Lider partii zosta¾ ju¼ zaprzysi-¼ony na premiera. Taki obr#t spraw nie spodoba¾ si- Niemcom. Cz-¦^ medi#w krytycznie odnosi si- do wynik#w wybor#w. Kiriakoa Mitsotakis ju¼ zaprzysi-¼ony. Nowa Demokracja zdoby¾a bezwzgl-dn@ wi-kszo¦^ w parlamencie, uzyskując 158 miejsc w 300-osobowej izbie. Wygrana wyborów przez prawicowe ugrupowanie nie spodobała się w Niemczech. Za każdym razem, gdy jacyś politycy albo narody podnoszą głowy w Europie, i chcą sami stanowić o jakimś państwie, sami chcą stanowić o przyszłości swojego narodu, wówczas Niemcy wyrażają zaniepokojenie. Tak samo było w zeszłym roku, gdy we Włoszech wygrywała prawicowa partia Bracia Włosi pod wodzą Giorgii Meloni. Wtedy niemieckie media i politycy także bili na alarm. Scholtz jakiś czas temu powiedział, że Niemcy mają prawo narzucać Europie swoje wartości, że te wartości niemieckie stoją wyżej. I tak próbują ten swój scenariusz realizować. Scenariusz Europy - podporządkowanej Berlinowi. Rząd przyjął nowelizację ustawy zwiększającą kwotę świadczenia 500+ do 800 zł miesięcznie. "To inwestycja w przyszłość" - mówi premier. "To marnowanie pieniędzy" - odpowiada opozycja. A jeden z jej liderów zapowiada: będziemy głosować przeciwko. 7-letnia Antosia we wrześniu po raz pierwszy pójdzie do szkoły. A jej rodzice po raz pierwszy kupią szkolną wyprawkę. Wydatki w szkole są dużo większe niż w przedszkolu. Są różnego rodzaju wycieczki i książki również, i te wszystkie przybory. Od początku przyszłego roku rządowe wsparcie dla dzieci takich jak Antosia zwiększy się z 500 do 800 zł miesięcznie. Dziś rząd przyjął nowelizację ustawy. Choć najpierw fotele ministrów zostały zajęte przez nietypowych gości. Bo to do nich skierowany jest program 800+. Jesteśmy obozem politycznym, który dotrzymuje słowa. Przywracamy marzenia młodym ludziom o założeniu rodziny. Od nowego roku 800 zł trafiać będzie co miesiąc do prawie 7 mln polskich dzieci, które już teraz korzystają z programu Rodzina 500+. Od początku funkcjonowania programu, czyli od 2016 r., do polskich rodzin trafiło już łącznie ponad 230 mld zł. Nie licząc takich programów jak Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, 300+ na wyprawkę szkolną czy Mama 4+. A co było przed 2016 rokiem? Obowiązywały zasady turboliberalizmu, zasady balcerowiczowskie, że silni wygrywają, biedni muszą się zadowolić ochłapami. Rząd PO-PSL o programie 500+ mówił tak: pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie. To jest obietnica nie do zrealizowania. Według mojej najlepszej wiedzy nie ma możliwości sfinansowania tego projektu. Dziś jeden z liderów opozycji, Szymon Hołownia, mówi wprost: Zagłosujemy przeciwko 800+, bo to marnowanie pieniędzy pod wybory. Czy wsparcie dla polskich rodzin to "marnowanie pieniędzy", jak twierdzi opozycja, czy raczej "inwestycja w przyszłość", jak mówi rząd? Odpowiedzą wyborcy. Orlen ma nową umowę na dostawy ropy. W ciągu najbliższego roku do Polski trafi 6 milionów ton surowca wydobywanego na Morzu Północnym. Z kolei wojsko czeka na pierwszą dostawę zamówionych w styczniu amerykańskich czołgów Abrams. Swoje święto ma dziś Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Podlegają one potężnemu, można powiedzieć największemu w swojej historii procesowi transformacji. Zmieniają swoje oblicze. Najnowsze zakupy armii będzie można zobaczyć 15 sierpnia, na defiladzie z okazji święta Wojska Polskiego. Będziemy silnym państwem. Będziemy się w stanie obronić w razie jakiegoś konfliktu. Ja