Akcja CBA - biuro bada dotacje, jakie dostawała fundacja ojca Rydzyka. Na ostro - premier Tusk o sabotażu ze strony prezydenta Nawrockiego. Cyfrowy włamywacz - rosyjski haker w rękach polskich służb. Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Funkcjonariusze CBA w siedzibie Fundacji Lux Veritatis Tadeusza Rydzyka. Sprawdzane są umowy zawierane przez fundację z Funduszem Sprawiedliwości. Badanych jest 7 umów, a prokuratura mówi już o dowodach, które są wystarczające, aby stawiać zarzuty związane z ustawianie konkursów. Przez lata rządów PiS pieniądze do Fundacji płynęły szerokim strumieniem. Podmioty związane z imperium Rydzyka otrzymały grubo ponad 300 mln. Dzień dobry. To były pytania, których politycy blisko związani ze Zbigniewem Ziobrą aż tak bardzo nie chcieli usłyszeć... Takie zadanie dla pana Dolatowskiego... 480 zł... Panowie, bo pytanie chcę zadać. A sprawa jest poważna, bo do fundacji Lux Veritatis ojca Tadeusza Rydzyka weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Agenci zabezpieczyli dokumenty związane ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Nie ma tutaj żadnych świętych krów, każda instytucja, w której mogło dojść do nieprawidłowości, będzie dogłębnie sprawdzona i zbadana - także fundacja ojca Tadeusza Rydzyka. Jak informuje dziś prokuratura, badanych jest 7 umów zawieranych za rządów PiS-u między fundacją a Funduszem Sprawiedliwości. Mamy dowody wystarczające do tego, by przynajmniej 2 osobom postawić zarzuty związane z ustawianiem konkursów m.in. na rzecz Fundacji Lux Veritatis. Nie mamy pieniędzy. Przez 8 lat rządów PiS-u fundacja redemptorysty z Torunia tylko z resortu Zbigniewa Ziobry otrzymała łącznie 22 mln zł. Szczególnie dziękuję panu ministrowi Ziobro. Kontrolerzy NIK przyjrzeli się 2 dotacjom przyznanym fundacji m.in. na - uwaga: "przeciwdziałanie przestępczości poprzez ochronę chrześcijan". Kwota 12 mln zł. NIK oceniła te wydatki jako niegospodarne, nieracjonalne i nienależycie udokumentowane. Telewizja Trwam realizowała wiele programów skupionych na działaniu m.in. przeciwdziałaniu przestępczości. Ale z tych 12 mln 60% na bieżącą działalność, panowie. Czemu pan tak krzyczy? Bo nie mam mikrofonu. Dokładnie 56% z 12 mln stanowiło dofinansowanie bieżącej działalności prowadzonej przez fundację, a ich związek z celami Funduszu Sprawiedliwości był "co najwyżej ograniczony". Nazwisko ojca Rydzyka przewijało się na taśmach nagranych przez ówczesnego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości. "Recław jest na 4, Pospieszalski jest na bańkę i jeszcze Rydzyk". Skala wyłudzeń z Funduszu Sprawiedliwości, skala przekroczenia prawa jest ogromna. Ojciec Tadeusz Rydzyk na swoją działalność czerpał nie tylko z Funduszu Sprawiedliwości. Łącznie na rzecz podmiotów związanych z ojcem Rydzykiem za rządów PiS-u trafiło co najmniej 324 miliony złotych. Dostawał za to, żeby namawiać wiernych do głosowania na PiS. To była transakcja wiązana? Ja uważam, że tak było. "Rozliczenia wchodzą w decydującą fazę" - pisze w internecie premier i dodaje: To premier. A politycy PiS składają zawiadomienie do prokuratury na byłe i obecne kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości i tego prokuratora. To powód. Sejm procedował nad wnioskiem o uchylenie immunitetu ministrowi Ziobro, natomiast okazuje się, że wniosek ten albo był niepełny, albo był po prostu sfałszowany. To, co robią, to jest cyrk i spektakl. Zamiast składać zawiadomienie