Kolejne prowokacje - Unia Europejska zbuduje mur dronowy. Ma on zabezpieczyć wschodnią flankę. Prezes Trybunału ostrzega policję przed zatrzymaniem Zbigniewa Ziobry, premier mówi o pogardzie dla państwa prawa. Niespodziewany zwrot akcji w sprawie sprzedaży alkoholu w Warszawie. Monika Sawka, dobry wieczór. Polska włącza się w budowę zapory antydronowej. Mur ma powstać na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Podczas narady przedstawiciele dziewięciu europejskich krajów uzgodnili, że na początek stworzony będzie system wykrywania maszyn. Pomóc mają w tym czujniki akustyczne, których z powodzeniem używa ukraińska armia. A incydentów z udziałem rosyjskich dronów jest coraz więcej. Alarm w pobliżu bazy szwedzkiej marynarki wojennej. I wojskowego lotniska w Danii. I to tylko dziś. Powodem - niezidentyfikowane drony. Sytuacja ta przypomina model wojny hybrydowej, z którym mieliśmy do czynienia w innych częściach Europy. Dlatego Europa szuka pomysłu na walkę z bezzałogowcami. To jeden z nich - łotewskiej firmy, która zaprojektowała tego autonomicznego drona przechwytującego i system śledzenia radarowego intruzów. Ma być wykorzystany do budowy muru antydronowego, by chronić całą wschodnią granicę Unii, a zarazem NATO. Przed Rosją. Co jest najważniejsze? Nadanie priorytetu dla tych działań w ramach Unii Europejskiej, obrona antydronowa, antypowietrzna. To jest coś co wymaga współpracy, bo to jest najdroższy ze wszystkich systemów uzbrojenia. W ciągu roku ma powstać system wykrywania bezzałogowców. Kolejnym etapem będzie system ich przechwytywania. Powinien być opracowywany wspólnie z Ukrainą, ponieważ jej doświadczenie w tej dziedzinie wnosi wiele wartości dodanej. Do udziału w rozmowach po serii dronowych incydentów nad portami lotniczymi została zaproszona Dania. To ataki, których musimy się spodziewać. Może ich być więcej. Ich celem jest wywołanie niepewności i podziałów. Kopenhaga jak dotąd nie zdecydowała się na uruchomienie artykułu czwartego NATO. Wcześniej wobec zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju na konsultacje z sojusznikami zdecydowały się Estonia i Polska. Trzeba być naprawdę czujnym. Rosja ma naprawdę złe zamiary wobec całego wolnego świata. Wszyscy dobrze rozumiemy, że nie może być więcej żadnych ustępstw i żadnej tolerancji dla naruszeń polskiego terytorium, polskiego nieba, polskiej granicy. Dosyć. Według agencji Bloomberg NATO ostrzegło Rosję, że jest gotowe do użycia siły w odpowiedzi na naruszanie przestrzeni powietrznej Sojuszu. Mowa nawet o zestrzeliwaniu jej samolotów. Kreml w odpowiedzi mówi o wojnie. NATO i Unia Europejska już wypowiedziały mojemu krajowi prawdziwą wojnę i są w nią bezpośrednio zaangażowane. Chodzi o wsparcie Zachodu dla Ukrainy, która według Donalda Trumpa może odzyskać swoje terytoria zajęte przez Rosję. Tak, mają szansę, ponieważ obserwuję działania Rosji i to, co robi. Jestem bardzo niezadowolony z tego, co robi Rosja i co robi prezydent Putin. W ogóle mi się to nie podoba. Zabija ludzi bez żadnego powodu. A oni radzą sobie bardzo słabo. Ich gospodarka idzie do diabła. Wcześniej Donald Trump dał zielone światło do zestrzeliwania rosyjskich samolotów. Prezes Trybunału Konstytucyjnego pisze list do komendanta policji, by ten odmówił doprowadzenia Zbigniewa Ziobry przed komisję do spraw Pegasusa. Bogdan Święczkowski przekonuje, że zgodnie z wyrokiem trybunału komisja została powołana w sposób niekonstytucyjny. Premier mówi o pisowskim żandarmie i kompletnej pogardzie dla państwa prawa. To jest kompromitujące dla niego, dla