się czuje bezpiecznie, naprawdę. Za Platformy było wszystko rozbrajane, niszczone wojsko, jednostki niszczone, a teraz czujemy się bezpiecznie. Na defiladzie w Warszawie nie powinno zabraknąć czołgów Abrams. Pierwsza dostawa - 14 takich maszyn amerykańskiej produkcji. Zza Oceanu prosto do Świnoujścia. Wyszkoliliśmy załogi tych czołgów z I Warszawskiej Brygady Pancernej, a więc niejako z marszu żołnierze przejmą ten sprzęt. Łącznie będzie mieć 116 wyremontowanych maszyn. Poza tym Polska zamówiła 250 takich fabrycznie nowych czołgów Abrams. W tej wersji to najnowocześniejsze maszyny na świecie. Ich atutem są systemy komunikacji, orientacji na polu walki i kierowania ogniem. Mają też możliwość wykorzystania amunicji wybuchającej dopiero po przebiciu pancerza wrogiego pojazdu lub ściany bunkra. Deklasuje sprzęt posowiecki, rosyjski. I to daje przewagę na nowoczesnym polu walki. Bezpieczeństwo to także dostęp do surowców energetycznych. Orlen podpisał roczną umowę na dostawę 6 mln ton ropy z norweskich złóż na Morzu Północnym. Mamy różne kierunki. To zdecydowanie wzmacnia nas pod względem bezpieczeństwa. Podpisany dziś kontrakt pokrywa 15% zapotrzebowania Grupy Orlen. Koncern nie sprowadza już ropy z Rosji. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Fatalne skutki łagodnej polityki migracyjnej we Francji. Akcja ratunkowa w Tatrach. Organizator sobotniego buntu w Rosji i marszu Grupy Wagnera na Moskwę, Jewgienij Prigożyn odnalazł się na Białorusi. Tymczasem Putin po raz kolejny wystąpił publicznie i po raz kolejny odniósł się do tego, co dzieje się w Rosji. Wojsko zapobiegło wojnie domowej - mówił rosyjski dyktator i zbrodniarz wojenny. Putin próbuje przejść do ofensywy, ale nie na Ukrainie, choć tam jego żołnierze wciąż zabijają, ale u siebie, w Rosji. Wczoraj wygłosił orędzie do narodu, w którym odniósł się do sobotniego buntu Prigożyna, dziś mówił o tym znowu, tym razem w Moskwie, wprost do zgromadzonych na Kremlu żołnierzy. Straszył wrogów i dziękował obrońcom. Wojsko faktycznie zapobiegło wojnie domowej. Sprawy karne prowadzone przez FSB wobec członków Grupy Wagnera w związku z buntem mają zostać umorzone. Innymi słowy, dobry car oszczędzi swoich poddanych w zamian za ich wierność i spokój, przynajmniej na chwilę. Na pewno jest walka o wpływy dwóch obozów militarnych. To, co się zdarzyło w sobotę, to jest początek, a nie koniec i nie wiemy, czym to się zakończy. Grupa Wagnera ma przekazać cały ciężki sprzęt na rzecz Rosji, tak na wszelki wypadek. Sam Prigożyn dziś jest już na terytorium Białorusi, jego samolot przed południem wylądował na lotnisku niedaleko Mińska. Informacje o nim potwierdził dziś białoruski dyktator. Wcześniej Łukaszenka także przemawiał do wojskowych i także odniósł się do tego, co wydarzyło się w czasie sobotniego, ostatecznie przerwanego marszu na Moskwę. Upadek Rosji oznaczałby, że i my znaleźlibyśmy się pod gruzami i wszyscy byśmy zginęli. Teraz na Białoruś mają się przenieść i stacjonować najemnicy z Grupy Wagnera. Ilu faktycznie - nie wiadomo. Putin z pewnością doznał uszczerbku na swoim wizerunku, dlatego, że ten pucz Prigożyna pokazał, że to nie on w pełni kontroluje resorty siłowe, a z pewności nie jest tym politykiem, który jest w stanie zażegnać potencjalnie groźną sytuację, bo to nie on doprowadził do kompromisu. Swoją pozycję wzmocnił białoruski dyktator, wciąż jednak jest tak samo zależny od Putina, nawet jeśli to on będzie, przynajmniej częściowo, kontrolował Grupę