Ofensywa premiera. Donald Tusk spotkał się z mieszkańcami Pabianic. W "19.30" najnowszy partyjny sondaż. Burza po słowach marszałka Sejmu o zamachu stanu. Proboszcz z zarzutami zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Dobry wieczór, zapraszam na "19.30". Zaczynamy od najnowszego sondażu partyjnego IPSOS dla Telewizji Polskiej. Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, zwyciężyłoby PiS, zdobywając 28% głosów. Na drugim miejscu Koalicja Obywatelska. Zagłosowałoby na nią 24%. Na najniższym miejscu podium uplasowała się Konfederacja, na którą chce zagłosować 14% Polaków. Trzy partie mogą być pewne wejścia do Sejmu. Inaczej sytuacja wygląda wśród pozostałych ugrupowań. W sondażu IPSOS dwie partie lewicowe - Lewica oraz Razem uzyskały po 6%. Z kolei Polska 2050 oraz Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna mają w sondażu 5%. Minimalnie pod progiem wyborczym znalazł się PSL z wynikiem 4%. 1% zebrały inne komitety, a 7% ankietowanych nie wie, na kogo oddałoby swój głos. Walkę o głosy rozpoczyna premier. Donald Tusk rusza w Polskę i zapewnia: nie mamy szans w konkurencji na nienawiść. W Pabianicach przekonuje, że rząd rozwiązał w dużym stopniu problem nielegalnej migracji. Opozycja mówi z kolei o początku końca rządów koalicji. Pabianice w Łódzkiem. To tu premier postanowił rozpocząć spotkania z Polakami po przegranych przez Koalicję wyborach prezydenckich. Cel? Opowiedzieć o sukcesach. I porozmawiać z wyborcami. Bez was to nie będzie miało żadnego sensu i żadnej szansy, bo bez was nie będę miał tego głównego źródła siły, które do tej pory pozwala mi jakoś mniej więcej utrzymać to wszystko w ryzach. Kluczem tak naprawdę, żeby była dobra komunikacja, żeby był dobry dialog z naszymi wyborcami, to takie spotkania jak to w Pabianicach, Kiedy twarzą w twarz można zadać to pytanie. Wyborcy Koalicji obywatelskiej mieli swoje oczekiwania dotyczące spotkania z szefem rządu. Co by pani chciała dzisiaj od premiera usłyszeć? Że będzie dobrze. Doprowadzi dzięki swoim ministrom do uporządkowania przede wszystkim spraw związanych z prawem. Lider Koalicji obywatelskiej postawił na bliski kontakt z wyborcami. Na początku spotkania w Pabianicach premier jasno określił, po co przyjechał: jak mówił, chce wyspowiadać się z ostatnich kilkunastu miesięcy i wytłumaczyć sobie z Polakami Polskę na nowo. Żyjemy dokładnie w takim momencie historycznym, w którym powaga, taka maksymalna odpowiedzialność za Polskę, za to, co dzieje się w kraju i wokół kraju jest absolutnie potrzebą taką bezdyskusyjną. Szef rządu najwięcej czasu poświęcił bezpieczeństwu, krytykując jednocześnie politycznych oponentów, którzy szukają wrogów w Ukrainie czy na Zachodzie. Z punktu widzenia Moskwy nie ma lepszego scenariusza niż mieć Polskę podzieloną i taką pełną niepokojów i konfliktów wewnętrznych. Polska i Europa, ale Polska w pierwszym rzędzie musi być gotowa na różne zdarzenia w ciągu najbliższych dwóch lat. To pierwsze od wielu miesięcy spotkanie Donalda Tuska, na którym można było zadać pytanie szefowi rządu. Ale w beczce miodu... Dla mnie jest pan politykiem, który zdeklasował wszystkich polityków w naszym kraju. Jest pan premierem wszechczasów. ...było wiele łyżek