trybunału. Chodzi o tego człowieka, który obecnie występuje w roli prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Bogdan Świeczkowski napisał list do Komendanta Głównego Policji, w którym przestrzega policjantów, że jeśli ci zatrzymają Zbigniewa Ziobrę, by doprowadzić go na komisję śledczą do spraw Pegasusa, będą odpowiadać karnie. To nie jest w kategoriach polityki i prawa, tylko wstydu i hańby. Pan Święczkowski przejdzie do historii jako wyjątkowo odrażający przykład łamania wszelkich zasad praworządności. Na policjantach Święczkowski się nie zatrzymuje. Do prokuratury skierował zawiadomienie na sędzię, która nakazała przymusowe doprowadzenie Ziobry na komisję. Przewodnicząca komisji do spraw Pegasusa, była policjantka, mówi wprost. To jest próba zastraszenia. Trybunał Konstytucyjny nie ma uprawnień, żeby ingerować w sprawy, w toczące się postępowania. Zbigniewa Ziobry nie było dziś w Sejmie, w internecie napisał, że prezes TK jedynie przypomniał policji, jakie prawo obowiązuje. Politycy blisko z nim związani z Sejmu takie słowa kierowali do policjantów. Będziecie mieć zarzuty. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w stosunku do policjantów otoczy ich opieką prawną. Jakkolwiek będzie chciał im stawiać zarzuty. Członkowie komisji nie są zdziwieni, że Bogdan Święczkowski broni Ziobry. Bo po pierwsze panowie poznali się już w czasach studenckich. Później Święczkowski kandydował nawet do Sejmu z list PiS-u. To jest towarzysz Ziobry, który zawdzięcza jemu karierę i polityczną, i teraz tą parasędziowską w paratrybunale. Po drugie Święczkowski był prokuratorem krajowym w czasach, gdy prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. Dziś robi wszystko, aby grzechy poprzedniej władzy nie zostały rozliczone. Czyli oni działają w tandemie? Działają w tandemie od lat. Jeden za drugiego oddałby życie, żeby nie doszło do rozliczenia. Ultraszpiegowskim oprogramowaniem za czasów rządów PiS-u byli inwigilowani między innymi politycy opozycji. Pieniądze na zakup Pegasusa do CBA trafiły z Ministerstwa Sprawiedliwości. On powinien siedzieć tam właśnie. Przed komisją śledczą Ziobro nie stawił się już osiem razy. Tym razem komisja poczeka na Zbigniewa Ziobrę? Na pewno 29. komisja jak tylko zostanie zatrzymany i doprowadzony przesłucha Zbigniewa Ziobrę. W przeszłości były minister sprawiedliwości nieobecność argumentował stanem zdrowia. A później wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Co dziś powielają jego ludzie. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że ona wykraczać poza ramy prawne. Ale wyrok jest nieopublikowany. Bo w składzie był sędzia dubler. Wyrok odczytał były polityk PiS-u. Trybunał Konstytucyjny zawłaszczony przez PiS dzisiaj działa na zlecenie partyjne. Ziobro będzie i musi być doprowadzony, dostarczony. I to ma się wydarzyć w poniedziałek. Nie będzie podatku od aut spalinowych. To jeden z kamieni milowych, który został wpisany do polskiego KPO przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Podatek wzbudził wiele kontrowersji, szczególnie wśród właścicieli starszych aut. Premier zapewnia, że plan trafi do kosza. A zamiast nowych opłat kierowcy mogą liczyć na dopłaty do zakupu aut elektrycznych. Niesprawiedliwość społeczna takiego rozwiązania aż biła po oczach. Tak o podatku od samochodów spalinowych mówił premier. To jeden z kamieni milowych warunkujący wypłatę pieniędzy na KPO, na który zgodził się ten polityk. To wielki sukces, który wcześniej tak przedstawiał efekty swoich negocjacji z Brukselą. Pewnie dlatego że i tak nie wierzyli, że