19.30, Zbigniew Łuczyński, zapraszam w środę, 27 marca. A dziś wśród najważniejszych wiadomości... Zbigniew Ziobro przerywa milczenie. Przeprowadzono te czynności w sposób bandycki. Ocena działań służb. Bezprawie prędzej czy później zostanie ukarane. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Jedziemy na euro. Nie podniecam się, ten awans był naszym obowiązkiem. Widzimy się na mistrzostwach Europy. Trzecie serce 13-latka. To był wielki emocjonalny rollercoaster. Nie sądziłem, że życie po przeszczepie może być takie fajne. Drugi dzień trwa akcja ABW związana z Funduszem Sprawiedliwości. Wczoraj funkcjonariusze weszli do domów polityków Suwerennej Polski, w tym byłego ministra sprawiedliwości. Dzisiaj pojawili się sejmowym hotelu, gdzie dostali się do pokoju Michała Wosia, byłego wiceministra sprawiedliwości. Przeszukano także mieszkanie należące do żony Zbigniewa Ziobry. Pięć osób usłyszało zarzuty, trzy osoby - tymczasowo aresztowane. Nikt nie przyznał się do zarzucanych czynów. To bilans dużej akcji służb i prokuratury. Doprowadzili do wypłaty środków pieniężnych w kwocie ponad 66 milionów podmiotowi, który nie spełniał wymogów formalnych ani merytorycznych do otrzymania pieniędzy. Łącznie chodzi o 4 urzędników ministerstwa i Michała O. - beneficjenta Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura będzie także chciała wnioskować o uchylenie immunitetów posłom powiązanym z funduszem. Na celowniku prokuratorów jest Zbigniew Ziobro. W jego domu służby pracowały przez 24 godziny. Przeszukanie przeprowadzono w sposób bandycki, niszcząc framugi i fragment muru domu. Jestem głęboko przekonany, że zarówno od strony prokuratury, jak i ABW czynności zostały przeprowadzone zgodnie ze sztuką. Dziś rano agenci ABW weszli do kolejnego domu byłego ministra sprawiedliwości, a także tutaj, przy Wiejskiej w Warszawie - do pokoju Michała Wosia w hotelu poselskim. Prowadzący czynności przedstawili mi postanowienie, w którym nie jest wskazany hotel sejmowy, tylko inne lokalizacje. Przekazałem informację, że jest to działanie bandyckie. Zgodę wydał marszałek. Ja nie jestem władny, żeby odmówić działań ABW, które prowadzi czynności na zlecenie prokuratury. Do śledztwa prokuratury i działań służb odniósł się dziś prezydent Duda. Bezprawie prędzej czy później zostanie ukarane. Wszędzie tam, gdzie dochodzi do bezprawia, ci, którzy dopuszczają się bezprawia, muszą się liczyć z prawnymi konsekwencjami. Prokuratura jako instytucja państwowa przestała funkcjonować. Jarosław Kaczyński uznał, że to polityczna zemsta. Zaatakował premiera. Najwyraźniej ich szefem, człowiekiem, który to inspiruje, jest Donald Tusk, więc on tutaj w tym procesie, który mam nadzieję, kiedyś się zdarzy, będzie głównym oskarżonym. To jest bardzo ciężki artykuł, od 10 lat do dożywocia. W prokuratorskim śledztwie chodzi o źle wydane pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości - były szef resortu zarzuty odpiera. Decyzje co do konkretnych spraw, które zapadały w Funduszu Sprawiedliwości, poza jedną podejmowali moi podwładni. W podejmowaniu decyzji za to brał udział Michał Woś, który przez rok był odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości. Każde działanie związane z Funduszem Sprawiedliwości było na podstawie prawa, w granicach prawa i służyło celom funduszu. Pytanie, jak zakup ekspresów do kawy czy garnków dla koła gospodyń wiejskich przyczyniały się do głównego celu funduszu. Jakim jest pomoc ofiarom przestępstw. Składamy dziś wniosek do Państwowej Komisji Wyborczej. Posłowie Koalicji Obywatelskiej chcą, aby PKW zbadała, czy nie doszło do nielegalnego finansowania kampanii PiS-u z Funduszu Sprawiedliwości. Mamy