Alerty pogodowe najwyższego stopnia. Zwołano sztab kryzysowy, ewakuowano obozy harcerskie. Na poludniu kraju coraz więcej akcji strażaków. Poseł PiS znów straszy migrantami w Szczecinie, rzecznik MSWiA pisze o perfidnym kłamstwie, bo sfotografowani - to Polacy. Czarna seria na drogach. W Katowicach zginęła matka i jej nienarodzone dziecko. Monika Sawka, dobry wieczór. Nadciągają potężne ulewy. Na południu kraju pełna mobilizacja. Służby przygotowują się na najgorsze. Godzinę temu zebrał się rządowy sztab kryzysowy. Najwyższe, III stopnia, ostrzeżenia synoptyków dotyczą 5 województw. Na Opolszczyźnie sytuacja już jest niepokojąca. Wał w Kałkowie został ponownie przerwany. Wiele dróg jest zalanych. Głuchołazy - miasto zniszczone przez ubiegłoroczną powódź. Mieszkańcy znowu zabezpieczają dobytek. I z niepokojem patrzą na wezbraną rzekę. Się podnosi coraz wyżej woda. To trzeba patrzeć. Mam nadzieję, że nic z tego nie będzie wielkiego, tak jak było. To już gmina Otmuchów, też w Opolskiem. Tak jak rok temu - woda przerwała wał w Kałkowie. Rozlała się na drogę i okoliczne pola. Znów będzie strata, znów będziemy to wszystko przerabiać. Posiało się, nawóz się dało i teraz wracamy. Minęło ponad 10 miesięcy, Wody Polskie nic nie zrobiły z tą inwestycją. My sami w tamtym roku żeśmy ten wał naprawili. Prognozy pogody były i są fatalne. Nie tylko dla południa Polski. I nie tylko na niedzielę. Ten front atmosferyczny będzie trwał przynajmniej 72 godziny. To mapa ostrzeżeń od synoptyków. Obejmują 2/3 kraju. Większość to alerty 2. stopnia. Najwyższy, 3. stopień zagrożenia ogłoszono dla południowych powiatów woj. opolskiego i małopolskiego, a także części łódzkiego, mazowieckiego, świętokrzyskiego i całego woj. śląskiego. Padać ma długo i intensywnie. Do tego dojdą gwałtowne burze. Spodziewamy się zarówno podtopień i zalań, jak i powodzi błyskawicznych, ale głównie tutaj, na krańcach południowych. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało mieszkańcom takie SMS-y. Służby proszą, żeby nie zbliżać się do wezbranych rzek. Jeżeli otrzymaliśmy tego SMS-a, to nie otrzymaliśmy go bez powodu. My też najchętniej nie wysyłalibyśmy tych SMS-ów albo wysyłali możliwie mało. Warto śledzić komunikaty i aktualne prognozy, by nie doszło do tragedii. Przede wszystkim rozsądek, czyli nie wychodzimy wyżej. Radzi przewodnik tatrzański. Bo ulewa i burza podczas wyprawy w góry to przepis na wypadek. Na pomoc, możliwe, że trzeba będzie czekać dłużej niż w normalnych warunkach. Na lokalne podtopienia narażone są miasta. To skutek oberwania chmury w Pionkach na Mazowszu. Auta utknęły w wielkich ulicznych rozlewiskach. Burzom może towarzyszyć bardzo silny wiatr. Realne są przerwy w dostawach prądu. Przygotujmy swoje domy nawet na okres 2-3 dniowego braku energii elektrycznej, bo takie okoliczności mogą wystąpić. To Ustroń na Śląsku i ewakuacja obozu harcerskiego. Młodzież schroniła się w budynku szkoły. Podobne decyzje podjęto w innych regionach narażonych na nawałnice. Zarówno Państwowa Straż Pożarna, jak również przedstawiciele kuratorium są w stałym kontakcie z kierownikami takich obozów. Nad Polskę nadciągnął niż genueński, który regularnie powstaje nad rozgrzanym Morzem Śródziemnym. To on przyniósł olbrzymie