To największy program inwestycyjny w historii. Aż 23 mld zł dla powiatów, miast, wsi i miasteczek w ramach Polskiego Ładu. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". Rozwój regionów, czyli 23 mld zł dla polskich samorządów. To będzie zastrzyk, który pozwoli nam zrealizować wszystkie najważniejsze inwestycje. Uwaga! Nielegalni imigranci zaatakowali polskich żołnierzy na granicy. W wyniku tych zdarzeń dwóch żołnierzy Wojska Polskiego trafiło do szpitala. Trzy, dwa, jeden! Jacht "I Love Poland" i wyścig w prestiżowych regatach. Chcemy ten wyścig wygrać dla nas, dla załogi, dla Polski. Gigantyczne pieniądze dla samorządów - ponad 23 mld zł w ramach Polskiego Ładu. To oznacza nowe inwestycje i rozwój regionów. Pieniądze na drogi, szkoły czy przedszkola. W wielu regionach Polski takiej szansy na rozwój nigdy wcześniej nie było. To imponująca i ważna inwestycja dla regionu. Nowy most nad Dunajcem w ciągu drogi krajowej 75 ma ponad 600 m długości. Zastąpi wysłużoną konstrukcję z 1943 roku. Wreszcie ziemia sądecka zostanie otwarta na bezpieczny system komunikacyjny naszego kraju. Ziemia sądecka nie będzie wykluczona komunikacyjnie. Wkrótce podobnych inwestycji również w tym regionie będzie więcej. Wszystko za sprawą realizacji rządowego programu Polski Ład. W jego ramach na inwestycje do samorządów trafią ponad 23 mld zł. Łączna kwota wsparcia, jaką otrzymają małopolskie samorządy, to 1 mld 915 mln zł. To pieniądze dla samorządów w całej Polsce na rozwój infrastruktury drogowej, wodno-kanalizacyjnej, sportowej, turystycznej czy edukacyjnej. Rząd finansuje do 95% inwestycji samorządów. Pomoc w Polskim Ładzie jest pomocą wymierną i liczby pokazują poziom tej pomocy. Nigdy powiat lęborski i samorządy tak dużej pomocy nie otrzymały. Przyznam, że jestem pod wrażeniem tej kwoty. Gmina Cewice od dawna potrzebuje takiego wsparcia, szczególnie na infrastrukturę wodno-kanalizacyjną, drogową. Nigdy takiego wsparcia nie było. Z Programu Inwestycji Strategicznych, który jest elementem Polskiego Ładu, skorzystają praktycznie wszystkie samorządy. Od Bogatyni po Sejny, od Świnoujścia po Ustrzyki Dolne - cała Polska samorządowa, gminy, powiaty, 97% polskich samorządów. Z Polskiego Ładu skorzystają także te samorządy, w których politycy sejmowej opozycji jak tu, w Warszawie, próbują dyskredytować program Polski Ład. To płatne reklamy w centrum miasta, które przekonują, że rząd zabiera pieniądze. Większość samorządów - 99% - które wnioskowały, otrzymały środki z funduszu Polski Ład. I to jest dowód na to, że tutaj afiliacje polityczne nie miały żadnego znaczenia. Nie dość powiedzieć, że Warszawa otrzymuje tylko środków, o ile wnioskowała. Rządowy program Polski Ład to kompleksowy plan rozwoju Polski przez następne lata - inwestycje, rozwój i poprawa warunków życia. Polski Ład jest przede wszystkim dobrą, mocną odpowiedzią na kryzys. Jest propozycją wyjścia z tych tarapatów, w które wpadł świat wraz z pandemią. Premier w wywiadzie dla brytyjskiej prasy odniósł się również do opóźnianej przez urzędników w Brukseli wypłaty z unijnego planu odbudowy gospodarki po pandemii. Język szantażu od kilku lat wszedł w Unii do normalnych kontaktów z polskim rządem czy z węgierskim, ale też innymi. Nie jesteśmy jedynymi, chociaż pod największym naciskiem są właśnie te dwa rządy. Polska gospodarka stale należy do najszybciej rozwijających się w Europie. Program Polski Ład i działania prorozwojowe rządu mają pozwolić szybciej doganiać gospodarki takich państw jak Francja czy Niemcy. Rząd przyjmuje rolę inwestora, który pobudza te inwestycje. Tym