liczne przykłady, że pod pozorem działalności Funduszu Sprawiedliwości - jego promocji, artykułów sponsorowanych - dokonywano tak zwanej agitacji wyborczej. Zbigniew Ziobro skierował list do marszałka Hołowni, w którym pisze, że chciał i wciąż chce zeznawać przed komisjami śledczymi, bo zawsze działał zgodnie z prawem. Finansowanie CBA z Funduszu Sprawiedliwości było nielegalne - twierdzą niektórzy członkowie komisji śledczej do spraw Pegasusa. Niektórzy - że zgodne z procedurami. Komisja przesłuchała dziś byłego szefa Najwyższej Izby Kontroli, Krzysztofa Kwiatkowskiego, i Michała Wosia, byłego wiceministra sprawiedliwości. Drugi świadek stawił się przed komisją z opóźnieniem, za co może być ukarany. To według rządzących jeden z głównych autorów zakupu systemu Pegasus dla polskich służb. Michał Woś, były wiceminister sprawiedliwości, stawił się dziś przed komisją śledczą. Wcześniej przegłosowano wniosek do sądu o ukaranie. Posła PiS nie było na sali. Zostałem poinformowany przez sekretarza komisji o opóźnieniu i że około 12.40 z hakiem powinienem się tutaj stawić, więc się stawiłem. W związku z tym wnoszę o uchylenie tej bezpodstawnej kary. Członkowie komisji ze Zjednoczonej Prawicy próbowali składać wnioski formalne. Przewodnicząca oskarżyła ich o utrudnianie prowadzenia komisji. Ostatecznie większość opuściła salę po wykluczeniu jednego z nich. Michał Woś zaprzeczył formułowanym wobec niego zarzutom o nieprawidłowym finansowaniu CBA spoza budżetu państwa. Ja i urzędnicy ministerstwa zgodnie z procedurą przekazaliśmy dotację dla CBA. Centralne Biuro Antykorupcyjne dostało od Ministerstwa Sprawiedliwości 25 milionów złotych dotacji. Dowody i faktury przedstawił pierwszy dzisiejszy świadek komisji - senator Krzysztof Kwiatkowski, ówczesny szef Najwyższej Izby Kontroli. CBA potwierdza już otrzymanie całości otrzymanych środków z dwóch transz 25 milionów złotych. Czy finansowanie było legalne? CBA może być finansowane wyłącznie z budżetu państwa, nie może być finansowane przez żaden inny fundusz, także fundusz publiczny. Nie ma tam słowa "wyłącznie". Państwo sobie otworzą ustawę o CBA, zobaczą art. i jest napisane, że CBA jest finansowane z budżetu państwa. Gdyby ustawodawca chciał, żeby była finansowana dowolna inna służba w jakikolwiek sposób, to musiałby to wpisać. Woś potwierdził, że sam brał udział w przyznawaniu dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. Decyzje podejmował pan czy pan minister Ziobro w zakresie przekazania środków do CBA? Ja miałem pełne upoważnienie, żeby dysponować w tamtym okresie funduszem. Z kim CBA uzgodniło przekazanie 25 mln zł? Odpowiadałem już na to pytanie, nie wiem. Dzisiaj pan minister Woś jak diabeł święconej wody boi się przyznać, z kim na ten temat rozmawiał, kto tak naprawdę mu kazał, bo on sobie nie wymyślił tej kwoty 25 mln zł, i że nagle CBA napisze do niego wniosek. Członek komisji ze Zjednoczonej Prawicy przychyla się do zeznań świadka. Była podstawa ustawowa do tego, aby z FS przekazać pieniądze na rzecz CBA. Przewodnicząca komisji potwierdziła dziś wezwanie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Terminu na razie nie ma. Już za kilkanaście minut na antenach TVP Info i TVP3 "Debata warszawska". Jedyna z udziałem wszystkich startujących kandydatów na prezydenta Warszawy. Joanna Dunikowska-Paź i Jakub Sito poprowadzą debatę, w której padać będą pytania do przyszłego prezydenta lub prezydentki stolicy. Powiedzcie, jakie obszary tematyczne będą przedmiotem waszych pytań do kandydatów? 