ilości wody także we wrześniu zeszłego roku. Z bardzo ciepłego Morza Śródziemnego paruje więcej wody niż kiedyś i niż genueński powoduje, że ta para wodna częściowo skrapla się nad Polską. I przez globalne ocieplenie ten problem będzie powracał coraz częściej. Jest internetowy wpis i ostra reakcja. Poseł Dariusz Matecki umieścił zdjęcie i tekst sugerujący obecność migrantów przy dworcu w Szczecinie. Szczecińska policja zdementowała twierdzenie polityka PiS i odpowiedziała, że sfotografowane osoby to Polacy. Rzecznik MSWiA zaapelował o nierozsiewanie fake newsów - i wzywa do przeprosin. Dzień dobry, straż graniczna, poproszę dokumenty. Tymczasowe kontrole na granicy z Niemcami i Litwą miały obowiązywać do 5 sierpnia. Już wiadomo, że rząd je przedłuży. Ja się czuję bezpiecznie cały czas, nie czuję żadnego zagrożenia. Macie poczucie tej presji migracyjnej, rzeczywiście to widać? Nie ma, tutaj nie ma. Tak wygląda rzeczywistość. A tak narracja PiS-u. Mało który migrant przekraczający granicę chce zostać na zachodnich obrzeżach Polski. Najczęściej on zmierza do Wielkopolski, Mazowieckiego, Małopolski. Tu pan ich widzi? Proszę przejść po ulicach Warszawy i zobaczyć, ilu jest obcokrajowców i migrantów. PiS znane jest z publikowania nieprawdziwych informacji. To wpis Dariusza Mateckiego, że pod dworcem w Szczecinie powstała wioska migrantów, których nazywa inżynierami. Polityk szybko doczekał się odpowiedzi służb. Rzecznik wezwał do przeprosin - te nie padły. Ja nie będę budował mojej pozycji, mojej przewagi, naszej przewagi, naszego przyszłego zwycięstwa na strachu, pogardzie i nienawiści. Ja w tym nie jestem dobry, ja tego nie potrafię. Premier po raz kolejny - tym razem w Pabianicach - podkreślił, że Polska jest bezpieczna, a granica szczelna. Według najnowszego sondażu IPSOS dla "19:30" aż 42% pytanych źle ocenia działalność samozwańczego Ruchu Obrony Granic Roberta Bąkiewicza. Ten stosunek Polaków pokazuje, moim zdaniem, że Polacy źle oceniają działania państwa w kontekście utrzymania bezpieczeństwa Polaków. Myślę, że Polacy coraz bardziej świadomie oceniają to, co robi Bąkiewicz na granicy, szczególnie po nagraniu dziennikarza "Gońca". Który na 24 godziny ukrytą kamerą przeniknął do struktur organizacji. Według jego relacji kreuje ona rzeczywistość. Panu Bąkiewiczowi, Zjednoczonej Prawicy potrzebna jest ta narracja, bo mówiąc wprost - przygotowują się do wyborów za dwa lata. Tak Bąkiewicza witali mieszkańcy Bogatyni, gdzie narodowiec miał swoją manifestację. Policja rozwiązała jego nielegalny protest. To oni wpuścili największą liczbę migrantów, to oni pozwolili na to, by przyjeżdżali z Polski, do innych krajów, i dzisiaj dziwią się temu, że zgodnie z prawem międzynarodowym ktoś chce zrobić readmisję. Pierwsza moja odprawa. Nowy szef MSWiA podczas odprawy z wojewodami i służbami podkreślił, że szerzenie dezinformacji i nielegalne zatrzymywanie przez Ruch Oborny Granic podejrzanie wyglądających ludzi nie postanie bez reakcji. Nie może być zgody na jakiekolwiek próby przeszkadzania instytucjom państwowym, pracownikom państwa polskiego, jeżeli chodzi o szczelność granic. Według najnowszych danych do tej pory skontrolowano ponad 350 tys. osób, odmówiono wjazdu niemal 130 osobom i zatrzymano 