Wagnera. Wagnerowcy. Przypomnieli o swoim istnieniu, gdy zaciągnęli się do wojny na Ukrainie. A ostatnio podczas nieudanego buntu i marszu na Moskwę. Ale ta armia najemnicza od dawna wykorzystywana jest do wzmacniania rosyjskich wpływów w Afryce i na Bliskim Wschodzie. I od dawna oskarżana jest o zbrodnie wojenne. Bunt Wagnerowców, czyli armii najemników. Z jakichś powodów zasłużyli na kremlowską litość. Przynajmniej na razie. Prywatna armia? Nie do końca. Oficjalnie jej właścicielem jest były kucharz Putina, oligarcha i właściciel farmy trolli Jewgienij Prigożyn. Nieoficjalnie - sprawuje nad nią tylko nadzór. Bo to nie on, a rosyjski wywiad wpadł na pomysł stworzenia takiej grupy, by móc przeprowadzać operacje specjalne poza granicami Rosji. Założycielem grupy jest Dmitrij Utkin, oficer wywiadu wojskowego, pseudonim Wagner od jego zainteresowań: Niemcami i muzyką Wagnera. Zorganizował taką grupę po to, by po pierwsze chronić pola naftowe, dobrze zarabiać, jednocześnie anektować i przejmować kontrolę nad obszarami w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. W Rosji wagnerowców nazywają "ich-tam-niety", od wyrażenia ich tam nie ma. Byli w Donbasie 9 lat temu, w Syrii, wreszcie w Afryce. Na początku inwazji na Ukrainę odpowiadali przede wszystkim za rozpoznanie, dywersję i działania specjalne, w tym próby zabicia Wołodymyra Zełenskiego. Teraz jednak około 80% składu, to skazańcy, zwerbowani w zakładach karnych. To są kryminaliści, gwałciciele, mordercy, których zachęcono do służby na froncie ukraińskim w zamian za wolność. Wagnerowcy nigdy nie byli elitą sił specjalnych, a po prostu najemnikami od brudnej roboty. I mimo puczu, do brudnej roboty właśnie, Putin tej grupy może potrzebować. Argumentem za tym, że ona przetrwa, jest jej aktywność, obecność i jej waga dla Kremla właśnie w krajach afrykańskich. Wagnerowcy odpowiadają za zbrodnie w Syrii, Afryce i na Ukrainie. Prawną odpowiedzialność jednak za te działania ponosi Kreml. Bo to Kreml kontrolował i kontroluje Wagnerowców. Obóz nielegalnych migrantów w Paryżu został zlikwidowany. Dzisiaj nad ranem policja w asyście służb sanitarnych odgrodziła kordonem teren przy stacji metra Stalingrad i nakazała migrantom opuścić teren. Sytuację w Paryżu w związku z kolejną falą migrantów napływających do stolicy Francji śledzi nasz wysłannik Kamil Trzaska. Tyle zostało z obozowiska nielegalnych migrantów, w którym koczowało ponad sto osób. Nowy obóz nielegalnych migrantów przy metrze Stalingrad w Paryżu nie przetrwał nawet tygodnia, migranci zostali zmuszeni do opuszczenia tego miejsca. Służby porządkują teren, ale jak sami mówią ci imigranci, kolejny obóz powstanie w zupełnie innym miejscu Paryża, tak jak wiele innych i poprzednich, co nie rozwiązują problemu. Reakcję władz wymusiła dopiero fala krytyki po opublikowaniu w mediach społecznościowych nagrań z obozowiska, ale to, jak wskazują sami migranci, akcja zupełnie pozbawiona sensu. Policja jak zawsze próbuje czyścić to miejsce, ale to nic nie daje, oni przejdą i będą spać w innym miejscu i tam znowu przyjdzie policja, żeby ich przegonić, ale to się tak powtarza bez końca, nie ma to sensu. To, co dla mieszkańców tej okolicy jest oczywiste, zdaje się takie nie być dla francuskich władz. Według Paryżan problemem jest przede wszystkim krótkowzroczna polityka rządu. Jeśli nie chcą pracować, to znaczy, że nie przybyli tutaj w dobrej wierze, potrzebujemy ludzi, którzy chcą się integrować i pracować oraz