Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Oglądają państwo piątkowe wydanie 19.30, przed nami tematy dnia. Byli agenci CBA ułaskawieni. Każdy kto kiedyś łamał prawo - jak był w PiS - może liczyć na to, że prezydent go ułaskawi. Zastosował akt łaski, ma do tego prawo i tyle. Sejm uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Ślązacy dwujęzyczni? Takiego języka nie ma. To jest jakaś gwara być może. Jak ktoś chce godać, to my bedymy godać. Trzeba przejść szkolenie jak dla pilotów. Lekarska elita. Jest to dokładne, co do milimetra, tam nie będzie żadnego błędu. Prezydent ułaskawił byłych agentów CBA skazanych w sprawie tzw. afery gruntowej. Wcześniej, w styczniu, w tej samej sprawie prawem łaski zostali objęci Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Z pałacu płynie komunikat, że chodzi o wyjątkowe względy państwowe, polityczne i humanitarne. Premier Tusk odpowiada, że prezydent gotów jest ułaskawić cały PiS. Mocodawcy zostali ułaskawieni w styczniu. Dziś przyszedł czas na wykonawców. To kolejny akt łaski prezydenta w głośnej aferze gruntowej. Andrzej Duda zastosował prawo łaski wobec Grzegorz P. i Krzysztofa B., byłych agentów CBA. Ruch prezydenta skomentował premier. Zastosował akt łaski, ma do tego prawo, i tyle, a pan Donald Tusk z tego, co rozumiem, się kuruje i próbuje siać zamęt wokół tej decyzji. W komunikacie Kancelarii Prezydenta czytamy... Te same motywy pojawiły się w styczniu, przy ponownym ułaskawieniu Kamińskiego i Wąsika. Nie jest to przesłanka kodeksowa dla stosowania, więc to jest pewne novum, z którym wcześniej w postanowieniach prezydenckich o ułaskawieniu nie spotkaliśmy się. Z decyzją Andrzeja Dudy nie zgadza się prokurator generalny, który jeszcze na początku lutego w tej sprawie wydał negatywne stanowisko. Podobnie uważają rządzący. Każdy, kto kiedyś łamał prawo, jak był w PiS, może liczyć na to, że prezydent go ułaskawi. To jest wyjątkowa sytuacja. Sytuacja, w której skazano tych, którzy z korupcją walczyli, zamiast skazywać tych, którzy korupcji się dopuszczali. Był rok 2007. W Polsce wybuchła afera gruntowa. Centralnym Biurem Antykorupcyjnym kierował Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik. Wspólnie z agentami CBA przeprowadzili prowokację na Andrzeju Lepperze. Jak się później okazało - nieudaną, bo nie doszło do przekazania pieniędzy ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa za rzekomą pomoc w odrolnieniu działki na Mazurach. 8 lat później zapadł pierwszy, nieprawomocny wyrok. Oskarżonego Grzegorza P. uznaje za winnego. Za winnego został uznany także Krzysztof B. i kierownictwo biura. Wszyscy za przekroczenie uprawnień. 20 grudnia sąd podtrzymywał wyrok i byli agenci mieli trafić na rok do więzienia. Ta sprawa wyrządziła dużo krzywdy wielu osobom. Jak zobaczymy na tragedię rodziny Andrzeja Leppera, to wyrządziła gigantyczną krzywdę. Działania funkcjonariuszy w celu ścigania przestępstw korupcyjnych powinny podlegać ochronie rzeczywiście i za te wydumane zarzuty nie powinni ponosić odpowiedzialności. Eksperci komentujący decyzję prezydenta zauważają, że mogła na tym zaważyć relacja głowy państwa z rządem. W takiej sytuacji konfrontacji pogłębiającej się cały czas postawił jednak na swoich. Na elektorat żelazny PiS. Szuka tam swojej szansy. Andrzej Duda, przebywając dziś na Litwie, nie zabrał głosu w sprawie ułaskawienia byłych agentów CBA. Eurowybory za 6 tygodni, a do przyszłego czwartku partie muszą zarejestrować listy wyborcze. Giełda nazwisk trwa, potwierdzają się kolejne kandydatury, są też niespodzianki. Wiemy, na kogo stawia KO, PiS ma zatwierdzone listy, na których mogą pojawić się jedynie korekty, PSL dziś zatwierdza swoich kandydatów. Weekend ma przynieść