Dwa kongresy i dwie różne wizje Polski. Dwie największe partie zwierają szyki. PSL chce zniesienia dwukadencyjności w samorządach i stawia warunek. Zatrzymania po kradzieży w Luwrze, klejnotów nie odzyskano. Monika Sawka, dobry wieczór! Dwie konwencje, dwa kierunki i dwie wizje Polski. PiS myśli o nowych obietnicach, Koalicja Obywatelska jednoczy się w sile. Tak wygląda polityczny krajobraz Polski na dwa lata przed wyborami. Choć obie partie poruszały te same tematy, czyli gospodarka, pozycja naszego kraju na arenie międzynarodowej i bezpieczeństwo w obliczu wojny w Ukrainie, to przekaz był zupełnie różny. Strategiom na wygraną przyjrzała się Anna Łubian-Halicka. Jarosław! Od Katowic, gdzie była konwencja PiS... Naprawdę wyszło dobrze. ...do Warszawy, w której obradowała KO. Tyko prawda, tylko dobro. Są tylko trzy godziny drogi. Ale przedstawione tu wizje rzeczywistości dzieli cała wieczność. Zagrożenie dzisiaj płynie ze strony Rosji i chyba każdy o tym wie - przypomina Koalicja, bo prezes PiS wrogów dostrzega gdzie indziej. Niemcy i Francuzi chcą nam zabrać państwo. Francuzi razem z nimi, nie wiem dlaczego, ale tak. Biurokracja europejska pali się aż do tego. Mnie szokuje to, że nasi konkurenci polityczni w ostatnich 48 godzinach mówią, że zagrożenie dla Polski jest z Zachodu. Kilkaset kilometrów stąd rosyjskie rakiety zabijają ludzi. Ale według materiałów programowych przygotowanych na konwencję PiS wojna w Ukrainie to też wina Zachodu. To słowa Bronisława Wildsteina. Słabość Zachodu podmywanego ideologią emancypacji powoduje, że Rosja zdecydowała się na atak na Ukrainę. A to - byłego premiera. Francuzi i Niemcy chcą nas jeszcze bardziej sobie podporządkować. To jest naprawdę ich punkt widzenia, a konsekwencją ich punktu widzenia, ich planów jest Polska samotna w dobie konfrontacji. Ja na pewno nie pozwolę, żeby ktokolwiek poróżnił Polskę z Europą. Jarosław Kaczyński po raz kolejny próbował. Jedno państwo - hegemonialne. Według Koalicji robił to dla politycznego zysku. rywalizuje z Grzegorzem Braunem na antyeuropejskość. I chyba dobrze się z tym czuje. I katowicki, i warszawski kongres to nowe otwarcie. Wygramy. Obie partie mają ten sam cel. Musimy stworzyć program, który będzie temu służył. Była premier na jednym ze 130 paneli mówiła wprost: Szukajmy teraz naszego symbolicznego 500+ na nowy czas. Wśród pomysłów, które wyciekły do mediów, coroczna waloryzacja 800+, bony mieszkaniowe na 100 tys. zł za trzecie dziecko i dochód podstawowy 500 zł miesięcznie dla każdego Polaka. To jest dość luźnym zestawem setek, jeśli nie ponad tysiąca przemyśleń - prostował później Mateusz Morawiecki, kiedy PiS zaczęło być krytykowane rozdawnictwo, a jego pomysły Sławomir Mentzen nazwał socjalistycznymi. Czym się różnicie od PiS, czym się różni to, co powstaje tutaj, od tego, co usłyszeliśmy wczoraj? My nie szykujemy programu wyborczego, tylko rozmawiamy o tych wyzwaniach, które są dla nas najważniejsze. Koalicja Obywatelska dziś zorganizowała osiem paneli. My rozmawiamy o konkretach, o zmianie polskiej gospodarki, mówimy o tym, jak budować konkurencyjność polskiej gospodarki w najbliższych latach i dekadach, o transformacji energetycznej, o wykorzystaniu technologii kosmicznej. Te rozmowy dały już efekty, o czym poinformował premier. Decyzja zapadła dzisiaj. Postawnie w Polsce Centrum Operacji Satelitarnych i bardzo za tę inspirację