Iskrzy w koalicji po wczorajszych głosowaniach w Sejmie, Polska 2050 w centrum uwagi. Pierwszy tak szczery pokampanijny rachunek sumienia Rafała Trzaskowskiego. Wyliczał błędy i mobilizował. Trzy ważne ustawy z podpisem prezydenta Karola Nawrockiego. Zły znak, źle wróży - mówi premier. Mnożą się pytania, koalicjanci nie kryją oburzenia po tym, jak część posłów Polski 2050 zagłosowała przeciw odrzuceniu w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu ustawy o budowie CPK. Decyzję próbuje tłumaczyć marszałek Sejmu. Ale pojawiają się głosy, że rubikon został przekroczony. Dziś Szymon Hołownia poinformował, że nie będzie się ubiegał o stanowisko o szefa Polski 2050. W jakim stanie jest koalicja? Za zamkniętymi drzwiami pod czujnym okiem pracowników partii Rada Krajowa Polski 2050 i szczególne środki bezpieczeństwa. Boicie się, że będziecie się nagrywać? Nie boimy się samych siebie. Miła atmosfera? Super jest. Spotkanie członków Polski 2050 trwało ponad 2 godziny, a to najważniejsze ustalenia: Podjąłem decyzję, że nie będę w styczniowych wyborach ubiegać się o funkcję przewodniczącego Polski 2050. To oznacza, że partia, która ma nazwisko Szymona Hołowni w nazwie w nowym roku będzie miała nowego lidera. Lista jest raczej krótka. Byłaby pani lepszą liderką niż Szymon Hołownia? To jest bardzo niestosowne pytanie. Szymon Hołownia jest bardzo dobrym liderem. Mówiła jeszcze przed radą krajową ministra funduszy. Jej nazwisko pojawia się też w kontekście stanowiska wicepremiera. Powinniśmy w tym miejscu dać miejsce Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz, nie ukrywam tego. Co w tej sytuacji będzie robił przez najbliższe dwa lata Szymon Hołownia? 14 listopada zgodnie z umową koalicyjną miejsce Hołowni w fotelu marszałka ma zająć lider lewicy. Cała rada krajowa prosi marszałka Szymona Hołownię, żeby zechciał być wicemarszałkiem i marszałek się zgadza. I to duża zmiana w koalicji, bo jeszcze niedawno marszałek Hołownia mówił coś innego. Roszady w Polsce 2050 to odpowiedź na zbliżające się małymi krokami wybory parlamentarne. Politycy na konferencji chwalili się tym, co udało im się zrobić przez ostatnie dwa lata w ramach rządu. A wczoraj wbrew koalicjantom część polityków Polski 2050 umożliwiła, by do komisji trafił prezydencki projekt dotyczący Centralnego Portu Komunikacyjnego, co spotkało się z taką reakcją polityków PiS-u. Nie akceptuje głosowania posłów. W zupełnie innym nastroju premier. Powinno być oczywiste dla każdego, począwszy od marszałka Hołowni, że próba rządzenia poprzez projekty ustaw prezydenckich i równocześnie wetowanie wszystkiego, co wetuje rząd... Jest także jawnym gwałceniem tego, co mówi Konstytucja, jaki ma być ustrój w Polsce. Po tej konferencji premier rozmawiał z marszałkiem o spornym głosowaniu. Rozstaliśmy się w zgodzie, w pokoju - zapewnia Szymon Hołownia. Premier spotkania nie komentował. Komisja infrastruktury naprawdę pracuje nad tą ustawą, żeby wykazać absurdy, które się w niej znajdują. A więc to też wyjaśniłem panu premierowi. Tyle że co do tej koncepcji nie ma zgody nie tylko w koalicji, ale w partii Hołowni. Nie byłam na 100 procent przeciw, nie byłam na 100 procent za, pozostaje mi trzecia możliwość. Wstrzymanie się. To może o radę można było spytać Aleksandrę Leo, bo pani była chyba zdecydowana. Ha byłam zdecydowana i to nieprzygotowanie i brak merytoryki był dla mnie wystarczający, żeby zagłosować przeciw. Koalicjanci też byli zdecydowani. Decyzją posłów Polski 2050 są oburzeni. Dzisiaj został przekroczony pewien rubikon. Coś niepokojącego się dzieje. Zdanie Rafała Trzaskowskiego przyjmuję jako głos w dyskusji, który w rzeczywistości politycznej dzisiaj niczego nie zmienia. Zirytowanych postawą polityków Polski 2050 jest więcej. To