Bezpieczeństwo i obronność to jeden z najważniejszych tematów kampanii wyborczej. Partie licytują się, kto będzie o nie bardziej dbał. Ci, którzy na potęgę kupują sprzęt i rozbudowują armię, czy ci, których linia obrony oparta na Wiśle, oddawałaby w praktyce połowę kraju bez walki. To główny spór między PiS-em a Po. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości w TVP. Za to, co zrobili, to powinni kogoś rozliczyć. Jak PO troszczyła się o bezpieczeństwo Polski? Polska jest nasza, to tylko Tusk wymyślał, że będzie tak robił. Wydałem polecenie, by granica została poddana szczególnej kontroli. Rośnie presja migracyjna. Jest szybka reakcja polskiego rządu. Muszą być kontrolowane, żebyśmy mieli bezpieczeństwo dla naszych rodaków i to powinno być na pierwszym kierunku. Ogłaszamy za otwarte. Ponad 8 tys. m2 historii. Muzeum Historii Polski otwarte. Monumentalny, rzeczywiście na miarę tysiącletniej historii Polski. Obietnice, wizje i pomysły. Czyli kampania wyborcza. Jeden z najważniejszych tematów to bezpieczeństwo i obronność. Na tym polu starcie robi się coraz ciekawsze. PO przekonuje, że o bezpieczeństwo będzie dbać, choć ich kolejne pomysły krytykują eksperci od prawa do lewa. Z kolei PiS pokazuje, jak wyglądało dbanie o kwestie bezpieczeństwa, gdy rządzili poprzednicy. Linia Wisły linią zdrady - tak o doktrynie obrony Polski w czasach rządów koalicji PO-PSL mówi sztab PiS w najnowszym spocie. Linia zdrady Tuska to plan obrony Polski na Wiśle, to okupacja wschodu i ostrzeliwanie zachodu. Chodzi o odtajnione przez resort obrony dokumenty, z których wynika, że polskie dowództwo w razie ataku Rosjan zakładało oparcie obrony na Wiśle. To był plan, który prawie połowę naszego kraju oddawał w ciągu kilkunastu dni w ręce Rosji. Według byłych dowódców ta strategia obronna była skazaniem Polski na klęskę, bo w takiej sytuacji nikt nie przyszedłby nam z pomocą. Jaką motywację miały mieć państwa sojusznicze, państwa NATO, żeby budować zdolności obronne i bronić Polski, jeśli Polska sama de facto kapituluje w starciu z agresorem. Resort obrony odtajnienie dokumentów tłumaczy krótko: hipokryzją tych samych polityków, którzy dzisiaj krytykują działania rządu. Chcieli te plany utrzymać głęboko w szufladach, obawiali się pokazania tych planów opinii publicznej, ale obowiązkiem każdej uczciwej władzy jest przestrzeganie przed tymi, którzy mają złe intencje. Opozycyjne media rozpisują się o planie budowy przez Niemcy europejskiej tarczy antyrakietowej, do której nie przystąpiły m.in. Polska, Francja i Włochy. Jak tłumaczą eksperci, Polska dzisiaj jest już kilka długości przed Niemcami, bo systemy przeciwrakietowe i przeciwlotnicze są wdrażane do służby. Sami budujemy własny, zintegrowany system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, jego stopień zaawansowania jest dużo dalej niż koncepcyjne wizje inicjatywy niemieckiej. Krytyka budowy polskiego systemu zamiast uczestniczenia w niemieckiej wizji jest absurdalna. Nas ta kwestia mogłaby dotyczyć, gdybyśmy nie rozwijali się samodzielnie, ale obecnie juz to robimy, co juz widzimy w integracji wyrzutni Ilancher z rakietami obrony przeciwlotniczej w ramach systemu Mała Narew. Co istotne, jeśli w ogóle dojdzie do budowy europejskiej