takich, którzy próbują się dogadać ze społecznością. Liczba migrantów we Francji każdego roku rośnie o średnio 150 tys. Wśród nich około połowa nie otrzymuje zgody na pobyt. Przemieszczanie się bezdomnych migrantów z miejsca na miejsce to jest jak walka z wiatrakami. Ci imigranci nie mają domu, nie mają pracy, nie mają nawet dokumentów. Śpią na ulicy. Paryż, perła światowej turystyki, ma dzisiaj również to drugie mroczne oblicze. Wizja dużych i łatwych pieniędzy kusi migrantów z byłych francuskich kolonii do wyprawy po nowe, lepsze życie. To co tutaj zastają to nędza, głód i zupełnie inna rzeczywistość od tej obiecywanej przez polityków i przemytników ludzi. Z Paryża dla Wiadomości, Kamil Trzaska. Teraz o tym, jak Polacy oceniają próby narzucania przyjmowania nielegalnych imigrantów. Zdecydowana większość Polaków deklaruje, że weźmie udział w referendum w sprawie migrantów, a blisko 3/4 badanych jest przeciwnych ich relokacji z krajów zachodnich. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badań Pollster dla "Super Expressu". Spójrzmy na szczegóły. Gdyby referendum w sprawie migrantów odbywało się w najbliższą niedzielę, wzięłoby w nim udział 62% badanych. 24% badanych nie wzięłoby udziału w takim głosowaniu, a 14% nie wie, jaką decyzję by podjęło. "Super Express" zapytał również o to, czy rząd powinien się zgodzić na mechanizm relokacji migrantów z Europy Zachodniej. 74% badanych uważa, że polski rząd nie powinien zgodzić się na relokację migrantów z krajów zachodnich, a 26% odpowiedziało, że tak, powinien zgodzić się na taki mechanizm. Bułgarskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych niemal codziennie informuje o zatrzymaniu pojazdów z imigrantami. Po policyjnym pościgu zatrzymano 46 nielegalnych imigrantów. Wszyscy ukrywali się w wiosce około 15 km od stolicy kraju. To kolejne już zatrzymanie w ostatnich dniach. W sobotę podobny los spotkał 72 osoby, a niecały tydzień temu, po wypadku drogowym, zatrzymano 32 migrantów na autostradzie z Burgas do Sofii. Z kolei kilka miesięcy temu kierowca autobusu z imigrantami zabił 2 funkcjonariuszy policji, którzy próbowali go zatrzymać. Sieci przemytnicze swój początek mają już w Turcji, następnie przez Bułgarię i Serbię nielegalni imigranci trafiają m.in. do Niemiec. Problemy z migrantami ma również Holandia. Z danych tamtejszego instytutu badawczego ministerstwa sprawiedliwości wynika, że 44% ubiegających się o azyl w tym kraju Algierczyków jest podejrzanych o popełnienie przestępstwa w ubiegłym roku. O 38% wzrosła też liczba incydentów i przestępstw popełnionych przez osoby przebywające w ośrodkach dla azylantów. Dym z pożarów lasów w Kanadzie dotarł do Europy. Specjaliści przekonują jednak, że po przejściu nad Atlantykiem zanieczyszczenia powinny być już mniej skoncentrowane. Kanada wciąż boryka się z ogromnymi pożarami lasów. Ogień trawi przyrodę w aż 450 miejscach. Twórcy serialu "Reset" ujawnili treść rozmowy Donalda Tuska z George'em Bushem na temat tarczy antyrakietowej w Polsce. Prezydent USA mówił, że szantaż to stała praktyka Moskwy. Tusk uwierzył jednak Putinowi, a nie Bushowi. Tak Donald Tusk relacjonował rozmowę z Putinem z początku 2008 roku. George Bush uspokajał. Jak się później okazało - skutecznie. Stenogram zdaniem premiera Morawieckiego jest szokujący. Z dokumentów wynika, że bardziej od polskiego premiera o budowę tarczy zabiegał szef czeskiego rządu Mirek Topolanek. Chcemy przed Bukaresztem zawrzeć wszystkie umowy związane