Wsparcie polskiej straży granicznej w walce z nielegalną migracją. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30 Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Polski Ład szansą na rozwój regionalny Polski. Każdy niesie swój krzyż. Wierzę, że ci, którzy tutaj na ziemi niosą ten cięższy, tam w niebie będą mieć lżej. Atak na polską mistrzynię za jej wiarę i przywiązanie do chrześcijaństwa. Opozycja chce doprowadzić do tego, żeby katolicy wstydzili się własnej wiary. Jest to ogromna radość. Nowi niezwykli mieszkańcy w gdańskim zoo. Tego gatunku już prawie nie ma w naturze. Wielomiliardowe inwestycje, związane z budową i przebudową infrastruktury drogowej i kolejowej. Projekty związane z gazyfikacją, elektryfikacją, budową sieci wodnych i kanalizacyjnych. Do tego strategia, oparta m.in. o rozwój odnawialnych źródeł energii. Wszystko to mieści się w projekcie Polskiego Ładu, czyli strategicznych inwestycji, które mają poprawić jakość życia Polaków Kurów w powiecie nowosądeckim. Jeszcze w tym roku budowanym właśnie mostem na Dunajcu pojadą pierwsze samochody. To kolejna inwestycja drogowa, realizowana w Małopolsce. Od 2018 r. zostało zrealizowanych ponad 750 zadań na drogach lokalnych. Na drogach gminnych i powiatowych. Most ma ponad 600 m długości. Koszt jego budowy sięgnie blisko 200 mln zł. Będzie fragmentem tzw. nowej sądecczanki, czyli drogi nr 75 z Brzeska do Nowego Sącza. Trwają rozmowy między przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, władzami województwa a lokalnymi samorządowcami. Składamy wniosek o decyzję środowiskową. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy przygotowywali przetarg. Rozstrzygniemy przetarg. Podpisanie umowy na "projektuj i buduj", sądecczanka stanie się faktem. Zarezerwowanych jest na nią prawie 3 mld zł. Trasa będzie miała po dwa pasy w każdym kierunku, co znacząco poprawi komfort podróżowania. To nowy rozdział w historii... Przede wszystkim tych regionów Polski, które przez dziesiątki lat odcięte były od nowych inwestycji infrastrukturalnych. Tworzą nowe miejsca pracy, a dzięki nim rosną wynagrodzenia Polaków. To jest w sercu Polskiego Ładu. Chodzi o nowy program społeczno-gospodarczy. Ma być kompleksową strategią rządzących na przezwyciężenie skutków pandemii. Otworzyć nowe szanse rozwojowe. Wspólnymi siłami możemy dokonać rzeczy naprawdę epokowej dla Polski, bo wszyscy marzyliśmy o takim momencie. Polski Ład jest skupiony wokół 10 kluczowych obszarów. Poza wielkimi projektami infrastrukturalnymi to wzmocnienie rodziny, poprawa warunków pracy i wzrost wynagrodzeń, dodatkowe środki na zdrowie czy rozwój informatyczny. Polski Ład zakłada także zmiany podatkowe, na których zyskać ma przede wszystkim klasa średnia. Kwota wolna od podatku zostanie podniesiona do 30 tys. zł. O tym, że Polacy potrafią odnosić wielkie sukcesy, także w biznesie, świadczą np. wyniki polskiego koncernu naftowego Orlen, który dziś opublikował najnowsze dane finansowe za II kwartał. Płocki gigant zarobił w tym czasie na czysto 2 mld zł. Grupa Orlen przechodzi renesans swojego rozwoju. To są największe inwestycje, największe akwizycje. Grupa Orlen przechodzi renesans swojego rozwoju. To są największe inwestycje, największe akwizycje. Za pierwsze półrocze zysk operacyjny to jest 5,6 mld zł. W ciągu ostatnich 5 lat zysk