tarczy pod egidą Berlina, to właśnie tam będą zapadały decyzje o ewentualnym użyciu systemu. To również Niemcy będą ostatecznie decydować o wyborze dostawców i lokalizacji poszczególnych elementów tarczy. Plany obrony granic w czasach rządu PO-PSL oznaczały skazanie milionów obywateli na agresję ze strony Rosji. Chociaż dziś taki scenariusz wydaje się nierealny, to jeszcze kilka lat temu mieszkańcy wschodniej Polski mogli stać się ofiarami bezdusznego terroru ze strony Putina. Linia obrony Polski - na Wiśle. Tak wyglądały plany Donalda Tuska, którego rząd nawet w kwestii bezpieczeństwa posunął się do podziału naszego kraju na Polskę A i B. Polska jest nasza, to tylko Tusk wymyślał, że będzie tak robił. Mieszkańcy wschodniej części Polski. Ci, w razie ataku Rosji zostaliby pozostawieni sami sobie. Za to, na co się godzili, powinna być zdrada narodowa, powinni konkretnie kogoś rozliczyć. Takie głosy nie dziwią, bowiem plany koalicji PO-PSL z 2011 roku zakładały, że samodzielna obrona kraju potrwa maksymalnie 2 tygodnie, natomiast po 7 dniach wróg mógł już dotrzeć do prawego brzegu Wisły. To ukraińskie miejscowości po bestialskim ataku Rosjan. Bucza. Irpień. Hostomel. Tak mogłyby wyglądać miasta we wschodniej Polsce, gdyby Rosja zaatakowała nasz kraj, a u nas działałby plan obrony Tuska. Rzeczy, które robili Rosjanie, były naprawdę straszne. To coś, czego nigdy nie zapomnimy. Tyle domów zniszczonych, tyle ludzi zabitych, tyle martwych dzieci. Nic dziwnego, że widmo takich wydarzeń budzi uzasadniony lęk w społeczeństwie. Broń Boże. Już bym nie chciała dożyć tych lat. Ja się tutaj urodziłam, tutaj wychowałam i tutaj do starości chcę żyć i umrzeć. Dziś polityka obronna Polski wygląda jednak zgoła inaczej. Odbudowywane są przede wszystkim jednostki wojskowe w Polsce wschodniej, Suwałkach i wielu innych miastach, tak że z pewnością dzisiaj Polacy mogą czuć się bezpiecznie. Ochrona życia to nieodłączne prawo każdego obywatela. To nigdy nie powinno zależeć od barw politycznych czy miejsca zamieszkania. Twarda odpowiedź ministra rolnictwa na słowa przedstawiciela rządu w Kijowie w sprawie importu zbóż. Chodzi o warunki wycofania przez Ukrainę skargi na Polskę do Światowej Organizacji Handlu. Nikt nie będzie decydował o naszych sprawach, a takie wypowiedzi szkodzą Ukrainie i Ukraińcom w Polsce - odpowiada Robert Telus. Rolnik Przemysław Łagocki z Żywiecczyzny w sprawie sporu wokół ukraińskiego zboża ma takie odczucia, jak większość polskiej wsi. Przez to bardzo, bardzo cierpimy. Chcemy im pomagać, ale też musimy pilnować swojego interesu. Z takiego założenia wychodzi też rząd, który po zniesieniu unijnego zakazu importu zbóż z Ukrainy wprowadził krajowe embargo. Otwarcie unijnych granic wywróciło do góry nogami Wspólną Politykę Rolną, która opierała się na ochronie europejskiego rynku i związanych z nią dopłatach dla rolników. By z niej skorzystać, Polska musiała spełnić surowe warunki, a ukraińskie rolnictwo - nie. Ma zupełnie inne koszty, ma zupełnie inne regulacje i to jest bardzo duże zagrożenie, dlatego że to powoduje przede wszystkim destabilizację. Mimo to Kijów złożył skargę do Światowej Organizacji Handlu, a teraz ukraiński wiceminister gospodarki stawia warunki. Ukraina nie będzie