Burze, ulewy, podtopienia - niż genueński nad Polską. Znaczenie słów - prokuratura spyta marszałka o zamach stanu. Na ratunek - krytyczny poziom głodu w Gazie. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Po trudnej - dla wielu nieprzespanej - nocy i ulewnym dniu służby wciąż są w stanie najwyższej gotowości. W wielu regionach kraju wciąż mocno pada, ale widoczna na mapie IMGW prognoza na najbliższe godziny pokazuje, że deszcz przemieszcza się na północ i będzie coraz słabszy. Mimo to zagrożenie hydrologiczne wciąż występuje, a minionej doby - zwłaszcza na południu - doszło do wielu podtopień, a także przekroczenia stanu alarmowego na rzekach. Wszystko pływało. Błoto wszędzie. Na wodę to nie ma rady, bo co pan zrobi? Tę siłę w nocy odczuli mieszkańcy wsi Kozy w Śląskiem, którzy bezskutecznie walczyli z żywiołem. Trzeba będzie pompować, jakoś posprzątać. Skalę zniszczeń odsłonił dzień. We wsi Leszna Górna uszkodzone domy i zniszczone drogi. Z odsieczą przybyli wojskowi. Jest tam 20 żołnierzy, którzy z determinacją wykonują swoje obowiązki. Burzowy front dotarł również do Małopolski. Tu widać, jak droga zamieniła się w rzekę, a woda wdarła się do miejskiego autobusu. Podczas akcji druhna z OSP Kąclowa została potrącona przez motocyklistę. Sprawca miał półtora promila alkoholu we krwi. W ostatniej chwili zdążyłam odskoczyć, to mnie uratowało. W wielu częściach kraju doszło do powodzi błyskawicznych. Tak wyglądał rynek w Kielcach. Tak drogi i auta, które zalała woda. A tak jeden z resortów wypoczynkowych w mieście. Ludzie rano zaczęli zgłaszać nam na terenie powiatu jędrzejowskiego i włoszczowskiego zalane piwnice, zalane garaże. W sumie strażacy w całym kraju interweniowali ponad 1500 razy. Najwięcej w województwach śląskim, łódzkim i świętokrzyskim. Działania nadal trwają. Cały krajowy system ratowniczo-gaśniczy jest przygotowany. Obecnie podniesione zostały stany osobowe. Pogotowie przeciwpowodziowe wprowadzono m.in. na południu województwa śląskiego. W kraju prewencyjnie ewakuowano 42 obozy harcerskie. Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego trzyma rękę na pulsie. Te najczarniejsze prognozy nie potwierdziły się, choć nie zwalnia nas to z pełnego monitorowania i zaangażowania, jeśli chodzi o gotowość służb. Wiem, że w kilku miejscach sytuacja jest naprawdę trudna. Bo nadal połowa kraju objęta jest alertami. Te opady oczywiście mogą powodować podtopienia oraz silne wezbrania rzek, zwłaszcza tych mniejszych. Stąd apel służb, aby nie lekceważyć zagrożeń, bo ta noc będzie jeszcze pod znakiem burz. Od jutra pogoda ma ulec poprawie. Głuchołazy na Opolszczyźnie wciąż walczą ze skutkami ubiegłorocznej powodzi, a mieszkańcy z obawą spoglądają na prognozy, obawiając się powtórki wrześniowego scenariusza. Na ulicach pojawiła się woda, przez chwilę zamknięty był most tymczasowy. Czym są "strefy stanów wysokich", które stawiają służby w stan najwyższej gotowości? Wygląda na to, że jeśli chodzi o najbliższe godziny, to tak. Mieszkańcy mogą być już spokojni. Deszcz przestał padać. To są dobre informacje. Po stronie czeskiej całe szczęście prognozy są optymistyczne. My dziś spędziliśmy cały dzień na Opolszczyźnie, m.in. w Głuchołazach i okolicach, a więc są to miejscowości, które były bardzo mocno dotknięte ubiegłoroczną powodzią. Ulica Sikorskiego w Głuchołazach jeszcze wczoraj wyglądała tak. Przez kilka godzin zamknięty był dojazd do mostu tymczasowego. A te obrazy szybko przywołały wspomnienia z ubiegłorocznej powodzi. I strach przed kolejną. Drży człowiek, no wiadomo, jestem na takim etapie, że jakby teraz zalało, to pal licho, gorzej, jak już będzie po remoncie. Tutaj wielu mieszkańców jest ciągle na tym samym etapie co Ryszard Madej, który od wrześniowej powodzi nie wrócił do swojego mieszkania. Najpierw kilka miesięcy