Jakby galaretka. Mała taka. Polska jest odporna na próby destabilizacji. Widać to wyraźnie na polsko-białoruskiej granicy. Reżimy Putina i Łukaszenki stale próbują prowokować. Odpowiedź polskich władz jest bezwzględna i skuteczna. Granicy chroni nie tylko szczelna zapora, ale również straż, policja i wojsko. Mieszkańcy Krynek Białoruś widzą z okien swoich domów. Od granicy dzieli ich niespełna 2,5 km. Mimo to czują się bezpiecznie. Bardzo dużo straży granicznej, bez przerwy jeżdżą, tak że na razie spokojnie. Jest Wojsko Polskie i spełnia zadania własne. Obrona wschodniej granicy to jeden z priorytetów rządu. Nie byłoby tak, gdyby kontynuowano osłabiającą wschód kraju politykę gabinetu Donalda Tuska. To była realizacja zapotrzebowania Niemiec, które chciały być w bardzo dobrych stosunkach z Rosją, a polityka Tuska to była polityka pełnego podporządkowywania się. Polska poradziła sobie z hybrydowym atakiem Łukaszenki. Teraz Białoruś wysyła niedorzeczne pogróżki o wykorzystaniu przeciwko Polsce stacjonujących tuż przy granicy, zbrodniarzy z Grupy Wagnera. W Polsce nie będzie żadnych zielonych ludzików, którzy będą bezkarnie przy naszej granicy prowadzili swoje działania. Jak donoszą media, oddziałami Wagnerowców na Białorusi dowodzi Serhij Czubko, który wcześniej walczył w Syrii i Czeczenii. Wagnerowcy to jednak brutalna banda, która w starciu z polskim wojskiem nie ma cienia szans. Nie mają żadnych skrupułów, żeby mordować niewinnych ludzi, ale w starciu bojowym to są ludzie, którzy nie znają podstaw taktyki. Działania białoruskiego reżimu powstrzymują służby i wybudowana na granicy zapora. Zapowiedzi jej budowy były najpierw wyśmiewane przez opozycję... Ten mur nie powstanie ani w ciągu roku ani w ciągu 3 lat. ...a później blokowane. Platforma głosowała przeciwko barierze. Tusk to wyjątkowo niebezpieczny szkodnik, który mógł i może doprowadzić do załamania bezpieczeństwa w całej Polsce. Funkcjonariusze i żołnierze chroniący polskiej granicy odebrali odznaczenia i podziękowania. Bronimy każdego skrawka polskiej ziemi, ze względu na to, że mamy świadomość zagrożeń związanych z odbudową imperium rosyjskiego. Ta świadomość sprawia, że błyskawicznie modernizujemy armię i szkolimy żołnierzy. Po niemal 2 dekadach do Wojska Polskiego wraca jednostka artylerii rakietowej - 1 Brygada Rakiet. I powstanie Akademia HIMARS. Donald Tusk pojechał dziś na Mazury. Na miejsce politycznej agitacji wybrał Ostródę. Wielu mieszkańców uznało jednak tę wizytę za co najmniej nietakt ze strony przewodniczącego Platformy. Dlaczego? O tym z Ostródy - Konrad Wąż. Myśli pani, że to była dobra decyzja, żeby zlikwidować tę jednostkę 12 lat temu? - Nie. - Dlaczego? Bo wojsko zawsze jest nam potrzebne. Innego zdania był rząd Donalda Tuska, który zlikwidował jednostkę w Ostródzie w 2011 roku. Oznaczało to kolejne osłabienie obrony wschodniej części kraju. A dla mieszkańców utratę źródła utrzymania wielu rodzin. Szkoda, były miejsca pracy. Naturalnie miasto jest bogatsze mając coś takiego w swoim obrębie. Tusk kosztem bezpieczeństwa Polaków szukał oszczędności. Potrzeby militarne, takie też obiektywnie opisane nie wskazują w żadnym wypadku na potrzeby budowy i użytkowania dużych jednostek. Przed nami jeszcze kolejnych 9 garnizonów do zlikwidowania. To były efekty rządów koalicji PO-PSL. W opublikowanym dziś spocie przypomniał o tym premier Mateusz Morawiecki. Likwidacja