Jest decyzja lokalizacyjna dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Projekt, który przez dekady był poza naszym zasięgiem, nabiera realnych kształtów. Dobry wieczór. Edyta Lewandowska. Witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. Nasze zasoby są napięte do granic możliwości. Pieniądze z KPO okazały się politycznym szantażem. To było oszustwo. Platforma oszustów. Wcześniejsze działania KE to czysty szantaż polityczny. Niech nie straszą dziennikarzy, te czasy już minęły. Rada Mediów Narodowych w obronie publicznych nadawców i ich dziennikarzy. Wyrzucanie, czystki i tak dalej. Gdzie jest wolność słowa tej demokratycznej opozycji? Sięgamy po książkę, bo czytanie zbliża. "Mała książka - wielki człowiek". Czytelnicza akcja dla najmłodszych. Robimy to po to, żeby dzieciaki były mądrzejsze . Budżet jest w bardzo dobrej kondycji, a środki na wszystkie programy społeczne są zabezpieczone - podkreśla prezes PiS. PO i przychylni jej ekonomiści oraz media próbują tworzyć fałszywy obraz finansów państwa wbrew dostępnym powszechnie unijnym danym. Idzie ożywienie gospodarcze - ocenia szef jednej z największych organizacji pracodawców. Dług publiczny Polski jest jednym z najniższych wśród dużych europejskich gospodarek. To niecałe 48,5% PKB. W przypadku Niemiec to ponad 60%, a Francji ponad 110% PKB. Na tle UE stan finansów państwa, jaki zostawia PiS, jest na bardzo dobrym poziomie. Ale PO i sprzyjający jej ekonomiści usiłują wytwarzać wrażenie alternatywnej rzeczywistości. Dziedziczymy potężne problemy w finansach publicznych po PiS-ie. Pracownik telewizji TVN, pytając premiera o wykonanie budżetu, przytoczył dokument dotyczący całych finansów publicznych, a więc także samorządów, agencji państwowych czy ZUS-u. Ten deficyt jest o 100 mld zł większy, niż planowano. Zobaczcie państwo, jak TVN potrafi manipulować faktami. Deficyt budżetowy to jedna sprawa, a deficyt finansów publicznych to jest coś zupełnie innego i w momencie, kiedy się nowelizuje ustawę budżetową, odnosi się do deficytu budżetowego. Panie redaktorze, czy panu nie wstyd? Narracja o rzekomo złym stanie budżetu to przygotowywanie gruntu pod niespełnianie obietnic - ocenia Prawo i Sprawiedliwość. Po 8 latach rządów PiS Polska jest także bezpieczniejsza energetycznie. Zbudowano gazociąg Baltic Pipe, zaawansowany jest też program atomowy. Właśnie wydano decyzję o dokładnej lokalizacji pierwszej elektrowni jądrowej. Tu - na Pomorzu. Zamknęliśmy tą część pozwoleń administracyjnych, która pozwoli nam działać w terenie. Jeszcze przed końcem roku rozpoczynamy już tam na miejscu prace. Z kolei pozycja Orlenu pozwala koncernowi stabilizować ceny na stacjach, które nieustannie należą do najniższych w Unii, i to mimo niewielkich podwyżek w ostatnich dniach. Pewien wzrost cen na stacjach paliw jest związany przede wszystkim z konfliktem bliskowschodnim i niepewnością rynku co do jego rozwoju. Orlen podkreśla, że eskalacja na Bliskim Wschodzie nie była do przewidzenia. We wrześniu i na początku października sytuacja na rynku globalnym wskazywała na spadek cen paliw. Polscy żołnierze z dowództwem w Brukseli? Taki plan mają eurokraci i politycy z Berlina. Utworzenie zcentralizowanej armii pod dowództwem operacyjnym UE to jeden z elementów reformy europejskich traktatów. Dziś, chociaż brzmi to i tragicznie i komicznie, to