państwu dziękuję. Donald Tusk i wczoraj, i dziś mówił, że Polska stoi przed olbrzymia szansą i może być drugą Japonia. Przed Polską jest złota dekada. Według PiS - jesteśmy na skraju katastrofy. Mamy w finansach publicznych bardzo ciężki kryzys. Na który, jak mówi Jarosław Kaczyński, receptę ma tylko PiS. Nie tylko w sprawach gospodarczych. Podczas katowickich paneli Julia Przyłębska była ekspertem od praworządności, Antonii Macierewicza - od obronności, a Jacek Kurski - od niezależnych i obiektywnych mediów publicznych. Oni chcą powrotu do tego, co było, co dla nich było dobre, co dla nich było wygodne. Zdecydują wyborcy za dwa lata. W Wielkopolskiej Wrześni odwołano koncert utworów żydowskiego kompozytora urodzonego w tym mieście. Powodem hejt ze strony środowisk powiązanych z eurodeputowanym Grzegorzem Braunem. On sam neguje zbrodnię Holokaustu, a komory gazowe w Auschwitz nazywa fejkiem. Dlaczego więc na jego Konfederację Korony Polskiej chce głosować, jak wynika z najnowszego sondażu, blisko 10% badanych? Właśnie teraz we wrzesińskiej farze miały zabrzmieć żydowskie pieśni. Jedna po niemiecku. Od roku do koncertu przygotowywały się dziesiątki osób, w tym dzieci z Wrześni, chór z Berlina i kilka innych organizacji. Nic się nie odbyło. Wszystkie instytucje współpracujące z nami zostały zalane falą hejtu środowisk antysemickich. Występ pod patronatem prymasa Polski miał upamiętnić urodzonego we Wrześni żydowskiego kompozytora Louisa Lewandowskiego, znanego w świecie, mało znanego nad Wisłą. Idea nie spodobała się prawicowemu youtuberowi z kanału Wielka Polska Katolicka. Polskie dzieci będą śpiewały po niemiecku żydowskie pieśni w świątyni katolickiej. Rozpętała się fala hejtu, organizatorów zasypano mailami. "Kto jest waszym sponsorem i ile szekli za to dostaliście?" "Wstyd i hańba". "To tak, jakby napluć ówczesnym dzieciom z Wrześni w twarz". Polskie dzieci we Wrześni mają w katolickim kościele po niemiecku śpiewać pieśń chanukową. Taki jest plan. Hańba! To, co ja widzę tam, jest haniebne jest naprawdę haniebne. Cały ten wywód, że nie można odegrać pieśni żydowskiej w kościele katolickim... Jako katolik myślę, że jest po prostu sianiem nienawiści, jest nieodpowiedzialne. Prowadzi nas, jeśli mogę tak powiedzieć, ku społecznej zgubie. Organizatorzy ugięli się pod groźbami zakłócania uroczystości, rezygnować zaczęli rodzice, w końcu koncert odwołano. Gdzie był wojewoda, gdzie były władze miasta, gdzie były służby miasta? Co to jest? Zostawiono organizatorów na pastwę krzykaczy. Mieszkańcy Wrześni piszą list otwarty. Chcą, żeby władze pomogły w realizacji koncertu. Bulwersuje ich mieszanie w to historycznego wątku strajku dzieci wrzesińskich, które nie chciały niemieckiej mowy. To właśnie dzięki odwadze tamtych dzieci możemy słuchać muzyki żydowskiego artysty śpiewanej po niemiecku. Prawdziwa wolność wyraża się nie w lęku przed innym, lecz w zdolności do spotkania i dialogu. Te skrajne ruchy włączają się w niemal wszystko, na czym mogą zbudować kapitał polityczny. Niestety przy okazji rozbijając wspólnoty lokalne, bo zasiewając tam takie ziarno strachu, lęku. Kapitał polityczny buduje z powodzeniem, bo w sondażu CBOS ma już prawie 10% Grzegorz Braun. Nie przeszkodziło mu ani gaszenie menory gaśnicą w Sejmie, ani zniszczenie wystawy o LGBT, ani zakłócanie uroczystości w Jedwabnem. W czasach niepewnych ludzie częściej