jednostki w województwie warmińsko-mazurskim? A wie pan z kim graniczy to województwo? Bo to właśnie w Ostródzie Tusk szuka dziś poparcia przed wyborami. Atakując rząd Zjednoczonej Prawicy. Rząd Zjednoczonej Prawicy naprawia grzechy poprzedników i przywraca kolejne jednostki wojskowe. Również tę w Ostródzie. Jesteśmy zupełnym przeciwieństwem naszych poprzedników, którzy z jakąś niezwykłą konsekwencją, w tym wypadku konsekwencja nie była zaletą, redukowali polskie siły na wschód od Wisły. Decyzja o odtworzeniu jednostki zapadła pod koniec ubiegłego roku. Wspaniale. Jestem zachwycona tym pomysłem. - Dlaczego? - Zawsze jest bezpieczniej. Te jednostki powinny być jak najbliżej tego terenu zagrożonego. Docelowo ma tu stacjonować batalion czołgów K2 Black Panther oraz około tysiąca żołnierzy. Przygotowujemy się do intensywnego szkolenia, które rozpocznie się w miesiącu wrześniu. Bezpieczeństwo Polaków, także to militarne, jest priorytetem rządu Zjednoczonej Prawicy. W ciągu ostatnich 8 lat liczebność naszej armii niemal się podwoiła, a docelowo, zgodnie z ustawą o obronie ojczyzny, naszych granic będzie pilnować 300 tys. doskonale uzbrojonych żołnierzy. To dobra wiadomość, bo nie ma dziś ważniejszej sprawy niż bezpieczeństwo. Kolejny pożar składowiska odpadów. Tym razem w Nowym Miszewie na Mazowszu. Służby ochrony środowiska przekazały: nie było zagrożenia dla mieszkańców. Wysypisko już dawno powinno być zamknięte, ale z wydaniem decyzji zwleka marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik z PSL. Są jednak samorządy, które z pomocą rządu radzą sobie ze śmieciowym procederem. Pożar na wysypisku śmieci w Nowym Miszewie koło Płocka strażacy opanowali. Nikt nie ucierpiał. Nie było żadnego zagrożenia dla przebywających w pobliżu, pomiary były dokonywane, nie stwierdzono żadnego zagrożenia. Składowisko jest doskonale znane inspektorom ochrony środowiska. Półtora roku temu zdecydowali o jego zamknięciu, cofając pozytywną decyzję starosty płockiego z PSL, wydaną w 2014 roku. Jednak formalnie zakończyć ten proces może tylko mazowiecki marszałek Adam Struzik. Postępowanie celem cofnięcia tejże decyzji rozpoczął, natomiast mija kolejny rok, niestety nie widzimy końca. Wiceminister klimatu apeluje. Nie dać się ponieść emocjom i też w sporze politycznym nie wykorzystywać sytuacji, która nie powinna absolutnie być przedmiotem sporu polityków, tylko powinna dotyczyć oceny fachowców. Prawda jest taka, że wiele samorządów nie jest zainteresowanych rozwiązaniem problemu. Przykład? Stolica. Przy ulicy Odrowąża na warszawskim Bródnie składowane są niebezpieczne odpady. Kiedy można powiedzieć zrobiło się zamieszanie, prezydent Trzaskowski się nagle obudził, że odpady trzeba uprzątnąć. Odpady na Odrowąża co najmniej, jak informuje inspekcja ochrony środowiska, zalegają tam od 2019 roku. Przykładem, że przy chęci współpracy samorządu z rządem można poradzić sobie ze śmieciowym problemem jest to nielegalne wysypisko między Policami a Szczecinem. Po 14 latach znikają ostatnie odpady. 