Rząd walczy z inflacją. Przed nami kolejna tarcza antyinflacyjna. To m.in. półroczne zniesienie podatku VAT na żywność, nawozy i gaz. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie. Silny sprzeciw Polski wobec agresywnej polityki Putina. Bezpieczeństwo, suwerenność, wolność Ukrainy, tak samo jak suwerenność i niepodległość Białorusi, są kwestiami dla nas ważnymi, strategicznymi. Omikron atakuje Polskę. Zakażenia przebiegają w tej chwili o wiele bardziej łagodnie niż to, co widzieliśmy jeszcze jesienią w czwartej fali. Uratowaliśmy instytucję, która w zasadzie już padła. Perły z lamusa techniki. Zabieramy zwiedzającego na wędrówkę przez dziesięciolecia rozwoju techniki obliczeniowej. Ponad 3 godziny trwało posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Udział wzięły najważniejsze osoby w państwie oraz wszystkie siły polityczne w naszym kraju. Jak podkreślał prezydent Andrzej Duda oraz przedstawiciele opozycji, spotkanie było konstruktywne. Wszyscy jednym głosem wsparli Ukrainę, która szykuje się do ataku rosyjskich wojsk. Wszyscy, bez podziałów, po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego zwołanym przez prezydenta Andrzeja Dudę zapewniali: "Wspieramy Ukrainę, a bezpieczna Ukraina to bezpieczna Polska". Bezpieczeństwo, suwerenność, wolność Ukrainy, tak samo jak suwerenność i niepodległość Białorusi, są kwestiami dla nas ważnymi, strategicznymi. I cieszę się, że na polskiej scenie politycznej jest głębokie poczucie odpowiedzialności także za tę sprawę. Prezydent przedstawił ustalenia po polskich działach dyplomatycznych mających na celu deeskalacje napięcia. Takiej sytuacji, jaką mamy obecnie, nie było od 1989 roku. Jest specyficzna. Choć oficjalnie w mediach w moim przekonaniu oraz w przekonaniu moich rozmówców istotne zagrożenie dla Polski bezpośrednie, militarne nie występuje. W posiedzeniu udział wzięli prezydent, premier, ministrowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo oraz przedstawiciele wszystkich klubów i kół w polskim parlamencie. Spotkanie w ramach Rady Bezpieczeństwa Narodowego różnych sił politycznych, prezydenta i rządu w obliczu zagrożenia na Ukrainie jest polską racją stanu. Sprawa Ukrainy, jej bezpieczeństwa, powinna być elementem, który łączy ponad podziałami politycznymi, i na to zwracaliśmy dzisiaj uwagę. W najbliższych ważnych tygodniach będziemy wszyscy zgodnie działali w tym kierunku, żeby Ukrainę wspierać. Wsparcie dla Ukrainy będzie niezbędne. Rosja cały czas koncentruje wojsko do ataku, a dyplomatyczne próby deeskalacji napięcia nie przynoszą efektu. Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, będzie miało to poważne konsekwencje. NATO i nasi sojusznicy są gotowi nałożyć na Rosję poważne, ekonomiczne i polityczne sankcje. Sojusz zapewnia wsparcie dla Ukrainy, pomagamy jej zmodernizować armię. Jesteśmy też gotowi zwiększyć naszą obecność militarną na wschodzie Europy, by zapobiec błędnej ocenie sytuacji i by chronić sojuszników z NATO i naszych partnerów. Władze w Kijowe martwią się z kolei postawą Niemiec, które nie chcą wesprzeć naszego wschodniego sąsiada dostawami uzbrojenia. Nie akceptujemy oficjalnego stanowiska Niemiec w sprawie dostaw broni i uważamy to stanowisko za zagrażające bezpieczeństwu Europy i de facto zachęcające agresora. Kreml do osłabienia