cokolwiek dostaną ze względu na łamanie praworządności w Polsce. Więc powpisywali różne, czasami dziwne rzeczy. Po zmianie władzy pieniądze na KPO zostały odblokowane i problem tego, na co zgodził się Mateusz Morawicki, powrócił. Podatek od aut spalinowych powinien wejść w życie w przyszłym roku. Dlaczego Mateusz Morawiecki zgodził się na ten warunek? Przecież ten podatek obciążyłby wszystkich Polaków, musieliby płacić dodatkowy podatek od posiadanych aut spalinowych. Tyle rządzący. Ale PiS na swoją wersję. Dlaczego Mateusz Morawiecki się zgodził na to w kamieniach milowych? Nie sadzę, że tam się zgodził w kamieniach milowych o podatku spalinowym. Tak było zapisane w tych dokumentach unijnych. Nie widziałem tego zapisu, więc proszę nie wmawiać, że tak było. Skoro były wicepremier nie widział, to pokazujemy - dokument z 2022 roku, przyjęty za rządów Mateusza Morawieckiego. I kamień milowy opisany jako wejście w życie przepisów wprowadzających podatek od własności pojazdów emitujących spaliny, ale PiS na to też ma wytłumaczenie. To mechanizm, który został później Polsce narzucony właśnie w postaci kamieni milowych, które w żaden sposób Polski nie wiążą. Narzuconych? Mateusz Morawiecki nic nie był w stanie wynegocjować? KPO było mechanizmem, na który zgodził się polski Sejm. Ale wy mieliście większość wtedy. Mieliśmy dostać pieniądze. Ja wtedy głosowałem na nie. Podobnie zresztą jak cała ówczesna Solidarna Polska, której lider z powodu kamieni milowych krytykował Morawieckiego. W negocjacjach nie można być, za przeproszeniem, miękiszonem. Mateusz Morawiecki też się na kamienie milowe nie zgadzał. Problem jednak pozostał. Mateusz Morawiecki takie kukułcze jajo podrzucił następcom? Nie miał wyobraźni, że to będzie realizowane i że będą za to płacić rządzący w następnych kadencjach. By nie płacili też podatnicy, obecny rząd chce negocjować zmiany warunków wypłaty KPO. Usuwamy z KPO podatki, które zostały tam wpisane jeszcze w wersji pierwotnej, zastępujemy to reformami. Które mają wspierać zielone źródła energii. Absolutnie nie mówimy o nakładaniu jakichkolwiek nowych opłat, a już zwłaszcza opłat, które obciążyłyby mniej zamożnych obywateli. Rozmowy w Brukseli ruszą we wtorek. W ramach rewizji KPO rząd chce też zwiększyć wydatki na inwestycje wodno-kanalizacyjne na wsiach oraz na gwarancje kredytowe dla polskich firm. Mniejsza o ponad 21 miliardów złotych ma być za to część pożyczkowa KPO. Ta ostatnia decyzja zmniejsza deficyt budżetu państwa. Trzy ustawy z podpisem prezydenta. Chodzi o mrożenie cen energii i bon ciepłowniczy, ustawę o zapasach ropy i gazu i budzący największe kontrowersje dokument o pomocy Ukraińcom. Nowelizacja dotyczy m.in. ograniczenia wypłaty 800 Plus. Taką pomoc otrzymają tylko obywatele Ukrainy, którzy pracują w naszym kraju. Koalicja podzielona w sprawie wprowadzenia do szkół dwóch obowiązkowych lekcji etyki lub religii tygodniowo i prezydenckiego projektu CPK. Oba zostały skierowane do dalszych prac w komisjach. O ile sprawa religii nie wzbudza kontrowersji, o tyle głosowanie przeciwko odrzuceniu projektu Karola Nawrockiego pokazuje, że koalicja 15 października nie mówi jednym głosem. Według premiera to zły znak. To jest zły znak ze strony Polski 2050 i marszałka Hołowni. Nie ukrywam, że w sprawie ważnej, bo przecież CPK budzi nieustannie emocje. My mamy swoją mądrą, sensowną wersję z kolejami dużych prędkości, racjonalną. My zaczęliśmy to budować, nie chcemy, żeby nam w tym przeszkadzali ci, którzy narysowali tysiąc plansz, wydali setki milionów złotych na swoje pensje i niczego