Koalicja zjednoczona. Liderzy przekonują, że razem mogą więcej. Cel: wygrana w wyborach. W Katowicach Polska według PiS. Ponad 130 paneli, o naprawie mediów publicznych mówią Jacek Kurski i Joanna Lichocka. Burza w PKOL. Członkowie zarządu żądają wyjaśnień od prezesa Piesiewicza. Chodzi o umowę sponsorską. Dobry wieczór, zapraszam na "19.30". Platforma Obywatelska, Nowoczesna i Inicjatywa Polska od dziś pod jednym szyldem Koalicji Obywatelskiej. Dobrzy ludzie, jeśli są zjednoczeni, są nie do pokonania. Wygramy wybory w 2027 roku! - mówił premier i przekonywał, że lepsze są jego wilcze oczy niż partia o wilczych apetytach na władzę. Ze sceny padały też zapewnienia o rewolucyjnej zmianie i ostrzeżenia. Przekraczając ten próg i wchodząc na tę sale politycy trzech ugrupowań rozpoczęli nowy rozdział pod starym szyldem. My się nazywamy Koalicja Obywatelska, bo jako Koalicja wygrywaliśmy już wybory i wygramy następne wybory bez żadnych sztuczek, niczego nie musimy wymyślać, tylko siłą, tylko prawda, tylko dobro. To oznacza koniec Platformy Obywatelskiej, której historia, co widać także po jakości tych zdjęć, jest jak na polską scenę polityczną wyjątkowo długa. To jej konwencja założycielska. Czy się panu trochę łezka w oku kręci? Oczywiście, że jest nostalgia, blisko ćwierć wieku tradycji, ale robimy coś lepszego. To nie jest tak, że my coś zamykamy dzisiaj, to jest próba otwarcia, stworzenia szerszej formuły, W której skład weszła założona 10 lat temu przez ekonomistę Ryszarda Petru Nowoczesna. Oraz wywodząca się z Lewicy Inicjatywa Polska, założona przez Barbarę Nowacką. Tylko taka formacja, która ma szerokie skrzydła, ma szansę wygrać z PiSem za dwa lata. PiS zagrożony się nie czuje. Zmiana niezbyt wielka, a poza tym od mieszania herbata nie robi się słodsza. Dla Koalicji Obywatelskiej ta konwencja to początek kampanii parlamentarnej. I walki o to, by powtórzyło się zwycięstwo sprzed dwóch lat. Przed Polską jest złota dekada, to jest dekada, która pokazuje największe szanse i zagrożenia w historii, nie ma mowy o najmniejszej demobilizacji. Donald Tusk dziś jasno określił stawkę tej gry, odwołując się do słów, które padły tu, w Katowicach. Na odbywającej się w tym samym czasie konwencji PiS. Niemcy i Francuzi chcą nam zabrać państwo. Francuzi razem z nimi, nie wiem dlaczego, ale tak. Biurokracja europejska pali się aż do tego. Widzą w Europie większe zagrożenie niż ze strony Rosji i to nie jest tak, że im się to wymsknęło. Oni proponują nam kompletna samotność, oni nam proponują taką może nie gorącą, ale zimną wojnę z naszymi zachodnimi sąsiadami. Nie damy się podzielić z Europą, nie damy się podzielić z Zachodem. Dziś premier mówił wprost, że w sytuacji, gdy w Ukrainie trwa wojna, a Rosja próbuje osłabiać europejską wspólnotę, innej drogi do zapewnienia bezpieczeństwa nie ma. Tu się toczy bardzo serio gra, czy Polska obroni swoją niepodległość, swoją suwerenność i swoją drogę do dobrobytu. W tej drodze według koalicji Polska zaszła już daleko. W całym XXI wieku wynagrodzenia nie rosły szybciej niż w zeszłym roku, o to chodzi, żeby Polacy mieli więcej w portfelach. Możemy mieć najnowocześniejszą gospodarkę w Europie, możemy być najlepszym miejscem do życia. Jest według koalicji jeden warunek. O którym premier mówił dziś wprost. Lepiej mieć u władzy premiera z wilczymi oczami niż partie o wilczych apetytach. Oni chcą budować model, gdzie polityk