samym wspomaga dalszy wzrost gospodarczy. Polski Ład to również kompleksowy program rozwoju dla polskiej wsi. Polski Ład ma szansę pozytywnie wpłynąć na rozwój rolnictwa, terenów wiejskich, W Krakowie odbył się zorganizowany przez Polskę szczyt ministrów rolnictwa regionu Trójmorza z udziałem komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Dzisiaj kiedy mówimy o zorganizowaniu rolnictwa w sposób bardziej zrównoważony, kiedy chcemy uczynić środowisko bardziej przyjaznym dla środowiska, dla klimatu, to w tej części Europy są znakomite warunki, aby to szybko osiągnąć. Ta wzmocniona współpraca ma służyć lepszej identyfikacji wspólnych problemów oraz tego wszystkiego, co nas łączy. Na realizację wszystkich projektów w ramach Polskiego Ładu rząd do 2030 roku przeznaczy nawet 650 mld zł. Ukończenie budowy kanału na Mierzei Wiślanej - coraz bliżej. Dziś patronem jednego z mostów nad śluzą został Jerzy Wilk, nieżyjący już prezydent Elbląga. To kolejny dowód na to, że tej strategicznej dla Polski inwestycji, której realizację próbowała zatrzymać Rosja oraz politycy opozycji, nikt już nie zablokuje. Przekop Mierzei Wiślanej idzie zgodnie z planem. Ważnymi dla inwestycji obiektami są dwa mosty obrotowe otwierane naprzemiennie, dzięki którym nie będzie wstrzymywany ruch na drodze krajowej 501. Wykańczany jest most Północny, a most Południowy już latem został oddany do użytku. Dziś uroczyście nadano mu imię Jerzego Wilka, byłego prezydenta Elbląga, który był mocno zaangażowany w inwestycję. Był człowiekiem nie tylko zaangażowanym, ale i pracowitym, rzetelnym, utalentowanym, takim, który potrafi działać, organizować innych, był także człowiekiem po prostu dobrym. Zmarły w tym roku polityk zwracał uwagę, że przekop uniezależni nas Rosji, która często wykorzystywała Cieśninę Piławską, która była jedyną droga morską na Zalew Wiślany. Po przekopie to się zmieni, a płynące statki zaoszczędzą kilka godzin. Żadni turyści ze Szwecji, Dani, Niemiec nie mogą swoimi jachtami bez zgody Rosji wpłynąć na teren Zalewu Wiślanego i my na tym bardzo tracimy. Jerzy Wilk od lat zabiegał o przekop Mierzei. W 2013 roku w liście mobilizował ówczesnego premiera Donalda Tuska. Przekop umożliwi lepszy transport morski, co pozytywnie wpłynie na port w Elblągu. Nie będzie to największy port na Bałtyku, natomiast na pewno ożywi lokalną gospodarkę. Suwerenne państwa robią tak, żeby mieć dostęp do swojego terytorium. Jak zaznaczył wicepremier Jarosław Kaczyński, inwestycję realizuje dopiero rząd PiS. Przekop Mierzei Wiślanej jest konieczny. Poprzednie władze tylko zapowiadały inwestycje, a nic nie zrobiły. Za chwilę, za rok, w pełni ze wszystkimi innymi inwestycjami - za 2 lata, powstanie kanał, który przez wiele lat był projektem i marzeniem wielu ludzi tej ziemi. Bezpośredni dostęp do morza. Nie będzie trzeba płacić. Będzie niezależność. Mimo poparcia społecznego przekop Mierzei jest atakowany podobnie jak kiedyś budowa portu w Gdyni. Bardzo szybko przekonali się i szczęki im opadły, że wybudowano port na piasku, jak oni mówili, ale na XXI wiek tu mamy podobną sytuację. Przekop Mierzei nie podoba się w Moskwie, która chciała zablokować inwestycję. Podobnych argumentów co Rosjanie używają od paru lat politycy polskiej opozycji. Bardzo kosztowny projekt o wątpliwym sensie ekonomicznym przekopania Mierzei, muszę go ocenić, że dzisiaj jest wyłącznie politycznym trikiem. Uważam, że to nie jest inwestycja dzisiaj priorytetowa, jeszcze mówiąc o kosztach i nakładach, a myślę, że z negatywnymi skutkami dla Bałtyku, dla otoczenia. Skoro natura tego