Jest 19.30, czas na Wiadomości. Michał Adamczyk, zapraszam. Nieprzyjemnie mieć tę świadomość, że tutaj ktoś wypycha tych cudzoziemców. Rosyjscy najemnicy na Białorusi. Będzie więcej sił i umocnień na polskiej granicy. Przesunięcia kadrowe i takie wzmocnienia osobowe. Zamknij mordę, bo ci w nią j...! Dramat małoletnich dzieci. Szokujące nagrania z Częstochowy. Przedstawiono matce tych dzieci zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego. Dawno przestał być tym jednym z wielu tysięcy, milionów Polaków. Emanacja bogactwem? A co z wyborcami? Ja bym się na studiach utrzymał przez trzy miesiące. Ja nawet takiej emerytury nie mam. Polski premier w Brukseli mówi stanowcze "nie" dla planu przymusowej relokacji nielegalnych imigrantów. "Otwieranie granic to narażanie obywateli na niebezpieczeństwo" - mówi rząd. I jednocześnie błyskawicznie wzmacnia wschodnią granicę Polski, w związku z pojawieniem się na Białorusi bandytów z Grupy Wagnera. O szczegółach Karol Jałtuszewski. Prawie 10 tys. rosyjskich najemników niecałe 350 km od polskiej granicy. To nowe i poważne zagrożenie dla Polski. Ci bandyci przecież to byli też oficerowie służb specjalnych. Pewnie Łukaszenka w porozumieniu z Putinem będzie chciał niektórych z nich wyłuskać po to, żeby rzeczywiście na terytorium sojuszu NATO prowadzili działania o charakterze dywersyjnym. Znana jest już prawdopodobna lokalizacja bandytów z Grupy Wagnera na Białorusi. Zdjęcia satelitarne wyraźnie pokazują aktywność na terenie byłej bazy wojskowej w okolicach miasta Osipowicze w centralnej Białorusi. Na zdjęciach z ubiegłego tygodnia nie widać żadnych ruchów. Ale w tym tygodniu dostrzec można już budowę nowego obozu. Grupa Wagnera na Białorusi może być wykorzystywana do destabilizowania sytuacji w Polsce czy na Litwie, szczególnie przed zbliżającym się szczytem NATO w Wilnie. Dlatego kraje Sojuszu traktują to zagrożenie bardzo poważnie. W interesie Rosji może być rozchwianie sytuacji i też wpłynięcie choćby na wybory w Polsce. Stąd natychmiastowa decyzja o znaczącym wzmocnieniu sił broniących wschodniej granicy Polski. Będziemy przygotowani na odparcie ataków nawet tak groźnej, dobrze wyszkolonej i zdeterminowanej grupy wojskowej. Z dzisiejszej perspektywy jeszcze ważniejsza okazuje się podjęta przez rząd decyzja o wybudowaniu zapory na granicy. Mamy najnowocześniejsze na świecie, profesjonalne narzędzie, jakim jest zapora. Na całej granicy z Białorusią. Polska stawia na skuteczną ochronę granic i mówi "nie" dla nielegalnej migracji. Premier poleciał do Brukseli, by zawetować mechanizm przymusowej relokacji i przedstawić plan skutecznej reformy unijnej polityki migracyjnej. To nie dla nielegalnej imigracji, to nie dla nakładania kar finansowych, dla różnych sankcji. Nie mówią też sami Polacy. To jasno wynika z ostatnich badań. Nie chcą przymusowej relokacji. I chcą wypowiedzieć się na ten temat w referendum. Nie ma zgody polskiego społeczeństwa, co wiemy, ale jestem przekonany, że potwierdzimy to w sposób zdecydowany w referendum. Jednak nie wszyscy rozumieją powagę sytuacji. Konferencja rządu w sprawie zagrożenia ze strony Grupy Wagnera. Są dziennikarze TVN-u. Zadają pytania. Tylko jakie... Czy to pan zażądał miejsca u stołu? Padło pytanie o układ krzeseł w sali posiedzeń rządu. Zagadnienia bezpieczeństwa Polski pracowników stacji z Wiertniczej najwidoczniej nie interesowały. Celem jest wykreowanie urojonej rzeczywistości, w której nie dzieje się to, co dzieje się naprawdę, tylko kraj żyje jakimiś drugorzędnymi, wykreowanymi sytuacjami. A to wszystko w czasie bezprecedensowych zagrożeń dla bezpieczeństwa Polski. Obecność wojska daje poczucie bezpieczeństwa, bo nie wiemy, co jeszcze może zrobić Łukaszenka. Tak mieszkańcy przygranicznych miejscowości komentują decyzję rządu o jeszcze większym wsparciu służb, strzegących granicy Polski z Białorusią. W Krynkach, Mostowlanach i innych miejscowościach był dziś Bartosz Łyżwiński. Mostowlany, kilkadziesiąt kilometrów od Białegostoku. Nie da się być już bliżej Białorusi - tłumaczy nam Adam Budnik. Za stodołą, 50 metrów już jest rzeka. - A za rzeką Białoruś? - To jest Białoruś. Słyszymy, że wcześniej nigdy nikt tu nie bał się z tego powodu. Ale Białoruś pod rządami dyktatora Łukaszenki zachwiała spokojem na Podlasiu. Jest sporo wojska. No ten, tu i namiot stoi, pilnują i w nocy oświetlają. Wojsko sprawdza nawet po takich dziurach, czy gdzieś tam nie ma kogoś. To niewielki odcinek, na którym nie ma zapory, oprócz tej naturalnej, którą jest rzeka. Dlatego tu wojskowe posterunki są gęsto rozmieszczone. A ma być ich jeszcze więcej. Popieramy tą dobrą opcję, która strzeże nas. Bo ja nie wyobrażam sobie, gdyby była Platforma, co by się działo u nas tutaj w kraju. Nie mam pojęcia. Wszystkie jednostki wojskowe były polikwidowane! To słowa po ucieczce z Rosji na Białoruś zbuntowanych najemników grupy Wagnera. Zbrodniarze, którzy mordowali na Ukrainie, teraz są rozlokowani tuż za naszą granica. Mogą wspierać białoruskie służby w przerzucaniu migrantów do Polski. Co mieszkańcy doskonale pamiętają. Kryją się w lasach. W lasach widać pozostałości ubrań, opakowania po napojach. Ta część Podlasia to przyrodnicze eldorado. Olbrzymie połacie lasu, ptaki, dzikie zwierzęta. Ale to sprzyja migrantom i przemytnikom ludzi. I jest olbrzymim wyzwaniem dla służb. Te samochody wojskowe najgorzej, bo w nocy jak jest akcja, to bardzo szybko jeżdżą. Granicę uszczelniła zapora. System kamer i detekcji ruchu pozwala szybko wychwycić nawet próbę forsowania granicy. Co planuje Alaksandr Łukaszenka? Czy będzie chciał znów wzniecić kryzys migracyjny, czy będzie chciał wykorzystać najemników Wagnera? Tego nie wiadomo. Wiadomo, że nikt nie będzie się biernie przyglądać. Polska jest przygotowana na różne warianty. To kluczowa inwestycja, która połączy wyspiarskie miasto z resztą kraju i sprawi, że mieszkańcy oraz turyści będą swobodnie poruszać się po nadmorskim kurorcie. Już jutro otwarcie tunelu w Świnoujściu, gdzie jest Waldemar Stankiewicz. Powiedz, jak ważne to wydarzenie dla miasta i regionu? Oznacza rewolucję. Tunel usprawni codzienne funkcjonowanie mieszkańców. Cały czas prace trwają. Spowoduje, że turyści, którzy przyjadą w tym sezonie do Świnoujścia, nie będą musieli czekać w wielogodzinnej kolejce, żeby przedostać się na drugą stronę. Oficjalne otwarcie jutro o 12.00. O 20.00 tunel zostanie udostępniony dla kierowców. Uwaga, uwaga! W tunelu wykryto zagrożenie! To ostatnie chwile w tunelu pod rzeką Świną przed jego otwarciem - ćwiczenia antypożarowe. Udane. System wentylacji