Cuda, cuda og¾aszaj@. Wolne w Wigili- - tak, ale od kiedy? Brudna kampania - Szymon Hołownia odpiera zarzuty i oskarża. Krótka piłka - Iga Świątek tłumaczy nieobecność na korcie. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy "19.30". Ważna zmiana w świątecznym kalendarzu. Od przyszłego roku Wigilia ma być dniem wolnym od pracy. To bożonarodzeniowy prezent niezupełnie za darmo, bo będzie oznaczał dodatkową, trzecią niedzielę handlową w grudniu. Lewica chciała zmian już w tym roku, na co nie było zgody sejmowej większości. Teraz projekt trafi do Senatu, a o ostatecznym wejściu przepisów w życie zdecyduje prezydencki podpis. Gwiazdkowe szaleństwo z dnia na dzień kręci się coraz szybciej. Sejm chce, by zatrzymało się w Wigilię. Jesteśmy za tym, żeby była wolna, bo każdy ma jakieś potrzeby, przygotowania. Zawsze można sobie zakupy ogarnąć dzień wcześniej. Z sondaży wynika, że wolna wigilia to dla większości trafiony prezent. Ale będzie go można rozpakować dopiero w przyszłym roku. Jest jeszcze senat, gdzie powalczymy, żeby to było w tym roku. To głos Lewicy, która zgłosiła projekt wigilii wolnej od pracy. I chciała, by Mikołaj dojechał już na tegoroczne święta. Pozostali koalicjanci powiedzieli: nie. Są przedsiębiorcy, którzy zatowarowali swoje sklepy, są przedsiębiorcy, którzy przygotowali grafiki. Było zbyt późno, aby odpowiedzialnie podjąć tę decyzję. I tak wolna Wigilia podzieliła Sejm. Poseł i ekonomista Ryszard Petru, w ramach wymiany argumentów, zapowiedział nawet, że tegoroczne wigilijne przedpołudnie spędzi na kasie jednego z dyskontów. - Umie pan obsługiwać kasę fiskalną? - Nauczę się. Wszystko po to, by zwrócić uwagę na rachunek ekonomiczny. Dla gospodarki koszt wolnej Wigilii, według ministerstwa finansów, to około 4 mld zł. Polacy przyzwyczaili się do handlowej wigilii. 20% tego dnia obrotów tygodniowych się odbywa - także to jest normalny dzień. Stąd wczorajszy kompromis i poprawka, która wprowadza dodatkową, trzecią niedzielę handlową w grudniu. Tak ma być od przyszłego roku. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że Wigilia była tylko do 14.00, a niedziela handlowa będzie do 22.00, no to pracownicy handlu oczywiście są rozczarowani. Można powiedzieć, że gospodarka wygrała kosztem pracowników. Tyle arytmetyka, ale Wigilia to przecież jedyny taki dzień w roku. Dla Doroty Sochy - dużo ważniejszy niż jakakolwiek niedziela. Wigilia to już jest ten dzień, który już od rana powinien być dla rodziny, dla domu. Tyle sprzedawcy, w roli opozycji - część klientów. Ludzie nie mają czasu, zakupy robią aż do końca. I zrobią je, na przykład w tej rzeszowskiej cukierni. Jej właściciel już zapowiada, że za rok 24 grudnia sam stanie za kasą. W Wigilię wszyscy przychodzą. Jak się położy taki świeży chleb w kształcie ryby, to pachnie ładnie. Takie wypieki to tu tradycja. A ta w Wigilię jest przecież najważniejsza. W "19.30" CV marszałka Hołowni i pytanie, czy Collegium Humanum powinno się w nim znaleźć? "Nie podjąłem studiów. Okazało się, że są wątpliwości, więc ten pomysł zarzuciłem" - tłumaczy Szymon Hołownia, odpowiadając na doniesienia dziennikarzy "Newsweeka" o tym, że był na liście studentów, ale nie przychodził na zajęcia. To ważne pytanie, bo Collegium Humanum ma poważne problemy, a związani z nim ludzie długą listę zarzutów. Nie studiowałem na uczelni Collegium Humanum. Tak marszałek Sejmu odpiera zarzuty Newsweeka. W artykule opisano, że Szymon Hołownia był na liście studentów Collegium Humanum. Tak przynamniej mają twierdzić byli pracownicy uczelni. Podanie o przyjęcie na studia złożyłem i dopełniłem formalności wstępnych, początkowych, jakie się dokonuje przy przyjęciu na studia. Natomiast kiedy się dowiedziałem, jaką reputację ma ta uczelnia, zaniechałem tego pomysłu i nie podjąłem tych studiów. To miało być 4 lata temu. Dlaczego więc, zdaniem Newsweeka, Hołownia miał być studentem - tego nie wiemy. Nigdy nie dokonałem żadnej wpłaty na tą uczelnię, nie uczestniczyłem w żadnych zajęciach prowadzonych przez tę uczelnię. W koalicji słychać takie komentarze: Sprawa jest jasna - marszałek w sposób jasny, wyraźny, mocny przeciął wszystkie spekulacje. Ja znam Szymona Hołownię i absolutnie wierzę w każde słowo. Sprawa jest o tyle poważna, że dotyczy Collegium Humanum, czyli kuźni kadr polityków Prawa i Sprawiedliwości. Za ogromne pieniądze, często nawet nie pojawiając się na uczelni, mieli otrzymywać dyplomy np. MBA, dzięki którym mogli zasiadać w spółkach skarbu państwa. Z jakiego powodu miałaby być to afera PiS-u, czy ja mam dyplom MBA z Collegium Humanum, czy któryś z moich kolegów, to zdaje się chyba, że nie. Ale wśród absolwentów uczelni jest brat Daniela Obajtka czy doradcy prezydenta Dudy. Za wszystko miał odpowiadać Paweł Cz., który ostatnio wyszedł z aresztu po wpłaceniu 2 milionów złotych poręczenia. Jak nieoficjalnie się dowiadujemy - to on na przesłuchaniu miał wspomnieć o marszałku. Pan były rektor Collegium Humanum nie jest osobą wiarygodną, w związku z tym nie wszystkie zeznania muszą być prawdziwe. Były rektor usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, a to tylko jeden z blisko setki innych zarzutów. Warto przypomnieć, że uczelnie nadzorował typowany do niedawna na kandydata PiS na prezydenta Przemysław Czarnek. Taki początek wyścigu o pałac prezydencki Szymon Hołownia nazywa brudną kampanią. I sugeruje, skąd mogą pochodzić fake newsy. Nie wiem, skąd to wypłynęło, ale skądś musiało wypłynąć, Jeśli ktokolwiek będzie śmiał użyć swoich możliwości, narzędzi, kompetencji, żeby wpływać na kampanię prezydencką, na wyniki wyborów w Polsce, zostanie przeze mnie wyrzucony następnego dnia. Szymon Hołownia zapowiedział, że rozważa kroki prawne wobec uczelni za - i tu cytat - bezprawne obracanie danymi osobowymi. Ceny energii nie wzrosną. Tak zdecydował Sejm. Przegłosowana ustawa zakłada przedłużenie zamrożenia cen energii elektrycznej do końca września przyszłego roku. 500 złotych za megawatogodzinę to maksymalny koszt dla gospodarstw domowych. Taka cena dla odbiorców indywidualnych obowiązywać będzie do końca września. Ze wsparcia skorzystają także samorządy i podmioty wrażliwe. Te instytucje zapłacą maksymalnie 693 zł za megawatogodzinę, ale tylko do końca marca. Minister Finansów zapewnia, że w budżecie państwa są zabezpieczone środki na to, by w razie potrzeby przedłużyć mrożenie cen energii do końca przyszłego roku. Teraz informacja, która wstrząsnęła światem sportu, czyli poważne kłopoty Igi Świątek. Robert Rzepnikowski z nami. Powiedz, jaki był prawdziwy powód długiej turniejowej nieobecności naszej tenisistki? Jak mówi sama Iga Świątek, sytuacja kosztowała ją wiele nerwów oraz nieprzespanych i przepłakanych nocy. Od 12 września wobec najlepszej tenisistki ostatnich lat toczyło się postępowanie w sprawie naruszenia przepisów antydopingowych. Jak się okazało, całe zamieszanie spowodowane było zanieczyszczoną partią leków. Sprawa już się wyjaśniła, a polska tenisistka może spokojnie myśleć o kolejnych turniejach i kolejnych sukcesach. Nie wygrane turnieje wielkoszlemowe, nawet nie tegoroczny, historyczny medal olimpijski, A, jak sama mówi, ostatnie tygodnie były najważniejszą walką w jej życiu. Iga Świątek po 77 dniach postępowania została uznana za niewinną naruszenia przepisów antydopingowych. Ta sytuacja sprawiła, że było we mnie bardzo dużo lęku, bo na początku nie wiedziałam po prostu, jak mi się to mogło przytrafić i skąd się to wzięło, okazuje się, że w próbce zostało wykryte najmniejsze w historii stężenie trimetazydyny. Które do organizmu naszej reprezentantki trafiło po zażyciu rekomendowanego przez lekarza, stosowanego w świecie sportu leku z melatoniną. Substancja pomaga w zasypianiu. Zanieczyszczona partia medykamentu nie miała prawa wpłynąć na dyspozycję i formę sportsmenki. Kara? Symboliczne zawieszenie na jeden miesiąc. Za pięciokrotną zwyciężczynią turniejów wielkoszlemowych już 22 dni, przed nią 8 dni karencji. Skutki postępowania są jednak bolesne. W wyniku zawieszenia Polka nie wzięła udziału w azjatyckiej części zakończonego już sezonu. Nie zagrała w Pekinie, gdzie broniła trofeum, w Wuhan i Seulu. Efekt? Utrata pierwszego miejsca w rankingu WTA. Brązowa medalistka po całym zamieszaniu do spraw Integralności Tenisa zdążyła już wrócić na korty. I to w niezłym stylu. W WTA Finals na początku listopada mimo dwóch zwycięstw, swoją przygodę zakończyła na fazie grupowej, później poprowadziła naszą reprezentację do półfinału Billie Jean King Cup. Najgorsza była generalnie niepewność, nie wiedziałam, co się stanie z moją karierą, nie wiedziałam, jak ta sytuacja się skończy. Kolejny sezon będę mogła zacząć z czystą kartą i w skupieniu na tym, co zawsze robiłam, czyli na grze w tenisa. To jest "19.30", już za chwilę o sytuacji w zalanym przez powódź Stroniu Śląskim, a potem także: Rekordowe dopłaty dla rolników. Są nam potrzebne do tego, żeby płynność finansowa gospodarstwa była utrzymana. Puszczamy jednorazowo największą paczkę przelewów. Limity na media społecznościowe. Boomersi próbują powiedzieć młodym ludziom, jak powinien działać Internet. Według mnie zakaz stłumi kreatywność młodych ludzi. Nabici w obniżki. Produkty, które są sprzedawane z niskimi marżami, wtedy czerwona lampka się nam powinna zapalić. Ta ochota, żeby szła w parze i z rozsądkiem, i możliwościami finansowymi. Sezon zimowy na popowodziowych terenach ruszy lada chwila - to pewne. To, czego nie da się przewidzieć, to skala strat, które liczą przedsiębiorcy, z niepokojem spoglądając w przyszłość. Dziś rozmawiał z nimi minister Marcin Kierwiński. Do zrobienia wciąż jest sporo - dla mieszkańców Stronia Śląskiego to przede wszystkim budowa kluczowej przeprawy. To wciąż widoczne skutki kataklizmu, a zerwany przez powódź most jest tego największym symbolem. Powstanie nowy, to już pewne, na razie tymczasowy. Będzie wkrótce, ale tu niektórzy mają żal, że nie już teraz. Szkoda, że to tyle trwało. Według nas tak naprawdę most już dawno mógłby być. Co najmniej miesiąc mógł już tutaj stać. Tu w Stroniu Śląskiem chyba nikt nie wyobraża sobie zimy, kolejnych miesięcy bez tej najważniejszej przeprawy. Mieszkańcy czekają i mają nadzieję na przyspieszenie działań, że wszystko pójdzie sprawniej. Jak tego mostu nie będzie, to jak ludzie mają się tutaj, tą ścieżką przemieszczać w Stroniu, tylko że to za bardzo długo trwa. Problemem ma być również to, że most będzie jednokierunkowy, a ruch wahadłowy. Z drugiej strony słyszymy, że w tym momencie to jedyne realne wyjście z trudnej sytuacji. W tym wariancie, który został wybrany, jeśli o kwestie szybkości postawienia tej przeprawy tymczasowej, to eksperci, nie politycy, mówią, że możliwa jest tylko i wyłącznie jedna nitka. Za chwilę w miejscach takich jak to ruszy sezon zimowy. Liczy się każdy turysta, każdy, który tu przyjedzie. Lokalni biznesmeni też liczą, tyle że bardziej dotychczasowe straty niż przyszłe, potencjalne i niepewne zyski. Jeżeli dojdziemy do kwietnia, zanim my się otworzymy, ja będę miał jakieś 150 tys. złotych łącznie ZUS-u i podatków do zapłacenia. Fajnie, że jest to przełożone na późniejszy termin, tylko jak ja się otworzę, to jak ja mam zarobić. Jest i będzie pomoc, również ta finansowa, a w razie potrzeby będzie większa - zapewnia pełnomocnik rządu do spraw odbudowy po powodzi. Mogę zadeklarować nowe instrumenty wsparcia dla przedsiębiorców, także pochodzące ze środków europejskich, np. system pożyczek, pożyczek umarzalnych, środków zwrotnych UE, też w ciągu kilku najbliższych dni zostanie uruchomione przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Zapewniono też środki na odbudowę i przebudowę placówek oświatowych. To 440 milionów złotych. Wnioski można nadal składać. Dzisiaj mamy już 24 mln z tej rezerwy zaangażowane w placówki. W 34 szkoły i przedszkola. Tylko tutaj, na Dolnym Śląsku, to jest 14 mln. W Stroniu Śląskim w końcu też uruchomiono główne pompy oczyszczalni ścieków. To mały, a zarazem wielki krok do normalności. Jest oczywiście zielone światło, abyśmy jak najszybciej te ścieki przerzucili do wyremontowanej już częściowo oczyszczalni. Do zrobienia zostało jeszcze sporo i jeszcze dużo czasu może upłynąć, zanim miasto wróci do dawnego wyglądu. Minister Marcin Kierwiński będzie dziś gościem programu Niebezpieczne Związki. Początek programu o 20.18 w TVP Info. Ruszyły dopłaty bezpośrednie dla rolników. A czwartek wart jest odnotowania, bo to rekordowa kwota przelewów przekraczająca 1,3 mld zł. Rolnicy liczą na płynne zaliczki - te powinny do nich trafić do końca miesiąca. Kto i na jakich zasadach może otrzymać pomoc? To jeden z 1,2 mln rolników, którym przysługuje wsparcie. Do podziału z dopłat bezpośrednich łącznie ponad 19 mld zł. Są nam potrzebne, żeby płynność finansowa gospodarstwa była utrzymana. Dzięki dopłatom rolnicy mogą kupić środki do produkcji. Dlatego liczą na szybkie przelewy. Pierwszy raz otrzymaliśmy w tak dużym procentowym udziale. Z tego, co się orientuję, to u nas tutaj dużo zaprzyjaźnionych rolników również otrzymało takie zaliczki. Zaliczki będą trafiać do rolników do końca listopada, od grudnia ruszają płatności końcowe. Dzisiaj wyjątkowy dzień w 30-letniej historii Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, puszczamy jednorazowo największą paczkę przelewów, 1,311 