6 kandydatów odpowie na pytania w 6 kategoriach. Zdrowie to jest ta kwestia, którą badani w przedwyborczym sondażu na zlecenie TVP wskazują jako najważniejszą. Ale padną także pytania o edukację, bezpieczeństwo, mieszkania czy światopogląd. Właśnie odpowiedzi na te pytania mogą okazać się decydujące. Bo jak pokazują wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie Telewizji Polskiej, 1/5 mieszkańców stolicy wciąż nie wie, na kogo zagłosować. Po wczorajszym meczu Walia - Polska już to wiemy. Nasza reprezentacja zagra w euro 2024. I choć do końca nie było to takie pewne, już w czerwcu czekają nas wielkie emocje, bo wygrać z Holandią, Austrią czy Francją łatwo nie będzie. Wiadomo za to, że będzie ciekawie. Bilety na euro 2024 - wywalczone w spektakularnym stylu. Tak, mamy finały euro! Ta interwencja Wojciecha Szczęsnego dała nam upragniony awans. Pokonać Walijczyków na ich własnym terenie w Cardiff to zadanie trudne, pokonać ich po serii jedenastek to wyczyn wielki. Piękny, niezapomniany i szczęśliwy wieczór! Cieszę się, ale się nie podniecam za bardzo. Uważam, że ten awans był naszym obowiązkiem od samego losowania, graliśmy beznadziejnie przez całe eliminacje. Dostaliśmy szansę, żeby grać w tych barażach, i dokonaliśmy swojego obowiązku. Dla Biało-Czerwonych będzie to piąty udział w piłkarskich mistrzostwach Europy, piąty z rzędu. Widać, że jeden za drugiego walczył. W tym spotkaniu nikt nie może zawodnikom nic zarzucić, bo wszyscy stawiali nogę. Zawodnicy, którzy weszli, podnieśli jakość zespołu. W dotychczasowych czterech startach na czempionacie Starego Kontynentu Polacy z grupy wyszli tylko raz - w 2016 roku. Dotarli wtedy aż do ćwierćfinału. Teraz zadanie też nie będzie łatwe. Wszystko rozpocznie się 16 czerwca. W Hamburgu nasi kadrowicze zagrają z Holandią, pięć dni później w Berlinie - z Austrią, na zakończenie fazy grupowej - Dortmund. Rywalem - aktualni wicemistrzowie świata Francuzi. Tak naprawdę dwa miesiące, krótki okres. Budujemy tę formę cały czas i zdajemy sobie sprawę, że tylko do przodu możemy iść, bo ten okres jest na tyle krótki, że on nam pomoże, żeby przygotować się jeszcze lepiej do tego turnieju. Brawo! Przygotować muszą się też kibice. Sprzedaż biletów ruszy już jutro, potrwa do 8 kwietnia. Nagroda za odwagę i za pomysł. Dla tych, którzy wspierać naszą reprezentację chcą nie na niemieckich stadionach, a przed telewizorami - też świetne wiadomości. Wszystkie mecze euro - na antenach TVP. Wielkie, wielkie brawa i uznanie. *Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zawiadamia prokuraturę w sprawie ubiegłorocznego incydentu z udziałem policyjnego black hawka. Jedno z zawiadomień dotyczy ówczesnego wiceszefa tego resortu Macieja Wąsika. Śmigłowiec podczas pikniku w Sarnowej Górze uszkodził linię energetyczną. Prokuratura wyjaśni też, po co policyjny helikopter w ogóle się tam znalazł. Rola pana Wąsika jest jasna i oczywista. Chwile przed imprezą wbrew pierwotnej opinii komendy głównej policji on ręcznie nakłaniał i skłaniał komendanta do użycia black hawka niezgodnie z jego przeznaczeniem. Pilot, który pilotował tego black hawka, mimo że sprawstwo w tej sprawie było dość oczywiste, zamiast mieć wdrożoną dyscyplinarkę, postępowanie dyscyplinarne, dostawał nagrody. To jest 19.30, a już za chwilę... Protest taksówkarzy. Za chwileczkę będziemy upadać. Kiedy szpital jest domem. Wypisaliśmy takie dziecko, które było tu pół roku. Nie żyje 36-letni górnik kopalni Bobrek w Bytomiu. Dziewięciu innych jest poszkodowanych, trzech w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. To bilans wczorajszego wstrząsu. Akcja ratownicza trwała 10 godzin. To pierwsza ofiara w polskim górnictwie w tym roku. Echa tąpnięcia nadal słychać w kopalni. Człowiek później myśli o tym. Naprawdę jest ciężko. To jest specyficzna praca. To tak się nie myśli, że