przekopu nie zrobiła, to wydaje mi się, że to nie ma sensu. Gdyby natura chciała, żeby był tam przekop, toby był. Postuluję, aby trzy najbardziej kontrowersyjne inwestycje rządu zostały odłożone. To przedsięwzięcie nie ma kompletnie sensu. To są jakieś polityczne obsesje obecnie rządzących. Te działania nie przyniosły żadnego skutku. Pierwsze statki przepłyną przez Mierzeję Wiślaną w przyszłym roku. Polska wyśle misję medyczną do Rumunii, gdzie sytuacja epidemiczna jest wyjątkowo trudna. Kraj ten codziennie notuje po kilkaset zgonów z powodu koronawirusa, a ponad 70% dorosłych nadal jest niezaszczepionych. Niestety epidemia przyśpiesza także w Polsce. Oddziały covidowe w całej Polsce zapełniają się. Pacjenci to w zdecydowanej większości osoby niezaszczepione. Przebieg u tych osób niezaszczepionych jest znacznie cięższy. Natomiast u osób zaszczepionych przebieg jest znacznie lżejszy. One rzadko wymagają hospitalizacji. W ciągu ostatniego tygodnia liczba zajętych łóżek covidowych wzrosła o blisko 1,5 tys. Im więcej ludzi się zaszczepi, to myślę, że my będziemy mieć tym mniej pracy na oddziałach covidowych. Czechy wprowadziły od dziś ograniczenia wjazdu do kraju dla osób niezaszczepionych m.in. z Polski i z Holandii. W Polsce rozwój epidemii w tym tygodniu może przesądzić o tym, czy w części kraju wprowadzone zostaną obostrzenia - mówi Ministerstwo Zdrowia. Decyzje zapadną na początku listopada. Jeszcze jest czas na działania, na zachowania ludzkie, żeby spowolnić wzrost czwartej fali w zakresie szczepień i w profilaktyki ogólnej dystansowania się, maseczek. Polska pomaga krajom, w których sytuacja epidemiczna jest jeszcze gorsza. Premier poinformował o polskim wsparciu dla Rumunii, która codziennie notuje po kilkaset zgonów z powodu COVID-19. Szczepienia są jedyną drogą do tego, żeby wyjść ostatecznie z pandemii. Walka z pandemią, przyszłość służby zdrowia po koronawirusie oraz profilaktyka to niektóre z tematów poruszanych podczas rozpoczętego dziś Kongresu "Zdrowie Polaków" z udziałem lekarzy, naukowców i przedstawicieli rządu oraz samorządów. Wszyscy eksperci potwierdzają fakt, że bez poprawy profilaktyki zdrowotnej nie ma żadnych szans na prawdziwą poprawę całego systemu ochrony zdrowia. Kongres odbywa się po raz trzeci. Tym razem w formie hybrydowej. Grupa kilkudziesięciu agresywnych nielegalnych imigrantów podjudzanych przez białoruskie służby próbowała sforsować polską granicę. W stronę żołnierzy i strażników imigranci rzucali kamieniami. Tylko wczoraj służby graniczne udaremniły 508 prób wdarcia się do Polski. Tak wygląda obozowisko na wysokości białoruskiego Usnarza Dolnego opuszczone przez migrantów. Wczoraj grupa ok. 60 osób wspieranych przez białoruskie służby siłą próbowała wejść do Polski, szturmując granicę. Rzucali kamieniami i gałęziami w stronę polskich funkcjonariuszy i żołnierzy. W wyniku tych zdarzeń dwóch żołnierzy Wojska Polskiego trafiło do szpitala. Jeden z nich został uderzony przez cudzoziemców w twarz kamieniem, drugi - gałęzią. Żołnierze byli zmuszeni do użycia gazu przeciwko agresorom. Atak odparto. To kolejna próba sforsowania polskiej granicy. Podobna była też w sobotę. Dlatego na granicę niedługo ostaną skierowani kolejni żołnierze - 2,5 tysiąca, co oznacza, że w sumie granicy będzie strzec ok. 10 tys. żołnierzy. Cały czas trwa budowa płotu. Obecnie zbudowanych jest, jeżeli chodzi o ogrodzenie pionowe, ponad 139 km płotu pionowego, ponadto ponad 163 km zapory poziomej. Od piątku polskie służby powstrzymały ponad 1300 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Tylko w