szybko zadziałał, dym został szybko wyprowadzony na zewnątrz, tak że jesteśmy zadowoleni z tych ćwiczeń. Szybkie wyjeżdżanie z tunelu już przećwiczone. Teraz czas na wjazd kierowców do podziemnej przeprawy. Do jej uruchomienia pozostały godziny. Ale na otwarcie trzeba było czekać dekady. No trochę czekaliśmy. Tak w granicach pół godziny czekam zawsze na prom. Jak mam szczęście, to się załapie troszeczkę szybciej. Nie sposób policzyć, ile czasu kierowcy stracili, czekając na przeprawę promową. Ten problem można było rozwiązać już wiele lat temu. Pomysł budowy tunelu wybrzmiał w czasie pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ale potem pojawił się problem, czyli premier Tusk. Ja muszę bardzo uczciwie i otwarcie powiedzieć, że ta ponad miliardowa inwestycja to jest dzisiaj inwestycja w czasie kryzysu finansowego, gdy szukamy oszczędności, przekraczająca nasze możliwości. W 2015 roku, po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, idea powróciła. Trwają prace nad przygotowaniem tej inwestycji. W tym ustalenia struktury finansowania tej inwestycji. Rząd rozwiąże ten problem i doprowadzi do budowy tunelu pod rzeką Świną. Teraz, na kilkadziesiąt godzin przed oddaniem inwestycji, Platforma Obywatelska organizuje konferencje, by przypomnieć, że znaczącą część kosztów budowy sfinansowano z funduszy unijnych. Tych funduszy, na które składamy się wszyscy jako członkowie Unii Europejskiej. To było od początku mówione także Komisji Europejskiej, że gdyby nie środki unijne, jeżeli nie dostaniemy środków unijnych, to będzie to realizowane ze środków rządowych. Ta inwestycja i tak by powstała. Dlatego, że taka była decyzja polityczna rządu PiS. Skoro Platforma akcentuje, że tunel powstał dzięki środkom unijnym, warto zapytać: dlaczego to jej politycy sami nie sięgnęli po nie wcześniej? Przekraczająca nasze możliwości. Więcej na ten temat w rozmowie z prezydentem Świnoujścia Januszem Żmurkiewiczem, który będzie dziś gościem Wiadomości. Teraz o kolejnej inwestycji. Następny dworzec kolejowy z pozwoleniem na użytkowanie. W ramach Programu Inwestycji Dworcowych nowego budynku doczekał się Włocławek. Minister infrastruktury niedowiarkom, wątpiącym, że to się uda, przywiózł oryginalny prezent. Wrzesień 2018 roku. Włocławek. Konferencja prasowa, zapowiadająca budowę nowego dworca. Budynek we Włocławku tak jak wiele innych budynków dworcowych, wymaga modernizacji, przebudowy. Nie wszyscy wierzyli. Prezydent Włocławka Marek Wojtkowski miał wówczas powiedzieć, że "wyrośnie mu kaktus na dłoni, jeżeli nowy dworzec powstanie". Minęło 5 lat i minister infrastruktury znowu pojawił się we Włocławku, by odwiedzić nowy dworzec. A przy okazji przywieźć upominek dla prezydenta miasta. Będę prosił, żeby przyjął w zamian na pamiątkę ten kaktus. Kaktus do włocławskiego urzędu przekazali lokalni politycy Prawa i Sprawiedliwości. Upominek odebrali podwładni Wojtkowskiego. Prezydent okazał się takim niedowiarkiem. Panie prezydencie, więcej wiary w ludzi, więcej wiary w polski rząd. Do końca roku rząd przeznaczy prawie 3 mld zł na modernizację prawie 200 dworców. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Cios w mieszkańców. Prezydent stolicy proponuje wykluczenie tysięcy samochodów z ruchu. Polski astronauta z szansą na eksplorację kosmosu. Negocjacje trwają. Kilkaset spalonych samochodów, dziesiątki zniszczonych posterunków policji i urzędów. We Francji kolejną noc trwały zamieszki imigrantów. Najtrudniejsza sytuacja panuje w podparyskim Nanterre, gdzie policjanci musieli wycofać się po starciu z napastnikami. Sytuację na miejscu śledzi nasz wysłannik Kamil Trzaska. Kierowcy czekali na to od dekad. Obrazy na ulicach stolicy Francji przypominają strefę wojny bardziej niż stolicę europejskiego kraju. Kanonady pirotechniczne, brutalne starcia z policją. To, o czym mowa dziś we francuskich mediach, to czy da się powstrzymać tę falę przemocy. Chaos - zniszczenia i kompletna anarchia. Zdawaliśmy sobie sprawę, że tu w Nanterre nie będzie spokojnie, ale to, co zobaczyliśmy nocą, przerosło nasze wyobrażenia. Cztery kwartały, w każdym starcia. To nie są spontaniczne działania, a precyzyjnie sterowana akcja. Skąd o tym wiemy? Namówiliśmy do rozmowy uczestniczkę tych zamieszek, związaną z anarchistycznym ruchem "Uwolnić Falę". Policjanci przyszli, doszło między nami do starcia i wygraliśmy. Więc podpaliliśmy auta na tej ulicy. Zablokowaliśmy drogę stąd dotąd, żeby ludzie nie weszli w policyjny kocioł. Przyszli z tej strony, chcieli nas zaatakować, Krajobraz po bitwie jest porażający. Tym bardziej, że to przecież region, w którym mieszkają niemal sami migranci. Nanterre jest sypialnią klasy robotniczej Paryża. To tu żyją na co dzień sprzątaczki, kelnerzy, dostawcy jedzenia czy taksówkarze. We wszystkich miastach Francji dochodzi do zniszczeń. Niszczone i palone są auta. Podpalają merostwa i komisariaty. Filmowanie na ulicach Nanterre nawet w biały dzień jest ryzykowne. W nocy każdy, kto nie jest stąd, może stać się ofiarą ataku. Dziś imigranci i lewicowe środowiska zorganizowały marsz pamięci o 17-letnim Algierczyku, zastrzelonym podczas próby ucieczki przed policyjną kontrolą. Ale marsz szybko przerodził się w kolejne starcia, które z pewnością potrwają kolejną noc. I tak jest w całej Francji, w każdym większym mieście. Widać jednak wyraźnie, że przede wszystkim płoną przedmieścia Paryża. Takie sceny, chociaż trudno to sobie wyobrazić, powtarzają się tutaj cyklicznie. Rozwiązania nie ma. Francuski rząd apeluje o spokój, ale na apelach się kończy. Trudno dzisiaj powiedzieć, gdzie jest granica między polityczną poprawnością a bezpieczeństwem. Można jednak stwierdzić z dużą dozą pewności, z czego wynika taka postawa liberalnych rządów Europy Zachodniej. To, jak mówią nam sami Francuzi, poczucie zobowiązania Francji wobec byłych kolonii. Francuzi współpracują z Afryką. Tam pod ziemią jest dużo złota oraz minerałów i Francja, Chiny i inne kraje tam współpracują, a pieniądze wracają z powodu współpracy między kontynentami. Tyle, że sami migranci tych pieniędzy nie widzą. Nie ma systemowej asymilacji. Dlatego każda iskra podpala lont nienawiści do gościnnej Republiki. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy aresztowała osobę, która pomogła Rosjanom w bombardowaniu Kramatorska. Naprowadzona przez kremlowskiego agenta rakieta precyzyjnie uderzyła w budynek restauracyjny, zabijając 12 osób, w tym dzieci. Rosyjski agent koordynował nalot rakietowy na kawiarnię w centrum Kramatorska w obwodzie donieckim. Każdy, kto pomaga rosyjskim terrorystom niszczyć życie, zasługuje na najwyższy wymiar kary. W ataku sprzed dwóch dni zginęło 12 osób, ponad 60 zostało rannych. Śledztwo wykazało, że mężczyzna jest mieszkańcem Kramatorska i pracownikiem lokalnej firmy, transportującej gaz. Miał zbierać informacje dla Rosji o przemieszczaniu się ukraińskich wojsk w obwodzie donieckim. Kreml rozpoczął czystki w rosyjskiej armii. Po puczu wagnerowców zniknęło dwóch rosyjskich generałów najwyższego szczebla dowódczego - Walerij Gierasimow i Siergiej Surowikin. Ostatni został aresztowany. Miał sympatyzować z przywódcą Grupy Wagnera Jewgienijem Prigożynem. Z dna Atlantyku wyłowiono części łodzi podwodnej Titan - tylną pokrywę oraz ramę do posadzenia łodzi na dnie oceanu. We wraku najprawdopodobniej znaleziono także ludzkie szczątki. Fragmenty łodzi znajdowały się na głębokości ponad 3,5 kilometra. Straż Wybrzeża USA powołała komisję śledczą, która zbada przyczyny tragedii. Kolejna bulwersująca sprawa z udziałem dzieci - znów w Częstochowie, gdzie niedawno zmarł katowany Kamilek. Dziennikarze "Alarmu!" dotarli do wstrząsających nagrań, w których matka grozi, że zabije trzech swoich synów. Prokuratura przedstawiła kobiecie zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad małoletnimi. Te wstrząsające słowa wypowiada matka. Emilia S. z Częstochowy zwraca się tak do trzech swoich synów. Chłopcy są w wieku 2, 8 i 10 lat. Kładź się gnoju j...! P... dzieciaku, s...! z ust jej syna pada jedna odpowiedź: Często! Nagrania ujrzały światło dzienne dzięki kobiecie, która w mieszkaniu wyrodnej matki zostawiła dyktafon. Ona nie kontroluje swoich zachowań, wybuchów w stosunku do dzieci. Emilia S. jest znana policji. Była karana m.in. za sutenerstwo. Ma nadzór kuratora sądowego i założoną niebieską kartę. Ale kurator rozkłada ręce. My nie jesteśmy w stanie być tam 24-godziny na dobę czy zamieszkać tam. Ja, k..., albo je jutro oddam, albo je pozabijam! Jedno z dwóch! Stosunek kobiety do własnych dzieci szokuje. Skoro ktoś przychodzi i mi odbierze, to proszę bardzo. Przez długi czas ani urzędnicy, ani sąsiedzi nie reagowali właściwie. Ludzie się nie chcą wtrącać w nie swoje sprawy. To jest skrajny i drastyczny przykład tego, co nazywamy brakiem kompetencji rodzicielskich. Prokuratura postanowiła przerwać gehennę dzieci i wnioskowała o jej areszt. Przedstawiono matce tych dzieci zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego nad nimi poprzez bicie rękami, ubliżanie, krytykowanie, wyśmiewanie. Ale na areszt kobiety nie zgodził się sąd. Matka chłopców cieszy się wolnością i nie przyznaje do zarzucanych jej czynów. Każde dziecko zasługuje na ciepły dom, a na pewno na dom, w którym nie jest poniżane. Mamy prawo a wręcz moralny obowiązek do reakcji zawsze, gdy słyszymy krzyk dziecka za ścianą. Bo obojętność często prowadzi do tragedii. Ich życie to walka o pamięć. Rodziny katyńskie o tragicznym losie bliskich dowiadywały się po 1943 roku. Szykanowane przez władze PRL dopiero po upadku komunizmu mogły dochodzić prawdy o tych, którzy oddali życie za Polskę. Od trzech dekad tę prawdę i pamięć czci Muzeum Katyńskie. Z dziećmi - Ludomiłem i Haliną. To jest to zdjęcie. Halina Drachal ostatni raz widziała tatę w 1939 roku. Miała 7 lat. Wychodził i pytał mnie, co ja sobie życzę. I wtedy ja