wierzą w teorie spiskowe i stąd ten potencjał Brauna rośnie, natomiast ważne jest to, żeby wtedy, kiedy to jest łamanie prawa, kiedy to jest przemoc, żeby państwo reagowało. Opiekun imprezy we Wrześni, organista berlińskiej synagogi, nie kryje żalu. Od lat prowadzi wydarzenia na styku kultury żydowskiej niemieckiej i polskiej. My reprezentujemy Polskę na arenie międzynarodowej i w międzynarodowych kontaktach. To jest straszny dzień, kiedy trzeba w jakimś sensie wstydzić się za własną ojczyznę. Wicepremier, minister obrony narodowej proponuje ograniczenie kadencji posłom, jeśli dwukadencyjność w samorządach nie zostanie zniesiona. Kilka lat temu wprowadził ją PiS, argumentując, że to krok w stronę walki z patologiami, które tworzy wieloletnie sprawowanie władzy przez tych samych ludzi. Wygląda jednak na to, że w tym przypadku koalicjanci są zgodni. O zniesienie dwukadencyjności apelował dziś premier. To 1. konwencja nowej partii na polskiej scenie politycznej. Wśród priorytetów naprawa służby zdrowia i instytucji publicznych. Musimy się oprzeć na specjalistach, którzy powinni być przyciągani przez instytucji państwowe. Trzon Nowej Polski stanowią samorządowcy. Były więc pytania o tematy samorządowe, zwłaszcza te, które w ostatnim czasie budzą wiele emocji w polskim parlamencie. Dwukadencyjność ogranicza możliwość rozwoju samorządów. Jeżeli ktoś uważa, że ona jest potrzebna, to tak jak powiedziałem: we wszystkich instytucjach. Zniesienie dwukadencyjności w samorządach to projekt Polskiego stronnictwa Ludowego. Limit siedem lat temu wprowadziło PiS mimo sprzeciwu ówczesnej opozycji i głosów organizacji samorządowych o niekonstytucyjności ustawy. Włodarze miast i gmin mogą rządzić maksymalnie przez dwie pięcioletnie kadencje. Ci wybrani w zeszłorocznych wyborach samorządowych na swoją drugą kadencję w 2029 roku nie będą mogli już kandydować. Tak jak w 2018, tak i dziś PiS przekonuje o trosce o samorządy: by nie zostały "zabetonowane" na wiele lat. Zdrowa demokracja, zdrowy mechanizm demokratyczny zapewnia też możliwość wymiany i pewnego odświeżania. Nikt nie dziwi się, że mamy dwukadencyjność w przypadku np. prezydenta. Dlaczego zatem ma nie być jej na poziomie samorządowym? Rządzący ripostują: Jarosław Kaczyński mając pełnię władzy w parlamencie i prezydenta ze swojego obozu, chciał przejąć też samorządy. Wiedział, że jest bardzo wielu popularnych prezydentów, burmistrzów, którzy będą wybierani po raz kolejny, bo ludzie tego oczekują. Więc pomyślał, że tak zmieni prawo, że ograniczy im możliwość startowania, żeby mógł wystawić swoich z PiS-u. Jak dodaje prezydent Warszawy - samorządów nikt nie betonuje, wybierają mieszkańcy. To ludzie powinni decydować. I proszę mi wierzyć, że w ostatnich wyborach samorządowych, wystarczy to sprawdzić, kilkadziesiąt procent, z tego, co pamiętam, 40% samorządowców zostało wymienionych przez swoich obywateli. W środę w Sejmie wysłuchanie publiczne projektu Ludowców, którzy liczą, że przepisy trafią w końcu pod głosowanie. To wspólnoty lokalne powinny decydować. Dużo częściej wymieniają burmistrzów, wójtów niż parlamentarzystów. Więc to nie w tej dziedzinie powinny być ograniczenia. Za projektem PSL-u zagłosuje Koalicja Obywatelska. Gorąco namawiam wszystkich, wszystkich bez wyjątku, ze wszystkich partii: odwołajcie tę niemądrą decyzję PiS-u i pozwólcie ludziom wybierać swoich gospodarzy. Apele premiera są nieprzypadkowe. Przewodniczący Lewicy w środę poinformował, że decyzja klubu po rozmowie z lewicowymi samorządowcami zapadła. Projekt, który został przedstawiony, znoszący dwukadencyjność, będziemy popierali. Ale jak słyszymy, pełnego poparcia na razie nie ma. Myśmy jeszcze nie podjęli jako Lewica decyzji, jak będziemy głosować finalnie. Na razie podjęliśmy klubową decyzję o tym, że będziemy na pewno dyskutować na poziomie parlamentu. PSL liczy też na poparcie swojego byłego koalicjanta z Trzeciej Drogi. Ale przynajmniej część posłów na razie jest na nie. Ja skłaniam się ku temu, żebyśmy przetestowali to rozwiązanie, które zostało wprowadzone ustawą. Miejmy też na względzie, że te kadencje zostały wydłużone. Ludowcy zapowiadają, że nie odpuszczą. Jeśli ustawa nie wejdzie w życie, my zgłosimy wtedy propozycję zmian w konstytucji i wprowadzenie dwukadencyjności dla posłów. Bo nie może być tak, że jednych z wyboru traktuje się gorzej, a drugim daje się zupełną wolność, a czasem nawet wolną Amerykankę. Na horyzoncie koalicyjna kłótnia o dwukadencyjność. Politycy podkreślają jednak, że na ich ostateczną decyzję może wpłynąć środowe wysłuchanie projektu. Oglądają państwo 19.30. Już za chwilę zatrzymania w sprawie napadu na Luwr, a później jeszcze: Spędziła 27 lat, nie wychodząc z mieszkania. Pani Mirella nie figurowała w policyjnych bazach danych. Może wciąż nie mieć świadomości, jak bardzo była krzywdzona. Niewychodzenie z domu nie jest jeszcze przestępstwem. Nowe fakty w sprawie pani Mirelli. Ona chodziła do tego stolika i jadła resztki po ludziach. Widocznie była głodna. Trzymała nogi na dole poza łóżkiem, bo wiedziała, że dostanie zakażenia, jak włoży je w swoje fekalia. Pracownicy nie czują się winni, jakoby byli przyczyną dramatu. Dokładnie tydzień po spektakularnym napadzie na Luwr policja aresztowała dwóch podejrzanych o kradzież drogocennych klejnotów koronnych. Jeden z mężczyzn wpadł na lotnisku. Prawdopodobnie chciał uciec do Algierii. Nad sprawą pracuje blisko 100 osób. Wartość zrabowanych kosztowności, których wciąż nie udało się odzyskać, szacuje się na 88 milionów euro. 100 śledczych, ponad 150 zabezpieczonych śladów i wreszcie sukces. Śledczy z Brygady do spraw walki z bandytyzmem w sobotę wieczorem dokonali aresztowań. Jeden z zatrzymanych mężczyzn przygotowywał się do opuszczenia kraju z lotniska de Gaulle'a. Tyle wiadomo z komunikatu paryskiej prokuratury. Resztę dopowiadają lokalne media. Według nich aresztowano dwóch 30-latków pochodzących z przedmieść Paryża. Jeden z nich próbował uciec do Algierii. Według naszego źródła obaj są znani policji. Wydają się doświadczonymi włamywaczami, którzy mogli działać na zlecenie. Kilka minut trwał napad, do którego doszło równo tydzień temu. Złodzieje dostali się do budynku przez okno balkonowe. Użyli podnośnika, wokół którego rozstawili pachołki. Dwóch sprawców, ubranych w kamizelki odblaskowe, udawało robotników. Strażników zaalarmował hałas. Pomyśleliśmy, że to zwiedzający, który się zdenerwował i stracił panowanie nad sobą. W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że to napad. W tym czasie złodzieje zdążyli na oczach świadków przeciąć gabloty z eksponatami i zrabować warte prawie 90 mln euro klejnoty Napoleona i cesarzowej Eugenii. Napad zszokował Francuzów, którzy od tygodnia zadają sobie pytanie, jak mogło do niego dojść. Ministerstwo