Koniec z rosyjskim gazem. Polska miała wstrzymać import do końca roku. Stało się to już teraz. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska. Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie. Przygotowywaliśmy się przez lata do bezpieczeństwa energetycznego. Polska poza zasięgiem rosyjskiego szantażu gazowego. Do czasu uruchomienia Baltic Pipe możemy gaz nabywać z każdego kierunku. Okupanci nadal prowadzą "działania filtracyjne" przeciwko ludności cywilnej. Ukraina szykuje się na rosyjski atak ze strony Naddniestrza. Powód jest jasny: destabilizacja sytuacji w regionie. Zagrożenie Mołdawii. Firma miliardera wysłała załogową misję w kosmos. Bardzo bym chciał, żeby był niedługo jakiś astronauta z Polski. Rosjanie wstrzymali dostawy gazu do Polski. Gazprom zrobił to, bo Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie uległo szantażowi Władimira Putina i odmówiło zapłaty za surowiec w rublach. Mimo to nie ma przerw w dostawach do polskich odbiorców, bo rząd od kilku lat uniezależniał Polskę od dostaw z Rosji. Rosjanie rano wstrzymali dostawy gazu do Polski. Lecz w kuchenkach, kotłach i urządzeniach przemysłowych nie zabrakło błękitnego paliwa. W tej chwili nie istnieje niebezpieczeństwo przerwania czy ograniczenia dostaw gazu do odbiorców krajowych. Bo polski rząd od dawna liczył się z ryzykiem przerw w dostawach z Rosji. Wygasający za kilka miesięcy kontrakt jamalski i tak nie byłby przedłużany, a gaz z Rosji zostanie zastąpiony dostawami z Norwegii przez gazociąg Baltic Pipe, którego budowa jest na ukończeniu. Rosjanie jedynie przyspieszyli odejście Polski od ich surowca. Polska stała się niezależna gazowo od Federacji Rosyjskiej. Żaden szantaż nam nie grozi. Dzisiaj pokazujemy, czym jest odpowiedzialna, długofalowa polityka. Dostawy skroplonego gazu zapewnia Polsce terminal w Świnoujściu, zbudowany dzięki decyzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Poza tym operator sieci przesyłowej dysponuje połączeniami gazowymi z sąsiadami. Tzw. interkonektory działają na granicy z Niemcami i Czechami, a za kilka dni zostanie oddane do użytku takie połączenie z Litwą. Polacy czekają też na doprowadzenie gazociągu do granicy przez Słowaków. W związku z tym możemy tak naprawdę kupować każdy gaz, który pojawi się w Europie, czy to z morza, czy to z jakiegoś rurociągu, czy to z Turcji, czy z Bliskiego Wschodu, czy z północnej Afryki. Ten gaz, mówiąc prosto, krąży w europejskiej sieci gazowej i się nim handluje. Polskie magazyny gazu są wypełnione w blisko 80% i są w polskich rękach. To w Europie rzadkość, bo w wielu zależnych od Rosji państwach strategiczne rezerwy kontroluje Gazprom, a magazyny są wypełnione jedynie w kilkunastu procentach. Moskwa wstrzymała dostawy gazu do Polski, bo Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo odmówiło zapłaty rachunków w rublach. Gazprom żądał tego na podstawie dekretu Władimira Putina. Ten dekret nas nie obowiązuje. Umowa z Gazpromem zakłada rozliczenia w dolarach i żądanie zmiany waluty jest złamaniem warunków kontraktu z polskimi operatorami, którzy podejmą w tej sprawie kroki prawne. Wierzę w to głęboko, że wyegzekwują stosowne odszkodowania od strony rosyjskiej, od Gazpromu za naruszenie zasad umowy. Uniezależnienie