Pot-¼ne trz-sienie ziemi w Azji - zawalone budynki, ludzie pod gruzami. Bilans ofiar ro¦nie. Mi-dzy innymi p¾atne studia. Czy nowa pi@tka Mentzena odstraszy wyborc#w? Strategiczna wyspa i niepo¼@dany go¦^. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych na Grenlandii. Monika Sawka, dobry wieczór, zaczynamy od potężnego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Azję Południowo-Wschodnią. Na wstrząsających nagraniach widać kołyszące się drapacze chmur w stolicy Tajlandii. W wyniku wstrząsów z basenów na dachach hoteli wylewała się woda. Jeden z wieżowców zawalił się, pod gruzami uwięzieni są ludzie. Liczba ofiar dramatycznie rośnie. 17-milionowy Bangkok i sceny jak z horroru. 30-piętrowy wieżowiec zawalił się jak domek z kart. Trzęsienie ziemi nawiedziło Azję Południowo-Wschodnią około 7.20 rano czasu polskiego. Epicentrum wstrząsów o sile prawie ośmiu stopni w skali Richtera było w środkowej Mjanmie, czyli dawnej Birmie. Nagle cały budynek zaczął się poruszać. Natychmiast rozległy się krzyki, zapanowała panika. Było przerażająco. Ludzie w panice wybiegali na ulice z kołyszących się budynków. Z wielu konstrukcji odpadały elementy elewacji, a woda wylewała się z basenów na dachach wieżowców. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, co się dzieje. Upewniłem się dopiero, gdy usłyszałem dźwięk pękających ścian i pękającego szkła. Wtedy musiałem uciekać. Szybko pobiegłam do dzieci i schowaliśmy się pod stołem. Przez cały dzień ratownicy razem z psami tropiącymi szukali ludzi uwięzionych pod zawalonymi budynkami. Tylko pod gruzami tego wieżowca w Bangkoku może być ponad 100 osób. Nie działa metro i jest bardzo duży chaos komunikacyjny, przez chwilę nie działał internet. Z powodu zniszczeń ewakuowano polską ambasadę w Bangkoku. Po pierwszym trzęsieniu ziemi odczuwalnych było kilkadziesiąt wstrząsów wtórnych. Władze Tajlandii nie wykluczają kolejnych, dlatego w wielu miejscach ludzie nadal nie mogą wrócić do swoich domów. Wśród koczujących są również polscy turyści. Był straszny chaos, sufit pękał, uciekliśmy schodami ewakuacyjnymi, po czterech godzinach udało nam się uzyskać paszport i nie wiemy, co dalej robić, siedzimy cały czas pod budynkiem. Na lotnisku w stolicy Mjanmy zawaliła się wieża obsługi lotniczej, zginęli wszyscy pracownicy. W szpitalach brakuje miejsc dla rannych. Uderzyła mnie drewniana szafka, która spadła na mnie, i zostałam ranna w głowę. Było dużo krwi, kiedy to się stało. Pojechaliśmy do kliniki w okolicy, a teraz czekamy tutaj. To najsilniejsze wstrząsy, jakie odnotowano w tym roku. Eksperci wskazują, że kluczowa jest nie tylko amplituda, ale też gęstość zaludnienia danego obszaru. To jest rejon aktywny sejsmicznie, to, jak duże będą zniszczenia, zależy od tego, jak mieszkańcy byli przygotowani. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że monitoruje sytuację, a wśród ofiar nie ma Polaków. Trzęsienie było potężne na dość dużym obszarze, na którym wiemy, że przebywają Polacy, na razie trwa akcja ratunkowa, szacowanie strat. Światowa Organizacja Zdrowia uruchomiła system zarządzania kryzysowego, a chęć pomocy ofiarom zadeklarowała między innymi Unia Europejska. Płatne studia, regulacja banków i zawodów medycznych, "nie" dla aborcji, nawet gdy ciąża jest efektem gwałtu. To jedne z postulatów kandydata Konfederacji na prezydenta. Sławomir Mentzen mówi, że polska ochrona zdrowia nie potrzebuje więcej pieniędzy. On sam unika pytań dziennikarzy, spotkania z wyborcami opuszcza na hulajnodze lub w biegu. W sondażach zyskuje najszybciej spośród wszystkich kandydatów. Dziennie ma kilka takich spotkań. I