19:30. W świąteczny wtorek. Marek Czyż. Dobry wieczór państwu. Zapraszam. Eksplozja na Krymie. Rosyjski okręt wojenny zniszczony. Jeszcze więcej ciasta. Podziel się świętami. Jest mnóstwo osób potrzebujących. Głównie starszych. Ale nie tylko. Żywe bożonarodzeniowe szopki. Była trzecia nad ranem, gdy okupowany przez Rosję Krym obudził eksplozja. Rosyjski okręt desantowy został zniszczony. Niebo nad Krymem zapłonęło ogniem. Nad ranem pociski manewrujące ukraińskiej armii uderzyły w rosyjski okręt desantowy. Wykonano ogromną pracę. Lotniskowiec został zniszczony. Stał się częścią floty, do której należy zniszczony krążownik rakietowy Moskwa. Eksplozja była potężna, bo ukraińskie pociski wywołały kolejne eksplozje. Paliwa, amunicji. Także dronów Shahed. Atak wywołał pożar w dzielnicy portowej. Część mieszkańców trzeba było ewakuować. Władze okupowanego Krymu twierdzą, że w wyniku ataku zginęła jedna osoba a dwie zostały ranne. Uderzenie w okręt desantowy uniemożliwia Rosji, utrudnia Rosji zarówno kwestie transportowe, jak i dokonywanie desantu. Zupełnie innego zdania jest jednak Rosja. Podczas zebrania najwyższych dowódców Szojgu przekonywał, że ukraińska kontrofensywa została zatrzymana. Armia rosyjska stale zajmuje coraz bardziej korzystne pozycje. Konsekwentnie zmierzamy w kierunku osiągnięcia celów specjalnej operacji wojskowej. Rosjanie twierdzą, że przejęli pełną kontrolę nad mariną w obwodzie donieckim. Przed wojną w mieście mieszkało około 10 tysięcy osób. Dziś to miasto ruin. Według Ukraińców walki wciąż trwają. Sytuacja jest zamrożona i bardziej przeniosła się w sferę polityki. Rosjanie próbują odbudować relacje z Zachodem. Strasząc Zachód wojną. Ukraina stara się o wsparcie swoich wysiłków zbrojnych. Niewielki nawet sukces lokalny będzie bardzo nagłaśniany w ramach wojny informacyjnej. Wojny, w czasie której tym bardziej cenne są chwile takie jak te. Służąc w wojsku, walcząc na wojnie, o wiele bardziej cenisz czas, jaki spędzasz z rodziną. Doceniasz małe rzeczy. Cenisz, gdy masz spokojne niebo nad głową. Aleksiej Nawalny. Koszmar putinowskiej Rosji odnaleziony. Opozycjonista zniknął na kilka tygodni. Nikt nie wiedział, gdzie przebywa. To dobra wiadomość. Jest gorsza. Kolonia karna, do której został wysłany, to Polarny Wilk. Nie ma gorszego miejsca dla osadzonych Kremla. Wilk Polarny. Miejsce odosobnienia. Jeden z najcięższych zakładów karnych w Rosji. Zlokalizowany jest 60 km za kołem podbiegunowym. Trafiają tu najgorsi przestępcy i seryjni mordercy. Na wstępie są dotkliwie bici. Fizyczne tortury to dopiero początek. Starają się odizolować Aleksieja i utrudnić do niego dostęp. Próbują uczynić jego życie jak najtrudniejszym do zniesienia. Warunki w tym więzieniu są znacznie gorsze niż w poprzednim. Z jednej strony ciągnąca się przez setki kilometrów tundra, z drugiej - Ural polarny. Temperatury spadają do -40 stopni. Ucieczka jest prawie niemożliwa. Nie dochodzą tam również listy. Ale rosyjski opozycjonista nie traci humoru. To wpis opublikowany po 20 dniach od zniknięcia. Mam już kożuch. Uszankę. Niedługo dostanę walonki. W ciągu 20 dni udało mi się zapuścić brodę. Zanim opozycjonista zniknął, zasłabł w łagrze. Podczas zdalnie prowadzonej rozprawy nie dopuszczono go do głosu. Wcześniej za kraty trafiło 3 jego adwokatów. Gdyby zsumować wszystkie wyroki, byłoby to 30 lat pozbawienia wolności. W sierpniu oskarżono go o ekstremizm. Skazano na 19 lat. Ale w zakładzie karnym przebywa od 2021 