naszej części Europy od gazu z Rosji było jednym z tematów wizyty prezydenta w Pradze. Andrzej Duda spotkał się z premierem i prezydentem Czech. Szef czeskiego rządu Petr Fiala poinformował, że przyjedzie do Warszawy, by negocjować warunki budowy gazociągu, którym jego państwo mogłoby sprowadzać surowiec importowany przez Polskę drogą morską. Rezygnacja z rosyjskiego gazu może przejściowo wywołać rynkowe turbulencje w Europie. Nie przełożą się jednak bezpośrednio na rachunki odbiorców wrażliwych, dla których taryfy są urzędowo regulowane. Odbiorcy indywidualni, spółdzielnie, wspólnoty, organizacje prowadzące działalność pożytku publicznego, szpitale, szkoły. To wszystko obowiązuje w tym roku. Tę ochronę taryfową będziemy przedłużać do roku 2027. Rosjanie, którym nie udało się pokonać Ukrainy, szukają nowych możliwości, by osłabić obronę tego kraju. Wiele wskazuje na to, że próbują do wojny wciągnąć rosyjskich żołnierzy z Naddniestrza, leżącego w granicach Mołdawii pseudopaństwa nieuznawanego przez świat. W Kijowie jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Czy Ukraińcy są przygotowani na taki scenariusz? Prezydent Zełenski mówi, że Ukraińcy mają świadomość, że głośne wybuchy w centrum Naddniestrza i na pograniczu to jasny sygnał, że Rosjanie próbują wciągnąć te republikę do wojny z Ukrainą. Ale Ukraińcy są gotowi na ten scenariusz. Według danych ukraińskiego wywiadu, żołnierze z Naddniestrza nie rwą się do wojny. Seria incydentów w Naddniestrzu nie umknęła uwadze ani politykom Zachodu, ani władzom w Kijowie. Rosyjskie prowokacje mają jedno jasne podłoże. Ich siły specjalne tam działają, to nie są fake newsy. Powód jest jasny - destabilizacja sytuacji w regionie. Zagrożenie Mołdawii i pokazanie, że jeśli Mołdawia poprze Ukrainę, to będą takie lub inne kroki. Tym bardziej że według ukraińskich sił zbrojnych rosyjskie ataki na południu w ciągu ostatnich dni wycelowane są głównie w infrastrukturę drogową łączącą kraj z ukraińską częścią Besarabii. Zniszczono m.in. jedyny most łączący Odessę z tym regionem, co mogłoby utrudnić obronę przy ewentualnej inwazji rosyjskich oddziałów z terytorium Naddniestrza. Ofensywa w Donbasie - nazywana już krwawym marszem - nie przynosi żadnych rozstrzygnięć. Wprawdzie Rosjanie mieli zdobyć kilka niewielkich miejscowości w okolicach Siewierodoniecka, ale te zdobycze to efekt taktycznego odwrotu sił ukraińskich. Jesteśmy na naszej ziemi. Nie ma dla nas odwrotu, ale większość Rosjan nie rozumie, co tu robią, gdyby niektórzy z nich mieli mózg, zrozumieliby, że są mordercami i okupantami. W Mariupolu mimo zapowiedzi o wstrzymaniu szturmu na Azowstal wciąż lecą bomby i rakiety. Kreml miał zgodzić się na utworzenie korytarza przez Czerwony Krzyż i ewakuację cywilów, ale nikt w te obietnice nie wierzy. W kierunku Mariupola nieprzyjaciel prowadzi zmasowany ogień i blokuje nasze jednostki na terenie zakładu Azowstal. W mieście okupanci nadal prowadzą "działania filtracyjne" przeciwko ludności cywilnej. Równolegle ukraińskie siły prowadzą kontrofensywę czy raczej kontruderzenia na północy i południu kraju. W okolicach Chersonia i Charkowa wyzwalane są kolejne miasteczka. Kijów ma też pełne wsparcie Zachodu, który dostarcza na Ukrainę kolejne transporty broni. Waszyngton