dziegciu. Mało jest wsparcia u nas. Wybory nie wygrywa się w dużych miastach, wybory się wygrywa w małych miasteczkach i na wsiach. Wygrał Karol Nawrocki, nie będziemy liczyć wszystkich głosów, bo na oko to on wygrał. Nie, ja jestem w demokracji, ja chcę, żeby wszystkie głosy były policzone. Wszystkie! Po prostu! Przyjmuje to z absolutną pokorą, nie musiałem czekać na pani pytanie, żeby wiedzieć, jak wielu z was jest niezadowolonych. Ofensywa premiera zbiegła się z takim sondażem poparcia dla partii politycznych. Prowadzi Prawo i sprawiedliwość. Koalicja obywatelska ma 4 punkty procentowe mniej. Koalicja Obywatelska wierzy, że wróci na fotel lidera. Nie zrobimy tego bez tego, że będziemy przekonywać Polki i Polaków, że wykonujemy pracę na ich rzecz. A jest kogo przekonywać, bo według sondażu IPSOS dla Telewizji Polskiej większość Polaków nie wierzy, że rekonstrukcja spowoduje przyspieszenie rozliczeń PiS-u. A to miał być jeden z głównych powodów zmian w Ministerstwie Sprawiedliwości. Według polityków, którzy byli dziś w Pabianicach, ruszył już marsz do wyborów w 2027 roku. A gdyby te odbyły się w najbliższą niedzielę, zdecydowana większość Polaków wzięłaby w nich udział. Jak premier mówi, że rusza w Polskę i będzie odpowiadał na pytania, czasem trudne, to znaczy, że za dwa lata jest duża, ogromna szansa, że wygramy wybory. Ale to będzie ciężka, ciężka praca. Żeby te 2 lata maksymalnie wykorzystać na rzecz stabilizacji sytuacji w Polsce, stabilizacji na granicach i przygotowania Polski, budowania siły Polski, tej nowoczesności w bardzo wielu wymiarach. I nie dam się sprowokować. Ani przeciwnikom, ani przyjaciołom. Koalicja zapowiada, że w kolejnych tygodniach wyjazdów premiera będzie więcej. A teraz burza po słowach Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu deklaruje, że wielokrotnie proponowano mu przeprowadzenie zamachu stanu i niezaprzysiężenie Karola Nawrockiego. Premier odpowiada: niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje. Politycy PiS proszą o konkretne nazwiska. A Ordo Iuris składa wniosek o przesłuchanie Hołowni w prokuraturze. Od nowego rozdania w rządzie nie minął jeszcze tydzień, a w koalicji już wrze. Za sprawą tego polityka i tej wypowiedzi w Polsat News. Wielokrotnie proponowano mi, sugerowano, rozpytywano, czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu. Przyjdzie czas, kiedy o tym będziemy rozmawiać. Nazwiska nie padły, brak też szczegółów. Pełno za to gorących, politycznych komentarzy wśród koalicjantów. Metoda Jarosława Kaczyńskiego. Coś powiedzieć, nie powiedzieć kto, jak, kiedy, ale rzucić oskarżenie w przestrzeni publicznej. Prezenterem był niezłym, politykiem jest marnym, a marszałkiem jest tragicznym. Tylko tyle i aż tyle. Żeby się ogarnęli i zrozumieli, że polityka to jest poważna gra. Tak słowa Hołowni o zamachu stanu komentuje premier. To jest trochę jak z dziećmi na wakacjach. Słowa mogą zrobić bardzo poważne konsekwencje. Jak puszczamy dzieci na wakacje, to im przecież mówimy: nie rób głupoty, bo głupoty mogą zamienić się w dramat. W polityce jest dokładnie tak samo. Zamach stanu zdaniem marszałka Sejmu miał polegać na niedopuszczeniu do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Pojawiały