osuszania, teraz początek gruntownego remontu. Dla nich ulewne opady to realne zagrożenie, bo tereny dotknięte powodzią nie są jeszcze w pełni gotowe na przyjęcie wielkiej wody. Stąd u mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców większe opady to wielki strach. Już nie mamy tyle siły i energii, co przedtem, i kolejny raz to nie jest powiedziane, że się podniesiemy, bo jeszcze nie odrobiliśmy strat po tamtej powodzi. Na szczęście tym razem sytuacja na ulicy Sikorskiego nie wynikała z wysokiego stanu rzeki Biała Głuchołaska, tylko remontu, który rozpoczął się półtora roku temu. Przebudowywana jest także kanalizacja deszczowa, która nie była w stanie przyjąć tej wody, która spadła, ta woda zaczęła się gromadzić w takiej niecce na ulicy Sikorskiego. Ale kilka kilometrów dalej, w Kałkowie, to woda z rzeki Widna wyszła z koryta. To jest ta droga powiatowa? To jest ta powiatowa droga. A raczej to, co z drogi zostało, bo w tej chwili jest nieprzejezdna i nadaje się do remontu. Podobnie było po wrześniowej powodzi. Mieszkańcy narzekają, że od tamtego momentu służby nie zadbały o to, żeby wyremontować fragment uszkodzonej przy rzece skarpy brzegowej. Dla mieszkańców to nie tylko zniszczona droga, ale też straty w uprawach. W tamtym roku straciliśmy płody rolne, później musieliśmy ponieść koszty rekultywacji tego terenu, i na co nam to było, jak teraz my posiali i znowu jest zalane. Władze Wód Polskich tłumaczą, że na początku lipca podpisano umowę na realizację naprawy, która miała wystartować w tym tygodniu. Rozpoczęła się dziś i możliwe, że po ulewach zakres prac będzie większy, niż pierwotnie zakładano. Rolnicy będą mogli liczyć na odszkodowania. Straty rolników są, ja też już rozmawiałam dzisiaj, że mamy komisje wojewody, te, które szacują straty w tych uprawach na polach, i te komisje są powołane i będą pracować. Trwa usuwanie skutków nawałnic, a władze terenów powodziowych już patrzą z niepokojem na prognozy pogody. Wiemy, że przyszły weekend, czyli pierwszy weekend sierpnia, raczej nie będzie spokojny. Oglądają państwo "19:30" w poniedziałek. Co jeszcze przed nami? 10 lat prezydentury - nasz sondaż. Prezydent przede wszystkim wielokrotnie łamał konstytucję. Działał zgodnie z przepisami prawa. Pożegnanie damy kabaretu. Wielka, utalentowana, wspaniała Asia. Ona mnie po prostu powaliła swoim talentem. Maszyniści wyszli na ulice, organizując protesty i blokady dróg w wielu miejscach w kraju. Mówią o niszczonej od lat kolei towarowej i faworyzowaniu transportu drogowego, co ma godzić w interes publiczny, a także bezpieczeństwo państwa i środowisko. Bydgoszcz. Gdynia. Warszawa. I kilkanaście innych miejscowości w całej Polsce. Maszyniści blokowali drogi. Bo większość transportu towarów odbywa się drogami. A nie torami kolejowymi. Mamy 10-procentowy spadek przewozów kolejowych rok do roku. Poszłoby to wszystko na kolej, to byłoby na pewno ekologiczniejsze niż jak do tej pory. Ekologia przegrywa z ekonomią. Wożenie towaru pociągami jest droższe niż ciężarówkami. Wiele dróg dla transportu drogowego jest bezpłatna, natomiast przewoźnicy kolejowi muszą płacić za przejechanie każdego kilometra. Dlatego puste wagony stoją na bocznicach. Kiedyś chodziło 12 składów, teraz jest około czterech na dobę. I maszynista nie ma co robić. Jak my nie przewozimy, to spółka nie zarabia. I zwalnia. Największy polski kolejowy przewoźnik towarowy, PKP Cargo, ogłosił kolejne duże redukcje etatów. Pracę w tym i przyszłym roku straci niemal 2,5 tysiąca osób. Zwalnia się, co gorsza, pracowników operacyjnych, maszynistów, których zawsze brakowało. Ja żałuję, że związek maszynistów nie protestował w obronie PKP Cargo wtedy, kiedy następowały tam najbardziej radykalne ruchy, które osłabiały tę spółkę. Szef resortu infrastruktury mówi o 2022 roku. Węgla ma być nadmiar. Wtedy