PKN Orlen bliski jest 30 mld zł. Dla porównania, w czasie ośmioletnich rządów koalicji PO-PSL był on blisko dziesięciokrotnie mniejszy. A warto zauważyć, że ceny paliw na stacjach są dziś niższe niż za rządów koalicji PO-PSL. Jak była ta kampania w 2011 roku i oni tam z cenami jechali cały czas, że paliwo po 6 złotych, Taki podmiot jak Orlen jest bardzo istotnym istotnym składnikiem struktury organizacyjnej potencjału wzrostu dla Polski. Po pierwszym półroczu w kasie państwa jest blisko 28 mld zł nadwyżki budżetowej. Polska gospodarka szybko wyszła z koronakryzysu, a kolejne instytucje rewidują w górę prognozy naszego wzrostu gospodarczego. Ekonomiści są przekonani, że Polakom już udało się uniknąć tzw. pułapki średniego dochodu. W ciągu najbliższych lat mamy realną szansę dogonić poziomem życia wiele zachodnioeuropejskich państw. Taki jest cel Polskiego Ładu. Do godziny "W" pozostało jeszcze trochę czasu, ale to nie powstrzymuje wielu różnych instytucji i organizacji przed złożeniem hołdu naszym bohaterom już teraz i rozpoczęciu akcji upamiętniających powstanie warszawskie. Nie ma dyskusji, kto przeżył 5 lat okupacji. Głodowe racje, łapanki, rozstrzeliwania. W nocy rewizje, wywózki. Podniesienie głów i walka były oczywistością - mówią powstańcy. Co roku do akcji wysyłania im kartek, w tym roku elektronicznych, namawiają znani i lubiani w ramach akcji "BohaterON". Warto poznawać losy tych, którzy tak jak my marzyli, kochali, planowali. Od 1 do 30 sierpnia można także zgłosić kandydata do nagrody BohaterON, który pielęgnował pamięć o historii Polski. To akcja, w którą włączyła się m.in. Telewizja Polska, a także rzesze osób z różnych instytucji i środowisk. Która łączy cyfrowo i analogowo, która łączy NGO, instytucje publiczne, firmy prywatne, ludzi dobrej woli. Trudno wyobrazić sobie powstanie bez Zgrupowania AK "Chrobry II", którego żołnierze walczyli od pierwszego do ostatniego dnia walk o Warszawę. To blisko 3200 żołnierzy należących w okresie okupacji do różnych formacji zbrojnych: do AK, do Narodowych Sił Zbrojnych, do Narodowej Organizacji Wojskowej. To zgrupowanie, w którego szeregach walczył m.in. rotmistrz Witold Pilecki. Hołd składano dzisiaj nie tylko żołnierzom, ale także ludności cywilnej stolicy. W Parku Powstańców Warszawy wmurowano kamień węgielny pod budowę Izby Pamięci. Będzie miejscem dokumentującym Rzeź Woli. Tu zaczęło się też powstanie, ale tu Niemcy dokonali straszliwej masakry ludności cywilnej, która trwała kilka dni. Nadal żyją Polacy, którzy walczyli z Niemcami i pamiętają ich barbarzyństwo. No to jakoś jeszcze żyję. Mam mało lat, bo 101 lat. Major Henryk Kokosza jest ostatnim powstańcem, który brał udział w zdobyciu Małej Pasty na Pradze, budynku, który pozwolił walczącym nawiązać kontakt z lewobrzeżną Warszawą. Jednak walki w tej dzielnicy były wyjątkowo trudne. Nie było szans, za dużo drewnianych domków, nie było możliwości, żeby piwnicami przekopać się i przejść. Relacje powstańców to nie tylko żywa lekcja historii, ale także poznanie realiów walk. To doświadczenie, z którego skorzystać mogą polscy żołnierze i ci, którzy zamierzają wejść w szeregi naszej armii. W tym roku obchody Wojska Polskiego będą odbywały się pod hasłem "Zostań żołnierzem Rzeczypospolitej". 14 i 15 sierpnia, w rocznicę zwycięstwa nad Bolszewikami, w zastępstwie tradycyjnej defilady, aż w 30 miejscowościach odbędą się pikniki z pokazem umiejętności wojskowych i sprzętu. Niestety wzrasta liczba zachorowań na koronawirusa w Polsce. Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 167 nowych przypadkach. 5 osób zmarło. Dlatego lekarze apelują o zaszczepienie się, tym bardziej że szczepienia są powszechnie dostępne. Po 15 tygodniach spadków Włosi odnotowali gwałtowny wzrost liczby zgonów z powodu COVID-19. Już oficjalnie mówi się tam o początkach czwartej fali. Włoski rząd, chcąc uniknąć lockdownu, wprowadził "green pass", czyli "zieloną przepustkę" dla osób zaszczepionych, otwierającą drogę do szeregu usług. A to Senegal, gdzie dochodzi nawet do 2 tys. zakażeń dziennie. Szpitale są przepełnione i nie przyjmują już pacjentów. Wcześniej mówiliśmy, że szpitale są dla osób starszych, ale teraz widzimy, jak chorują 13-letnie dzieci, widzimy młodsze osoby po dwudziestce umierające z powodu COVID, to jest totalna panika. Wszystkiemu winny jest bardzo niski współczynnik szczepień. Na 16 mln Senegalczyków szczepionkę przyjął zaledwie niecały milion. W Polsce w pełni zaszczepionych jest ponad 17,2 mln osób. To nieco ponad 45% populacji. To wciąż za mało, by mówić o odporności populacyjnej - mówią lekarze. Do tego, wzorem Wielkiej Brytanii, potrzebujemy co najmniej 60-70% w pełni zaszczepionych osób. Jesteśmy gdzieś w połowie drogi między Rosją a Wielką Brytanią, więc brakuje nam jeszcze wielu tysięcy zaszczepionych ludzi, a niestety Narodowy Program Szczepień zwalnia. A dostępność szczepień jest dosłownie powszechna. W Polsce działa kilkadziesiąt tysięcy stacjonarnych punktów szczepień, można też skorzystać ze szczepionkobusu lub zaszczepić się, nie wysiadając z samochodu. Preparat można także przyjąć w jednej z 500 aptek. Groźne burze przeszły nad Polską. Minionej doby w związku z nawałnicami strażacy interweniowali blisko 800 razy. Mieszkańcy wielu miejscowości walczą ze skutkami nawałnic. Ale trzeba powiedzieć, że mieliśmy szczęście, bo skala strat jest nieporównywalnie mniejsza niż w Niemczech, Holandii czy Belgii. O tym, jak czasem w zaledwie kilka godzin, powstaje powódź, opowie państwu Monika Andrzejczak. Woda. Służy przyrodzie i człowiekowi, ale może stać się największym dramatem. Teraz jest spokojnie, bo jest piękna pogoda. To może się zmienić. Przychodzi deszcz, podnosi się stan wody w rzekach, dochodzi do podtopień, powstania fali powodziowej. Ziemia przyjmuje wodę tylko do pewnego momentu. Kiedy norma zostaje przekroczona, wały mogą nie wytrzymać i woda rozlewa się dookoła. Powódź w zastraszającym tempie niszczy przyrodę i burzy biologiczną równowagę w rzekach. Odbudowa zajmuje dużo więcej czasu. Zobaczmy teren zamieszkały. Stoję na moście. Czuje się w miarę bezpiecznie. Choć sytuacja nie wygląda dobrze. Woda porywa wszystko, na co trafi. Wpływa na niższe tereny, niesie ze sobą konary drzew, duże ilości mułu. Zalewa osiedle. Ulice, chodniki. Poziom nie maleje. Może wedrzeć się do mieszkań. Fala powodziowa niesie ze sobą zanieczyszczenia bakteryjne i chemiczne. Zaczyna brakować ciepłej wody, przestaje działać kanalizacja, mogą zostać uszkodzone budynki, drogi i mosty. Po przejściu fali powodziowej woda powoli opada i pokazuje obraz zniszczeń. Błoto, połamane drzewa, zalane samochody. Strażacy wypompowują wodę z ulic i mieszkań. Jeśli mieszkamy na położonym nisko terenie, blisko strumienia czy rzeki, pomimo zabezpieczeń może dojść do zagrożenia. To jedna z najbardziej niebezpiecznych klęsk żywiołowych. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Nieudana polityczna szarża i kolejne manipulacje Donalda Tuska. Polska Straż Graniczna wspiera Litwę w walce z nielegalną migracją z Białorusi. Dziś w południe z Białegostoku wystartował śmigłowiec, który będzie z powietrza patrolował zieloną granicę naszych sąsiadów. Tylko wczoraj zatrzymano kolejnych 120 migrantów. Od początku roku białorusko-litewską granicę próbowało nielegalnie przekroczyć ponad 3100 osób. Śmigłowiec patrolowy polskiej Straży Granicznej jest już na Litwie. To, jak podkreślają piloci, znaczące wsparcie patroli naziemnych. Z powietrza jest łatwiej objąć teren kontrolą, jeżeli chodzi o przemieszczenie grup, ludzi, pojazdów i te informacje są później bardzo przydatne na ziemi, żeby takie grupy skontrolować i ewentualnie wyłapać emigrantów. Polskie siły uruchomiono w ramach współpracy w ochronie granic zewnętrznych UE. Siły i środki, które obecnie posiadamy, są wystarczające, dlatego też właśnie możemy delegować funkcjonariuszy do wsparcia krajów sąsiednich, które wymają takiej pomocy. Sytuacja na granicy białorusko-litewskiej staje się coraz bardziej napięta. Tylko ostatniej doby zatrzymano ponad sto osób, które nielegalnie próbowały dostać się na Litwę. To fala kierowana zemstą reżimu Łukaszenki. Mińsk koordynuje przemieszczanie się imigrantów od Iranu przez Rosję, po granice z Unią. On wydał takie polecenie. On uprzedzał, że w odwecie za sankcje zaleje Europę imigrantami i narkotykami, tak że to wszystko dzieje się na polecenie Łukaszenki. Imigranci z Iranu, Afganistanu i innych państw Bliskiego Wschodu przez Rosję docierają na Białoruś, stąd próbują przedostać się albo przez granicę z Litwą, albo - coraz częściej - z Polską. Polski odcinek granicy z Białorusią jest teraz przez nas bardzo uważnie monitorowany. Wysyłamy tam również dodatkowe patrole, Straż Graniczna dysponuje sprzętem, dzięki któremu możemy chronić odcinek granicy całą dobę, dzień i noc. Do dyspozycji są m.in. wieże obserwacyjne, kamery na podczerwień i patrole terenowe. Pod obserwacją są też trasy tranzytowe od granicy w głąb kraju. Granica, którą chronimy, granica z Białorusią, jest granicą zewnętrzną UE, była ona wcześniej przekraczana, natomiast w tym roku widzimy wyraźny wzrost liczby osób próbujących dokonać nielegalnego przekroczenia granicy. Litwa rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych. Dzięki temu rząd będzie mógł wysłać na granicę wojsko. Na razie trwa jednak debata, w której eksperci podkreślają, że właśnie tego może chcieć Mińsk, który ewidentnie dąży do konfrontacji. Nasza armia systematycznie wyposażana jest w nowoczesny sprzęt. Żołnierze odebrali właśnie kolejną partię produkowanych przez Polskie Zakłady Zbrojeniowe samobieżnych moździerzy RAK. To broń, której inne armie naprawdę mogą nam pozazdrościć. O tym, że ostatnie lata to dobry czas dla Wojska Polskiego. Kaliber 120 milimetrów. Zasięg do 15 kilometrów. Oto samobieżny moździerz RAK. Jest to rewolucja dla artylerzystów. 