Ukrainy i Zachodu od lat wykorzystuje dezinformacje. Wiemy, że rosyjska dezinformacja jest bardzo rozwinięta. Jesteśmy mądrzejsi i świat jest mądrzejszy, niż był rok temu, i Rosja nie może już fałszować rzeczywistości i tego co robi. Niektóre z ich praktyk mają im pomóc w ich agresywnych działaniach. Zagrożenie dostrzega też polskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Dziś w Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie zainaugurowano kampanię "Fejkoodporni". Dezinformacja jest jednym z największych współczesnych zagrożeń. Z całą pewnością możemy stwierdzić, że sprawnie używana może wyrządzić szkody porównywalne do ataków, tradycyjnych ataków militarnych. Dezinformacja, ta kierowana z zewnątrz, ma na celu podsycanie podziałów, zmianę światopoglądu, ma na celu zmianę pojmowania rzeczywistości. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Podczas kryzysu nielegalnej migracji wywołanej przez Białoruś i Rosję wschodnia propaganda wykorzystywała dzieci. Niestety... Gdzie są dzieci z Michałowa? Fejki Łukaszenki i Putina do ataku na polski rząd wykorzystuje opozycja, wspierając w ten sposób dyktatorów z Mińska i Moskwy. Jesteśmy 40-milionowym państwem, które powinno mieć możliwość przyjęcia ludzi, którzy umierają na granicy. Przeciwnicy rządu atakowali również budowę zapory, która będzie chroniła naszą wschodnią granicę. Ciśnie mi się na myśl słynna piosenka: "A mury runą". Eksperci nie mają wątpliwości: Putina ucieszyły również ataki opozycji na zakupy najnowocześniejszego sprzętu dla polskiej armii... Dzisiaj ta technologia F35 jest jeszcze bardzo niestabilna. ...czy krytyka Wojsk Obrony Terytorialnej Trzeba zlikwidować WOT, bo on nie służy naszemu społeczeństwu. Zdaje się, że ramię w ramię z Putinem gra także Europejska Partia Ludowa, której szefem jest Donald Tusk, która pozwoliła na budowę najgroźniejszej dla Europy broni Kremla, czyli gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem ekspertów nieprzypadkowy może też być termin wybuchu wykreowanej przez polityków opozycji afery Pegasusa, która podważa zaufanie do polskich służb specjalnych. Pamiętajmy, że mowa o służbach i działaniach służb, które są odpowiedzialne nie tylko za ściganie skomplikowanych przestępstw gospodarczych, korupcyjnych np., ale również za szpiegostwo, walkę ze szpiegostwem czy terroryzmem. W tej sytuacji geopolitycznej, w której się w tej chwili znajdujemy, dywagacje tego typu są szczególnie niebezpieczne. Stąd opinie, że działania polskiej opozycji zachęcają Putina i Łukaszenkę do kolejnych hybrydowych ataków na Polskę. Ostatnio np. części antyrządowych polityków i aktywistów zaczęła odbierać dziwne telefony. Jeden z nich nagrał wiceszef PO Borys Budka. Połączenie wykonano z numeru jego żony. Kasia nie żyje, nie oddycha, miała zawał, stwierdzili zgon. Funkcjonariusze białoruskiego reżimu kontynuują ataki na polską granicę. Ostatniej doby nielegalnie próbowało przekroczyć ją 21 osób. Byli to m.in. obywatele Jemenu, Egiptu, Libanu czy Iraku. To pokazuje, że osoby są ściągane na Białoruś z całego świata, skąd tylko się da. Ale też jak już podkreślamy od kilku dni, cudzoziemcy opowiadają, deklarują, że dostali się na Białoruś tak naprawdę z Rosji. Dlatego tak ważna jest budowa stałej zapory z nowoczesnymi kamerami do kontroli granicy. Im