nas szantażować - odpowiada polski minister rolnictwa. Ja powiem twardo. Nikt ani z zachodu Europu, ani ze wschodu Europy nie będzie decydował o naszych polskich sprawach, a to jest nasza polska sprawa. To jest interes polskiego rolnika. Rolnicy na Podkarpaciu, graniczącym z Ukrainą, czują rozgoryczenie. Lesław Cwynar mówi wprost o niewdzięczności rządu w Kijowie, bo przecież zboże może przejeżdżać przez Polskę tranzytem. Za tę pomoc to my powinniśmy być bardziej szanowani, a nie że nas jeszcze ktoś będzie szantażować. Daliśmy palec, a oni teraz już chcą całą rękę. Za zwrotem w ukraińskiej polityce wobec Polski najpewniej stoją Niemcy i płynące z Berlina iluzje szybszego wprowadzenia Ukrainy do Unii. Niemcy zdradzą Ukrainę przy pierwszej nadarzającej się okazji, jeżeli np. będzie w grze relacja z Rosją. Jak robili to już parokrotnie w nieodległej przeszłości. W Europie rośnie presja migracyjna, a kolejne kraje wzmacniają swoje granice. Wśród nich jest oczywiście Polska. W pobliżu granicy ze Słowacją wprowadzono dodatkowe kontrole. Wszystkie te działania to reakcja na zwiększony ruch nielegalnych migrantów na "szlaku bałkańskim", który wiedzie do Niemiec. Ponad 40 nielegalnych migrantów prawdopodobnie z Syrii. Dziś zatrzymano ich niedaleko Opola. Przez Słowację i Polskę zmierzali do Niemiec. Migranci znów wykorzystują "szlak bałkański", który wiedzie przez Węgry, Słowację czy właśnie Polskę. Stąd decyzja o wzmocnieniu naszej granicy ze Słowacją. Jako człowiek odpowiedzialny w rządzie za sprawy bezpieczeństwa wydałem polecenie, by granica ze Słowacją i z Czechami została też poddana szczególnej kontroli. Zatrzymywane są pojazdy, co do których zachodzi podejrzenie, że mogą znajdować się w nich nielegalni migranci. Głównie są to zatrzymania pojazdów typu bus, które często są przeładowane, osoby znajdują się na tzw. pakach. W związku z rosnącą presją Niemcy, do których zmierzają migranci, rozpoczęli wyrywkowe kontrole przy granicy z Polską. To jest w ogóle paradoks, że z jednej strony Niemcy sprowadzają setki tysięcy, miliony emigrantów, a z drugiej strony chcą robić doraźne kontrole na granicy z Polską. To jednocześnie fiasko polityki Angeli Merkel, która w 2015 roku sama zaprosiła migrantów mówiąc: Damy radę. Stron, z których można wjechać do Niemiec jest tyle, że jeśli oni nie zmienią swojej polityki i to w skali całego kontynentu, tych imigrantów będzie przybywać. Dla Polski ochrona i uszczelnienie granic to sprawa kluczowa. Muszą być kontrolowane, żebyśmy mieli bezpieczeństwo dla naszych rodaków i to powinno być na pierwszym kierunku. I tak też się dzieje. Czego przykładem jest ta zapora przy granicy z granicy z Białorusią, która naprawdę daje radę. Z kryzysem migracyjnym mierzą się też Stany Zjednoczone. Setki tysięcy osób każdego miesiąca próbują sforsować granicę USA od strony Meksyku. To budzi wielkie obawy nie tylko mieszkańców przygranicznych miejscowości, ale też osób żyjących kilka tysięcy kilometrów dalej. Sytuację sprawdzał nasz korespondent Rafał Stańczyk. Nie chcemy ich. Coraz częściej na ulicach Nowego Jorku można usłyszeć takie słowa. Słynący z otwartości i tolerancji mieszkańcy mają już dość. Przyjeżdżają tu i mówią: O, Nowy Jork. Muszę zatrzymać się w schronisku dla