25 milionów na utylizację starostwo w Policach otrzymało z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Jesteśmy do dyspozycji, żeby pokazać, jak można spróbować problem rozwiązać przy współpracy z rządem. I na koniec powiem, że bardzo się cieszę, bo trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, że w ostatnich latach bardzo zintegrował się system współpracy. Oficjalnie zgromadzone tu śmieci miały być przerabiane. Z tego, co mi jest wiadomo, to miały te odpady być przetworzone na paliwo. I z pana wiedzy i doświadczenia wynika, że było to możliwe? No gruz jako paliwo. Nie za bardzo. - Czyli fikcja? - To pan powiedział. Śmieci trafiły tu m.in. z Niemiec. Rząd PiS w 2018 roku wprowadził zakaz importu odpadów komunalnych. Przepisy, które się uszczelniły, zaostrzyły, powodują, że my przynajmniej, jako powiat policki, czujemy się bardziej bezpiecznie. Inspekcja Ochrony Środowiska w końcu może prowadzić niezapowiedziane kontrole i pracuje całą dobę. Korzysta z dronów i fotopułapek. Zaostrzono kary do 10 mln grzywny i nawet 12 lat więzienia. Czeskie służby ustaliły: ryby w Odrze giną po czeskiej stronie, od ujścia rzeki Stróżki. Przyczyna wciąż jest badana, ale w próbkach nie wykryto obecności złotej algi, a śniętych ryb w rzece jest coraz mniej. Nie ma zagrożenia na polskim odcinku Odry - zapewniają służby. Wody Polskie monitorują odcinek Odry, nie tylko ten odcinek, ale całą Odrę. Z czeskiego odcinka Odry śniętych ryb płynie coraz mniej. Wszystkie są wyławiane. Na rzece rozstawione są dwie zapory, jedna po stronie czeskiej, druga po stronie polskiej, plus sieć niedaleko tego miejsca. Od wczoraj strażacy wyciągnęli z Odry ponad tonę śniętych ryb. Oceniliśmy, że te ryby ok. 2-3 dni już pływały w Odrze. Równolegle ustalane są przyczyny zdarzenia. Są już pierwsze wyniki badań wody. W próbkach wody w dwóch punktach poboru tu na odcinku na terenie Polski nie wykazano obecności złotej algi. Czekamy, mamy nadzieję, że strona czeska po swojej stronie takie badania przeprowadzi. Śnięte ryby w Odrze to jeden z głównych tematów w czeskich mediach. Próżno jednak szukać w nich politycznych wątków. Czescy politycy kariery na śniętych rybach nie robią. Zupełnie inaczej było w przypadku ubiegłorocznej katastrofy ekologicznej w Polsce na Odrze. Opozycja wykorzystała sytuację, by uderzyć w rząd. My wszyscy jesteśmy trochę jak te ryby w Odrze. Kiedyś tak było z Czarnobylem - oszukiwano społeczeństwo. A lubuska marszałek Elżbieta Polak bez żadnych podstaw orzekła, że ryby zabiła rtęć. Stężenie rtęci jest tak wysokie, że skala tego nie ogarnia. Co okazało się kłamstwem. Teraz nie wytrzymała Kamila Gasiuk-Pihowicz i zaatakowała minister klimatu. Najwyraźniej opozycja z trudnych sytuacji, choć zupełnie od polskich władz niezależnych, czerpie specyficzną satysfakcję. A mogłaby chociaż milczeć. Jak ryby. To skandal i hipokryzja polskiej opozycji - tak dzisiejsze głosowanie nad poprawką senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych skomentował minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus. Poprawka, przyjęta przez komisję głosami senatorów opozycji, zakłada przeniesienie środków przeznaczonych na rolnictwo na inne cele. 6,5 miliarda zł senatorowie opozycji zabrali. Tutaj widać tę hipokryzję senatorów opozycji, kiedy mówią, że chcą pomagać polskiemu rolnictwu, tworzą jakieś kluby, agrokluby, a dziś poprawka 6,5 mld zł. Proszę państwa, to wielki symbol tego, że opozycja w Polsce jest przeciwko polskiemu rolnikowi. Konsekwencją wprowadzenia poprawki będzie mniejsza pomoc dla polskich rolników. Jak wylicza resort, to 6,5 mld zł, które miały być przeznaczone m.in. na dopłaty do zbóż, nawozów, paliwa i kredytów. Jutro poprawką zajmie się Senat. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Jednak poseł Konfederacji Krzysztof BoÓak Mieszkanie na własność to dla wielu synonim niezależności. Wsparcie dla obywateli jest możliwe, bo Polska jest państwem na fali wznoszącej. Pokazują to twarde dane. Od 2007 r. nasze PKB na 1 mieszkańca liczone według parytetu siły nabywczej wzrosło o 63%. To absolutny rekord w Europie. Inne nastroje dominują za Odrą. Dlatego parząc w kierunku zachodniego sąsiada, nie mamy się czego wstydzić. Rośniemy dynamiczniej, szybciej, sprawniej zarządzamy zasobami, tworzymy coraz lepsze miejsca pracy. Konsekwentnie skracamy dystans do zachodu Europy. Własne mieszkanie to tylko element tego procesu. Białoruski reżim po raz kolejny atakuje Polaków. Decyzją dyktatora Łukaszenki zniesiono prawo do nauki w szkołach w języku mniejszości. Od teraz polskie dzieci w tym kraju będą mogły uczyć się wyłącznie po rosyjsku lub białorusku. O szczegółach w krótkim przeglądzie informacji ze świata Agnieszka Zelek. Kampania przeciwko Polakom na Białorusi trwa od lat. Po zlikwidowaniu polskich szkół w Grodnie, Wołkowysku i Brześciu gdy podpalił się na pikiecie w Atlancie. Po dzisiejszej wspólnej konferencji szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i lidera Konfederacji Sławomira Mentzena i Sławomir Mentzen, lider Konfederacji. Jak gdyby nigdy nic urządzają wspólną konferencję. Będziemy bronić niezależności Najwyższej Izby Kontroli, będziemy popierać rozszerzenie uprawnień Najwyższej Izby Kontroli. Kilka dni temu syn Mariana Banasia poinformował o starcie w wyborach do Sejmu właśnie z list Konfederacji, Rozpoczynamy kolejny rozdział, kolejną przygodę w walce o silne, efektywne państwo. Jakub Banaś to społeczny doradca swojego ojca, prezesa NIK. Pod koniec lipca 2021 roku został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA. powinny więc zacząć się od wyjaśnienia wewnętrznych nieprawidłowości. w tym dotyczące aborcji, bo partia ostro "skręciła w lewo". Nie zabrakło też surowej recenzji działań lidera PO Donalda Tuska. Na początku maja Bogusław Sonik odszedł z Platformy Obywatelskiej. Teraz postanowił wystąpić także z klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Myślę, że tak trzeba po prostu, żeby to było konsekwentne. Poseł tłumaczy, że nie odpowiada Platforma w kształcie, który nadał jej Tusk. Donald Tusk, kiedy przyjechał do Polski, to od razu powiedział, że walkę wyborczą wygrywa się emocjami, a nie żadnymi programami ani wizjami, sam powiedział, że jak ktoś ma wizje, to powinien się leczyć. Chciałem zapytać o odejście Bogusława Sonika. Co pan na ten temat myśli? ...wymownie milczą albo unikają odpowiedzi. Z państwem rozmawiam na sali sądowej. Nigdy nikt nie sugerował, że jest jakieś środowisko, jakiekolwiek środowisko, które byłoby niezadowolone z funkcjonowania klubu. Bogusław Sonik mówił, że czuł się wypychany z partii. Nie wiem, to jego osobiste odczucia. To znaczne osłabienie dla PO. Za Sonikiem stoją wyborcy, wyborcy, którzy do tej pory głosowali za Platformą. Bo Bogusław Sonik startował z Platformy, a teraz być może pójdą i zagłosują na inną listę. Niewykluczone, że zyska właśnie PSL, bo z liderem ludowców Bogusław Sonik prowadził już rozmowy. Na ustach frazesy o ekologii. W rzeczywistości zabudowa atrakcyjnych zielonych terenów patodeweloperką. Tak jest między innymi w Łodzi. Zgłosili się do nas mieszkańcy. Twierdzą, że sekretarz miasta Wojciech