więcej konkretów. Ostatnie przymiarki do kształtu list w wyborach do europarlamentu. Każdy dwucyfrowy wynik będzie bardzo dużym sukcesem, bo to są najtrudniejsze wybory dla nas. z tych trzech one są najtrudniejsze. Bardzo ciężko jest zmotywować wyborców. Komitet Wykonawczy PSL praktycznie zatwierdził swoje listy kandydatów, ale zdradził tylko dwa nazwiska. Obecni europarlamentarzyści, jak Adam Jarubas. Znajdzie się na nich minister Krzysztof Hetman. Polska 2050, która idzie z PSL-em w ramach Trzeciej Drogi, także w trakcie zatwierdzania list. Znajdzie się na nich Michał Kobosko. Będę kandydował. Nie zobaczymy za to żadnej ministry. Jeżeli wchodzimy do rządu, to umawiamy się na pracę w tym rządzie na 4 lata. Ministrów konstytucyjnych do Brukseli nie wyśle też Lewica. Swoje listy ma przedstawić na jutrzejszej konwencji. Na razie start potwierdził wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek. Będę kandydował do europarlamentu z regionu dolnośląsko-opolskiego. Z Konfederacji do europarlamentu chcą wejść m.in. Stanisław Tyszka i Anna Bryłka. Być może jeszcze przed rejestracją list pokażemy liderów list, pierwsze trójki. PiS wciąż nie zdradza, kiedy dokładnie poznamy listy z nazwiskami. Jak zostaną zarejestrowane, jak zostaną wszystkie czynności statutowe podjęte. Dziś dowiedzieliśmy się za to, co może być osią kampanii PiS na najbliższe 1,5 miesiąca. Pakt migracyjny zapewne przyjmą. - Kiedy? - Po wyborach do europarlamentu. Kontrowersje budzą informacje, że jedynką na Podkarpaciu ma być Daniel Obajtek. Dziś prezes PiS tego nie potwierdził. To nie jest wysyłanie do europarlamentu pana Obajtka, człowieka, który będzie odpowiadał za wielkie nieprawidłowości w Orlenie, to już jest aberracja. Były prezes Orlenu we wczorajszym wywiadzie dla money.pl dziękował Bogu, że stracił stanowisko, pracę określił piekłem. Ja tego nie słyszałem i nie będę tego komentował. Orlen opublikował zeszłoroczne sprawozdanie finansowe. Zysk netto spółki spadł, ale Obajtek zarobił więcej niż rok wcześniej, łącznie ponad 1 mln 600 tys. zł. Przysługuje mu też premia, co łącznie może dać prawie 3 mln. Wszczęto postępowanie dotyczące możliwości zawyżenia wynagrodzenia. KO zatwierdziła już listy. Nie ma na nich Jerzego Buzka, który żegna się z europarlamentem. Zasiadał w nim od wejścia Polski do Unii. Teraz ma wrócić do kraju. Mam nawet konkretną propozycję, związaną z działaniem polskiego rządu. Wczoraj za lata pracy podziękowali mu koledzy z ław. Język śląski językiem regionalnym. Jako drugi - obok kaszubskiego - a wszystko za sprawą uchwalonej dziś sejmowej ustawy. W Polsce używa go prawie pół miliona osób. Zmiana w prawie będzie oznaczała m. in. dobrowolne zajęcia z języka śląskiego w szkołach. Beboki to są takie gizdy, że muszą być zawsze w centrum uwagi, z kisz tego one se tak pomyślały, że skoro dzisiaj Ślązacy mają taki ważny dzień i w tej Warszawie się tyle dzieje, to one też muszą tam być i były. I od razu narobiły szumu. Nie zacznijcie mnie prowokować czyją podobiznę otrzymałem. To historyczna chwila. Głosowaniu poddano ustawę uznającą język śląski za język regionalny. Decyzja zapadła błyskawicznie. Stwierdzam, że Sejm uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Jednak nie jednogłośnie. Za było 236 posłów, czyli wszyscy obecnie na sali politycy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz Lewicy. Przeciw - 186 - niemal cały klub Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji. 5 posłów wstrzymało się od głosu. To jest kwestia, po pierwsze godności i uznania tego, że śląski istnieje. Uznania tego, że państwo polskie w końcu tę śląską odmienność, regionalność, uważa i uznaje. Mówiąc szczerze, takiego języka nie ma. To jest jakaś