się w przestrzeni publicystycznej, dziennikarskiej, ale przede wszystkim przez profesorów prawa różne scenariusze, jak nie doprowadzić do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Dziś Szymon Hołownia już w sieci precyzuje, że sformułowanie "zamach stanu" miało zostać użyte nie w znaczeniu prawnym, a politycznej diagnozy. Apeluje także do obu stron politycznego sporu, by nie doszukiwać się spisków tam, gdzie ich nie ma. Nie było to przypadkowe, doskonale wiedział, co chciał powiedzieć. Uważa PIS i chce, by sprawą zajęła się prokuratura. Podobnie Anna Maria Żukowska z Lewicy. Jeżeli druga osoba w państwie publicznie ogłasza, że była namawiana do najpoważniejszego przestępstwa przeciwko Rzeczpospolitej, jakie tylko istnieje, i nie składa zawiadomienia o tym przestępstwie, to coś tu jest mocno nie tak. Ukrywa pan sprawców? Do prokuratury trafił już wniosek o przesłuchanie drugiej osoby w państwie w charakterze świadka. Złożył go mecenas powiązany z PiS. Ja się właśnie nie będę i nie mogę domyślać, co marszałek miał na myśli. Mówimy o bardzo poważnej sytuacji, pan marszałek musi sam wyjaśniać swoje słowa, szczególnie w tej sytuacji. Przewodniczący Polski 2050 zaznaczył, że temat przesunięcia terminu zaprzysiężenia nowego prezydenta pojawił się też na spotkaniu liderów koalicji. Mieliśmy też na ten temat rozmowę w gronie liderów i kiedy padło ze strony premiera Donalda Tuska takie pytanie: "no to panowie, pojawiają się takie głosy, co robimy?" Każdy z liderów był przeciwny pomysłowi i temat miał już nie wrócić. Po tym jak do mediów wyciekła informacja, że Szymon Hołownia spotkał się w nocy w mieszkaniu Adama Bielana z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, jego notowania spadły. Według sondażu dla Radia ZET nie ufa mu ponad 80% Polaków. Pewnego rodzaju aktywność w poszukiwaniu towarzyszy do wieczorno-nocnych kolacji może wskazywać na pewnego rodzaju ciekawość świata i polityki. Pan marszałek w pewien sposób eksperymentuje. I zdaniem niektórych polityków KO gra na siebie. Zgodnie z umową koalicyjną fotel marszałka powinien oddać Włodzimierzowi Czarzastemu w połowie listopada. Oglądają państwo "19.30". Już za chwilę proboszcz z zarzutem zabójstwa, a później jeszcze: Bezpieczeństwo na obozach harcerskich. Tych ograniczeń jest sporo. Dmuchamy na zimne. Alarmujące wyniki badań. Prawdopodobnie w każdej szkole jest dziecko, którego mama piła w ciąży. Kropla alkoholu, ocean konsekwencji. Rzeźby mówiące ludzkim głosem. Można zapytać je o wszystko, a one odpowiadają. Witam. Podzielę się z tobą wszystkimi sekretami tego ogrodu. Proboszcz z miejscowości Przypki przed sądem odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Sprawca przyznał się do winy i trafił do aresztu. Ksiądz najpierw uderzył siekierą swojego znajomego, później podpalił. Płonące ciało zauważył na drodze rowerzysta. Duchowny miał dożywotnio opiekować się ofiarą i w zamian za darowiznę załatwić mu mieszkanie. Mirosław M. - proboszcz parafii w Przypkach został rano doprowadzony do prokuratury. Prokurator przedstawił Mirosławowi M. zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Duchowny przyznał się do winy. Jak informują śledczy, między księdzem a