nie zrobili w tej sprawie. Komisja infrastruktury naprawdę chce pracować nad tą ustawą, żeby wykazać absurdy, które się w niej znajdują. To też wyjaśniłem panu premierowi, moje wyjaśnienia zostały przyjęte. Nie jest to w żaden sposób naruszenie koalicji czy naszego stosunku do meritum tej ustawy. Do tego, co się w niej znajduje. Rozstaliśmy się w zgodzie, w pokoju. Jest niespodziewany zwrot w sprawie tak zwanej ciszy alkoholowej w stolicy. Tydzień temu radni Koalicji Obywatelskiej wymusili na Rafale Trzaskowskim wycofanie uchwały. Po fali krytyki prezydent Warszawy ogłosił, że zakaz sprzedaży napojów z procentami jednak będzie. Nocna prohibicja ma zostać wprowadzona na początek w dwóch dzielnicach - w Śródmieściu i na Pradze Północ. Wkrótce noce w Warszawie mają być spokojniejsze. Stolicę czeka prohibicja. Mamy porozumienie nas wszystkich, że od czerwca będzie prohibicja, ja złożę taki wniosek. I że będzie właśnie ograniczenie sprzedaży alkoholu w całej Warszawie. To niespodziewany zwrot akcji, bo tydzień temu Rafał Trzaskowski po burzliwiej dyskusji i sprzeciwie swoich radnych z Koalicji Obywatelskiej taki projekt wycofał. Nie ma co się kłócić o to, chyba wszystkim zależy na tym, żeby w Polsce mniej się piło. Widać to gołym okiem, że to jest wewnętrzna wojenka koalicji. Szczególnie pan prezydent Trzaskowski z panem Kierwińskim. Marcin Kierwiński to minister MSWIA, ale także szef warszawskich struktur partii. Media podawały, że to on miał zablokować projekt nocnej prohibicji w stolicy. To była wspólna decyzja. Chcę to bardzo jasno powiedzieć. O tym, aby etapowo wprowadzać ten program. Ten pierwszy etap to pilotaż. Dotyczy Śródmieścia i Pragi Północ. W tych dzielnicach od listopada po 23:00 nie kupimy alkoholu. W przyszłym tygodniu nadzwyczajna sesja rady Warszawy. Nie wolno się o tak oczywiste rzeczy, chodzi o dobro mieszkańców. W sprawie zachowania warszawskich radnych interweniował premier. Poszli po rozum do głowy, to wszystko było niepotrzebne, trzeba wyciągać wnioski. Tym bardziej - co pokazuje ten sondaż - prawie siedemdziesiąt procent Polaków jest za nocną prohibicją. Od 2018 roku wprowadziło ją około 180 gmin w kraju, a nowych przybywa. Alkoholu w nocy nie kupimy w Starachowicach. To dzisiejsza decyzja radnych. Mamy taką głęboką nadzieję, a wręcz jesteśmy przekonani, że ograniczenie sprzedaży alkoholu ograniczy nam liczbę nietrzeźwych pacjentów na sorze. Tylko w ubiegłym roku na SOR w Starachowicach trafiło ponad tysiąc nietrzeźwych osób, jeden z pacjentów miał ponad sześć promili. Jestem jak najbardziej za, żeby ten alkohol był trochę ograniczony, bo jest go za dużo. Myślę, że to trochę jednak w jakimś stopniu ograniczanie wolności. W Sejmie Lewica proponuje nocny ogólnopolski zakaz sprzedaży alkoholu. Lewica złożyła projekt ustawy, żeby to raz na zawsze uregulować w skali całego kraju. Lewica chce też całkowitego wycofania alkoholu ze stacji paliw. Temat kontrowersyjny, tak jak mówię. Jak wpłynie projekt, przyjrzymy się szczegółowo rozwiązaniom. Do Sejmu wpłynął też projekt Polski 2050. Chodzi między innymi o podwyższenie koncesji na alkohol. PiS nocnej prohibicji mówi tak. I czeka na szczegóły. Z punktu widzenia zdrowia i spokoju społecznego to takie ograniczenie w nocy do spożywania alkoholu myślę, że wpłynie korzystnie. W resorcie zdrowia trwają konsultacje społeczne. Ja jako minister zdrowia nie jestem za spożywaniem alkoholu. Wprowadzony w niektórych miastach zakaz nocnej sprzedaży alkoholu przyniósł pozytywne skutki. Znacząco, bo prawie o 50 procent, spadły nocne interwencje