do prokuratury, powinni przekonać swojego kumpla Ziobro, żeby nie był tchórzem i wrócił. W obawie przed wymiarem sprawiedliwości z Polski na Węgry wyemigrował też były zastępca Ziobry odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości. To, że współpraca prezydenta i premiera nie układa się najlepiej, to wiadomo. Premier Donald Tusk nie kryje rozgoryczenia, a jego najnowszy wpis zamieszczony w mediach społecznościowych mówi wprost o próbie przejęcia kompetencji rządu przez prezydenta. Jak pisze premier, to "sabotaż wymierzony w bezpieczeństwo państwa". Jako fatalne decyzje i posunięcia głowy państwa określają także inni politycy rządzącej koalicji. Dziś Karol Nawrocki zapewniał, że dobre imię polskiego żołnierza to dla niego rzecz święta. Powszechny szacunek do munduru żołnierza polskiego i polskiego funkcjonariusza jest gwarancją naszego bezpieczeństwa. Ten powszechny szacunek według prezydenta nie kłóci się z odmową wręczenia odznaczeń dla ponad 100 funkcjonariuszy służb. Walczą z aktami dywersji, narażają życie, zdrowie, stoją w nocy, czekają, to jest niesłychanie ciężka i odpowiedzialna praca. Prezydent uderza w tych ludzi, którzy są na pierwszej linii frontu, właściwie bez żadnego uzasadnienia. To pojawiło się kilka godzin później. Choć bardziej niż uzasadnienie, przypominało insynuację, bo rzecznik prezydenta napisał, że wśród wytypowanych do odznaczeń są i tacy: Dowodów brak, jest za to oskarżenie dużego kalibru. Rozmawiałem z funkcjonariuszami ABW, są mocno zniesmaczeni całą sytuacją, bo ci, co do tej pory krzyczeli: "murem za mundurem", teraz ich poniewierają, karzą za nie wiadomo co, odmawiając awansów czy odznaczeń, które im się naprawdę należą. Odznaczenia to tylko jeden z punktów zapalnych na linii rząd - prezydent. Czołem, żołnierze! Karol Nawrocki wcześniej nie zgodził się na awanse oficerskie dla 136 funkcjonariuszy służb. Nie wolno przez pryzmat swoich poglądów politycznych, swojej niechęci do rządu karać młodych ludzi, którzy chcą służyć Polsce. Będziemy wnioskować do skutku, do momentu aż prezydent podpisze te wnioski. W odpowiedzi prezydencki rzecznik znów atakuje służby, pisząc, że ich szefowie chowają swój honor do szafy pancernej - i stawia żądania. Ale nadzór nad służbami nie leży w kompetencji prezydenta, lecz premiera, który decyzje Karola Nawrockiego nazywa wprost... Komu służy paraliżowanie państwa w tym momencie? Wyłącznie Karolowi Nawrockiemu i elektoratowi, który głosuje na Karola Nawrockiego. On z bezpieczeństwa Polski zrobił sobie politykę, a bezpieczeństwo nie może być pod żadną barwą polityczną. Jacek Czaputowicz, który przez 2,5 roku był ministrem spraw zagranicznych w rządzie PiS, przypomina, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna. I w tym kontekście ocenia działania Karola Nawrockiego. Jego rola, jego funkcja to jest taka funkcja pożytecznego idioty. Nie mówię o osobie, że jest idiotą, tylko ta rola, ona jest określona już przez naukowców radzieckich. W odpowiedzi politycy PiS atakują byłego ministra. Bardzo usilnie podlizuje się obecnej władzy. I stają murem za prezydentem, który wojnę z rządem toczy już na kilku frontach. Dziś - bez podania powodów - odmówił przyznania ponad 40 osobom medali za długoletnią pracę w MSZ. Wcześniej zablokował nominacje ambasadorskie i w imieniu państwa polskiego atakował Unię. To nie jest Unia naszych marzeń. Powtarzając narrację PiS - o tym, że Unia chce nas pozbawić suwerenności. Jaki