ofiarą Anatolem Cz. doszło do kłótni, kiedy jechali samochodem. W pewnym momencie zatrzymali się na mało uczęszczanej drodze w okolicach wsi Lasopole. Podejrzany wyjął siekierę i uderzył pokrzywdzonego, który upadł na ziemię i zadał mu kilka kolejnych ciosów. Następnie oblał ciało benzyną i podpalił. Kiedy odjechał, ofiara jeszcze żyła. Ja nie wierzyłam, ja nie wierzyłam, że on coś takiego mógł zrobić. Podejrzany, jak informuje prokuratura, wielokrotnie przepraszał za swój czyn. Decyzją sądu trafił do aresztu. Obrona zapowiada odwołanie. Proszę nie oceniać tej sytuacji tylko pod wpływem informacji medialnych. Sprawa jest bardziej złożona. Do sprawy brutalnego zabójstwa odniósł się metropolita warszawski - arcybiskup Adrian Galbas, który wyraził ogromny żal za zbrodnie, której miał się dopuścić duchowny. Czuję się moralnie odpowiedzialny za wszystko, co się w tym Kościele dzieje, zarówno dobrego, jak i złego. Także za tę okropną zbrodnię. Ksiądz arcybiskup Adrian Galbas zwraca się niezwłocznie do stolicy apostolskiej z prośbą o wydalenie ze stanu duchownego księdza, który popełnił tę zbrodnie. Zatrzymany w parafii miał złą opinie. Mieszkańcy wsi mówią, że był porywczy i nie lubił wiernych. Niezbyt przychylny parafianom. Konfliktowy. Bardzo nieprzychylny, bardzo niekulturalny. Bardzo zawistny. On mi się nie podobał jako ksiądz. Był taki narwany. Powodem zbrodni konflikt interesów dotyczący darowizny nieruchomości, którą zamordowany przekazał księdzu w zamian za dożywotnią opiekę. Problemem miało być miejsce, gdzie ofiara miała zamieszkać. Ciężko się spodziewać takiej sytuacji po człowieku. Dla mnie jest to wstrząsające i to bardzo. Dla wsi jest to szok. Na trop duchownego śledczy wpadli dzięki świadkowi, który zauważył płonącego człowieka na drodze. Widział też odjeżdżające auto i zapamiętał numery rejestracyjne. Antyterroryści zatrzymali podejrzanego na plebani. Byliśmy w szoku, wręcz niedowierzanie, że osoba duchowna mogła się dopuścić takiego czynu. Mirosław M. jest myśliwym i posiadał broń. Z ofiarą znał się od 25 lat. Teraz proboszczowi grozić może nawet dożywocie. Ministerstwo edukacji zapowiada kontrole obozów harcerskich po tragedii w miejscowości Wilcze, gdzie zginął 15 latek. Nocą w ramach testu na wyższy stopień harcerz próbował w butach i ubraniu przepłynąć kilkaset metrów, by na drugim brzegu jeziora rozpalić ognisko. Według ustaleń śledczych komendant obozu o niczym nie wiedział. Pytanie, czy wiedzieli rodzice zmarłego nastolatka? Obóz żeglarski nad jeziorem Lipie w Lubuskiem. Opiekunowie mają oczy dookoła głowy. Musimy uczulać dzieciaki na to, co się może wydarzyć. Być ten krok naprzód i przewidzieć pewne sytuacje. Na obozie niedaleko miejscowości Wilcze nie przewidziano. Śmierć Dominika to nie był nieszczęśliwy wypadek. Nie sposób pojąć, jak można było dopuścić, by piętnastolatek nocą w ramach testu na wyższy stopień próbował przepłynąć pięćset metrów, by na drugim brzegu jeziora rozpalić ognisko. Opiekun grupy i ratownik mieli obserwować wszystko z pomostu, choć zapewniali wcześniej, że byli w łodzi. Teren nie jest oświetlony. Dominik płynął bez żadnej asekuracji. Utonął. Chłopiec na polecenie dowódcy drużyny harcerskiej znalazł się w tej wodzie, znalazł się w obuwiu, w pełnym umundurowaniu. Ustalamy, czy to był standard, czy jeszcze inni mieli uczestniczyć w tej próbie. Prokuratura sprawdza, czy rodzicom Dominika powiedziano o planowanej próbie. Próbie, która zgodnie z zapewnieniami Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, nie wynikała z żadnego wykazu sprawności, a z indywidualnych ustaleń, o których nie wiedziała najważniejsza osoba na obozie - komendant. 