składa obietnice. Polacy zasługują na niskie i proste podatki. Bez możliwości zadawania pytań. Podczas konferencji prasowych na odpowiedzi też nie ma szans. Jak utrzymać armię, likwidując podatki? Mogę prosić o mądrzejsze pytania? Teraz Sławomir Mentzen odsłonił karty i udzielił wywiadu, w którym mówił dużo, także o prawie aborcyjnym. To obowiązujące w Polsce jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Kandydat Konfederacji chce je zaostrzyć jeszcze bardziej, wykreślając z przesłanek do aborcji gwałt. Gdyby pedofil zgwałcił córkę mojego brata, to mój brat zrobiłby wszystko, żeby to dziecko wyrosło na porządnego człowieka. Nie wolno zabijać niewinnych dzieci, nawet jeżeli to dziecko wiąże się z jakąś nieprzyjemnością. Nie wiem, jak poważny polityk może wygłaszać tego typu zdania bez wstydu. Komentuje Rafał Trzaskowski, odnosząc się nie tylko do postulatów Sławomira Mentzena, ale także do tego, w jaki sposób mówi o gwałcie. To budzi sprzeciw wszystkich klubów poza Konfederacją. To straszliwe doświadczenie dla każdej osoby, która doświadczyła gwałtu, i nie można tego w żaden sposób trywializować. To fanatyk. Przewodniczący Klubu Polski 2050, który jest też adwokatem, ma propozycję. Zapraszam pana Mentzena na spotkanie z moimi klientkami, które były ofiarami gwałtu. Zapraszam na 10 minut tej rozmowy, to zobaczy, jaka to jest niedogodność. Sławomir Mentzen za swoje słowa nie zamierza przepraszać i pisze o ataku mainstreamu. Konfederacja potwierdza, że jego poglądy są zgodne z linią partii. Jesteśmy za prawem do życia, nigdy tego nie ukrywaliśmy. Ale w kampanii Sławomir Mentzen do tej pory o tym milczał, próbując odciąć się o tych słów sprzed 6 lat. Teraz po wywiadzie, w którym zadeklarował, że jest przeciw wsparciu dla rodzin... W świecie idealnym nie powinno być 800 plus. Koalicja Obywatelska mówi o nowej piątce Mentzena. Płatne studia, płatna służba zdrowia, bez 800 plus, bez 13. i 14. emerytury i nie lecz się u lekarza, tylko lecz się u kowala. Ja wolę do kowala w sprawach kowalstwa udawać się, a nie w sprawie leczenia mojej ręki. Ale według Sławomira Mentzena do leczenia dyplom medycyny nie jest potrzebny. Żeby złożyć komuś rękę, nie trzeba być lekarzem, wystarczy, że wiesz, jak działa ciało ludzkie. Mam nadzieję, że każdy to przemyśli, czy chce być leczony przez znachora, czy chce być leczony przez poważnego lekarza i w bezpłatnej służbie zdrowia, a nie płatnej, jak proponuje Mentzen. Tych propozycji jest więcej. W moim świecie idealnym studia powinny być płatne. I mówi to kandydat, który sam studiował na publicznej uczelni i który największe poparcie - co widać także na wiecach - ma wśród najmłodszych wyborców. Mówimy o wyborach na prezydenta, a nie mema roku. Podczas dzisiejszego spotkania w Nysie Sławomir Mentzen o płatnych studiach już nie mówił. Wrócił do składania obietnic. A teraz hojne propozycje kandydatów i pytanie: co tak naprawdę może prezydent? Walczący o głosy wyborców obiecują deregulację, walkę z chaosem podatkowym, niższe ceny prądu, uproszczenia dla przedsiębiorców czy obniżkę składki zdrowotnej. Jedni punktują drugich, a niektórzy rakiem wycofują się z wcześniejszych postulatów. Dziś na ustach kandydatów - gospodarka. Żebyśmy mogli inwestować i się rozwijać. Potrzeba odwagi, inwestycji. Podatki będą proste. Żadnego podatku więcej. Gospodarka. "Liczy się gospodarka, głupcze" - z tym hasłem Bill Clinton wygrał w 1992 roku wybory w USA. I choć w polskich realiach to domena rządu, to kandydaci na prezydenta też mają tu propozycje. Jeden za dwa - tak Rafał Trzaskowski mówi o deregulacji. Jeżeli wchodzi jeden przepis, rząd ma