cel ma prezydent? Pan prezydent nie potrafi przedłożyć interesu Polski nad interes swojego ugrupowania politycznego. To według rządzących tłumaczy też bierność prezydenta wobec negocjacji warunków zakończenia wojny w Ukrainie. W tej sprawie Karol Nawrocki nie skorzystał z takich relacji z Donaldem Trumpem. Nawet by zadzwonić do Białego Domu. "19.30", najważniejsze wiadomości w TVP, a wśród nich... Korupcja, pranie pieniędzy, oszustwa - jest akt oskarżenia w aferze Collegium Humanum. Obejmuje on polityków, profesorów, przedstawicieli uczelni. Przestępstwa głównie natury korupcyjnej, a także wymierzone przeciwko wiarygodności i rzetelności dokumentów. Na liście oskarżonych prezydent Wrocławia. Ja zamierzam, będąc niewinny, swoją niewinności udowodnić. Rosjanin, który ingerował w polskie systemy teleinformatyczne, przełamując zabezpieczenia, został zatrzymany. Na jego trop wpadło Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości. Aresztowany na 3 miesiące mężczyzna 3 lata temu przekroczył nielegalnie naszą granicę i uzyskał w Polsce status uchodźcy. Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań i poszerzenia zarzutów. Rosyjski haker na celowniku naszych służb. Funkcjonariusze Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości zatrzymali 23-letniego obywatela Federacji Rosyjskiej, który działał na szkodę wielu firm w całej Europie, w tym w Polsce. Przełamywał ich zabezpieczenia, by zdobyć dostęp do baz danych. Zastosowano areszt tymczasowy. Według śledczych mężczyzna może być powiązany z innymi atakami hakerskimi, choć oficjalnie zawodowo nie zajmował się technologią informacyjną. Był kierowcą samochodów ciężarowych, podróżował po Europie, nie miał stałego miejsca zamieszkania na terenie Unii. Jego działalność skupiała się wokół tego samochodu ciężarowego, którym podróżował, którym się przemieszczał i w nim mieszkał. Z jego wnętrza przeprowadzał te ataki cybernetyczne. W 2022 roku w sposób nielegalny dostał się na terytorium Polski. Natomiast w 2023 roku uzyskał status uchodźcy. Śledczy nie wykluczają, że zatrzymany miał powiązania z kremlowskimi służbami i działał na ich zlecenie. Grozi mu do 5 lat więzienia. Sprawa jest rozwojowa. Na ten moment bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości, na pewno ustaliliśmy, że działał na ten moment z pobudek typowo finansowych. Posiadanie tego rodzaju danych jak adresy mailowe, często dane adresowe, czasami dane nawet bardziej wrażliwe, jak PESEL, jest dla służb bardzo interesującym narzędziem. Szczególnie służb obcych wywiadów. Czujność musi być wzmożona, bo Rosja atakuje. Czujność musi być większa, bo GRU za wszelką cenę stara się infiltrować Polskę. GRU, czyli Główny Zarząd Wywiadowczy, to szpiegowska komórka Kremla, mająca tradycje jeszcze w Związku Radzieckim, ale świetnie odnajdująca się we współczesnych realiach. Wykorzystują grupy hakerskie, i takie, które sami kształcą, ale i takie, które działają na wolnym, otwartym rynku. I po prostu są podwykonawcami, czasami nawet nie wiedząc, że pracują dla obcego wywiadu. O tym, że wojna hybrydowa z Rosją trwa na wielu polach, świadczą także liczne ataki dywersji, m.in. na kolei, do których doszło w połowie listopada. Dzisiaj sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 2 mężczyzn podejrzewanych o podłożenie ładunków wybuchowych na trasie kolejowej Warszawa - Lublin. Dywersanci, Jewhenij I. oraz Ołeksandr K., obywatele Ukrainy działający na zlecenie Rosji, po dokonaniu aktów terrorystycznych opuścili Polskę i uciekli na Białoruś. W odpowiedzi na takie działania Polska zdecydowała się na zamknięcie wszystkich rosyjskich konsulatów w kraju. Dziś rosyjskie MSZ poinformowało o likwidacji do końca roku polskiej placówki w Irkucku. Ochotnicza służba wojskowa we Francji. Nowy projekt z przedstawił dzisiaj prezydent Emmanuel Macron. Francja jako pierwszy duży kraj w Europie Zachodniej zmierza wprowadzić odpłatne, 10-miesięczne szkolenie młodzieży w zawodach wojskowych, aby jeszcze lepiej przygotować społeczeństwo do możliwych zagrożeń. Jak reagują na ten pomysł Francuzi? Francja przygotowuje się na wojnę. Po 30 latach przerwy nad Sekwanę wraca zasadnicza służba wojskowa. W tym niepewnym świecie, gdzie siła góruje nad prawem, a wojna stała się rzeczywistością, nasz naród nie może pozwolić sobie na strach, panikę, brak przygotowania czy podziały. By uniknąć ryzyka, trzeba się na nie przygotować. Już za pół roku do wojska trafi pierwsza grupa młodych Francuzów, przede wszystkim 18- i 19-latków. Służba ma trwać 10 miesięcy. Młodzi najpierw przejdą trening dyscypliny oraz szkolenie z obsługi broni i ceremoniał. Później w jednostkach wojskowych będą pracować u boku żołnierzy zawodowych. W zamian otrzymają: 800 euro żołdu, zakwaterowanie, wyżywienie i pełne wyposażenie. To na razie służba ochotnicza, ale może stać się obowiązkowa w przypadku kryzysu. A ten - według wojska - jest coraz bardziej realny. Jeśli nasz kraj będzie się wahał, bo nie będzie gotowy na to, by stracić swoje dzieci, i gotowy na to, by ucierpieć gospodarczo i się zbroić, to jesteśmy w dużym zagrożeniu. W pierwszej turze szkolenie przejdzie 3 tys. ochotników, docelowo - 50 tys. rocznie. I większość młodych Francuzów jest za. Ja właśnie zacząłem staż, więc na razie nie mogę się zapisać, ale jeśli mógłbym, to bym to zrobił. Poza tym 800 euro to niezłe pieniądze. Nie wiem, czy zapiszę się od razu, muszę się lepiej zastanowić, ale to dobre rozwiązanie, trzeba pomóc narodowi. By sfinansować ten program, Paryż dorzuci do budżetu obrony aż 2 miliardy euro. W związku z rosyjskim zagrożeniem inni chcą iść w tym samym kierunku. Obowiązkową służbę wojskową niedawno wprowadziły już Litwa, Łotwa, Szwecja i Chorwacja. Łącznie służba obowiązkowa lub ochotnicza obowiązuje już w 15 krajach Europy. Do tej listy, oprócz Francji, mają dołączyć Niemcy. Rząd w Berlinie jeszcze w tym roku chce przyjąć projekt służby ochotniczej. Ale jeśli zabraknie chętnych, wolne miejsca w Bundeswerze obsadzane będą losowo. Ochotnicy, którzy do nas przyjdą, będą mieli dochód brutto w wysokości około 2600 euro. To nagranie sił zbrojnych Belgii, która też okrągłą sumą 2 tys. euro zachęca młodzież do służby. A Dania idzie w ślady swoich skandynawskich sąsiadów i do wojska zaprasza kobiety. Każda 18-letnia Dunka musi zgłosić się już do obowiązkowej służby. Która w tym roku - w związku z zagrożeniem - została wydłużona z 4 do 11 miesięcy. Po tym, gdy w pobliżu stacji metra nieopodal Białego Domu doszło do postrzelenia 2 żołnierzy Gwardii Narodowej, wiadomo już, że sprawcą ataku jest 29-letni Afgańczyk, który przyjechał do USA po przejęciu w jego kraju władzy przez Talibów. Donald Trump nie kryje oburzenia, zapowiadając ponowne prześwietlenie osób, które znalazły schronienie w USA za czasów prezydentury Bidena. Do ataku na gwardzistów doszło w tym miejscu, jakieś 400 metrów od Białego Domu. Wciąż widzimy tu ślady