gwara, być może. Powinniśmy być jednolitym krajem, tak jak jest to zapisane w polskiej konstytucji, od tego nie powinno być wyjątków. Ustawa wiele zmienia, bo na jej mocy ślonsko godka stanie się drugim językiem regionalnym w Polsce. Oznacza to m.in., że języka będzie można uczyć się w szkołach. W gminach, gdzie przynajmniej 20% stanowią Ślązacy, zawisną dwujęzyczne tabliczki z nazwami miejscowości. A to dopiero początek. Będą pieniądze dla śląskich stowarzyszeń, dla śląskich fundacji, dla śląskich wydawnictw, na śląskie książki, na śląskie spektakle. To przyszłość - teraźniejszość wygląda tak, że śląski słychać już w urzędach. Jak ktoś chce godać, to my bedymy godać. My mogemy z nim wszystko załatwić, tak by co on czuł komfort i czuł się najlepiej. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego Ślązacy są największą nieuznaną mniejszością w Polsce. To prawie 600 tysięcy osób. Większość goda. Wreszcie, zrobili to tak, jak ma być. Hanyski to hanyski. To jest bardzo ważne, żeby się łasić tą naszą kulturą, tą naszą tradycją. W końcu ta tożsamość to jest bardzo istotna cyść każdego cywieka. Teraz śląska sprawa trafi do Senatu. Po jej zatwierdzeniu kropkę nad i postawi prezydent Andrzej Duda. Panie dyrektorze, pan chciałby coś prezydentowi Dudzie przekazać w związku z tym, że finalnie to na jego biurko trafi ta ustawa? Podpisz, chopie, podpisz. I to jest właśnie 19.30, a przed nami jeszcze: Skoczysz mi po ampułeczki? Lekarz na dopingu? Kurtyna znowu w górę. Mam poczucie, że reanimuję Teatr Telewizji. Dla mnie poniedziałek wieczorem to była święta godzina. Rząd przyjął rozporządzenie w sprawie pomocy dla rolników, która ma być realizowana w formie dopłat do zbóż dla producentów. To nie rozwiązuje naszych problemów, nie chcemy karmienia dopłatami - odpowiadają rolnicy. Postulatów mają więcej i dalej protestują, m. in. w Łódzkiem. Izba Rolnicza apeluje o 2 razy większe opłaty, rząd odpowiada, że budżet nie jest z gumy. Mimo rządowych zapowiedzi o dopłatach, rolnicy nie odpuszczają. Tak było dziś przed łódzkim Urzędem Marszałkowskim. Te śmieszne dopłaty, które zostały wczoraj zaproponowane, to nawet nie pokrywa kosztów produkcji. Są określone możliwości budżetowe. Zgodnie z rozporządzeniem, producenci mają otrzymać 200 lub 300 zł do każdej tony zboża, która zalega w magazynach. Kwota zależna będzie od terminu sprzedaży. Widzimy, że już ta zapowiedź dopłat przyśpieszyła sprzedaż i przyspieszyła eksport. Jest odpowiedź opozycji. Może w jakimś małym ułamku złagodzić, ale to nie jest rozwiązanie problemów. Wnioski do 5 czerwca ma przyjmować Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Cel jest jeden. Żeby ten nadmiar zboża przed najbliższymi żniwami został wyeksportowany. Szacuje się, że to nawet 9 mln ton. To jest częściowa rekompensata utraconych dochodów, ale tylko częściowa. Zdaniem izby rolniczej, dopłata powinna być dwa razy większa. Nastroje tonuje wiceminister rolnictwa. Już w tym roku zostało przeznaczone ponad 4 mld zł dopłat dla rolników, tych które nie były wcześniej ustalane. Wielkich blokad dróg już nie ma. Co nie znaczy, że problem zniknął. Oto dowód. Wczoraj rolnicy sparaliżowali ruch na ekspresówce w okolicach Szczecina. I nich powie rząd, określi się jasno, że likwidujemy produkcję żywności w Polsce, w Unii Europejskiej. Likwidujemy rolników. Rolnicy niezmiennie żądają blokady wwozu ukraińskich produktów. Rozmowom nie pomagają problemy wewnętrzne u naszego sąsiada. Właśnie aresztowany został ukraiński minister rolnictwa. Mykoła Solski miał przywłaszczyć państwowe grunty warte 7 mln dolarów. Sąd Okręgowy w Katowicach uniewinnił byłego szefa MSWiA Krzysztofa Janika, oskarżonego o przyjmowanie łapówek od przedstawicieli firmy z branży górniczej. Prokuratura zapowiada apelację. Krzysztof Janik był szefem MSWiA w rządzie Leszka Millera. 