Straty liczone w miliardach. Wyniki audyt#w w sp#¾kach skarbu pa$stwa. Dramat nastolatka. Przemoc i pr#ba samob#jcza w o¦rodku wychowawczym. Sztuka strzelania goli. Lewandowski przebił barierę stu bramek w Lidze Mistrzów. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy "19:30". Ogromna skala nieprawidłowości, a w efekcie blisko 50 zawiadomień do prokuratury. To wnioski po audytach w spółkach Skarbu Państwa. Raport przedstawiło dziś Ministerstwo Aktywów Państwowych. Blisko setka członków zarządów była bez absolutorium. A nietrafione inwestycje i nieuzasadnione wydatki miały przynieść co najmniej kilkanaście miliardów złotych strat. Minister Jaworowski zapowiada długą drogę do uzdrowienia sytuacji. Niestety było dużo gorzej, niż się wydawało. Minister aktywów państwowych mówi o kilkunastu miliardach złotych strat i 50 zawiadomieniach do prokuratury. Ta liczba może być większa, bo bilans jeszcze nie jest zamknięty. To było coś więcej niż łup. PiS traktowo spółki Skarbu państwa jak własne przedsiębiorstwa. To była taka prywatyzacja polityczna. Oni wchodzili do tych spółek jak do siebie. Obsadzając zarządy, jak wynika z audytów, swoimi ludźmi. Niestety często bez kompetencji. I to przynosiło szkodę dla całej gospodarki, dla tych spółek. Tyle rządzący. PiS wystawia sobie wysoką ocenę. Spółki za naszych czasów kwitły, przynosiły dochód. To przyjrzyjmy się wyliczeniom audytorów. Płocka inwestycja Orlenu, Olefiny, to 5 mld zł strat, węglowa elektrociepłownia Grupy Azoty - kolejny miliard, elektrownia w Ostrołęce - ponad 2 mld na minusie. To niestety jest czubek góry lodowej - ocenia resort i wylicza kolejne zaniedbania. To jest wykorzystywanie spółek i ich zasobów do brutalnej walki politycznej. Ten schemat opisuje dziś Gazeta Wyborcza na przykładzie KGHM, który przed ubiegłorocznymi wyborami przelał różnym stowarzyszeniom 16 mln zł. Do "Pokolenia" trafiło blisko 3,5 mln na bliżej nieokreśloną edukacyjno-informacyjną kampanię. Według prokuratury pieniądze te zasiliły kampanię PiS. Stworzono mechanizm przestępczy. Dotowano pieniędzmi fundacje i spółki, ale te pieniądze nie trafiały na cele społeczne, ale bezpośrednio na drukowanie materiałów wyborczych PiS. Mamy do czynienia z propagandą, z niszczeniem opozycji różnymi metodami, właśnie oskarżeń bezpodstawnych. A skoro tak, to kilka zdjęć z kampanii. Tu poseł PiS Grzegorz Piechowiak, który w swoim okręgu wyborczym wręcza OSP i kołom gospodyń wiejskich granty ufundowane przez Eneę. Tu Jacek Sasin i miecz z czasów Mieszka I wręczany Tadeuszowi Rydzykowi. Prezent za ćwierć miliona złotych również ufundowała Enea. Na takie praktyki powołała się PKW, odbierając PiS subwencje ze względu na nielegalne finansowanie kampanii. Ja sobie nie wyobrażam, żeby poprzez fundacje, np. spółki Orlen czy KGHM, finansować kampanię tego czy innego polityka. Stąd projekt kodeksu dobrych praktyk. W którym mowa także o polityce kadrowej spółek Skarbu Państwa i konieczności zatrudniania niezależnych doradców personalnych. Tu wreszcie symptomy ponadpartyjnej zgody. Popierałem projekt, który dążył do odsunięcia spółek jak najdalej od polityków. Czemu to się nie udało za rządów PiS? Nie, udało się. To na koniec znów sięgnijmy do audytu, tym razem grupy PZU, w której zatrudnienie znaleźli: brat Zbigniewa Ziobry, syn Julii Przyłębskiej, a także znajomy Jarosława Kaczyńskiego. Ten ostatni, mając ponad 80 lat, pracował w biurze nadzoru korporacyjnego. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało Wojciecha O., byłego ministra rolnictwa i wicemarszałka Sejmu. Zatrzymany od kilku miesięcy jest członkiem Rady Nadzorczej PZU SA, ale śledztwo nie ma związku z Powszechnym Zakładem Ubezpieczeń. Wojciech O. jest byłym politykiem. W przeszłości był przewodniczącym SLD i europarlamentarzystą. Z partii i polityki odszedł 10 lat temu. Dziś został zatrzymany razem z 5 innymi osobami. Sprawa dotyczy przestępstw o charakterze gospodarczym i ma dotyczyć okresu, gdy Wojciech O. pracował w Alior Banku. Śledztwo prowadzone jest przez śląski wydział przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej. To jeszcze nie jest oficjalna kampania prezydencka, lista kandydatów też nie jest pełna, ale to, że o wyborach będziemy mówić więcej i częściej, jest pewne. Środa to kolejne konferencje prasowe kandydatów, którzy pytani o kluczowe przedwyborcze tematy, wskazują przede wszystkim na bezpieczeństwo i gospodarkę. I przy okazji przekonują się, że odpowiedzi na pytania dziennikarzy to nie zawsze prosta sprawa. Jakie poglądy w ważnych dla obywateli sprawach ma Karol Nawrocki? To pytanie zadaje sobie wielu. Zadajemy także my. Tu na konferencji prasowej przed Sejmem. Choćby o propozycje kandydata w sprawie obronności. Stanowiska w wielu sprawach będę podawał na kolejnych konferencjach. Albo czy podpisałby ustawę o liberalizacji prawa aborcyjnego. Na wszystko będzie czas. Na żadne zadane przez dziennikarza pytanie o to, z czym do wyborów idzie, Karol Nawrocki nie odpowiedział. Kwestie światopoglądowe są bardzo ważne i otrzymają stanowisko przyszłego obywatelskiego prezydenta. I w tak zakończył konferencje prasową, uciekając od niewygodnych pytań. Wszystko 3 dni po ogłoszeniu startu w wyścigu o Pałac Prezydencki. Widać, że dzisiaj się bał pytań. Nie najlepiej to świadczy o sztabowcach PiS i najlepiej świadczy o samym kandydacie. Bo od kandydata oczekujemy, że on zmierzy się z tymi pytaniami. Pytania o poglądy i obietnice niezależnego Karola Nawrockiego kierujemy zatem do ludzi z jego sztabu. Pan wie, jakie ma poglądy wasz kandydat? O co pani pyta? O obronność? Oczywiście, że wiem. Więcej wojska, tarcze antyrakietowe, więcej czołgów. Sprawa jest jednak poważna, bo prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. O bezpieczeństwie, gospodarce, o tym, co nurtuje polskie społeczeństwo. To najważniejsze tematy, które zdaniem kandydata KO na prezydenta zdominują kampanię wyborczą. Kiedy Karol Nawrocki na konferencji mówił o CPK, Rafał Trzaskowski spotkał się z właścicielami piekarni. Bo gospodarka to przede wszystkim przedsiębiorcy. Kampania oficjalnie ruszy w styczniu, ale prezydent stolicy już teraz podkreśla, że będzie długa i wyjątkowo brutalna. Oni znowu będą próbowali odtworzyć tę atmosferę propagandy i kłamstwa, jak było w 2020, ale my jesteśmy na to gotowi. Szanse pana Nawrockiego są duże, dlatego że jest kandydatem obywatelskim, ma poparcie już na starcie wysokie. Jednak, jak pokazuje ten sondaż, nie do końca. Na pytanie, kto byłby lepszym prezydentem, ponad 50% odpowiedziało, że Trzaskowski. 