strzelaniny. Służby na podstawie nagrań z miejskich kamer informują, że napastnik niesprowokowany i bez ostrzeżenia otworzył ogień najpierw do gwardzistki, oddał co najmniej 2 strzały. Kiedy upadła, chwycił za jej broń i strzelił do drugiego żołnierza. Trzeci gwardzista dźgnął podejrzanego nożem, a czwarty odpowiedział ogniem i kilkakrotnie trafił podejrzanego. Dwójka żołnierzy, 20-letnia Sarah Beckstrom i 24-letni Abdrew Wolfe, walczą o życie w szpitalach. Zaledwie 24 godziny przed atakiem zostali zaprzysiężeni do służby w Gwardii Narodowej. Strzelać miał do nich 29-letni Afgańczyk, który przemierzył cały kraj, by zaatakować gwardzistów. Ze stanu Waszyngton, na zachodnim wybrzeżu, gdzie od 4 lat mieszka z żoną i piątką dzieci, do stołecznego Waszyngtonu, na wschodnim wybrzeżu. Prezydent, którego nie było w Białym Domu w czasie strzelaniny, od 2 dni przebywa na Florydzie, co było informacją publiczną, mówi o akcie terroru, wymierzonym w naród i ludzkość. Został przywieziony przez administrację Bidena we wrześniu 2021 r. jednym z tych niesławnych lotów, o których wszyscy mówili. Nikt wtedy nie wiedział, kto wjeżdża do naszego kraju. FBI informuje, że podejrzany współpracował w Afganistanie z CIA. Dlatego z łatwością mógł wjechać do USA, po tym jak Amerykanie chaotycznie wycofali się z Kabulu, oddając władzę Talibom. Służby sprawdzają przeszłość i kontakty napastnika, szukając motywu zbrodni. Prezydent zapowiedział ponowne sprawdzenie wszystkich przebywających w kraju Afgańczyków i wysłanie do stolicy dodatkowych 500 żołnierzy Gwardii Narodowej. Szczególnie dziś, w Święto Dziękczynienia, kiedy ulicami amerykańskich miast przechodzą uroczyste parady, Amerykanie obawiają się o swoje bezpieczeństwo. A opozycja obawia się, że prezydent politycznie wykorzystuje zagrożenie, by coraz bardziej rozszerzać zakres swojej władzy. 76-letni mężczyzna odnaleziony w ostatniej chwili. Żona seniora zgłosiła jego zaginięcie 24 listopada. W poszukiwania zaangażowani byli strażacy i policjanci. Przełom nastąpił, gdy funkcjonariusze zauważyli ślady na śniegu. Dzięki ich analizie funkcjonariusze wytypowali kierunek, w jakim przemieszczał się zaginiony. Do akcji wysłano drony i policyjny śmigłowiec. To właśnie z niego dostrzeżono mężczyznę. Zaginiony pokonał pieszo, w śniegu 22 km. Był wychłodzony, zmęczony, jednak poruszał się o własnych siłach. Na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego, który udzielił mu pomocy i przewiózł do szpitala. Jest akt oskarżenia przeciwko 29 osobom, a wśród nich Jackowi Sutrykowi, w sprawie dotyczącej uczelni Collegium Humanum. Prezydent Wrocławia jest podejrzany o korupcję i oszustwa, postawiono mu łącznie 4 zarzuty. Samorządowiec przekonuje, że jest niewinny. Wśród oskarżonych są politycy, funkcjonariusze czy profesorowie i wykładowcy. Ciągle się nazywam Jacek Sutryk, jestem prezydentem Wrocławia i pozostanę. W prokuratorskim akcie oskarżenia, który ma 623 strony, prezydent Wrocławia figuruje jako Jacek S. Zgodził się jednak na podawanie nazwiska, bo utrzymuje, że jest niewinny. Akt oskarżenia przeciwko 29 osobom, w zakresie 67 przestępstw, głównie o charakterze korupcyjnym, ale również poświadczenia nieprawdy, prania pieniędzy, oszustw. Wśród osób objętych aktem oskarżenia są politycy, europosłowie, samorządowcy, nauczyciele akademiccy. Prezydent Wrocławia usłyszał 4 zarzuty. Jeden z nich dotyczy wręczenia korzyści majątkowej byłemu rektorowi Collegium