9 lat temu prokuratura przedstawiła mu zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w zamian za rzekome obietnice załatwienia katowickiej spółce umorzenia postępowań skarbowych i zaległości podatkowych. Sąd uznał, że były minister jest niewinny, jednocześnie nie zakwestionował, że Janikowi przekazano pieniądze, ale nie miało to związku z pełnioną przez niego funkcją i nie wpłynęło na interes spółki. Szpitalny oddział ratunkowy, a w nim dyżurujący lekarz podpięty do kroplówki. To nagranie z monitoringu krakowskiego szpitala, do którego dotarł dziennikarz Mateusz Kudła. Nie wiadomo, co przyjmował lekarz. Podobno ze szpitalnej apteczki miał znikać m. in. fentanyl - przeciwbólowy lek, który może uzależniać. Pytań jest więcej, a pierwszym świadkom zadawała je dziś prokuratura. Szpital Żeromskiego w Krakowie i szokujące nagranie ze szpitalnego monitoringu. Może fentanyl? Lek lekarzowi podaje dyżurująca z nim stażystka. Z rozmów wynika, że mógł to być fentanyl - silnie uzależniający środek przeciwbólowy. Fental to lek z grupy opioidowych leków przeciwbólowych, czasami nazywanych narkotycznymi, a to dlatego, że po jego użyciu poza złagodzeniem dolegliwości bólowych pojawia się senność, odurzenie. Z relacji jednego z pracowników szpitala, który chce zachować anonimowość, wynika, że proceder trwał od dawna. Lekarz miał przywłaszczać leki opioidowe, a potem dopisywać je do dokumentacji przyjmowanych pacjentów. Lekarz zaprzecza zarzutom. To jest personalna zemsta. Twierdzi, że padł ofiarą wewnętrznych rozgrywek pracowników szpitala, a kroplówkę przyjmował z powodu zatrucia. Jak napisałem w wyjaśnieniach, był to środek przeciwwymiotny. Czyli żadnego fentanylu nie było? Nigdy. Dyrekcja szpitala zapewnia, że bada sprawę, lekarz poddał się badaniom, które nie wykazały obecności leków narkotycznych. Pojawiły się informacje, które były nam dotychczas nieznane, dotyczące sytuacji związanej z obrotem lekami odurzającymi i zespół podejmie niezwłoczne działania jak to wyglądało. Sprawą zajmuje się krakowska prokuratura i Naczelna Izba Lekarska. Lekarzowi może grozić nawet dożywotnie pozbawienie prawa wykonywania zawodu. Jeżeli te doniesienia się potwierdzą, to sprawa zostanie przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej złożona do Sądu Lekarskiego z aktem oskarżenia. Frankowicze mają powody do radości i mocny argument, z którym mogą ruszyć do sądu. A wszystko za sprawą decyzji Sądu Najwyższego, który odpowiedział na kluczowe pytania dotyczące kredytów we frankach. Niedozwolone postanowienia w umowie nie mogą być zastąpione innymi przepisami. Umowa musi być unieważniona w całości, jeśli choćby jej część jest nielegalna. Na uchwałę Sądu Najwyższego czekała m.in. pani Małgorzata. Jest to ważne, dla nas kredytobiorców, dlatego że te sprawy ciągną się latami. Sama swój pozew składałam w 2016 r. - teraz jestem na etapie skargi kasacyjnej. Czekam na rozpatrzenie, rozpoznanie tej skargi, czyli jest to ponad 8 lat. Uchwała Sądu Najwyższego... Dzień dobry państwu, otwieram posiedzenie przed Sądem Najwyższym. ...co ważne, nie wywraca dotychczasowego orzekania przez sądy powszechne. W razie niemożliwości ustalenia wiążącego strony kursu waluty obcej w umowie kredytu indeksowanego lub dominowanego, umowa nie wiąże także w pozostałym zakresie. Mówiąc prościej - kiedy bank zastosował niedozwolona klauzulę, sąd uznaje całą umowę za nieważną, a bank i klient zwracają sobie wszystko, co sobie wypłaciły. Rzeczywiście nie spodziewaliśmy się, myślę, takiej uchwały, trzeba przyznać. Ta uchwała jest ogromnym sukcesem całego środowiska frankowego. Które