premier Mateusz Morawiecki nakazał PKP Cargo transport węgla, który przypływał do polskich portów z Mozambiku, RPA czy Kolumbii. Rodzimy surowiec sprzedawano za granicę, a w życie weszło embargo na węgiel z Rosji. Spółka musiała odrzucić komercyjne zlecenia, czego skutki odczuwa do dziś. Władze spółki zapowiadają walkę o nowe kontrakty. Rząd - inwestycje. To choćby rozbudowa tego terminala przeładunkowego w Sławkowie na Śląsku. Bardziej koncentrujemy się na działaniach, które usprawniają infrastrukturę na potrzeby transportu towarowego. Maszyniści chcą rozmów z rządem w sprawie przyszłości transportu kolejowego. Brak dialogu może skończyć się zaostrzeniem protestu. Zablokujemy Warszawę Zachodnią i wtedy będziemy rozmawiać. Na razie w planach są blokady dróg jutro i pojutrze. Nakłanianie do zamachu stanu - "polityczna diagnoza" marszałka czy przypadek dla prawników? Maciej Świrski został odwołany z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, organu stojącego na straży ładu medialnego w Polsce. W zeszły piątek Sejm głosami posłów rządzącej koalicji zdecydował o postawieniu Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Ma on aż 11 zarzutów. Dotyczą m.in. wstrzymania środków z abonamentu dla publicznego radia i telewizji po zmianie władzy i niezgodnego z prawem nakładania kar. Nakłanianie do zamachu stanu - "polityczna diagnoza" marszałka czy przypadek dla prawników? Sam Szymon Hołownia stawia na politykę i apeluje, by w jego wypowiedzi nie doszukiwać się spisku. Gorącej dyskusji to jednak nie studzi. Przeciwnie - z każdej strony sceny politycznej słychać pytania, co lider Polski 2050 miał na myśli i kto go do takich działań nakłaniał. Z marszałkiem jeszcze w tym tygodniu chce rozmawiać prezydent, także prokuratura ma do Szymona Hołowni pytania. Planujemy przesłuchanie, jeśli nie w najbliższych dniach, to tygodniach. To efekt słów, które padły w piątek, ale w polityce będą rezonować długo. Marszałek Sejmu powiedział bowiem to: Wielokrotnie proponowano mi, czy sugerowano, czy rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu. Zamach stanu to jedno z najpoważniejszych przestępstw, za które grozi nawet dożywocie. Za samo jego przygotowywanie do 20 lat pozbawienia wolności. I choć Szymon Hołownia później tłumaczył, że sformułowania "Zamach stanu" użył nie w znaczeniu prawnym, lecz w ramach politycznej diagnozy, to mleko już się wylało. Prokuratura z urzędu powinna wszczynać postepowanie w takich sprawach, druga osoba w sejmie mówi, no ja nie przypominam sobie w życiu politycznym, żeby podobna sytuacja miała miejsce. Wniosek o przesłuchanie Szymona Hołowni złożył prawnik Ordo Iuris Bartosz Lewandowski, tu z jednym z jednym ze swoich klientów oskarżonym o działalność w zorganizowanej grupie przestępczej, politykiem PiS. To pismo zostało zadekretowane, czekamy na przydział referenta, ale pierwsza decyzja już zapadła. Po przesłuchaniu marszałka Sejmu śledczy podejmą kolejną. Co do kontytuowania postępowania w ramach oddzielnego śledztwa bądź też do dołączenia materiałów z tego przesłuchania do wcześniej już prowadzonego postępowania w ramach zamachu stanu. Chodzi o prowadzone od lutego postępowanie wszczęte na podstawie zawiadomienia złożonego przez Bogdana Święczkowskiego. To, że w Polsce mamy do czynienia z zamachem stanu, widać bardzo jasno. To obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego, za rządów PiS prokurator krajowy i współpracownik Zbigniewa Ziobry. Jego ruch sprzed pół roku dał paliwo opozycji. Popełnienie bardzo ciężkiego przestępstwa. Ale także rosyjskiej propagandzie. W Polsce polityczny skandal. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie premiera Donalda Tuska. Dziś także triumfuje PiS. Machina ruszyła i nikt jej nie zatrzyma. Koalicjanci przypominają, że milczenie jest złotem. Mam wrażenie, że zamiast 10 razy pomyśleć i raz powiedzieć, to marszałek 10 razy mówi i raz myśli. W czym z Lewicą zgadza się nawet Konfederacja. Marszałek sejmu, przykro mi to mówić, szybciej mówi niż pomyśli. Szymon Hołownia dziś milczy, jego słowa z piątku tłumaczą politycy Polski 2050. Była to kwestia takiej luźnej publicystyki, czyli luźnych rozmów, luźnych spostrzeżeń różnych osób zarówno ze świata polityki, jak i spoza świata polityki ale jednak w formie takiej luźnej. Ale w partii są też tacy, którzy pod słowami marszałka są gotowi się podpisać. Były naciski i to nie jest tajemnicą, bo te naciski działy się wręcz publicznie, żeby nie zwoływać zgromadzenia. Takie wypowiedzi między innymi z ust pana Giertycha, ale nie tylko. Wspomniany Roman Giertych do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych, pisząc, że w Polsce rzeczywiście doszło do zamachu stanu, kiedy PiS i Andrzej Duda zmieniali konstytucję bez wymaganej większości w Sejmie. W długim wpisie wskazuje na rozmontowanie Trybunału Konstytucyjnego, upolitycznienie Krajowej Rady Sądownictwa i łamanie praworządności. Na niespełna 10 dni przed końcem dekady prezydentury Andrzeja Dudy przychodzi czas na podsumowania. Według sondaż pracowni Ipsos 43% badanych dobrze ocenia tę prezydenturę, w tym 14% "zdecydowanie dobrze" a 29% za "raczej dobrze". Nieco więcej jest ocen negatywnych - 48%. Wśród nich 19% ustępującego prezydenta ocenia "raczej źle" i 29% "zdecydowanie źle". Niemal 1/10 nie ma w tej kwestii zdania. Na finiszu swojej ostatniej kadencji Andrzej Duda napisał książkę. Ma to być szczera opowieść o życiu i prezydenturze. Ja się cały czas czegoś uczę, bez przerwy. Ja się uczę w mieszkaniu, ja się uczę w samochodzie. A ta 10-letnia prezydentura mimo ciągłej nauki... ...nie pytają cię o imię, walczą z ostrym cieniem mgły... miała też zdaniem prawników takie strony: Prezydent przede wszystkim wielokrotnie łamał konstytucje. Andrzej Duda po pierwszy miał złamać konstytucje w 2015 roku, wtedy ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Nie mógł tego zrobić, bo politycy nie byli skazani prawomocnym wyrokiem. 9 lat później tych samych polityków poszukiwanych przez służby ukrywał w pałacu. Co nakazywał Kaczyński, Duda robił, zaczął marnie, kończy marnie, szybko zapomnimy, że Duda był prezydentem. Negatywnie tę prezydenturę oceniają niektórzy sędziowie. W czasie tych dwóch kadencji doszło do wprowadzenia trucizny do krwioobiegu wymiaru sprawiedliwości. Tą trucizną jest polityczny wpływ, czy próby politycznego wpływu na funkcjonowanie sądów. Konstytucje kolejny raz prezydent miał złamać przy powoływaniu tak zwanych neo-sędziów. To ich nominowała przejęta przez PIS. zdaniem prawników niezgodnie z prawem, Krajowa Rada Sądownictwa. Wszystkie powołania sędziowskie wnioskowane przez ten organ były przez prezydenta związane z łamaniem Konstytucji, bo prezydent nie powinien powoływać tych osób. Polska za decyzje prezydenta płaci dziś zgodnie z wyrokiem Trybunału w Strasburgu kilkumilionowe odszkodowania. Jeżeli chodzi o kwestie konstytucyjne, to działał zgodnie z przepisami prawa. Mógł być obrońcą wartości i praworządności, tym czasem przyłożył znacznie rękę, a raczej długopis do tego, że tak się nie stało. Słowo "długopis" w prezydenturze Andrzeja Dudy dość często się pojawiało. Podpisał wiele pisowskich ustaw zmieniających funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, w tym Trybunału Konstytucyjnego. Ponieważ dawno nikogo nie powieszono za zdradę. Tak ostatnio Andrzej Duda skrytykował środowisko sędziowskie. Słowa o wieszaniu mogły zaważyć na wynikach tego sondażu, gdzie prawie połowa Polaków źle ocenia jego prezydenturę. Od lat znane jest też podejście głowy państwa do osób LGBTQ+. Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia. Prezydentura Andrzeja Dudy to po pierwsze brak szacunku dla obywateli i pokazywanie, że są równi i równiejsi. Ale nawet wpadki wizerunkowe Według polityków PiS nie osłabiają dorobku prezydenta. Wygrał z Komorowskim, który miał 70% i wygrał z Trzaskowskim w jego najlepszym momencie kariery politycznej. Pewnie są i plusy prezydentury pana Dudy, przez chwilę musiałbym się zastanowić. Rządzący przyznają, że to z pewnością relacje polsko-amerykańskie czy stosunek Andrzeja Dudy do Ukraińców tuż po wybuchu wojny. Choć z tym bywało różnie. Zawsze będziesz mile widziany na "Ukraińskim śniadaniu". Mam nadzieję, że w przyszłości nie będę głodny. Zaprzysiężenie jego następcy w przyszłym tygodniu. Jak masz być prezydentem, musisz być twardy. Donald Trump mówi o historycznej umowie, która ma zbliżyć jego kraj z UE, euforia na Starym Kontynencie jest raczej umiarkowana. Unia Europejska i Stany Zjednoczone porozumiały się w sprawie umowy handlowej, która zakłada 15-procentowe cła na większość europejskich towarów eksportowanych do USA. Przyjemne z pożytecznym. Najpierw zażegnał widmo wojny handlowej z Europą w sali balowej swojego klubu golfowego, a potem zagrał w golfa. To krótkie podsumowanie wizyty Donalda Trumpa w Szkocji. Osiągnęliśmy porozumienie, uważam, że jest dobre dla wszystkich, pozwolę sobie powiedzieć, że to największa umowa, jaką kiedykolwiek zawarto." Cła będą 15-procentowe, o połowę niższe niż te, którymi Donald Trump groził Europie. Obejmą większość towarów eksportowanych ze Starego Kontynentu do USA, w tym samochody, półprzewodniki czy przemysł farmaceutyczny. Uzgodniliśmy też zerowe cła na szereg produktów strategicznych: samolotów i części do nich, niektóre chemikalia, leki generyczne, produkty rolne, zasoby naturalne i surowce krytyczne. Ale choć zgoda jest, to o radości w Europie ciężko dziś mówić. Popieram tę umowę handlową. Robię to jednak bez entuzjazmu. Donald Trump nie obniżył rekordowych stawek na importowaną z Europy stal i aluminium, dodatkowo sporo ugrał, na przykład to, że Europa musi wydać na amerykańską energię setki miliardów dolarów, albo to, że nie wolno jej opodatkować technologicznych amerykańskich gigantów. Podwyżki ceł nie służą niczyim interesom. Spowodują wzrost cen, ukarzą europejskie firmy, wywołają inflację w Stanach, spowolnienie gospodarcze i recesję u wszystkich. Trump postanowił siłą wprowadzić prawo dżungli, które nie respektuje zasad międzynarodowego handlu. Porozumienie zgodnie krytykują ekonomiści. Takie cło to wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej po obu stronach Atlantyku. Umowa na razie jest ramowa, a wiele szczegółów wciąż nie jest jasnych, jak np. co z cłami na europejskie artykuły alkoholowe. Wielomiesięczny spór handlowy podkopał wzajemne zaufanie w stosunkach transatlantyckich, dlatego Bruksela odetchnie z ulgą dopiero wówczas, gdy ustalenia ze Szkocji zostaną przelane na papier i zatwierdzone przez wszystkie strony, w tym słynącego ze zmiennych nastrojów i decyzji amerykańskiego prezydenta. To kompromis podpisany na amerykańskich warunkach, ale według unijnych przywódców lepszy taki niż żaden. "Przerwy humanitarne" w Strefie Gazy. W regionie, w którym głód osiąga poziom krytyczny, Izrael rozpoczął ograniczone, trwające 10 godzin dziennie przerwy w działaniach militarnych. Niespełna roczna Syla nie ma już siły, nawet by płakać. Każdego dnia panicznie boję się, że ją stracę. Dziewczynka jest skrajnie niedożywiona. Nadzieją dla niej i tysięcy innych dzieci z Gazy są te samoloty. Bo Izrael ugiął się pod międzynarodową presją i wprowadził codzienne przerwy w działaniach wojskowych. Dotyczą one trzech obszarów: al-Mawasi, Dajr el-Balah oraz miasta Gaza. Z zadowoleniem przyjmujemy decyzję o przerwach humanitarnych, które umożliwią dotarcie naszej pomocy. Jordania już przeprowadziła trzy zrzuty pomocy. W