policji. Premier deklaruje: nie będziemy podnosić składki zdrowotnej. I komentuje zapowiedź ministry zdrowia. Jolanta Sobierańska-Grenda w Pytaniu Dnia TVP Info sugerowała, że wyższa składka mogłaby zniwelować dziurę w budżecie NFZ. Według danych Ministerstwa Zdrowia szpitale są zadłużone na ponad 25 miliardów złotych. Pytanie zatem, skąd wziąć pieniądze, by sytuację finansową w służbie zdrowia poprawić. Szpital miejski w Siemianowicach Śląskich. Do tej pory NFZ nie zapłacił pieniędzy za świadczenia nielimitowane, czyli leczenie pacjentów onkologicznych, rehabilitację czy poradnie specjalistyczne. Zamiast do końca roku przedłużył umowę ze szpitalem tylko do końca października. Co nas mocno zaniepokoiło, bo to pogłębi nasze należności, które NFZ jest nam winien zapłacić. W podobnej sytuacji jest większość szpitali w Polsce. Zadłużenie placówek w pierwszym kwartale tego roku przekroczyło 25 miliardów złotych. Trudno jest zabezpieczyć wszystkie świadczenia nielimitowane czy też inne zadania nałożone na NFZ. Bez dodatkowych środków będzie to niemożliwe. Część szpitali ogranicza zapisy na planowe operacje. Czy pod koniec roku przestaną przyjmować pacjentów? Mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Według minister zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy w zmniejszeniu dziury w budżecie NFZ mogłoby pomóc podniesienie składki zdrowotnej. Która jest głównym źródłem finansowania Narodowego Funduszu Zdrowia. Ja będę rekomendowała na pewno rozmowę na temat tego. Jeżeli nie podwyższenie składki, to z jakich źródeł możemy sfinansować deficyt, który się pojawia w NFZ. Składka zdrowotna w Polsce to około 6,4% PKB. Prawie dwa razy więcej płacą Niemcy i Austriacy, wyższą składkę mają także nasi południowi sąsiedzi. Leki, sprzęt medyczny, płace kosztują wszędzie mniej więcej tyle samo. Nie da się zrobić podobnej opieki medycznej za dużo mniej pieniędzy. Dodatkowe pieniądze na ochronę zdrowia muszą się znaleźć, ale nie ze wzrostu składki zdrowotnej - taka jest odpowiedź premiera. Nie będziemy podnosili składki zdrowotnej. Proszę traktować wypowiedź pani minister jak taki ostry sygnał, że musimy zorganizować finansowe wsparcie dla ochrony zdrowia. Jednym z pomysłów jest odciążenie budżetu NFZ z wydatków, którymi trzy lata temu obarczył go rząd PiS. To między innymi transplantacje, leczenie chorych na AIDS czy ratownictwo. Wcześniej finansowane przez resort zdrowia. Jako samorząd już wtedy apelowaliśmy, że przeniesienie tak dużej kwoty spowoduje brak pieniędzy. Dałoby to NFZ nawet kilkanaście miliardów złotych. Samo ratownictwo to koszt 5 miliardów złotych. W budżecie na przyszły rok na ochronę zdrowia przeznaczono blisko 250 miliardów złotych, czyli o ponad 25 miliardów więcej niż rok wcześniej. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiada zakończenie wojny na Bliskim Wschodzie. Deklaruje, że porozumienie zostało już uzgodnione i doprowadzi do uwolnienia zakładników. Na razie żadna ze stron słów Donalda Trumpa nie potwierdziła. Za to Benjamin Netanjahu na forum ONZ mówi o dokończeniu dzieła eliminacji Hamasu i ostro krytykuje uznanie państwowości Palestyny. Tuż przed wylotem na turniej golfowy amerykański prezydent ogłosił sensacyjną wiadomość. Wygląda na to, że mamy umowę w sprawie Gazy. Myślę, że jest to układ, który pozwoli odzyskać zakładników. To będzie umowa, która zakończy wojnę. W tym samym czasie do gmachu ONZ wchodził izraelski premier. Większość delegatów opuściła salę wśród gwizdów i oklasków. Benjamin Netanjahu odrzucił oskarżenia o ludobójstwo i głodzenie ludności