mld zł w ramach zaliczek. To tylko dziś. A w ramach całej kampanii wypłat 11,1 mld zł. Czyli ponad 2 mld więcej niż trafiło do rolników w zeszłym roku. Ale są warunki - unijni rolnicy muszą spełniać wyśrubowane normy bezpieczeństwa żywności, ochrony środowiska i klimatu. Polityka rolna światowa polega na tym, żeby ta żywność była w miarę tania i dostępna dla wielu grup. Więc jeżeli by było bez tych dopłat, żywność by była droższa. Polska walczy o więcej wraz z 6 innymi krajami, które wstąpiły do Unii Europejskiej po roku 2004, chce wyrównania. Bo choć dopłaty stale rosną, nadal są niższe niż te w starych państwach członkowskich. Nie można oczekiwać, że one zostaną wyrównane, bo równo to znaczy, że musielibyśmy zabrać, i to dużo, tym, którzy mają. Oprócz wypłat zaliczek dopłat bezpośrednich, pieniądze trafiają też do tych, którzy ponieśli straty wywołane pogodą. Rolników dotkniętych różnymi szkodami, którzy są w trudnej sytuacji, bo były przymrozki, były grady, były także nawałnice. Kwietniowe przymrozki dały w kość między innymi sadownikom z lubelskiego. Zdziesiątkowały nam tutaj zbiory. Zbiory, który były w tym roku, możemy szacować na poziomie maksymalnie 10-15%. To był dla nas ogromny cios jako dla sadowników. Pomoc pozwoli zrekompensować choć część strat. Wysokość dopłat zależy od rodzaju uprawy, jej powierzchni i skali szkód. Ma zmusić strony do pokoju. Donald Trump wyznaczył specjalnego wysłannika do spraw Rosji i Ukrainy. Emerytowany generał Keith Kellogg w zakończeniu wojny ma odegrać kluczową rolę. A rosyjska agresja trwa. W czasie, gdy Ukraina odpierała kolejny zmasowany atak, Władimir Putin kolejny raz straszy produkcją rakiet i przygotowywaną listą celów. Musimy wytrzymać nerwowo grę Kremla. Przegra ten, kto nie wytrzyma presji - komentuje premier Donald Tusk, który w Szwecji rozmawiał o bezpieczeństwie w regionie. 800 sztuk amunicji na minutę - tyle obecnie produkuje niespełna dwumilionowa Macedonia. Z tej fabryki wszystko trafia do państw NATO i na ukraiński front. Jako kraj członkowski Sojuszu i kraj bliski Ukrainie od pierwszych dni wojny nieprzerwanie produkujemy amunicję dla Ukrainy. W odległej o 4000 km stolicy Kazachstanu Astanie Putin przechwalał się, że też produkuje rakiety i to dziesięciokrotnie więcej niż całe NATO, a rosyjska armia przygotowuje właśnie listę celów. Mogą zostać zaatakowane także pociskami Oriesznik, zdolnymi do przenoszenia broni jądrowej. Moskwa ostatnio uderzyła nimi w ukraiński Dniepr. To mogą być obiekty wojskowe, obronne i przemysłowe lub ośrodki decyzyjne w Kijowie. Nad ranem Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak na Ukrainę. Uderzyli głównie w obiekty energetyczne. Pociski spadły także w graniczącym z Polską obwodzie lwowskim, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy. W Kijowie alarm trwał ponad 9 godzin. Był alarm lotniczy, więc przyszliśmy tu do metra. Mamy już tego wszystkiego dość. Według Putina to odpowiedź na atakowanie przez Kijów celów w głębi Rosji przy pomocy brytyjskich pocisków Storm Shadow i amerykańskich ATACMS. To ich odnalezione szczątki. Kluczową rolę w rozwiązaniu tego konfliktu ma odegrać ten człowiek. Donald Trump mianował generała Keitha Kellogga specjalnym wysłannikiem do spraw Rosji i Ukrainy. Razem zapewnimy pokój za pomocą siły i sprawimy, że Ameryka