od wielu lat walczy w sądach polskich czy europejskich o sprawiedliwość. Sądy, opierając się na tym, co dotąd stwierdzał TSUE, częściej orzekają nieważność umów kredytowych, w których banki zawarły niedozwolone klauzule, np. w kwestii przeliczania walut. Dzisiaj ok. 90% rozstrzygnięć to są nieważności umów. Dosłownie kilka procent rozstrzygnięć to są odfrankowienia. Korzystne dla kredytobiorców jest uznanie przez Sąd Najwyższy, że termin przedawnienia roszczenia banku liczy się nie od wypłaty kredytu, tylko od zakwestionowania umowy przez klienta banku. Banki są więc nadal w defensywie. Klientom oferują ugody. Mamy podpisanych ponad 85 tys. ugód między bankami a kredytobiorcami. Myślę, że chęć zawierania ugód po stronie kredytobiorców wynika przede wszystkim z tego, że czas trwania procesu sądowego, jeżeli chodzi o sprawy frankowe, jest bardzo długi. Coś za coś, ugoda załatwia sprawę od ręki, ale kredyt klient spłaca tak, jakby go zaciągnął nie we frankach, a w złotych, jak większość. W Polce kredyty we frankach spłaca jeszcze kilkaset tysięcy osób. Tylko w pierwszym kwartale tego roku w Ukrainie zginęło 25 dzieci, najmłodsze miało zaledwie 2 miesiące. To dramatyczna statystyka, która nie daje pełnego obrazu wojennej rzeczywistości. Bo wojna to także cierpienie dzieci rannych, okaleczonych i wywożonych w głąb Rosji. Rosja atakuje Ukrainę od początku roku z ogromną determinacją i siłą. Widać to nie tylko na tych zdjęciach, ale w tragicznych statystykach. UNICEF alarmuje, że ofiar wśród dzieci jest od początku roku blisko połowę więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem. Nieoficjalne szacunki mówią, że zabitych dzieci może być znacznie więcej. Proszę sobie wyobrazić życie ileś miesięcy w schronie, bezustannie narażonym na ataki, w sytuacji, w której nie ma ogrzewania, nie ma prądu, jest bardzo ograniczony dostęp do wody, i te sytuacje się regularnie powtarzają przez wiele miesięcy. Od początku wojny w Ukrainie według oficjalnych danych UNICEF-u zginęło co najmniej 600 dzieci, 1200 zostało rannych. Rosjanie bombardują wszystko, nie tylko obiekty wojskowe. Szpitale, szkoły, elektrownie. Życie najmłodszych w takich warunkach to koszmar. Z kraju uciekło około 6 mln mieszkańców, z czego 2 mln to dzieci. My nie chcemy wyjeżdżać, kochamy Ukrainę, ale niestety musimy. Rosjanie, według informacji Kijowa, porwali z Ukrainy blisko 20 tys. dzieci. Około 400 wróciło do domu. Negocjacji podjęli się Katarczycy. Udało nam się zrealizować tę operację i mamy nadzieję na więcej. Kremlowska rzeczniczka praw dziecka, oskarżona o zbrodnię wojenną za kradzież ukraińskich dzieci, poinformowała, że udało się uzgodnić powrót 50 małoletnich. Kijów nie potwierdza tej informacji. Olimpijski ogień - symbol jedności i pokoju - wyrusza w podróż do Francji. Wzniecony w starożytnej Olimpii, dziś w Atenach przejęty przez organizatorów paryskich igrzysk, jutro wyruszy do Marsylii. Francuzi olimpijski ogień powitają oficjalnie w środę 8 maja. Klinika Urologii Instytutu Medycznego MSWiA w światowej czołówce. To jeden z 12 najlepszych ośrodków, którego specjaliści właśnie podzielili się doświadczeniami z lekarzami na całym świecie, transmitując na żywo zabieg ze wsparciem robota podczas prestiżowej konferencji urologicznej w Belgii. Krzysztof Lipski jest przed operacją usunięcia raka prostaty. Choroba nie dawała żadnych objawów. Została wykryta podczas okresowego badania krwi. Ta operacja będzie transmitowana na cały świat. Zapewniali, że jest to dokładne, co do milimetra, tam nie będzie żadnego błędu. To mnie uspokaja. Od 2 lat, odkąd operacje robotyczne w urologii są refundowane w Polsce przez NFZ, większość pacjentów operowana jest właśnie w ten sposób. Ale efekt zabiegu zależy nie tylko od technologii. Robot jest tylko narzędziem w rękach chirurga, a wyniki tej operacji zależą od tego, jakie doświadczenie ma chirurg. Na kongresie w Melle w Belgii transmitowane są operacje prowadzone przez młodych chirurgów z ośrodków od Szanghaju do Los Angeles. Liczy się precyzja, skuteczność i czas wykonanej operacji. 