staje się oligarchą. Oni marzą o tym, by z powrotem mogli kraść, mogli kłamać, mogli być w tym bezkarni i mogli dowolnie nienawidzić Polski i Polaków, bo oni kochają wyłącznie pieniądz i Jarosława Kaczyńskiego, a my kochamy was wszystkich, my kochamy Polskę. Dziś koalicja zapewniała, że nie zmienia kursu. A na liście jej priorytetów wciąż jest przywrócenie praworządności i rozliczenie afer PiS. Bezpieczeństwo jest bardzo istotne, ale również kwestie związane z gospodarką, to jest dzisiaj jasne, będziemy o tych najważniejszych wyzwaniach rozmawiać nie tyko jutro, ale w ciągu najbliższych miesięcy, dlatego że chcemy się otworzyć na nowe środowiska, słuchać ich rady. Wszystko po to, by zmienić sondaże, które co prawda dają Koalicji Obywatelskiej zwycięstwo, ale szanse na utrzymanie władzy i zbudowanie koalicji stoją już pod znakiem zapytania. Nic nie jest rozstrzygnięte. W Katowicach Polska według Prawa i Sprawiedliwości. Partia Jarosława Kaczyńskiego dyskutuje, jak wrócić do władzy. Są rozmowy i ponad 130 paneli. M.in. o zmianie Konstytucji z Julią Przyłębską i o reformie mediów publicznych. Wśród panelistów Jacek Kurski, były prezes TVP z czasów PiS. I to wzbudziło najwięcej kontrowersji. Dzień dobry, skąd państwo przyjechali? Z zachodniopomorskiego, Szczecin, Stargard. Ta grupa zwolenników PiS-u, by dotrzeć tu, do Katowic, musiała pokonać ponad 500 kilometrów. Pani w takim pięknym patriotycznym stroju. To ich opinia o tym, jak żyje się w Polsce. Polska ginie. A co to znaczy ginie? No jak to, firmy wszystkie polikwidowane. Bezrobocie rośnie. Tam kongres PiS, a tu festiwal roślin i nieco inne spojrzenie klientów tego roślinnego marketu na Polskę. Jak się żyje? Troszkę lepiej od dwóch lat. Bezpieczniej, spokojniej. I pieniądze są przekierowywane tam, gdzie powinny być przekierowywane, a nie do prominentów politycznych. Nas sprzedadzą Niemcom. Niemcom? Oj dobrze, no wiecie, młodzi, wiecie o tym. Wiele złego słyszę o Niemcach. Co za obsesja. Państwo w Unii Europejskiej jak każde inne. Trudno się dziwić, że w oczach sympatyków PiS-u Niemcy są odbierane jako wróg. Bo tu o Niemcach mówiono jedynie źle, a nawet bardzo źle. Niemcy chcą nam zabrać państwo. Wróg jest na zachodzie? Nie, wróg jest wschodzie. To jest tak oczywiste. Nie do końca, bo po wczorajszym wystąpieniu prezesa to nie jest dla mnie takie oczywiste. Niemcy niebezpieczni, ale największym zagrożeniem dla Polski zdaniem polityków PiS-u jest premier polskiego rządu. Wrogiem jest Donald Tusk i wszyscy potrafimy się zjednoczyć. Do zjednoczenia przystąpili też ministrowie z Kancelarii Prezydenta Nawrockiego i jego doradcy. Ale ja jestem członkiem komitetu politycznego. Ale to tak można łączyć? Tak wypada? Oczywiście, że można, nawet trzeba. Do rzekomej obrony Polski przed polskim rządem wytoczono najcięższe działa. Jest też i on - Jacek Kurski. Jakieś słowo komentarza. Koledzy pana nie za bardzo chcą. I to nie nasza opinia, a nieoficjalne informacje, z których wynika, że część polityków PiS-u z obecności autora pisowskiej propagandy, która sączyła się z mediów publicznych za czasów rządów PiS-u, nie była zadowolona. Jacek Kurski, były prezes TVP. Na panelu eksperckim o reformie mediów publicznych o sobie mówił tylko dobrze. Ta "wspaniała zmiana" w praktyce wyglądała tak. Ówczesna opozycja była demonizowana. Ich przemówienia, wiece i kongresy nie były transmitowane. Jacek Kurski na kongresie PiS liderem panelu poświęconego reformowaniu mediów publicznych. Śmieszniej się nie dało? Tak jak zawsze od grudnia 2023 transmitowało w całości przemówienie lidera opozycji. Nie do pomyślenia w TVP Kurskiego. Ale był za to czas na zaszczuwanie całych grup społecznych. I poszczególnych osób. To głos wdowy po Pawle Adamowiczu. Kilka minut temu odebrałam ubranie Pawła to, w którym został zamordowany. Całe przesiąknięte Jego krwią. A w tym samym dniu słyszę, że Jarosław Kaczyński wystawia Kurskiego jako wyzwoliciela mediów. Świat potrafi być okrutnie bezczelny. Kurski na panelu obecnym władzom TVP groził. Będą siedzieć. I zakłamywał rzeczywistość. Oni zwijają VOD. A to fakty. TVP VOD notuje rekordowe wyniki. Po wyjściu z kongresu na Jacka Kurskiego czekała taka niespodzianka. Mandacik pan dostał za stawanie. Ojej. Chyba więcej nas jest. Wszyscy tutaj podostawali, bo tam jest znak na początku. Kongres PiS-u składa się z blisko 130 takich spotkań. Wśród panelistów: Antoni Macierewicz o bezpieczeństwie Polaków i sile polskiego wojska. Zbigniew Ziobro o reformie wymiaru sprawiedliwości. Uważamy, że to są dobre nazwiska, które mają ogromne doświadczenie. Przyłębska o konstytucyjnych kwestiach. Nie, ona prowadziła zdaje się panel. Pani Przyłębska? Ordo Iuris o prawach kobiet. Jacek Kurski o wolnych mediach. Słuchajcie, no śmieszne. To jest straszne. Na koniec jeszcze wyjaśnienie. Dziś to nasze miejsce pracy, redakcja "19.30" nie mogła wejść do środka, by w państwa imieniu zadawać pytania. Została wam cofnięta akredytacja. A na jakiej podstawie? Za złamanie regulaminu. Gdzie złamaliśmy regulamin? Jaki punkt regulaminu? Tego się nie dowiedzieliśmy. Oglądają państwo "19:30". Już za chwilę burza w PKOl. Członkowie zarządu żądają wyjaśnień od prezesa, a później jeszcze: Wielkie marzenie małej Nadii. Żeby nasza dziewczynka znalazła kochającą rodzinę. Nadia jest z nami od 9 miesięcy, dziecko z zespołem FAS. Czyli płodowy zespół alkoholowy. Największe problemy są z karmieniem. Najbardziej widać u niej brak rodziny. W całym kraju brakuje rodzin zastępczych. Liczba osób zgłaszających się do ośrodka jest coraz mniejsza. Bardzo ciężko jest znaleźć rodzinę zastępczą. Czujemy niedosyt. Burza w Polskim Komitecie Olimpijskim. Członkowie zarządu żądają wyjaśnień od prezesa Radosława Piesiewicza. Chodzi o podpisanie w Monako umowy sponsorskiej z giełdą kryptowalut zondacrypto. Jej poprzedniczka BitBay znalazła się na liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego. Umowa PKOL z zondacrypto ma obowiązywać do igrzysk w Los Angeles. Polski komitet Olimpijski ma nowego sponsora - licencjonowaną giełdę kryptowalut. Umowę podpisano tu, w Monako, gdzie zondacrypto ma jedną z siedzib. Beneficjentami tego, co nam się udało wypracować, będą polscy olimpijczycy. Nagrody dla medalistów mają wzrosnąć dwukrotnie. Połowę sportowcy mają dostać w gotówce, połowę w kryptowalucie. To jest coś nowego, innowacyjnego. Coś o czym marzyliśmy, o czym rozmawialiśmy. O swoich marzeniach prezes PKOL-u nie rozmawiał jednak ze wszystkimi współpracownikami. Dlatego do Radosława Piesiewicza trafił list otwarty, podpisany przez 15 członków zarządu Komitetu, w tym wiceprezesów PKOL i prezesów związków sportowych. Sygnatariusze piszą o braku konsultacji przy podejmowaniu decyzji. Wystosowaliśmy pismo, żeby poznać szczegóły i dowiedzieć się od prezesa, czym kierował się, podejmując takie zobowiązania. I