obowiązek znaleźć dwa inne przepisy, które dzisiaj funkcjonują, które być może już się nie nadają albo są zbyt dużym obciążeniem dla przedsiębiorców, i je po prostu skasować. Proponuje też podatkową zasadę domniemania niewinności. Jeżeli jest jakakolwiek wątpliwość, to ona powinna być rozstrzygana na korzyść podatnika. Proste? Karol Nawrocki obiecuje przedsiębiorcom tani prąd. Sprawię, że te ceny będą niższe. Choć nie mówi, jak to zrobi. Zapowiada też zmiany w podatkach. Podatki dlatego muszą być niskie, proste i prorodzinne, a te prorodzinne ulgi, które są w moim kontrakcie, muszą dotyczyć także przedsiębiorców. Dlaczego PiS nie zrobił tego przez 8 lat swoich rządów? Pytają Karola Nawrockiego konkurenci. Państwo wciąż nie uporało się z tą zmianą, która została po Morawieckim, a która nazywa się Polski Ład. A która skutecznie zabiła 600 tys. małych jednoosobowych działalności. Sam zapowiada walkę o blokowaną przez Lewicę obniżkę składki zdrowotnej. Zapewniam państwa, że jeżeli zostanę prezydentem, a to dalej nie zostanie uchwalone, to będę ten projekt ustawy składał aż do skutku. Lewica ma inną wizję. Bez pracowników, bez ludzi, którzy są zatrudnieni, którzy wypracowują ten kapitał, nie byłoby żadnego zysku, nie byłoby żadnych firm. Magdalena Biejat punktowała też pomysły kandydata Konfederacji. Puszcza oko do seniorów. Wyprodukował nawet specjalną gazetkę, żeby na niego głosowali. A jednocześnie jest wielkim zwolennikiem likwidacji 13. i 14. emerytury. Pan Mentzen chce zawalczyć o seniorów. Jeżeli on chce zawalczyć o seniorów w ten sposób, żeby zagwarantować im biedną starość, pełną cierpienia, to bardzo oryginalna to jest forma. Ale o pomyśle likwidacji trzynastej i czternastej emerytury obecnie na wiecach Sławomira Mentzena nie usłyszymy. Chętniej mówi o zniesieniu podatku od emerytur i niezmiennie powtarza: Polacy zasługują na niskie i proste podatki. Kiedy zostanę prezydentem, nie podpiszę żadnej ustawy, która je podnosi. Jak chce to zrobić? Pytają konkurenci. Kiedy mamy wydawać 200 mld zł rocznie na armię, reformować ochronę zdrowia, inwestować w edukację, to trzeba znaleźć na to pieniądze. I Mentzen mówi jak - płatna edukacja. O II turze marzą wszyscy kandydaci - także ci z sondażowej dalszej stawki. 77 do 33 - tyle w drugiej turze weźmiemy. Ekonomista Artur Bartoszewicz pytany o tę pomyłkę w rachunku mówi tak: Z procentami jest zawsze wszystko w porządku. Przedsiębiorcom obiecuje: Musimy zdjąć z nich koszty, które degradują i uniemożliwiają rozpoczęcie tej dzielności. Koszty energii, zawieszenie ETS-u natychmiast. Podpisy poparcia dostarczyło do PKW już 12 kandydatów. Dziś sztab Marka Jakubiaka. Sam kandydat był nieobecny, bo jest chory. Czas na zgłaszanie kandydatów mija 4 kwietnia. Grenlandię odwiedza JD Vance i przekonuje, że chce sprawdzić, co się dzieje z bezpieczeństwem na wyspie. Grenlandczycy wizytę amerykańskiego wiceprezydenta określają prowokacją. Bo kontroli, a co więcej posiadania, lodowej wyspy skarbów chce Donald Trump. I to mimo że duńskie prawa do Grenlandii USA uznały wiele lat temu. Dlaczego duńska wyspa jest tak istotna? Miały być psie zaprzęgi i huczne powitanie w Sisimiut. Ale nikt wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych witać nie chciał. My odrzuciliśmy zaproszenie. Nie możemy zamknąć muzeum, ale powiedzieliśmy, że nie będziemy oficjalnie przyjmować wizyty, może się odbyć na warunkach zwykłych odwiedzających. A że mieszkańcy na wizytę Vance'a reagowali tak... Jestem bardzo zły. Vance nie jest mile widziany, ponieważ chce nas kupić. to konsulat w obawie przed protestami musiał zmienić plany. J.D. Vance