21-letni opiekun i 19-letni ratownik usłyszeli zarzuty. Grozi im pięć lat więzienia. Sami są niewiele starsi od Dominika. Ten wiek może szokować, ale on nie odbiega standardem od przepisów państwowych - każda osoba posiadająca wykształcenie średnie i przechodząca kurs wychowawców odpoczynku może zostać takim opiekunem. W kwestii bezpieczeństwa obozów bardzo dużo zmieniło się po tragedii w miejscowości Suszek. Osiem lat temu, podczas nawałnicy, zginęły dwie harcerki. Teraz po tragedii nad jeziorem Ośno jest zapowiedź. Będę miała w poniedziałek spotkania z kuratorami, poproszę ich o kontrolę w szczególności tych trzystu wypoczynków, a później żeby z harcerstwem porozmawiać o zasadach. W Polsce jest teraz około trzystu obozów harcerskich. Przygotowania zaczynają się wiele miesięcy wcześniej. Miejsce wyznaczają Lasy Państwowe, by spełniało kryteria. Możliwość dojazdu dla służb ratunkowych, bezwarunkowo karetka pogotowia, policja, straż pożarna, do tego alternatywne drogi ewakuacji. Ostatecznie zatwierdzają je: kuratorium, policja i straż pożarna, która jest w stałym kontakcie z kierownictwem obozu. Zapewnia środki łączności, żebyśmy mieli z tym obozowiskiem stałą łączność nawet w sytuacji, kiedy zawiedzie telefonia. Prowadzone są też kontrole w trakcie obozów. Po tej przeprowadzonej przez kuratorium, już po tym jak zginął Dominik, zdecydowano zakończyć wypoczynek. Wykryto nieprawidłowości. A teraz zatrważające dane i przerażające wnioski. Z najnowszego badania dotyczącego picia w ciąży wynika, że połowa z przebadanych przyszłych matek sięga po alkohol. A 10% robi to regularnie i w dużych ilościach. Nie wszystkie pijące zdają sobie sprawę, że procenty to trucizna. Spożywanie alkoholu przez kobiety w ciąży może doprowadzić do poważnych zaburzeń rozwojowych u dziecka. Kropla alkoholu, ocean konsekwencji, o których mało kto może wiedzieć. Małgorzata Korolczuk jest mamą adopcyjną dwójki dzieci, których biologiczne matki piły w ciąży. Z tego, co wiemy, mama naszego syna piła przez całą ciążę. Chłopiec jest w tak zwanym spektrum FASD, czyli ma część zaburzeń wywołanych przez picie w ciąży, u córki zdiagnozowano najcięższą formą zaburzeń FAS, Alkoholowy Zespół Płodowy. Jest to jedno z najgorszych uszkodzeń, jakie alkohol powoduje, czyli jest tu uszkodzony mózg, mamy tu zaburzenia ruchowe, bo ma też skostniałą rączkę. W obu przypadkach powikłania zostaną z dziećmi na całe życie. Nie da się ich wyleczyć. Można jedynie złagodzić objawy. Dlatego pani Małgorzata angażuje się w kampanie informacyjne, które mają uświadomić skalę ryzyka. Mniej więcej po 40 minutach dziecko ma dokładnie tą samą zawartość alkoholu, co matka. W badaniach ankietowych 5% kobiet przyznawało się do picia w ciąży. Jednak z analizy przeprowadzonej przez