niemalże pusty budżet UE przez wiele miesięcy był narzędziem do manipulacji Polski. Swoich prawdziwych zamiarów nie ukrywa już sam Tusk, który wtórował politycznym gierkom prowadzonym przez Brukselę. Nie będzie potrzebne zakończenie procesu legislacyjnego. Jestem desygnowany przez opozycję na premiera, więc jeśli to będzie mój rząd, to wdrożymy te kroki bardzo szybko. Czyli nagle okazało się, że wcale nie chodzi o wcielanie w życie zmian w prawie. Gdyby nawet takie częściowe odblokowanie nastąpiło bez zmian legislacyjnych, znaczyłoby, że wcześniejsze działania KE to czysty szantaż polityczny, a myślę, że wiele państw europejskich zapamiętałoby sobie takie zachowanie KE. Europejska wspólnota znajduje się w przełomowym momencie. I to wcale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Wręcz przeciwnie. Zmiana traktatów ma odebrać poszczególnym krajom część suwerenności. Polscy żołnierze z dowództwem w Brukseli? Taki plan mają eurokraci i politycy z Berlina. Utworzenie zcentralizowanej armii pod dowództwem operacyjnym UE to jeden z elementów reformy europejskich traktatów. Zmiany w traktatach popierają politycy polskiej opozycji, którzy mówią też o zamiarach kurczenia polskiego wojska. Za mundurem Polska sznurem. Tylko w tym roku ponad 70 tys. osób zgłosiło chęć do pełnienia służby wojskowej. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że plany rozwoju armii do 300 tys. są jak najbardziej do zrealizowania. Taki wzrost liczebności armii przewiduje zainicjowana przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego ustawa o obronie ojczyzny. Jednak forsowane przez Berlin i Brukselę zmiany w unijnych traktatach mogą nas pozbawić wpływu na obronność. Unia chce ustanowić armię europejską, która w praktyce będzie pod kierownictwem Niemiec i Francji. Podporządkowanie polskiej armii eurokratom będzie godziło w podstawy naszego bezpieczeństwa - alarmuje Jan Parys, minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego. Oni nie widzą potrzeby dozbrajania flanki wschodniej, bo uważają, że ich kraje są bezpieczne, że Rosja nigdy Francji i Niemiec nie zaatakuje. Zmiany w unijnych traktach popierają największe frakcje w Parlamencie Europejskim, do których należą partie polskiej opozycji. Opozycja jak będzie się odnosić do traktatu nowego UE, który kwestie obronności centralizuje? Traktat nowy Unii jeszcze nie istnieje. Tusk, wracając do polskiej polityki, zaciągnął w UE pewne zobowiązania, w tym establishmencie brukselskim. Aspirujący do władzy politycy opozycji już zapowiadają zmniejszenie potencjału Wojska Polskiego. Nie ma potencjału na 300-tysięczną armię. Optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa. To byłaby zbrodnią, gdyby takie działania były podejmowane. Wojsko Polskie powinno liczyć co najmniej 300 tys. żołnierzy. Zmniejszanie armii i oddanie kontroli nad nią Brukseli w obliczu rosyjskiej wojny na Ukrainie byłoby nie tylko kapitulacją, ale samobójstwem. Politykom opozycji wciąż nie udało się uzgodnić umowy koalicyjnej. Kolejne rozmowy w tej sprawie mogą się odbyć w najbliższy weekend. Kwestie sporne to postulaty programowe, a dla niektórych także nazwisko przyszłego premiera. Przy takich dźwiękach przyszli senatorowie odebrali zaświadczenie o wyborze na nową kadencję. I o ile ten proces przebiegł sprawnie, to już o budowaniu koalicji rządzącej nie można