uchodźców na Times Square, bo to przecież centrum świata i nawet nie muszę za to płacić. Na ulicach metropolii mieszka już około 100 tys. nielegalnych migrantów. To przerasta możliwości nawet tak potężnego miasta. Nie widzę końca tej sytuacji. To zniszczy Nowy Jork, po prostu zniszczy Nowy Jork. Potrzeby nowoprzybyłych rosną, a kasa miasta świeci pustkami. To coraz częstszy widok na ulicach Nowego Jorku. Kolejny zamknięty hotel przekształcony w ośrodek dla uchodźców. Przed wejściem stoi autokar, który przywiózł kolejną grupę migrantów. To, co dzieje się na ulicach Nowego Jorku, to konsekwencja tego, jakie decyzje zapadły kilka tysięcy kilometrów stąd. Dziennie granicę nielegalnie próbuje przekroczyć nawet 10 tys. osób. Mury, zabezpieczenia nie pomagają, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Mowa o kryzysie. Ostatni rok był rekordowy, nielegalnie granicę chciało przekroczyć niemal 2,8 mln osób. Liczne kryzysy polityczne i gospodarcze zmuszają mieszkańców Ameryki Południowej i Środkowej, głównie osoby z Wenezueli, Hondurasu, Gwatemali, Kuby oraz Meksyku, by wyruszyć na przemytniczy szlaki i szukać szczęścia na północy kontynentu. Nigdy nie widziałem tylu osób, co dzisiaj. Sądzę, że w ciągu dnia przyjedzie tu jeszcze więcej ludzi. Wraz z migrantami na granicy pojawiają się niebezpieczne gangi przemycające ludzi, narkotyki i broń. To, co się w tej chwili dzieje, to jest inwazja emigrantów, to nie jest normalne, legalnie emigranci są przyjmowani do Ameryki, tylko to, co się dzieje, to się po prostu w głowie nie mieści. Dlatego coraz głośniej słychać głosy o potrzebie dokończenia muru wzdłuż całej granicy. Z Nogales w stanie Arizona Rafał Stańczyk, Wiadomości. Od stycznia Górski Karabach przestanie istnieć. Premier Kanady po raz kolejny zabrał głos w sprawie piątkowej gloryfikacji weterana SS Galizien w kanadyjskiej izbie gmin. Justin Trudeau przeprosił opinię publiczną na całym świecie za uhonorowanie osoby z taką przeszłością. To był błąd, który głęboko zawstydził Parlament i Kanadę. Wszyscy, którzy byliśmy w tej Izbie w piątek, głęboko żałujemy, że wstaliśmy i klaskaliśmy, mimo że zrobiliśmy to nieświadomi kontekstu. Dotkliwa susza w tropikalnych lasach Amazonii. Wielu mieszkańców tamtych terenów ma problemy z dostępem do żywności i wody pitnej, bo zawodzi transport wodny, który jest podstawowym w regionie. Komunikaty władz informują o historycznie najniższym poziomie amazońskich rzek. Ogladaja państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Oto co jeszcze przed nami w programie. Donald Tuska i jego wizje. Mówiąc młodzieżowym slangiem - samozaoranie polityka opozycji. Film Agnieszki Holland szkalujący Polskę pokazywany jest także za granicą. Publiczność, która nie zna politycznego kontekstu tej produkcji, zobaczy nielegalnych imigrantów w roli ofiar, a polskie służby w roli oprawców. Komu służy niszczenie wizerunku Polski za granicą? Bezwzględni, okrutni, źli. Taki kłamliwy wizerunek polskich służb przedstawia film Agnieszki Holland "Zielona Granica". Ręka! Druga ręka! Proszę się rozebrać! Do naga! Tak naprawdę takich zdarzeń nie było, które są przedstawione w tym filmie. Nikt też z nami się nie konsultował, nie próbował się dowiedzieć, jak takie zdarzenia