się np. na dole robi. W kopalni Bobrek-Piekary w Bytomiu ponad 800 metrów pod ziemią doszło do wstrząsu. W drążonym chodniku przebywało 14 górników, z których 6 było w rejonie bezpośredniego zagrożenia. Jedna opuściła rejon o własnych siłach, natomiast 4 osoby są transportowane na powierzchnię. Pod ziemią został ostatni górnik. Przygnieciony kombajnem chodnikowym. Był jednak z nim kontakt. Rozpoczęła się walka z czasem. Po 10 godzinach akcji stwierdzono zgon 36-latka. Trzech górników trafiło do szpitali. W stanie ciężkim, ale niezagrażającym życiu. Jeden z nich przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej, jest po dwóch zabiegach. Drugi górnik przebywa w oddziale chirurgii. Wstrząs chociaż na powierzchni był ledwo odczuwalny... Ci pracownicy mogli zostać podrzuceni. Jego siła pod ziemią stanowiła ogromne zagrożenie. Wstrząs tej energii był zlokalizowany w rejonie przodka chodnika. Skutki mogły być znacznie poważniejsze. Teraz specjalny zespół powołany przez Wyższy Urząd Górniczy określi, kiedy będzie można bezpiecznie tam wejść, aby przeprowadzić oględziny. Wyrobisko pod ziemią, właśnie to, to jest mniej więcej wymiar 4 m szerokości, 3,5 m wysokości. Jak to jeszcze zaciśnie, to zostaje czasami metr, jeżeli cokolwiek jeszcze z tej przestrzeni się uchowa, i to jest ten dramat. To pierwsza w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie. Stołeczni taksówkarze domagają się podniesienia maksymalnych stawek za kilometr i przypominają, że od ponad 20 lat nie było takiej zmiany. Ponieważ nie znajdują, jak twierdzą, zrozumienia u warszawskich radnych, postanowili zaprotestować, blokując centrum stolicy. Dzisiaj walczymy o nasze zarobki i bezpieczeństwo naszych pasażerów. Warszawscy taksówkarze w geście protestu zablokowali dziś na kilka godzin centrum stolicy. Jednym z demonstrantów jest Radosław Romanowski, od 6 lat w zawodzie. Ten zawód daje jeszcze minimum swobody, luzu i przynajmniej możemy udawać, że stanowimy sami o sobie. Udawać, bo ceny przejazdu taksówką regulują przepisy. Dzisiaj w stołecznych taksówkach płacimy maksymalnie 3 zł za kilometr i to cena, która mimo inflacji, ciągłego ruchu cen paliw, nie zmieniła się od ponad 20 lat. Ci kierowcy liczą, ile zarabiali kiedyś, a ile teraz. I liczą na pozytywne zmiany. Zmiany zależne od Rady Miasta, w której większość ma Koalicja Obywatelska. Radni ugrupowania bronią się, że już raz podnieśli cenę za tzw. trzaśnięcie drzwiami z 6 do 8 zł. Ponadto nie chcą podejmować takich decyzji tuż przed wyborami. Ta nowa rada, która lada moment zostanie wyłoniona, wybrana, będzie miała odpowiedni mandat, żeby rozmawiać z taksówkarzami. Rada Miasta cały czas twierdzi, że to jest zły moment. Wymigiwali się tym, że nie podniosą nam stawki, dopóki komunikacja miejska nie zdrożeje. A tak naprawdę trzeba zaznaczyć, że komunikacja miejska jest dotowana przez miasto. Na co taksówkarze, w większości prowadzący jednoosobowe działalności gospodarcze, nie mogą liczyć. Nieustalanie takich stawek przez kilkanaście lat to na pewno nie jest dbałość o jakąś część mieszkańców i w ogóle dobre funkcjonowanie tego rynku. To cud jest jakiś, że taksówki w ogóle jeszcze w naszym kraju funkcjonują. Ale to wiecznie trwać nie będzie, za chwileczkę będziemy upadać. Zresztą widać, że jest nas coraz mniej. Taksówkarze zapowiadają kolejne protesty, jeśli władze miasta nie spełnią ich postulatów. Ponad 281 mln zł zebrała podczas 32. finału Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Pieniądze będą przeznaczone na sprzęt do diagnozy, monitorowania i leczenia pocovidowych powikłań płuc u dzieci i u dorosłych. - taki jest wynik WOŚP. Trzeba użyć słowa "rekord", ale nie o rekordy