12 kurierów. Na pewno bezpieczniej, jak mamy takie kontrole na granicy. Jak trzeba, to trzeba, dla nas nie jest to problem, naprawdę. Wciąż nie wiadomo, jak długo tymczasowe kontrole będą obowiązywały. Po słowach Szymona Hołowni o zamachu stanu i opóźnieniu zaprzysiężenia Karola Nawrockiego wracają pytania o współpracę nowego prezydenta z rządem. Będzie niezbędna, ale czy możliwa? Na pewno trudna. Szczególnie po tym, jak prezydent elekt nazwał Donalda Tuska najgorszym premierem od upadku komunizmu. Nawrocki zapowiada jednak aktywność legislacyjną, a do tego potrzeba zgody Sejmu. Jakie są na nią szanse? Do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego zostało 10 dni. Głowa państwa i rząd nadal będą z innych obozów politycznych. Ale by państwo działało, niezbędna będzie współpraca. Może pamiętacie jeszcze, co myślałem, co wiem i co nadal myślę o prezydencie elekcie. I że te 2 lata to jest naprawdę bardzo poważna sprawa. Karol Nawrocki raz za razem powtarza takie słowa o premierze. Konsekwentnie uznaję za najgorszego premiera po roku 1989. A rządowi zarzuca, że udaje pracę. Markuje chęć pewnych rozwiązań. Taka postawa i upolitycznienie prezydenckiego otoczenia Nawrockiego - już teraz jest tam 4 posłów PiS-u - powodują, że rządzący spodziewają się trudnej współpracy. I blokowania ustaw. właśnie taką rolę narzucił mu Jarosław Kaczyński. On ma destabilizować sytuację polityczną, grać na próbę rozbicia koalicji rządzącej, osłabianie premiera, natomiast to mu się nie uda. PiS widzi pewne możliwości współpracy z koalicją rządzącą. Jeżeli będzie skłonna przynajmniej część prezydenckich projektów przyjmować, to myślę, że będzie mogła liczyć, że przynajmniej część rządowych projektów będzie podpisana. Pierwsze projekty prezydent elekt zamierza wysłać do Sejmu w najbliższym czasie. ustawa dotycząca CPK, w pierwszym miesiącu zajmę się też propozycjami rolnymi. Ma być też projekt ustawy o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku, który na razie pozostaje niezrealizowaną obietnicą koalicji 15 października. Pomysł prezydenta elekta krytykuje minister finansów i gospodarki. Mówi o populizmie, bo kwota wolna to kosztowne rozwiązanie, którego finansowania Nawrocki nie policzył. Myślę, że nie zależy mu na tym, aby te propozycje były na serio wdrożone, tylko by torpedować prace rządu, utrudnić nasze działania. Koalicja rządowa przegłosowała ustawę wiatrakową, w której jest też poprawka o zamrożeniu cen prądu. Jeśli nie podpisze jej odchodzący Andrzej Duda, trafi na biurko nowego prezydenta. Czy podpisze ustawę o niższych cenach prądu dla każdego Polaka? Czy ją zawetuje z powodu swoich kolegów? Relacji na linii rząd - Karol Nawrocki z pewnością nie poprawi ta wypowiedź marszałka Sejmu w sprawie zaprzysiężenia. Rozpytywano, czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu. Weźmy pod uwagę, że marszałek Hołownia bardzo wyraźnie wytłumaczył, że tutaj nie chodzi o kodeksową definicję zamachu stanu. Rzecznik prezydenta elekta sprawę przedstawia inaczej. Jesteśmy tym wstrząśnięci. Rozumiem, że pan Hołownia wyjaśnia, jakie było znaczenie tych słów, tylko to już w tej chwili daje paliwo opozycji. Sprawę zaprzysiężenia i ewentualnego liczenia wszystkich głosów, czego domagała się część wyborców koalicji, przeciął premier. Ludzie, nie. Nie będzie takiej Polski, póki ja jestem premierem, gdzie policja i prokuratura będą mówiły: nieważne są te wybory, my policzymy głosy. Jak słyszymy, w tej i innych sprawach w obliczu współpracy z prezydentem Nawrockim koalicja rządząca musi mówić jednym głosem. Dość kłótni i do przodu. Trzeba zrozumieć, że gramy do jednej bramki, że przeciwnik jest gdzie indziej. Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego 6 sierpnia. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę tragiczne wypadki, policja ogłasza czarny alert drogowy, a później jeszcze... Po fali krytyki Izrael wznawia pomoc humanitarną dla Strefy Gazy. Moje dziecko płacze i mówi: chcę kawałek chleba. A to łamie serce. Dzieci mówią, że chcą iść do nieba, ponieważ, jak twierdzą, przynajmniej tam jest jedzenie. Badania, które są szansą dla dzieci. Dzięki temu leczeniu rodzi się zdrowe dziecko. Kiedy zobaczyłam wynik, że nie ma tego wirusa, to była wielka ulga. Czarny dzień na polskich drogach. Do dwóch wypadków w odstępie zaledwie godziny doszło w Katowicach. W jednym zginęła kobieta w zaawansowanej ciąży. Na miejscu lekarze zdecydowali o wykonaniu ratunkowego cesarskiego cięcia. Ani dziecko, ani matka nie przeżyli. W drugim wypadku zginęła 35-latka. W Warmińsko-Mazurskiem auto wjechało w ciężarówkę. Trzech osób nie udało się uratować. Trasa S7 i ten tragiczny wypadek na odcinku Nidzica-Napierki w Warmińsko-Mazurskiem. Autem podróżowała 4-osobowa rodzina. Śmierć poniosły 3 osoby dorosłe. Podróżowało tym samochodem również dziecko w wieku 13 lat. Dziecko w stanie ciężkim zostało przetransportowane do szpitala. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pojazd z niewyjaśnionych przyczyn wbił się w stojący na pasie awaryjnym samochód ciężarowy. Siła uderzenia była ogromna. Pojazd znajdował się w większości pod naczepą i nie można było łatwo zidentyfikować stanu ani liczby osób, które się tam znajdują. W Katowicach wczoraj ciągu godziny doszło do dwóch wypadków, w których zginęły 2 kobiety i dziecko. Na krajowej 86 dachował samochód. Zginęła 35-letnia pasażerka. Kilkaset metrów dalej na tej samej trasie samochód najechał na tył drugiego i w efekcie doszło do wypadku z udziałem trzech aut. Kierowca - sprawca - był trzeźwy. W wyniku tego zdarzenia śmierć na miejscu poniosła 29-letnia kobieta. Ona była w zaawanasowanej ciąży. Lekarze próbowali ratować dziecko. Zapadła decyzja o ratunkowym cesarskim cięciu. Noworodek natychmiast trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Staramy się ratować kobietę. Niestety jeżeli nie uda się, staramy się wydobyć to dziecko i działać z nim. Niestety mimo wysiłku lekarzy dziecko zmarło. Minionej doby na polskich drogach doszło do 3 wypadków śmiertelnych, a od początku wakacji do 134. To średnio 4 tragedie dziennie. Wspólnym mianownikiem jest niestety brak wyobraźni i brawura. Często przyczyną jest to, że nie zachowujemy odpowiednich odległości, ścigamy się. A prędkość to nadal najczęstsza przyczyna wypadków. Stąd apel już nie tylko policjantów, ale i wszystkich służb, o rozsądek i rozwagę, bo nawet najmniejszy błąd na drodze może kosztować życie. Brakuje nam odpowiedzialności. Mamy za dużo egoizmu i takiego