cywilnej Gazy oraz zapowiedział walkę z Hamasem do końca. To, co Izrael robi w Gazie, to unicestwienie terrorystycznego reżimu Hamasu i zapewnienie, że to bestialstwo nigdy więcej nie będzie zagrożeniem dla Izraela. Miał też wiadomość dla zakładników i terrorystów, a jego słowa były słyszalne przez głośniki ustawione na granicy z Gazą. Złóżcie broń. Wypuście moich ludzi. Uwolnijcie zakładników. Jeśli zrobicie to, przeżyjecie. Jeśli nie, Izrael was dopadnie. Państwom, które uznały palestyńską państwowość, powiedział, że to równoznaczne z przekazaniem przesłania: Mordowanie Żydów się opłaca. Benjamin Netanjahu nadłożył setki kilometrów, omijając europejskie państwa. Izraelskie media spekulują, że obawiał się aresztowania po tym, jak Trybunał w Hadze oskarżył go o zbrodnie wojenne. Szansy na przylot do Nowego Jorku nie miał prezydent Palestyny Mahmud Abbas. Amerykanie odmówili mu wizy i jego przemówienie zostało odtworzone dzień wcześniej. To, co robi Izrael, to nie tylko agresja, ale raczej zbrodnia wojenna i zbrodnia przeciwko ludzkości, udokumentowana i monitorowana. Abbas podziękował państwom, które w ostatnich dniach formalnie uznały Palestynę, i zapewnił, że Hamas musi złożyć broń i nie będzie odgrywał żadnej roli w przyszłych rządach. Nieoczekiwaną deklarację złożył też Donald Trump po spotkaniu z państwami arabskimi. Nie pozwolę Izraelowi na aneksję Zachodniego Brzegu, nie. Nie pozwolę na to. Izrael jest poddawany coraz większej międzynarodowej presji w związku z wojną. Trwają bojkoty izraelskich produktów. W stronę Gazy płynie flotylla, która chce przełamać blokadę morską. Europejska Unia Nadawców zapowiedziała głosowanie nad udziałem Izraela w konkursie piosenki Eurowizji, a UEFA ma podjąć decyzję w sprawie izraelskich drużyn w europejskich rozgrywkach. Przepełnione cele, brak miejsca do spania, więzienna anarchia i psychiczne dręczenie. W takich nieludzkich warunkach spędzili po kilka lat życia. Wśród uwolnionych przed dwoma tygodniami w wyniku amerykańsko-białoruskich negocjacji są między innymi dziennikarze Telewizji Polskiej. Ich dramatycznych relacji wysłuchał Marek Smółka. 12 kobiet w dwuosobowej celi, non stop włączone światło, nocne pobudki, a to był dopiero areszt śledczy. Iryna Słaunikawa spędziła w nim ponad miesiąc, śpiąc pod stołem wielkości szkolnej ławki. Dwa razy w nocy, o drugiej i o czwartej, nas budzili, przeprowadzali takie sprawdzenie, trzeba było wstać, podać imię i nazwisko i potem dopiero pozwalali spać dalej. Potem były wyroki za zakłócanie porządku publicznego. I poważniejszy - 5 lat za kierowanie jednostką ekstremistyczną. W kolonii karnej wmawiano jej, że świat o niej zapomniał. Zobaczcie, Słaunikawa, o was zapomnieli, porzucili, nikt do o was nie pisze, nie pamięta. Ale ja cały czas wiedziałam, że starają się o mnie. Trudno im w kilku słowach opisać to, co przechodzili przez miesiące i lata. Jednym słowem - piekło. Do którego dziś można w Białorusi trafić łatwo - choćby za ubiór w kolorach biało-czerwono-białych. Za komentarze, za lajki i posty w mediach społecznościowych, za podanie dalej materiałów niezależnych białoruskich mediów, w tym Biełsatu. Dziennikarze Biełsatu byli w grupie 52 osób uwolnionych przed dwoma tygodniami w wyniku amerykańsko-białoruskich negocjacji. Jest ósemka obywateli Białorusi, którzy byli dziennikarzami i współpracownikami telewizji Biełsat i innych polskich mediów. Nie było wśród nich Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza mniejszości polskiej. Został aresztowany cztery i pół roku temu, teraz odbywa karę ośmiu lat więzienia