27% uważa, że Nawrocki, który startuje jako kandydat niezależny. Choć nawet politycy PiS do tej niezależności podchodzą w taki sposób. Dzień dobry, panie marszałku. Kandydat niezależny poszedł. Kolejny niezależny. Słowo "bezpieczeństwo" wielokrotnie powtarzał dziś też Szymon Hołownia. Jeżeli nie będziemy mieli ochrony zdrowia na odpowiednim poziomie, to nie będzie miał kto służyć w armii i nie będzie miał kto pracować w gospodarce, i nie będziemy w stanie obsługiwać tych czołgów. Państwo to jest system naczyń połączonych. Jego filarami według kandydata Konfederacji na prezydenta Sławomira Mentzena powinny być silna armia, mocna gospodarka i wysoki poziom bezpieczeństwa. Temat prekampanii wróci w programie "Bez trybu". Kandydat Karol Nawrocki w ogniu pytań Justyny Dobrosz-Oracz. Dziennikarka opowie także o kampanijnych planach innych sztabów. Początek o 20:18. To jeszcze nie jest przełom, ale ważny krok w przyszłość oparty na wyjaśnianiu niezwykle bolesnej przeszłości. Ukraina potwierdza: nie ma żadnych przeszkód, by prowadzić prace poszukiwawczo-ekshumacyjne na jej terytorium. Polska odblokowania zakazu domagała się od lat. W niedługim czasie wspólna polsko-ukraińska grupa robocza ma przygotować pełne porozumienie. Co będzie ono oznaczało dla historii Wołynia? Tam zginął mój dziadek Jan Szwed, ciocia. Na ten moment rodziny ofiar zbrodni wołyńskiej czekają od lat. Wśród nich dr Leon Popek. Na Wołyniu zginęło 30 członków jego rodziny, ocalały mama i babcia. Myślę, że ten temat dojrzewa po jednej i po drugiej stronie. Szkoda tylko, że po tak długim czasie, gdy już nie ma bezpośrednich świadków. Ukraina nie będzie blokowała ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej - zadeklarowali ministrowie spraw zagranicznych Polski i Ukrainy. Ukraińcy i Polacy są zainteresowani tym, żeby nie było między nami żadnych nieporozumień. Każda rodzina ma prawo na godne uhonorowanie pamięci swoich przodków. My też będziemy mobilizować polskie instytucje, jak IPN, do wrażliwości na postulaty strony ukraińskie. To zmiana, o którą Polska zabiegała od lat. Rozmawiam o tym z prezydentem Zełenskim od jakiegoś czasu stale i systematycznie. To są trudne kwestie, ale mam nadzieję, że działając spokojnie i konsekwentnie, je zrealizujemy. W tej kwestii mimo politycznych podziałów komentarze są zgodne. My chcemy wiedzieć, gdzie są groby naszych zmarłych. I chcemy mieć możliwość postawienia świeczki na grobach naszych zmarłych. Należy przyjąć z zadowoleniem tę deklarację. Żeby to nie była tylko deklaracja, ale rzeczywiście poszły za tym realne działania. To była nasza inicjatywa. Cieszę się, że minister Sikorski i premier wspólnie z nami wszystkimi działali, żeby osiągnąć ten efekt związany z ekshumacją. Pat w tej sprawie trwał od 7 lat, kiedy ukraiński IPN wydał zakaz poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar. Stąd takie głosy. Byłem świadkiem co najmniej paru takich deklaracji o podobnym charakterze. I teraz trzeba powiedzieć "sprawdzam". Premier Donald Tusk wierzy, że tym razem polityczne deklaracje zmienią się w fakty. Historii sprzed 80 lat. W '43 roku na Wołyniu ukraińscy nacjonaliści zabili około 100 tys. Polaków. W odwecie zginęło kilka tysięcy Ukraińców. Tylko część ofiar rzezi udało się zidentyfikować. Większość spoczywa w bezimiennych dołach śmierci. Zgodnie z wykładnią doktryny nacjonalistycznej Polacy mieli być z tych ziem usunięci. Teraz czas na konkretne działania. Polityczny wyścig o fotel prezydenta może je przyspieszyć. Karol Nawrocki, prezes IPN i kandydat na prezydenta, deklaruje, że Instytut jest przygotowany. Jesteśmy gotowi w porozumieniu z agendami państwa polskiego w ciągu 24 godzin rozpocząć proces ekshumacji Polaków na Wołyniu. Zaangażowanie w sprawę zadeklarował też Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, kandydat KO na