postrzegania, że to moje jest najważniejsze i inni wydają się mniej istotni na drodze. To trzeba zmienić. Dlatego noga z gazu i przestroga. To mapa, gdzie każdy punkt to znak, że ktoś nie wrócił do domu. Po przerażających zdjęciach, które widział cały świat, i fali krytyki Izrael zmienia decyzję i po miesiącach ograniczeń wznawia zrzuty pomocy humanitarnej dla 2-milionowej ludności Strefy Gazy. Głód i brak leków doprowadziły do wielu ofiar, zwłaszcza wśród dzieci. Światowa Organizacja Zdrowia i ONZ alarmują, że sytuacja jest krytyczna. Spośród tych setek Palestyńczyków tylko nielicznym udało się dziś zdobyć pożywienie. Jednym z nich jest Mohammed. Ma worek mąki dla 11-osobowej rodziny i strach w oczach. Wychodzimy z domu dla dobra dzieci, bo płacze i mówi: chcę kawałek chleba. A to łamie serce. To uczucie, jakby milion noży wbijało ci się w serce. Ale przysięgam na Boga, by zdobyć pożywienie dla rodziny, człowiek umiera tu milion razy. Ten zginął. Izraelskie wojsko miało otworzyć ogień, kiedy wygłodniali Palestyńczycy rzucili się w kierunku konwoju z pomocą humanitarną. Poszliśmy na śmierć. W pobliżu czołgów i żołnierzy, którzy do nas strzelali. Spójrzcie, wszystkie worki z mąką, które niosą ci młodzi mężczyźni, są pokryte krwią. Po fali międzynarodowej krytyki i zarzutach o celowym głodzeniu Palestyńczyków w trzech rejonach Strefy Gazy Izrael zapowiedział 10-godzinne przerwy w działaniach zbrojnych oraz utworzenie korytarzy humanitarnych dla konwojów ONZ. Tymczasowy rozejm ma obowiązywać każdego dnia - do odwołania. Pierwsze ciężarówki z Egiptu i Jordanii z żywnością oraz lekami wjechały już do enklawy. Izraelskie wojsko dokonało zaś zrzutów jedzenia. To pierwszy przypadek bezpośredniego dostarczenia pomocy Palestyńczykom przez Tel Awiw od początku wojny. Choć według izraelskich władz żadnego kryzysu humanitarnego w Gazie nie ma. Od 2 lat co tydzień słyszymy o głodzie i niedożywieniu. Nigdy do tego nie doszło. Są to fałszywe ostrzeżenia pochodzące od organizacji pomocowych. Chciałbym również dodać, że głód w Strefie Gazy jest wynikiem działań Hamasu. Izraelskie wojsko nigdy nie pokazało jednak na to dowodów. Tak jak i ten zarzut sformułowany w filmie, jaki pojawiał się na profilu ambasady Izraela w Polsce. Nasi bohaterscy pracownicy służą w niewyobrażalnych warunkach. Wielu z nich jest tak otępiałych i wyczerpanych, że mówią, iż nie czują się ani martwi, ani żywi. Dzieci mówią, że chcą iść do nieba, ponieważ, jak twierdzą, przynajmniej tam jest jedzenie. Według Światowego Programu Żywnościowego blisko 1/3 mieszkańców Strefy Gazy nie je żadnego posiłku przez kilka dni z rzędu. To ma być rewolucja w zapisach do lekarza. Od nowego roku będzie działać centralna e-rejestracja, która ma uprościć zapisy, skrócić kolejki i ułatwić dostęp do specjalistów oraz badań. Projekt został przyjęty przez Sejm. Zmian w systemie zdrowia ma być więcej. Na razie szpitale powiatowe toną w długach, a koła ratunkowego nie widać. Reformę szpitalnictwa ma przeprowadzić nowa ministra. Co ją czeka? Poradnia specjalistyczna w Szpitalu Czerniakowskim w Warszawie. Czas oczekiwania na wizytę - kilka do kilkudziesięciu tygodni. Kolejka mogłaby być krótsza, gdyby pacjenci informowali, że się nie stawią. Skrajnie rzadko