październiku było ich ponad 13 tys. Obserwując na filmach, co się teraz dzieje przy granicy, gdzie mamy do czynienia z aktami agresji, widać, że taka solidna zapora jest już konieczna. Zauważają to także nasi zachodni sąsiedzi. Ostatnio tak wypowiadał się na ten temat minister spraw wewnętrznych Niemiec. Ale w Polsce nie dla wszystkich jest to jasne. Część polityków opozycji żąda otwarcia granicy dla nielegalnych imigrantów. Rząd broni granicy, ale jednocześnie chce pomóc imigrantom koczującym na Białorusi. Dlatego już po raz trzeci na przejście graniczne w Bobrownikach skierowano konwój humanitarny. W transporcie znajdują się ciepła odzież, namioty i koce. Wcześniej Białoruś dwa razy odmówiła przyjęcia pomocy. W Mińsku jest coraz więcej migrantów, którzy czekają na wysłanie na granicę z UE. Wielu z nich uwierzyło Łukaszence i stało się jego zakładnikami. Gdyby ich celem był azyl w Polsce, to nic prostszego jak udać się do jednego z konsulatów Polski na Białorusi i tam wystąpić o ochronę międzynarodową. Ale reżim Łukaszenki sprowadza na granicę z Polską i państwami bałtyckimi głównie osoby, które nie są uchodźcami, lecz imigrantami ekonomicznymi. Cały ten ruch teraz skierował się przez Dubaj, ponieważ z Dubaju można dostać się do Mińska jeszcze łatwiej. Jeden bilet kosztuje 1600 dolarów. Tylko wczoraj polska policja zatrzymała siedmiu przemytników przewożących w sumie 58 nielegalnych migrantów. Polska broni granic UE, ale i swojej przed napływem nielegalnych migrantów. Naszą zdecydowaną postawę doceniają rządy na zachodzie Europy. Okazuje się, że wzrost liczby rozbojów największy jest w tych krajach, które po 2015 roku bezrefleksyjnie wpuszczały do siebie migrantów z Afryki i Azji. Ta mapa poraża. Według danych Eurostatu to Hiszpania, Belgia i Wielka Brytania są państwami z największą liczbą rozbojów na 100 tys. mieszkańców. To te państwa dotknęła fala nielegalnej migracji. Tak się składa, że tu, gdzie jest Polska, gdzie są państwa naszego regionu, to bezpieczeństwo jest największe. Te wskaźniki rozbojów i innych przestępstw są stosunkowo niskie. Kradzieże, rozboje, gwałty. Ogromna część Europy wolała się z tym pogodzić, niż wyjść na niepoprawnych politycznie. Jak podaje niemiecki urząd policji kryminalnej, każdego dnia w Niemczech dochodzi do dwóch gwałtów zbiorowych. Sprawcami w ogromnym procencie są imigranci. Dość powiedzieć, że w tej chwili w wielu zakładach karnych, zwłaszcza w Berlinie, więcej niż połowa osadzonych to osoby z tłem migracyjnym. Chociaż w społeczeństwie stanowią oni niewiele ponad 10%. Oprócz tego duża część Europy żyje w strachu przed krwawymi atakami. Imigranci wpuszczani bez żadnej kontroli często okazywali się terrorystami. Paryż, Nicea, Berlin. Możemy dostrzec korelację między liczbą nielegalnych imigrantów, którzy przedostali się do poszczególnych krajów Europy Zachodniej, a liczbą incydentów czy zamachów terrorystycznych, do których dochodziło w ostatnich latach. Dlatego nietrudno wyobrazić sobie, jak wyglądałaby Polska, gdyby w 2015 roku PO nie przegrała wyborów, a jej politycy zrealizowali swój plan i wpuścili do Polski tysiące imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Polska jest dużym krajem i 5-6 tys. ludzi nie jest w stanie zakłócić bezpieczeństwa naszego kraju. Politycy opozycji nadal domagają się otwarcia polskich granic dla nielegalnych imigrantów. Tak woła w mediach społecznościowych posłanka Koalicji Obywatelskiej. Inni urządzają awantury przy granicy, utrudniając działania straży granicznej i Wojska Polskiego, ignorując zdanie większości Polaków. Nie chcemy