prezydenta. Oglądają państwo "19:30" w środę. Za chwilę tragiczny wypadek w Wielkopolsce, a później... Medyczny przełom. Mamy nowy lek, który możemy pacjentom podawać, którzy mają mutację w określonym genie. Mam rodzinę, syna. Chciałabym zobaczyć, jak dorasta, jak żyje. Zwieszenie broni. Mam nadzieję, że wyciągnęliśmy wnioski z tej wojny. Nie czujemy się tam całkowicie bezpiecznie. Wiemy, że to nie koniec. Polak komisarzem ds. budżetu. Chcę, żeby UE była synonimem bezpieczeństwa, bo to szczególnie ważne. Tragiczny wypadek w Wielkopolsce. Na drodze wojewódzkiej między Poznaniem a Szamotułami samochód osobowy zderzył się z cysterną i stanął w płomieniach. Dwie osoby, które znajdowały się w aucie, zginęły na miejscu. Kierowcy cysterny nic się nie stało. Ze wstępnych ustaleń policjantów, który pracują na miejscu pod nadzorem prokuratora, wynika, iż kierujący samochodem osobowym zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się z jadącym z przeciwnego kierunku samochodem osobowym. Do działań zostało zadysponowanych łącznie 8 zastępów. Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, ugaszeniu samochodu osobowego, przeszukaniu terenu i pomoc policji w kierowaniu ruchem. Pracownik ośrodka wychowawczego, który miał znęcać się nad 13-latkiem w Jerzmanicach-Zdroju na Dolnym Śląsku, 2 najbliższe miesiące spędzi w areszcie. Dręczony nastolatek próbował popełnić samobójstwo. Od niemal tygodnia przebywa w szpitalu. Zawieszony został dyrektor ośrodka, a prokuratura bada dowody i nie wyklucza kolejnych kroków. Dlaczego tak go zbił? Za co? Nie spodziewałabym się tego po nim. Może on mu dokuczał, ale nie żeby tak zbić... W Okręgowym Ośrodku Wychowawczym w Jerzmanicach-Zdroju 13-letni chłopiec próbował popełnić samobójstwo. Zdaniem prokuratury do tragedii doszło po brutalnym pobiciu przez jednego z wychowawców ośrodka, 60-letniego Jacka T. Polegało na m.in. na biciu po głowie, na kopaniu i na szarpaniu. Miało to miejsce kilkukrotnie w ciągu tego samego dnia. Jak informuje prokuratura, chłopiec próbował powiesić się w łazience. 13-latek od 6 dni walczy o życie w szpitalu. Stan chłopca lekarze określają jako stabilny. On nie odzyskał przytomności. Znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej. Jacek T. dziś został doprowadzony do sądu. Następne 2 miesiące spędzi w areszcie. Dlaczego pobił pan tego chłopaka? Jacek T. usłyszał zarzut znęcania się. Nie przyznaje się do winy. Grozi mu 15 lat więzienia. Jednym z dowodów w sprawie jest zapis z monitoringu, na którym zarejestrowano zachowanie podejrzanego. Do tak postawionego zarzuty mój klient się nigdy nie przyzna. Takiej odpowiedzialność mój klient nigdy na siebie nie weźmie, bo to niezgodne ze stanem faktycznym. Podejrzany to wychowawca z 40-letnim stażem. Nie ma prawa się coś takiego zdarzyć, a jeżeli zdarza się agresja fizyczna wychowanka, to uruchamia się siły, które dopomogą w rozładowaniu sytuacji. Bezpośredni nadzór nad sprawą objęła wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart. Kontrola wykazała: w placówce nie było psychologów. Dyrektora ośrodka zawieszono. Nie ma zgody na to, żeby była jakakolwiek przemoc wobec nieletnich w jakichkolwiek jednostkach Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie ma miejsca na przemoc, żadną przemoc. Prokuratura bada, czy w ośrodku wcześniej dochodziło do przemocy. Jest bardzo mało prawdopodobne, że powtarzające się zachowania przemocowe nie były zauważane i dostrzegane przez