pacjenci powiadamiają nas o rezygnacji z wizyty. Średnio w Polsce co piąty pacjent rezygnuje, w zeszłym roku to 1,4 mln niewykorzystanych wizyt. Od stycznia osoba, która nie stawi się na wizytę, wypadnie z kolejki. System e-rejestracji ma wprowadzić jedną, centralną kolejkę, do lekarza będzie można zapisać się także przez Internetowe Konto Pacjenta. Pozwoli każdemu pacjentowi w Polsce na znalezienie docelowo dowolnej wizyty, dowolnego badania, terminu i miejsca. E-rejestracja to jedno z pierwszych zadań resortu, ale priorytetem dla nowej ministry zdrowia może być reforma szpitali. Jolanta Sobierańska-Grenda, dotychczas prezeska Szpitali Pomorskich, sprawdziła się w restrukturyzacji placówek w tym regionie. Połączyła placówki tak, żeby odpowiadały potrzebom pacjentów i przynosiły zysk. To był bardzo duży projekt, bardzo kontrowersyjny. Dziś możemy powiedzieć, że konsolidacja się powiodła, to była trafiona decyzja, tak trzeba było zrobić. Odwołując się do menadżerskich kompetencji ministry, premier postawił na odpartyjnienie i odpolitycznienie resortu. Dostała ode mnie zapewnienie, i także koalicjanci dostali zapewnienie, że w najbliższych dniach ten resort przejdzie w ręce wyłącznie fachowców od zarządzania całym systemem ochrony zdrowia i że jedynym celem będzie poprawa sytuacji pacjentów. W reformie szpitali chodzi o takie ich przekształcenie, żeby spełniając potrzeby pacjentów, nie zadłużały się dalej. Czy to, co udało się na Pomorzu, sprawdzi się w skali kraju? Na razie Lewica zapowiedziała, że nie poprze projektu ustawy o reformie szpitali. Największą bolączką ochrony zdrowia są jednak nakłady. Na zdrowie przeznaczamy 6,4% produktu krajowego brutto. To jeden z najniższych wskaźników w Europie. Zadłużenie szpitali już teraz wynosi ponad 22 mld zł - i ciągle rośnie. Mamy bardzo dobry poziom medycyny, mamy doby sprzęt, lekarzy, wykonujemy specjalistyczne operacje, a to wszystko kosztuje, a mając mniej pieniędzy niż inne kraje, doprowadzamy do sytuacji, że nasz system się zadłuża. ciągle pieniądze jakoś się znajdowały, nadwykonania jakoś były ogarniane, ale nie ma takiej perspektywy, co będzie do końca roku, co będzie w przyszłym roku. Wyzwań jest wiele i mimo zapewnień o odpolitycznieniu resortu nowa ministra będzie musiała przekonać do swoich strategii polityków. Pożar zabrał im wszystko, co mieli. Z dachem nad głową włącznie. Mieszkańcy spalonego budynku w Ząbkach powoli dochodzą do siebie, ale nie wiadomo, czy i kiedy wrócą do swoich domów. Dostali ogromną pomoc, ale wciąż potrzebują wsparcia. Dlatego dziś zorganizowano wydarzenia. A dochód z nich zostanie przekazany pogorzelcom. Wśród osób, które pojawiły się na pikniku charytatywnym w Ząbkach, Dorota Wesołek. Pielęgniarka, całe życie poświęciła pomaganiu innym. Kilka tygodni temu w jednej chwili straciła wszystko, co budowała przez lata. Jej dom doszczętnie spłonął. W jednej sekundzie zdałam sobie sprawę, że mój dom się pali. To jest niewyobrażalne, bo wyszłam z domu tylko z torebką, w której miałam portfel i klucze, i wtedy zaczęłam się zastanawiać, że tam jest wszystko, co miałam. To właśnie dla pani Doroty i 499 innych osób, które na początku lipca ogień pozbawił dachu nad głową, piłkarze zagrali charytatywny mecz, a Budka