jasno nakreślił cele pomocy. Celem USA w tej wojnie jest zwycięstwo Ukrainy i osłabienie Rosji do tego stopnia, żeby nie była w stanie w najbliższych latach podjąć tego typu działań przeciwko żadnemu krajowi, jak ta wojna toczy się na Ukrainie. Ukraina już ma zdolności do atakowania rosyjskich pozycji nie tylko na linii frontu, ale i głęboko za nim. Choć oficjalnie nikt nie potwierdza, by Kijów miał cokolwiek wspólnego z jakimkolwiek z pożarów, które wybuchają seryjnie w Rosji, płoną strategiczne cele. Rano ogień objął kolejny skład amunicji w Biełgorodzie. "To nie są ludzie". Tak o Rosjanach mówią Ukraińcy, którzy doświadczyli ich bestialstwa. Tylko w ciągu ostatnich 2 tygodni zostało zgłoszonych kilkaset gwałtów na dzieciach i dorosłych - informuje ukraiński rzecznik praw człowieka. Tortury i morderstwa ludności cywilnej stały się dla Rosjan makabrycznym standardem. Uprzedzamy - relacje są drastyczne. Bez względu na wiek i płeć dzicz w rosyjskich mundurach gwałci dorosłych i dzieci. To nie są odosobnione przypadki. Co najmniej jedną z ofiar jest noworodek. W ciągu kilkunastu dni ponad 400 ofiar postanowiło zgłosić gwałty, których dopuścili się Rosjanie. Ich prawdziwe oblicze słychać w rozmowie żołnierza Putina z żoną. Rosjanin został zidentyfikowany i schwytany przez Ukraińców. Kiedy gwałty są stosowane jako metoda tortur, zastraszania, terroru, żeby wysłać informację do Ukraińców, stają się bronią wojenną. Do gwałtów dochodzi najczęściej grupowo i publicznie. Widać więc, że Rosjanie dokonują tych zbrodni na rozkaz. Żeby doprowadzić do tego, aby definitywnie przestali walczyć z Rosjanami. Efekt jest całkowicie odwrotny i to widzimy każdego dnia. Tam, gdzie pojawiają się Rosjanie, dochodzi do ostrzału szpitali, mordowania ewakuowanych cywilów, wywózek i torturowania jeńców. Nie wiesz, co będzie jutro, bo nie jesteś w stanie zrozumieć, co wydarzy się za minutę. Tylko w wyzwolonym miasteczku Trościaniec na północy Ukrainy znaleziono kilkanaście miejsc, w których rosyjskie wojska torturowały cywilów. Robią to celowo. Chcą zastraszyć ludzi, wywołać panikę. Do kwietnia było więcej ofiar cywilnych niż wojskowych. To oczywiste ludobójstwo. Bucza, Charków, Mariupol - miast, w których Rosjanie dokonują niewyobrażalnych zbrodni, jest o wiele więcej. W ostrzale Odessy ten mężczyzna stracił 3-miesięczną córkę i żonę. Była wspaniałą matką, przyjaciółką, była idealna. Taki dar można otrzymać od Boga tylko raz. Moskwa, nie licząc się z żadnym prawem, używa amunicji fosforowej, która, spadając, wywołuje pożar. Ognia nie da się ugasić. Broń została użyta m.in. w Awdijiwce w obwodzie donieckim. Bomby kasetowe zostały użyte przez Rosjan już wiele razy. Ładunki wybuchają nad celem, rozrywając się na kilkaset mniejszych ładunków. Sieją spustoszenie w promieniu 100 m. Taka broń jest kierowana na Ukraińców, na cywilów. To nieludzkie. Zbierali informacje o polskim wojsku, stanie kadrowym jednostek i wyposażeniu. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Celne decyzje sprzed lat rozbroiły gazową broń Putina. Po raz pierwszy Polak poprowadzi półfinał Ligi Mistrzów. Strażacy ochotnicy z województwa warmińsko-mazurskiego wzbogacą się o 19 nowych wozów. Dziś w Olsztynie wręczone im zostały promesy na zakup nowych samochodów. Kiedy rozlega się ten dźwięk, strażacy ochotnicy już wiedzą, że za moment ruszą do akcji. Rzucają wszystko i biegną na ratunek. Spotykamy się z różnymi zdarzeniami, niekiedy są to wypadki śmiertelne, niekiedy wyjeżdżamy do miejscowego zagrożenia, a czasami są to zwykłe pożary traw. Strażaków z OSP Osowiec z najbliższą jednostką Państwowej Straży Pożarnej dzieli prawie 13 km. Jeżeli jesteśmy alarmowani w okolice obwodnicy Osowca czy Turawy, Jeziora Dużego czy Jeziora Srebrnego, oczywiście zawsze jesteśmy pierwsi. Bogu na chwałę, ludziom na ratunek - ta dewiza przyświeca im każdego dnia. Często z narażeniem własnego życia, są gotowi pomagać innym. Dlatego tak ważne jest wsparcie finansowe. Strażakom ochotnikom z warmińsko-mazurskiego zostały wręczone promesy na zakup 19 nowych wozów strażackich. Ten rok to ambitny program - 19 samochodów na kwotę łączną ponad 13,8 mln zł. Z budżetu państwa, z tych źródeł, o których wspomniałem, otrzymaliśmy ponad 8,1 mln zł. Ochotnicza straż pożarna to bardzo ważny element każdej miejscowości. W Polsce działa ponad 15 tys. jednostek OSP. A wartość służby strażaków ochotników jest wręcz nieoceniona. Ochotnicza straż pożarna to jest absolutny fenomen na światową skalę, to jest prawdziwy przykład społeczeństwa obywatelskiego, symbol bezinteresownej służby. Barbarzyństwo Rosjan nie omija również najbardziej bezbronnych - dzieci. Jak podaje prokuratura generalna Ukrainy, od początku rosyjskiej inwazji zginęło ich co najmniej 217. Okrucieństwo wojny dotyka też najmłodszych zmagających się z najpoważniejszymi chorobami. 15-letnia Ewa pochodzi z Kijowa i od 8 miesięcy zmaga się z nowotworem - RMS lewego ramienia. Tydzień po wybuchu wojny wraz z mamą, w ramach międzynarodowego projektu, trafiły do Fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową, by móc kontynuować leczenie w Polsce. Czujemy się tu bezpieczne. Córka dostała leczenie, mamy gdzie mieszkać. Jesteśmy pod dobrą opieką, za co jesteśmy ogromnie wdzięczne. Nie pragną wiele. Marzą o spotkaniu z najbliższymi. O powrocie do domu i dokończeniu leczenia. Żeby wrócić do domu i żeby nastał pokój. Historii takich jak ta jest więcej. W pomoc włączyła się Polska Fundacja Narodowa. Wraz z Fundacją Herosi, wraz z Polskim Towarzystwem Onkologii i Hematologii Dziecięcej w ramach programu "Save Ukraine" wsparliśmy ośrodek, który przyjmuje dzieci leczone onkologicznie. Aby leczenie rozpoczęte jeszcze na Ukrainie mogło być kontynuowane, najmłodsi pacjenci trafiają do ośrodka w Bocheńcu, w którym udzielana jest im niezbędna pomoc. Tam po spotkaniu z lekarzem, z personelem medycznym dzieciaki kierowane są na dalsze leczenie do odpowiednich klinik zarówno w Polsce, jak i Europie Zachodniej. Mimo ogromu cierpienia, przez jakie przechodzą, wiedzą, że są pod dobrą opieką, że są bezpieczni, i wiedzą, że kontakt z nami nie jest tylko na czas ewakuacji, przekroczenia granicy, ale doprowadzenia do docelowej kliniki, jak i do stałego kontaktu. Od początku wojny ewakuowano już prawie 900 pacjentów leczonych onkologicznie, z czego 246 przebywa w Polsce. 