dalej na wschód Ukrainy, tym większy strach przed wojną. Szczególnie tam, gdzie wciąż słychać strzały. I gdzie ludzie pamiętają ataki z 2014 roku. W Kramatorsku, niedaleko linii okupacji, jest Marcin Tulicki. Powiedz, co mówią ludzie pytani o widmo wojny? Oni bardzo dobrze zdają sobie sprawę z zagrożenia, ale nie panikują. Wciąż mają nadzieję, że wojny uda się uniknąć. Jeśli nie, to zapewniają, że będą bronić Ukrainy. Im dalej na wschód, tym obawy są większe. Ukraińskie wojsko. Przygotowane na każdy scenariusz. Mamy nadzieję na lepszą przyszłość. Jednak jeśli będzie to konieczne, będziemy walczyć. Ale naprawdę mamy nadzieję, że nie będzie ataku. Tego nie da się przewidzieć. Bo Putin jest przecież nieprzewidywalny. Zdaniem ekspertów, jeśli Rosja zaatakuje, to najpierw z powietrza. Granica jest długa. Atak może nastąpić od wschodu, z terytorium już okupowanego, czyli od strony samozwańczych republik - lugańskiej i donieckiej. Lub z północy - z terytorium Rosji lub Białorusi. Rosyjsko-białoruska propaganda trwa. Chciałbym odpowiedzieć Zachodowi, to dla nich bardzo ważne pytanie. Czy na terytorium Białorusi będą wojska rosyjskie? Jeśli nasz kraj stanie w obliczu agresji, będą tu setki tysięcy rosyjskich żołnierzy, którzy będą walczyć za tę świętą ziemię wraz z setkami tysięcy Białorusinów. Niewykluczony jest też atak od strony Morza Azowskiego. Nasza marynarka wojenna nie jest w stanie wytrzymać ciężkiego ataku. Myślę więc, że mogą łatwo przejąć wybrzeże. Tu strategicznym miastem, bo portowym, jest Mariupol. Bardzo blisko okupowanych ziem jest też Kramatorsk, dalej Dniepr i Charków. W którym mieszkańcy dobrze wiedzą, co to znaczy wojna. Charków też był przecież zaatakowany w 2014 r. To miejsce symbol. Pracują tu wolontariusz, którzy dostarczają pomoc na front. Będziemy tutaj stać do zakończenia okupacji wszystkich ukraińskich ziem. Do odnowienia jedności terytorialnej Ukrainy, zwrócenia Krymu i wszystkich terytoriów w Donbasie. Okupacja części Donbasu trwa od 2015 r. Jewgienij uciekł wtedy z Ługańska. Wojna rzeczywiście trwa cały czas, nie jest może tak duża, ale jest. Wojna po prostu jest, a ludzie boją się o tym mówić albo się wstydzą o tym mówić. I czekają na to, co się wydarzy. Nie mając na to żadnego wpływu. Wśród zakażonych w Polsce dominuje już wariant omikron, a ponad 57 tys. nowych potwierdzonych infekcji to drugi najwyższy dzienny raport od początku epidemii w Polsce. Dobrą informacją jest fakt, że liczba hospitalizowanych nie rośnie tak szybko jak liczba zakażeń. Ministerstwo zdrowia zapowiedziało też skrócenie izolacji i kwarantanny dla medyków i służb mundurowych. Około 2,8% obywateli jest na kwarantannie - to najwyższy wskaźnik od początku epidemii w Polsce. Liczba nowych zakażeń to 57 262. Zmarło 271 osób. Zakażenia przebiegają w tej chwili o wiele bardziej łagodnie niż to, co widzieliśmy jeszcze jesienią w 4. fali, pacjenci skarżą się głownie na ból gardła, ból głowy, gorączkę. I chociaż pacjentów w szpitalach przybywa, to tych, którzy są leczeni pod respiratorem, jest najmniej od 11 tygodni. W tej piątej fali te osoby zaszczepione raz, że przechodzą łagodnie, dwa, że bardzo szybko zdrowieją, więc tutaj jest konkretny dowód na to, że te szczepienia działają. Od dzisiaj są wydawane skierowania na dawkę przypominającą dla