jaka jest przede wszystkim ich moc. Bo szczegółami podpisanej umowy nikt z sygnatariuszami listu się nie podzielił. Zapomniał chyba prezes Piesiewicz o tym, że on nie jest właścicielem PKOL, to nie jest jego firma. Mówi legenda polskiej lekkoatletyki Robert Korzeniowski, komentując także ten zapis umowy. Będą widzieli piękny neon, który będzie przyświecał i świecił. Centrum Olimpijskie im. Jana Pawła II, czyli siedziba Komitetu, dostanie w tytule nazwę firmy sponsora generalnego. W odpowiedzi na pytania Polskiej Agencji Prasowej, rzeczniczka PKOL tłumaczy, że to nie nowość w polskim sporcie. "żeby daleko nie szukać, tak jest chociażby ze Stadionem Narodowym w Warszawie, który poza nazwą komercyjną ma także swojego imiennego patrona." Patronem Stadionu Narodowego jest legenda polskiej piłki, Kazimierz Górski. PGE to spółka Skarbu Państwa. To jest też dowód na to, że osobą prezesa jest osoba, która kompletnie nie rozumie idei olimpijskiej, która jest obok wszystkich standardów i uważa, że jest w jakimś zwykłym biznesie. Zarząd pisze też o pominięciu jego kompetencji, które są jasno zapisane w statucie. Osobiście uważam, że nie jest to najlepszy sposób funkcjonowania, kiedy decyzje są podejmowane jednoosobowo, szczególnie takie decyzje. To, jak czytamy, uniemożliwiło ocenę zgodności działań prezesa z zapisami Karty Olimpijskiej i zasadami ochrony emblematu i tożsamości PKOL. Zarząd oczekuje pilnego zwołania posiedzenia, na którym Radosław Piesiewicz wytłumaczy się z działań. Bo kontrowersji jest więcej. Zondakrypto jest następczynią firmy Bitbay, którą Komisja Nadzoru Finansowego 7 lat temu wpisała na Listę Ostrzeżeń Publicznych. Firmą zarządzał Sylwester Suszek, który trzy lata temu zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Sponsor wydaje się być dosyć pewny. Jest tylko pytanie o charakter inwestycji na giełdzie, a na to musi sobie odpowiedzieć właśnie PKOL. To co robi Piesiewicz i to kogo i w jaki sposób pozyskuje jako sponsora, to już samo środowisko jest zbulwersowane, więc myślę, że ocena sama się nasuwa. Zarząd sprzeciwia się też publicznym wypowiedziom Piesiewicza o ustawie likwidującej ministerstwo sportu. "Zielone światło" miał dać prezydent, choć kancelaria Karola Nawrockiego temu zaprzeczyła. Widzę, że pan Piesiewicz chciałby reformować polski sport poprzez jego likwidację. Ja już to nazwałem jakimś "kosmicznym pomysłem". Jak wynika z informacji "19:30", prezes PKOL zaprosił sygnatariuszy listu na posiedzenie prezydium na 4 listopada. Na razie jednak zarząd miał nie otrzymać programu tego spotkania. Ma zaledwie rok, ale w swoim życiu przeszła więcej niż niejeden dorosły. Pijana matka po urodzeniu zostawiła ją w szpitalu. Dziewczynka cierpi na płodowy zespół alkoholowy. Po trzech miesiącach spędzonych na oddziale intensywnej terapii, trafiła do hospicjum dla dzieci w Kielcach. Potrzebuje domu i rodziców, którzy obdarzą ją bezwarunkową miłością. Uśmiech nie znika z jej twarzy, choć przeszła więcej niż niejeden dorosły. Nadia właśnie skończyła rok, od dziewięciu miesięcy jej domem jest Hospicjum dla Dzieci w Kielcach. Jej matka w ciąży piła alkohol, a gdy urodziła dziewczynkę, porzuciła ją w szpitalu. Nadia jest wcześniakiem, ma też FAS, czyli płodowy zespół alkoholowy. Robi naprawdę niesamowite postępy, szczególnie w zakresie rozwoju ruchowego, ale też takiego emocjonalnego. Dzieci z zespołem FAS często tutaj maja duże