z tarczą antyrakietową, Ta aktywność dyplomatyczna nie miała wiele wspólnego tak naprawdę z interesem państwa polskiego, z interesem bezpieczeństwa. Politycy PO udają, że nic się nie stało. Jak pan skomentuje ten stenogram? I co właściwie z tego stenogramu wynika? Są same oczywiste rzeczy. Eksperci odpowiadają: stało się. Było to zgubne i widzimy, jak bardzo samobójcze dla naszej polityki obronnej. Negocjacje w sprawie tarczy prowadzono tak, by je maksymalnie skomplikować. Jest m.in. mowa o tym, że trzeba Amerykanom przedstawić polskie stanowisko ws. wywozu śmieci i rekultywacji gruntów. Po ataku na Gruzję, gdy już doszło do podpisania umowy, zaczęto zwlekać z jej ratyfikowaniem. Za Oceanem narastała irytacja. Atmosfera wokół negocjacji zdominowana została poprzez ciąg nieporozumień. Co innego reset z Rosją, nawet groźby nie były argumentem, by z niego zrezygnować. W polityce umiejętność odpowiedniej oceny sytuacji w kraju i na świecie jest kluczowa do skutecznego rządzenia. Tej umiejętności ewidentnie brakuje Donaldowi Tuskowi, który swoimi kolejnymi wypowiedziami potwierdza, że jego ewentualne rządy mogą być dla Polski po prostu niebezpieczne - co udowodni Adrian Borecki. Kilkanaście godzin temu w Rosji wybuchła wojna domowa. Takowej nie ma. Ale to nie pierwszy raz, kiedy diagnozy Donalda Tuska, delikatnie mówiąc, mijają się z rzeczywistością. Dzisiaj inwazja na wielką skalę wydaje się mniej prawdopodobna niż jeszcze kilka dni temu. Minął równo tydzień i zbrodniarze Putina zaatakowali Ukrainę. Kolejny przykład... Wy tego muru nie zobaczycie, nikt tego muru nie zobaczy, na tym polega problem. Mur jest i zwiększa bezpieczeństwo Polski. Ale wróćmy do polityki wobec Rosji. Trzeba dialogu z Rosją taką, jaka ona jest. To ta Rosja. Wtedy gdy padały te słowa... ...i niemal ta sama dziś. Przez moment zaufaliśmy Putinowi, to był nasz błąd, tak czy nie? Nie. No bo po co Baltic Pipe, jak miał być Nord Stream. Mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że my tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy. Takich błędnych diagnoz nie trzeba szukać daleko. Pieniędzy na 500+ miało nie być... Jeśli ktoś w Polsce wie, gdzie te miliardy złotych leżą zakopane i można je... Bo w Zakopanem nie. Pieniędzy na emerytury Tusk chciał szukał w ziemi. A konkretnie w gazowym eldorado z łupków. To jest nasz Nord Stream. Nasze miało być także euro. Do końca ubiegłego roku chleb miał kosztować kilkadziesiąt złotych. Nawet 30 złotych. Miało zabraknąć węgla. Staną w sytuacji dramatycznej tzn. bez węgla. I znów skucha. Błędne diagnozy są konsekwencją przede wszystkim braku wiedzy, po drugie podporządkowania swoich zadań politycznych, swojej roli politycznej takim osobistym interesom i konformizmowi. Trudno znaleźć za to trafne diagnozy Donalda Tuska - problem mają nawet partyjni koledzy. Czy potrafi pan jedną wymienić? Nie jesteście dziennikarzami. To nie pan decyduje, kto jest dziennikarzem. Ja decyduję, z kim rozmawiam i nie rozmawiam z ludźmi Kaczyńskiego. A potrafi pan odpowiedzieć na pytanie, czy nie? Rozumiem, że nie. Niech każdy z państwa tę postawę oceni sam. Partyjni podwładni Donalda Tuska na pytania z nim związane odpowiadać nie chcą. I w sumie trudno się dziwić. Wszak czasem w sytuacji beznadziejnej - milczenie jest złotem. Teraz akcja ewakuacja. Trzech polskich taterników, czyli doświadczonych wspinaczy. Mimo to wieczorem utknęli pod wierzchołkiem najwyższego szczytu w Tatrach - Gerlacha. Potrzebny był śmigłowiec słowackich ratowników górskich. To mapa i trasa - którą miało przebyć trzech polskich taterników. Taki mieli plan. Ale w tym miejscu utknęli. Warunki nie pozwoliły na nic więcej. Było o włos od tragedii. Ale szybko, na szczęście na czas, przyszła, a w zasadzie przyleciała, pomoc. To jest trudny teren, do którego najczęściej docieramy np. za pomocą śmigłowca. To tylko jeden z przykładów. Na to, że nawet duże doświadczenie nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Tym bardziej uważać muszą ci, dla których góry to tylko rekreacja, i tylko co jakiś czas. Czyli turyści amatorzy gór. Trzeba pamiętać, że tam wysoko w górach - mimo lata - wciąż zalega śnieg. Wszystkie zacienione miejsca są kompletnie w warunkach zimowych. Wymagają sprzętu zimowego. Raki, czekan i umiejętności posługiwania się tym. Lato to czas wytężonej pracy dla ratowników. Tylko w ubiegły weekend przeprowadzili 13 interwencji. Najczęstsze obrażenia to kontuzje stawów i urazy poniesione przez rowerzystów. Wielu można było uniknąć. Zawsze trzeba sprawdzić szlak, na który się idzie. Dostosować do swoich możliwości. Na pewno mapy, sprawdzanie pogody, na pewno nie wychodzić w wysokie partie gór. Bo te choć piękne, to bywają bardzo niebezpieczne. Przed czym ostrzegają meteorolodzy. Wybierając się w góry, przede wszystkim należy dobrze się przygotować. Podstawą jest odpowiednia odzież i obuwie. Turyści zdobywający szlaki powinni mieć przy sobie naładowany telefon. W razie wypadku można wezwać ratowników, dzwoniąc pod numer alarmowy 985. Biało-Czerwoni nie zatrzymują się na Igrzyskach Europejskich. Nasza reprezentacja ma już ponad 30 medali, a przed nami jeszcze 5 dni rywalizacji. Dziś kolejny krążek dołożą na pewno nasze rugbystki, które o 21.00 powalczą w wielkim finale. Ktoś, kto powiedział kiedyś, że kobiety to słaba płeć... ...najwyraźniej nie oglądał w akcji tych pań. Tu miękkiej gry nie ma. Przynajmniej tak z zewnątrz wygląda rugby 7-osobowe. On tylko się taki wydaje brutalny. Tak wygląda, jak się patrzy z zewnątrz, jak się przyjdzie na trening, jest naprawdę bardzo miło. To wcale nie wygląda tak źle, jak się już gra. Szczególnie jak się wygrywa. A Polki, można śmiało stwierdzić, się w tym wyspecjalizowały. Polki w grupie nie dały rywalkom szans. 50-0 z Turczynkami, 26-0 z Portugalkami i 43-7 z Niemkami. Bilans punktowy +112. Wow! Zawodniczki ambitne. Te jedne punkty stracone bolą, bo jak gramy w meczach grupowych, to chciałyśmy to zdominować. Dominowały dalej, po fazie grupowej. Np. w ćwierćfinale z Włoszkami. Czy w półfinale z Czeszkami. Jest nas tam prawie 15 dziewczyn w składzie, więc zdarzają się różne problemy i kłótnie, ale zawsze na koniec dnia jesteśmy rodziną i trzymamy się razem. I za to też kochają je kibice. Nigdy się nie poddają. Super szarżują, super grają. Są po prostu wzorem do naśladowania dla każdego rugbysty w Polsce i nie tylko. Dla każdego sportowca. Dziś panie, które na co dzień zwykle normalnie pracują, powalczą o złoto Igrzysk Europejskich i kwalifikacje na Igrzyska w Paryżu. Damy z siebie wszystko! Ten finał jest marzeniem, co będzie dalej - zobaczymy. Na pewno mogę wam obiecać, że damy na tej murawie z siebie 100%, jak nie więcej. Początek wielkiego finału o 21:05. W Wiadomościach to już wszystko. Zostańcie jednak państwo z nami, bo już teraz rozmowa z minister rodziny i polityki społecznej Marleną Maląg. A w Wiadomościach widzimy się jutro, jak zawsze o 19.30. GOŚĆ WIADOMOŚCI Z NAPISAMI W TVP INFO