Polityk Suwerennej Polski Michał Woś z zarzutami. Jest wtorek, 27 sierpnia, Monika Sawka - zaczynamy "19.30". Polityk Suwerennej Polski Michał Woś z zarzutami. Poseł klubu PiS odpowiada za zakup oprogramowania do inwigilacji Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Po kilkugodzinnym przesłuchaniu przekonywał, że nie składał wyjaśnień, ale stanowisko. Bo według byłego wiceszefa resortu sprawiedliwości Prokuratura Krajowa działa jako organ nieuprawniony. Były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS przed godziną 11.00 stawił się w prokuraturze. Zanim wszedł do budynku, zorganizował konferencję prasową i zaatakował rządzących. Michał Woś usłyszał zarzuty w związku z zakupem oprogramowania do inwigilacji Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości. We wniosku Prokuratura stwierdziła, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej miał nie dopełnić obowiązków przy nadzorze, rozliczeniu i rozdysponowaniu środków - poprzez zawarcie umowy z CBA o przekazaniu 25 mln zł na zakup środków techniki specjalnej i przekroczył swoje uprawnienia. Wyraził zgodę na przekazanie środków na zakup narzędzia, którym dysponuje każde poważne państwo. Michał Woś usłyszał zarzuty w związku z zakupem oprogramowania do inwigilacji Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS przed godziną 11.00 stawił się w prokuraturze. Były wiceminister sprawiedliwości twierdzi, że zakupu Pegasusa dokonano zgodnie z prawem. I używano go wyłącznie do tropienia przestępców. Państwo polskie przestało być ślepe i głuche na kryminalistów, że, drodzy państwo, zyskało narzędzia, żeby ścigać przestępców. Innego zdania są politycy koalicji rządzącej. Nie miał wyszukiwać przestępców, on miał z polityków opozycji i działaczy społecznych zrobić przestępców i po to był system Pegasus. Wosia bronią koledzy ze Zjednoczonej Prawicy. Wyraził zgodę na przekazanie środków na zakup narzędzia, którym dysponuje każde poważne państwo. Gdy sprawa inwigilacji Pegasusem wyszła na jaw. Były wiceminister w mediach społecznościowych wyśmiewał temat, publikując zdjęcie starej konsoli do gier. Wtórowali mu politycy PiS. Skąd mogę mieć pewność, że któryś z autorów nie odnalazł gdzieś na strychu starej konsoli Pegasus z komunii i mu się nie pomyliło? Może dlatego, że chodzi o konia, który ma skrzydła i lata. Inwigilowani Pegasusem mieli być m.in. mecenas Roman Giertych, prokuratorka Ewa Wrzosek i politycy ówczesnej opozycji: Krzysztof Brejza i Jacek Karnowski. Jesteśmy z K. Brejzą takim przykładem terrorystów, których trzeba było pozamykać, a tak naprawdę pozamykać, albo podsłuchać, dlatego że prowadzili konkurencyjne ugrupowanie polityczne do zwycięskich wyborów. Michałowi Wosiowi grozi 10 lat więzienia. Podobnie jak Michałowi Kuczmierowskiemu, byłemu szefowi Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Prokuratura wystosowała za nim list gończy. Nieoficjalnie Kuczmierowski ma przebywać za granicą. Prokurator jeszcze nie podjął decyzji czy będzie wnosił do sądu o wydanie ENA. Kuczmierowskiemu śledczy chcą postawić zarzuty: udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przestępstw urzędniczych: przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Od wielu miesięcy mamy do czynienia z atakami politycznymi, nie mam żadnych powodów, żeby sądzić, że obecnie jest inaczej. Jeśli jest tak wychwalany przez PiS, jeśli jest tak wychwalany przez pana premiera