tych imigrantów w Polsce. To nasze własne bezpieczeństwo. Właśnie bezpieczeństwo Polaków jest priorytetem dla rządu Zjednoczonej Prawicy. Dlatego już niedługo na naszej granicy z Białorusią powstanie stała zapora. Istniał, zanim jeszcze Polska na dobre wróciła na mapę Europy. Sztab Generalny Wojska Polskiego świętuje dziś 103. rocznicę utworzenia. Na barkach jego oficerów spoczywa ogromna odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo. W miejscu wyjątkowym, bo na placu marsz. Józefa Piłsudskiego, tuż przed Grobem Nieznanego Żołnierza, Sztab Generalny Wojska Polskiego świętuje... To już 103. rocznica. Urząd szefa sztabu utworzony został dekretem Rady Regencyjnej w 1918 roku, na kilkanaście dni przed formalnym odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W ciągu tylko niespełna 2 lat był w stanie wyzwolić taką energię, która zatrzymała nawałę bolszewicką. To jest dla nas najważniejszy dozór moralny w służbie, żeby być tak sprawnym. W trakcie uroczystości był też czas na refleksję dotyczącą obecnej sytuacji międzynarodowej. A tu - coraz więcej problemów. Afganistan, Ukraina, Białoruś i Rosja to tylko niektóre z nich. 1,5 roku temu nikt nie podejrzewał, że będziemy aż tak boleśnie poddani działaniom asymetrycznym, działaniom hybrydowym, jak jesteśmy w tej chwili na granicy wschodniej. W tych trudnych czasach absolutną koniecznością są nowoczesne siły zbrojne. W modernizacji armii pomóc ma nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny, którą jutro wspólnie ogłoszą wicepremier Jarosław Kaczyński i minister Mariusz Błaszczak. Ważne jest też wyszkolenie. Na poligonie w Drawsku Pomorskim kolejny raz ramię w ramię ćwiczą żołnierze z Polski i USA. Wspólnie z wojskami operacyjnymi działają terytorialsi. Zabezpieczamy rejon, wprowadzamy wojska do rejonu dośrodkowania, zabezpieczamy trasę przemarszu, mosty. W "Victory Eagle" uczestniczy łącznie 1,5 tys. mundurowych i niemal 250 jednostek sprzętu. Są m.in. nasze rosomaki i amerykańskie apache. Wszystkie te jednostki współpracują nad bardziej skomplikowaną "defence of life fire". Z kontratakiem, awiacją, artylerią. Kolejny etap, w którym możemy razem trenować, sprawdzać się, razem się poznawać, aby osiągnąć jak największy poziom interoperacyjności. To też ważny sygnał wysłany na wschód, że NATO to wciąż silna marka. Kryzys energetyczny w Europie ciągle narasta. Rosja używa surowców energetycznych jako formy gospodarczego i politycznego szantażu, a ceny stale rosną. Co więcej, kolejne kraje stają przed groźbą odcięcia od dostaw rosyjskiego gazu. Kryzys energetyczny dotyka niemal każdej branży. Ta papiernia na południu Szwecji właśnie zwolniła 1/3 personelu. Pracujemy tutaj od 42 lat i po raz pierwszy ceny energii są wyższe niż koszty personelu. Ze skutkami kryzysu energetycznego walczy też Mołdawia. Po tym, jak od 1 października Gazprom pięciokrotnie podniósł tam ceny gazu, mołdawski parlament zdecydował o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Warunki postawione przez Gazprom są warunkami zaporowymi i mają na celu skompromitowanie proeuropejskich władz mołdawskich wobec własnych obywateli. Eksperci są zgodni co do tego, że Rosja dalej będzie próbowała grać surowcami, żeby wymuszać decyzje polityczne i skłócać europejskie kraje. Wykorzystując kryzys energetyczny, Kreml chce też przyspieszyć uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Rosyjski prezydent dał to ostatnio jasno do zrozumienia podczas debaty w Soczi. Pierwsza nitka Nord Stream 2 jest już wypełniona gazem. Jeśli tylko niemiecki regulator wyda zgodę na