jest niedorzeczne. W tym ten odpowiedzialny za budowę CPK minister z PSL. Nie powinno tak być. Albo jesteśmy wszyscy razem w rządzie, a jeżeli jest jakiś problem, to trzeba go nam wyartykułować. Rząd nie wycofał się z realizacji CPK. Minister Infrastruktury zapewnia, że pierwsze samoloty z Baranowa wystartują w 2032 roku. Wrócił i po raz pierwszy od czerwcowych wyborów prezydenckich tak długo odpowiadał na pytania o przyczyny swojej porażki. Rafał Trzaskowski przyznał, że zabrakło jedności i strategii współpracy pomiędzy kandydatem a obozem rządzącym. Prezydent Warszawy przestrzegał też przed wyśmiewaniem prezydenta Karola Nawrockiego i mówił, że potrzebna jest refleksja przed kolejnymi wyborami, bo dalej chce się bić. To pierwszy Campus po przegranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Co ty czułeś nie jako polityk, tylko jako człowiek 1 czerwca po tej porażce? Totalne wku***enie czułem. Pytanie, czy to motywuje. Pierwszy raz prezydent Warszawy zrobił tak szczery pokampanijny rachunek sumienia. Wyliczał błędy i mobilizował. Bijmy się tu i teraz dzisiaj, wyciągajmy wnioski. Bo obrażanie się na wyborców to recepta na kolejne porażki - mówił wiceszef PO. Choć ci mają sporo żalu. Straciliśmy dziejową szansę na naprawienie tych wszystkich rzeczy, które zrobili ci źli ludzie przez 8 lat. Jeżeli przegrzaliśmy absolutnie atak na prezydenta Nawrockiego dlatego, że w pewnym momencie to zaczęło być kontrproduktywne, to wyciągnijmy z tego wnioski. To przestańmy się dziś nabijać, że on mówi źle po angielsku, bo to po prostu nie działa, ludzie mają to gdzieś. I to, że zażywa snusy. Niektórym się to podoba, fajny chłop. Wśród powodów przegranej wskazał brak skutecznego dotarcia do wyborców w sieci. Tam przewagę mieli kandydaci prawicy. Przyznał też, że konkurenci lepiej wsłuchiwali się w badania społeczne. Trochę mnie zaskoczyło to, że on potrafi jako jedna z nielicznych osób w Platformie, on potrafi dostrzec cześć przyczyn swojej porażki, to akurat warto docenić. Wśród przyczyn porażki Rafał Trzaskowski wskazał też na zamieszanie wokół debaty w Końskich. I ataki ze strony koalicyjnych kandydatów. Można prowadzić rywalizację pokojową albo dosyć agresywną. Zostawiam państwa ocenie, na ile ta rywalizacja była agresywna. Szymon Hołownia odbija piłeczkę. Zła była kampania Rafała Trzaskowskiego. Nie ma co się żalić, nie ma się co mazgaić, nie ma co płakać, tylko trzeba po prostu iść i przyjąć do wiadomości, że werdykt wyborców był jaki był. Na pewno zabrakło takiej jedności w ramach partii rządzących i ta kampania też z tego względu była bardzo trudna. A to zjednoczenie demokratycznej strony pozwoliło wygrać wybory 2 lata temu. Na horyzoncie kolejne. Podnieść głowę, zjednoczyć siły, bardzo często pracować u podstaw, aby 2027 rok był nasz. Rafał Trzaskowski zapowiada konsolidowanie samorządowców. Miesiąc temu został nowym prezesem ruchu "Tak dla Polski". Nie zgubić samorządowców, bez których nie wygramy wyborów w 2027. Jesienią fuzja partii tworzących Koalicję Obywatelską. Ja mam datę, ale nie powiem. Pojawiły się spekulacje, że nowym sekretarzem partii miałby być Radosław Sikorski, a Rafał Trzaskowski miałby stracić stanowisko wiceszefa, co uciął wczoraj premier. Jest wiceprzewodniczącym PO i w ogóle nie wiem, skąd ten temat się wziął. Proszę być o pana prezydenta Trzaskowskiego spokojnym. Przyszły sekretarz generalny to będzie decyzja tej nowej formacji, którą tworzymy. Szef MSZ w najnowszym badaniu zaufania jest na drugim miejscu za Karolem Nawrockim. Radosław Sikorski pytany o zmianę premiera już kilka razy odpowiadał tak samo. Premier Donald Tusk poprowadzi nas do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Spekulacje ucina też Rafał Trzaskowski. Dzisiaj Donald