mogły wyglądać, co robią funkcjonariusze. Kłamliwa narracja oburza nie tylko mundurowych, ale też Polaków, którzy przecież chętnie brali udział w akcji "murem za polskim mundurem". Tym bardziej, że film Agnieszki Holland uderza też w nasze państwo i naród. Polska jest w nim ukazana jako kraj zdziczały, ksenofobiczny i rasistowski. To fragment o Marszu Niepodległości. Nasze państwo objęło patronatem nazistowski spęd. Rozumiesz? Faszystowski marsz w stolicy, w Warszawie. Ja mam rasistowskich po***w w rządzie. Ten obraz, z racji tego, że na wielu festiwalach światowych przedstawiany jest jako dokument czy paradokument oparty o fakty bardzo podważa zaufanie do naszej państwowości. I niszczy wizerunek Polski w oczach świata. Wizerunek, który wspólnie zbudowaliśmy przyjmując miliony prawdziwych uchodźców z Ukrainy bez tworzenia obozów. Z podziwem mówił o tym cały świat. Wasza hojność i gotowość do otwarcia swoich serc i domów. To niezwykłe. Dziś "Zieloną Granicę" w swojej propagandzie wykorzystuje m.in. Rosja. Straż Graniczna torturuje i zabija nieszczęśników na naszych oczach. I Białoruś. Wyraźnie widać, jak polskie władze stworzyły pas transmisyjny śmierci do niszczenia migrantów z Bliskiego Wschodu. Film Agnieszki Holland z jednej strony psuje wizerunek Polski na świecie, z drugiej ma zachęcać Polaków do przyjęcia nielegalnych imigrantów. A to sprzyja handlarzom ludźmi, którzy organizują ten proceder. To jest biznes większy, potężniejszy, bardziej dochodowy pewnie współcześnie, niż handel narkotykami, a ten film gloryfikuje te środowiska i tych, którzy im pomagają. Zachętą do silniejszej presji migracyjnej były też wypowiedzi polityków Koalicji Obywatelskiej w czasie szturmu migrantów na polską granicę. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Nielegalna imigracja to element wojny hybrydowej Rosji przeciwko Europie. Ile razy PO straszyła Polaków, że rząd PiS wyprowadzi Polskę z UE? To już trudno nawet policzyć. Od pierwszych zapowiedzi lata mijają i nic takiego się nie dzieje. Rząd i prezes Jarosław Kaczyński od początku odpowiadają - polexitu nie będzie. Po co więc Tusk tym straszy po raz kolejny? PO jak zdarta płyta. Mamy do czynienia z kroczącym polexitem. Idą na wschód, chcą opuścić UE. Operacja wyprowadzania Polski z Europy zaplanowana przez Jarosława Kaczyńskiego ruszyła się pełną parą. Co jakiś czas wmawia Polakom kłamstwa o rzekomym polexicie. 16 dni przez wyborami Tusk ponownie brnie w te narracje. Tak naprawdę świadomie wyprowadza Polskę z UE. Rząd zapewnia: żadnego wyjścia Polski z UE nie będzie. Wszystko raczej wskazuje na to, że Donald Tusk będzie musiał znieść gorzki smak porażki, więc tą ostatnią deską ratunku jest hasło polexit. Wszystko by obrzydzić PiS Polakom. Tusk zamiast opowiadać bzdury, mówić o teoriach, które w rzeczywistości nie mają żadnego pokrycia, może powinien zmierzyć się z pytaniami referendalnymi. Bo o tym, co dla Polaków ważne, tak rozmowny nie jest. Być może dlatego, że przeszłe decyzje i słowa są dla Tuska mocno kompromitujące. Zacznijmy od wieku emerytalnego. Drogie panie. Tusk gdy rządził go podwyższył. Nie ma alternatywy dla podnoszenia wieku emerytalnego i zrównywania wieku emerytalnego. Teraz przekonuje, że obniżenie wieku przez obecny rząd było "negatywnym efektem". Wiek został cofnięty, czyli efekt jest podwójnie negatywny. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia pokonania PiS za wszelką cenę i wtedy to, w jaki sposób się to robi, czy się obiecuje prawdę czy nieprawdę, nie ma znaczenia. Pamiętamy jak Tusk atakował budowę zapory na polsko-białoruskiej granicy. Udają, że zbudują wielki mur, a tak naprawdę chcą zrobić wielki wał. Postawi mur i płot i jeszcze jeden mur i płot, najlepiej, żeby prąd elektryczny podłączyć pod to ogrodzenie. I naciskał na Polskę, aby przyjmowała nielegalnych migrantów. To będzie wiązało się nieuchronnie z pewnymi konsekwencjami. Takie są zasady w Europie. Nie trzeba robić takiej obrzydliwej, ponurej propagandy wymierzonej w migrantów, bo to są ludzie, którzy potrzebują pomocy. Biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. To Tusk chciał sprywatyzować wszystko co się da. Prywatyzacja ma być także wielkim manewrem, którego celem jest odebranie władztwa biurokracji nad gospodarką. Brak elementarnej wiedzy czy świadome fałszowanie historii. Wiceprezydent Gdańska Monika Chabior przyczyny II wojny światowej i agresji niemieckiej na Polskę tłumaczy "brakiem zrozumienia między naszymi narodami". A wszystko, aż trudno uwierzyć, na sesji, która była poświęcona reparacjom i zadośćuczynieniu od Niemiec. Gdańsk był jednym z najbardziej dotkniętych skutkami wojny miast w Europie. Radni PiS chcą, by samorząd przyjął uchwałę w sprawie wypłaty przez Niemcy reparacji. Nie jest to oczywiste, bo w mieście rządzi PO. Ale jeszcze większym zaskoczeniem było to, jak wiceprezydent Gdańska Monika Chabior tłumaczyła przyczyny niemieckiej napaści na Polskę. Także z Niemcami uważam, że jest to nieprawdopodobnie ważna współpraca, dlatego że brak zrozumienia między naszymi narodami doprowadził do ogromnej tragedii w przeszłości. To jest po prostu kłamstwo zwyczajne. To kompromitacja i pisanie historii na nowo - mówi radny Gdańska Andrzej Skiba. Wiemy, kto był katem - katem byli Niemcy. Wiemy, kto był ofiarą - ofiarą był naród polski. Czyżby sygnał do fałszywej interpretacji historii dał Donald Tusk? Lider PO ostatnio zachwycał się wpływem Niemiec na Polskę. Pewne cechy, które są tak cenione na Pomorzu, w Wielkopolsce... Według Tuska dziś potrzebny jest Polsce taki porządek. Ale niemiecki "ordnung" budzi inne skojarzenia. Ci, którzy tu Polskę okupowali, po prostu na masową skalę rabowali i kradli. To była po prostu banda złodziei. Banda bandytów i złodziei. Wracając do Gdańska, to nie pierwszy raz, kiedy władze tego miasta stawiają znak równości między niemieckim agresorem a napadniętą Polską. Złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi. Nie wiem skąd to się bierze w głowie Polaka, takie relatywizowanie historii, mentalnie po prostu nie rozumiem. Edukować trzeba też Niemców. Fundacja Łączy Nas Polska przekazała do szkół za Odrą tłumaczenie książki "Rzeź Woli". Co trzeci Niemiec twierdzi, że ich przodkowie byli ofiarami nazistów. Podczas Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku niemiecki zespół śpiewał popularną piosenkę Wermachtu. Kompromitacja, nadepnięcie na grabie czy, jak powiedziałaby młodzież, samozaoranie. Tak politycy i dziennikarze komentują rzekomą