i świat będą znowu bezpieczne. Kellogg jest zwolennikiem szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie. Jego plan zakłada zamrożenie obecnej linii frontu oraz zmuszenie Kijowa i Moskwy, by siadły do negocjacji. Kartą przetargową ma być dalsze wsparcie Waszyngtonu dla Ukrainy. To Ukraina ma decydować o tym, jak mają przebiegać ewentualne rozmowy na rzecz przerwania ognia czy pokojowych. Nic o Ukrainie bez Ukrainy. W Sztokholmie polski premier przekonywał też, że na groźby Putina trzeba reagować zdecydowanie. Jeśli przestraszymy się gróźb Putina, to będzie jego zwycięstwo. My musimy wytrzymać nerwowo tę grę Kremla. Ona jest czytelna: przegra ten, kto nie wytrzyma psychicznie tej presji. W Sztokholmie obaj premierzy podpisali nowe porozumienie o strategicznym partnerstwie między Polską a Szwecją. Zakłada ono m.in. zwiększenie bezpieczeństwa na Bałtyku. To pierwszy na świecie zakaz korzystania z mediów społecznościowych dla nastolatków. Australia wprowadza go dla dzieci do 16. roku życia. A firmom technologicznym daje rok na wdrożenie mechanizmów weryfikacji wieku. Wśród argumentów za negatywny wpływ na zdrowie psychiczne dzieci, przeciw - zabijanie kreatywności nastolatków. W Europie też są takie dyskusje, a Francja ma za sobą pierwsze zmiany w prawie. Leo Puglisi własny Kanał Informacyjny stworzył, gdy miał zaledwie 11 lat. Teraz ma 17. Zatrudnia dziennikarzy, ma portal, a jego newsy śledzi 30 tys. internautów. Według mnie zakaz stłumi kreatywność młodych ludzi. W 6 News są 13, 15-latkowie, którzy dołączyli do zespołu, by odkrywać swoje pasje w mediach, dziennikarstwie. To też była moja pasja, to wszystko nie byłoby możliwe przy takim prawie. Ale klamka już zapadła. Australijski parlament uchwalił pierwszy na świecie zaraz korzystania z mediów społecznościowych dla dzieci do 16. roku życia. Istnieją dowody na to, jak poważny wpływ media społecznościowe mają na zdrowie psychiczne dzieci. Żenujące. Boomersi próbują powiedzieć młodym ludziom, jak powinien działać Internet! Ustawa ma wejść w życie za rok, a firmy technologiczne mają czas na wdrożenie mechanizmów weryfikacji wieku - takich jak identyfikacja biometryczna i weryfikacja tożsamości. to nie takie proste - mówią technologiczni giganci i apelują, by opóźnić wprowadzenie przepisów. To wóz przed koniem. Mamy ustawę, ale nie mamy wytycznych od rządu australijskiego dotyczących właściwych metod. A za naruszenia platformy słono zapłacą. Kary dla firm niestosujących zabezpieczeń mogą sięgnąć dziesiątek milionów dolarów. To dotąd najsurowsze prawo, bo nie przewiduje wyjątków dla dzieci nawet takich jak zgoda rodzica. Będę zirytowany. Chciałbym nadal z nich korzystać. Dzieci też są dość sprytne i prawdopodobnie będą w stanie wymyślić, jak ten zakaz obejść. Podobne przepisy wprowadził np. francuski rząd, ale tam zgoda rodzica jest respektowana. Teraz Francja forsuje wprowadzenie podobnych zasad w całej Unii Europejskiej. Media społecznościowe też mogą mieć dobry wpływ. Mogą naprawdę dużo dobrych informacji też udostępniać, tylko ludzie muszą z tego dobrze korzystać. Decyzja Australii może wyznaczyć nowy trend w regulacjach cyfrowych na całym świecie. To najbardziej rodzinne i najchętniej celebrowane święto w USA. Dziś Dzień Dziękczynienia, który w tym roku pod względem liczby podróżnych może być rekordowy. Czy tak faktycznie jest, sprawdzamy u źródła. W Waszyngtonie jest Marcin Antosiewicz. Marcinie, jak licznie Amerykanie ruszyli, by świętować i jak niechętnie w tym roku będą rozmawiać o polityce? 