młodzieży w wieku 12-15 lat, od wtorku skierowania były wystawiane dla 16- i 17-latków. Chorowałam na covid w marcu zeszłego roku, byłam w szpitalu i dlatego też mi bardzo zależało na tym, żeby jak najszybciej dzieci zaszczepić. Ciągle też na szczepienie decydują się dorośli. Dla bezpieczeństwa w razie czego, jakby coś mnie dopadło, żeby lekko przejść. Ostatniej doby wykonano prawie 180 tys. testów. Od dziś dostępność testowania jeszcze się zwiększyła. Każdy punkt wymazowy w Polsce, każde laboratorium, które dokonuje wymazów pod test PCR, może również testować antygenowo. Dotyczy to zarówno tych punktów wymazowych publicznych, jak i komercyjnych. Za wszystkie testy zapłaci NFZ. Od wczoraj testy na koronawirusa można wykonywać również w aptekach. To będzie dosyć prosta sprawa, pacjent będzie przychodził do apteki i podawał swój PESEL, jakiś dokument. Po 10 minutach od wymazu będzie wynik, który będzie wprowadzany do systemu. Wiemy, że te testy, które są dzisiaj dodatnie, wskazują nam na to, że za tydzień lub półtora możemy się spodziewać większej fali hospitalizacji. Dlatego m.in. Ministerstwo Zdrowia od środy chce skrócić do 5 dni kwarantannę dla medyków i mundurowych. W trakcie izolacji test będą mogli wykonać już 5. dnia. Polski rząd walczy z inflacją, z którą zmaga się cała Europa. Już w przyszłym tygodniu w życie wejdzie druga tarcza antyinflacyjna. To m.in. zniesienie podatku VAT na pół roku - na żywność, nawozy i gaz. Obniżka na ciepło i na paliwa. Druga tarcza antyinflacyjna przyniesie kolejne realne i odczuwalne ulgi. Ponad połowa Polaków przyznaje, że tarcza antyinflacyjna może złagodzić wpływ rosnących cen. To dla nas jest ważne dlatego, że Polacy doceniają, że w ich kieszeniach zostanie sporo oszczędności. To m.in. zniesienie podatku VAT na pół roku na żywność, nawozy i gaz. Obniżka na ciepło i na paliwa. Na naszych oczach są wprowadzane kolejne tarcze antykryzysowe, antyinflacyjne, za chwilę zostanie wprowadzona druga tarcza. Bardzo silnie spadnie cena litra benzyny na stacjach. Więc te tarcze działają bardzo skutecznie. Każdy Polak odczuwa to. Nie zawsze tak było. Pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie. W czasach kryzysu finansowego za rządów Donalda Tuska nie było tarcz antyinflacyjnych, programów społecznych ani zwiększenia wypłat pieniędzy z budżetu państwa dla Polaków. Ja bym nic innego nie robił, tylko bym naciskał ten guzik "niskie ceny". Tylko takich guzików nie ma! Nie było takiej jak teraz rządowej pomocy... Takich guzików nie ma! ...dla przedsiębiorców dotkniętych kryzysem. Ja mam wszystkie faktury, i nie zostało mi nic, co ja mam żonie, dzieciom powiedzieć. Była za to arogancja władzy... Pieniądze, które są w OFE nie są własnością Polaków. ...a zamiast ulg podnoszenie wieku emerytalnego... To była decyzja premiera Donalda Tuska. ... i podatków. Jesteśmy gotowi do decyzji do podwyższenia o 1 punkt procentowy VAT-u. Tam bierność i taka bezradność, i takie ostentacyjne podkreślanie: "nie ma żadnych guzików". Tutaj jednak odważne działania - próba mierzenia się z rzeczywistością, szukanie pieniędzy, obniżanie podatków, tarcze antykryzysowe, antyinflacyjne. Bierność, kontra czyn - ja myślę, że to Polacy widzą. To nie podoba się wielu politykom opozycji. Im bardziej patrzę na Polski Ład, tym bardziej myślę: "Balcerowicz, wróć". Totalna opozycja nawet nie ukrywa, że chciałaby powrotu do gospodarczej wizji Leszka Balcerowicza. Widać wyraźnie, że ewentualny powrót politycznych sprzymierzeńców Donalda Tuska do władzy może oznaczać nie tylko cięcie programów społecznych... Teraz zajmujemy się tłamszeniem Polskiego Ładu. ...ale także drastyczny wzrost kosztów życia, powrót ogromnego bezrobocia... Zwalnianie ludzi czy podwyżka? ...i biedy znanej z lat 90. Jest coraz gorzej, bo niestety te kreseczki w zeszycie są coraz dłuższe. Jak ktoś ma bardziej rozwalone buty, to mama temu kupuje, a ten drugi czeka na swoją kolej. Obawy potwierdza powrót w szeregi Koalicji Obywatelskiej. Jest Sześciu Króli, tak? Ryszarda Petru. W ten sposób rozwija się każdy grzyb, ale głowa psuje się od góry. Uczeń Leszka Balcerowicza już wcześniej nie ukrywał, z jakim zamiarem powraca. Zapowiedź pojawiła się w wypowiedzi Ryszarda Petru, podobno najwybitniejszego ucznia Leszka Balcerowicza, że Polski nie stać na 500 plus. Z tego należy wyciągnąć wniosek, że 500 plus zostałoby zredukowane, a być może nawet usunięte. To wszystko, jak widać... Na kolanka! ...pod patronatem Donalda Tuska, który w Brukseli zarobił miliony, a Polakom podwyższył wiek emerytalny i podatki, jednocześnie obcinając świadczenia socjalne, w tym nawet zasiłek pogrzebowy. Nawet kilkaset procent więcej za prąd, takie podwyżki na rachunkach w ostatnim czasie zobaczyło wiele hiszpańskich rodzin. Powody wzrostów cen są podobne jak w Polsce, ale reakcja rządu w Madrycie ma dużo mniejszą skalę. Z Hiszpanii - Damian Diaz. Burgos to jedno z najchłodniejszych miejsc w Hiszpanii. W zimie w nocy temperatury spadają tu zwykle do kilku stopni poniżej zera. Lourdes i Antonio mają czworo dzieci. Z ogrzewania gazowego korzystają przez około pół roku. Ta zima jest dla nich szczególnie trudna. Wydatki wzrosły dwukrotnie, a my doświadczyliśmy ubóstwa energetycznego. Nie mamy za co zapłacić rachunków. Musimy wybierać, czy zapłacimy za rachunki, za wynajem mieszkania, czy kupimy podstawowe produkty, np. pomidory. W Hiszpanii 10 mln gospodarstw domowych nie korzysta z regulowanych taryf, takich jak w Polsce. 40% odbiorców indywidualnych płaci rachunki według godzinowych wahań cen rynkowych. A te są nawet o kilkaset procent wyższe niż przed rokiem. Inflacja w Hiszpanii w grudniu zbliżyła się do 7% i była tylko o dwa punkty procentowe niższa niż w Polsce. To w połączeniu z utrzymującym się od lat dwucyfrowym bezrobociem sprawia, że trudno tu już mówić o państwie dobrobytu, a kolejne pokolenia żyją na niższym poziomie niż ich rodzice. W sklepie coraz częściej widzę ludzi, którzy patrzą na ekran kasjerki i gdy zakupy przekroczą pewną kwotę, mówią: "Reszta już nie". Wcześniej tak nie było. Cardenuela Riopico to przykład wyludniania się hiszpańskiej wsi w związku z sytuacją gospodarczą. Obecnie w naszej gminie mieszka tylko 120 osób. Zostało tu czterech rolników, a reszta to emeryci. Malutka gmina ma problemy z opłaceniem rachunków za prąd. Burgos jako jedna z najzimniejszych prowincji w Hiszpanii cierpi w wyniku podwyżek cen energii, które nazwałbym zbrodniczymi. Rząd stać na finansowanie ideologii, ale nie dba o naszą suwerenność energetyczną, i zamknął pobliską elektrownię atomową. Ekonomiści tłumaczą, że ceny energii w Hiszpanii podobnie