Suflera dała popis możliwości na scenie. Cały dochód zostanie przeznaczony na pomoc pogorzelcom. Nikt nie chciałby przeżyć takiej katastrofy i budować wszystkiego od nowa, od początku. Nie wyobrażam sobie tego. Świadomość, że gwiazdą wieczoru jest potrzeba pomocy drugiemu człowiekowi. Tym ludziom nie jest potrzebna gadanina, tylko realna pomoc. Pieniądze, dach nad głową. Od koszulki Roberta Lewandowskiego, przez piłkę z autografem naszego sędziego międzynarodowego. Poza piknikiem, koncertami i meczem - również aukcja. Dla tych, którzy nie mogli przyjechać, licytacja będzie dostępna w mediach społecznościowych ząbkowskiego MOSiR-u. Potrzeby są ogromne. Wiadomo, że każda złotówka się liczy, więc tutaj liczymy na każdą pomoc, na każde wsparcie. Naprawdę każda złotówka się liczy. Trudno powiedzieć o kwocie. Na pewno jest ogromna. Jesteśmy z Zielonki, czyli mieszkamy ulicę dalej. Wszyscy znamy się z boisk, nasze dzieci tutaj trenują w różnych klubach, dlatego ta tragedia dotyka całe społeczeństwo lokalne. To silna społeczność. Wiedzą, że mogą na sobie polegać. Ale potrzeby są ogromne. Ci, którzy stracili dach nad głową, do końca lipca mogą mieszkać w hotelach, które zapewniło miasto. Później władze Ząbek będą dokładać pieniądze do wynajmu mieszkań. Po 2 tys. dla każdej rodziny. To jest 211 rodzin, więc 2 miesiące to prawie 850 tys. zł. I staramy się zebrać jak najwięcej środków. Różnie jest, ale wiadomo, grosik, pięć złotych, dziesięć, stówka też spoko. Mieszkańcy i władze czekają na wyniki ekspertyzy, która określi, czy spalony w lipcu budynek można odbudować. Chyba nie chcę już więcej przewrotu w moim życiu. Chciałabym spokojnie móc wrócić do mojego mieszkania. Kiedyś to nastąpi, wierzę w to. To jedna z najczęstszych przyczyn poważnych chorób u noworodków. Cytomegalia - infekcja wywołana przez groźnego wirusa - u kobiet w ciąży przebiega bezobjawowo. Ale może spowodować, że dziecko urodzi się z uszkodzonym słuchem albo sercem. Są specjalne testy, które mogą wykryć zakażenie i skutecznie je leczyć. Ale nie są ani zalecane, ani refundowane. Jaka jest szansa, że to się zmieni? Mój synek jest zdrowy i wszystko jest w porządku. Magdalena Langa w końcu może odetchnąć z ulgą. Jeszcze kilka miesięcy temu z niepokojem czekała na efekty leczenia. W 10. tygodniu ciąży okazało się, że jest zakażona cytomegalią. To się wiąże z największymi wadami u dziecka możliwymi, więc byłam gotowa na wszystko. Szczęśliwie trafiła do warszawskiego Instytutu Matki i Dziecka, który zajmuje się takimi przypadkami, i leczenie zakończyło się sukcesem. Kamień z serca. Cytomegalia to infekcja wywołana przez wirusa CMV, która u większości osób przebiega jak przeziębienie, ale u kobiet w ciąży stanowi poważne zagrożenie dla płodu. Może dojść do wodogłowia, małogłowia, do zahamowania wzrastania wewnątrzmacicznego i do zaburzeń słuchu, do zaburzeń wzroku. Testy w kierunku cytomegalii nie są powszechnie zlecane i nie są refundowane. Pacjentki muszą za nie zapłacić ponad 70 zł. Mamy świadomość dotyczącą badań prenatalnych, wiemy, czym jest zespół Downa, świadomość HIV, AIDS, kiły, natomiast cytomegalia jest taką zapomnianą chorobą. Częściowo wynika to z tego, że leczenie cytomegalii jest drogie i dostępne dopiero od kilku