aferę, którą wytropić miał senator PO Krzysztof Brejza. Problem w tym, że w poważnych zarzutach stawianych przez polityka nie zgadza się zupełnie nic. Cała historia rozpoczyna się niemal jak sensacyjny film. Senator Brejza późnym wieczorem umieszcza w Internecie intrygujący wpis. I ujawnia. Byłem na kontroli poselskiej w poniedziałek w nocy w Szczecinie. Wpłynął tam statek z portu rosyjskiego, z Wyborga, z 2000 kg węgla z portu rosyjskiego. Zdaniem senatora Brejzy Polska sprowadza rosyjski węgiel. Historia tyleż sensacyjna, co nieprawdziwa - wyjaśnia Krajowa Administracja Skarbowa. Bo wspomniany węgiel pochodzi z Kazachstanu. Węgiel pochodzący z Rosji jest objęty sankcjami i nie jest importowany do Polski. KAS dba o to, żeby wszystkie sankcje nałożone na Rosję w związku z wojną w Ukrainie były przestrzegane. Rzecznik rządu potwierdza. Do Polski nie wpływa rosyjski węgiel. I mamy dla senatora Brejzy pewną radę. To co zostało ujawnione rzekomo przez pana Brejzę, to węgiel pochodzący z Kazachstanu. Ja wiem, że on być może nie rozróżnia tych dwóch krajów, ale jednak mimo wszystko zalecam mu spojrzeć na mapę. Co więcej, internauci ustalili, że spółka która sprowadziła ów węgiel, jest zarządzana przez osoby zaangażowane w organizację Campusu Polska - partyjnej imprezy PO, w której udział wzięli Donald Tusk i Rafał Trzaskowski. Jest to kompromitacja polityka, który w tym gabinecie cieni ma się zajmować służbami specjalnymi, czy tym bezpieczeństwem szeroko rozumianym państwa. A teraz kilka wskazówek dla senatora Brejzy. To Moskwa. A to Kazachstan. Poza mapą warto zajrzeć też do słownika języka polskiego. Na stronach PWN "samozaoranie" definiowane jest, 15 października Polacy wybiorą swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu. Oznacza, to, że do wyborów parlamentarnych pozostało już tylko 16 dni. A my spójrzmy teraz na najnowszy sondaż przeprowadzony przez pracownię Social Changes dla portalu wpolityce.pl. Na prowadzeniu, niezmiennie, PiS, które może liczyć na 39% głosów. Na Koalicję Obywatelską chce zagłosować 30% badanych. Konfederacja może liczyć na 10% głosów. Lewica z wynikiem 9%. Na Trzecią Drogę również chce głosować 9% badanych. Poza progiem wyborczym znaleźli się Bezpartyjni Samorządowcy z wynikiem 2%, a 1% badanych wybrał odpowiedź "inne ugrupowanie". Muzeum Historii Polski - otwarte. Dysponuje rekordową przestrzenią wystawienniczą - to ponad 8 tys. m2. Ale jest także park edukacyjny, przestrzeń na koncerty i widowiska, czy sala kinowo-teatralna. To jednak przede wszystkim, jak mówił w czasie otwarcia placówki premier, świadectwo jak wielkie dzieło zbudowali nasi przodkowie. Ogłaszamy za otwarte. Największa inwestycja muzealna w historii, 44 tys. m2 budynku, który służy poznaniu naszej tożsamości i historii. Monumentalny, rzeczywiście na miarę tysiącletniej historii Polski. Wreszcie doczekaliśmy się miejsca, w którym będzie można poznać historię Polski w całości, takiego miejsca brakowało. Powstanie muzeum nie było ani oczywiste, ani pewne. Budowa trwała 6 lat, ale pomysł zrodził się już w 2006 roku. Mam takie poczucie bardzo głębokie dzisiaj, że powinien tutaj stać przed państwem prezydent profesor Lech Kaczyński. To było jego marzenie, to była jego idea. I jego