Morawieckiego, no to niech się stawi przed prokuraturą. W tej sprawie wcześniej zatrzymano 2 pracownice rządowej agencji. Jak podaje Onet, jedna z nich - Justyna G., była dyrektorka biura zakupów w RARS poszła na współpracę z prokuraturą i opuściła areszt. To dzięki jej zeznaniom śledczy mieli zdecydować o zarzutach dla Michała Kuczmierowskiego. Dziś jego pełnomocnik nie odebrał od nas telefonu i nie odpowiedział na wysłane w wiadomości pytania. Zarzuty w tej sprawie ma usłyszeć także producent odzieży patriotycznej, Paweł Sz. Jego pełnomocnicy wnieśli o zastosowanie listu żelaznego, który ma umożliwić pozostanie mu na wolności. "Obiekt, który wleciał na terytorium Polski, to nie rakieta, ale najprawdopodobniej dron" - zapewnia Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Wciąż jednak nie został znaleziony. Według wojskowych spadł gdzieś na terenie gminy Tyszowce na Lubelszczyźnie. Wleciał na terytorium Polski podczas zmasowanego rosyjskiego ataku na Ukrainę. Z lądu... i z powietrza... Wojsko drugi dzień szuka niezidentyfikowanego obiektu powietrznego, który w poniedziałek rano wleciał na terytorium Polski znad Ukrainy. Armia była wtedy w stanie gotowości, w powietrzu były polskie i natowskie samoloty, bo Rosja przeprowadziła zmasowany atak na Ukrainę. Nieznany obiekt wychwyciły 3 stacje radiolokacyjne. Zniknął z radarów po tym, jak przeleciał około 25 km w głąb kraju. Prawdopodobne jest właśnie, że na tyle się zniżył, bądź upadł, że go już nasze radary nie widziały. Teraz teren kilku kilometrów kwadratowych w okolicach Hrubieszowa i Tyszowca przeszukuje 115 żołnierzy. Przeszukują każdy metr kwadratowy, można by powiedzieć, zarówno na ziemi, ale tam, gdzie jest teren zalesiony, to muszą rozglądać się, w korony drzew też patrzeć, czy tam gdzieś coś nie zawisło, jakiś obiekt, który właśnie wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Terytorialsów wspierają śmigłowce i drony. Wojsko do poszukiwań wykorzystuje też zdjęcia satelitarne. To nie pierwszy taki incydent na Lubelszczyźnie. Mamy wojsko w sąsiedniej wsi, no to może nas obroni. Bezpiecznie, na razie chyba się nic nie dzieje, wszystko jest dobrze. Czy się czuję bezpiecznie? Oczywiście, że tak. Ale są też pytania... A dlaczego go nie zestrzelili, jak przekroczył granicę i 20 km czy 25 km wtargnął tutaj? Wojsko od razu wykluczyło, że była to rakieta. Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych był w kontakcie z szefem sztabu i ministrem obrony. Zgodnie z procedurami - na czas pokoju - obiekt można zestrzelić tylko gdy jest widoczny dla pilota. Tego elementu zabrakło... Obiekt wszedł w chmury, na wysokości mniej więcej między 1500 a 2000 m, mieliśmy chmury, obiekt wszedł w chmury, zabrakło mi wizualnego potwierdzenia. Według nieoficjalnych informacji mógł to być używany przez rosyjską armię irański bojowy dron Shahed. Wskazują na to wysokość lotu, prędkość i trajektoria. Może to być rzeczywiście celowe działanie Rosji, Rosja wielokrotnie testowała zdolności obronne w sytuacjach zagrożeń, natomiast tutaj wygląda to na przypadek zbłądzenia drona. Dron mógł też wlecieć na nasze terytorium i zawrócić. Musiałoby to być specjalnie zaprogramowane przez Rosjan, aby chcieli odnieść podwójną korzyść, czyli zaatakować Ukrainę - po pierwsze, po drugie - wzbudzić cały nasz system i zobaczyć co my robimy. Na sytuację zareagowała rzeczniczka NATO. Wiceminister obrony uspokaja. Nie