jak w Polsce winduje unijna polityka klimatyczna. Hiszpania wyprzedziła unijną politykę klimatyczną, uzależniając się od źródeł odnawialnych, ale nie budując systemów magazynowania energii słonecznej i wiatrowej. W godzinach, gdy ich wytwarzanie jest niskie, musimy zastępować je produkcją z gazu. I choć Hiszpanie kupują gaz głównie z Algierii, to muszą płacić za niego drożej, bo Gazprom podbija ceny na całym rynku. Rządząca w Hiszpanii koalicja socjalistów i komunistów czasowo obniżyła podatek VAT na energię elektryczną z 21% na 10%, a akcyzę niemal do zera. Dlatego Hiszpanie są zaskoczeni, gdy dowiadują się, że w Polsce cięcia podatków są dużo głębsze, a tarcza antyinflacyjna obejmuje nie tylko energię elektryczną, ale i gaz, paliwa, ciepło sieciowe i podstawowe produkty żywnościowe. W Hiszpanii nie było takich obniżek. To były symboliczne ulgi. Tutaj tylko obniżono nieco ceny prądu, pozostałe rachunki musimy płacić normalnie. Bolesne skutki unijnej polityki odczuwają mieszkańcy niemal wszystkich państw członkowskich. Ale to polski rząd najmocniej w Europie zareagował na wzrosty cen energii elektrycznej, gazu i paliw. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości, zobaczmy, co jeszcze przed nami. Komu zależy na manipulacji młodym pokoleniem? Już niedługo mieszkańcy Olsztyna będą podróżować z nowego dworca kolejowego. To kolejna inwestycja realizowana w ramach wartego 2 mld zł programu inwestycji dworcowych. Wielkie inwestycje infrastrukturalne zmieniają Polskę i ułatwiają podróżowanie po kraju, ale przede wszystkim napędzają naszą gospodarkę, pomagając pokonać koronakryzys. Dworzec w Olsztynie zyska nowe oblicze dzięki rządowemu Programowi Inwestycji Dworcowych. Program ten kosztuje ponad 2 mld zł. Program ten możliwy jest dzięki środkom budżetu państwa, środkom, które dostaliśmy od rządu PiS. Całość programu dotyczy prawie dwustu dworców i obejmuje lata 2016-2023, ale nie kończy się w przyszłym roku. Rozpoczną się wtedy prace na kolejnych 150 obiektach. O inwestycję w Olsztynie mieszkańcy zabiegali już od dawna. Chyba dobrze ponad 10 lat trwają starania o modernizację dworca Olsztyn Główny. I dzisiaj to się dokonuje. Obok Programu Inwestycji Dworcowych realizowany jest także Rządowy Program Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Dzięki niemu startuje budowa strategicznej dla Zachodniego Pomorza inwestycji drogowej. To takie historyczne wydarzenie. Nie tylko dla naszego regionu zachodniopomorskiego, ale dla całego kraju. Chodzi o ostatni fragment drogi ekspresowej S3, która połączy Świnoujście z południem Polski. Bez tej drogi trudno sobie wyobrazić sprawne funkcjonowanie przemysłu, sprawne transportowanie towarów do portów, ale też sprawną wymianę handlową. Ta inwestycja ma zakończyć się w drugim kwartale 2024 r. Na cały program dróg krajowych rząd przeznaczy 300 mld zł. Jednocześnie trwa nabór zgłoszeń od samorządów do programu Inwestycji Strategicznych w ramach Polskiego Ładu, który ma wyrównywać dysproporcje między regionami w Polsce. Do podziału są ponad 22 mld zł. To była manipulacja młodzieży za publiczne pieniądze. Tak eksperci podsumowują działalność Fundacji Centrum Profesora Bronisława Geremka. Związani ze środowiskiem "Gazety Wyborczej" działacze spotykali się z nauczycielami, licealistami i gimnazjalistami