pozostałych. Dlatego kluczowa jest reakcja otoczenia, zgłaszanie nadużyć i szukanie pomocy. Numer alarmowy dla dzieci i młodzieży działa całodobowo, 7 dni w tygodniu. To jedna z najtrudniejszych chorób na świecie, dotąd uważana za nieuleczalną. Jest przełomowa szansa dla osób cierpiących na stwardnienie boczne zanikowe, a pierwszy na świecie lek jest już stosowanych także u części polskich pacjentów. To oznacza konieczność powstania specjalnego systemu - z wczesną diagnozą i badaniami genetycznymi. To warunek skutecznej terapii. Ze światem porozumiewał się za pomocą syntezatora mowy. Przez SLA, czyli stwardnienie boczne zanikowe, słynny astrofizyk stał się więźniem we własnym ciele. Stephen Hawking był jednym z najdłużej żyjących pacjentów. Zwykle osoby z SLA żyją kilka lat. Szansą dla nich jest lek, który może zatrzymać chorobę. Monika Partyka jest pierwszą w Polsce pacjentką, która rok temu rozpoczęła tę terapię. Wcześniej choroba wyraźnie u niej postępowała. Teraz czuje ostrożny optymizm. Miałam problemy z chodzeniem, z utrzymaniem równowagi. Wspomagałam się kijkami trekkingowymi. Miałam problemy z wchodzeniem po schodach. To się nie zmieniło. Ale nie jest gorzej. Lek działa u pacjentów z mutacją genu SOD1. Ma ją zaledwie 3% z 3000 chorych na SLA w Polsce. Żeby rozpoznać, kto się kwalifikuje do leczenia, niezbędne jest badanie genetyczne. Ale dziś czeka się na nie nawet 2 lata. To uciekające szanse na życie. Gdybyśmy mieli system i możliwości kierowania szybką ścieżką, to pacjent zaczynałby leczenie w lepszej formie. I zacząłby to leczenie w lepszej formie. A to oznacza, że pacjent mógłby utrzymać sprawność przez wiele lat. Po tylu latach, kiedy nie mogliśmy dać dużo nadziei, mamy taka możliwość, żeby zatrzymać postęp choroby. To jest to przełom, jakiego nie mieliśmy nigdy. Lek w ramach programu wczesnego dostępu w Polsce przyjmuje 20 pacjentów. Nie jest jeszcze refundowany. Ministerstwo Zdrowia deklaruje finansowanie diagnozy i leczenia SLA. Chcemy, żeby nasi pacjenci mieli dostęp do takich samych terapii i takie same szanse jak pacjenci w krajach o wysokim rozwoju medycyny. Mocno będziemy wspierać. Monika jest aktywna zawodowo, podróżuje i docenia każdy dzień życia. Mam rodzinę, mam syna. I chciałabym zobaczyć, jak dorasta. Badania genetyczne są kluczowe, by określają mutacje także u pacjentów, dla których jeszcze nie ma terapii. Zatrzymanie postępu śmiertelnej choroby to w świecie medycyny sensacja. W badaniach klinicznych są już kolejne leki, które działają na inne mutacje w stwardnieniu bocznym zanikowym. I mogą być dostępne prawdopodobnie niedługo. W nocy weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem. Obie strony zaakceptowały warunki porozumienia wynegocjowanego przez USA i Francję, a to zakłada m.in. stopniowe wycofywanie się Izraela z południowego Libanu. Jeśli Hezbollah złamie zasady, uderzymy ponownie - ostrzegał Beniamin Netanjahu. Radość na gruzach w Bejrucie i w południowym Libanie. Milion uchodźców może wrócić do domów. Cieszę się oczywiście, wracamy do rodzinnego miasta, na swoją ziemię. Wrócę do mojej wsi. Bóg się zlitował i mam nadzieję, że wyciągnęliśmy wnioski z tej wojny. W negocjacjach pokojowych oprócz Izraela i Hezbollahu brały udział Liban, Francja i USA, które maja również pilnować przestrzegania umowy po 13 miesiącach wojny. Porozumienie zostało wynegocjowane, żeby trwale zaprzestać działań wojennych. To, co pozostało z Hezbollahu i innych