1/3 Amerykanów spodziewa się politycznych kłótni przy świątecznych stole. Skądś to znamy, prawda? Dziś jednak wielu będzie znajdować tematy zastępcze. Najlepszy z nich to świąteczne parady, które do południa przeszły przez amerykańskie miasta. Najbardziej spektakularna odbyła się w Nowym Jorku. Ogromne balony animowanych bohaterów: Myszki Miki, Snoopiego i wielu innych zawisły i przefrunęły przez największe ulice. Wieczorem Amerykanie zasiądą do stołów, na których oczywiście będzie królował pieczony, smażony lub wędzony indyk. W to święto nie daje się prezentów. Prezentem jest wspólny czas. Do niedzieli ponad 80 mln Amerykanów pokona tysiące mil, by zobaczyć się z rodziną i przyjaciółmi i na chwilę zapomnieć o polityce. A po Dniu Dziękczynienia piątek, który otwiera sezon zakupów przed Bożym Narodzeniem. "Black Friday" przywędrował z USA, zagościł u nas dobre i rozciągnął się daleko poza jeden zakupowy dzień. Sklepy kuszą niskimi cenami, limitowanymi ofertami, z których najlepiej skorzystać teraz. A Sandra Meunier pokaże, kiedy w czarny piątek powinna zapalić się czerwona lampka. Tak działa hasło "promocja". Moda na "black week", czyli tydzień wyprzedaży z dużym rabatem, którego kulminacją jest tzw. "Black friday", dotarła również do Polski. Jakaś kurteczka, koszulka, no już na święta prezenciki. - A pan co upolował? - Koszulę dla syna. Sklepy kuszą atrakcyjnymi ofertami, nawet do 70% taniej. Warto jednak zachować ostrożność. Mamy produkty, które są sprzedawane z niskimi marżami. Wtedy czerwona lampka powinna się zapalić, bo albo coś jest niewartościowe, albo jest to produkt stary i należy wyczyścić magazyny. Jak uniknąć rozczarowania i nie dać się nabić w przysłowiową butelkę? Warto porównać ceny w różnych sklepach i w sieci. Ważna jest nie tylko cena, ale i gramatura. W branży spożywczej popularne jest zjawisko "downsizingu", czyli zastępowania opakowań mniejszymi odpowiednikami. Sztuczek jest wiele. Mega okazja, mega rabat, limitowana okazja. Ograniczenie oferty w czasie. Chce się zmobilizować klienta do zakupu ponaglając go. Prawo stoi po stronie konsumenta. A obowiązująca od ubiegłego roku dyrektywa Omnibus nakłada na handlujących konkretne obostrzenia. Sprzedawcy mają obowiązek opatrywać nową ceną produkty i informować o najniższej cenie z ostatnich 30 dni. Warto o tym pamiętać i ewentualnie się upomnieć. Choć wiele firm obchodzi ten zapis, sztucznie zawyżając ceny znacznie wcześniej. Do zakupów warto też podchodzić rozsądnie i kupować tylko, to czego potrzebujemy. Jak coś potrzebuję, to idę i kupuję bez względu na to czy black week, black friday czy sunday. W świecie konsumpcjonizmu pod prąd idzie sklep z Bergen, gdzie można kupić towary z drugiej ręki i dać im nowe życie. A jeszcze krok dalej poszło Oslo, które od 10 lat organizuje Tydzień Ponownego Użycia. Idea ta sama - kupujemy, ale jednocześnie dbamy o naszą planetę. W dzisiejszym programie to już wszystko, bardzo Państwu dziękuję. Już za chwilę gościem "Pytania dnia" będzie prokurator Jarosław Onyszczuk, a na rozmowę zaprasza Justyna Dobrosz-Oracz. Do zobaczenia jutro o 19:30!