na warsztatach, Fundacja Centrum im. Prof. Bronisława Geremka prowadzi m.in. warsztaty dla nauczycieli i uczniów. Wśród poruszanych tematów np. "Prowincjonalizm psychologiczny Polaków". Albo "Stosunek Polaków do Holokaustu". Tak, jakby ten stosunek mógł być pozytywny, a z kolei wśród gości są ludzie, którzy niejednokrotnie wypowiadali się źle o Polsce i o Polakach, więc nie sądzę, żeby treści, które były tam przekazywane, były zgodne z rzeczywistością. Nauczyciele i uczniowie spotykali się m. in z Różą Thun czy Adamem Michnikiem. W szkołach gościli też Adam Bodnar, Magdalena Środa, Włodzimierz Cimoszewicz, Bronisław Komorowski i jego żona Anna oraz Leszek Jażdżewski. Sądzę, że jest to rzeczywiście konsekwentna indoktrynacja i konsekwentne przekłamywanie historii najnowszej Polski. Między 2010 a 2015 rokiem Fundacja Centrum im. prof. Bronisława Geremka, w której zasiadają ludzie związani z "Gazetą Wyborczą", otrzymała blisko 7 mln zł dotacji i darowizn. Wśród sponsorów były m.in. spółki Skarbu Państwa, a partnerami fundacji - ministerstwa i instytucje rządowe, a także ówczesne media publiczne. Po zmianie władzy między 2015 a 2020 rokiem fundacja otrzymała ponad 2,5 mln zł, m.in. z budżetu Komisji Europejskiej. Działanie fundacji było ukierunkowane na bardzo młodych ludzi w wieku gimnazjalnym, w wieku licealnym i celem było ukształtowanie całkowicie nowego pokolenia. Według ekspertów skierowany do młodzieży jednostronny przekaz dotyczący historii najnowszej może służyć manipulowaniu młodym pokoleniem. Wychowywanie młodzieży w duchu odchodzenia od wartości narodowych to jest osłabienie własnej spójności, poczucia wspólnoty i poczucia więzi, takiej więzi, która daje dodatkową siłę i nadaje w ogóle sens życiu. Odpowiedzią na tę manipulację ma być uchwalona przez Sejm Ustawa o zmianie prawa oświatowego. Krytykowane przez opozycję przepisy zakładają m.in. wprowadzenie nowego przedmiotu: historia i teraźniejszość. Warto zadbać o prawdziwy przekaz, aby młode pokolenie miało prawdziwy obraz tego, co działo się, kiedy działali ich przodkowie, kiedy działali ich rodzice, kiedy działali ich dziadkowie. Przedmiot "Historia i teraźniejszość" pojawi się w programie polskich szkół już we wrześniu. Niemiecka parafia chce zwrócić dzwon zrabowany w Polsce w czasie II wojny światowej. Wiadomość pozytywna, choć niemieckie media informują o zwrocie "skonfiskowanego", a nie zrabowanego zabytku. To kolejny przykład manipulacji, której celem jest rozmycie odpowiedzialności Niemców za ich zbrodnie. Niemieccy złodzieje w mundurach w czasie wojny ukradli tysiące podobnych dzwonów, najczęściej zabytków, mających po kilkaset lat. Kilka z nich wraca do Polski z inicjatywy proboszczów niemieckich parafii. Niemiecki portal prezentujący informacje w języku polskim, a za nim wiele innych mediów historię tę przedstawiły jako zwrot skonfiskowanej własności. Słowo coś waży, coś znaczy i jeżeli będziemy używać słowa "konfiskata", to tym samym mówimy, że państwo czy osoba, której coś skonfiskowano, popełniła jakieś przestępstwo i trzeba było ją ukarać. Narrację, w której Niemcy nie ponoszą pełnej odpowiedzialności za zbrodnie dokonywane na terenie okupowanego przez nich państwa polskiego niemieckie media tworzą od dawna. Stąd używane przez tamtejszą telewizję państwową