lat. Jak się Iga urodziła, to o chorobie bardzo mało było wiadomo, Iga była drugim przypadkiem w Legnicy. Kamila Morawska też zakaziła się wirusem cytomegalii w ciąży, ale 10 lat temu nie było szans na leczenie. A następstwem tego wirusa, który złapałam w ciąży, jest ciężkie mózgowe porażenie dziecięce, obustronny głęboki niedosłuch, małogłowie. Są szanse na przełom w leczeniu cytomegalii dzięki badaniom prowadzonym przez Instytut Matki i Dziecka. Lekarze sprawdzają skuteczność terapii przy zastosowaniu o połowę niższej dawki leku przeciwwirusowego. Jeżeli się okaże, że dawka jest skuteczna, to damy kolejny argument do ręki decydentom, że być może należy wprowadzić do świadczeń badanie, ktore kosztuje 70 zł, ktore pozwoli wyłapać pacjentki, ktore są zakażone, i włączyć profilaktykę. Jest to lek, który jest znany od dawna, tylko był stosowany w innych wskazaniach. A teraz wiemy, że w cytomegalii w ciąży też jest skuteczny. Rocznie w Polsce rodzi się nawet 400 dzieci z ciężkimi powikłaniami po cytomegalii. W badaniu klinicznym do tej pory wzięło udział 40 kobiet, jedną z pierwszych była Magdalena Langa. A Instytut zaprasza kolejne pacjentki. W przypadku takich małych dzieci lepiej jest zrobić badania, niż później zmagać się ze skutkami, ktore mogą dotknąć takie maluszki. Na najpopularniejszej warszawskiej trasie rowerowej - z Wilanowa, przez Gassy, aż do Góry Kalwarii - ktoś rozrzuca pinezki. Cykliści mówią: dla nas to jak wyrok śmierci, i zgłaszają sprawę na policję. Okoliczni mieszkańcy i kierowcy narzekają na jazdę rowerowymi peletonami środkiem drogi i ignorowanie przepisów. Konflikt trwa. Pytanie, jaka jest szansa, by go rozwiązać. To Mekka warszawskich rowerzystów. 20 kilometrów od stolicy, piękne widoki, płaski teren, świetna nawierzchnia. Jest tylko jedno "ale" - na tej nawierzchni rowerowe opony mogą spotkać się z tym. Pinezki stały się postrachem dla tysięcy miłośników kolarstwa, którzy odwiedzają tę wioskę. Dla nas to trochę jak wyrok śmierci, bo jak przednim kołem się złapie kapcia, to się wywrócimy. Nie chciałabym na drodze spotkać pinezki, myślę, że ludzie są sfrustrowani. Kto rozsypuje pinezki? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, ale objawy frustracji widać wśród mieszkańców. Jeżdżą non stop, od rana do nocy. Jest plucie przed domem, niecenzuralne słowa. Jeżdżą jeden za drugim, nieraz się przejechać nie daje czy wyjechać trudno. Pana Darka liczba rowerzystów cieszy, bo z nich żyje. Przewozi tu turystów przez Wisłę, ale podkreśla, że miłośnicy dwóch kółek święci nie są. Stadami jeżdżą, całą ulicą, całą szerokością, wiele razy się z tym spotkałem, że można zwolnić, trąbić, zwracać uwagę i można niemiłe słowo w odzewie usłyszeć. My z miasta przyjeżdżamy na rowerach w obcisłych gaciach, a ludzie, którzy tu mieszkają, uprawiają pola, trochę im przeszkadzamy. O tym przeszkadzaniu dobitniej piszą lokalni internauci. Marcin Grzanecki w Gassach naprawia rowery. Do jego kawiarenki trafiają pinezki z dróg i z przebitych opon. Wielokrotnie wymieniam dętki, przejeżdżają do mnie z trzema, pięcioma wbitymi pinezkami. Mówi, że ten lokalny spór trwa od lat. Jednak sprawę pinezek rowerzyści zgłosili na policję. We wskazany rejon pojechali zarówno policjanci ruchu drogowego,