warszawski Instytut Matki i Dziecka wynika, że skala problemu w Polsce jest wielokrotnie wyższa. Badaniem we włosach kobiety takiej substancji EtG, to jest marker występowania alkoholu we włosach i w tych badaniach w określonych trymestrach i w całej ciąży stwierdziliśmy te wyniki. Okazało się, że aż ponad połowa kobiet spożywała alkohol w ciąży, z czego 10% robiło to regularnie i w dużych ilościach. To nie są kobiety, ktore są uzależnione, większość to są te kobiety, które nie wiedzą, że są w ciąży albo co gorsza usłyszały od lekarza, że lampa czerwonego wina nie zaszkodzi. Lekarze przypominają, że to mit: nie ma bezpiecznej dawki alkoholu w ciąży. Alkohol pity przez matkę w ciąży uszkadza płód. Uszkadza praktycznie wszystkie narządy płodu. Dlatego dzieci z FASD cierpią na zaburzenia neurologiczne, opóźnienie rozwoju, niedorozwój umysłowy, nadpobudliwość czy małogłowie. Badania, które zrealizowaliśmy, pokazują, że w grupie dzieci 7-9 lat jedno dziecko na pięćdziesiąt ma zespół FASD, to jakbyśmy popatrzyli jest jedno dziecko na dwie klasy szkolne. To pokazuje skalę zjawiska. Też jest problem taki, że to są dzieci, ktore są z reguły w placówkach, w rodzinach zastępczych. Problem jest niska świadomość społeczna dotycząca picia w ciąży, ale też brak wsparcia systemowego. Jest mnóstwo takich pustych miejsc na mapie Polski, gdzie dostęp do diagnostyki jest praktycznie niemożliwy. Stąd apele o zmiany systemowe, między innymi objęcie dzieci z Alkoholowym Zespołem Płodowym możliwością kształcenia specjalnego. We wrześniu ma się odbyć spotkanie komisji do spraw dzieci i młodzieży w tej sprawie. A teraz wizyta w cieniu protestów. Donald Trump przyleciał do Szkocji. W planach ma nie tylko otworzenie nowego pola golfowego, ale też polityczne spotkania. Z szefową Komisji Europejskiej ma rozmawiać o cłach i umowie handlowej z Unią Europejską. Brytyjskie służby przygotowują się na dużą falę protestów. Organizatorzy manifestacji nazywają Trumpa globalnym tyranem. Kolumna melexów. I zawodnik numer jeden. Donald Trump przyjechał rozegrać rundę golfa i otworzyć kolejne prywatne pole. Wywiadów nie udzielał. Zamieścił jedynie krótki wpis. Jestem teraz w Szkocji. Mam zaplanowanych wiele spotkań. W tej chwili to najlepiej chronione pole golfowe na świecie. Bezpieczeństwa prezydenta Stanów Zjednoczonych pilnuje 5 tysięcy funkcjonariuszy. Zaplanowana operacja jest w pełni proporcjonalna do spodziewanych wyzwań. Szkocja ma dla Donalda Trumpa wyjątkowe znaczenie. Jego matka pochodziła z wyspy Lewis. Już na lotnisku w Glasgow czekała na niego grupa zwolenników. Jest oryginalny, robi co chce. Myślę, że wielu naszych polityków mogłoby wziąć z niego przykład. Jest najpotężniejszym człowiekiem na świecie i kieruje się najlepszym interesem swojego kraju. Ale takie głosy to mniejszość. 