powiedzieć, że "wszystko gra". Ja oczywiście chętnie zostałabym marszałkiem Senatu, natomiast uważam, że w tej chwili nie jest kwestią zasadniczą, kto na jakim stanowisku zasiądzie, tylko to, jaki programowo ten rząd się ułoży. I to, co mnie martwi dzisiaj, to to, że my o tym nie rozmawiamy. Jak to nie rozmawiacie? Bo nie jest łatwo zagrać we wspólnej orkiestrze, gdy dyrygentów jest 4, a każdy gra inną melodię. Nie ma dyskusji na temat tego, jakie będą kierunki tego rządu. Ale to jest zarzut wobec dziennikarzy czy wobec pani kolegów polityków? Moim zdaniem liderzy popełniają tutaj błąd. Liderem ewentualnego koalicyjnego rządu miałby być Donald Tusk. Ale każdy poseł ma prawo sam zdecydować, czy poprze jego kandydaturę na premiera. A wielu ma dziś wątpliwości. Czy pani podniesie rękę za Donaldem Tuskiem? Ja podniosę rękę i poprę tego kandydata na premiera, jak będę widziała konkretną umowę koalicyjną i będę wiedziała, co ten rząd będzie chciał zrobić, bo dla mnie to jest kluczowe. Zdaniem publicystów politycy opozycji zdają sobie sprawę, że Donald Tusk w grach politycznych potrafi bezlitośnie rozgrywać swoich rzekomych sojuszników. Te obawy są związane z tym, że kiedy Donald Tusk będzie rozdawał karty, to tym pozostałym graczom przy stoliku koalicyjnym będzie zwyczajnie źle szło. W dodatku Donald Tusk ma spory elektorat negatywny, co zapewne przełoży się na wizerunek całego nowego rządu. Co on dobrego zrobił? Niech mi pani powie. Nic. Już rządził, pokazał przez 8 lat, co umie. Powtórka z tego samego? No chyba nie. Osoby, które głosowały na Lewicę, PSL, na Szymona Hołownię nie miały do końca świadomości tego, że alternatywą dla naszych rządów będzie rząd Donalda Tuska. My o tym mówiliśmy, ale gdy to dzisiaj staje się rzeczywistością, to niewiele osób chce powrotu do sterów rządu tego byłego premiera. Nazwisko przyszłego premiera to kolejna kwestia, która dzieli polityków przyszłego rządu. To, co ich łączy, to naciski na prezydenta, aby jak najszybciej ten rząd powołać. Polski MSZ ostrzega podróżujących do Egiptu. Wczoraj pociski niewiadomego pochodzenia uderzyły w dwa kurorty na Półwyspie Synaj nad Morzem Czerwonym. Amerykanie wysyłają do krajów Bliskiego Wschodu swoich kolejnych żołnierzy. W Moskwie tymczasem przebywa delegacja Hamasu. Rakieta nad Nueibą na półwyspie Synaj. Kolejna uderzyła w Tabę - egipski kurort też na Synaju. Rannych zostało 6 osób. MSZ ostrzega więc podróżujących do Egiptu. Resort opublikował też komunikat w sprawie ewakuacji ze Strefy Gazy. Strefa Gazy. To tam Hamas od prawie 3 tygodni przetrzymuje ponad 200 zakładników. Jego przywódcy właśnie wybrali się do Moskwy. Wiemy, że w ciągu ostatniego roku delegacja Hamasu wiele razy była na Kremlu, wiemy że Ismail Hanija, przywódca Hamasu, spotkał się z Siergiejem Ławrowem. Rosja gra na obu fortepianach. Z jednej strony jest tradycyjnym sojusznikiem Arabów, w tym wypadku Palestyńczyków, a z drugiej strony jej relacje z Izraelem są od wielu lat bardzo dobre. Bardzo dobre relacje ma też Waszyngton. Amerykanie wysłali na Bliski Wschód kolejnych żołnierzy, m.in. specjalistów od systemów obrony powietrznej, w tym baterii Patriot. Wcześniej wysłał lotniskowce. Wysłanie dwóch grup uderzeniowych lotniskowcowych to jest poważna siła i to jest sygnał przede wszystkim dla Iranu, żeby jednak nie mieszał się bezpośrednio w ten konflikt. Izrael tymczasem bombarduje Strefę Gazy. Celem, jak zapewnia, są wojskowe centra dowodzenia i terroryści Hamasu. Rakiety spadają jednak nie tylko na terrorystów, także na cywilów. Zginęło już ponad 7000 Palestyńczyków. Wydostać się stamtąd nie mają jak. Są jak żywe tarcze. Andrzej Poczobut - obywatel Białorusi, Polak, dziennikarz, aktywista. W lutym tego roku został skazany przez reżim Łukaszenki na 8 lat łagru za rzekome podżeganie do nienawiści i wzywanie do nałożenia sankcji na Białoruś. Jaki los czeka go w niewoli totalitarnego państwa? O tym kolejny odcinek cyklu "Pełny obraz" w reżyserii Macieja Chłopickiego. Dziś o 23.30 w TVP INFO. Jest bohaterem. Historia jego życia. Czy możemy coś w jego sprawie zrobić? Mają rosyjskie wizy, tłoczą się w kawalerkach w Mińsku i okolicznych miejscowościach i czekają na swoją kolej. Fundacja Dom Białoruski ujawniła nagrania nielegalnych migrantów, którzy z Białorusi próbują przedostawać się do Polski i krajów bałtyckich. To nagranie z mieszkania w Mińsku. Kilkadziesiąt osób stłoczonych w kawalerce w oczekiwaniu na dzień przerzutu pod granicę z UE. A to kolejna taka próba. Kilkudziesięciu mężczyzn próbowało przedostać się do Polski. Silni mężczyźni, którzy potrafią wspinać się na barierę, robić podkopy, ale także próbują przedostać się przez te wszystkie cieki rzeczne, przez rzeki graniczne. No, tam trzeba być naprawdę sprawnym. Większość migrantów posiada rosyjskie wizy. Podróżują przez Moskwę po zawieszeniu połączeń z Bliskiego Wschodu z Mińskiem. Płacą od kilkuset do kilku tysięcy dolarów za taką migracyjną turystykę. Przypływ migrantów na samą Białoruś się zmniejszył, ale właściwie różnicy nie ma żadnej. Zaniepokojeni ruchem migrantów jest zarówno polska strona, jak i Łotwa, i Litwa. Migranci zmierzają w jednym kierunku - do Niemiec. Ziemia obiecana z opowieści przemytników ludzi i mediów. Wysoki socjal i darmowe mieszkania - o tych głośno zrobiło się po szokującym wywiadzie w niemieckiej telewizji. Miasto z mojego okręgu wyborczego, które jest bardzo zaangażowane w działania na rzecz uchodźców, konfiskuje mieszkania. Jesteśmy tam u kresu wytrzymałości. Chodzi o puste mieszkania, których właściciele nie używają. Gminy przejmują te lokale i przekazują je migrantom. Stajemy wobec bomby zegarowej, która tyka coraz bardziej, i to nie dziwi. Te problemy będą narastały, to jest dopiero uwertura, to jest dopiero początek tego, co może nas dotknąć. Przedsmak odczuwają m.in. Francuzi. W Paryżu przybywa bezdomnych, a co kilka miesięcy dochodzi do protestów migrantów, którzy domagają się zapewnienia im darmowych mieszkań. Protesty kończą się tak. Słowenia chce przedłużyć kontrole na granicy z Węgrami. Rolnicza dwunastka chroni rolników i dzieli opozycję. Wielki finał "Polskich biesiad" dziś wieczorem razem z telewizyjną Dwójką. Po 4 miesiącach poszukiwań w byłej miejscowości Puźniki na Ukrainie odnaleziono zbiorowy dół z ciałami Polaków zamordowanych w 1945 roku przez oddział UPA. To pierwszy od ponad 9 lat przypadek odnalezienia szczątków Polaków zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. Zlokalizowanie tej zbiorowej mogiły trwało kilka miesięcy. Miejsce złożenia szczątków zostało znalezione na przełomie sierpnia i września. Życie straciło około stu Polaków. W zdecydowanej większości znaleziono tam ciała pomordowanych kobiet i dzieci. Na zbrodnie wskazują ślady na szczątkach. Czaszki są rozbite i, jak mówią archeolodzy, obrażenia miały miejsce za życia. I to jest śmierć w większej zbrodni, bo tego typu obrażenia są na wszystkich szczątkach. Prace nie były łatwe - mówi nam Andrzej Ossowski, który brał udział w poszukiwaniach ofiar zbrodni w Puźnikach. Z uwagi na toczącą się wojnę nie możemy korzystać z wielu narzędzi. Samo miejsce jest też bardzo trudne. Jest to miejscowość, która dzisiaj nie istnieje, do której ciężko jest dotrzeć, ciężko tam dojechać, a co dopiero prowadzić prace. Odnalezienie szczątków ofiar przypomina o bestialstwie, jakiego dopuścili się ukraińscy nacjonaliści. W czasie rzezi wołyńskiej w brutalny sposób zamordowali około stu tysięcy Polaków. Ta zbrodnia musi uzyskać swoje miano. To ludobójstwo - straszliwe, okrutne. Jasno postawiliśmy sprawę i mamy szansę na godny pochówek naszych rodaków. Polski rząd złożył wniosek o zgodę na ekshumację i godny pochówek naszych rodaków. Będziemy bronić mediów publicznych i ich dziennikarzy. Rada Mediów Narodowych wydała oświadczenie, w którym ostrzega opozycję przed działaniami łamiącymi prawo. Chodzi m.in. o słowa Donalda Tuska, który zapowiada czystki w TVP i Polskim Radiu. Swój sprzeciw wyrazili także dziennikarze. Czasy się zmieniły. Radio nie jest pisowskie, tylko publiczne. Ale, panie pośle, ja chcę zmienić. Katarzyna Gójska przypomniała posłowi Lewicy, że nadal jeszcze w Polsce dziennikarze mogą pracować swobodnie. To musi mnie pan, panie pośle, w ramach tej wolności i demokracji do więzienia zamknąć. Do więzienia jeszcze nie. Na razie politycy PO mają inne plany. Wyrzucanie, czystki i tak dalej. Gdzie jest wolność słowa tej demokratycznej opozycji? Najwidoczniej kończy się tam, gdzie zaczyna się prawda i padają niewygodne pytania. Jak te zadane przez Roberta Mazurka, dziennikarza RMF FM. Mazurek powinien po tym, co mówił... W ogóle to powinna być wykładnia do zmiany prawa prasowego. To jest kłamca, oszust i człowiek, który podpierał się półprawdami. Kołodziejczak chce zmiany prawa, bo zdenerwował go ten wywiad. Rozumiem, że pan wie, co to jest Zgromadzenie Narodowe. A może nie wiem. - Nie wie pan? - A może nie wiem. Wydawało mi się, że skoro pan jest posłem, to konstytucji, w tych najprostszych jej elementach... Ta sama konstytucja gwarantuje wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mówi też o tym, że cenzura jest zakazana. Mimo to Donald Tusk zapowiada rozprawę z mediami publicznymi. Jest gotów złamać prawo, żeby podporządkować sobie media publiczne. A cel jest prosty. Cała prawda całą dobę będzie płynęła z mediów publicznych, także o tym, co PiS robił w Polsce przez 8 lat. Rada Mediów Narodowych wydała oświadczenie, w którym przypomina. Winni łamania prawa prędzej czy później poniosą surowe konsekwencje swoich czynów. Jeden z pomysłów przewiduje likwidację TVP. Bez zmiany ustawowej moim zdaniem nie da się zlikwidować TVP, ale można wszystko próbować w ramach naruszenia prawa, wtedy hulaj dusza, piekła nie ma. Wolność słowa jest zagrożona jak nigdy wcześniej. Ostrzegają w liście otwartym dziennikarze. Niech nie straszą dziennikarzy, te czasy już minęły i te metody w dzisiejszej rzeczywistości nie powinny mieć miejsca. TVP rusza ze specjalną akcją w obronie pluralizmu mediów. Każdy może przekazać swoje poparcie, dzwoniąc lub wysyłając mail. Wolność słowa? Tylko na sztandarach, bo na antenie - cenzura i schlebianie ówczesnej władzy. W czasach rządów PO Telewizja Polska przekazywała widzom tę samą narrację, co przytłaczająca większość mediów komercyjnych. W przestrzeni medialnej brakowało miejsca na krytykę ówczesnej władzy, a niepokornych dziennikarzy pacyfikowały służby specjalne. Ta czołówka Wiadomości z 2013 roku to symbol tego, jak w czasach PO wyglądała Telewizja Polska. Ale nie jedyny. Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam! Tuskowi schlebiał Lis, Lisowi - Jaruzelski. Jest pan, można powiedzieć, arystokracją dziennikarską. Do tego ustawiane wywiady... Tu bym chciała, żeby pani minister ocenzurowała, bo ja mam poczucie jakiegoś... Dobrze, już cenzurujemy. ...i przekaz dla widzów zgodny z linią programową PO. Platformerska telewizja publiczna grała w orkiestrze z potężnymi platformerskimi w swoim przekazie stacjami prywatnymi. W których niewygodni dla PO dziennikarze tracili pracę. To fragment rozmowy ówczesnego rzecznika rządu Pawła Grasia z biznesmenem Janem Kulczykiem. Jan Kulczyk zaoferował pomoc w dotarciu do właścicieli koncernu. Półtora miesiąca po tej rozmowie redaktor naczelny Faktu Grzegorz Jankowski stracił stanowisko po 10 latach zarządzania gazetą. Niepokornych pacyfikowały służby specjalne. Po ujawnieniu afery podsłuchowej do redakcji tygodnika "Wprost" weszła ABW. Uzbrojeni funkcjonariusze siłą próbowali odebrać dziennikarzom nagrania kompromitujące polityków PO i powiązanych z nimi ludzi. To było również widoczne w tych działaniach już po ujawnieniu afery taśmowej, gdy inwigilowano dziennikarzy - w tym również mnie. Sprawdzano moją rodzinę, byłem śledzony. W czasach PO służby specjalne pacyfikowały nie tylko dziennikarzy, ale też internautów. ABW weszła do mieszkania twórcy bloga antykomor.pl, który krytykował ówczesnego prezydenta. Była tworem satyrycznym, czysto satyrycznym. Tam była zamieszczana satyra polityczna. Internauta został skazany na rok ograniczenia wolności i 30 godzin prac społecznych. Rolnicza dwunastka dzieli scenę polityczną. Tym bardziej że ewentualna rządząca koalicja, składająca się z ugrupowań będących dziś w opozycji, do rolnictwa ma podejście skrajnie różne. Włączając w to ugrupowania, które biorąc pod uwagę ich polityczne postulaty, za tymi broniącymi rolników raczej nie zagłosują. Rolnicza dwunastka to jeden z filarów bezpieczeństwa państwa. Bezpieczeństwa żywnościowego. Są kamieniami milowymi oraz 10 przykazaniami w jednym. Rolnicza dwunastka - bardzo pozytywnie! Dwunastkę doceniają rolnicy. A szczególnie punkt dziewiąty mówiący o wyłącznych kompetencjach uprawnionych instytucji państwowych do kontroli i odbioru interwencyjnego zwierząt, na przykład zaniedbanych. Tylko osoby z odpowiednim wykształceniem, przeszkoleniem i które pracują w państwowych instytucjach, a nie są zatrudnione przez prywatne firmy zewnętrzne. Lub - co gorsza - samozwańczy i przewrażliwieni obrońcy praw zwierząt - mówią rolnicy. Wchodzili na prywatne gospodarstwa i wypuszczały zwierzęta z klatek, bo miały takie widzimisię. I tu pojawia się zgryz. Bo koalicje wyborcze, zwłaszcza ta - z nazwy - obywatelska, mają w swoich egzotycznych składach właśnie organizacje prozwierzęce. Które już reagują. Spowodowałoby zapaść ochrony zwierząt. Bardzo wiele zwierząt nie dostałoby szansy na życie, nie dostałoby pomocy. I co teraz opozycja powie rolnikom? Tam się znajdują zarówno radykalni przeciwnicy zmian w polskim rolnictwie, jak i ci, którzy chcą po prostu to rolnictwo zaorać. Natomiast pytanie, który z nich zrezygnuje ze swoich poglądów, żeby móc uczestniczyć we władzy. Bo trudno sobie wyobrazić harmonijny rząd utworzony przez KO z Zielonymi, którzy są pierwsi do wypuszczania zwierząt z klatek, w porozumieniu z Trzecią Drogą, czyli również PSL, które deklaruje: Jako Polskie Stronnictwo Ludowe bronimy polskiego schabowego, rosołu. I każdy z klubu PSL pod tą dwunastką bez problemu się podpisze. Poza tym PO zamierza postulować zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Donald Tusk jasno deklarował ze strony PO, że taki zakaz powinien być wprowadzony. Bo tego oczekują od niego Zieloni. Ale nie zgodzi się na to PSL, a jeśli Tusk chce tworzyć rząd, to bez PSL-u nie da rady. Zobaczymy teraz, czy interes rolników jest dla nich ważniejszy, czy interes partyjny, czy interes osobisty jest ważniejszy. To jest "sprawdzam" dla tych, którzy zostali posłami. To będzie trudna, jeżeli nie niemożliwa do wykonania figura. Wywiązanie się z zobowiązań wyborczych KO może przekreślać koalicję z PSL. Telewizyjna Dwójka zaprasza na wielki finał "Polskich biesiad". Muzyczne spotkania od początku cieszą się rekordową popularnością. Dziś spotkamy się przy rodzinnym stole. Wszyscy czekają na te emocje, na tych artystów, na te wspólne śpiewanie, na te okrzyki. Będą piosenki bardzo radosne i żywiołowe, ale też takie sentymentalne, które wywołają wspomnienia. Mam nadzieję, że zakręci się państwu łezka w oku, bo przepiękne wykonanie tych piosenek gwarantowane. W coraz bardziej cyfrowym i zabieganym świecie warto czasem się zatrzymać. Pomóc mogą w tym książki. Czytanie poprawia pamięć, inspiruje i rozwija wyobraźnię, szczególnie u najmłodszych. Do przenoszenia się w niezwykły bajkowy świat już od dziecka zachęca kampania "Mała książka - wielki człowiek". Czytanie dzieciom. Najpiękniejsza przygoda i chwile, które zostaną z nimi na resztę życia. Sięgamy po książkę, sięgamy po czas wspólny, bo czytanie zbliża. O korzyściach wynikających ze wspólnego, rodzinnego czytania przypomina kampania "Mała książka - wielki człowiek". Program jest ewenementem. Jest prezentowany na różnych targach międzynarodowych, wszędzie zdobywa zainteresowanie. Od 2017 roku do dzieci trafiło aż 5 mln książek. Książka, którą włożymy sobie do plecaka, do torby czy gdziekolwiek, jest w zasięgu ręki i ona może być zawsze dostępna i zawsze się otworzy. Jak często ją jednak otwieramy? Przeczytanie co najmniej jednej książki w ubiegłym roku zadeklarowało ponad 30% osób powyżej 15. roku życia. To wciąż mało. Widzimy tendencje między stabilnością a lekkim spadkiem czytelnictwa, co sprawia, że z tym większą energią staramy się temu zapobiec. Najczęściej sięgamy po beletrystykę, romanse i kryminały. Wśród czytelników przeważają kobiety. Zainteresowanie klasyką polskiej literatury. Możemy mówić o Adamie Mickiewiczu, o Henryku Sienkiewiczu. Czytanie książek przynosi same korzyści. Redukują stres, poprawiają pamięć, inspirują. Jak ze wszystkim - dobre nawyki warto wpajać już od dziecka. W Wiadomościach to wszystko. Za chwilę nasz goście, publicyści: Jacek Karnowski i Adrian Stankowski. Zapraszam do oglądania tej rozmowy. Do zobaczenia.