już, prawda, całowałam go, łapałam na szyję. Wkrótce po Janie Abramczyku zostały tylko wspomnienia. Legionistę i Komendanta Policji Państwowej w Skaryszewie NKWD zamordowało w Twerze strzałem w tył głowy. Potem wrzucono do masowego grobu w Miednoje. Stałam nad tym grobem numer 9, gdzie mi powiedziano, że zostało zrzucone ciało mojego ojca. Tego typu historii jest wiele. Zbrodnia katyńska to ponad 20 tys. ofiar i dramaty rodzin. Od 30 lat o męczeńskiej śmierci elity narodu, gromadząc rozmaite pamiątki, relikwie, przypomina Muzeum Katyńskie. Misyjna działalność, typowo muzealna - od gromadzenia po upowszechnianie - ale to jest również dom rodzin katyńskich. W Muzeum Katyńskim znajdziemy tysiące archiwaliów, pamiątek po pomordowanych, fotografii, wspomnień. Dzięki temu pamięć o tych, którzy zginęli za Polskę, trwa. Pamięć, która przecież miała zostać wymazana. A jednak ci, którzy poginęli w tych miejscach kaźni, wciąż wołają o prawdę. O każdym człowieku, który poświęcił swoje życie za ojczyznę, należy pamiętać i należy go honorować. Bo bohaterom to po prostu się należy. Aż pięć dzielnic Warszawy ma zostać objętych zakazem wjazdu dla starszych samochodów. Prezydent Rafał Trzaskowski planuje wprowadzenie tzw. Strefy Czystego Transportu. I to już za rok. Samorządowcy ze Zjednoczonej Prawicy alarmują: to strefa wykluczenia transportowego, a Trzaskowski chce urządzać mieszkańcom życie bez ich zgody. Jeżeli kiedyś bym miał tą możliwość, to najprawdopodobniej zmienię. Ale na razie zakup nowego auta to za dużo na studencką kieszeń. Tym pojazdem już niebawem nie będzie można dojechać np. do centrum przesiadkowego przy PGE Narodowym. Jest mnóstwo osób, które starymi samochodami jeżdżą. no i nie będą miały tej możliwości. Tak zwana Strefa Czystego Transportu będzie obejmowała obszar, na którym znajduje się wiele budynków użyteczności publicznej - np. szpitale czy sądy. Tak naprawdę strefy wykluczenia, wykluczenia komunikacyjnego, wykluczenia transportowego. Ponad 100 tys. mieszkańców Śródmieścia, Woli, Ochoty, Pragi Północ, Południe nie będzie mogło w ogóle wyjechać od lipca przyszłego roku swoim samochodem ze swojej nieruchomości. Na początku zakaz ma dotyczyć samochodów z silnikiem diesla i ponad 27-letnich aut na benzynę. Co 2 lata normy będą jednak zaostrzane. Nowy samochód jest wydatkiem, na którego po prostu nie stać. Ja sama posiadam malucha i co, zakażą mi wjeżdżać moim maluszkiem. O czyste powietrze trzeba dbać, ale takie śmiałe pomysły warto by przynajmniej skonsultować. Słyszeliśmy, że 2500 oglądało transmisję, a 160 wzięło udział w konsultacjach - to są kpiny. Miasto, które ma przeszło milion mieszkańców. Czy prezydent stolicy w końcu posłucha mieszkańców? Rzeczywiście planujemy zmiany z radnymi, natomiast na pewno na jesień te decyzje zapadną, bo jestem zdeterminowany, żeby ta strefa mogła wejść w życie. Trzaskowski wypowiedział kierowcom wojnę. Zmniejszył liczbę przeznaczonych dla nich pasów na głównych arteriach komunikacyjnych. Jednocześnie w wielu punktach miasta trwają remonty, które paraliżują ruch. W planach jest też ograniczenie prędkości do 30 km/h na wielu ulicach. Nie ma sensu zwężać ulic, jak jest teraz więcej samochodów dla ludzi prawda? Przecież żyjemy w wielkim mieście. Jeżeli prezydent pan Rafał Trzaskowski chce poruszać się za pomocą roweru tylko i wyłącznie czy hulajnogi elektrycznej, będziemy mu kibicować. Z tego, co wiem, za pieniądze ratusza dość często podróżuje za granicę, więc ma dużo lotów wykonanych. To zaskakujące, bo Warszawa jest członkiem organizacji, która proponuje, by dla ratowania planety mieszkańcy wielkich miast podróżowali samolotem raz na kilka lat i nie jedli mięsa ani nabiału. Takie rzeczy, które robią - to jest chore. Delikatnie mówiąc, chore. To jest w ogóle niewyobrażalne, że ktoś może na taki pomysł wpaść. Pytanie, czy konsultacje w takich sprawach będą wyglądały tak, jak w przypadku ruchu aut w Warszawie. Mieszkańcy stolicy byli przekonani, że wybrali na prezydenta liberała. Od tego czasu ich wolność jest jednak stopniowo i z uporem ograniczana, bo Rafał Trzaskowski sam decyduje, jak ma wyglądać życie warszawiaków. Niedawno Donald Tusk, który uprawia swój objazd przedwyborczy po kraju, na jedno ze spotkań przyjechał w ciemnoszarych zamszowych butach. Szybko ustalono, że obuwie tej marki kosztuje niemal 4000 zł! I postawiono pytanie: czy politykowi spotykającemu się z wyborcami, z których większość nie zarabia tyle miesięcznie, wypada kłuć w oczy luksusem? Jedno ze spotkań wyborczych lidera Platformy Obywatelskiej. W sali mieszkańcy, głównie emeryci. Donald Tusk w wygodnych zamszowych butach. Jednak dziennikarz Salonu24 szybko zauważa: Donald Tusk ma dobry gust. I zasoby. To buty włoskiego domu mody. Cena, bagatela, 850 euro. Wielu Polaków... Ludzi takich jak my, najskromniejszych. ...jeździ samochodami o podobnej wartości. Ja nawet takiej emerytury nie mam. A podejrzewam, że są tacy, co za 3000 pracują. Za 4500 to ja bym się na studiach utrzymał przez 3 miesiące. Czy politykowi, który chce jawić się jako człowiek, który naprawdę rozumie ludzkie problemy, wypada epatować luksusem i fanaberią? To jest oczywiście brak smaku, brak pokory wobec wyborców. I taka demonstracja, kolejny kostium takiego podstarzałego playboya. Ale widać siła nawyku większa. Bo Tusk nawykł do życia na światowym poziomie. Jego garnitury, gdy był premierem, kosztowały ćwierć miliona złotych. A ci, którzy wtedy pracowali na śmieciówkach i kupowali na zeszyt, koszty garniturów Tuska też musieli pokryć, bo płacono za nie z publicznych pieniędzy. To jest polityk, który po to jest politykiem, żeby właśnie palić drogie cygara i zakładać trampeczki po 4000 zł, a nie po to, żeby służyć Polsce. Według Radosława Sikorskiego, Tusk tak uwielbia kubańskie cygara, że podczas jego wizyty na Kubie... Dawno przestał być tym jednym z wielu tysięcy, milionów Polaków. Już teraz należy do ścisłej elity - przynajmniej finansowej - Polski. W 2013 roku jeden z tabloidów ujawnił, że z publicznej kasy kupowano ubrania również żonie byłego premiera. Donald Tusk lubi podkreślać, że w latach studenckich pracował fizycznie, więc rozumie ciężko harujących Polaków. Tyle, że to było dawno i nieprawda. Bo w garniturach za ćwierć miliona i trampkach za 4000 to opowieści z mchu i paproci. W ich pracy liczy się każda sekunda. Ratują ludzkie zdrowie i życie. Dbają o to, byśmy bezpiecznie spędzili wakacje. Ratownicy wodni mają dziś swoje święto. Ale nie odpoczywają. Takie komunikaty dla ratowników wodnych to codzienność. Z tego mola mamy notoryczne skoki, tutaj