Tusk jest premierem, ma na swoich barkach pełną odpowiedzialność i szczerze powiedziawszy nie widzę nikogo lepszego. A to Donald Tusk pytany, czy myśli o oddaniu fotela szefa rządu... Myślę o tym od pierwszego dnia urzędowania jako premier. Od pierwszego dnia jeszcze w roku 2007, czy będzie ktoś lepszy ode mnie. Kadencja Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta Warszawy kończy się w 2029 roku. A teraz przełomowe decyzje prezydenta. Pomoc dla Ukraińców i bon ciepłowniczy z zielonym światłem. Karol Nawrocki podpisał trzy ustawy, które wcześniej zawetował. Teraz szef kancelarii głowy państwa tłumaczy, że chodzi o zmuszanie rządu do znalezienia lepszych rozwiązań. Najwięcej kontrowersji wzbudzała ustawa, która dotyczy obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce. Gdyby prezydent jej nie podpisał, powstałby chaos prawny. Koniec turystyki z Ukrainy na koszt polskiego podatnika. Tak szef kancelarii prezydenta podsumował ostatnie decyzje Karola Nawrockiego. Ten wczoraj podpisał trzy ustawy. Chodzi o pomoc Ukraińcom, zapasy ropy i gazu, a także o bon ciepłowniczy i zamrożenie cen energii. Ja się bardzo cieszę, że pan prezydent nie tylko wetuje, ale również podpisuje i mam nadzieję, że tak będzie dalej. "Wetuje" w tym przypadku to słowo klucz. Bo wszystkie podpisane ustawy Karol Nawrocki wcześniej zawetował. Te weta były kompletnie absurdalne i niepotrzebne. Oceniają rządzący, a z pałacu płynie taki przekaz. Pan prezydent zmusił rząd premiera Tuska do tego, aby zaczął pracować, żeby przyjął rozwiązania lepsze, oczekiwane przez Polaków. Niech pan prezydent nie zadaje sobie trudu zmuszania kogokolwiek do pracy, niech popracuje nad swoimi współpracownikami, którzy wprowadzają go w błąd, podpowiadając mu złe decyzje dotyczące wet. W przypadku weta ustawy o zapasach ropy i gazu Karol Nawrocki tłumaczył, że rozwiązania zawarte w dokumencie pozwalają magazynować gaz poza granicami kraju. W nowej ustawie zmieniono te przepisy. Musimy uwzględnić prezydenta w tym całym rachunku i musimy szukać takich pól współpracy, żebyśmy byli w stanie dowozić rzeczy ważne dla ludzi. Tak jak zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych do końca roku. W ustawie jest także bon ciepłowniczy. Otrzymają go najubożsi. Będzie wypłata tego bonu w dwóch transzach w roku 2026. Już w tym roku będzie można o ten bon złożyć wniosek, tak aby bardzo szybko go uzyskać. Co ważne, w podpisanej ustawie nie ma już wiatraków. Najwięcej kontrowersji budziła ustawa o pomocy Ukraińcom. Gdyby prezydent jej nie podpisał, od przyszłego miesiąca prawie milion legalnie przebywających w Polsce Ukraińców musiałoby z naszego kraju wyjechać. Najpierw to wetował, czyli tak naprawdę chciał na pastwę losu rzucić przedsiębiorców, którzy produkują PKB dla naszego kraju. Dobrze, że się ocknął, dobrze, że poszedł po rozum do głowy. Bo Ukraińcy tylko w ubiegłym roku wygenerowali 2,7% polskiego PKB. W podpisanej ustawie jest mowa także o świadczeniu 800+ dla pracujących obcokrajowców. Żadnych przywilejów dla Ukraińców. Dlaczego Ukraińcy mają mieć lepiej niż Polacy? Polska jest dla Polaków. Komentuje PiS. A pałac straszy. Ostatnia ustawa, która została przez pana prezydenta w tej formule pomocowej, szczególnej, wyjątkowej pomocy podpisana, bo dzisiaj nie ma podstaw do tego, aby tego rodzaju rozwiązania kontynuować. Bezsensowne pokazanie, że teraz podpisałem, ale więcej tego nie zrobię, to jest kwestia nie tylko odpowiedzialności Polski, ale także stabilności rynku pracy i gospodarki. Do podpisanego dokumentu prezydent ma jednak uwagi. W poniedziałek Karol Nawrocki złoży w Sejmie swoje ustawy. Chce karać za propagowanie banderyzmu i proponuje wydłużenie okresu, po którym obcokrajowcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo. To jedne z najważniejszych wyborów w historii Mołdawii. Jutrzejszy wynik nie tylko zdecyduje o układzie sił w parlamencie, może także przesądzić o kierunku polityki zagranicznej kraju na najbliższe lata. Na dzień przed głosowaniem zarówno obóz prorosyjski, jak i proeuropejski sięgają po coraz ostrzejsze środki. Moskwa próbuje odzyskać wpływy za wszelką cenę. Tłumy na ulicach Kiszyniowa tuż przed wyborami parlamentarnymi. Na tej manifestacji wszyscy mówili jednym głosem. Chcą integracji z Unią Europejską, nie z Rosją. Chcemy europejskiej Mołdawii i chcemy iść ramię w ramię z cywilizowanym światem. Rosja jest państwem terrorystycznym - obecnie znajdujemy się w trudnej sytuacji z powodu wojny w Ukrainie. Oczywiście Europa to dla nas jedyny kierunek. O mobilizację przed wyborami zaapelowała prezydent Maia Sandu. W tę niedzielę Mołdawia idzie na najważniejsze wybory. Najważniejsze od 1991 roku, gdy Mołdawia uzyskała niepodległość. Stawką jest dalsza integracja z Unią Europejską. W 2024 roku Kiszyniów rozpoczął negocjacje akcesyjne i może dołączyć do Unii już w 2030 roku. Ale Rosja robi wszystko, by odzyskać swoje wpływy. Kreml wydaje setki milionów euro, żeby kupić setki tysięcy głosów po obu brzegach Dniestru i za granicą. Ludzie są codziennie upijani kłamstwami. Proeuropejska partia Akcji i Solidarności, której założycielką jest prezydent Mołdawii, będzie walczyć o utrzymanie większości w parlamencie. Zmierzy się z prorosyjskim Blokiem Patriotycznym, w którego skład wchodziły cztery ugrupowania. Jedna z partii została właśnie wykluczona przez Centralną Komisję Wyborczą. Powodem było między innymi nielegalne finansowanie. Musimy dać jasny sygnał, że nie zapomnimy tego, co prezydent Maia Sandu zrobiła dzisiaj naszym kolegom. To nie wpłynie na blok patriotyczny. To jego lider, Igor Dodon - były prezydent Mołdawii. Polityk wielokrotnie gościł na Kremlu. Putin pogratulował mu nawet zwycięstwa w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Nie dziwi więc, że polityk chętnie głosi rosyjską propagandę. Militaryzacja, więcej radarów, NATO, więcej wojsk? Takie są wymogi integracji z Unią Europejską. Podczas wyborów prezydenckich w 2024 roku Kiszyniów mógł liczyć na administrację prezydenta Joe Bidena. Waszyngton zapewniał znaczne środki na walkę z dezinformacją i atakami hakerskimi. Donald Trump wsparcia odmawia, udziela go za to Unia Europejska. Będziemy obserwowali przebieg wyborów. Już teraz istnieje wiele dowodów na to, że Rosja zamierza dokonać wielu szkodliwych ingerencji. Moskwa zaprzecza, by w jakikolwiek sposób ingerowała w wewnętrzne sprawy Mołdawii. Należą do jednych z najbardziej niebezpiecznych produktów. Szkodzą nie tylko zdrowiu, ale także środowisku. Sprzedaż e-papierosów w Polsce jest zatrważająco wysoka i cały czas rośnie. I to mimo że ponad 80% nie spełnia obowiązujących przepisów. Przyciągają kolorowymi opakowaniami i szeroką gamą smaków. Łatwo może je kupić w internecie, dlatego sięgają po nie coraz młodsi. Chińczycy powiedzieli "nie", niech się trują tamci. A Rosjanie zarabiają na tym, że tym handlują. To słowa byłego oficera operacyjnego, a dotyczą handlu jednorazowymi e-papierosami. Chiny - największy eksporter. Polska - rynek zbytu. W tle firmy i możliwe powiązania z rosyjskim rządem. One są przefiltrowane, mamy polskich właścicieli itd., ale gdzieś w korzeniach jest kilku Rosjan. Rosja, która potrzebuje pieniędzy na wojnę, jakąś część tych pieniędzy wyciąga z kieszeni polskich nastolatków. Według danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Polsce nawet 30% uczniów szkół ponadpodstawowych regularnie pali e-papierosy. Moda, która ma konsekwencje zdrowotne. To pacjent, który szybciej będzie miał incydent sercowo-naczyniowy, zawał, udar, większe prawdopodobieństwo rozwoju choroby nowotworowej. W Polsce sprzedaż jednorazówek eksplodowała. W ostatnich latach 3-krotnie. Rocznie to nawet 100 milionów sprzedanych sztuk. Z legalnych i nielegalnych źródeł. Największym problemem jest właśnie obchodzenie przepisów. Wchodzą na rynek wyroby, które nie podlegają opodatkowaniu. Które wprowadził rząd. Ceny poszły w górę. Nawet o 300%. Zainteresowanie jest gorsze, gorsze utargi. Spadek jak liczyłem to około 10-15 tysięcy mniej obrotu. W internecie jednak handel kwitnie. Urządzenia tańsze i dostępne od ręki. Efekty widać na ulicach. Kto palił, ten będzie palił i niezależnie od tego, czy te ceny będą wzrastać, czy nie. Widać młodzież, która stoi na zewnątrz, która nie ma 18 lat i pali. Pierwszym krokiem w walce zakaz sprzedaży osobom nieletnim e-papierosów. Eksperci mówią: to za mało. Resort zdrowia podkreśla, że dopiero początek zmian. Wiem, że tutaj jest duże lobby i dużo informacji w tej chwili do mnie dociera. Jest projekt w ministerstwie zdrowia, mam nadzieję, że przy współpracy z panią minister Kęcką wypracujemy kompromis. Inni już to zrobili: Francja, Belgia czy Wielka Brytania - tam jednorazówki są zakazane. Więcej o szkodliwym zjawisku dziś w programie "Co ludzie powiedzą?". To będzie duża, rewolucyjna zmiana, na którą nie każdy jest przygotowany. Od 1 października zacznie w Polsce obowiązywać system kaucyjny. Sklepy będą od nas pobierać kaucję za niektóre opakowania plastikowe i puszki. Przy ich zwrocie pieniądze odzyskamy. Na etykiecie wybranych napojów pojawi się specjalny znak kaucji wraz z informacją o jej wysokości. Zamiast wyrzucać butelkę czy puszkę do kosza będziemy mogli ją zwrócić i odzyskać kaucję. 50 groszy za puszkę i butelkę plastikową, złotówkę za szklaną. Butelkę lub puszkę automat zgniecie i otrzymuję paragon. A na podstawie paragonu dostaniemy pieniądze. Ważna uwaga, butelek i puszek kaucyjnych nie należy zgniatać. Na etykiecie jest kod kreskowy, który będzie sczytywany, albo przez automat, albo przez kod kreskowy skanera i na podstawie tej informacji będzie wypłacana kaucja. Tam, gdzie nie będzie takiego automatu, to ekspedient przyjmie puszki i butelki. Nie wszystkie, nie od razu i nie w każdym sklepie. Obowiązek dotyczy dużych, powyżej 200 metrów kwadratowych. Mniejsze mogą dobrowolnie wejść do systemu. Jesteśmy drugim co do wielkości rynkiem w Europie, bo jest ok. 100 tys., tak dane podają, punktów, gdzie sprzedaje się napoje. System kaucyjny będzie się rozkręcał powoli. W sklepach znajdziemy i napoje z tymi nowymi oznaczeniami, i te w starych butelkach, za które nie zapłacimy i nie odzyskamy kaucji. My, konsumenci, na razie mamy się z nowością oswajać. Ja jeszcze z dawnych czasów znam taki system, oddawało się butelki szklane. Nie będę targał się z tym plastikiem, wrzucę do śmieci. W wielu innych krajach jest to, że oddajemy butelki i dostajemy właśnie jakieś kupony do sklepów. W Europie systemy kaucyjne ma kilkanaście krajów. Polska jest nieco opóźniona w jego wdrażaniu. Skorzystać ma przede wszystkim środowisko. Każdego dnia, idąc na spacer do parku, do lasu, nad jezioro, widzimy porzucone puszki czy butelki. Teraz zyskają one wartość wraz z kaucją. Ważne, by jak najmniej trafiało ich do odpadów zmieszanych, wtedy skorzysta też gospodarka. Będziemy mieli o wiele więcej czystego surowca do recyklingu np. PET-u, z którego będzie można wyprodukować nowe opakowania. To jednak przedsięwzięcie kosztowne, w skali 10 lat liczone w dziesiątkach miliardów złotych. Wydatki na automaty, na urządzenie punktów zbiórki. Tak że musimy się przygotować, że nie będzie to takie na początku bezawaryjne czy takie zupełnie łatwe rozpoczęcie funkcjonowania tego systemu. Klienci nie wszystkie opakowania zwrotne oddadzą do sklepów. To oznacza, że część tej kaucji, która zostanie pobrana, będzie finansowała rozwój tego systemu. W każdej gminie musi być co najmniej jeden punkt zwrotu kaucji. 