Humanum w zamian za dyplom bez faktycznego ukończenia studiów. Według śledczych fałszywy dyplom umożliwił Sutrykowi zasiadanie w spółkach samorządowych i uzyskiwanie wynagrodzenia sięgającego blisko 500 tys. zł. Grozi mu do 8 lat więzienia. Zamierzam, będąc niewinnym w tej sprawie, swoją niewinność przed sądem udowodnić. Na dowód, już kilka miesięcy temu, prezydent Wrocławia upublicznił dyplom i przelewy za studia. I tłumaczył: Normalnie się zapisałem, normalnie płaciłem za studia ze swoich pieniędzy, a nie z pieniędzy publicznych. Później zdałem normalnie testy, które trzeba było zdać na podstawie regulaminu, i ten dyplom dostałem. Dowody, które zebrała prokuratura, wskazują jednak na co innego. W czerwcu 2020 roku, bez faktycznego odbycia studiów, Jacek S. odebrał świadectwo ukończenia studiów podyplomowych. W zamian za dyplom były rektor Collegium Humanum Paweł C. miał otrzymać funkcję w radzie programowej Wrocławskiego Parku Technologicznego. Usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Dowody to przede wszystkim zeznania świadków, które są zbieżne, przynajmniej w części, z wyjaśnieniami złożonymi przed podejrzanych, to również opinie biegłych z zakresu pisma ręcznego. Wśród absolwentów politycy, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi, a także prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa. Uczelnia miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA i zasiadać w spółkach Skarbu Państwa. To są przestępstwa głównie natury korupcyjnej, a także wymierzone przeciwko wiarygodności i rzetelności dokumentów sporządzanych przez tę uczelnię wyższą na okoliczność ukończenia określonych studiów oraz uzyskania dyplomów. Po tym, gdy w zeszłym roku na jaw wyszła afera związana z uczelnią, jej studenci protestowali, bo - między innymi - nie otrzymali dyplomów po obronie prac. Nie wiem, czy państwo o wiedzą, ale kierowcy autobusów miejskich to funkcjonariusze publiczni. I w związku z tym przysługuje im w czasie wykonywania czynności służbowych, czyli np. prowadzenia autobusów miejskich, szczególna ochrona. To mógłby być koniec tej informacji, ale dla agresywnego napastnika, który zdecydował się zaatakować kierowców, to także początek szczególnej odpowiedzialności i wysokiej kary. Zachowywał się jak zwykły pasażer, okazał się agresywnym napastnikiem. Zaatakował w ten sam sposób dwóch kierowców miejskich autobusów. Najpierw ich zagadywał, potem rozpylał w ich kierunku gaz pieprzowy. Kierowca mógł stracić przytomność, jakby traci na chwilę wzrok, bo zostaje uderzony tym gazem prosto w oczy, mógł spowodować kolizję. Nikomu nic się nie stało, bo obaj kierowcy zareagowali wzorowo. Powoli zatrzymali autobus i poinformowali o zdarzeniu dyżurnego ruchu. Dobę po tych wydarzeniach policjanci namierzyli i zatrzymali 35-letniego mężczyznę. Usłyszał 2 zarzuty, grozi mu do 3 lat więzienia. W związku z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych, jakimi są właśnie kierowcy MPK. Taki status przysługuje im podczas wykonywania czynności służbowych od połowy 2023 roku. Nagranie z monitoringu trafiło do policji, to zgłoszenie było kwestią minut. Policja z urzędu i niemal natychmiast zaczęła poszukiwania napastnika. Dzięki temu, że policja zareagowała szybko, że w ciągu 24 godzin złapała napastnika, my możemy teraz w spokoju, w poczuciu bezpieczeństwa realizować dalsze kursy. Wrocławskie tramwaje i autobusy każdego dnia przewożą około pół miliona pasażerów. Wojciech