ma żadnego zagrożenia dla naszych obywateli, prawdopodobnie jest to mały obiekt. Niezależnie od tego, w związku z intensywnymi atakami Rosji na Ukrainę, dziś także polskie siły powietrzne zostały postawione w stan gotowości. Ukraińcy próbują sforsować granicę z Rosją w obwodzie biełgorodzkim. Według kilku kanałów na Telegramie walki trwają. Rosyjska rakieta uderzyła w nocy w hotel w Krzywym Rogu. Całą noc trwała akcja ratunkowa i wydobywanie ocalałych spod gruzów. Usłyszałam bardzo głośny wybuch i przestraszyłam się. Zdałam sobie sprawę, że był bardzo blisko i pobiegłam, żeby udzielić pomocy psychologicznej, albo pomóc w szukaniu ludzi. W Zaporożu budynki mieszkalne były celem dronów Shahed. Zniszczonych zostało kilkadziesiąt domów, 2 wieżowce, samochody i sklepy. Było około 2,30 w nocy. Najważniejsze, że wszyscy żyją i sąsiedzi żyją, a zniszczenia widać gołym okiem, nasz dom jest całkowicie zniszczony. Wszystko przepadło, ale my żyjemy. Żona i ja, więc jesteśmy szczęśliwi. Wczoraj Rosjanie odpalili setki rakiet i dronów - był to największy atak Putina od początku wojny. Zginęło w sumie 7 osób, ukraińska sieć energetyczna została poważnie uszkodzona. Dziś znów alarmy przeciwlotnicze było słychać w całym kraju. Nad Kijowem ukraińska obrona przechwyciła wszystkie rakiety wroga. Wołodymir Zelenski zwołał dziś konferencje prasową i ogłosił sukces ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Przeprowadziliśmy pozytywny test pierwszej ukraińskiej rakiety balistycznej. Gratuluję tego naszemu przemysłowi obronnemu. Nie mogę udostępnić więcej szczegółów na temat tego pocisku. Podziękował Polsce za dotychczasową pomoc i zaapelował o więcej. Polska najpewniej dała nam to, co mogła. Jednak pewne rzeczy w Polsce zostały. Są konkretne kwestie. Bardzo potrzebujemy waszych MiG-ów, samolotów, bo dzięki temu nie będziemy poświęcać czasu na szkolenie naszych pilotów. Wiemy o tych samolotach, wiemy, ile ich jest. Podnosiłem to pytanie w rozmowach z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Donaldem Tuskiem, ale na razie, niestety, nie ma pozytywnej decyzji. W lipcu - po spotkaniu z prezydentem Ukrainy - premier Tusk nie powiedział "nie", ale przedstawił jeden bardzo ważny warunek. Jeśli państwa NATO zastąpią Migi. Według rosyjskiego kanału Mash - cytowanego przez Reuters - Kijów ruszył z nową ofensywą. Pół tysiąca ukraińskich żołnierzy miało forsować granicę z Rosją w obwodzie biełgorodskim. A do obwodu kurskiego Ukraina przerzuca kolejnych żołnierzy. Ma być ich tam już 30 tys. Walki toczą się bez przerwy. W niektórych miejscach wróg próbuje umocnić się na swoich pozycjach. Wielu z nich pozostało w tyle. Nic nie wiemy o przyszłości. Prawdopodobnie Rosjanie zbierają siły. Region Kurska to pierwsza część "planu zwycięstwa" Ukrainy - ogłosił dziś na konferencji prasowej Zełenski. Zanim zdradzi szczegóły, chce go przekazać amerykańskiemu prezydentowi Joe Bidenowi i dwójce kandydatów - Kamali Harris i Donaldowi Trumpowi. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę - ważą się losy milionów dla PiS, a później jeszcze... Schodzi ze sceny tak naprawdę w szczycie swojej kariery. Wojciech Szczęsny kończy karierę. Niewątpliwie zapisał się złotymi głoskami w naszej kadrze. Myślę, że byłbym bardzo dobrym strażakiem. 