najgorsze, i prognozowałabym, że to nie jest ostatni krok, ostatni krok samego Prigożyna zresztą. Chaos w Rosji starają się wykorzystać Ukraińcy i odzyskać jak najwięcej utraconych terenów. Sytuację w Rosji z uwagą obserwuje świat. Jak jest oceniana za oceanem i w sąsiedniej Ukrainie? To już pytanie do naszych wysłanników. W Kijowie jest Piotr Kućma, w Nowym Jorku Anna Ołdakowska-Somaini. Najpierw Ukraina. Jak Kijów odbiera to, co się stało? W Kijowie mówi się o najbardziej zaskakującym momencie wojny. Nikt wcześniej nie postawił się Putinowi w ten sposób. Jeszcze kilka dni temu narzucał on Ukrainie retorykę w temacie kontrofensywy. To jest właśnie najlepszy moment, żeby z całą siłą na wszystkich kierunkach uderzyć na Rosję. Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Wczorajsze wydarzenia pokazały głęboki sens bitwy o Bachmut. Wykrwawianie wagnerowców przez wiele miesięcy doprowadziło do tego. Jak zareagował Biały Dom? Co o tej sytuacji mówi się za oceanem? Biały Dom opublikował komunikat, w którym zapewnia, że USA stale monitorują sytuację. Dziennikarze informują o szokujących informacjach. Amerykański wywiad miał wiedzieć o rebelii już w połowie czerwca. Bezczynność Władimira Putina zdaniem administracji amerykańskiej oznacza słabość państwa. USA konsultują ten bunt ze swoimi sojusznikami. Wczoraj szef CIA rozmawiał z polskim ministrem spraw wewnętrznych. Na wczorajszy marsz Prigożyna na Moskwę polskie władze zareagowały natychmiast. Od sobotniego poranka trwały konsultacje zarówno między najważniejszymi politykami rządu, jak i w gronie światowych przywódców z udziałem premiera i prezydenta. Byliśmy w Bogatyni, rozmawialiśmy o szczegółach tej sytuacji, jak ona się rozwijała, potem było spotkanie KPRM, której przewodniczył pan premier Morawiecki, później było spotkanie w BBN. Podsumowujące całodniowe zamieszanie w Rosji wieczorne spotkanie w BBN zwołał prezydent Andrzej Duda. Sytuację oczywiście monitorujemy i cały czas będziemy ją monitorowali, niemniej nie zarządzamy żadnego podwyższenia stopnia gotowości naszych wojsk. BBN uznało kwestię rzekomego puczu za sprawę wewnętrzną Rosji, która na dodatek zakończyła się, zanim na dobre się rozkręciła. Krótko mówiąc - para w gwizdek. Ale i tak rzecznik PO pisze: To już nawet nie manipulacja, a zwykłe kłamstwo. Jedno z wielu. W sytuacji chaosu wywołanego przez Prigożyna można było zareagować na dwa sposoby. Spokojnie, konsekwentnie i w porozumieniu z przywódcami wolnego świata, jak zrobiły to polskie władze. Albo nerwowo, chaotycznie i złośliwie, bez zważania na polską rację stanu, czyli w stylu Donalda Tuska i jego przybocznych. Polski rząd zachował się w sposób rutynowy, ale bardzo dobry. Zgodnie z resztą z postulatami, które szły ze strony NATO, jak i Departamentu Stanu USA. W sytuacji niepewności i zagrożenia reakcje klasy politycznej są szczególnie ważne. Słowa Tuska wprowadzające zamęt kiepsko świadczą o jego kwalifikacjach. Ich braku dowiódł już zresztą wcześniej, choćby wówczas, gdy na tydzień przed pełnoskalowym atakiem Rosji na Ukrainę przekonywał: Dzisiaj inwazja na wielką skalę wydaje się wyraźnie mniej prawdopodobna niż jeszcze kilka dni temu. O ocieplaniu stosunków z takim właśnie państwem w czasach, gdy Tusk kierował rządem, opowie kolejny odcinek serialu dokumentalnego "Reset" Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza. Emisja w poniedziałek o 21.30 na antenach TVP1 i TVP Info. Mieszkańcy Bogatyni z silnym politycznym wsparciem. Miejsc pracy w kopalni Turów nie oddadzą. Rządzący mówią o solidarności i suwerenności. To najważniejsze hasła wiecu PiS. Obrona kopalni i elektrowni Turów to bój o polską suwerenność. Można powiedzieć, że w tej sprawie ogniskuje się pewien podstawowy program. Nasz program, program suwerennościowy. I nasz problem, to znaczy atak na tę suwerenność. Stawką jest bezpieczeństwo energetyczne Polski, ale też tysiące miejsc pracy. Niewiele jest cięższych ataków niż ten, który jest atakiem na pracę, na źródło utrzymania. Dlatego to właśnie w Bogatyni PiS zorganizowało sobotni wiec wyborczy. Dla naszej formacji, dla formacji patriotycznej od 2015 roku, kwestie bezpieczeństwa, tego szeroko rozumianego, także bezpieczeństwa energetycznego, są dla nas kwestiami zasadniczymi. Zamknięcia Turowa w maju 2021 roku zażądał - decyzją jednego sędziego - unijny Trybunał Sprawiedliwości na skutek skargi Czechów. Ale w tej samej okolicy - tuż przy granicy z Polską - bez przeszkód funkcjonują czeskie i niemieckie kopalnie. Czerpaliśmy i czerpiemy od przyrody to, co ona ma, i po prostu inaczej się nie da. W ubiegłym roku Polska podpisała z Czechami porozumienie w sprawie Turowa, ale zamknięcia kompleksu nadal domagają się TSUE, część polskich sędziów i politycy opozycji. Jest orzeczenie sądowe i rządzący muszą się do niego dostosować. Nie możemy sobie wybierać lepszych czy gorszych postanowień. Trzeba przestrzegać wyroków TSUE. Donald Tusk z jednej strony lży związkowców Solidarności broniących miejsc pracy... Byliście niemymi, tchórzliwymi świadkami zła, które rozpanoszyło się w Turowie, w Bogatyni. ...z drugiej przekonuje, że Turów może pracować. Kopalnia w Turowie i elektrownia będą pracowały tak długo, jak długo węgiel będzie w złożach. Wiarygodność i stosunek do polskiej suwerenności to oś obecnego sporu w polskiej polityce. Jeżeli ktoś nie jest suwerenny, to nie decyduje o swoim życiu ani o swoich pieniądzach, ani o swoim losie. Suwerenność to po prostu wolność. Obrona Turowa to być albo nie być dla mieszkańców Bogatyni. Ale w szerszym, politycznym i społecznym kontekście to być albo nie być dla suwerennej, rozwijającej się i bezpiecznej Polski. I to właśnie jest stawką jesiennych wyborów. Kopalnia Turów to tysiące miejsc pracy i historie - często silnych kobiet, które o swoje miejsce na ziemi będą walczyć do samego końca. Z mieszkankami Bogatyni rozmawiała nasza reporterka - Anna Olszak. Serce moje bogatyńskie pęka. Moje serce, człowieka, który w elektrowni przepracował całą swoją młodość, oddał wszystko, co najlepsze. W Turowie pracował także mąż Jadwigi Włoskowskiej, teraz w ich ślady poszedł syn. Dlatego trwa walka. O dzieci, o wnuki, o kobiety, bo jak słychać, to w nich jest tu siła. Do ostatniego tchnienia ja będę krzyczeć i pomagać wam, chociaż jestem na emeryturze, ale to nie znaczy, że mam mniej siły niż ta pani, co po hiszpańsku kazała zamknąć. My po polsku nie damy! Nie damy. Jadwigę Włoskowską spotykamy przed kościołem. Idzie na próbę chóru. Ale także tu od tego tematu ucieczki nie ma. Syn pracował na kopalni, mąż pracuje na kopalni. Wszystkim zależy na Turowie. Na pewno będę się modlić w tym kierunku. Codziennie się modlę z różańcem. Żeby ocalić kopalnię? Tak kopalnia to jest nasze życie, wszystko. Każdy mieszkaniec Bogatyni to inna historia, ale wszystkie je łączy lęk o przyszłość. Moja cała rodzina pracuje w elektrowni. To by była tragedia rodzinna. Chcemy, żeby się ten region rozwijał, a nie była plajta tego wszystkiego. Bo zamknięcie kopalni to zagrożenie dla całego regionu. O tym tu, gdzie z okien widać kominy, nie da się zapomnieć. Dziadek pracował, ojciec mój pracował, babka pracowała, brat pracował, dwa syny, tego nie można zrobić. To historia całych pokoleń. Wróćmy do pierwszej. Jedziemy do domu z Jadwigą Włoskowską. Wszyscy pracowali w Turowie. Brat zginął w wypadku w elektrowni. Ojciec pracował przy budowie. Pracował do samej emerytury. To on zaszczepił w rodzinie miłość do Turowa? Tak. Powiedział, że dzieci mają pracować w energetyce, bo to są twardzi ludzie. I tak się stało. To właśnie w Turowie pracowały całe życie, a ich śladami poszły dzieci. Żony, matki, córki - kobiety mówią tu jednym głosem. Kopalnia i elektrownia muszą przetrwać, bo dla nich i dla ich rodzin to całe życie. O ekstremalnej pogodzie w Rumunii za chwilę w Wiadomościach, a przed nami dziś jeszcze: Kilka śledztw i procesów. Od ćwierć wieku nie znaleziono zabójcy Marka Papały. Koncertowa niedziela na rozpoczęcie lata i wakacji, oczywiście z TVP. Kolejne obozowisko nielegalnych migrantów i rosnący problem bezdomności. Paryż zmaga się z napływem przybyszów głównie z Afryki, którzy nie otrzymali azylu, ale nie opuszczają kraju. W środę policja spacyfikowała protest, w którym migranci domagali się zapewnienia im przez miasto darmowych mieszkań. W Paryżu jest nasz wysłannik Kamil Trzaska, który obserwuje efekty działań francuskich służb. Pacyfikacja protestu nielegalnych migrantów przed francuską radą stanu odniosła jedynie pozorny skutek. Opuścili oni plac, ale przenieśli się gdzie indziej, w okolice stacji metra Stalingrad w dziewiętnastej dzielnicy Paryża. Władze nie mają pomysłu, co zrobić z tym nielegalnym obozowiskiem. Próba pacyfikacji już raczej nie wchodzi w grę. Polubowna próba przesiedlenia migrantów poza stolicę spotyka się z bardzo stanowczą odmową ze strony migrantów. Powód jest prosty. Paryż to dla tych migrantów przepustka do łatwych pieniędzy i lepszego życia. Paryż, jeden z najważniejszych punktów na turystycznej mapie świata. To jego symbol i magnes przyciągający ogromne pieniądze. Przed wieżą Eiffla rynek należy do migrantów. To zorganizowane grupy, większość jest tu nielegalnie. Czarny rynek sprzedaży przy wieży Eiffla to chyba najprostszy sposób dla nich szybkiego zarobku. Z Bożeną Janisiw, Polką mieszkającą w Paryżu od przeszło 7 lat, spotykamy się na Polach Elizejskich. Jak podkreśla, Paryż - niegdyś światowa stolica mody i kultury - w ostatnim czasie bardzo się zmienił. Kiedyś było tak, że mieliśmy 3, 4 dzielnice w Paryżu, gdzie oni mieszkali. To nie było bardzo widoczne dla osób z zewnątrz, które przyjeżdżają zobaczyć Paryż. Natomiast teraz oni wychodzą do centrum. Bo to tam są turyści, a więc okazja na łatwe pieniądze, przy kompletnym braku zainteresowania ze strony służb. Napływ nielegalnych migrantów widać na ulicach gołym okiem. Nieodłącznym elementem panoramy Paryża stały się namioty i bezdomni śpiący na ulicach. To już kolejne takie obozowisko, tym razem przy stacji metra w 19. dzielnicy. służby są bezradne, a migrantów przybywa. Szacujemy, że co roku do Francji napływa ok. 160 tys. ubiegających się o azyl, z tej liczby połowa, czy 1/3 jest odrzucana. Ale to nie oznacza, że opuszczają Francję. Większość nielegalnie tutaj zostaje, bo na odesłanie potrzebna jest autoryzacja kraju, z którego migrant pochodzi, a tych kraje Afryki wydawać nie chcą. Brak asymilacji, brak legalizacji pobytu i brak dachu nad głową. To prowadzi do coraz większej agresji migrantów, z którą francuskie władze wyraźnie sobie nie radzą. AFD idzie po władzę. Skrajnie prawicowa partia jest już w drugą siłą polityczną w Niemczech, w sondażach zepchnęła SPD kanclerza Olafa Scholza na 3. miejsce. Pierwszy raz ma szansę rządzić. Popularność buduje m.in. na krytyce polityki migracyjnej rządzących. Jeszcze nigdzie w Niemczech AFD nie rządziła. Nie miała nawet burmistrza czy starosty. Teraz jest tego bardzo bliska, w niewielkim powiecie Sonneberg w Turyngii. Szkolnictwo, polityka imigracyjna, wszystko idzie źle. W Niemczech trzeba wiele zmienić. Wygrana ma zapoczątkować marsz AFD do zwycięstw na poziomie ogólnokrajowym. Serbia i Kosowo znów balansują na krawędzi otwartego konfliktu. Belgrad grozi interwencją zbrojną, rzekomo w obronie mniejszości serbskiej w tym kraju. Serbskie Siły Zbrojne w pełni wykonają wszystkie swoje zadania w związku z kryzysem bezpieczeństwa. Kosowskie władze mówią zaś o udaremnieniu zamachu terrorystycznego w pobliżu miasta Zveczan. W zatrzymanym samochodzie policja odnalazła broń, amunicję i materiały wybuchowe. Ekstremalna pogoda w Rumunii. Podczas gdy południe zmaga się z upałami, pozostała część kraju walczy ze skutkami burz i powodzi. Z kolei w Ochrydzie w Macedonii odnotowano silne gradobicie. Uszkodzonych zostało wiele domówi i pojazdów. 25 lat temu z rąk nieustalonego do tej pory zabójcy zginął Marek Papała. Morderstwo, którego ofiarą padł były komendant główny policji, należy do największych polskich zagadek kryminalno-politycznych przełomu wieków. Był późny czerwcowy wieczór. Przy bloku mieszkalnym na warszawskim Służewcu, kiedy Marek Papała wysiadał z auta, podszedł do niego nieznany mężczyzna i z bliskiej odległości strzelił generałowi w głowę. Nadinspektor zginął na miejscu niemal na oczach swojej żony, która wracała ze spaceru. Bandyta uciekł w pobliskie zarośla. Mówi się, że był bałagan na miejscu zdarzenia, że różni ministrowie przyjechali, gapie, którzy chcieli zobaczyć. Mimo upływu 25 lat wciąż nie ma odpowiedzi na najważniejsze pytania: kto zabił i dlaczego? Był śledzony. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy, podkreśla, że kluczowe dowody zostały zniszczone tuż po zabójstwie. Nie ma żadnych wątpliwości co do jednego, to była zaplanowana zbrodnia. Zbrodnia, którą musiał zlecić ktoś posiadający ogromne wpływy, ktoś, kto się obawiał generała Papały, obawiał się jego wpływów. Ćwierć wieku to kilka śledztw i procesów sądowych, ale bez jednoznacznych odpowiedzi. To jest największa porażka polskich organów ścigania. Duże zasługi ma tu prokuratura, na ślepo błądzi i wyszukuje nieprawdopodobne wersje tego zabójstwa. Są informacje, które być może mają służby, dotyczące zarówno motywu, jak i interesu. Te materiały nie były nigdy ujawnione na potrzeby tego zdarzenia. Czy jest szansa na wyjaśnienie tej kryminalnej zagadki? Za 5 lat zbrodnia zostanie uznana za przedawnioną. Polityczny weekend na Dolnym Śląsku pod lupą komentatorów. Dla wielu spotkania z wyborcami polityków PiS oraz PO przypominały dwa zupełnie odmienne światy. Jeden region Polski, ale dwa przeciwstawne bieguny. My chcemy w ten sposób wyrazić naszą solidarność. My jesteśmy z Solidarności. To politycy Zjednoczonej Prawicy i ich wsparcie dla miejsc pracy w kopalni Turów. Oferowali wszelkiego rodzaju pomoc dla ratowania kompleksu Turów. Wybrzmiało to bardzo wyraźnie. Cieszymy się, że ktoś słyszy nasze głosy. To wsparcie Zjednoczonej Prawicy wyraźnie dotknęło Donalda Tuska. Bo szef PO, będąc we Wrocławiu, często mówił o Bogatyni. Prezes pojechał do Bogatyni. Bogatynia jest tutaj. Bogatynia z Tuskiem. To drugi polityczny świat. Świat, w którym dominują agresja i język nienawiści. - Dlaczego pan popiera tak PO? - Wal się, frajerze. - Co pani ma do powiedzenia? - Spadaj. Spadaj - mówiłam ci, gnoju. - PO ma w ogóle program? - Ja tam programu nie widzę. To jest taki elektorat, który działa na zasadzie ćmy lecącej do płonącej świecy. Tą świecą płonącą, tą nadzieją jest Tusk, - tak można by to ująć. PO jako organizator spotkania przygotowała dla wszystkich sygnał telewizyjny. Tusk był pokazywany na nieco nieostrym tle, zapewne po to, by nie przebijały się do mediów obrazki wulgarnych haseł, jak wcześniej na wiecu w Poznaniu. Apeluję do przywódców PO o zaprzestanie siania nienawiści, kłamstwa, tego chamstwa. Jak diametralnie różne to dwa światy, widać i słychać bardzo wyraźnie. PiS, PiS, PiS-owski. Polska, Polsce, Polski. Dwa światy i dwa różne pomysły na kampanię: czy z wyborcami rozmawiać o PiS, czy o przyszłości Polski. Na Podlasiu w radiowóz jadący w rządowej kolumnie uderzył samochód osobowy. Ciężko poszkodowani są funkcjonariusze policji. Jeden z nich stracił przytomność. Na miejsce wysłano 6 zastępów straży pożarnej, 2 karetki pogotowia i śmigłowiec. Jak przekazała policja, kierowca samochodu osobowego najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w radiowóz zamykający kolumnę rządową. Z niewyjaśnionych przyczyn kierująca mazdą zjechała na przeciwległy pas i doszło do zderzenia czołowego z radiowozem. Do zdarzenia doszło niedaleko miejscowości Sokoły na Podlasiu. W radiowozie było 2 policjantów. Jeden z nich ze złamaniami miednicy i żeber został przetransportowany do szpitala śmigłowcem. Drugiego przewieziono tam karetką. Konieczna była operacja jednego z funkcjonariuszy. Drugiego pan premier odwiedził w szpitalu. 4 osoby, w tym 2 dzieci, podróżujące cywilnym samochodem nie odniosły poważniejszych obrażeń. Kolumna rządowa dojechała do celu bez kolejnych komplikacji. Nikt poza policjantami z kolumny nie odniósł obrażeń, Dokładne okoliczności zdarzenia w tej chwili są wyjaśniane. Biało-czerwoni, przy dopingu swoich kibiców, nie zatrzymują się na igrzyskach europejskich. W weekend Polacy znowu nie zawiedli i dołożyli do pokaźnego już dorobku kolejne medale. Duża część z nich to zasługa naszych lekkoatletów. Ich rywalizację na Stadionie Śląskim w Chorzowie obserwował Mateusz Nowak. Ile medali w sumie wywalczyli już Polacy? Po 4 dniach finałów mamy już 21 medali. 8 zdobyli lekkoatleci. Doskonałym podsumowaniem była sztafeta mieszana. Fenomenalny finisz Natalii Kaczmarek, który dał nam 2. miejsce. Częścią Igrzysk Europejskich były także młodzieżowe lekkoatletyczne mistrzostwa Europy. Gorący wieczór dziś w Łowiczu. Temperaturę podniosą gwiazdy muzyczne. Koncert "Lato z naszą telewizją - bądźmy razem" zainauguruje wakacje. W Łowiczu jest Anna Pawelec. Z kim będą śpiewać widzowie na łowickim rynku i przed telewizorami? Przede wszystkim z królową polskiej piosenki Marylą Rodowicz, która tu wykona swoje największe przeboje. Na scenie wystąpią również Edyta Górniak, Halina Frąckowiak, Marek Piekarczyk i oczywiście Blanka. Na łowickim rynku koła gospodyń wiejskich serwują swoje regionalne dania. Lato zagościło na dobre. A w Łowiczu można je dziś poczuć wszystkimi zmysłami. Kartacze z mięsem, pyszny rosół z gołębia z podrobami. To już kolejna odsłona festiwalu "Polska od kuchni". Mamy produkty z naszych rejonów, z lasów lubiańskich. Mamy dziczyznę, grzybki, miód, smalec i trochę ciasta dla osłody. Koła gospodyń wiejskich to nie tylko regionalna kuchnia. Mają swoje tradycje i powinny je zachowywać i kultywować, ale jednocześnie powinny też myśleć, że powinny iść z duchem czasu. A dla wszystkich dziś wyjątkowe aż dwa koncerty. Można przyjechać, można obejrzeć, nie tylko solo. Oczywiście rozgrzeję publiczność. Mam nadzieje, że wszyscy będą się świetnie bawić, będzie on w wersji eurowizyjnej. Dlatego warto spędzić "Lato z naszą telewizją". Dzisiaj zaśpiewam dwa utwory. Jednego nie śpiewałam wiele lat. "Jestem kobietą", a drugim utworem będzie "Król". Bawimy się, tańczymy. Śpiewajcie razem z nami. Start o 20.15 w Jedynce. A o 22.20 w TVP3 koncert "Roztańczona Polska". Ogień olimpijski zgaśnie równo za tydzień. Ale do tego czasu licznik medalowy się nie zatrzymuje. W Wiadomościach dziś to wszystko. Za chwilę gość Wiadomości o sytuacji w Rosji. Na program z napisami dla niesłyszących zapraszamy do TVP Info.