ludzie bardzo często uszkadzają sobie kręgosłup. Kosma Kwiatkowski jest ratownikiem legionowskiego WOPR-u. Razem z kolegami każdego dnia otrzymują przeróżne zgłoszenia. Większość z nich łączy jeden mianownik - alkohol. Szczególnie w ciepłe dni uważają, że to jest najlepszy sposób, żeby się schłodzić. Później włącza się brawura, ludzie uważają, że są nieśmiertelni, popełniają dużo błędów i dużo głupot. Ale grzechów ludzi wypoczywających nad wodą jest więcej. Często są wyjazdy do osób poza kąpieliskiem strzeżonym, żeby udzielić im pomocy. Dodatkowo mamy bardzo dużo poszukiwań dzieci. Każde wezwanie to wyścig z czasem. Chodzi o obserwację, czas reakcji, umiejętność wyłapania pewnych zachowań osób, przebywających w wodzie. Od początku roku utonęło 146 osób. Tylko w czerwcu - 45. A sezon niedawno ruszył, dlatego ratownicy wodni mają pełne ręce roboty. Ale i podziw w oczach wczasowiczów. Ich praca jest naprawdę nieoceniona, niesamowita. Bardzo, bardzo istotna. Ratownicy wodni są niesamowicie potrzebni moim zdaniem i bez nich nie wyobrażam sobie pójść na plażę z dzieckiem. Wielka praca na pewno, no ja jestem pełna uznania. Z uroków lata warto korzystać z głową. Trzeźwą głową. Jak ostrzegają ratownicy, woda błędów nie wybacza. Oprócz ręcznika i kremu z filtrem trzeba zabrać ze sobą zdrowy rozsądek. Na ten moment czekaliśmy 45 lat. Pojawiła się szansa na powtórkę sukcesu Mirosława Hermaszewskiego. Stanął przed nią polski naukowiec Sławosz Uznański. Udział Polaka w misji Europejskiej Agencji Kosmicznej nie jest jeszcze przesądzony. Na razie trwają negocjacje w tej sprawie. Za które, rzecz jasna, mocno trzymamy kciuki. To misja, którą śledziły miliony. Pierwszy raz no to każdy z przyjemnością oglądał to. Ale to już historia. Która teraz może się powtórzyć. Tym bardziej, że to marzenie. A te, jak wiadomo, czasami się spełniają. Myślę, że ten kosmos towarzyszył mi, od kiedy byłem bardzo małym chłopcem i słyszałem życzenia od mamy: "Szczęśliwego Dnia Kosmonautów". Jest szansa. Wiele w rękach Europejskiej Agencji Kosmicznej, która kandydaturę Polaka rozpatruje. Ważne jest też wsparcie. A na to, na wsparcie swojego kraju, Sławosz Uznański może liczyć. Złożyliśmy nasza ofertę. ESA ją analizuję i jest szansa na to, że zawrzemy porozumienie i umowę. Pytamy więc fachowców od nauki, jak ważna byłaby taka kosmiczna podróż. Bez eksploracji kosmosu nie ma dzisiaj nowoczesnej gospodarki, nie ma nowoczesnego systemu obronnego, nie ma bezpieczeństwa. Ale żeby dostać taką szansę, to też kosmiczne wyzwanie. Nietypowe problemy pod presją czasu, sprawdzanie odporności psychicznej, czy badania medyczne. To jedne z wielu etapów, które musieli przejść wszyscy zainteresowani misją. Nasz kandydat pokonał ponad 20 tys. chętnych. Konieczne będzie odpowiednie przygotowanie. Tu znów pytamy specjalistów, tym razem ze śląskiego planetarium. Trening specjalny w basenie, gdzie jest symulowany stan nieważkości, i wreszcie trening na symulatorach. Co go czeka? Przeciążenia i podróż na orbitę, która trwa zaledwie ok. 8 minut. Jeszcze raz - trzymamy kciuki. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info. Dziś to już wszystko. Za chwilę Gość Wiadomości i rozmowa z prezydentem Świnoujścia. To już na antenie TVP Info. Serdecznie zapraszam i do zobaczenia.