problemy, natomiast po Nadii tego akurat nie widać. Nadia w Hospicjum może liczyć na wsparcie neurologopedy, rehabilitanta i pedagoga. Dziewczynka odżywiana jest przez sondę, ale opiekunowie codziennie uczą ją, jak jeść. Dlatego jest tak bardzo ważna pełna rodzina dla dziewczynki, bo jednak chore dziecko potrzebuje obojga rodziców, wtedy jest łatwiej. Nadia szuka domu adopcyjnego, w którym zamieszka już na zawsze. To jest ta forma rodzicielstwa, która ma dać absolutne poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji dziecka w przyszłości. By zostać rodzicem adopcyjnym, trzeba zgłosić się do ośrodka adopcyjnego i spełnić podstawowe warunki, są to: stabilna sytuacja finansowa, dobry stan zdrowia i niekaralność. W Polsce coraz więcej dzieci czeka na umieszczenie w rodzinie zastępczej lub adopcyjnej. Liczba osób, która zgłasza się w ostatnim czasie, jest coraz mniejsza. Różne są tego przyczyny. Mogą to być zjawiska demograficzne, społeczne, ekonomiczne. Nagrodą dla naszych rodziców, czy zastępczych, czy adopcyjnych, jest po prostu uśmiech dziecka i jego bezwarunkowa miłość. Monika Zuber 5 lat temu z mężem adoptowali 3-letniego Piotrka. Matka dwójki biologicznych dzieci przyznaje, że wyzwań nie brakuje. Dzieci adopcyjne mają często większe potrzeby emocjonalne. I też może dojrzewają emocjonalnie trochę wolniej. Rodzicielstwo jest wyzwaniem, biologiczne tak samo. Na koniec zeszłego roku w pieczy zastępczej przebywało ponad 77 tysięcy dzieci, z czego tylko niewielki odsetek miał uregulowaną sytuację prawną, pozwalającą na adopcję. Poza rodzinnym domem wychowuje się co setne dziecko. Wśród nich Nadia. Jest bardzo pogodna, przekochana, uśmiecha się, zaczyna mówić pierwsze słowa i widać przywiązanie do opiekunów, mimo że najbardziej widać u niej brak rodziny. Czeka na rodziców, którzy zapewnią jej rozwój, leczenie, a przede wszystkim obdarzą miłością. Rosja znów wystrzeliła rakiety na Kijów. Celem były elektrownie cieplne. To w Ukrainie, a za oceanem w Waszyngtonie spotkanie specjalnego wysłannika USA do spraw misji pokojowych Steve'a Witkoffa z doradcą ekonomicznym Władimira Putina, w cieniu nowych sankcji nałożonych na największe rosyjskie koncerny naftowe oraz napiętych relacji na linii Waszyngton-Moskwa, po odwołaniu szczytu w Budapeszcie. Kolejny taki poranek w Kijowie. W nocy nad ukraińską stolicę nadleciały dziesiątki dronów i 9 pocisków balistycznych. Cel: budynki mieszkalne i elektrociepłownie. Żaden kraj nie powinien zostać pozostawiony sam sobie w obliczu takiego zła. Wsparcia Wołodymyr Zełenski szuka w Europie. A ta zapewnia po spotkaniu Koalicji Chętnych w Londynie. Jesteśmy zdeterminowani, by pójść dalej niż kiedykolwiek, by zwiększyć presję na Putina, od pola bitwy po jego gospodarkę wojenną. Nic nie zaboli rosyjskiej gospodarki bardziej, niż uderzenie w sektor energetyczny. Rosja to trzeci po USA i Arabii Saudyjskiej największy globalny producent ropy naftowej i drugi gazu ziemnego. To połowa jej dochodów. W tym tygodniu poczyniliśmy znaczące kroki, wprowadzając nowy pakiet sankcji unijnych wymierzony w rosyjski sektor energetyczny. USA nałożyły sankcje na dwie największe rosyjskie firmy naftowe. Łukoil i Rosnieft. Ale to nie wszystko: Donald Trump odwołał planowany szczyt z Putinem w Budapeszcie. Przekaz jest jasny: atmosfera w Białym Domu zmienia się na korzyść Ukrainy, co mają nadzieję wykorzystać europejscy przywódcy. Podejmiemy