roku. Został zatrzymany po powrocie z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia. Wierzę w to, jestem pewny i oświadczam to, że ci ludzie nie są władcami naszego kraju. Nigdy nimi nie będą. Ogromna liczba ludzi, dziesiątki milionów zgadza się ze mną. Dla Kremla jest wrogiem numer 1. Nawalny przez lata demaskował korupcję i malwersacje wśród rosyjskich elit władzy. Założył fundację walki z korupcją. To wzbudzało zainteresowanie. Przede wszystkim jednak wyprowadził na ulice tysiące ludzi. Moim zdaniem Aleksiej Nawalny nigdy nie wyjdzie na wolność. Mógłby pogrążyć Putina. Putin się tego boi. Zza krat mobilizuje ludzi pozbawionych nadziei. Pomimo represji nadal jest jedną z najbardziej wpływowych postaci w rosyjskiej polityce opozycyjnej. 35-latek, które w Międzyzdrojach doprowadził do tragicznego wypadku, został dziś aresztowany. W sobotę wypadł z drogi, zabił 3 osoby. W tym dziecko. Zbiegł z miejsca zdarzenia. Był trzeźwy, ale w jego krwi wykryto narkotyki dopalacze. Dziś sąd na wniosek Prokuratury Okręgowej zdecydował o tymczasowym areszcie. Grozi mu do 20 lat pozbawienia wolności. Badania krwi wykazały, że w chwili wypadku był pod wpływem narkotyków. 105 lat temu Wielkopolska jeszcze nie wiedziała, że oto pisze się jedna z piękniejszych kart polskiej historii. Dziś cała Polska wie i pamięta, jak zaczęło się to zwycięskie powstanie. Ignacy Jan Paderewski przybył do Poznania, przemówił, a nazajutrz wybuchło powstanie wielkopolskie. Co roku bywam. Jestem pozytywnie zaskoczona tym, że ciągle o tym myślą. Dla mnie to ważne, żeby to przetrwało w pamięci. Pamięć o powstaniu wielkopolskim jest niezwykle ważna. To dzisiejsze wydarzenie 26 grudnia rozpoczyna kolejną rocznicę, obchody zwycięskiego powstania wielkopolskiego. Dyskanteria Nauki i Wiary. Jedna z najważniejszych instytucji w Kościele katolickim. Po raz pierwszy opublikowała od wielu lat opublikowała doktryny, która pozwala na błogosławienie związków partnerskich. Osoby LGBT+ mogą czuć się zawiedzione tym dokumentem. Tak o tej doktrynie mówi teolog, który od lat jest w związku ze swoim partnerem. Tam jest próba wyjścia, ukłonu, ale Kościół mógł się otworzyć i być przyjazny, inkluzywny dla osób LGBT+, musi się zmienić serce tego nauczania, które jest wykluczające. Możliwość otrzymania błogosławieństwa nie oznacza, że Kościół akceptuje śluby par jednopłciowych. Ujawnienie swojej orientacji seksualnej nie jest łatwe. Psycholożka podkreśla, jak ważne jest to, by do tego kroku odpowiednio się przygotować. Coming out w Polsce wywołuje jeszcze sporo różnych i sprzecznych reakcji. Jedni rodzice przyjmują to ze spokojem. Inni przyjmują to ze złością. Inni zastanawiają się, czy to ich wina. Takie reakcje mogą nas spotkać. Dokument opublikowany przez Kościół nie jest zaskoczeniem. Papież Franciszek nieraz wypowiadał się na temat par LGBT+. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, ale wierzy w Boga, kim jestem, żeby go oceniać? To jest pewien kontrast. Wcześniej nie widzieliśmy takich sytuacji jak wypowiedź papieża o tym, że nie osądza. Środowisko duchownych jest podzielone. Nie wszyscy zgadzają się z nową doktryną. Pozostawia to furtkę dla kapłanów. Duchowny może odmówić błogosławieństwa. To nie działa jak prawo pod sankcją karną. Może jego zachowanie być odebrane jako stygmatyzujące. Niezgodne z wolą Kościoła. Podzieleni w tej sprawie są także Polacy. Kościół nie powinien się w to angażować. Jesteśmy razem. Po prostu jest to nam na rękę. Jesteśmy wierzącymi osobami. Szkoda, że jesteśmy wykluczani. Gdyby Kościół nas nie wykluczał, może byśmy byli częścią tej wspólnoty. Na mocy nowej doktryny o błogosławieństwo mogą prosić nie tylko pary jednopłciowe, ale także te, które tworzą związki nieformalne. Także po rozwodzie. Zarówno związki po rozwodzie i związki jednopłciowe są przez Kościół uznawane za grzech. Ale doktryna pokazuje, że Kościół otwiera się na potrzeby społeczeństwa. Biedę można mierzyć na różne sposoby. Najbardziej wstrząsają dane o głodzie. Wierzyć się nie chce, ile żywności się marnuje. Ale można ją także uratować. Pasztety, karpie i makowce. Smakują znacznie lepiej, kiedy dzielimy się nimi z tymi, których życie nie rozpieszcza. Kupi się, później się wyrzuci. Lepiej się podzielić. Dobrze, że takie coś powstało. Ktoś biedny może z tego skorzystać. Marnujemy na potęgę. 4 miliony ton żywności. Tyle wyrzucamy rocznie. Taką ilością można nakarmić 2 miliony osób. Jeśli wiemy, że nie zjemy pożywienia, lepiej przynieść do lodówki. Będą osoby, które się tym ucieszą. Szczególnie w święta nie jesteśmy w stanie wchłonąć wszystkich potraw, które przygotowaliśmy. Można je przywieźć do specjalnych lodówek. Wkładamy takie jedzenie, które chcielibyśmy z niej wyciągnąć. Do jadłodzielni jedzenie dostarczają piekarnie, cukiernie, restauratorzy. Ale to może zrobić każdy z nas. Kiedyś to był obciach. Zdziwilibyśmy się, jak często ludzie korzystają z takich jadłodzielni. Jedzenie z takich lodówek szybko znika. Jest mnóstwo osób potrzebujących. Głównie starszych. Ale nie tylko. Tylko w listopadzie udało się uratować 12,5 tys. kg jedzenia. To jest żywność odbierana ze sklepów, restauracji, cukierni, bazarów. Która potem jest dostarczana do jadłodzielni. W niektórych miastach można się dzielić nie tylko posiłkiem. Powstała szafa społeczna. Dzielimy się ciepłym ubraniem. Szafa jest przewidziana, żeby działać w okresie jesienno-zimowym. Organizacje podkreślają, że ludzie są w potrzebie nie tylko w czasie świąt. Właściwie zaczął św. Franciszek 800 lat temu, pokazując żywą bożonarodzeniową szopkę. Od misternych dzieł sztuki po wielkiej inscenizacji. Betlejemska historia przypomina postacie, które cuda nam ogłaszają. Krakowska żywa szopka jak co roku zachwyca. Zarówno młodszych, jak i starszych. Cieszę się, że mogłam zrobić tam sobie zdjęcie. Ściągają tu tłumy. Nie tylko z kraju. Przyjechali Ateńczycy. Mówią, że bardzo im się podoba w Polsce przeżywanie świąt. 30 lat temu w stajence zamiast figur pojawili się ludzie i zwierzęta. Do szopki pierwszy raz wprowadził je św. Franciszek. 800 lat temu. Chciał ludziom przybliżyć narodziny Chrystusa w takiej prostocie. Zwyczaj, choć szczególnie popularny w Krakowie, trafił także do innych polskich miast. Do Łodzi także. Wtedy na pewno beczały owce, śpiewały ptaki, na pewno było bardzo swojsko. Teraz też jest swojsko, choć zwierzęta bywają niepokorne. Jedna papuga opuściła klatkę. Fruwała po całym kościele. Na Dolnym Śląsku tego problemu nie ma. Szopki tam wyglądają tak. Napędzana jest silnikami z dawnych pojazdów. To bożonarodzeniowe dzieło znalazło się na kartach powieści Olgi Tokarczuk. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że taka szopka istnieje do dziś. Przyjrzeć się każdej figurce potrzeba czasu. Najlepiej ustawić się od lewej do prawej strony. Niektóre figury mają prawie 2 metry wysokości. Człowiek ma ciarki, bo jest świadomy tego, że ta historia jest cały czas. Ona się powtarza. Zdobienia są w tym roku skromniejsze niż zwykle. Ma nas duchowo sprowokować do wejścia w istotę tego, co zdarzyło się w Betlejem. Szopka tutaj jest skromna, ale własna, górnicza. Stworzona dla tych, którzy pracują pod ziemią. Pracownicy dużą część swojego życia oddają tej kopalni. Śladem górników poszli cukiernicy. Własnoręcznie postanowili podtrzymać świąteczną tradycję. 15 kg czekolady. 10 kg marcepanu. Tak powstała szopka jadalna. Postoi do 6 stycznia. Jeszcze wolno pasa popuścić. Ale już słychać postne preludia. Karnawał. Zanim zgodnie z nazwą wygoni mięsa z naszych stołów, da się nacieszyć bizantyjskim przepychem i zabawą do rana. We włoskim mieście właśnie się rozpoczął. Wszystko dziś w 19:30. Dobrej reszty świąt państwu życzymy. Jeszcze trwają. Do zobaczenia jutro. Jutro poprawa pogody. Po przejściu deszczowych frontów od południowego zachodu nasunie się wyż. Opady będą zanikać i pojawią się przejaśnienia. Nawet rozpogodzenia. Za frontem chłodnym napłynie zimniejsze powietrze z północnego zachodu. W nocy zachmurzenie z większymi przejaśnieniami. W wielu miejscach przelotne opady deszczu. Na północy i północnym wschodzie deszcz ze śniegiem. Opady będą stopniowo zanikać. Temperatura minimalna od zera lub jednego stopnia do 5 na południowym wschodzie i lokalnie nad morzem. W rejonach podgórskich Karpat od -1 do 2 stopni. Wiatr z kierunków zachodnich raczej delikatny. W środę najwięcej chmur będzie na północnym wschodzie. Na południowym wschodzie nawet rozpogodzenia Opady możliwe nad morzem. Na krańcach południowo-wschodnim. Popada deszcz, ale na Mazurach, Suwalszczyźnie i w górach możliwe śnieg i deszcz ze śniegiem. Temperatura od 3 stopni w Suwałkach na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Wiatr na Wybrzeżu dość silny. Miejscami w porywach do 60 km/h. Ciśnienie będzie dość szybko rosło. Na warszawskich barometrach będzie 1005 hPa. W czwartek wietrznie zwłaszcza w części północnej i w górach. W nocy i rano możliwe przymrozki. Zwłaszcza na wschodzie i w rejonach podgórskich. W piątek pochmurno z większymi przejaśnieniami. Głównie w części południowo-wschodniej. Deszcz marznący. Temperatura do 12 stopni. W całej Polsce porywisty wiatr. W sobotę ogólnie dużo chmur. Będzie raczej ciepło. Od 7 do 11 stopni. Ma być silny wiatr. W niedzielę przewędruje strefa z opadami śniegu z deszczem. Do 9 stopni. W poniedziałek z przejaśnieniami. Ale możliwy deszcze. Nadal będzie wietrznie. Sport. Piotr Sobczyński. Dobry wieczór. Zgodnie z tradycją w 2. dzień Świąt, czyli w Boxing Day, gra angielska Premier League. To najbardziej zwariowany dzień w piłkarskim kalendarzu na Wyspach. W 1963 roku w 10 spotkaniach Boxing Day padło 66 bramek. W tym roku raczej rekord nie zostanie pobity, ale mecz Newcastle - Nottingham Forest nikogo nie zawiódł. Gospodarze, jeden z potentatów Premier League, prowadzili po trafieniu Aleksandra Issaka. Gracze bijącego się o utrzymanie Nottingham jednak odpowiedzieli trzema golami Chrisa Wooda i wygrali 3 do 1. Jeden gol więcej zobaczyli kibice zespołów z dna tabeli. Osiemnaste Luton Town ograło 3:2 dwudzieste Sheffield United. Scenariusz tego spotkania pasuje do Boxing Day jak ulał, bo gole po których Luton najpierw wyrównało, a później zagwarantowało sobie zwycięstwo, to trafienia samobójcze gospodarzy. Po świętach wracamy do skoków. W czwartek w Oberstdorfie początek 72. Turnieju Czterech Skoczni. Na starcie sześciu Polaków. Cztery konkursy na 4 różnych obiektach w 2 krajach.