kultury zapewnia: Środki bezpieczeństwa Luwru zadziałały. Owszem, ale tylko częściowo. Dyrektorka muzeum przyznaje, że zadziałały alarmy w muzeum, monitoring zewnętrzny określa mianem "słabego punktu". Mamy starzejącą się infrastrukturę, która nie pozwala na instalację nowoczesnego sprzętu do monitoringu. Budynek jednego z najsłynniejszych muzeów świata nie był odnawiany od 40 lat. W dodatku jedyna kamera w tej części muzeum skierowana jest w inną stronę, dlatego nie objęła balkonu. Podobna kradzież miała miejsce w 1976 roku w niemal identycznych okolicznościach. Przez 40 lat żadne kierownictwo nie podjęło wysiłku, aby naprawić błąd w postaci braku zewnętrznego monitoringu. Dyrektorka muzeum już kilkanaście miesięcy temu informowała ministerstwo kultury o nieprawidłowościach w systemie bezpieczeństwa. Nie tylko ona. Jako związek zawodowy od lat bijemy na alarm w sprawie przestarzałego sprzętu technicznego, którego nie konserwowano na czas, a naprawy były przekładane z roku na rok. Do tego dochodzą braki kadrowe. Według ustaleń francuskiej prasy w Luwrze brakuje kilkuset pracowników ochrony. Według francuskiej prasy zrabowane klejnoty nie zostały odnalezione. Policja nadal poszukuje dwóch mężczyzn. Ponad stu klientom banku Santander z kont zniknęły pieniądze. Od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Policja wydała pilny komunikat w tej sprawie. Zgłoszenia spływają od wczoraj. Najwięcej incydentów było w województwach wielkopolskim i kujawsko-pomorskim. Jak do tych wypłat doszło i jak można się przed tym zabezpieczyć? Do wielkopolskich policjantów zgłosiło się ponad 70 oszukanych osób. Z kont klientów Santander znikają pieniądze. Bank wie o procederze. Najprawdopodobniej oszuści zamontowali nakładki w bankomatach, które pozwalają skanować karty. Potem oszuści mogą wypłacać pieniądze. Bank przyznaje, że jest środki mają wrócić na konta oszukanych osób jutro. Policjanci apelują do wszystkich, aby jak najszybciej zgłosili się na najbliższy posterunek policji z dowodem osobistym, numerem konta i wykazem transakcji. Warto także zmniejszyć limit wypłaconych pieniędzy i ustawić w aplikacji powiadomienia, gdy na naszym koncie dzieje się jakiś ruch. Mundurowi przypominają, żeby zwracać uwagę na wygląd bankomatów, czy nie mają jakichś przystawek. O tej sprawie mówiliśmy już w 19.30, teraz reporterzy Raportu specjalnego dotarli do nowych faktów w sprawie, która w ostatnich tygodniach wstrząsnęła całą Polską. 42-letnia dziś Mirella zniknęła bez śladu 27 lat temu. Kobieta cały ten czas spędziła w pokoju w 39-metrowym mieszkaniu razem z rodzicami w Świętochłowicach, nie wychodząc z domu. Co stało się, gdy w końcu trafiła do szpitala? To relacja pacjentki, która dzieliła szpitalną salę z panią Mirellą. Kobieta przez niemal trzy dekady nie wychodziła z domu. Wszystko ze zdziwieniem, jak coś widziała. Czyli w tym szpitalu po raz pierwszy ktoś o nią zadbał? Tak, tak. Dziennikarze raportu specjalnego dotarli do osób, które miały kontakt z Mirellą. Nie myła włosów, nie chodziła do dentysty. Miała pootwierane rany. Prawie się tam przekręciła. Z relacji tych osób wynika, że kobieta przez lata siedziała w jednym pokoju. Nie mogła nawet korzystać z toalety. Ona trzymała nogi na dole poza łóżkiem, bo wiedziała, że dostanie zakażenia, jeśli włoży je w te swoje fekalia. A matka przychodziła do pokoju i kazała jej kłaść nogi z powrotem do góry. Dramat kobiety wyszedł na jaw w lipcu po zgłoszeniu awantury domowej. Awantury nie było, była za to niewidziana od lat pani Mirella. Stan tragiczny. Nogi okropne, spuchnięte. Czarne. To się w głowie nie mieści. Wezwano pogotowie. W asyście ratowników i policji przewieziono kobietę do szpitala. Zeznała, że przez ponad 20 lat nie opuszczała domu. Słowa potwierdzili medycy. Policja początkowo nie. Materiał dowodowy nie wnosi ani nie potwierdza takich informacji. Ale po medialnych publikacjach wersja policji się zmieniła. A prokuratura dopiero trzy miesiące po interwencji rozpoczęła śledztwo. Gdyby oni od początku twierdzili, że tak było, to można by było rozpocząć postępowanie wcześniej. Kobietę przesłuchano po powrocie do domu, kiedy opiekunowie byli za ścianą. Nie będę oceniała subiektywnie, czy było coś słychać, czy nie. Czynności zostały przeprowadzone prawidłowo. Wtedy kobieta zaprzeczyła własnym słowom. Dlatego śledczy chcą ją jeszcze raz przesłuchać w obecności psychologa. Nie dość, że może być za późno, to jeszcze to jest kolejna traumatyzacja dla tej osoby. Rodzice wypisali panią Mirellę ze szkoły 27 lat temu. Nikt nie zapytał o powód. Dziś dyrekcja szkoły nie chce o tym mówić. Rodzice przez lata zmienili wersję. Początkowo pani Mirella miała zaginąć, później wrócić do swoich biologicznych rodziców. Reportaż "Mirella nieobecna" dziś w raporcie specjalnym w TVP INFO. W nocy Rosjanie znów przeprowadzili krwawy atak na Kijów. Trzy osoby zginęły, a 29, w tym 7 dzieci, zostało rannych. Pociski trafiły m.in. w dwa wieżowce mieszkalne. Celem była ukraińska infrastruktura krytyczna - elektrownie cieplne i złoża gazu. Rosjanie próbują pozbawić Ukraińców przed zimą prądu i gazu. Walentyna w milczeniu patrzy na zło, które wyrządził jej Putin. Straciła dom po tym, jak szczątki rosyjskiego drona uderzyły w jej blok. Nie mogłam ani wstać, ani iść, tak bardzo byłam zestresowana. Tym Ukraińcom Putin też odebrał spokój i bezpieczeństwo. Każdy rosyjski atak jest próbą wyrządzenia jak największych szkód w życiu codziennym. W tym tygodniu atakowali budynki mieszkalne, naszych obywateli, dzieci i infrastrukturę cywilną. To są główne cele Rosjan. W Kijów uderzyli drugą noc z rzędu. W sumie tylko w ciągu ostatniego tygodnia na Ukrainę Kreml posłał ponad 2,5 tysiąca dronów szturmowych, bomb i rakiet. Ale Ukraińcy mówią, że złamać się nie dadzą. A to zdjęcie pokazują na dowód odporności i bohaterstwa. To szef Państwowej Służby Ratowniczej, który wbiegł w płomienie i wyszedł z nich z małą Aleksandrą na rękach. Spod kurtki wystają jej różowe buciki. Była wśród niemal 50 dzieci, które w środę on i strażacy wynieśli ze schronu płonącego przedszkola w Charkowie. W budynek uderzyły rosyjskie drony. Wysłannik Putina Kiriłł Dmitrijew, który za oceanem próbuje czarować Biały Dom, na antenie stacji CNN rosyjski atak na obiekty cywilne, w tym to przedszkole, nazwał nieszczęśliwym wypadkiem. To prezent, jaki miał przywieźć swoim amerykańskim rozmówcom. Słodycze z wizerunkiem Putina i cytatami z jego wypowiedzi. Jeden z nich głosi, że "rozmawianie z Rosją z pozycji siły nie ma sensu". Właśnie przekazaliśmy naszym amerykańskim kolegom informacje o pomyślnym przetestowaniu całkowicie nowej rakiety o napędzie nuklearnym - Buriewiestnik. Niezwykle ważne jest, aby informacje o tym zostały przekazane bezpośrednio kluczowym osobom w administracji