Rosicki, gdy był wiceprezydentem, wykorzystywał funkcję do kupowania atrakcyjnych zielonych gruntów. To ta droga? Tak, ta do posesji Rosickiego, nie możemy na nią wejść, bo dostajemy groźby od pełnomocników. "Superprezydent" - tak Wojciecha Rosickiego, dziś sekretarza, nazywa prezydent Hanna Zdanowska. Zdaniem mieszkańców wykupienie przez niego atrakcyjnych terenów wywołało efekt domina. Zabudowa się rozlała. Pan urzędnik zapragnął prowadzić tu patodeweloperkę rękami znajomych i kolegów, tworząc struktury jak rada osiedlowa, żeby mieć swoje oczy i uszy. Mieszkańców sprawa bulwersuje, bo Rosicki jako pierwszy zastępca Hanny Zdanowskiej odpowiadał za plany przestrzenne i miejską pracownię urbanistyczną. Działki miał kupić w bardzo sprytny sposób. Najpierw osoba trzecia nabyła grunty. Później teren został podzielony na 12 mniejszych działek. Finalnie państwo Rosiccy odkupili dwie z nich. Temat biznesowych talentów Rosickiego jest dla Hanny Zdanowskiej wyraźnie niewygodny. Pani prezydent, jak pani skomentuje... Pani prezydent, proszę mnie nie popychać. Agresywnie reaguje też sam sekretarz. Ze szczujnią nie rozmawiam. Mieszkańcy stworzyli małą sąsiedzką komisję śledczą. Paulina Gliston brała udział w jej pracach. W tym czasie spłonął jej dom. Kiedy dojechaliśmy, z domu zostały zgliszcza. Mieszkańcy i społecznicy mówią o degradacji terenów zielonych. Tereny ekologiczne, korytarze klimatyczne, są wykorzystywane przez władze Łodzi do sadowienia tam deweloperki i patodeweloperki. Tak jak tu w Łagiewnikach - gdzie znajdują się zielone płuca Łodzi. Wisienką na tym torcie okazała się droga prowadząca niemal do działek Rosickiego i jego żony. Mieszkańcy pytają, jak to możliwe, że nie ma pieniędzy na kanalizację, a znalazły się na zrobienie tej drogi. Już zapłacono za nią prawie 2 miliony złotych. Umowa, do której dotarli społecznicy, opiewa finalnie na prawie dwa razy więcej. Trauma i wielki ból. Tak o stracie dziecka mówią kobiety, które to przeżyły. Tym bardziej dziwią stwierdzenia i popularność medialna Joanny Parniewskiej, która tym kobietom i nienarodzonym dzieciom swoimi słowami odbiera godność i szacunek. To co, będzie chińczyk? - A umiesz grać? - Umiem. Ja was uczyłam. W domu zawsze tłoczno. Kuba i Szymon mają jeszcze troje rodzeństwa, ale w codziennym gwarze brakuje jednej - Estery. Przeżyła niespełna 4 miesiące. My mieliśmy ten czas. Nasze dzieci mogły ją zobaczyć. Łatwiejsze niż wtedy, kiedy rodzic się tego w ogóle nie spodziewa i ono odchodzi, zanim się narodzi. Basia - córka Agnieszki Wodzyńskiej - odeszła w 21. tygodniu ciąży. Często się mówi, że kobieta straciła ciążę. A ta matka tak naprawdę straciła dziecko... Wszystko to, co mieliśmy przeżywać z nią, nagle przepadło. I powstaje w sercu matki pustka i tęsknota. To - wydaje się - reakcja naturalna. Tę relację... Są osoby, które serio myślą, że aborcja jest poważnym zabiegiem... ...Joanny Parniewskiej, znanej głównie z telewizji TVN, aż trudno komentować. Na podpasce, jak już było po wszystkim, tam była taka jakby galaretka... To dehumanizuje nie tylko całkowicie panią Joannę, ale także to nienarodzone dziecko. Bo to przecież jest dziecko, któremu przerwano życie. I odebrano godność. Ja to nazywam "żelek". Jest wyrazem ogromnej pogardy, jest potraktowaniem przedmiotowym, nieludzkim potraktowaniem dziecka - to się bardzo dobrze wpisuje w narracje środowisk liberalnych. Które