12 topowych ośrodków prezentuje swoje doświadczenia, wśród nich Klinika Urologii Szpitala MSWiA, tym samym dołącza do światowej czołówki. Na miejscu wszystkie te zabiegi komentują światowi eksperci w dziedzinie urologii. W tym przypadku operacja usunięcia raka prostaty trwa poniżej 90 minut, o 53 minuty krócej niż średni światowy czas. To, w połączeniu z precyzją, ma kluczowe znaczenie dla pacjenta. Mamy znacznie mniejszy uraz śródoperacyjny, potem jeśli chodzi o kwestie trzymania moczu, a także funkcje seksualne, u tych pacjentów, u których możemy oszczędzić te struktury, jest znacznie lepszy niż w przypadku innych operacji. Co trzeba zrobić, żeby dostać się do grona najlepszych? "Nauka chirurgii robotycznej przypomina szkolenie pilotów" - mówi prof. Piotr Suwalski, który uzyskał najwyższe, europejskie kompetencje w kardiochirurgii robotycznej. Musimy przejść kilka egzaminów od symulatorów, przejść kilka egzaminów, aby wreszcie uzyskać licencję do operowania pacjentów. Szpital MSWiA w ostatnim czasie postawił na robotykę, w różnych dziedzinach. Tu wykonuje się najwięcej w Europie operacji kardiochirurgicznych, a lekarze z renomowanych ośrodków na świecie właśnie tu zdobywają swoje doświadczenie. Głośne spektakle, znane tytuły, premierowe propozycje, czyli wyjątkowy maj w Teatrze Telewizji. Repertuar na przyszły miesiąc ma być zaledwie przedsmakiem nowego rozdziału w historii teatru, a nowy dyrektor obiecuje szeroką ofertę dla różnorodnej publiczności. Krystyna Janda i ten kultowy korytarz na Woronicza. To symbol zmian. Serdecznie zapraszam na jeden z najważniejszych spektakli w moim życiu: "Zapiski z wygania" Sabiny Baran. Jest to tekst, który poruszył mnie jako aktorkę i jako człowieka chyba najbardziej. Przedstawienie o marcu 1968 r. reżyserka Magda Umer odczytuje bardzo współcześnie. Mam nadzieję, że przyjdą czasy, kiedy tzw. "inny" nie będzie wrogiem, tylko przyjacielem. Kolejne premiery to: musical "1989", adaptacja prozy Marii Kuncewiczowej "Cudzoziemka" oraz spektakl "Powiem wam, jak zginął", który nawiązuje do kultowej przed laty Kobry. Jeśli ktoś pamięta inscenizacje Kobry w Teatrze Telewizji, to muszę powiedzieć, że nasza inscenizacja tekstu, powiem wam jak zginął Joe Alexa, będzie kompletnie inna, będzie zwariowana i współczesna. Teatr Telewizji to światowy fenomen. Przez ponad 60 lat powstało tu ponad 4 tys. spektakli. Ta publiczność początków lat 60., publiczność telewizyjna, to jednak była publiczność inteligencka, świadomość formy była relatywnie wysoka. Michał Kotański, nowy dyrektor, krytykuje to jak Teatr Telewizji funkcjonował w ostatnich latach. Mam poczucie, że reanimuję Teatr Telewizji na poziomie repertuarowym, artystycznym, ale również w dużej mierze na poziomie strukturalnym. Teatr będzie miał teraz nowe logo. Takie, które zauważą młodzi ludzie, którzy po treści video sięgają do Internetu. Odkopiemy Teatr Telewizji, zreanimujemy głownie dla nas, staruchów, ale pewnie i młodzi też zostaną kiedyś staruchami. Teatr Telewizji od lat ma widownię większą niż wszystkie teatry w Polsce razem. Stąd hasło "największa scena świata". Największa wyzwaniem Teatru Telewizji będzie teraz przekonanie widzów najmniejszych ekranów - młodego pokolenia internetowego, że ta "największa scena świata" to coś co warto oglądać. Bardzo państwu dziękuję za to spotkanie i polecam "Pytanie dnia".