wraz z małżonką pojechali do amerykańskiej bazy w Pituffiku. I choć wizyta miała być prywatna, to nie zabrakło politycznych akcentów. Władze Danii po takich słowach Trumpa... Potrzebujemy Grenlandii dla bezpieczeństwa narodowego. W taki czy inny sposób ją zdobędziemy. odwiedziny nazywają prowokacją. Grenlandia należy do Grenlandczyków, a Grenlandia jest częścią duńskiego królestwa. I to się nie zmieni. Grenlandia to część Arktyki, której znaczenie zaczęło rosnąć jeszcze szybciej wraz z aspiracjami Trumpa. Swoje ręce wyciągają też Chiny i Rosja. W tle spór o prawo użytkowania tych terytoriów. Wyścig przyspieszył, co nie spodobało się Władimirowi Putinowi. Prezydent Rosji zaznaczył to w Murmańsku, największym mieście na świecie na północ od Koła Podbiegunowego. Niepokoi nas, że NATO określają daleką północ jako trampolinę do możliwych konfliktów i ćwiczy tam swoje wojska. Rosja jest najbardziej aktywnym militarnie krajem w Arktyce, ma najwięcej baz wojskowych. NATO coraz bardziej zaznacza tam swoją obecność, ma też przewagę technologiczną. Monitorujemy sytuację, zwiększamy zdolności bojowe, modernizujemy infrastrukturę wojskową. Będziemy chronić naszych interesów. Utrzymamy pokój na Kole Podbiegunowym. Wyścig o Arktykę nasila się też dlatego, że coraz szybciej topnieje pokrywa lodowa, zdaniem ekspertów do 2040 powstaną trzy nowe szlaki żeglugowe z Pacyfiku na Atlantyk, dostępne w letnich miesiącach. To efektywnie skróci czas transportu np. między Chinami a Europą, ale jednocześnie otworzy nowe rodzaje zagrożenia, znacznie łatwiejsze inwazje morskie. Łakomym kąskiem są również złoża. Za kołem podbiegunowym jest ok. 30% światowych zasobów gazu ziemnego i 13% złóż ropy naftowej. Wizyta amerykańskiego prezydenta zbiega się w czasie z utworzeniem nowego rządu na Grenlandii. Liderzy czterech z pięciu partii w parlamencie podpisali umowę koalicyjną. Łączymy się z Arturem Kieruzalem. Jak nowy rząd chce rozmawiać z Amerykanami? Właściwie nowy premier po ogłoszeniu koalicyjnego rządu powiedział, że będzie domagał się równego traktowania przez Waszyngton. Podkreślił, że rozmowy o współpracy powinny się odbywać na Grenlandii. Grenlandzka społeczność w przytłaczającej większości poparła nową koalicję i odrzuca próby ingerencji w wewnętrzne sprawy wyspy. Do wizyty Vance'a doszło bez oficjalnego zaproszenia ze strony rządu i w symbolicznym dniu dla wyspy, bo dziś było zaprzysiężenie rządu. To brak szacunku wobec Grenlandczyków. Tłumy mieszkańców chciały okazać dziś wsparcie rządowi. Potrącił 14-latkę na pasach i dostał grzywnę. Mam nadzieję, że to się jakoś rozwiąże i że dostanie większy wymiar kary. Kierowca nie skontaktował się z nami. Dziewczynka trafia do szpitala z poważnymi obrażeniami. Miała między innymi złamany kręgosłup, kość piszczelową i wstrząśnienie mózgu. Kierowca nie skontaktował się z nami. Nie przeprosił. Nikt nie wziął pod uwagę, co przeżyła moja córka, co ją czeka w przyszłości i jaką traumę przeżyła cała nasza rodzina. Sprawcą wypadku, do którego doszło w grudniu dwudziestego trzeciego roku, był zawodowy żołnierz. Kilka dni temu zapadł wyrok w tej sprawie, kierowcy Volkswagena zasądzono sześć tysięcy złotych grzywny, pokrycie kosztów procesu i pięć tysięcy nawiązki dla poszkodowanej. To według mnie jest niesprawiedliwe bardzo i nie powinno tak być. Mam nadzieję, że to się jakoś rozwiąże i że dostanie większy wymiar kary. Podobnie sądzi prokuratura, która zgłosiła sprzeciw wobec wyroku. Jednym z argumentów jest rozbieżność między tym nagraniem a notatką policyjną sporządzoną tuż po wypadku. Z treści której wynika, że sprawca zdarzenia przekazał