kłamliwe sformułowanie "polskie obozy zagłady" czy przedstawianie żołnierzy Armii Krajowej jako antysemitów. W tym przypadku kłamliwą narrację udało się rozpowszechnić w naszych mediach. Trzeba pisać prawdę. Niemcy zagrabili nam te dzwony i powinni nam je oddać. Jeżeli ktoś atakuje, łamiąc wszelkie konwencje międzynarodowe i wszelkie reguły prawa międzynarodowego, to wkracza tutaj i kradnie. Większość dzwonów przetopiły w czasie wojny niemieckie firmy zbrojeniowe. W jednej z nich niewolniczo pracowała Barbara Piątkowska. Została wywieziona do Niemiec na roboty, pracowała w zakładach Kruppa. Miała 16 lat. Po ponad roku udało jej się uciec i wrócić do okupowanej Polski. To ona trzyma w objęciach dziecko. IPN szukał bohaterów tego zdjęcia, zrobionego w czasie powstania warszawskiego. Trzymali koc nad łóżkiem w momencie porodu, bo w tym czasie leciało z sufitu, po prostu było bombardowanie. Niemcy nie tylko wymordowali ponad 5 mln polskich obywateli. Niemieckie firmy wykorzystywały do niewolniczej pracy Polaków, dorabiając się. Koncern ThyssenKrupp AG jest dziś piątym co do wielkości przedsiębiorstwem na rynku niemieckim. Polski przemysł został przez Niemców w czasie wojny metodycznie zniszczony. Ponad 50% infrastruktury drogowej, komunikacyjnej, prawdopodobnie zniszczono ponad milion nieruchomości, a zatem straty są gigantyczne. Niemcy nie widzą problemu. Temat reparacji uważają za zamknięty. Narodowe Muzeum Techniki uratowane przed upadłością i likwidacją dzięki staraniom Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wznawia działalność. Inauguracja odbyła się w Warszawie. O szczegółach Damian Szmagliński. Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. To tutaj znajduje się siedziba Narodowego Muzeum Techniki, które zastąpiło istniejące w tym miejscu od lat 50. XX w. Muzeum Techniki i Przemysłu. Uratowaliśmy instytucję, która w zasadzie już padła, która ze względu na zużycie techniczne tego miejsca w Pałacu Kultury i na zadłużenia nie mogła już funkcjonować, udało się to zrobić. To wielka satysfakcja. W ramach wznowienia działalności otwarto dwie wystawy stałe. Pierwsza poświęcona historii transportu - morskiego, lądowego i powietrznego. Druga o komputerach. Najstarsze eksponaty pochodzą z przełomu XVIII/XIX wieku, czyli z czasów, kiedy jeszcze używało się mechanicznych maszyn liczących, i zabieramy zwiedzającego na wędrówkę przez dziesięciolecia rozwoju techniki obliczeniowej. Mam nadzieję, że to, co udało się nam zrobić dla naszych odbiorców, których będziemy tu gościć od przyszłego tygodnia, będzie tym, co wszyscy chcielibyśmy oglądać w Narodowym Muzeum Techniki w Warszawie. Historia tej instytucji jest niezwykle bogata. Ma prawie 150-letnią tradycję, wywodzi się z Muzeum Przemysłu i Rolnictwa przekształconego później w Muzeum Przemysłu i Techniki, którego rozwój zatrzymał wybuch II wojny światowej. Niestety wojna przerwała wspaniałe plany, które zakładały budowę nowego gmachu wtedy między Mostem Średnicowym a Mostem Poniatowskiego. Narodowe Muzeum Techniki, współprowadzone przez resort kultury, edukacji oraz miasto Warszawa, niebawem ma doczekać się nowej siedziby. Mamy plany inwestycyjne. Chcielibyśmy już taki wielki gmach przepiękny zbudować na błoniach Stadionu Narodowego. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.