organizacji terrorystycznych, nie będzie mieć możliwości ponownie zagrażać bezpieczeństwu Izraela. Ważne jest, aby to zawieszenie broni było przestrzegane i to w perspektywie długoterminowej, aby przywrócić bezpieczeństwo Libańczykom i Izraelczykom, i umożliwić bezpieczny powrót wysiedleńców z obu krajów do ich domów. W Izraelu radość miesza się z rozczarowaniem i brakiem nadziei na trwały pokój. Im bliżej północnej granicy, tym obawy są większe. Jestem bardzo szczęśliwa. To nowe otwarcie. To być zawieszenie broni z prawdziwym celem, a nie zawieszenie broni, w ramach którego wszyscy wracają do swoich domów na północy, a dwa dni później znów jesteśmy celem. Z jednej strony cieszymy się, bo nasze dzieci mogą wrócić do szkoły, możemy zacząć myśleć o powrocie do domu. Z drugiej strony rozumiemy, że to nie koniec, bo nie czujemy się tam całkowicie bezpiecznie. Wiemy, że to nie koniec. Zawarta umowa zakłada, że Hezbollah ma 60 dni na wycofanie swoich wojsk i broni ze strefy pomiędzy granicą a rzeką Litani, ok. 30 km na południe Libanu. Ich miejsce zajmą siły libańskie. Izraelskie wojska mają wrócić do kraju. To ma dać szanse na powrót do domów po obu stronach granicy. Zielone światło dla nowego składu Komisji Europejskiej. Wyższe inwestycje w bezpieczeństwo i wspólna misja na Bałtyku, by chronić infrastrukturę morską - to polska propozycja premiera Donalda Tuska. Trwa szczyt szefów rządów państw nordyckich i bałtyckich w Szwecji. Główny temat to bezpieczeństwo i wsparcie dla walczącej Ukrainy. Niepodległa Ukraina to bezpieczniejsza Polska, bezpieczniejsza Szwecja, Norwegia, Europa i cały Zachód. I dlatego nie możemy zawieść w naszym wsparciu dla Ukrainy. To musi być jasne. Jeśli Ukraina przegrywa, przegrywamy wszyscy. Przez wiele lat Europa przeżywała okres bezprecedensowego pokoju i dobrobytu. Ale od czasu aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku i pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w 2022, na naszym kontynencie ponownie zapłonęły światła wojny. Rosja nie chce pokoju. Jeśli chcemy wolnej Europy, musimy dać Ukrainie wszystko, czego teraz potrzebuje na polu bitwy. Zielone światło dla nowego składu KE. Nad jego ostateczną wersją zagłosował dziś Parlament Europejski. Ursula Von der Leyen przekonała eurodeputowanych zapewnieniami, że nowa KE przez kolejne 5 lat zwiększy bezpieczeństwo i obronę Unii. Ale również konkurencyjność europejskiej gospodarki i ochrony środowiska w Europie. Rozdzielać wspólne unijne pieniądze ma Polak Piotr Serafin. Mamy eskalację wojny na Ukrainie. Mamy już wkrótce nową administrację w Waszyngtonie. Mamy słabnącą gospodarkę europejską. Przeciwko nowej KE głosowali eurodeputowani PiS i Konfederacji. Poparli ją europosłowie koalicji rządzącej w Polsce. Rolnicze ciągniki przed siedzibą Parlamentu Europejskiego i na francuskich ulicach. Wkrótce mogą do nich dołączyć rolnicy z Belgii i Holandii, którzy obawiają się produkcji rolnej z Ameryki Południowej. Jakie są szanse zablokowania niekorzystnej według rolników umowy z krajami Mercosur? Traktory na francuskie ulice wyjeżdżają od ponad tygodnia. Dzisiaj rolnicy protestują nie tylko tu, w Normandii, ale też w Tuluzie czy Awinionie. Wczoraj próbowali otoczyć siedzibę Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Bo o ile postulatów jest wiele, to główne hasło brzmi: "nie" dla Mercosur, czyli umowy handlowej z krajami Ameryki Południowej. Rolnicy mówią, że bezcłowy import do Europy mięsa, cukru