informację, że pokrzywdzona miała wtargnąć na jezdnię w miejscu niedozwolonym, praktycznie miała wbiec. Na podstawie tych informacji, które policjanci uzyskali tu i teraz, sporządzili tę wstępną notatkę. Pracując na miejscu tego wypadku, na drodze, nie mieli fizycznej możliwości ani technicznej przeglądnięcia w danej chwili monitoringu. Nagranie z monitoringu pokazaliśmy ekspertowi z prośbą o ocenę sytuacji kilka sekund przed tragedią. Patrząc na to nagranie, wygląda, że przechodzi przepisowo przez tak zwaną zebrę, czyli przejście dla pieszych, ten azyl, na którym ona powinna czuć się najbezpieczniej. Czternastoletnią Darię czeka długa rehabilitacja. W następnym tygodniu idziemy do szpitala na wyciągnięcie drutów stabilizujących z nóg, z ramienia i obojczyka. A później następne operacje, które czekają nas w przyszłości. Polska dołączyła do akcji poszukiwawczej czterech amerykańskich żołnierzy zaginionych na litewskim poligonie w Podbrodziu, koło granicy z Białorusią. Ich opancerzony 60-tonowy pojazd ratunkowy Hercules znalazł się kilka metrów pod powierzchnią wody i mułu. Akcja trwa, warunki na miejscu są ekstremalnie trudne ze względu na grząski teren. Podmokły teren poligonu utrudnia akcję ratunkową, a bagna stanowią naturalną pułapkę. Służby do tej pory odnalazły jedynie opancerzonego Herculesa, którym poruszali się amerykańscy żołnierze. Potężny wóz utknął pod kilkumetrową warstwą mułu. W nocy wypompowano wierzchnią warstwę nagromadzonego mułu, około 3 metrów. To jednak nie poprawiło widoczności. Kontynuujemy pompowanie błota, które jest głębiej. Układamy worki z piaskiem, by oddzielić główny zbiornik wody od miejsca, gdzie znajduje się pojazd. W Podbrodziu, 20 km od białoruskiej granicy, prezydent Litwy Gitanas Nauseda mówił o tym, jak skomplikowana jest to operacja. Służba wód śródlądowych wysyła swoją pogłębiarkę, a my staramy się ocenić wytrzymałość liny, która będzie potrzebna, aby móc wyciągnąć pojazd wojskowy, biorąc pod uwagę nie tylko jego wagę, ale także opór błota. Wszystko to zajmie trochę czasu. Akcja pokazuje potrzebę zachowania solidarności. Pracuje litewskie wojsko, na miejsce docierają także amerykańskie grupy poszukiwawcze. Przybyła grupa inżynierów wojskowych. Dziś po południu przyjedzie grupa nurków amerykańskiej marynarki wojennej. Ściągamy więcej sprzętu na miejsce zdarzenia. Z pomocą strony litewskiej z pewnością odnajdziemy naszych zaginionych żołnierzy. W tym mają także pomóc żołnierze z Mazur. Jesteśmy gotowi udzielić każdego posiadanego przez Polskę wsparcia, łącznie z ciężkim sprzętem, około 15 pojazdów, różnego rodzaju maszyn, też jest w dyspozycji dla wojskowego zgrupowania zadaniowego Hercules. To około 50-osobowa grupa z 16. pułku saperów z Orzysza. Są to specjaliści: nurkowie, saperzy, grupa rozpoznania inżynieryjnego, przygotowani do pracy w ciężkich warunkach. Został przygotowany sprzęt inżynieryjny, sprzęt medyczny, pompy wysokiej wydajności, a także wozy zabezpieczenia technicznego. W Podbrodziu na co dzień stacjonuje około tysiąca amerykańskich żołnierzy. Zapora wodna na Jeziorze Pilchowickim, kluczowy element infrastruktury przeciwpowodziowej, jesienią ma przejść generalny remont. Jest finansowe porozumienie w tej sprawie. Choć w ostatnich tygodniach pojawiły się doniesienia o możliwych uszkodzeniach konstrukcji, eksperci zapewniają, że obiekt jest stabilny. Jest porozumienie. Wody Polskie jednak wyłożą pieniądze razem z Grupą Tauron, która jest administratorem zapory w Pilchowicach, na jej remont. Jestem bardzo zmartwiony, że tak długo to trwało, ale to porozumienie zostało zawarte, jest to dobry sygnał. Jeszcze wczoraj - co pokazaliśmy w naszym materiale - Wody Polskie tłumaczyły, że w tym wypadku są tylko koordynatorem działań przeciwpowodziowych. Kiedy pojawiają się jakieś problemy związane z użytkowaniem danego obiektu, to administrator odpowiada za bieżącą konserwację oraz inwestycje na tym obiekcie. Nie wiadomo jednak, czy inwestycja tylko przywróci pierwotny stan techniczny czy zwiększy przepływ wody przez zbiornik, podnosząc bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. Wszystko zależy od tego, kto i ile pieniędzy wyłoży. Albo będą udostępnione czy alokowane na to odpowiednie fundusze, które pokryją te koszty, albo Wody Polskie czy jakieś inne instytucje będą partycypowały w tych kosztach. Co ważne, raz jeszcze zapewniono, że stan zapory nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Dziś także z perspektywy pociągu na wyremontowanej linii Wrocław - Kłodzko przedstawiciele władz przyglądali się, jak wygląda odbudowa i inwestycje w infrastrukturę kolejową. Po 20 latach pociągi mają wrócić do dotkniętych powodzią Stronia Śląskiego i Lądka-Zdroju. Niezbędna rzecz dla uczniów, którzy do szkoły dojeżdżają do Kłodzka, połączenie między Kłodzkiem a Wrocławiem. To ma być także impuls do odrodzenia i rozwoju lokalnego biznesu. Ten ruch turystyczny, otwarcie Kotliny Kłodzkiej na turystów, jeśli będzie infrastruktura. Swoją pomoc w przywracaniu Stronia Śląskiego do normalności zaoferowali za darmo architekci. Ich wiedza i doświadczenie mają pomóc odnowić miasto tak, żeby przyciągnąć turystów i zminimalizować skutki ewentualnych powodzi w przyszłości. Pierwsze konsultacje z mieszkańcami już się odbyły. To w komplecie wszystkich danych łącznie z danymi powodziowymi, które wszystkich rozpalają, to będzie podstawa do naszego masterplanu. Dla mieszkańców to nowe spojrzenie i nadzieja na normalne życie. Bardzo się cieszę, że się znaleźli tacy ludzie, tacy państwo, którzy chcą zadbać o nasze miasto, bo my to jeszcze jakby nie dowierzamy w to, co się stało i jak to wszystko wygląda. Według wstępnych wyliczeń architektów przebudowa miasta może zająć nawet 10 lat. Ta historia pokazuje, że nigdy nie można się poddawać. Ania z Żar urodziła się z bardzo rzadką chorobą. Uratowała ją terapia genowa. Dziewczynka przez 8 lat nie była w stanie nawet podnieść głowy. Dziś zaczyna uczyć się chodzić. W stawianiu pierwszych kroków pomoże jej pionizator, do zakupu którego dołożyła się Fundacja Telewizji Polskiej. Ania ma bardzo rzadką chorobę genetyczną. Intelektualnie rozwijała się prawidłowo, ale jej ciało do 8. roku życia było bezwładne. Miała przymknięte oczy, taka słaba była, rękoma i nóżkami nie ruszała. Wszystko zaczęło się zmieniać 6 lat temu, kiedy Ania dostała jako jedno z pierwszych dzieci w Europie terapię genową. Zabieg wykonał neurochirurg prof. Mirosław Ząbek, a twórcą terapii jest prof. Krzysztof Bankiewicz z Uniwersytetu w Kalifornii. Już po pierwszej dawce mięśnie Ani zaczęły działać. Ania zaczynała utrzymywać główkę, zaczęła się pionizować do pozycji siedzącej. 4 lata później Ania przyjęła drugą dawkę preparatu. Geny są precyzyjnie wstrzykiwane do pnia mózgu pod kontrolą rezonansu magnetycznego, bezpośrednio tam, gdzie ich brakuje. Zabiegi odbywają się w jedynym takim ośrodku w Europie, w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Efekty są nieprawdopodobne. Te dzieci przechodzą w zupełnie inną fazę rozwoju psychomotorycznego, do tego stopnia, że rodzice liczą datę narodzin dziecka nie od daty narodzin, ale od daty operacji. Po kolejnej dawce genu Ania nie tylko zaczęła samodzielnie siedzieć, przymierza się także do nauki chodzenia. Do tego jest potrzebne takie urządzenie. Pionizator pomoże w rehabilitacji, miejmy nadzieję, że zacznie chodzić. Koszt pionizatora to kilkanaście tysięcy złotych. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci połowę, resztę sumy da Fundacja Telewizji Polskiej. Jeżeli możemy dołożyć jakąś cegiełkę do tego, że Ania zrobi pierwszy krok, i kupić jej pionizator, co dla rodziców Ani jest ogromnym wyzwaniem, to dlaczego tego nie zrobić? Prof. Jolanta Sykut-Cegielska z Instytutu Matki i Dziecka, która leczy Anię od jej pierwszych miesięcy życia, mówi o ogromnym sukcesie. Ta opcja, że ma już gen, który koduje białka, którego jej brakuje, dała jej szansę na dalszy rozwój. U dziecka, które przez 8 lat było bezwładne, walka o sprawność trwa długo i wymaga intensywnej rehabilitacji. Ale jest możliwa. Porywająca i piekielnie inteligentna. Jedna z największych gwiazd polskiego rocka. Doskonale znana z muzyki i poetyckich tekstów. Kora została patronką nowej hali studyjnej Telewizji Polskiej. Z tej okazji przypomniane zostaną jej nieśmiertelne przeboje w interpretacji wybitnych artystów. Koncert "Falowanie i spadanie" w telewizyjnej Dwójce. Tak śpiewała w '83 roku, gdy skończył się stan wojenny. Dziś "Falowanie i spadanie" to tytuł koncertu pamięci Kory. Stała się legendą dzięki temu, że była inna. To osoba, która wprowadziła ruch na scenie, już nie mówiąc o walorach głosowych. Największe studio Telewizji Polskiej od wczoraj imienia Kory, Olgi Sipowicz i jej największe przeboje w interpretacji artystów kilku pokoleń. Jako pokolenie dojrzewające na jej muzyce, tekstach niesiemy odpowiedzialność tego przekazu, myśli, tolerancji, równości wszystkich ludzi. Królowa krakowskich hippisów. Jedni ją kochali, innych raziła jej bezkompromisowość. Nie można było przejść obok niej obojętnie, a ona nigdy nie była obojętna wobec otaczającego świata. Kochamy ją tak samo, a może bardziej, bo już jej nie zobaczymy, nie usłyszymy, nie przytuli nas. Ale ikony żyją wiecznie. No właśnie. Mąż zmarłej 7 lat temu artystki podkreśla, że jej twórczość nadal jest aktualna. W zmieniającym się świecie nabiera nowych znaczeń. Choćby "Granice", które Kora w '80 roku nagrała. Te "Granice" pasują do dzisiejszego świata, gdzie granice wszędzie się budują, nowe granice, płoty, zasieki, niestety jest to dzisiaj bardzo aktualne. Anita Lipnicka wspomina Korę - jurorkę festiwalu w Sopocie. To od niej nauczyła się, że artysta musi mieć tremę, bo nawet po latach występów na scenie muszą być emocje. My możemy wszyscy próbować interpretować jej twórczość, ale wykonania oryginalne pozostaną jak dla mnie najlepsze, jest nie do pobicia. Dziś na scenie pojawią się między innymi John Porter, Renata Przemyk, Natalia Przybysz czy Tomasz Organek. Podczas koncertu usłyszymy także fragmenty archiwalnych wywiadów Kory. Tylko fizycznie odeszła, tylko ciało, ale ona jest i zostanie z nami. Uwielbiała wiosnę. Dziś na jej włosach na tym warszawskim muralu pojawiły się pączki kwiatów. A największe przeboje Kory wieczorem pojawią się w telewizyjnej Dwójce. W ubiegłym roku Telewizja Polska otrzymała z budżetu państwa niespełna 1,8 mld zł. To prawie miliard mniej niż rok wcześniej, gdy TVP zarządzała poprzednia władza. Widzimy wyraźnie, że wystarczy nie kraść, żeby można było przeznaczać pieniądze publiczne zgodnie z przeznaczeniem. Nie ma już takich wynagrodzeń jak za Jacka Kurskiego, kiedy to jego asystent zarabiał 100 tysięcy złotych miesięcznie. Takich pieniędzy dziś likwidator z dyrektorem generalnym nie zarabiają łącznie. Każda złotówka, która jest przeznaczana na produkcję programu, właśnie tam trafia.