Zapraszam na "19.30". Wam się nic nie udało. Wy cały czas wstawaliście z kolan. Gorąco w Sejmie ws. CPK. My stoimy w miejscu przez to, co wy robiliście, przez wasze zaniedbania. I co z tego wyniknęło? Nie została wbita ani jedna łopata. Kolejne miliony z willi plus odzyskane. W 7 na 10 przypadków stwierdzono brak realizacji programu oraz naruszenie zapisów umowy. To są audyty zrealizowane na zlecenie, po to, żeby doszukać się czegoś, czego ewentualnie nie ma. Przedwyborcze starcie, czyli debata Biden - Trump. Żaden z nich nie reprezentuje naszych wartości jako Amerykanów. To żaden centralny port, to po prosty kolejne lotnisko. Nie chcecie wejść w szkodę Niemcom, dlatego redukujecie nasz projekt - tak grzmią posłowie Zjednoczonej Prawicy podczas sejmowej debaty o CPK. W odpowiedzi słyszą, że z budową portu szło im kiepsko, za to z wydawaniem fortuny na kuriozalne wydatki znacznie lepiej. Racjonalizujemy projekt i inaczej niż wy - damy radę - odpowiada rząd. Jaki jest realny pułap tego lotu? Nad Barnowem wciąż latają tylko drony, ale planowane tu od 7 lat międzynarodowe lotnisko rozgrzewa polityczne emocje. Waszym symbolem wspomniane już dzisiaj wielkie inwestycje, Izera, przekop mierzei donikąd i lotnisko, z którego nikt nie chce latać. Wyście wstawali z kolan i tam na tych kolanach zostaliście. To sejmowa dyskusja o CPK. Zmiany w projekcie poprzedników zapowiedział wczoraj premier. Ten skrót należałoby odczytać jako Centralne Przewalanie Kasy. Wydatki rządu PiS na CPK to 2 miliardy 700 mln złotych. I co z tego wyniknęło? Nie została wbita ani jedna łopata, gratuluję panom znakomitego humoru, bo fajnie się wydaje publiczne pieniądze, to nie boli, to nie nasze. Z puli na budowę lotniska 400 tys. zł trafiło na remont ołtarzy w Wiskitkach, 4 miliony rząd PiS wydał na spotkania organizowane tuż przed jesiennymi wyborami do Sejmu. Nie tylko w Baranowie, ale także w oddalonym o 300 km okręgu wyborczym Marcina Horały. Takie pikniki w pomorskich miejscowościach kosztowały ćwierć miliona. Wszędzie się odbywały takie pikniki. Ta konferencja to koszt ponad 600 tys. złotych. Napasło się na tej łące w Baranowie wiele tłustych PiS-owskich kotów. Teraz prace mają ruszyć i zakończyć się w ciągu 8 lat. Obok budowy lotniska w Baranowie rząd planuje wyremontować to warszawskie. Z obu w przyszłości miałby latać LOT. Z lotniska w Modlinie - tanie linie. A lotnisko w Radomiu, które zbudowaliście i z którego nikt nie chce latać, postaramy się uratować tak, żeby to było lotnisko dla ruchu czarterowego. Polityków PiS - także tych, którzy port w Radomiu otwierali - to nie przekonuje i wciąż stawiają na jeden centralny port. To, co wyprawia ta koalicja, to jest w imię interesów niemieckich - sami Niemcy mówili, że CPK to jak wypowiedzenie wojny Niemcom. Ten przekaz politycy opozycji dziś powtarzali wielokrotnie. Doszliśmy tutaj do jakiejś paranoi. Berlin nie jest żadnym zagrożeniem dla polskich lotnisk, funkcjonuje i co? Zniszczył polskie lotnictwo? Absolutnie nie! Na budowę CPK rząd chce przeznaczyć ponad 130 miliardów złotych. Większość - na kolej dużych prędkości i budowę linii "Igrek" - czyli połączenia Warszawy z Poznaniem i Wrocławiem w ciągu około stu minut. W planach także powiększenie tej sieci o inne duże miasta. Donald Tusk chce wspierać tylko duże aglomeracje, tak jak to kiedyś bywało. Pan chyba nie wie, co to jest kolej szybkich prędkości, że one tak 400 kilometrów na godzinę dotrą do tego Pcimia... Do mniejszych miejscowości mają docierać koleje regionalne. Centralnym węzłem przesiadkowym będzie Warszawa, a nie Baranów, jak planował poprzedni rząd. My nie uważamy, że potrzebne jest dzisiaj dowożenie Polaków do tego wyimaginowanego centrum Polski w Baranowie. Mieszkańcy gminy Baranów woleliby pozostać na uboczu. Ci, którzy przeciwko budowie CPK protestowali, dziś mówią o rozczarowaniu. Rząd zapowiada dialog i uczciwe rekompensaty. Polacy, których nieruchomości znalazły się na linii celu publicznego, mają prawo do godnego zadośćuczynienia. I my to musimy po was naprawiać. I od tego ma się zacząć nowy etap budowy CPK. Są na świecie takie standardy, zgodnie z którymi użycie służbowej karty w celach prywatnych kończy się dymisją nawet, jeśli kupiło się batonik i pieluchy dla dziecka. Ale co kraj to obyczaj, bo na przykład w Polsce PiS podatnik nawet nie wiedział, że urzędników karmi, kupuje im auta, funduje dentystę, stylistę, a jak trzeba, to nawet willę na plus. Teraz już wie. O zapachu pieniędzy i urokach władzy - Daniel Chaliński. Ministerstwo Edukacji rozlicza sztandarowy program Przemysława Czarnka "Willa plus". Mamy do czynienia z wnioskami, w których określone rubryki nie były wypełnione. Były puste strony, a mimo to i mimo negatywnej oceny były procedowane, były przyznawane środki finansowe. Kontroli poddano 10 organizacji. Aż 7 z nich nie zrealizowało programu. Sprawa dotyczy 40 mln zł, które przyznano łącznie 42 organizacjom na zakup lub budowę nieruchomości. Często te organizacje były powiązane z PiS i dostawały dotacje mimo negatywnej oceny komisji konkursowej. Nie liczyły się merytorycznie złożone wnioski, a jedynie wskazanie ministra Czarnka. Swoistego rodzaju Bizancjum. To są audyty zrealizowane na zlecenie, po to, żeby doszukać się czegoś, czego ewentualnie nie ma. A jeśli któraś z organizacji nie realizuje programu, do którego się zobowiązała, to dlatego zabezpieczyliśmy tak ten program, żeby można było natychmiast odzyskać nieruchomość, jeśli ktoś nie wywiązuje się z umowy. I to właśnie robi aktualne kierownictwo resortu edukacji. Zwrócono już ponad 3,5 mln zł, kolejne miliony mają zostać zwrócone wkrótce. Dodatkowo kontrola dotyczyła innego programu - Inwestycje w oświacie. Tu nie rozpatrzono ponad 2000 wniosków, a z przyznanych 100 mln złotych 70% trafiło do związków wyznaniowych. To był program uwłaszczenia się mieniu publicznym. Oni zachowywali się, jakby mieli rządzić wiecznie, jakby byli bezkarni. Przykładów, jak nasze pieniądze były wydawane, rzekomo w sposób transparenty, jest więcej. Mikołaj Pawlak - były rzecznik praw dziecka - kupił luksusowy samochód ze Stanów Zjednoczonych za ponad 400 tys. złotych, wynajął też kolejne auto za 350. Do tego drogie obiady na fakturę i pieniądze za niewykorzystane urlopy. Te wszystkie kwoty oraz przeznaczenie tych kwot na te działania, znajdują się w raporcie NIK. Najwyższa Izba Kontroli pełne wyniki audytu ma przedstawić w lipcu. Rzecznik praw dziecka miał 3 złote na jedno dziecko, trzy złote. Ja teraz mam 4 złote, bo na szczęście budżet rzecznika praw dziecka został zwiększony, ja każdą złotówkę oglądam z każdej strony, bo to jest złotówka, która powinna być dla dzieci. PiS niegospodarności w wydatkach nie widzi. Ja mam dystans do tych rewelacji, proszę zachować dystans. Według "Faktu" ze służbowej karty sporo wydał były prezes Orlenu. Tylko w ubiegłym roku milion. Daniel Obajtek z pieniędzy podatników dbał o swój wizerunek. Pieniądze szły na zabiegi kosmetyczne botoksem czy protetykę zębową. Milion złotych rocznie z mojej karty służbowej? Kolejne kłamstwo niemieckich mediów. Wszystko mogę. Jeżeli mu się wydawało, że wszystko może, to teraz służby, prokuratura muszą mu pokazać, że nie wszystko mógł. Za przedstawione dziś wydatki zapłaciliśmy my wszyscy. Innego kandydata na marszałka województwa nie rozważamy - tak w studiu TVP mówi dziś rano poseł Radosław Fogiel z PiS i chyba mówi serio. Sam Kmita, szef małopolskiego PiS-u, wnioskuje do przewodniczącego sejmiku o zarządzenie wyboru marszałka nie wcześniej niż 10 lipca. To by oznaczało ponowne wybory. Pan Kmita pisze, że chodzi o dobro Prawa i Sprawiedliwości. Czy to jest to samo, co dobro regionu? Łukasz Kmita - kandydat PiS na stanowisko marszałka, przez przeciwników nazywany niewybieralnym, pisze do przewodniczącego sejmiku. To pismo jest swoistą żółtą kartą przed wyborami w poniedziałek i wołaniem o opamiętanie. W dokumencie, który wyciekł do sieci, apel o niezwoływanie sesji sejmiku do 10 lipca. A w przypadku "złożenia wniosku przez zarząd lub radnych opozycji o otworzenie obrad i ogłoszenie przerwy co najmniej do 10 lipca". Czytamy też: "powyższe działania mają na celu dobro Prawa i Sprawiedliwości". Decyzję adresat pisma - przewodniczący sejmiku, ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, już podjął - sesja odbędzie się. Przypomnijmy - 9 lipca mija termin wyboru nowego marszałka. Ja przynajmniej jak dożyje, to będę prowadził te obrady do końca. Dla mnie ta prośba to jest rezygnacja z kandydatury. Spełnienie prośby Kmity doprowadziłoby do powtórnych wyborów. Ja byłem gotowy. zadzwonić do Łukasza Kmity i błagać go, żeby powiedział, że to jest fejk, że to nie jest prawda, że on czegoś takiego nie podpisał, mi się to nie mieści w głowie. Kandydatura Kmity już dwukrotnie przepadła. Mimo że jest jedynym kandydatem PiS, które zwyciężyło w Małopolsce. Do Krakowa w tej sprawie w zeszłym tygodniu przyjechał Jarosław Kaczyński, który - jak podaje Wirtualna Polska - miał zagrozić, że ci, którzy na Kmitę nie zagłosują, zostaną wyrzuceni z partii. Pan prezes jest jak latarnia morska na wzburzonym morzu dla statków. Buntownikami mają być radni związani z Beatą Szydło. Za kandydaturą Kmity są politycy związani z Ryszardem Terleckim. Który kilka dni temu tak pisał o buncie: Ten wpis zdaniem posła Marka Sowy jasno pokazuje, czego chce PiS. Prą do przedterminowych wyborów, bo wiedzą doskonale, że Łukasz Kmita nie ma szans na to, aby marszałkiem Małopolski być. On po prostu nie zostanie wybrany, bo nie ma akceptacji z własnego środowiska. Ci, którzy byliby, rozumiem, uznawani za przywódców tego buntu, się nie znajdą na listach. PiS innego kandydata nie bierze pod uwagę. Nie przewidujemy, przynajmniej w tej chwili nie przewidujemy, żadnych zmian. Do podobnego buntu doszło na Podlasiu - tam PiS stracił władzę za sprawą dwójki radnych, którzy poparli koalicję rządzącą. Małopolska to ostatnie województwo, które wciąż nie ma marszałka. Ruch nazywa się "Tak dla rozwoju", jest społeczny i ma promować rozwój ważnych inwestycji od CPK po elektrownię jądrową. Pożyteczna rzecz, tylko skład cokolwiek egzotyczny, bo założyli go posłanka Lewicy Paulina Matysiak i poseł PiS Marcin Horała. W klubie Lewicy ten ruch zrozumieli umiarkowanie i posłankę zawieszono w prawach członka klubu. W 9/10 sprawach się nie zgadzamy, ale zgadzamy się z tym, że trzeba budować jak najszybciej i porządne CPK, elektrownie atomowe, rozbudowywać polskie porty, rozbudowywać polskie armie i razem się schodzimy i działamy w tej sprawie. Władze partii nie zostały poinformowane przez panią posłankę o jej dzisiejszym wystąpieniu z panem posłem Horałą i to jest naruszenie elementarnych zasad zaufania, z czego wyciągamy oczywiste konsekwencje. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę: Ruszył szczyt Rady Europejskiej. A później jeszcze... Dożywocie dla zabójcy dwóch kobiet. Nie było widać żadnych emocji. Ten oskarżony swobodnie sobie stał. Miesiąc do igrzysk. Ci sportowcy jako pierwsi przekroczyli dzisiaj linię mety na oficjalnej bieżni igrzysk olimpijskich. Obiecuję, atmosfera będzie fantastyczna. Ruszył dwudniowy szczyt Unii Europejskiej. Do obsadzenia są najważniejsze stanowiska we Wspólnocie, więc negocjacje między przywódcami wchodzą w decydującą fazę. Dorota Bawołek jest w Brukseli. Powiedz, co jest w grze, jakie są nasze ambicje, a jakie realia? Polska popiera i promuje listę kandydatów na najważniejsze unijne stanowiska, które od jakiegoś czasu krąży po stolicach Europy i którą otwiera Ursula von der Leyen wskazywana na przewodniczącą komisji na kolejną kadencję. Jest na niej również estońska premier, która miałaby stanąć na czele unijnej dyplomacji, ale zastrzeżenia do tego składu cały czas mają Węgrzy i Włosi. Dlatego wciąż nie jest nic przesądzone. Donald Tusk dziś w Brukseli zabiega ze swoimi sojusznikami, przy oporze Holandii i Niemiec, o możliwość finansowania z pieniędzy UE inwestycji w europejską infrastrukturę obronną, Ja włożyłem całą moją energię i możliwości, jakie Polska ma, spore możliwości w Brukseli, żeby zrobić tę nową politykę nowych priorytetów Unii Europejskiej, czyli bezpieczeństwo, walka z nielegalną migracją i obrona granic poprzez inwestowanie w obronę granic zewnętrznych Unii Europejskiej z Białorusią i Rosją, a to oznacza oczywiście inwestowanie europejskich środków w infrastrukturę na naszej granicy. Dalsze wsparcie, dostawy broni czy szkolenie żołnierzy ukraińskich, już dziś obiecali szefowie rządów. Do Brukseli przyjechał Wołodymyr Zełenski. Umowa ma być zabezpieczeniem na wypadek, gdyby w niektórych krajach władzę przejęli mniej przychylni Ukrainie politycy. Donald Tusk zaprosił Zełenskiego do Warszawy w ciągu najbliższych kilku dni. 55-letni Jarosław D., znany jako "duch z Żuromina", aresztowany na trzy miesiące. To on miał rozprowadzać śmiertelnie groźny fentanyl. Ale to nie koniec, a początek, walki z plagą, bo jak przyznaje Ministerstwo Zdrowia, obrót opioidami nie jest w Polsce w pełni kontrolowany. Dlaczego mamy problem z lekami, które odcinają od bólu - albo od życia? Agata jest uzależniona od opioidów. Z nałogiem walczy ze wsparciem terapeutów z krakowskiego Monaru. Człowiek nie da rady bez tego żyć, trzeba dostarczać codziennie kilka dawek. O jedną za dużo wziął jej kolega. Przedawkował fentanyl. Wieczorem wziął, a rano już go nie było. Umiał go przerobić, miał do niego dostęp. A o ten nietrudno. Do aresztu trafił Jarosław D., nazywany "duchem z Żuromina". Usłyszał zarzut udziału w obrocie znaczną ilością środków odurzających. Przez 10 lat miał rozprowadzać plastry z fentanylem. I choć to lek śmiertelnie niebezpieczny i sto razy silniejszy od morfiny, w Polsce problemem jest dostęp do innych leków opioidowych. Chodzi o tramadol i oksykodon. Oba stosowane w leczeniu silnego bólu. Oba silnie uzależniające. Amerykanie twierdzili, że oksykodon nie daje uzależnienia, to było bzdurą, bo wszelkie środki narkotyczne uzależniają, a koniec jest tragiczny zawsze. Od maja do stycznia tego roku receptę na ten lek zrealizowało 14 tys. osób. To o ponad 30% więcej niż w analogicznym okresie 2019 roku. Źródło? Platformy receptowe. Nie rozumiem wypisywania opioidów przez receptomat pacjentowi, którego się nie zna. Jestem przeciwna receptomatom, to budzi patologię. Ministerstwo Zdrowia problem dostrzega. Osoby korzystajcie z receptomatów są zainteresowane lekami niebędącymi na refundację. Dlatego wprowadzono monitoring wystawiania recept na opioidy. System, któremu w opinii Janusza Cieszyńskiego brakuje szczelności. Żeby dane z raportu trafiały nie tylko do organów ścigania, ale i do samorządów zawodowych. Te mogłyby wykluczać lekarzy działających bezprawnie. Wypisywanie opioidów bez wskazań medycznych jest patologią, chcemy z tym walczyć. Większym wyzwaniem jest walka z ofertami opioidów w Internecie. Choć są tu pewne sukcesy. Liczba takich ofert usuniętych z portalu od początku roku to 100 tys. Wśród propozycji, które miałyby powstrzymać nielegalny obrót, znalazła się również współpraca z biurem do zwalczania cyberprzestępczości, a nawet analiza ścieków. Chodzi więc o działanie na wielu szczeblach. Działania, które zapobiegną tragedii. Żałuję, że to wzięłam... Makabra sprzed dwóch lat znalazła finał w sądzie. 45-letnia Aleksandra i jej 15-letnia córka Oliwia zniknęły w lutym 2022 roku. Kilkanaście dni później policja znalazła ich zakopane ciała. Zarzuty usłyszał 55-letni Krzysztof R. Nie przyznał się do winy, ale sąd nie miał wątpliwości i skazał go na dożywocie. Wyrok nie jest prawomocny. Sąd nie miał żadnych wątpliwości. Oskarżonego Krzysztofa R. uznaję za winnego. Zamordowania z zimną krwią 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii. Krzysztof R. został skazany na dożywocie. Nie było widać żadnych emocji. Ten oskarżony to swobodnie sobie stał. Gdyby był niewinny, to jednak by się wzruszał i coś widać było, a on spokojny był. Mężczyznę oskarżono o popełnienie w sumie 7 przestępstw. Oprócz podwójnego zabójstwa sąd uznał, że jest winny uduszenia psa, utrwalenia wizerunku nagiej 15-latki za pomocą zainstalowanej w jej pokoju ukrytej kamery, a także dopuszczenia się tzw. innych czynności seksualnych wobec nastolatki. Nie wyobrażałam sobie, przyznam szczerze, innej możliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o trzy pierwsze czyny, czyli zabójstwo pani Aleksandry i Oliwii, jak również nieszczęsnego psa. Krzysztof R. to znajomy ofiar. Do tej pory nie przyznał się do winy. W żadnym momencie nie powiedział słowa "przepraszam". Do zbrodni doszło w lutym 2022 roku. Zaginięcie kobiet zgłosiła babcia Oliwii. Mężczyzna miał ogródek działkowy, właśnie tam prowadził trop. Ciał jednak nie odnaleziono. Zaangażowali się ludzie jako środowisko, że może w rzece, może na stawach. Poszukiwania trwały 11 dni. Przełomowe okazało się nagranie z monitoringu przy drodze krajowej nr 1. Kamery zarejestrowały należący do zamordowanej Aleksandry samochód - w drodze z i do Katowic, w okolicach lasu w Romanowie. Tam śledczy znaleźli ciała kobiet. Nie spodziewałbym się po tym panu, ze on coś takiego zrobi, a przed tym z nią się kolegowali, jak to się mówi. Remont jej robił w mieszkaniu. Według śledczych Krzysztof R. udusił Aleksandrę na terenie ogródków działkowych. Potem przed blokiem, w którym mieszkała, zostawił samochód. Tam przypadkowo spotkał spacerującą z psem Oliwię, którą zwabił do auta i udusił. To nie jest satysfakcjonujące, satysfakcjonujące byłoby, gdyby to nie nastąpiło, gdyby Oliwia i Aleksandra żyły. Wyrok jest nieprawomocny. W Polsce będzie trzecia w nocy, ale świat nie będzie patrzył na zegarek, bo za debatę zabierają się kandydaci na lidera wolnego świata. Donald Trump i Joe Biden odpowiedzą na pytania dziennikarzy stacji CNN. Zasady debaty sztywne jak nigdy, z wyłączaniem mikrofonu włącznie, a Ameryka ma o co zapytać. Marcin Antosiewicz jest w Atlancie. Powiedz, jak bardzo ta debata może wpłynąć na głosy Amerykanów? Zależy od jej przebiegu i oglądalności. Historia pokazała, że starcie może być kluczowe. Jak ta pierwsza w 1960 roku, kiedy młody Kennedy flirtował z kamerą, a Nixon się przed nią pocił. 8 lat temu Hilary Clinton wygrała debatę. Tak pokazały sondaże, ale przegrała wybory. Jakie tematy będą ważne? Rozmawialiśmy z Amerykanami. Efekty za chwilę. Start debaty za 7 godzin. Organizatorzy liczą na wielką oglądalność i wielkie przychody. Debata zostanie przerwana przez 2 bloki reklamowe po 3,5 minuty. Amerykańskie media lubią myśleć, że debaty rozstrzygają wybory. To największa polityczna scena, być może najważniejsze 90 minut w kampanii, ale w tym roku trudno wyczuć gorączkę debatniej nocy na amerykańskiej prowincji. Zasadniczo w tym momencie kampanii mamy wybór między dwoma kandydatami, z których żaden tak naprawdę mnie nie obchodzi. Żaden z nich nie reprezentuje naszych wartości jako Amerykanów. Ale tak właśnie wygląda nasz system polityczny. Rozczarowanie polityką słyszymy wszędzie poza wielkimi miastami. 25% Amerykanów odrzuca obu kandydatów. To największy odsetek w powojennej historii Ameryki. Gdy muszą wybrać mniejsze zło, nie potrafią się zdecydować. Średnia z sondaży daje jednoprocentową przewagę Donaldowi Trumpowi. Debata może to zmienić. Bój idzie o niezdecydowanych. Muszą tylko obejrzeć wieczorne starcie. Czy będziesz oglądać debatę prezydencką? - Nie zamierzam. - Dlaczego nie? Bo nie. Nie będzie publiczności. Faktycznie na życzenie urzędującego prezydenta w studiu nie będzie publiczności. Biden wolał też siedzieć niż stać. To dlatego, że jest fizycznie słaby, uważa Sam, 24-letni kucharz, którego spotykamy w pubie w Roenoke w Wirginii. Powtarza nam hasła o gafach Bidena, na których koncentrują się prawicowe media - sugerując demencję, bo nie tańczył na koncercie w Białym Domu, a na szczycie G7 w Italii prawie się zgubił. Dlatego Sam zagłosuje na Trumpa, bo wierzy, że poradzi sobie z wojną w Ukrainie. Ta wojna staje się coraz większym problemem, dlatego musimy zakończyć ją wcześniej niż później, zanim rozleje się poza Ukrainę. Pozycja Stanów Zjednoczonych na świecie na pewno będzie tematem debaty. Choć nie wiodącym, bo wszystkie sondaże pokazują, że gospodarka, rosnące koszty życia i inflacja są największymi bolączkami Amerykanów. Możliwość kupna domu czy samochodu, posiadania odrobiny pieniędzy to ostatecznie jest dla ludzi najważniejsze. Czy mogą pójść do spożywczaka i kupić artykuły, które chcą, albo czy mogą wyjść do restauracji chociaż raz w tygodniu. Także w sklepie zoologicznym Julie i Coreya słyszymy o ekonomicznych problemach klientów. Dlatego oni starają się jakoś przeżyć, jak mówią, bo kochają te egzotyczne zwierzęta. Po covidzie trudno wrócić im do dawnych obrotów. Ale jak to Amerykanie, są optymistami. Zawsze znajdą się klienci, którzy chcą wprowadzić do swojego życia kolejne nowe zwierzęta. Jakie zwierzę jest obecnie najbardziej popularne? Najpopularniejszym zwierzęciem jest prawdopodobnie wąż. Prezydencka debata ma coś w sobie z brutalnego świata zwierząt. Mocniejszy chce zjeść słabszego. A co najmniej go porządnie obrazić. 