10-latek uratował rodzinę. Kazał wszystkim opuścić mieszkanie, bo to jest czad, więc cichy zabójca. Jesteśmy czwórką szczęśliwców, którzy wezmą udział w tej przejażdżce. Kosmiczny spacer musi poczekać. Jest to misja organizowana przez podmioty prywatne. Tam będzie kwestia wychodzenia w przestrzeń kosmiczną. Posłowie PiS składają do PKW stanowisko dotyczące sprawozdania finansowego. Chcą m.in. poznać dowody, które miałyby potwierdzić zarzucane partii nadużycia w kampanii wyborczej. Według polityków Koalicji Obywatelskiej te są jednoznaczne. I mówią o przekrętach na kilkadziesiąt milionów złotych. Decyzja w sprawie subwencji dla PiS ma zapaść w czwartek. Posłowie PiS-u dwa dni przed ogłoszeniem przez PKW decyzji w spawie subwencji dla ich partii przynieśli stanowisko dotyczące sprawozdania finansowego... PKW nie powinna dzielić partii politycznych. ...oraz listę pytań. Czy istnieją jakiekolwiek opinie prawne potwierdzające, że zgromadzona przez Państwową Komisje Wyborczą informacje i dokumenty uzasadniają przypisanie komitetowi Prawa i Sprawiedliwości przyjęcie jakichkolwiek korzyści. Ryszard Kalisz - członek PKW - w "Pytaniu dnia" mówił, że ma już mocne dowody wskazujące na nielegalne finansowanie kampanii PiS-u, które dotarły do komisji w ostatnich tygodniach. Gdyby w połowie lipca komisja chciała podjąć decyzję, to 95% tych materiałów, o których mówimy, by nie miała. To m.in. spoty Zbigniewa Ziobry finansowane przez ministerstwo, agitacja wyborcza pracowników Rządowego Centrum Legislacji, pikniki Ministerstwa Obrony Narodowej, badania wyborczych trendów robione przez NASK czy gadżety produkowane przez firmę Berm na zlecenie Fundacji KGHM. Nie było takiej agencji, nie było takiej organizacji, nie było takiego ministerstwa, które nie byłoby zaangażowane bezpośrednio lub pośrednio w finansowanie kampanii wyborczej PiS. W przypadku PiS, żeby PKW odrzuciła sprawozdanie, wystarczy wykazanie, że komitet wyborczy przyjął korzyść majątkową przekraczającą 387 tys. zł. Według tych dokumentów, które my mamy już, te dokumenty przewyższają tę kwotę i to w sposób znaczący. Dziś w Olsztynie europosłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński zaprezentowali swoje wyliczenia i sumę niezgłoszonych w sprawozdaniu wydatków na kampanię PiS-u. To jest kwota, którą z posłem Jońskim ustaliliśmy na nielegalne przestępcze finansowanie kampanii wyborczej PiS w ubiegłym roku. Michał Szczerba chce również ujawnienia zeznań z części niejawnej komisji ds. afery wizowej. Kasa z afery wizowej za wizy, które były kupowane i były przepłacane, była zbierana na kampanię wyborczą 2023 r. To atak na opozycję - uważa Mariusz Błaszczak. PO, Koalicja 13 grudnia doskonale wiedzą, że uczciwych wyborów nie wygrają, bo źle rządzą, dlatego postanowili zniszczyć opozycję, żeby móc wygrać w kolejnych wyborach w sposób nieuczciwy. Politycy PiS nie wykluczają, że ich sprawozdanie może zostać odrzucone. Wtedy ugrupowanie będzie mogło odwołać się do nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym. Sytuacja, w której upolityczniony Sąd Najwyższy, gdzie zasiadają funkcjonariusze PiS, będzie rozpatrywał skargę, zażalenie PiS na decyzję innego niezależnego organu państwowego, pokazuje, że bardzo potrzebna jest reforma instytucji państwa. Posiedzenie PKW rozpocznie się w czwartek o 10.30. Członkowie komisji nie chcą już kolejny raz odwlekać decyzji w tej sprawie. Pożar zabrał im wszystko co mieli. Z dachem nad głową włącznie. Ale została nadzieja, że jeszcze uda się wrócić do normalnego życia. Poszkodowani w