sumie 25 ton żywności - dużo, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Ilość pomocy z powietrza była niezwykle mała. Nie udało nam się nic zdobyć. W dodatku jest to pomoc ryzykowna - w zeszłym roku kosztowała życie kilkudziesięciu osób. Ludzie tonęli, próbując wyłowić paczki, które wpadły do morza. Nawet władze Jordanii przyznają, że wsparcie z powietrza nie jest zastępstwem dla towarów dostarczanych drogą lądową. Zrzuty pomocy są zasadniczo groteskowym odwracaniem uwagi od priorytetu, jakim jest dostęp lądowy. Ale pomoc nadchodzi także i tą drogą. W ciężarówce mam zapasy żywności i mleko. Chcę dotrzeć z tym do naszych palestyńskich braci. D o Gazy wjechały już pierwsze ciężarówki z Egiptu i Jordanii. Teraz pomoc, którą przywiozły, musi zostać sensownie rozprowadzona, by takie sceny nie były związane z ryzykowaniem życia. Jeśli nie zbliżysz się do śmierci, nie dostaniesz mąki. Ten worek jest dosłownie przesiąknięty krwią. Bo Mohammad zdobył go w jednym z punktów pomocy Gaza Humanitarian Foundation. W ciągu 5 miesięcy w takich punktach zginęło ponad 700 Palestyńczyków. Przez kilka miesięcy Izrael ograniczał dostawy pomocy innej niż od tej fundacji. Jak mantrę powtarzał: to wina Hamasu. Hamas kradnie tę pomoc humanitarną, a następnie oskarża Izrael o jej niedostarczanie. Ale na poparcie tych zarzutów dotąd nie przedstawił żadnych dowodów. A odpowiedzialnością za niepowodzenia w dystrybucji pomocy humanitarnej w Strefie Gazy obarcza ONZ. To Izrael kontroluje każde przejście graniczne i to on ponosi winę za celowe głodzenie dzieci. Każde zabite dziecko to wina Netanjahu. Tych dzieci jest już ponad 15 tysięcy. Potrafiła bawić do łez, dziś wielu żegnało ją ze łzami. Aktorka teatralna i kabaretowa Joanna Kołaczkowska spoczęła w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. W ostatniej drodze towarzyszyli jej najbliżsi. Zostawiła po sobie nie tylko ogromne poczucie humoru, ale też ślady głębokiej wrażliwości. Dama polskiego kabaretu pożegnana została tak jak chciała, z uśmiechem. W trakcie ceremonii humanistycznej. Wielka utalentowana, wspaniała Asia. I dlatego tak licznie wszyscy się zjawili, żeby dziękować, że była z nami. Spoczęła w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach obok legendy Stanisława Tyma. Ona mnie po prostu powaliła swoim talentem. Ja czułam się przy niej taka malutka. Uważam, że była ona. Później długo, długo nic. Była piękna osobą i wydaje mi się, że umarło mi dziecko. Pogoda jakby reżyserowana z góry przez samą zainteresowaną. Chwilę po dźwiękach kultowego utworu Beatlesów zaczęło lać jak z cebra. Deszcz mieszał się ze łzami tych, którzy ją kochają. Zapamiętam ją jako zjawisko. Osobę, która swoim wdziękiem, swoim sercem i niezwykłym talentem nieporównywalnym z talentami największych w historii polskiego kabaretu pomagała nam na co dzień. Jej odejście poruszyło całe środowisko artystyczne i fanów. Charakterystyczny styl, talent i wyjątkowe poczucie humoru Joanny Kołaczkowskiej uczyniły ją ikoną. Popularność zdobyła jako członkini kabaretu Hrabi. wcześniej była związana również z Kabaretem "Potem". "Tam...jest kosmos". A to jej największy przebój. Do ostatniej chwili zachowywała pogodę ducha. Hej, hej gdybyś się nagle zorientował, że jest sylwester, odłóż ten znicz i tańcz. W wywiadach mówiła o swojej chorobie i walce z nowotworem, a także o strachu, nadziei i akceptacji losu. Zamiast kwiatów i wieńców kabaret Hrabi, z którym związana była do końca, poprosił o wpłatę pieniędzy na Fundację Avalon, która zajmuje się pomocą osobom z niepełnosprawnościami oraz przewlekle chorym. W "19.30" to już wszystko, bardzo dziękuję! A już za chwilę Justyna Dobrosz-Oracz zaprosi państwa na "Pytanie dnia", w którym dziś minister energii Miłosz Motyka. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia!