Kłótnia w Białym Domu. Trump, Zełenski i kluczowa umowa pod znakiem zapytania. Przekręt w promocji. Na co szły miliony w Polskiej Fundacji Narodowej. Koniom lżej. Skończy się dramat zwierząt w Tatrach. "19.30", Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Ważne, dramatyczne spotkanie w Białym Domu. Wołodymyr Zełenski przyjęty przez Donalda Trumpa wysłuchiwał argumentów prezydenta USA. Rozmowa była bardzo emocjonalna. Świat przysłuchuje się temu dialogowi i zadaje sobie pytanie, czy porozumienie jest możliwe i może przybliżyć Ukrainę do pokoju. Prezydent Trump mówi o telewizyjnym show, ale w tej stawce chodzi o wiele, wiele więcej. Spotkanie przywódców USA i Ukrainy śledzą i komentują nasi korespondenci. W Waszyngtonie jest Marcin Antosiewicz, a w Kijowie Mateusz Lachowski. Marcin, rozmowom Trumpa i Zełenskiego towarzyszyło ogromne napięcie i oczekiwania. Czy możemy już mówić o efektach, które przełożą się na pokój? Nie, na pewno nie po tej rozmowie i nie teraz. Czegoś takiego świat jeszcze nie widział. Przywódcy USA i Ukrainy pokłócili się przed kamerami. Była to bardzo ostra wymiana zdań, w sytuacji kiedy świat staje się coraz bardziej niebezpieczny. W tej chwili prawdopodobnie kończy się lunch obu przywódców. Nie wiemy, jak przebiegał. Na konferencji prasowej miała zostać podpisana umowa o tym, że USA będą miały dostęp do ukraińskich metali ziem rzadkich, ale przed chwilą Trump w internecie napisał znaczące słowa: mieliśmy dziś bardzo znaczące spotkanie w Białym Domu. Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, których nigdy nie można by zrozumieć bez rozmowy pod takim ostrzałem i presją. To zdumiewające, co wychodzi z emocji. Prezydent Zełenski nie jest gotowy na pokój. Jeśli Ameryka nadal będzie stała przy nim. Ponieważ czuję, że nasze zaangażowanie daje mu dużą przewagę w negocjacjach. Zlekceważył USA w ich cennym Gabinecie Owalnym. Może wrócić, gdy będzie gotowy na pokój. To wygląda jak wyrzucenie Zełenskiego z wizyty w Białym Domu po tym, co wydarzyło się w gabinecie. -- Problem w tym, że ja dałem ci możliwość bycia silnym facetem, nie wiem, czy byłbyś silnym facetem bez USA. Pana ludzie są bardzo odważni, dziękuję. Musimy się dogadać albo się wycofać. Jeśli się wycofamy, będzie bardzo trudno. Natomiast nie masz w ręku kart. Jak podpiszemy porozumienie, będziesz w dużo lepszej sytuacji, ale nie działasz w sposób pełen wdzięczności. -- Trump właściwie groził Zełenskiemu. Powiedział: albo podpisujesz deal, albo my wychodzimy i wtedy będziesz miał zupełnie inną sytuację. W tej rozmowie brał udział także J.D. Vance, który na oczach kamer powiedział, że Zełenski atakuje administrację Donalda Trumpa, że uprawia propagandę, mówiąc światu, że nie ma problemu z mobilizacją żołnierzy, podczas gdy widzimy, że ma ten problem. Przekrzykiwali się. Trump powiedział: nie mów nam, co my będziemy czuć, gdy rozwój sytuacji na Ukrainie będzie coraz gorszy. Także J.D. Vance zarzucił Zełenskiemu, że przed wyborami stanął po stronie Kamali Harris, a nie Donalda Trumpa. Zdanie o Polsce. Polska pojawiła się w tych rozmowach. Donald Trump zapytany o to, czy nie obawia się, że jak upadnie Ukraina, to Putin zaatakuje Polskę, powiedział, że on jest zobowiązany do współpracy z Polską, że stoi przy Polsce, że ceni Polskę za to, ile wpłaca na swoją obronność, ale przyznał, że Polska ma trudnych sąsiadów. O Ukrainie dziś Trump wypowiadał się od początku neutralnie, a potem wszystko wymknęło się spod kontroli. -- Macie dobre warunki, nie czujecie tego teraz, ale w przyszłości poczujecie. -- Tego pan nie wie. Proszę nie mówić nam, co będziemy czuć. Staramy się rozwiązać problem. Nie jest pan w miejscu, żeby nam dyktować. Gra pan życiem milionów ludzi. Gra pan III Wojną Światową. -- Trump zapytany o to, po czyjej stronie stoi, powiedział, że stoi po stronie Ukrainy, bo inaczej nie byłoby tutaj Zełenskiego, ale komplementował Putina. Także na użytek zewnętrzny. Także umowa o minerałach jest na użytek zewnętrzny, żeby pokazać Amerykanom, że jeżeli USA nadal mają wspierać Ukrainę, to muszą dostać rekompensatę. Zełenski, w ten sposób występując, pewnie myślał o swoich rodakach. Czy po tym, co zobaczyliśmy w Białym Domu, myślicie, że Ukraina może jeszcze liczyć na Amerykę Trumpa? -- Niestety Ukraińcy obawiają się tego, że w tej chwili już nie może liczyć. Komentarze po tym spotkaniu są bardzo ostre. Pojawiła się krytyka wobec Zełenskiego. Przede wszystkim prezentuje ją opozycja. Niektórzy deputowani do Rady Najwyższej Ukrainy stwierdzili, że to katastrofa i może dojść do zakończenia współpracy Ukrainy z USA. Ludzie zaczęli się z tym liczyć po tym spotkaniu, szczególnie że wygląda na to, że Zełenski został w pewien sposób wyproszony z Białego Domu. Konferencji prasowej nie będzie. Ta wizyta jest uznawana w Ukrainie za katastrofę. -- Dziękuję za komentarze. Luksusowy jacht o nazwie "I love Poland" miał promować Polskę, ale okazał się zupełnie bezużyteczny. Pieniądze dla Polskiej Fundacji Narodowej płynęły szerokim strumieniem, ale nie na statutowe cele, a np. na rzecz prawicowych mediów, szkalowanie sędziów czy zakup jachtu. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa trafiło do prokuratury. Teraz więcej o tym, dokąd popłynęły publiczne pieniądze. Wnioski z tych audytów, które gromadziliśmy, były dla nas dość szokujące. Nowy zarząd Polskiej Fundacji Narodowej sprawdził, jak instytucją kierowali poprzednicy z nadania PiS. Efektem audytów - zawiadomienia do prokuratury. Bo szkody wyliczono na niemal 30 mln zł. Polityka była obecna w Polskiej Fundacji Narodowej w poprzednich latach? Tak, tak. Na takich billboardach w niewybrednych słowach uzasadniano pisowską reformę sądownictwa. Bo fundacja sfinansowała projekt "Sprawiedliwe sądy". Poza tym, że on był sprzeczny z prawem, bo był sprzeczny z celem fundacji, to był projekt wyjątkowo niegodziwy. Przypomnijmy, celem fundacji powołanej za czasów premier Beaty Szydło była promocja Polski za granicą. Polska Fundacja Narodowa będzie budowała markę, która nazywa się Polska. Budowała jednak markę agencji reklamowej Solvere. To jej zlecono przygotowanie akcji "Sprawiedliwe sądy". A firmę założyli Anna Plakwicz i Piotr Matczuk, wcześniej zatrudnieni w kancelarii premier Szydło. To jest taka kolejna instytucja po Funduszu Sprawiedliwości i Funduszu Patriotycznym, gdzie po prostu chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby przepompować i dać swoim pieniądze. Polska Fundacja Narodowa - finansowana przez największe spółki skarbu państwa - na projekcie "Sprawiedliwe sądy" miała stracić niemal 8,5 mln zł. Sprawę wyjaśnia prokuratura. Przecież to jest czysta zemsta za to, że Polska Fundacja Narodowa powiedziała po prostu Polakom prawdę. Te pieniądze zostały sprzeniewierzone, ponieważ zostały wydane na cele niestatutowe. Ale marnowano też pieniądze przeznaczone na projekty zbliżone do celu fundacji. Przykładem - ten jacht, którym Mateusz Kusznierewicz miał opłynąć świat i promować Polskę. Rejsu nie było, współpracę z żeglarzem zerwano. Obecne władze fundacji straty szacują na 200 tys. złotych. Sprawa jachtu jest wielowątkowa, tam jest dużo wątpliwości w tej sprawie. Poza "Sprawiedliwymi sądami" i jachtem "I Love Poland" wątpliwości budzą projekty "Polskie dziedzictwo - Wschód" oraz "Zwiastun". Za ich realizację fundacja zapłaciła podwykonawcy z Litwy 12,5 mln zł. Efektów brak. Według obecnych władz fundacji PFN przekazała 8 mln zł Telewizji Republika bezzasadnie. Do tego poprzedni zarząd pozmieniał swoje umowy tak, aby więcej zarobić. Audyt wykazał, że chodzi o 1,6 mln zł. Próbowano się umościć na publicznym majątku, władze fundacji otrzymywały gigantyczne wynagrodzenia, zapewniły sobie gigantyczne odprawy i te wielkie przelewy, kilkaset tys. zł otrzymali na swoje konta. Cezary Jurkiewicz, były prezes PFN, nie odbierał dziś telefonu. A przyszłość Polskiej Fundacji Narodowej stoi pod znakiem zapytania. Finansowanie ze spółek skarbu państwa ma zagwarantowane do przyszłego roku. Kończący się tydzień oznacza wzmożenie aktywności kandydatów w nadchodzących wyborach prezydenckich w Polsce. Wszyscy kandydaci mówią o sprawach gospodarczych, relacji z Ukrainą i USA czy o swoim stosunku do Zielonego Ładu. Ich punkt widzenia zależny jest od opcji politycznych, które reprezentują. To, co ich dzieli, widać i słychać, a co ich łączy? Witam z Sieradza, z fabryki Tubądzin. Tło tej rozmowy nie jest przypadkowe. I doskonale oddaje to, co Rafał Trzaskowski i jego sztab chcą akcentować w tej kampanii. Promujemy polski przemysł i pokazujemy, czym jest tak naprawdę patriotyzm gospodarczy. Mówił kandydat Koalicji Obywatelskiej wprost z jednej z największych fabryk płytek ceramicznych w Polsce. Wcześniej wziął udział w prezentacji innowacyjnych produktów stworzonych i wyprodukowanych w Polsce. A później przedstawił wizję prezydentury opartą na promocji polskich przedsiębiorców, m.in. podczas zagranicznych delegacji. Żeby w samolocie prezydenckim od tej kolejnej kadencji byli właśnie polscy przedsiębiorcy. Tak robią Francuzi, tak robią Amerykanie. Pokazują: zobacz, to są moi najlepsi przedsiębiorcy. Po co będziesz kupował sprzęt w Chinach? Kupuj u naszych. W kampanii Trzaskowskiego wyraźnie dominuje też temat bezpieczeństwa. Ja postuluję 5% w roku 2026. Połowa środków wydawanych na obronność ma trafić do polskich zakładów zbrojeniowych. Co ma wesprzeć m.in. Podkarpacie. To tu, w bastionie PiS-u, Rafał Trzaskowski przedstawi w sobotę plan pod hasłem "Nowy Centralny Okręg Przemysłowy", który już tak jest promowany na billboardach. Podkarpacie to bastion PiS-u, ale PiS dzisiaj w tych wyborach nie ma żadnej propozycji dla Podkarpacia, a nowy centralny okręg przemysłowy to jest rewolucyjny plan. Czy państwo wesprą tę inicjatywę Rafała Trzaskowskiego? Przede wszystkim nie będzie żadnej inicjatywy. Takie pomysły to takie zagrywki wyborcze. Mówią politycy PiS-u. Po których elektorat próbuje sięgać Rafał Trzaskowski. Choćby takimi spotkaniami z seniorami. Pan musi te wybory wygrać. Czyli z grupą wyborców, wśród której PiS cieszy się największym poparciem i na których liczy też kontrkandydat Trzaskowskiego. Karol Nawrocki od kilku dni nie prowadzi aktywności kampanijnych. Jesteśmy w okresie przygotowawczym do konferencji programowej, która już w niedzielę. To jedno z ostatnich publicznych wystąpień kandydata popieranego przez PiS. To się nazywa prowokacja widowni do kandydata i gdy śpiewacie "pierwsza tura", za moment ktoś krzyczy "pierwsza tura bez bonjoura", a jak jest wieczór, to wiemy, że to nie jest człowiek, który ciężko pracuje, mój główny kontrkandydat, to ja wtedy, kiedy zawsze jest wieczór, mówię "ciiii, Bonjour śpi". Jego ta kampania bawi, Karol Nawrocki ma niesamowitą frajdę, że jest kandydatem na prezydenta, że może pojeździć, pospotykać się, zobaczyć wyjątkowe miejsca. Panie Karolu, mam tylko dla pana złą wiadomość: 18 maja dla pana ta zabawa się zakończy. Do pierwszej tury zostało 79 dni. To jest "19.30", a dziś jeszcze... Najtrudniejsza walka. Koncernom się to nie opłaca, ale kiedy jest się rodzicem, wszystko się opłaca. Uratujemy Adasia. Tatrzański kompromis. Nie będzie wyrzutów sumienia, że się męczy konie. Chcemy likwidacji transportu konnego. Jest raport w sprawie działań po tragedii Kamilka z Częstochowy. Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło efekt prac specjalnego zespołu, który został powołany po śmierci zakatowanego dziecka po to, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych tragedii. Czy prace ekspertów pomogą ulepszyć system? Na cmentarzu byliśmy, bo 19 lutego miał urodziny. On powinien być w domu i gasić tort, świeczkę. Dziś miałby 10 lat. Kamil z Częstochowy był bity i maltretowany. Zmarł dwa lata temu. Winnymi zdaniem prokuratury są jego ojczym, który katował dziecko, i matka chłopczyka, która nie reagowała. Instytucje powinny ponieść karę, co się stało Kamilkowi. Instytucje, które działają opieszale, nie wymieniają się informacjami. To pierwsze wnioski zespołu, który przez 10 miesięcy analizował system ochrony dzieci. Państwo nie zbudowało do tej pory skutecznego systemu zabezpieczania dzieci przed krzywdzeniem. Bo zamiast dobrem dziecka kierują się procedurami. Raport punktuje instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo małoletnich. Liczba zadań powoduje, że kuratorzy wykonują te czynności w kontekście ilościowym, a nie jakościowym. Problemem powstaje też, kiedy rodziny, które maltretują dzieci, przeprowadzają się. Przez wiele miesięcy pozostają bez żadnego nadzoru. Ta szybkość wymiany informacji, możliwości podjęcia działań już w miejscu zamieszkania dziecka mogą decydować o bezpieczeństwie, życiu dziecka. Bo rocznie w Polsce z rąk opiekunów ginie nawet kilkadziesiąt dzieci. Jeżeli nie zatrzymamy tej przemocy, będziemy mieli coraz więcej tego typu przypadków, będzie coraz więcej dzieci, które będą ginąć. Nie bójmy się rozmawiać z dziećmi, pytajmy się o to, jak się czują, czego potrzebują, co u nich słychać. To są takie proste pytania, ale te proste pytania mogą uratować dziecięce życia. Spotkanie międzyresortowe 15 marca, wtedy ma postać plan, jak rekomendacje zamienić w działania. Wiadomo, że zmiany trzeba wprowadzić w szkołach, szpitalach, sądach rodzinnych. Tak, by te słowa... Brakuje nam jego bardzo. nigdy więcej nie padły. Dziś Światowy Dzień Chorób Rzadkich. To 10 tys. różnych schorzeń. W Polsce zmaga się z nimi blisko 3 mln chorych, a każda z tych osób to historia dramatycznej walki o utrzymanie sprawności i życia. O problemach, diagnozowaniu i leczeniu. Do 14. roku życia była aktywna, występowała w zespole tanecznym. Potem zaczęła tracić sprawność, a jej mowa stawała się niewyraźna. Kilka lat minęło, zanim lekarze zdiagnozowali u Agnieszki ataksję Friedricha, rzadką chorobę genetyczną. Agnieszka nie poddaje się: pracuje, podróżuje z narzeczonym po świecie i realizuje największe marzenia. Niestety postęp choroby jest w stanie mnie tego wszystkiego pozbawić. Choroba ma wiele objawów, między innymi problemy z sercem. Kardiomiopatia przerostowa, która może prowadzić i prowadzi do przedwczesnej śmierci. U trzyletniego Adasia dystrofia mięśniowa Duchenne'a prowadzi do nieodwracalnego zaniku mięśni. Jego rodzice muszą zebrać 15 mln złotych na lek, który może zatrzymać tę chorobę. Jesteśmy dobrej myśli, uratujemy Adasia. 11-miesięczna Marysia jest jedyną zdiagnozowaną w Polsce pacjentką z chorobą CFC, inaczej zespołem sercowo-twarzowo-skórnym. Jej mama założyła fundację, żeby przyspieszyć badania nad chorobą, na którą jeszcze nie ma leku. Nikt nie rozwija leczenia na choroby tak rzadkie, koncernom się to nie opłaca, ale kiedy jest się rodzicem, wszystko się opłaca. 70% chorób rzadkich uwarunkowanych genetycznie objawia się w dzieciństwie, ale diagnoza często trwa wiele lat. Plan dla chorób rzadkich wprowadził refundację wielu, także genetycznych, badań, za które dotąd pacjenci musieli płacić często sami. Bardzo wiele badań znajdzie się w koszyku świadczeń gwarantowanych, szczególnie te najdroższe, co zwiększy dostępność tych badań i skróci ścieżkę diagnostyczną. Problemem jest także dostępność do nowoczesnych terapii. W Polsce może z nich korzystać zaledwie 5% tych chorych. Liczymy na to, że będą się pojawiały nowe rejestracje leków, ale też że liczba leków refundowanych będzie się zwiększała, że coraz więcej pacjentów będziemy mogli leczyć skutecznie i efektywnie. Rodzice Adasia, mama Marysi, a także Agnieszka. Każde z nich czeka na lek, który może zatrzymać postępującą, śmiertelną chorobę. Agnieszka nie porzuca swoich marzeń, choć wkłada w nie coraz więcej wysiłku. Nie wolno się poddawać. I trzeba robić nawet to, czego się boimy. Antyrządowe zamieszki w Grecji. Doszło do nich 2 lata po największej katastrofie kolejowej w historii tego kraju, podczas której zginęło 57 osób. Teraz strajk generalny przerodził się w wielki protest przeciw zaniedbaniom systemowym. O napiętej sytuacji i komunikacyjnym paraliżu w Atenach. Grecy są wściekli. W Atenach przed parlamentem demonstrowało 300 tys. osób. Domagali się jednego: sprawiedliwości. Chcę się w końcu dowiedzieć się, dlaczego tak wielu młodych ludzi zginęło. Ci młodzi ludzie to studenci, którzy 28 lutego dwa lata temu podróżowali pociągiem w okolicach wąwozu Tempi, w środkowej Grecji. Ich skład zderzył się z jadącym z przeciwnej strony pociągiem towarowym. Zginęło 57 osób. To przestępstwo, którego nie zapomnimy. Według śledczych do wypadku doprowadziły systematyczne zaniedbania, błąd ludzki, nieodpowiedni nadzór oraz chaotyczne procedury. Proces trwa, nikt na razie nie został skazany. W trakcie śledztwa utracono ważne dowody. Nie było żadnej faktycznej koordynacji śledztwa, dowody nie zostały prawidłowo zebrane, nie przestrzegano wytycznych. Do frustracji po wypadku doszło też ogólne niezadowolenie z działań rządu. W kilkunastu miastach Grecji ludzie wyszli na ulice, a związki zawodowe wezwały do dobowego strajku generalnego. Strajkują m.in. pracownicy transportu publicznego i kontrolerzy ruchu lotniczego. Efekt to paraliż komunikacyjny: zawieszone połączenia kolejowe i odwołane loty. Chcemy wysłać wiadomość rządowi i pracodawcom, że nie będziemy już tolerować chodzenia do pracy i niepewności, czy wrócimy do domu żywi. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli. W Atenach z tłumu wyrwała się grupa zamaskowanych osób. W kierunku parlamentu poleciały kamienie i koktajle Mołotowa. Policja odpowiedziała granatami hukowymi i gazem. Niewykluczone, że atakujący policję zamaskowani mężczyźni to sympatycy skrajnej prawicy, której antyrządowa narracja po katastrofie ma coraz więcej zwolenników. O gehennie koni przewożących turystów do Morskiego Oka mówi się od lat. Jest jednak szansa, by miejsce zwierząt zajęły elektryczne busy. Historyczna zmiana jest możliwa, bo nowe regulacje zapowiada właśnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Krótsza trasa i mniej turystów w wozach. Transport konny na szlaku do Morskiego Oka od przyszłego roku zostanie ograniczony. Konie będą pracować na krótszym odcinku, na mniejszym nachyleniu, wożąc mniejszą ilość osób, natomiast fiakrzy trochę się zelektryfikują. Konie zamiast - tak jak jest teraz - 7 km w jedną stronę, będą woziły turystów na tym 2,5-kilometrowym odcinku. Dalej pojadą autobusy elektryczne. To jest naprawdę duża zmiana dla koni, to jest też oczywiście duża zmiana dla wozaków, duże wyzwanie dla nas wszystkich, by to na nowo poukładać. List intencyjny podpisali dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, lokalne władze i wozacy. Którzy mówią, że zostali postawieni pod ścianą - albo ograniczenie ruchu, albo całkowity jego brak. Zadowoleni nie jesteśmy, bo każdy lubi, jak do czegoś się przyzwyczaisz, to czujesz się w tym bezpiecznie. I dzięki temu być może nie będziemy już świadkami takich wstrząsających scen. Nagrań, na których widać cierpienie zwierząt. Nie da się tak powiedzieć: a dawniej koń pracował na roli i ciągnął więcej. Wszystko zależy od uwarunkowań trasy. Ta trasa jest pod względem profilu mordercza. Najważniejsze pani zadanie, żeby wyciszyć organizacje prozwierzęce, żeby ich przekonać, że jednak te konie to naprawdę mają wczasy, a nie pracę. Na spotkanie nie zostali zaproszeni przedstawiciele organizacji od lat walczących o całkowitą rezygnację z transportu konnego na szlaku do Morskiego Oka. Dowiedzieli się o nim z mediów. Nie dziwi więc oburzenie. Takie zachowanie jest skandaliczne i uważam, że takie zachowanie spowodowane jest tym, że wszystkie strony, które ustaliły ten zgniły kompromis, wiedziały, że my na takie zasady nigdy w życiu się nie zgodzimy. Zapowiadają dalszą walkę i chcą spotkania z premierem. Dziś pod Tatrami jest 60 fiakrów, 300 koni. Chcielibyśmy bardzo, żeby wrócić do takiej tradycyjnej formuły, do tradycyjnych wozów, ma to stać się atrakcją turystyczną, a nie środkiem transportu. Niewykluczone, że wozacy będą mogli przesiąść się za kierownice elektrycznych autobusów. Te mogłyby wyjechać na szlak już w majówkę. Wiosna w TVP zapowiada się obiecująco. Każdy z państwa może znaleźć swoje ulubione produkcje, programy, seriale czy teleturnieje. Wczoraj odbyła się uroczysta konferencja, podczas której pokazaliśmy też nowości i zapewniam państwa, że będzie się działo sporo. A wszystko pod hasłem "Otwórz się na więcej". "Ze sobą ręka w rękę otwieram się na więcej" - to hasło wiosennej odsłony. "Otwórz się na więcej". Dreszczyku emocji dostarczy nam jeden z najlepszych, najbardziej wyczekiwanych polskich seriali kryminalnych "Krew z krwi" Xaverego Żuławskiego. Już jutro produkcja wraca po dekadzie przerwy. W tym sezonie poczułam ten tytuł "Krew z krwi", że pewne rzeczy Carmen Rota Majewska ma po prostu we krwi. Ja byłem bardzo szczęśliwy, bardzo stęskniony za tym planem, za wszystkimi aktorami, za Agatą. W świat intryg i tajemnic wprowadzi nas również Franz Neumann w "Zatoce Szpiegów 2". W przypadku drugi raz wejścia w buty tej samej postaci po roku człowiek się zastanawia, czy nie powiększyły mu się zakola, bo wtedy byłyby to "Zakola szpiegów". Ale czeka nas również zupełna nowość "Pan mama". Serial o perypetiach samotnego ojca. To, co najcenniejsze i najciekawsze dla mnie w scenariuszu, to było to, że to komedia i czasem naprawdę gruby, hardcore'owy żart miesza się ze wzruszeniem i ciepłym mądrym przekazem. TVP nie zapomina o tym, co kochają widzowie. Stąd kontynuacja starcia boomerów z millenialsami w "Cudownych latach". Nie powiem wam, kto wygrał, ale było fajnie. I szczerze? Po wzięciu udziału w tym programie uważam, że był to jeden z moich ulubionych programów. Do tego "Sanatorium miłości" w nowej lokalizacji - na Mazurach. Z niesamowicie barwnymi bohaterami. O uczucia zawalczą m.in. poliglota obieżyświat, fotografka czy była tancerka. Tak się śmialiśmy właśnie, że namioty, komary. No tak wyglądają Mazury i to chyba bardzo sprzyja nawiązywaniu relacji. Są ogniska, szanty. Zdradzisz nam, ile tych mln rozdałeś? Będą też jubileusze. 30. edycja nadawanego od 15 lat kultowego teleturnieju "Postaw na milion". Zagrajmy "Va banque". "Jeden z dziesięciu". Telewizja rośnie w siłę i idzie z duchem czasu. Do końca roku ma być w sumie 20 kanałów FAST, czyli darmowych kanałów internetowych. Ale również misja, czyli kultura na najwyższym poziomie zagości w naszych domach na dobre. Ostatnio wróciły do nas najważniejsze nagrody literackie Nike. Za chwilę gala Orłów. Po 8 latach przymusowej emigracji Orły wracają do gniazda. Wraca przegląd piosenki aktorskiej oraz najważniejsze nagrody muzyczne Fryderyki. A widzowie będą mogli zobaczyć jazz i klasykę. To na Fryderykach. Ale czeka nas też powrót hip hopu do Opola. A stałą częścią naszego programu tuż po wydaniu "19.30" jest Pytanie Dnia. Na koniec o dramatycznym spotkaniu Zełenskiego z Trumpem. Trump powiedział, że Zełenski nie jest gotowy na pokój i będzie mógł wrócić, gdy będzie gotowy. W Waszyngtonie jest Marcin Antosiewicz. Co teraz się dzieje? -- Spotkanie się skończyło około 20 minut temu. Kilkanaście minut temu Zełenski z Białego Domu przyjechał pod hotel. Nie wiemy, co się wydarzy dalej. 2 limuzyny czekają w tej chwili przed hotelem. Według programu za 2 godziny miał wystąpić na spotkaniu. Nie wiadomo, czy tam pojedzie. Czy wróci na Ukrainę. Czy może zostanie, żeby wyciszyć emocje i jeszcze raz spotka się z Trumpem. Dorota Wysocka-Schnepf i jej gość Leszek Miller są już w studiu. A ja mówię już dobranoc i do zobaczenia jutro.