w kolonii karnej w Nowopołocku. Andżelice Borys, szefowej Związku Polaków na Białorusi, udało się uzyskać z nim widzenie. Poczobut został skazany oficjalnie za wzywanie do działań na szkodę Białorusi i rehabilitację nazizmu. Faktycznie - za to, że krytykował Łukaszenkę. Polski MSZ walczy o jego uwolnienie - jak dotąd bez skutku. Bo reżim nie uwalnia więźniów politycznych z dobroci serca. Uwalnia ich, handlując. Tak że pewnie starają się wyhandlować jakąś największą stawkę. Ci, których już uwolnił, czują się wygnani ze swojego kraju. Nie pytano nas o to, czy chcemy wyjechać, czy nie chcemy wyjechać. Mimo więzienia, mimo łagrów, mimo terminów ogromnych ludzie chcieliby zostać w Białorusi. Uwolnieni dziennikarze Biełsatu dostaną nowe umowy o pracę, pomoc socjalną i formalną dotyczącą pobytu w Polsce. Zamierzają nadal działać na rzecz demokracji, wolności słowa i otwarcia Białorusi na świat. To przełomowy moment nie tylko dla polskiego, ale i światowego skialpinizmu. Andrzej Bargiel zdobył Mount Everest i jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nartach ze szczytu do bazy bez korzystania z dodatkowego tlenu. O zjeździe na nartach z najwyższej góry świata marzył od dawna, ale dopiero teraz udało mu się zrealizować ten śmiały plan. Teraz o tym, jak wyglądało ściganie się z zachodem słońca. 15 godzin podchodzenia w tzw. strefie śmierci - powyżej 8 tys. m n.p.m. I to bez wspomagania tlenem. Największą trudnością tu była wysokość i warunki panujące jesienią. Tych wejść jest bardzo mało. Bo niewielu śmiałków decyduje się na wchodzenie na Everest, gdy oznacza to pół doby brnięcia w śniegu. Jednak tony białego puchu dały narciarzowi szansę na zjechanie z Dachu Świata. Jak już był w drodze na szczyt, zdałem sobie sprawę, że on wymyka się ramom mentalnym, matematycznym obliczeniom i to, co on zrobił, to kosmos. Jeśli spojrzymy na ludzką fizjologię, to wydaje się to niemożliwe. U niego to kwestia siły charakteru, umiejętności słuchania własnego ciała, treningu, ale także ludzi, którzy go wspierają. O godzinie 15.00 22 września był w najwyższym miejscu na Ziemi. Na szczycie czułem, że jest to wyjątkowe miejsce, jest bardzo wysoko, specyficzne światło popołudniowe, jesienne. Zachmurzenie od strony chińskiej, bałem się, że przeleje się przez grań, ale na szczęście się zatrzymało i ta pogoda się utrzymała. Musiałem się skoncentrować, by jak najszybciej przygotować się do zjazdu. Zjeżdżanie było podobno łatwiejsze - ale musiał się spieszyć. By dotrzeć do zaplanowanego na nocleg obozu II, miał tylko 3 godziny zachodzącego słońca. Dla mnie niesamowite jest to, taki dodatkowy zmysł, coś, dzięki czemu osiąga te sukcesy. Wie coś, czego normalny człowiek nie potrafi dostrzec. Najtrudniejszym etapem zjazdu było pokonanie tzw. ice fall, czyli pociętego głębokimi szczelinami lodowca. By wybrać najbezpieczniejszą drogę w tym ruchomym labiryncie, pomagał mu brat i inni operatorzy drona. Do Polski dotarł wczoraj. Dziś w Warszawie mógł świętować sukces, o którym mówi cały świat. Polacy zaczynają w tym narciarstwie wysokogórskim odgrywać wielka rolę, 2 dni temu Bartek Ziemski zjechał z Manaslu. Może się okazać, że Polacy nie będą tylko sławni z eksploracji zimowej, ale i narciarstwa wysokogórskiego. Po co się to robi? Jest to duża pasja i marzenia, ktore się zrodziły w głowie i dojrzewały. Jak zapewnia, marzeń do spełniania ma jeszcze bardzo dużo. Ja już państwu dziękuję, czas na Pytanie Dnia. U Justyny Dobrosz-Oracz dziś Dariusz Klimczak, minister infrastruktury. Spokojnego wieczoru, do zobaczenia jutro o 19.30.