Dembski, kierowca MPK z 6-letnim stażem, przyznaje, że z agresją, zwłaszcza słowną, kierowcy spotykają się niemal codziennie. Mamy szkolenia w ramach szkoleń okresowych, mamy też zajęcia z psychologiem, gdzie jesteśmy uczeni, jak sobie radzić z takimi właśnie sytuacjami. W przypadku mężczyzny zatrzymanego we Wrocławiu może okazać się, że na 2 zarzutach się nie skończy. Może się okazać, że usłyszy kolejne zarzuty za inne czyny o podobnym charakterze, które miały miejsce na terenie Wrocławia bądź innego województwa. Policja ostrzega, że każdy, kto decyduje się na taki atak, musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Czy to już pora na alarm? Choroby, o których przez lata nie pamiętaliśmy, znów groźne. Odra, gruźlica, żółtaczka, a do tego powracający sezonowo problem grypy. Niestety wśród przyczyn wyraźny spadek osób zaszczepionych. Według raportów w przypadku odry straciliśmy tzw. odporność populacyjną. Co to oznacza? O niepokojących, nowych ogniskach chorób. Ognisko odry na Podkarpaciu. Do tej pory potwierdzono 11 przypadków. Jeden z chorych to lekarz Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Rzeszowie, dlatego w placówce wprowadzono specjalne środki ostrożności. Jeżeli chodzi o odwiedziny, to rodzina może przebywać maksymalnie 15 minut przy pacjencie. Zakażenie szerzy się głównie drogą kropelkową. Jeden chory może zarazić nawet 18 kolejnych osób. To będzie rosło wykładniczo. Oznacza to, że w ciągu kilku tygodni możemy mieć ogromne ognisko odry, a odra jest chorobą ciężką. Dlatego kluczowe jest ustalenie osób, które mogły mieć kontakt z zakażonymi. Przede wszystkim informowaliśmy te osoby, że można się zaszczepić poeekspozycyjnie, ale kluczowy jest czas. Epidemiolodzy wskazują też na prawie dwukrotny wzrost zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby typu A, rok do roku. U nas też pacjenci regularnie są hospitalizowani. Tylko w ciągu miesiąca zachorowało ponad 130 osób. Większość zachorowań to są 30-40 latkowie, którzy nie byli szczepieni, a nie chorowali, a powikłaniem może być niewydolność wątroby, żółtaczka i inne cechy uszkodzenia wątroby. To budzi niepokój, zwłaszcza w powiatach sąsiadujących z Czechami. Od początku roku odnotowano tam ponad 2,5 tys. zachorowań. Właśnie te regiony przygraniczne są z największymi wzrostami. Dochodzenie sanitarne trwa również w Mrągowie, po tym jak potwierdzono gruźlicę u jednej nauczycielek w szkole podstawowej. Nadzorem epidemiologicznym objęliśmy 200 osób, wszystkie zostały poinformowane, że miały kontakt z osobą chorą. Najnowszy raport OECD pokazuje, że Polska jest wśród krajów o najniższej wyszczepialności m.in. przeciwko odrze. Mamy tutaj bardzo duże zaległości i bardzo niepokojący trend na tle innych krajów. Dla zachowania odporności populacyjnej poziom zaszczepienia powinien wynosić co najmniej 95%, w Polsce jest to zaledwie 82%. To ma swoje konsekwencję i dotyczy też innych chorób, które przez spadek szczepień wracają. Jak mamy łatwopalny materiał, czyli osoby wrażliwe na zachorowanie, to wystarczy iskra, żeby doszło do wybuchu ogniska. Warto z tego wyciągnąć wnioski, zwłaszcza że przed nami fala zachorowań na grypę. Brytyjscy eksperci prognozują, że to może trudny sezon ze względu nowy szczep wirusa, który uległ większej liczbie mutacji niż zwykle. "19.30" uprzejmie dziękuje za dziś. W "Pytaniu Dnia" gościem Justyny Dobrosz-Oracz jest wicepremier i szef dyplomacji Radosław Sikorski. Do zobaczenia.