tragicznej eksplozji na poznańskich Jeżycach żyją albo u bliskich, albo w hotelu. Dzięki zbiórkom udało się zgromadzić ubrania i produkty pierwszej potrzeby. Ale tych potrzeb jest znacznie więcej. Dziś część strażaków, która gasiła pożar kamienicy wróciła do pracy, to dla nich wyjątkowo trudny dzień. Komendant główny oddelegował do pracy 9 psychologów z komend wojewódzkich Państwowej Straży Pożarnej, jak również psychologa krajowego. W szpitalach po tragicznym pożarze wciąż przebywa 9 osób, w tym 6 strażaków - ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Do swoich domów nie mogą wejść mieszkańcy sąsiadujących ze spalona kamienicą budynków, najpierw trzeba rozebrać spalony budynek. Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Kilkanaście osób schronienie znalazło w hotelu robotniczym przy ulicy Łozowej. Jolanta Nowicka w feralną noc została obudzona przez policjantów, z domu zabrała tylko klucze. Jesteśmy teraz w zawieszeniu, bo w zasadzie nie wiemy kiedy wrócimy, czy wrócimy? Miasto być może jeszcze w tym tygodniu udostępni zastępcze mieszkania 9 rodzinom. Sprawdzamy, diagnozujemy ich potrzeby w zakresie udostępnienia im lokali. Ulica przy której stała kamienica wciąż jest zamknięta. To też dramat przedsiębiorców. Zostaliśmy bez środków. Właścicielka tego warzywniaka nie może wejść do swojego kiosku, w środku nadal jest towar. My teraz możemy przekazać ten towar, żeby ktoś z niego skorzystał, my tego nie przejemy. Lada moment na kontach 25 poszkodowanych rodzin pojawią się pierwsze przelewy z Urzędu Wojewódzkiego. Mowa o kwocie ok. 6 tys. zł. To jest pierwsza doraźna pomoc na wniosek prezydenta o zaopiekowanie tych rodzin. Pomagają też sami mieszkańcy, pod rondem Kaponiera, gdzie prowadzona jest zbiórka, rosną góry ubrań i produktów pierwszej potrzeby. Dziękujemy za ubrania, dziękujemy za obuwie, natomiast potrzebujemy środki higieny osobistej. Zbiórka Caritas Archidiecezji Poznańskiej błyskawicznie przekroczyła 100 tys. zł. Przedłużamy ją, chcemy zebrać więcej, bo widzimy, że potrzeb będzie więcej. Po katastrofie w Poznaniu nad zmianą przepisów pracują rządzący, chcą by takie czujki były obowiązkowe. To ona w pierwszym momencie zaalarmowała i dzięki temu podjęto ewakuację mieszkańców tego budynku już na samym początku. W urzędzie miasta w Poznaniu ustawiono księgę kondolencyjną. Pogrzeby strażaków odbędą się w czwartek i piątek, będą miały charakter państwowy. Wóz strażacki i pełna plaża turystów. Strażacy jadący do akcji w Jantarze musieli lawirować między kocami i parawanami, bo mimo apeli o utworzenie korytarza życia część wypoczywających nie reagowała. Widać to na nagraniu, które Ochotnicza Straż Pożarna opublikowała ku przestrodze. Wezwanie dotyczące zaginięcia dziecka. Musieliśmy wrócić plażą. Wcześniej utworzony korytarz życia przestał istnieć. Apelujemy do wszystkich, żeby byli bardziej rozważni i utworzyli korytarz życia, który ratuje życie. Zagrał 84 mecze w reprezentacji Polski, bronił bramek 3 wielkich klubów piłkarskich. Zdecydował to: koniec. Piłkarz, Wojciech Szczęsny zawiesza buty na kołku i tłumaczy: czuję, że teraz nadszedł czas, aby poświęcić całą moją uwagę rodzinie. Nikt się nie spodziewał, że to będzie jego ostatni wielki turniej. Tym bardziej nikt się nie spodziewał, że to będzie jego ostatni mecz w karierze. Decyzja Szczęsnego piłkarsko zaskakuje. Golkeaper zawiesza buty na kołku, będąc w światowej