dostawy, następnego dnia rozpocznie się przesył ponad 17 mld m3 gazu. Putin zapewniał, ze druga nitka gazociągu zostanie zapełniona niebieskim paliwem jeszcze przed końcem roku. Strona rosyjska mówi wprost: jeśli uruchomicie Nord Stream 2, kiedy Nord Stream 2 będzie certyfikowany, wtedy on zapewni wszystkie wasze potrzeby, kryzys będzie zniwelowany. Brak unijnej jedności w sprawach energetycznych powoduje wewnętrzne rozłamy Wspólnoty. Chociaż coraz więcej krajów chciałoby przeciwdziałać rosyjskiej dominacji energetycznej, to jednak niektóre jak Niemcy wciąż wydają się nie widzieć w tym zagrożenia. Państwa Europy Środkowej, w tym Polska, bez przerwy wywierają nacisk na Niemcy, które z kolei są jednym z głównych prokurentów gazociągu Nord Stream 2. A brak energetycznej solidarności w Unii jest na rękę stronie rosyjskiej. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Klęska Donalda Tuska i kryzys przywództwa w Platformie Obywatelskiej. W Olsztynie upamiętniono postać Grażyny Langowskiej, kobiety wielkiego hartu ducha. Była znakomitym pedagogiem i kuratorem oświaty. W latach 80. współtworzyła Solidarność na Warmii i Mazurach. Zmarła w 2009 roku. Dziś po raz pierwszy wręczono nagrody jej imienia zasłużonym nauczycielom i wychowawcom. Grażyna Langowska, wybitna nauczycielka języka polskiego w olsztyńskich szkołach, opozycjonistka antykomunistyczna, działaczka Solidarności. Jedna z kluczowych postaci MKZ Solidarności właśnie tutaj, w woj. olsztyńskim, rzeczniczka zarządu regionu Solidarności, doświadczona i prześladowana przez komunistów. Była osobą bezkompromisową, wyrażającą sprzeciw wobec manipulacji i kłamstw. O takich ludziach jak Grażyna trzeba pamiętać. Miała w sobie głęboką uczciwość, która nakazywała jej przede wszystkim domagać się jasnego stawiania spraw. W olsztyńskim urzędzie wojewódzkim w celu upamiętnienia Grażyny Langowskiej odsłonięto tablicę oraz nazwano jej imieniem jedną z sal. Mama była osobą skromną, ale jednocześnie taką o mocno sprecyzowanych poglądach, a przy tym mądrą, wrażliwą, empatyczną. Umiała wpływać na rozwój ludzi, na ich postawy. Z inicjatywy Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" po raz pierwszy przyznano dziś nagrody statuetki dla nauczycieli, wychowawców i instytucji działających w duchu patriotycznym. Spełniamy po wielu latach moralny obowiązek wyrażenia wdzięczności dla śp. Grażyny Langowskiej za jej świadectwo życia wypełnionego staraniem o dobro ojczyzny. Jak rozmawiałem o niej z osobami, które ją znały, zawsze mówiły o jej konsekwencji, wierze w Polskę, o jej ogromnym zaangażowaniu. Wśród wyróżnionych nagrodą im. Grażyny Langowskiej znalazło się znane małżeństwo pedagogów z Warszawy - Ireneusz i Cecylia Gugulscy. Uważam, że nauczyciel bez powołania to jest do niczego. Po ostatnich wewnętrznych wyborach w PO pojawia się coraz więcej głosów o kryzysie przywództwa w partii. Kandydaci wspierani przez Donalda Tuska na szefów regionalnych struktur w matecznikach Platformy - na Pomorzu oraz Dolnym Śląsku - ponieśli klęskę, uderzając w autorytet szefa partii. Polityczna frustracja, hejt, chamstwo i prostactwo. Trudno to nazwać udanym powrotem do polskiej polityki Donalda Tuska. Klęskę przyniosły także wewnętrzne wybory w partii. To jest zachwianie jego przywództwa. Myślałem, że Tusk jest mocniejszy. Okazuje się, że już w tej chwili jest bardzo dużo osób w Platformie, które rzucają mu wyzwanie i, co ważne, skutecznie. Słabość Donalda Tuska pokazuje przegrana kandydatów na szefów struktur PO w regionach, których wsparł osobiście. Na Dolnym Śląsku porażkę poniósł popierany