8 lat temu Donald Trump wyzwał Hillary Clinton od wrednych bab. 4 lata temu Joe Biden kazał Donaldowi Trumpowi się zamknąć. Wiele wskazuje na to, że i w tym roku Wersalu nie będzie. Pierwsza debata Biden - Trump na żywo w TVP Info. Od 2.45 specjalne wydanie programu "Oko na świat". Serdecznie polecamy. To może być częsta przyczyna niepowodzeń w staraniach o dziecko. Trójkolorowi na euro grają dalej, ale Francja już szykuje się na wielką imprezę sportową. Dokładnie za miesiąc w Paryżu ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich. Po raz pierwszy nie na stadionie, a nad Sekwaną. Czy wszystko jest już gotowe? Na fioletowej bieżni Stade de France są już pierwsi lekkoatleci. Wszyscy uśmiechają się od ucha do ucha, ci sportowcy jako pierwsi przekroczyli dzisiaj linię mety na oficjalnej bieżni igrzysk olimpijskich. I chociaż to tylko ćwiczenia, to stadion narodowy jest już gotowy na rozpoczęcie igrzysk. Tak jak większość z ponad 40 obiektów. Jesteśmy w największej zamkniętej sali w Europie. Było to dla nas oczywiste, że hala musi odegrać centralną rolę. Pływanie to królewski sport, więc umieściliśmy tu basen. Basen olimpijski znajdzie się w La Defense Arena, sali, która na co dzień jest halą koncertową. By ograniczyć koszty i wpływ na środowisko, Paryż wykorzystał istniejącą już infrastrukturę. Tylko 6 obiektów - w tym tę ścianę do wspinaczki - trzeba było zbudować od zera. Obiecuję, atmosfera będzie fantastyczna, proszę spojrzeć, stadion jest dość mały, kibice są bardzo blisko sportowców, więc wszyscy na własnej skórze poczują te emocje. Kibice, którzy do Paryża przyjadą, mogą liczyć na zapierające dech w piersiach widoki. Bo aż 15 stadionów znajduje się w samym centrum miasta. Przy Wieży Eiffla odbędą się zawody siatkówki plażowej. A tu, przy Pałacu Inwalidów, łucznictwa. Nie rozpoznaję już tej dzielnicy, ledwo widać nawet Pałac Inwalidów. Dziwnie się patrzy na te wszystkie ogrodzenia, ale cóż, to tylko tymczasowe. Centrum Paryża podczas igrzysk wyłączone będzie z ruchu drogowego. W poniedziałek ruszyła nowa linia metra. Kibice prosto z lotniska dotrą nią na większość stadionów. Bilety wciąż kupić można na stronie organizatora, nawet za 15 euro. Kolejne pojawiać będą się w każdy czwartek, aż do rozpoczęcia Igrzysk, o 10.00 rano. Na miejscu we wszystkim pomogą oni: 45 tys. ubranych w kolorowe stroje wolontariuszy. Pierwsi już do Paryża dotarli. Dla mnie to było oczywiste, że zostanę wolontariuszem, sam jestem byłym piłkarzem ręcznym. Teraz chciałem dać coś od siebie. Na igrzyska przyjechać ma aż 15 mln turystów, 20 tys. dziennikarzy i przede wszystkim 10 tys. sportowców. Organizatorzy obiecują, że będą gotowi, i przy tej - oficjalnej, przedstawionej właśnie - muzyce igrzysk, wszyscy poczują magię Paryża. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". U Justyny Dobrosz-Oracz dziś minister infrastruktury Dariusz Klimczak. Później w TVP Info "Niebezpieczne związki" Doroty Wysockiej-Schnepf.