71% Szkotów negatywnie ocenia amerykańskiego przywódcę. Poza globalnymi tematami, zarzucają Trumpowi niszczenie przyrody wokół jego inwestycji i mieszanie się w ich sprawy. Zatrzymajcie wiatraki. Niszczycie swoje kraje. To takie smutne. Lecicie samolotem i wszędzie widzicie te wiatraki, niszczące wasze piękne pola i doliny. Donald Trump od lat walczy z wiatrakami, szczególnie tymi, które "psują krajobraz" wokół prywatnego pola golfowego. Podobnie jak ten dom, który prezydent uznał za "szpetny". Od 20 lat bezskutecznie próbuje doprowadzić do jego zburzenia. Nie zamierzam z tego rezygnować, zwłaszcza na rzecz jakiegoś aroganckiego półgłówka, który myśli, że może tu wejść i robić, co mu się podoba, a wszyscy będą klękać z pochylonymi głowami i mówić: "Tak jest, proszę pana". Choć to nieoficjalna wizyta, w tle szykuje się poważniejsza rozgrywka. Stawką umowa handlowa z Unią Europejską. Jeśli uda nam się ją zawrzeć, będzie to największa umowa ze wszystkich. Przewodnicząca Komisji Europejskiej jutro spotka się z Donaldem Trumpem w sprawie ceł. Czas na porozumienie mija 1 sierpnia. Myślę, że mamy spore szanse: 50 na 50. To dużo. Unia proponuje 15-procentowe cła na większość towarów, w tym samochody. Jeśli porozumienia nie będzie, wojna celna stanie się faktem. Bruksela jest gotowa na cła odwetowe warte ponad 100 miliardów dolarów. Choć dążymy do porozumienia, wszystkie opcje są na stole, dopóki nie uzyskamy satysfakcjonującego rezultatu. Donald Trump podpisał już porozumienie z Wielką Brytanią. W poniedziałek spotka się z premierem Starmerem, żeby dopiąć szczegóły. Kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych, dziesiątki rannych i tysiące ludzi ewakuowanych z obu stron granicy. Po trzech dniach groźnych ataków na granicy Tajlandii z Kambodżą, kambodżańskie władze wzywają do rozejmu. Mediacje zaoferowała Malezja, ale rano starcia nadal trwały. To największa eskalacja od 15 lat. Komsan był przekonany, że jego rodzina jest bezpieczna - mieszka przecież wiele kilometrów od granicy. Dwie minuty po tym, jak moja żona wysiadła z samochodu, usłyszałem wybuch, a potem nic już mi nie zostało. Żona z dziećmi była w sklepie, gdy w budynek trafił kambodżański pocisk. Wszyscy zginęli. To nie jest zwykła wojna, to morderstwo. Kto tę wojnę rozpoczął - nie wiadomo. Kambodża i Tajlandia oskarżają się nawzajem. Bez żadnej prowokacji wojsko Kambodży użyło ciężkiej broni, aby ostrzelać terytorium Tajlandii. Zaprzeczamy fałszywym twierdzeniom strony tajskiej, jakoby ataki rozpoczęła armia kambodżańska. W przygranicznych starciach zginęło już co najmniej 30 osób, w tym kilkunastu cywilów. Zarówno wojsko tajskie, jak i kambodżańskie używa pocisków artyleryjskich, a obszar walk stale się powiększa. W sobotę do starć doszło w często odwiedzanej przez turystów nadmorskiej prowincji Trat w Tajlandii. Już pierwszego dnia, gdy pocisk trafił w stację benzynową i zginęły małe dzieci, zamknąłem sklep. Bałem się wyjść z domu. Jedni zamknęli się w domach, inni uciekli w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. W Kambodży ewakuowano około 23 tysięcy osób, w Tajlandii - ponad 140 tysięcy. Tymczasowe schronienia, w tym szkoły i świątynie, są przepełnione, a żywność i pomoc medyczna należą do najpilniejszych potrzeb. Zwaśnione strony próbują pogodzić ONZ, Stany Zjednoczone oraz Malezja. Kambodża już się na malezyjską propozycję zawieszenia broni zgodziła, Tajlandia nie powiedziała "nie". Zarówno premier Tajlandii, jak i Kambodży wyrazili wdzięczność za udzieloną pomoc, choć nadal dochodzi do wymiany ognia. O eskalację konfliktu Kambodża oskarża Tajlandię, a Tajlandia - Kambodżę. Nie chcę, żeby ta wojna trwała. Nie chcę walk. Przyczyną są interesy przywódców - tak naprawdę nie chodzi o sporną granicę. Oficjalnie chodzi właśnie o tę liczącą ponad 800 kilometrów granicę. Spór zaostrzyło umieszczenie na liście światowego dziedzictwa UNESCO położonej na tym terenie świątyni. Stało się tak na wniosek Kambodży. Zgodnie z prawem międzynarodowym świątynia należy do Kambodży, ale wejście do niej znajduje się po tajskiej stronie granicy. Sztuczna inteligencja wkracza w świat rzeźby. Na razie nie zastępuje samych twórców, ale sprawia, że dzieła mówią. Tak jest w wersalskim pałacu. Dwudziestu rzeźbom można zadać pytanie, a one na nie odpowiedzą. Zaskakują poczuciem humoru i kreatywnością. Projekt powstał we współpracy z francuskim startupem Ask Mona. Pałac wersalski to nie tylko przepiękne ogrody, bogate złocenia i tłumy turystów. Od niedawna to też rzeźby mówiące ludzkim głosem. Witam. Podzielę się z tobą wszystkimi sekretami tego ogrodu. Pałac wyposażył 20 rzeźb w sztuczną inteligencję, dzięki której turyści mogą z nimi rozmawiać. Wystarczy telefon komórkowy, którym zeskanować trzeba specjalny kod, by uciąć sobie pogawędkę na przykład z grecką boginią Latoną. Kogo przedstawiają dzieci na tej fontannie? To moje ukochane dzieci: Apollo, bóg światła i sztuki oraz Diana, bogini łowów i przyrody. Na razie nie wszyscy turyści o tym pomyśle słyszeli. Ale ci, którzy rozmawiali z rzeźbą, są zachwyceni. To mądre i interesujące, można zapytać je o wszystko, a one odpowiadają. Podoba mi się, że mają poczucie humoru, Achilles na pytanie, co lubi jeść, odpowiedział, że żywi się tylko wiarą. Bo rzeźby w Wersalu odpowiadają nie tylko na pytania dotyczące sztuki, spójrzmy - Sfinksie, jaki jest najlepszy program telewizyjny w Polsce? To dobre pytanie, ale ja nie oglądam telewizji, lubię tylko ogrody i rzeźby. Program korzysta z bazy danych stworzonej przy pomocy konserwatorów sztuki. Rzeźby rzeczowo odpowiadają więc na pytania historyczne. Ale dzięki sztucznej inteligencji ich odpowiedzi są też kreatywne. Chodzi o to, by do sztuki przekonać nawet tych najbardziej niechętnych. W Wersalu wierzymy, że kultura jest dla wszystkich. Dla turystów regularnych i okazjonalnych, ze wszystkich stron świata. Ale goście z Polski, Stanów Zjednoczonych czy Francji nie zawsze mają ochotę zadawać te same pytania. A sztuczna inteligencja pozwala odpowiedzieć na nie wszystkie. Bo sztuka też idzie z duchem czasu. Zarówno artyści jak i muzea coraz częściej korzystają ze sztucznej inteligencji. Wielu obawia się, że maszyny ostatecznie zastąpią samych twórców. Ale według pomysłodawcy projektu z Wersalu chodzi jedynie o to, by zagwarantować gościom nowe wrażenia. Nie chodzi o to, by kogokolwiek zastępować. W muzeach wciąż będą pracować konserwatorzy czy przewodnicy, chcemy jedynie zaproponować nowe spojrzenie, które daje sztuczna inteligencja. Pałac wersalski nie wyklucza, że w przyszłości w podobną technologię zostaną wyposażone inne królewskie dzieła sztuki. Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas. Już za chwilę w telewizyjnej dwójce transmisja koncertu w ramach Lata z Radiem i Telewizją Polską. Spokojnego wieczoru, do zobaczenia jutro o 19:30.