63 dni wojny, niemal 3 mln uchodźców, którzy przekroczyli polską granicę i ani eurocenta dodatkowego wsparcia dla Polski, która pomaga Ukraińcom. Komisja Europejska twierdzi, że niewiele może, bo musi wszystko policzyć. Na razie to Polska musi liczyć na siebie, a Ukraina, wbrew zapewnieniom szefowej Komisji, też musi liczyć na przyjaciół. Gdy Rosja najechała Ukrainę, uchodźcom serca i domy otworzyli Polacy, państwo upraszczało procedury i kierowało strumień pieniędzy tak, aby szybko pomóc. Po pierwszym szoku przyszedł czas, aby poszkodowanych Europejczyków wsparły środki unijne. Z zadziwieniem przyjmuję spokój urzędników unijnych, w tym pana komisarza Hahna, który mówi, że Komisja zrobiła do tej pory wszystko, co było w jej możliwościach, to znaczy uelastyczniła możliwość finansowania tego problemu ze środków, które przyznano wcześniej. Komisja Europejska zezwoliła na finansowanie pobytu ukraińskich uchodźców w Polsce poprzez przesuwanie niewykorzystanych funduszy z polityki spójności oraz z unijnego funduszu na zwalczanie bezpośrednich skutków pandemii. Lecz te pieniądze Polska miała zagospodarować w inny sposób. Dodatkowych Komisja na razie nie zaplanowała. Mimo takich zapewnień w Kijowie. Obiecuję panu prezydentowi, że dobrze zajmiemy się uchodźcami, dopóki nie będą w stanie wrócić bezpiecznie do domu. Polska policzyła, że do końca roku na pomoc dla uchodźców z Ukrainy wydamy 11 mld euro. W kuluarach można nawet słyszeć takie opinie, że "niech się udławią tymi uchodźcami", czyli liczenie po cichu, że ciężar przyjmowania uchodźców nas przygniecie, my nie damy mu rady, a oni nie będą dawać pieniędzy, właśnie żeby tak się stało. W trakcie kryzysu migracyjnego w 2015 r. Grecja dostała na utrzymanie imigrantów 4,5 mld euro. Turcja, która nawet nie jest krajem unijnym, aż 6 mld euro. Myśmy wydali w tej chwili na tę pomoc ponad 8 mld. Dalej będzie jeszcze więcej i UE powinna się dołożyć na zasadzie solidarności. Wtedy solidarnie w planach KE każdy przyjęty imigrant był wyceniany na 7 tys. euro, a nieprzyjęcie miało być karane kwotą 250 tys. euro. Dziś Unia proponuje Polsce zabieranie pieniędzy przeznaczonych wcześniej na inne unijne projekty. Na uchodźcę miałoby przypadać 40 euro tygodniowo. UE, nie okazując solidarności, nie wspierając polskich władz i polskiego społeczeństwa w tym zaszczytnym zadaniu, w gruncie rzeczy sprzeniewierza się wartościom, które sama deklaruje. 7 lat temu to zachód Europy musiał mierzyć się z problemem głównie ekonomicznej imigracji z Bliskiego Wschodu i Afryki. Dziś nasza część kontynentu, wspierając europejskich uchodźców wojennych, na unijną solidarność ciągle musi czekać. Trwa kolejny dzień rozmów kontrolerów ruchu lotniczego z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. Jak informuje rząd, porozumiano się w kwestiach bezpieczeństwa, jednak nadal głównym elementem sporu są zarobki. Kontrolerzy ze stolicy wnioskują o 80 tys. zł miesięcznie, a na to po koronakryzysie PAŻP nie stać. Ewentualny brak porozumienia kontrolerów z PAŻP martwi podróżujących z Warszawy. Pewnie, że może być ciężej latać. Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia i będzie wszystko dobrze. Ucierpią nie tylko pasażerowie warszawskich lotnisk. Zgodnie z prawem przewoźnicy za odwołany lot muszą zwrócić pieniądze. Rozmowy między kontrolerami a PAŻP trwają od kilku dni. Strona rządowa przyjęła 24 postulaty dotyczące bezpieczeństwa, które były zgłaszane przez kontrolerów. One zostały podpisane przez szefową PAŻP, teraz są negocjacje finansowe. Podwyżki żądają warszawscy kontrolerzy, którzy - jak wynika z danych międzynarodowej organizacji Eurocontrol - są jednymi z najlepiej opłacanych w Europie. Wyższe stawki występują jedynie w Belgii, Niemczech i Holandii. Potwierdziła to Komisja Europejska w liście, do którego dotarliśmy, do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej koszty zatrudnienia w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej są drugie najwyższe w Europie. Przykładowo średnie zarobki brutto kontrolera w Niemczech wynoszą w przeliczeniu nieco ponad 40 tys. zł. W Wielkiej Brytanii - niecałe 25 tys. We Francji - 20,5 tys., a w Czechach - niecałe 13 tys. zł. Tak podaje "Business Insider". Pensje kontrolerów w Warszawie zbliżały się do 40 tys. zł. Jak informuje ministerstwo, pracownicy żądają 80 tys. zł miesięcznie. Takich możliwości PAŻP nie ma. Kierownictwo Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej zaproponowało kwotę godną, bo uważamy chyba wszyscy, że kwota 55 tys. zł jest godne. Jak wskazuje minister Adamczyk, Polska w czasie rosyjskiej agresji na Ukrainę staje się europejskim hubem, przez który dostarczana jest pomoc. Dzisiaj szczególnie zależy nam na tym, aby utrzymać ruch lotniczy na dotychczasowym poziomie. Jeżeli ruch lotniczy będzie w sposób istotny zaburzony, to tak naprawdę powody do zadowolenia będzie miała tylko jedna strona. W negocjacjach zdaniem publicystów nie pomaga pełnomocniczka kontrolerów Anna Garwolińska. Kobieta w mediach społecznościowych propaguje wulgarne treści przeciwko obecnemu rządowi. Garwolińska wymieniała nawet trujące rośliny w kontekście ministra Janusza Cieszyńskiego. Pełnomocniczka kontrolerów chwali się znajomością z politykami opozycji, m.in. z Donaldem Tuskiem. w przypadku kontrolerów nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie, ponieważ wybór takiego współpracownika, tak zaangażowanego politycznie, na pewno nie ułatwia rozmów i nie ułatwi też Polakom zrozumienia, na czym protest kontrolerów polega. Dywersyfikacje dostaw energii to proces, który polski rząd realizuje od lat. Gazoport w Świnoujściu działa pełną parą, a już pod koniec roku gotowy będzie gazociąg z Norwegii - Baltic Pipe. W obecnej sytuacji właśnie te inwestycje, przeciwko którym nieraz wstępowała opozycja, okazały się kluczowe. Gazoport w Świnoujściu czy gazociąg Baltic Pipe. To realne i przede wszystkim długoterminowe wzmocnienie naszej suwerenności energetycznej. To szczególnie ważne właśnie teraz, kiedy Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Polski. My możemy teraz śmiało spojrzeć Polakom w oczy i powiedzieć: Tak, byliśmy przygotowani, przygotowaliśmy Polskę na trudne czasy, prowadzimy suwerenną politykę. Dążenie do suwerenności energetycznej i dywersyfikacja dostaw surowców to realizacja testamentu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mowa nie tylko o budowie pierwszego w basenie Morza Bałtyckiego gazoportu. Prezydent Lech Kaczyński skonstruował także pomysł na budowę korytarza transportu ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego, z Azerbejdżanu przez Gruzję i Ukrainę do Polski. To maj 2007 roku i szczyt