tu chodzi. Za te pieniądze będzie można pomóc całej Polsce, wszystkim oddziałom pulmonologicznym. To są pieniądze społeczne. To są wasze pieniądze, dbamy o to bardzo mocno i to później wraca do Was w serduszkach na sprzęcie, nie tylko dla dorosłych, ale także dla dzieci. Teraz nasza komisja ustala, o jakim sprzęcie będziemy mówili. Czyli zarząd: profesor Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński. Niestety mojej żony Dzidzi nie ma, bo pół roku czekała, na numerek do lekarza, właśnie na dzisiaj miała i z mamą poszła. Choć są zdrowe, to mieszkają w szpitalu, bo nie mają domu. To rzeczywistość kilkuset dzieci w Polsce. Poszukiwania opieki zastępczej dla nich trwają. Także w świecie wirtualnym. Świat Miłosza i Mikołaja od kilku miesięcy zamyka się w murach szpitala, mimo że chłopcy są zdrowi. Sprawa w sądzie dzieci toczy się w dalszym ciągu, rodzice na ten moment mają ograniczoną władzę rodzicielską. Starszy z braci ma 2 lata i 7 miesięcy, młodszy - 15 miesięcy. Do poznańskiego szpitala trafili po interwencji domowej. Miejski ośrodek pomocy rodzinie szuka im nowego domu w Internecie. Te nietypowe metody poszukiwań sprawdziły się wcześniej w Łodzi. Jeżeli nie jest się skutecznym, to prawda, którą się posługujemy, nie jest aktualna, a nam pokazało, że Facebook jest skuteczny. W szpitalach w całej Polsce przebywa blisko 650 dzieci, które nie mają domu. Kilkanaście dni temu wypisaliśmy takie dziecko, które było tu pół roku, ale udało się znaleźć rodzinę zastępczą. Rzadko zdarza się znaleźć opiekę szybciej. Totalne zaburzenie poczucia bezpieczeństwa. Taki pobyt w szpitalu bez bliskich to ogromna trauma. To dziecko nie śpi w swoim łóżku, nie jest w swoim pokoju, nie bawi się swoimi zabawkami. Jest też inne ryzyko. Potencjalnego zakażenia, do którego może dojść w warunkach szpitalnych. W niektórych szpitalach nawet co dziesiąte łóżko zajmują zdrowe dzieci z chorą sytuacją rodzinną. My nie wyrabiamy z miejscem dla chorych małych pacjentów. W Polsce mamy ponad 35 tys. rodzin zastępczych. To kropla w morzu potrzeb. Często rodzice sami mają takie wątpliwości, czy będą dobrym rodzicem, czy będą mogli pokochać to dziecko. By zostać rodzicem zastępczym, trzeba spełnić szereg warunków. Przejść proces diagnostyczny, wizyty specjalistów aby sprawdzić warunki domowe. A po 6 tygodniach szkolenia otwiera się szansa na stworzenie szczęśliwej rodziny zastępczej. Przesmyk suwalski w centrum zainteresowania Aleksandra Łukaszenki. Podczas spotkania z dowództwem wojskowym dyktator zakomunikował, że siły białoruskie będą musiały stawić czoła krajom bałtyckim i zdobyć kawałek terytorium północno-wschodniej Polski. Czy to tylko strachy na Lachy? Alaksandr Łukaszenka tuż przy granicy z NATO. Sprawdza stan armii i mówi o możliwych prowokacjach na granicy ze strony Sojuszu. Oni ciągle kłapią o tym korytarzu suwalskim. Ile kilometrów jest do Rosji, do obwodu kaliningradzkiego, od naszych granic? W linii prostej to 42 km, a wzdłuż granicy około 90. Tyle co nic. W tym momencie będziesz musiał stawić czoła krajom bałtyckim. I części Polski. Przesmyk suwalski to newralgiczny obszar na mapie NATO w przypadku rosyjskiej agresji. Takie groźby padają nie po raz pierwszy. I myślę, że to też była wiadomość skierowana do obywateli Rosji, jak i Białorusi, że Białoruś jest w razie czego w stanie bronić granic państwa związkowego. O wzmacnianiu bezpieczeństwa wschodnich granic Sojuszu mówił dziś w Rydze szef polskiego MSZ. I apelował o dalszą pomoc dla Ukrainy. Polska i Łotwa włączyły się też do czeskiej inicjatywy amunicyjnej, myśmy zadeklarowali już poprzednio znaczącą sumę, w ostatnich 48 godzinach nasz polski wkład, zapadła decyzja, że