formie. Schodzi ze sceny tak naprawdę w szczycie swojej kariery. Mógłby, jak to się mówi kolokwialnie, odcinać kupony, jeszcze podpisać jakiś kontrakt, zarobić pewnie kilka milionów euro, ale też widać, że te pieniądze nie były dla niego kluczowe. Przez 15 lat na dobre rozgościł się między słupkami polskiej reprezentacji. Z orzełkiem na piersi wybiegał na boisko 84 razy. Zagrał 4 razy na euro, dwukrotnie pojechał na mundial. Niewątpliwie zapisał się złotymi głoskami w naszej kadrze i z pewnością będzie jego brak odczuwalny, szczególnie w tych najbliższych miesiącach. Jego interwencji ratujących kadrę nie da się zliczyć, ale w pamięci kibiców na lata zostanie ta jedna... Kiedy powstrzymał najlepszego piłkarza w historii footballu - Leo Messiego. Dzięki niemu też odnieśliśmy wielki sukces, największy w XXI w., jeśli chodzi o finały mistrzostw świata, gdzie wyszliśmy wreszcie z grupy w Katarze, pamiętamy te jego interwencje, obroniony rzut karny. Celny nie tylko na boisku. Do historii polskiego footballu przejdą jego żarty z konferencji prasowych, szczególnie z Grzegorzem Krychowiakiem i z Grzegorza Krychowiaka, prywatnie swojego dobrego przyjaciela. W ten sposób trochę rozbijał ten balonik, tę atmosferę, która była wokół najważniejszych zawodów wśród Polaków, ale także w klubach wyglądało to dokładnie tak samo. A kluby w swojej karierze reprezentował największe. W Juventusie Turyn zastąpił legendarnego Gianluigi Buffona. Wcześniej bronił bramki londyńskiego Arsenalu czy włoskiej Romy. To przecież są zespoły, o w których grze marzy każdy młody piłkarz. Wojciech Szczęsny tam grał, był podstawowym bramkarzem i dawał wiele tym drużynom. Po rozstaniu z Juventusem Polak pozostawał bez klubu. W spekulacjach pojawiał się kierunek brytyjski, na grę Arabii miał go namawiać Cristiano Ronaldo. Ale Szczęsny, jak zwykle, poszedł swoją drogą. A teraz mały wielki bohater. Alex ma zaledwie 10 lat, ale wykazał się odwagą większą niż niejeden dorosły. Kiedy w domu zaczął ulatniać się tlenek węgla, nie tylko zachował zimną krew, ale i uratował bliskich. Wezwał strażaków i zorganizował ewakuację rodziny. Gdyby nie on mogłoby dojść do tragedii. Moglibyśmy się zatruć tym dwutlenkiem węgla i mogliśmy umrzeć. 10-letni Alex Kania z małopolskich Krzeszowic w sytuacji kryzysowej zachował zimną krew. W domu zaczął ulatniać się tlenek węgla. Czujka postawiła chłopca na nogi. Gram sobie na telefonie, babcia myje garnki i nagle zaczyna ten czujnik pikać i zadzwoniłem po straż pożarną. 10-latek wiedział dokładnie co robić, bo to już drugi raz, kiedy czad dał o sobie znać. Nikomu nie oddał telefonu, tyko powiedział, że on będzie dzwonił, zadzwonił po straż. Kazał wszystkim opuścić mieszkanie, bo to jest czad, więc cichy zabójca. Dopuszczalne stężenie tlenku węgla, według norm WHO - to 35 ppm. W mieszkaniu było 250. Też się zaskoczyliśmy, jak przyjechaliśmy to zapytaliśmy, gdzie jest zgłaszający, to właśnie Alex podbiegł do nas, że to on jest zgłaszającym, więc sami byliśmy w szoku, ale jak najbardziej super reakcja. Młody bohater uratował nie tylko siebie, brata, babcię i mamę, ale także resztę lokatorów, bo wysokie stężenie czadu wykryto także w innych mieszkaniach. Jako sąsiadka jestem bardzo wdzięczna Alexowi, że szczęśliwie nas uratował, bo w takiej sytuacji, która była wręcz zagrażająca życiu. Chłopiec wiedział jak groźny jest czad. Każda sekunda może zaważyć na tym czy jestem