działania mające na celu wycofanie rosyjskiej ropy i gazu z globalnego rynku. Premier Danii chce, by Unia Europejska wprowadziła sankcje podobne do tych amerykańskich. Bo są skuteczne: jak podaje niezależny rosyjski serwis The Moscow Times Rosnieft w jeden dzień stracił ponad półtora miliarda dolarów, Łukoil natomiast - niemal cztery miliardy. Pokój rodzi się z presji na agresora i to właśnie musimy kontynuować. Pod wpływem amerykańskiej presji, decyzję o drastycznym ograniczeniu importu rosyjskiej ropy podjęły Indie. Cztery duże państwowe chińskie spółki naftowe zawiesiły zakup rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską. Być może na tym się nie skończy, bo Donald Trump w przyszłym tygodniu spotka się z chińskim przywódcą. Chciałbym, żeby Chiny pomogły nam w sprawie Rosji. Z pewnością będziemy o tym rozmawiać z prezydentem Xi. On też chciałby, żeby to się skończyło. Dziś w Miami rozmawiać będą doradca ekonomiczny Władimira Putina Kirył Dmitrijew i specjalny wysłannik USA ds. misji pokojowych Steve Witkoff. Dmitrijew w rozmowie z CNN i Fox News zapewnił, że Rosja, USA i Ukraina są blisko "rozwiązania dyplomatycznego" w sprawie zakończenia wojny. A teraz wielka rozbiórka w Białym Domu. Wschodnie skrzydło, w którym mieściły się biura, w tym pierwszej damy, właśnie przeszło do historii. W tym miejscu ma powstać sala balowa nawet na tysiąc osób. Takie jest marzenie Donalda Trumpa. Ale nie wszystkim się to podoba. Obrońcy dziedzictwa mówią, że prezydent przebudowuje Biały Dom dokładnie tak, jak cały kraj. Te zdjęcia są już nieaktualne. Nad jednym z najsłynniejszych budynków świata od kilku dni unosi się kurz. Na miejscu robotnicy, ciężki sprzęt i tłumy gapiów. Byłam zszokowana, gdy zobaczyłam, że burzą część Białego Domu. Deweloper robi to, co robią deweloperzy. Nie przejmuje się niczym poza swoim zyskiem i wizerunkiem. Tym deweloperem jest Donald Trump, który postanowił wyburzyć wschodnie skrzydło Białego Domu i wybudować salę balową. Wiele osób było zaskoczonych, że całe skrzydło wschodnie idzie do rozbiórki. Po naprawdę intensywnych analizach z udziałem jednych z najlepszych architektów na świecie, doszliśmy do wniosku, że naprawdę trzeba je zburzyć. Jeszcze w czerwcu prezydent obiecywał, że wybuduje imponującą salę balową bez naruszenia budynków. Ostatecznie Wschodnie skrzydło Białego Domu już zostało zrównane z ziemią, co widać na tych zdjęciach satelitarnych. A to wizualizacja sali balowej: ma 8000 metrów kwadratowych - to więcej niż powierzchnia boiska do futbolu amerykańskiego. Do tego dużo złota i kryształowe żyrandole. Pomieści nawet tysiąc osób. Myślę, że ostatecznie będzie to wyglądać tandetnie. On chce odcisnąć na budynku swój złoty stempel Trumpa. Donald Trump z projektu jest tak dumny... To wnętrze sali balowej. ...że chwalił się nim na spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO. Widać, że idealnie komponuje się z Białym Domem. To połączenie jest piękne. Przez lata wielu prezydentów wprowadzało zmiany. To coś, czego pragnęli od co najmniej 150 lat. Początkowo koszt budowy oszacowano na 200 milionów dolarów, ale znacząco wzrósł i tu pojawiają się pytania. Czy obecna kwota wynosi 300 milionów? Dlaczego wzrosła tak bardzo? 