będzie jeszcze podwojony. W jej ramach Kijów może otrzymać nawet 1,5 mln sztuk amunicji artyleryjskiej. Dwa razy więcej, niż zakładano. Tak donosi agencja Bloomberg. Z kolei Francja, by wesprzeć Ukrainę i wzmocnić swoją armię, gotowa jest nawet przestawić przemysł w tryb wojenny. Po raz pierwszy nie wykluczam wykorzystania tego, na co pozwala prawo. To znaczy jeśli sprawy nie idą zgodnie z planem pod względem tempa produkcji i czasu realizacji, skorzystać z prawa do ustalania priorytetów. Chodzi o potencjalne wykorzystanie personelu i zasobów, także prywatnych firm, na rzecz produkcji broni. Imperium zła się odradza, ale musi mieć jedną wielką świadomość, że nie opłaca się Polski zaatakować. Dziś szef BBN Jacek Siewiera stwierdził, że w Polsce powinny rozpocząć się rozmowy nad obowiązkową służbą wojskową. Tysiące Węgrów znów na ulicach Budapesztu. Domagają się dymisji głównego prokuratora, a także premiera Viktora Orbana. W tle - skandal korupcyjny. Silny sprzeciw głośno wybrzmiał na ulicach Budapesztu. Demonstrujący domagają się odwołania premiera Viktora Orbana i prokuratora generalnego Petera Polta. Polt nie ma prokuratury pod kontrolą. To punkt zapalny. Peter Magyar, mąż byłej już minister sprawiedliwości, opublikował nagranie ze stycznia ubiegłego roku, które miałoby pogrążyć władzę. Zasugerowali prokuratorom, co powinno zostać przeredagowane, ale nie wszystko zostało zrealizowane. Chodzi o polityków oskarżonych o korupcję. Przedstawiciele rządu, w tym wiceminister sprawiedliwości, mieli sugerować, które fragmenty akt sądowych w ich sprawie należy usunąć. Jest to prawdopodobnie największy skandal polityczny i prawny w ostatnich 30 latach od upadku komunizmu. Nie ma już uczciwości. Chodzi o ich biznes, za który płacimy my, podatnicy. To musi się skończyć. Była minister twierdzi, że nagranie zostało zarejestrowane pod przymusem i oskarża byłego męża o przemoc domową. Szok. Peter Magyar naprawdę to zrobił. Szantażował mnie przez ponad rok. Po kryjomu nagrał swoją byłą małżonkę, mnie, w naszym wspólnym domu, a teraz wykorzystał to do celów politycznych. Takiemu człowiekowi nie można ufać. Na razie ufa mu powyżej 10% wyborców, co stanowi jeden z lepszych wyników wśród partii opozycyjnych. Wreszcie pojawiła się postać, która zwraca uwagę na obecną sytuację: nasz system polityczny, nadużycia i fakt, że powoli gotujemy się jak żaby i nie zdajemy sobie sprawy, że będziemy zupą. Nadszedł czas, aby to powstrzymać. Choć polityk też do niedawna był związany z rządzącym Fideszem. Teraz chce zostać twarzą węgierskiej opozycji. Ten fenomen Magyara trzeba obserwować, bo najwyraźniej wyrwał się Orbanowi spod kontroli. Viktor Orban i ludzie ze środowiska władzy na razie milczą. Gdy pod parlamentem protestowano, premier śledził mecz towarzyski między Węgrami a Kosowem. Festiwal Dwa Teatry, prezentacja słuchowisk radiowych i spektakli telewizyjnych TVP i Polskiego Radia wraca do Sopotu. W 2019 roku odbyła się XIX edycja. Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa festiwal przeniesiono do Zamościa. Według organizatorów była to decyzja polityczna. Informacja zbiega się z wyjątkowym świętem. Na całym świecie obchodzony jest dziś bowiem Międzynarodowy Dzień Teatru. Poważnie mówię i nie żartuję. Teatr Telewizji to zjawisko unikatowe w skali światowej. Przez lata każda premiera gromadziła wielomilionową widownię. Święto niezależnej kultury. Serce najlepszych spektakli i słuchowisk od ponad dwóch dekad bije na festiwalu "Dwa Teatry", który wraca do domu. Jego powrót do Sopotu był dla nas tak jasny jak to, że świeci dzisiaj słońce. Ostatni weekend czerwca. To oficjalne. Jest już umowa na 5 lat. Bardzo często, mówiąc o