16 filmów uznanych twórców i debiutantów. W tym wyczekiwane biografie wybitnych artystów o skomplikowanej naturze, obrazy poświęcone młodym dorosłym. a także czarna komedia o przemijaniu i śmierci. W Gdyni trwa gala wręczenia nagród 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. O statuetkę Złotego Lwa walczą m.in. filmy: "Franz Kafka" w reżyserii Agnieszki Holland, "Chopin, Chopin!" w reżyserii Michała Kwiecińskiego, "Vinci 2" Juliusza Machulskiego czy "Ministranci" Piotra Domalewskiego. Transmisja gali w TVP Kultura. Na tę zmianę nie tylko obrońcy zwierząt czekali od wielu lat. Wczoraj posłowie powiedzieli "tak" zakazowi trzymania psów na uwięzi. Za nowelizacją ustawy była nie tylko koalicja rządząca, ale również część PiS, w tym Jarosław Kaczyński. Według obecnych przepisów, psy mogą być trzymane na 3-metrowym łańcuchu przez maksimum 12 godzin. W praktyce prawo jest martwe, a tysiące psów w Polsce cierpi. Obolały Aslan ledwo chodził, a mimo to był na łańcuchu dzień i noc. Podobną gehennę przeżył 4-letni Bobik. Po interwencji Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt w schronisku czekają na bezpieczny dom. Ściągaliśmy już konające zwierzęta z łańcuchów właściwie w ich ostatnich chwilach, często wychudzone do granic możliwości. Po latach walki kończy się era łańcuchów. Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy. Czyli tzw. ustawę łańcuchową. Dzięki temu trzymanie psa na uwięzi będzie zabronione. Katalog przypadków, w których zakaz nie będzie obowiązywał, obejmuje m.in. prowadzenie psa na smyczy podczas spaceru, treningu czy zabiegów medycznych. Bardzo ważny projekt ustawy, myślę, że wyczekiwany przez większość społeczeństwa, bo ponad 70% Polaków uważa, że psy nie powinny być trzymane na łańcuchach. Teraz senat i wierzę, że szybka decyzja pana prezydenta. W sprawie zwierząt wszyscy powinniśmy mieć takie samo zdanie. Szczęśliwie w tej sprawie udało się zbudować większość. Za nowymi regulacjami zagłosowało 280 posłów, przeciw było 105, 30 wstrzymało się od głosu. Najwięcej przeciwników było wśród posłów PiS. Zgadzamy się, nie chcemy trzymać psów na łańcuchach, tylko ta ustawa przyniesie odwrotny efekt. Bo projekt zakłada, że właściciele będą musieli zapewnić swoim psom kojce utwardzone i zadaszone - określono minimalną powierzchnię w zależności od wagi psa. Część organizacji broniących praw zwierząt zaznacza, że to nie koniec walki. Będą apelować o zwiększenie wytycznych dotyczących wielkości kojców. Najbardziej pożądanym staniem rzeczy jest, aby pies swobodnie biegał po posesji i aby były zabierane do domu, ale znamy realia wiejskie, więc ten kojec to jest takie minimum. Ten element zrywania łańcuchów ma też wymiar edukacyjny, pokazujemy, że pies nie jest tylko żywym alarmem, tylko jest członkiem naszej rodziny. Właściciele psów będą mieli rok na dostosowanie warunków do nowych wytycznych. Obrońcy praw zwierząt mówią, że w końcu prawo staje w obronie najsłabszych i bezbronnych. A zwierzęta odwdzięczą się za to bezinteresowną miłością. Prawda, Fafik? Na koniec jeszcze gratulacje dla naszej redakcyjnej koleżanki. Joanna Dunikowska-Paź z prestiżową nagrodą - zdobyła tytuł Mistrza Mowy Polskiej. Jak wskazują organizatorzy, celem programu jest nie tylko nagradzanie osób mówiących poprawnie, barwnie i mądrze, lecz również zachęcanie do świadomego kultywowania tradycji pięknej polskiej mowy. Ja już dziękuję za uwagę. Za chwilę Pytanie Dnia. Gościem Marka Czyża jest Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Spokojnego wieczoru, do zobaczenia jutro o 19:30.