decyzja, podjęta 17 lat temu. O natychmiastowym rozpoczęciu budowy nowego gmachu historii Polski. Nie wiemy dlaczego nasi poprzednicy tego nie zrobili. Na otwartej wystawie czasowej zaprezentowano kilkaset obiektów z blisko 60 tys., które znajdują się w zbiorach. Wielkie i małe historie to wystawa, która jest zapowiedzią tej największej - stałej. Ale też opowiada o powstaniu Muzeum Historii Polski. Można ją zwiedzić już dziś od godziny 22.00 do 24.00. Enigma - dowód na to, jak wielki wpływ mieli Polacy na zwycięstwo aliantów, do tej pory była w muzeum w Londynie. Tam niewiele osób mogło ją zobaczyć, tutaj oglądać będą setki tysięcy, jak nie miliony. Nie brakuje eksponatów świadczących o polskiej wielkości i chwale. Skrzydeł husarskich, wielkich pomnikowych dokumentów, jak Unia Lubelska czy Konfederacja Warszawska, ale interesuje nas także historia losów ludzkich. Najważniejsze muzeum w Polsce znajduje się na terenie Cytadeli Warszawskiej. W czasie zaborów było to rosyjskie więzienie i miejsce straceń polskich bohaterów. Jeden z nich, Karol Levittoux, nie chcąc wydać kolegów w czasie tortur, podpalił siennik, popełniając samobójstwo. On dzisiaj także triumfuje. Te wartości, które reprezentował, te idee, w które wierzył, o które walczył, one triumfują. Nowe muzeum to przede wszystkim pasjonująca opowieść o polskiej wolności. Ponad 150 pokazów filmowych, spotkania ze świadkami historii czy koncerty. W Gdyni trwa 15. edycja Festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci. Tu można realnie dotknąć historii, przedstawionej w wyjątkowy sposób. Nie jest to kino łatwe, ale i tak przyciąga. Bo tematyka bliska sercu widzów. W tym roku chcieliśmy, żeby w sposób szczególny głos tych krajów, które odzyskały tę wolność, a należały do Związku Radzieckiego, żeby były mocno reprezentowane. Stąd w tegorocznej edycji konkursu aż 14 filmów zza granicy, głównie właśnie z Europy środkowo-wschodniej. Nie spodziewałem się, że te filmy będą zrobione na tak wysokim poziomie. Co najmniej 10 z nich zasłużyło na triumf. Trudno będzie wyłonić zwycięzcę. Nie było łatwiej w innych, polskich kategoriach. Bo Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci to aż 150 filmowych pokazów. W tym, np. dziś, produkcja "Matusia" poświęcona siostrze Matyldzie Getter. To ona uratowała z holocaustu ponad pół tysiąca dzieci. Starałem się zrobić wszystko, żeby ten film był jak najbardziej humanistyczny. Po festiwalowych pokazach - dyskusja z autorami. Festiwal to nie tylko filmy i rozmowy z aktorami czy twórcami. To także szansa na spotkanie ludzi naprawdę wyjątkowych. Młodzież w trakcie wojny szybciej dojrzewała. Łącznik Szarych Szeregów, uczestnik akcji małego sabotażu, wielokrotnie więziony podczas II wojny światowej w obozach koncentracyjnych. Jedzenie było na kartki. Jedliśmy czarny chleb i marmoladę z buraków. Są też ci, którzy o naszą wolność walczyli kilkadziesiąt lat później. Przede wszystkim chcemy pokazać, że walcząc o wolność, my sami byliśmy wolni, bo wolność tak naprawdę tkwiła w nas. Przed nami jeszcze 2 dni festiwalu. Wstęp wolny. Kończymy Wiadomości. Za chwilę naszym gościem będzie Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki. Porozmawiamy o polityce i igrzyskach. Zapraszam do TVP Info.