mediach publicznych, mówi się o pojęciu misji. Wszyscy o tym dużo mówią, a mają problem z określeniem, czym ta misja jest, a misja jest chociażby Teatr Telewizji, który powinien być największą sceną teatralną w Polsce i będzie. A na tej scenie, ale również w Sopocie m.in. "Zapiski z wygnania" w reżyserii Magdy Umer. Wypowiadam się w imieniu wielu ludzi, którzy uważają, że to, co stało się w marcu '68 roku, było niesprawiedliwe, było krzywdzące. Dlatego że to jest temat wiecznie żywy. Jest wiecznie jątrzącą się raną w naszym kraju. Premierowo spektakl zobaczyć będzie można 6 maja w telewizyjnej Jedynce. W trakcie "Dwóch Teatrów" nie zabraknie też głośnego musicalu "1989" Teatru im. Słowackiego w Krakowie oraz "Cudzoziemki" Teatru Polskiego w Poznaniu. Cały maj w Teatrze Telewizji będzie premierowy. Te premierowe spektakle będą pokazywane, ale również spektakle z początku sezonu. Równie bogata jest propozycja Polskiego Radia. W końcu "Dwa Teatry" to także festiwal wspaniałych słuchowisk. Chcielibyśmy wpuścić też słuchaczy do kuchni, pokazać im, jak ta magia się tworzy. Bo radio to teatr wyobraźni. Ale to nie koniec. Dwa Teatry to również wiele imprez towarzyszących. To jeden z najrzadszych zabiegów kardiochirurgicznych: retransplantacja serca, czyli ponowny przeszczep narządu, który przestaje pracować. Zespół w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeprowadził pierwsza taką operację u dziecka. 13-letni Michał czuje się dobrze i święta spędzi w domu. Michał jest niecały miesiąc po przeszczepie serca. To trzecie serce w jego 13-letnim życiu. I od pierwszych chwil działa sprawnie na OIOM-ie. Po dwóch dniach zacząłem chodzić, bo już nie chciało mi się cały czas siedzieć na łóżku. Chłopiec urodził się z wadą serca - kardiomiopatią restrykcyjną. Ale zanim to wykryto, minęło kilka lat. Po Michale nic nie było widać. To było naprawdę zdrowe dziecko. Dwa lata temu Michał miał pierwszy przeszczep serca. Jednak już po kilku miesiącach jego organizm zaczął je odrzucać. To się czasem zdarza, ale u Michała zaczęło się wyjątkowo szybko. Nagle zaczął mieć objawy niewydolności, zaczął się męczyć, okazało się, ze nie jesteśmy w stanie mu tego narządu uratować. Do drugiego przeszczepu serca był przygotowywany przez ponad rok. I jeszcze bardziej wyczekiwany. Wiedziałam, że jest jeszcze gorzej niż przed pierwszym. Ja widziałam zmęczenie Michała. Ja mu musiałam buty wkładać. On nie miał siły na nic. Retransplantacje serca częściej przeprowadza się u dorosłych, u dzieci są bardzo rzadkie. Na świecie to zaledwie 3% pacjentów po przeszczepie. Po wcześniej usuniętym sercu kardiochirurdzy mają mniej tkanek, które mogą ponownie zespolić. To jednak przyszłość kardiochirurgii, bo średni czas życia przeszczepionego serca to 20 lat, choć rekordziści żyją ponad 30. Retransplantacje dają nadzieję dzieciom, które wiedzą, że ten czas życia jest ograniczony do tego, żeby dostać kolejne 20-30 lat życia. Michał, tak jak wszyscy po przeszczepie, będzie musiał restrykcyjnie brać leki zapobiegające odrzutowi. I ma szansę wrócić do aktywności sprzed choroby. Wielka role w tym odgrywają psycholodzy. Chodzi o to, żeby pacjent po wyjściu ze szpitala wrócił do pełni dobrostanu i jakości życia nie tylko w aspekcie somatycznym, ale tez psychologicznym. Wszystkie badania wskazują, że pacjent ma się dobrze. Jeśli chodzi o nowe serce Michała, to wyniki są bardzo dobre i wydaje się, że będzie długo funkcjonowało. Chłopak ma już plany na przyszłość. Chce zostać kucharzem. Nie wiedziałem, że życie po przeszczepie może być takie fajne. W 19.30 to już wszystko, za chwilę w TVP INFO Debata Warszawska, a o 20.15 w Jedynce program Reporterzy. Do zobaczenia.