czy kukurydzy z Brazylii, Argentyny, Paragwaju i Urugwaju, bo to m.in. zakłada umowa, będzie dla nich zabójczy, bo tamtejsze produkty są tańsze, a rolnicy nie muszą przestrzegać wyśrubowanych europejskich norm. I to chociaż na umowie zyskać może część gałęzi rolnictwa i europejski przemysł. Mercosur to kropla, która przelała czarę goryczy. Cały czas narzuca się nam dodatkowe normy, które musimy spełniać, a w międzyczasie podpisujemy umowy z krajami, które nie spełniają żadnych norm. Dziękujemy naszym polskim przyjaciołom za wsparcie. Rolnicy muszą trzymać się razem. Chcemy czystej produkcji, dlatego nie możemy pozwolić, by te produkty dotarły Do Europy. Premier Donald Tusk zapowiedział już, ze w obecnym kształcie Polska tej umowy nie zaakceptuje. Paryż szuka teraz innych europejskich sojuszników, a rząd ma wsparcie prawie całej klasy politycznej. We wtorek przeciwko umowie z miażdżącą przewagą opowiedział się francuski parlament. By zablokować negocjowane przez Komisję Europejską porozumienie, sprzeciw wyrazić muszą co najmniej 4 kraje, reprezentujące 35% ludności Unii Europejskiej. Apetyt był na setny gol, ale 101. trafieniem w dosłownie ostatnich sekundach meczu Barcelony z francuskim Brestem Robert Lewandowski napisał jeszcze piękniejszą historię. Polak przekroczył magiczną barierę 100 goli zdobytych w Lidze Mistrzów i dołączył do elitarnej grupy, w której czekali na niego tylko Leo Messi i Cristiano Ronaldo. 10. minuta meczu w Barcelonie przeszła do historii nie tylko polskiego, ale światowego footballu. To była bramka numer 100 Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów, ale nasz kapitan a tym nie poprzestał. W 92. minucie dodał do bramkowego dorobku gola numer 101, ustalając wynik meczu Barcelony z Brest na 3:0. Jestem bardzo szczęśliwy, bo wygraliśmy dziś mecz Ligi Mistrzów, ale strzeliłem też dziś gola nr 100 i 101 w Lidze Mistrzów, tak że jestem bardzo dumny. Barierę 100 goli w Lidze Mistrzów dotąd przełamali jedynie Ronaldo i Messi, którzy przez wielu są uważani za najlepszych zawodników wszech czasów. Teraz dołącza do nich Robert Lewandowski, deklasując takie legendy piłki jak Thierry Henry czy Ruud van Nistelrooy. To niewiarygodne. Znam go z dwóch lat w Bayernie Monachium. I tam też pobił każdy rekord, jaki można pobić. I ciągle zdobywa punkty. Lewandowski w karierze strzelał dla trzech drużyn. Najwięcej, 69 trafień, zanotował w Bayernie Monachium, z którym wygrał Ligę Mistrzów. Mieć go w zespole to gwarancja bramek. On strzela bramki tak naprawdę w każdej możliwej sytuacji - lewą nogą, prawą nogą, głową. Rzuty karne, strzały z dystansu. Kapitan reprezentacji polski jest też najskuteczniejszym strzelcem kadry. W koszulce z orzełkiem zdobył 84 bramki, czyli prawie dwa razy więcej niż Lubański czy Lato. Żyjemy w czasach zawodnika, który jest znany na całym świecie, który jest ambasadorem naszego kraju. Ale to wyczyny klubowe plus przekroczenie granicy 100 goli w Lidze Mistrzów mogą przybliżyć Lewandowskiego do zdobycia upragnionej Złotej Piłki. Barcelona Roberta Lewandowskiego musi wygrać Ligę Mistrzów. Najlepiej, albo ligę hiszpańską. To na razie kwestia otwarta, ale jedno jest pewne - Lewy to wzór dla przyszłych pokoleń piłkarzy. Top 3 najlepszy napastnik na świecie, więc szacun dla niego. I to na 101 - bramek. Ode mnie to już wszystko, bardzo dziękuję, że byli państwo z nami, i polecam "Pytanie dnia". Gościem Marka Czyża będzie wiceprezes PiS Michał Wójcik.