300 milionów to jest ta kwota. Nie będzie to kosztowało podatników ani grosza. Prezydent twierdzi, że za salę balową zapłacą hojni patrioci i on sam. Na tym kontrowersje się nie kończą. Wątpliwości wzbudza też sama rozbiórka wschodniego skrzydła Białego Domu. Donald Trump zezwolił na rozpoczęcie prac, mimo że nie uzyskał zgody odpowiednich agencji rządowych nadzorujących obiekty federalne. W przypadku pierwszej fazy projektu, czyli rozbiórki, nie jest wymagane złożenie wniosku o pozwolenie. Sam prezydent o wyburzeniu wschodniego skrzydła mówił bez większego sentymentu. Wiecie, wschodnie skrzydło nie było niczym szczególnym. Zostało zbudowane w 1902 roku za prezydentury Theodore'a Roosevelta. Znajdowały się w nim apartamenty i biura pierwszych dam. Nowa sala balowa najprawdopodobniej będzie nosiła imię Donalda Trumpa. Łączy pokolenia, regiony i środowiska w duchu dumy, pozytywnej energii i współczesnego patriotyzmu. Taka jest Polska na Tak, czyli wspólny projekt Telewizji Polskiej i Polskiego Radia z okazji Narodowego Święta Niepodległości. 11 ambasadorów wybiera po jednym mieście i inicjatywie, które są częścią ogólnopolskiej mapy. Do akcji mogą przyłączyć się również widzowie, słuchacze i czytelnicy. Na zdjęciach widać, jak przez lata zmieniał się Rawicz. Jeden z tych slajdów historii Jarosław Pawlak zgłosił do akcji Polska na Tak. Trzeba pokazywać, jak to wygląda. Te nasze małe miejscowości, które giną gdzieś w świetle tych dużych miast. Z Rawicza, Zakopanego czy Lublina. Setki zdjęć i filmów, które pokazują Polskę i ludzi z pasją, pomysłem i sercem do miejsc, w których żyją. Na pewno dużo zmian nastąpiło, mamy rewitalizację rynku zrobioną, mamy piękne planty. Bardzo, bardzo fajnie, przyjemnie, za każdym razem, jak tylko przyjedziemy, to wracamy tutaj, bardzo urocze miejsce. Akcja Telewizji Polskiej i Polskiego Radia łączy nie tylko pokolenia, ale i regiony. Od północy na południe przez zachód i wschód. Tutok są góry, tutok jest wsycko, co trzeba do kochania, a jesce jak możemy to robić w naszych ubraniach, w nasej mowie, w nasej gwarze, kany kwitna zespoly góraskie, kany ta tradycja jest pielęgnowana, to nie ma nic piękniejszego na świecie. To wspólna opowieść o Polsce. Kiedy myślę o Tranowie, jestem dumna, że jestem jego mikroczęścią i że udało się zrealizować coś, co powoduje, że ludzie się uśmiechają. Polska na Tak - to głosy także 11 ambasadorów z różnych dziedzin życia publicznego. Każdy z nich mówi o miejscu, z którym czuje się najbardziej związany. Zawsze się utożsamiałem z Polską, zawsze też jak walczyłem jako sportowiec to zawsze to było dla mnie ważne, żeby jak stajesz na podium, żeby usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego i żeby Polacy czuli się z siebie dumni. Miejsca będą wybierane z propozycji fotografii nadesłanych przez widzów i słuchaczy. To nie konkurs, a mapa. Każde zdjęcie i film to część większej historii - tej, która wciąż się pisze. Żeby do niej dołączyć, wystarczy wysłać swoje ulubione miejsce na adres Polska na Tak. Zwieńczeniem opowieści będzie koncert w Święto Niepodległości 11 listopada w Lublinie. Na scenie wystąpią gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Na tym nie koniec. Później w wybranych szkołach koncerty, a w 11 miastach powstaną murale. To historie o Polsce i w Polsce warte opowiedzenia. Dziś śpimy dłużej - znów przestawimy zegarki z godziny trzeciej na drugą. Czas zimowy będzie obowiązywał do końca marca. Teraz czas na Pytanie Dnia. W studiu są już Marek Czyż i jego gość. Ja już państwu dziękuję. Spokojnego wieczoru i do zobaczenia jutro o 19:30!