przez Tuska prezydent Wałbrzycha Robert Szełemej. Z kolei Agnieszka Pomaska... Z przekonaniem będę głosował na Agnieszkę. ...przegrała na Pomorzu w proporcji 60% do 40% z obecnym marszałkiem województwa postkomunistą Mieczysławem Strukiem. W latach 80. to właśnie on odbierał z rąk wojewody stanu wojennego gen. Mieczysława Cygana nominację na naczelnika gminy Jastarnia. Okazało się, że czar Donalda Tuska na Pomorzu nie zadziałał, że dużo większe rozeznanie w prowadzeniu polityki kadrowej mieli funkcjonariusze PZPR, którzy ponad 30 lat temu postawili na młodego aktywistę Mieczysława Struka. Z kolei szefem podkarpackich struktur został Zdzisław Gawlik, szef warszawskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Choć zdaniem komentatorów z tym regionem nie ma nic wspólnego. To człowiek, który głównie przebywa w Warszawie. Taki beneficjent dziwnych personalnych roszad Rafała Trzaskowskiego. Zasiada w wielu spółkach. Teraz rodzi się pytanie, czy my nie mamy do czynienia ze swoistym nepotyzmem w przypadku pana Gawlika. W efekcie żadna kobieta nie została szefową regionu w strukturach PO. Sam Tusk, co prawda, został wybrany przewodniczącym, ale nie miał żadnego kontrkandydata. Jeszcze kilka lat temu PO chwaliła się 40 tysiącami swoich członków. Teraz w tych wyborach bierze udział niecałe 12 tys. To jest bardzo słaby mandat. To znaczy, że PO zgubiła gdzieś 28 tys. swoich członków, aktywistów, polityków. To jest partia gasnąca. Zaledwie 27% pytanych Polaków twierdzi, że Tusk pomaga opozycji. Aż 43%, czyli o ponad połowę więcej ankietowanych, uważa, że jej szkodzi. Inne sondaże wskazują z kolei, że Donald Tusk zaniża wyniki PO. Nie brak opinii, że Tusk nie zaprezentował nic nowego oprócz znanej od 6 lat narracji anty-PiS i ulicznej awantury. Ponad 120 jednostek z całego świata, a wśród nich nasz jacht. "I Love Poland" coraz bliżej mety regat po Morzu Śródziemnym. Rok temu polski statek wygrał i załoga liczy na dobre wiatry także tym razem, bo umiejętności naszym żeglarzom nie brakuje. Tak rozpoczął się wyścig w prestiżowych regatach Rolex MiddleSea Race. Wśród największych jednostek wystartował też jacht "I Love Poland". Z Malty wokół Sycylii poprzez Cieśninę Messyńską trwa zawzięta walka o najlepszy wynik. My wiemy, co mamy zrobić, my wiemy, kiedy mamy zrobić. Chcemy ten wyścig wygrać, ale też przede wszystkim wygrać dla nas, dla załogi, dla Polski. Bo jacht oprócz tego, że ma szkolić sportowców i wygrywać, promuje Polskę. To jest coś wyjątkowego, że pływamy na jachcie klasy Volvo 70 pod polską banderą, w pełnym polskim składzie, i to napawa dumą. Załoga jachtu to 14 wyjątkowych sportowców. Udział w regatach poprzedzony jest tygodniami treningów i wielu wyrzeczeń. "I Love Poland", go ahead. Na statku w bardzo skromnych warunkach załoga spędza nawet 300 dni w roku. Jeśli wkrada się zmęczenie czy rozprężenie, to wystarczy każdemu przypomnieć: it's a racing mode. I każdy daje z siebie ponad 100%. O tym, jak wygląda codzienność na jachcie "I Love Poland", jak wygląda walka z żywiołem i swoimi słabościami, opowiada film dokumentalny "Code Zero". Tuż przed startem regat film miał swoją międzynarodową premierę właśnie na Malcie. Podnosimy biało-czerwoną banderę, opowiadamy o Polsce, chociażby pokazując, jak fantastycznie pracuje nasza załoga, jak żegluje. To są najlepsi polscy żeglarze, przynoszą naszemu krajowi chlubę. "I Love Poland" regularnie zajmuje najlepsze miejsca w różnych regatach. I choć mierzy się z przeciwnikami dużo większymi, to walczy do końca. Mimo silnej konkurencji "I Love Poland" wzbudza respekt.