Parniewską, aktorkę z Krakowa, wykorzystują do forsowania swojej kłamliwej narracji. Wzbudzając przy tym atmosferę strachu wśród kobiet. W jednym szeregu Tusk... Przypadek pani Joanny to jest coś więcej niż kolejny dramat. ...i jego medialne zaplecze. Kazali jej się rozebrać, kucać, a to wszystko po tym, jak dowiedzieli się, że wzięła tabletkę poronną. To o relacji Parniewskiej. Kobieta - jak ustalił portal wPolityce.pl - tamtego dnia była pijana. Badania krwi wykazały półtora promila alkoholu. To nie jest osoba, której należy ufać, która powinna być jakimś publicznym autorytetem. Chodzi o wolność i miłość. Czyżby? żelek. Puściłam do policjanta oko. Przemoc, hejt i depresja - to tylko część problemów, z którymi mierzą się dzieci. By pomóc najmłodszym, zwiększono liczbę psychologów w szkołach. Na ten cel rząd przeznacza prawie 2 i pół miliarda złotych. Zaburzenia odżywiania, depresja czy uzależnienie od telefonu. Część tych problemów wynika oczywiście z pandemii, jest pokłosiem pandemii i ma wpływ na relacje z rówieśnikami. Przezwyciężyć trudności pomagają specjaliści. Ich zatrudnienie w szkołach i przedszkolach w ciągu roku zwiększyło się niemal dwukrotnie. W ciągu roku z 21, prawie 22 tys., mamy prawie na 43 tysiące, mamy 43 tysiące zatrudnionych specjalistów, z czego - jak widzicie państwo - jest ogromny, kolosalny wzrost zatrudnienia psychologów. Tych w polskich placówkach oświatowych jest o 85% więcej niż przed rokiem. Im wcześniej zauważymy pierwsze symptomy zaburzeń i im szybciej zostanie postawiona trafna diagnoza, trafne rozpoznanie oraz udzielona właściwa pomoc, tym efektywność tej pomocy będzie większa. Na zatrudnienie specjalistów przeznaczono dodatkowo niemal 2,5 mld zł. Zapraszamy państwa na wyjątkowe kulturalne przeżycia. Ruszył festiwal Pierwszej Rzeczypospolitej w małopolskim Bieczu. Tych, którzy nie mogą być na miejscu, zapraszamy na transmisje do TVP Kultura. To właśnie Telewizja Polska współorganizuje festiwal. Jakie muzyczne wrażenia czekają na nas do niedzieli? To już ostatnie próby. Muzyka z dworu Augusta II Mocnego - to propozycja na początek festiwalu od Marcina Świątkiewicza. W składzie kapeli królewskiej muzycy z całej Europy, różne style muzyczne i to właśnie eksplorujemy w międzynarodowym składzie z włoską sopranistką. Tu śpiewać nie będą. Będą za to tańczyć. I to ładnie. "Planety tańcem poruszone" - spektakl inspirowany postacią Mikołaja Kopernika. Sięgamy tutaj do dziedzictwa. Do dziedzictwa muzyki dawnej, a w naszym wypadku tańca dawnego, też do dziedzictwa teatru. To już dziewiąta edycja festiwalu Pierwszej Rzeczypospolitej w Bieczu. W tym roku pod hasłem "Przymierze", by pokazać, co nas łączy, ale też pokazać relacje Boga i człowieka. Spektakle, nade wszystko oczywiście, koncerty, miasteczko Jagiellonów - to jest całe spektrum, które podczas tych czterech festiwalowych dni będziemy mogli smakować. Pierwsza Rzeczpospolita, czyli Rzeczpospolita Obojga Narodów, powstała w 1569 roku na mocy Unii Lubelskiej. Była europejskim mocarstwem. Państwem tolerancji i wolności. Kultura I RP wiele zawdzięczała ideom renesansowym, jeszcze więcej ideom antycznym, rzymskim, neorzymskim, klasycznym. Była to kultura silna, potężna! Festiwal zakończy się w niedzielę. W Wiadomościach to już wszystko. Za chwilę w TVP Info Gość Wiadomości i rozmowa z minister klimatu i środowiska Anną Moskwą. Serdecznie zapraszam.