prezydenta USA. On sam po raz kolejny podkreślił, że na razie nie ma w planach spotkania z Putinem. Najpierw muszę mieć pewność, że dojdziemy do porozumienia. Nie zamierzam tracić czasu. Zawsze miałem świetne relacje z Władimirem Putinem, ale tym razem jestem bardzo rozczarowany. W wywiadzie dla brytyjskiego "The Sunday Times" premier Donald Tusk mówi o iluzji, w której wciąż żyje Zachód. Rosjanie mają jedną wielką przewagę nad Zachodem, a zwłaszcza nad Europą: są gotowi do walki. Nie masz szans na wygraną, jeśli nie jesteś gotowy walczyć lub przynajmniej coś poświęcić. Według premiera Ukraina jest gotowa walczyć z Rosją przez kolejne trzy lata i przetrwa jako niepodległe państwo. Urodził się w 30. tygodniu ciąży jako wcześniak. Choruje na mózgowe porażenie dziecięce i wodogłowie pokrwotoczne. Przeszedł już trzy poważne operacje ortopedyczne. Teraz Wiktor Taterka, podopieczny fundacji TVP, potrzebuje czwartego zabiegu. I tu potrzebne jest państwa wsparcie, by ten wyjątkowy chłopiec mógł realizować swoje pasje. Wiktor ma 10 lat, dziecięce porażenie mózgowe i wielkie serce do footballu. Mam dwa marzenia ogólnie. Moim pierwszym marzeniem jest polecieć i zobaczyć mecz Realu Madryt na stadionie Santiago Bernabeu z moim przyjacielem i wyprowadzić polskich piłkarzy na mecz. Jego idolami są Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek. Wiktor tak jak oni chce zdobywać bramki, dlatego trenuje w "footballowej bandzie", czyli pierwszej w Polsce akademii piłkarskiej dla dzieci z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Gram dużo w piłkę nożną, kibicuję takim klubom jak reprezentacja Polski, Real Madryt i KKS Kalisz i będę im zawsze kibicował. A to nie jedyne treningi w jakich uczestniczy Wiktor. Chłopiec urodził się jako wcześniak, napięcia mięśniowe towarzyszące dziecięcemu porażeniu mózgowemu sprawiły, że musiał przejść niejedną operacje. Konieczna jest także rehabilitacja. Była to rekonstrukcja bioder i potem oczywiście intensywna rehabilitacja, aby wrócić do stanu, który był przed operacją, udało nam się po roku intensywnej rehabilitacji, a teraz pracowaliśmy, aby wzmacniać Wiktora mięśniowo i osiągać jak najwięcej. Ale chłopiec rośnie, a to powoduje ogromny ból stóp i zwiększa problemy z poruszaniem się. Dłuższe dystanse Wiktor pokonuje z pomocą wózka aktywnego. Po prostu deformacje, które powstają, mogą się pogłębiać, co może spowodować silne dolegliwości bólowe i to może spowodować, że Wiktor przestanie się poruszać. Chłopiec przeszedł już trzy poważne operacje ortopedyczne w Paley European Institute. Wiktor potrzebuje teraz czwartego zabiegu, tym razem stóp. Bardzo pragnęłabym, aby były te samodzielne kroki, żeby w przyszłości mógł poruszać się sam bez pomocy sprzętów, natomiast wiem, z czym wiąże się to schorzenie i marzymy o tym, aby utrzymać to, co mamy. Taka operacja stóp mogłaby dużo zmienić, ale kosztuje ponad 120 tysięcy złotych. Z pomocą przyszła Fundacja TVP, która utworzyła specjalną zbiórkę dla chłopca. Na stronie fundacji Telewizji Polskiej fundacja.tvp.pl uruchomiliśmy specjalne konto, na które można wpłacać środki, 100% zebranej kwoty zostaną przekazane na pomoc Wiktorowi. Pieniądze można wpłacać na widoczny numer konta fundacji z dopiskiem "Pomoc dla Wiktora". Dziękuję za wspólnie spędzony weekend. Marek Czyż i jego gość są już w studiu. Czas na Pytanie Dnia. Spokojnego wieczoru.