będziemy w stanie o własnych siłach się ewakuować. Tlenek węgla czyli bezwonny, cichy zabójca, który potrafi uśpić i zabić w niespełna 30 minut. Ma prawie 100 razy większe powinowactwo do krwi niż tlen, więc w związku z powyższym dochodzi do tego niedotlenienia. Są to bardzo szybko postępujące objawy. Tylko w tym roku w Polsce straż pożarna odnotowała niemal 3 tys. interwencji związanych z czadem. Rannych zostało 831 osób, życie straciło 25. Niemal 1/3 wypadków przypada na ostatnie 3 miesiące. Skutecznym obrońcą przed czadem jest czujka. Koszt - średnio 100 zł. Tylko czujnik jest w stanie go wyczuć. Mały bohater egzamin zdał na piątek. 10-letni Alex niedługo ubierze strój strażacki. Myślę, że byłbym bardzo dobrym strażakiem. Marzeniem chłopca jest nieść pomoc, a ochotnicza straż pożarna już chce go w swoich szeregach. Prywatny spacer w kosmosie musi poczekać. Start misji Polaris Dawn został opóźniony - na razie o jeden dzień. 4 astronautów zapuści się dalej od Ziemi niż jakikolwiek człowiek od czasów misji Apollo. A dwóch z nich przejdzie się po powierzchni Księżyca. Będą robić eksperymenty i m.in. zdjęcia mózgów astronautów. O historycznej misji. Neil Armstrong mówił, że w naturze człowieka leży stawianie czoła wyzwaniom. To będzie historyczne. Komercyjny spacer w kosmosie. Wyobrażam sobie, że za te sto lat, a może za naszego życia, będzie możliwość polecenia do hotelu kosmicznego z widokiem na Ziemię. Zadokujemy sobie na stacji orbitalnej. I dla przygody będziemy patrzeć na Ziemię. To pieśń przyszłości. Spacer w ramach misji Polaris Dawn ma trwać 20 minut. Jej fundatorem jest miliarder Jared Isaacman. Na pokład zabiera ze sobą emerytowanego podpułkownika sił powietrznych oraz 2 inżynierki. Wyobrażam sobie, wiesz, że pewnego dnia ludzie, może nawet całymi rodzinami, będą skakać po powierzchni Księżyca w swoich skafandrach. Poza nowymi skafandrami opracowanymi przez Space X załoga testować będzie m.in. nowoczesny laserowy internet Starlink. Przewidziano też dziesiątki eksperymentów naukowych i medycznych. Wykonywanych m.in. bezpośrednio na oku przy użyciu specjalnych, bionicznych, cyfrowych soczewek, ale też np. metabolizmu i przyswajania leków w stanie mikrograwitacji. Załoga oddali się od Ziemi o 1400 km, czyli dalej niż ktokolwiek od czasu programu Apollo w 1972 roku. Dla przykładu Międzynarodowa Stacja Kosmiczna znajduje się w odległości 408 km od naszej planety, a teleskop Hubble'a - 515 km. Oznacza to, że będą bardziej narażeni na promieniowanie niż astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na przykład przelatując przez Anomalię Południowoatlantycką. Pojawia się też pytanie, jak w takim środowisku będzie działać elektronika i czy w ogóle wytrzyma. Kilkukrotny przelot nad taką strefą jest ekwiwalentem 3-miesięcznego pobytu na stacji orbitalnej. To nie jest za bardzo zdrowe. W ciągu 12 dni mamy taką dawkę, jaką otrzymuje załoga samolotu długodystansowego przez rok. Wszystko dla nauki. I odpowiedzi na nieznane dotąd pytania. Naukowcy trzymają kciuki, aby przeciek helu, z powodu którego opóźniono lot, nie był zapowiedzią powtórki historii astronautów z NASA. Oni na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mieli być 8 dni, a z powodów technicznych są już 80. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". U Marka Czyża dziś Michał Dąbrowski, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu. Spokojnego wieczoru.