energetyczny w Krakowie. Okazało się, że nasza aktywność na południowy wschód od Polski okazała się aktywnością skuteczną. Już 5 miesięcy później w Wilnie prezydenci Polski, Litwy, Ukrainy, Azerbejdżanu i Gruzji podpisują porozumienie. Projekt zakłada przedłużenie z Ukrainy do Polski istniejącego już rurociągu Odessa-Brody. W każdym tego rodzaju projekcie będą kłopoty, ale nie powinny one przesłaniać podstawowego celu. Jakim jest to, aby Europa była energetycznie niezależna. Prezydent Lech Kaczyński dążył do uniezależnienia Polski oraz Europy Środkowo-Wschodniej od rosyjskich surowców energetycznych także na szczytach w Łańcucie, Brnie czy Baku. Lech Kaczyński doskonale rozeznał Rosję. Wiedział, jaka jest polityka Kremla realnie. Umiał ją odczytać w perspektywie wieloletniej i podjął działanie. I właśnie dlatego - zdaniem publicystów - Kremlowi zależało na wyeliminowaniu go. Lech Kaczyński po prostu obserwował to, co widział wokoło, widział zagrożenie i dlatego ostrzegał. Rosjanie wielokrotnie używali gazu jako broni geopolitycznej. Jako broni do ustanawiania swoich rządów, do przewracania sytuacji politycznej. W 2009 roku przekonała się o tym Polska, kiedy w wyniku wstrzymania tranzytu przez Ukrainę gaz przestał trafiać do Polski. Mimo to w następnych latach Donald Tusk, tak samo jak kilka lat wcześniej Leszek Miller... Od samego początku kontrakt był bardziej pomysłem propagandowym niż realną próbą dywersyfikacji. ...nie doprowadził do budowy gazociągu z Norwegii. Mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że my tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy, w związku z tym polski rynek jest za mały dla Norwegii, żeby inwestować w tak potężne przedsięwzięcia, jakim byłby gazociąg. Baltic Pipe jeszcze w tym roku - kilka tygodni przed napaścią Rosji na Ukrainę - krytykował również Waldemar Pawlak. To rząd PO-PSL podpisał niekorzystną dla Polaków umowę gazową z Rosją. Wystarczy zadać sobie pytanie, gdzie my byśmy byli teraz bez gazoportu, którego inicjatorem był śp. prezydent Lech Kaczyński. Gdzie my byśmy byli, gdyby nie inicjatywa dywersyfikacji dostaw energii poprzez uruchomienie Baltic Pipe. A co, panu gaz rosyjski się źle pali w kuchence gazowej czy w piecu? Bez przeprowadzonej dywersyfikacji ten gaz dziś by się nie palił. Ta podróż potrwa mniej więcej 16 godzin, chociaż na powrót do domu będzie trzeba poczekać jeszcze pół roku. Z Florydy wyruszyła 4. komercyjna misja załogowa NASA. Współpraca z firmą SpaceX sprawiła, że rosyjskie rakiety Sojuz stają się dla Zachodu zbędne. Na miejscu, w Kennedy Space Center, start obserwowała Joanna Pinkwart. 2 kobiety, 2 mężczyzn i podróż na 420 km nad powierzchnię ziemi. Po raz pierwszy misją dowodzić będzie Europejka. We Włoszech jest ogromne zainteresowanie tą misją. Jesteśmy bardzo dumni z Samanty. To już jej 2. misja i są ogromne oczekiwania dotyczące tych jej kolejnych 6 miesięcy w kosmosie. Na fali jej sukcesu coraz więcej kobiet chce zostać astronautkami. W tej chwili w Europejskiej Agencji Kosmicznej jest 8 podań Polek. Ale i 14 podań Polaków. Bardzo bym chciał, żeby był niedługo jakiś astronauta z Polski, i jestem pewien, że niedługo się to zdarzy. Mamy podania z waszego kraju, ale w ogóle poziom wszystkich aplikujących do agencji jest w tym roku bardzo wysoki. Na ziemi członkom załogi niemal do samego startu towarzyszy rodzina. Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej astronauci nie mają wyboru - nieustannie przebywają razem. Atmosfera w załodze jest bardzo ważna i myślę, że zawsze odpowiada za nią dowódca. A Samanta ma naprawdę świetny styl przywództwa. Przed europejską dowódczynią niełatwe zadanie. Oprócz swojej zwykłej pracy astronautki będzie dowodzić zespołem, w którym jest 3 rosyjskich kosmonautów. Ale nawet gdy na Ziemi trwa wojna, w kosmosie nie może być mowy o konflikcie. Szef Roskosmosu groził, że jeśli Zachód nie wycofa sankcji, Rosja rozmontuje swoje części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Demokratyczny świat na zmiany w kosmicznej współpracy jest gotowy. Podjęliśmy decyzje - wraz ze wszystkimi członkami Europejskiej Agencji Kosmicznej, a jednym z ważnych jej członków jest Polska, która wysłała bardzo jasną wiadomość, co trzeba zrobić - że musimy zawiesić naszą współpracę z Rosją, którą budowaliśmy przez wiele dekad. Europejska Agencja Kosmiczna zapowiedziała też wsparcie Ukrainy z orbity - m.in. przez monitorowanie satelitarne terenu. Już dziś po raz 1. w historii polski sędzia poprowadzi półfinał Ligi Mistrzów. Polak od wielu miesięcy jest w elicie europejskich sędziów. Spotkanie, które poprowadzi - Liverpool - Villarreal - zobaczą państwo w TVP. Sposób, by zakochać się w futbolu? Liga Mistrzów! Gol! Wczorajsze starcie Manchesteru City z Realem Madryt było spektaklem, który hipnotyzował. Piłką w najpiękniejszym wydaniu. Benzema! Doskonały mecz, świetna promocja futbolu i Ligi Mistrzów. Jakość, klasa. Walka 2 europejskich gigantów. Gol za gol. Każdy kolejny piękniejszy niż poprzedni. W sumie aż 7 bramek w kosmicznym meczu, po którym to Manchester City jest nieco bliżej awansu. Klub z Anglii wygrał 4:3. Wynik mógłby być lepszy, ale Real Madryt to Real Madryt. Nie ma znaczenia, jak wysoko prowadzisz. Musisz cały czas grać dobrze i my musimy tak zagrać w rewanżu. Ten już za tydzień. Dziś 2. angielsko-hiszpańskie starcie o finał. Faworytem jest Liverpool, ale Villarreal w tym sezonie wyeliminował już przecież Juventus i Bayern. Napisaliśmy już historię, jesteśmy w półfinale, to nie przypadek. Na Anfield nie zabraknie polskiego akcentu. Sędzią będzie Szymon Marciniak. Dla 41-latka to wyróżnienie i docenienie pracy na boisku. Tylko w tym sezonie był arbitrem w aż 7 meczach Ligi Mistrzów z udziałem m.in. Bayernu czy Realu Madryt. Teraz będzie 1. Polakiem prowadzącym półfinał. Szymon myli się rzeczywiście dużo rzadziej niż większość arbitrów, natomiast to, co go wyróżnia absolutnie - w Polsce, ale też na świecie - to jest absolutnie świetne zrządzanie, świetny kontakt z zawodnikami. Piłkarze go szanują. Jak najlepszy polski sędzia poradzi sobie dziś, przekonają się państwo, włączając transmisję meczu Liverpool-Villarreal o 20.55 w Jedynce. NA CAŁY WYWIAD Z "GOŚCIEM WIADOMOŚCI" Z NAPISAMI ZAPRASZAMY DO KANAŁU TVP INFO. Koniec z importem rosyjskiego gazu. Czy Polska jest bezpieczna? Tak, Polska jest bezpieczna. Polskie gospodarstwa domowe i polski przemysł są przygotowane. Za chwilę więcej szczegółów. NA "GOŚCIA WIADOMOŚCI" Z NAPISAMI ZAPRASZAMY DO KANAŁU TVP INFO.