12. Brygada Zmechanizowana przyjmuje już trzeci taki moduł. A to już 19. Brygada Zmechanizowana. To właśnie tu mają trafić najnowsze wersje czołgów Abrams. Zastąpią wysłużone T-72. Osobiście byłem szkolony na abramsach w czasie mojego kursu WKDO w Fort Knox w Kentucky. Wersja trzecia to jest naprawdę potęga. W sprawie pozyskania tych amerykańskich bestii za ocean zostały już wysłane stosowne dokumenty. Abramsy mają być kolejną pozycją na długiej liście zakupów, których dokonaliśmy w USA. To są zakupy bardzo ambitne, właściwie kupujemy wyłącznie sprzęt najwyższej klasy, taki perspektywiczny. W 2018 r. podpisano umowę na dostawę dwóch baterii PATRIOT z systemem IBCS. W 2019 r. zamówiono wyrzutnie HIMARS, zdolne do rażenia celów na dystansie do 300 km. W 2020 r. kupiliśmy najnowocześniejsze na świecie samoloty wielozadaniowe F-35. Tzw. cutting edge, czyli najwyższa półka światowa, która nie jest dostępna dla wszystkich, tylko dla zaufanych partnerów USA. W Turcji z kolei kupiliśmy uderzeniowe bezzałogowce - Bayraktar TB-2. Ostatnio zapadła też decyzja o zamówieniu trzech nowoczesnych fregat dla Marynarki Wojennej. "Mieczniki" zostaną zbudowane w polskich stoczniach. To jest nadrabianie pewnych zaległości z lat poprzednich. Wydatki na obronność systematycznie rosną. W 2030 r. na ten cel mamy przeznaczać 2,5% PKB. Nastąpiła wyraźna intensyfikacja, wzrost dynamiki wprowadzania nowego sprzętu wojskowego właściwie w każdym obszarze Sił Zbrojnych RP. Ale nie zawsze tak było. Wojsko Polskie było traktowane w sposób zły przez koalicję PO-PSL. Szef resortu obrony przypomniał, że poprzednie władze m.in. likwidowały jednostki wojskowe. W związku z tym, że rozbrajano Polskę, również nie inwestowano w kupowanie sprzętu wojskowego. To rząd PiS doprowadził do tego, że Wojsko Polskie z roku na rok jest coraz liczniejsze i że Wojsko Polskie jest uzbrajane w nowoczesny sprzęt. Niebawem mamy usłyszeć kolejne dobre informacje, tym razem dotyczące systemu obrony przeciwlotniczej NAREW. Temat koronawirusa przynajmniej przez jakiś czas nie był wykorzystywany przez polityków. Ale za sprawą Donalda Tuska to już przeszłość. Posługując się kłamstwami, zaatakował m.in. TVP, twierdząc, że to TVP odpowiada za zbyt niskie tempo szczepień w Polsce. Donald Tusk politycznie wykorzystał pandemię koronawirusa do zaatakowania polskiego rządu oraz TVP, która jego zdaniem za mało informuje o epidemii. Telewizja publiczna nie spełnia misji, wszystkie statystyki pokazują to w sposób jednoznaczny. O jakie statystyki chodzi byłemu premierowi, nie wiadomo, wiadomo za to, że atakując TVP, minął się z prawdą. Wprowadził pan opinię publiczną w błąd, ja mam nadzieję, że niecelowo. I przypomnę, że od początku pandemii TVP uruchomiła kilka programów, które nie tylko informują o zagrożeniach związanych z COVID-19, ale też promują szczepienia. Programów popularnych wśród widzów czy nagradzanych przez środowiska medyczne. 500 odcinków i wielu ekspertów. Także w serwisach informacyjnych, także w Wiadomościach, codziennie bez wyjątku. Informujemy o najważniejszych kwestiach związanych z COVID-19 w Polsce i na świecie. W żaden sposób nie można się zgodzić z argumentem, że telewizja nie informuje, czy źle informuje o pandemii. No proszę państwa, tak nie można, nie sposób tak mówić, nie sposób zrozumieć te słowa. Manipulacje, kłamstwa i atakowanie dziennikarzy, którzy zadają niewygodne pytania - to już norma na konferencjach Donalda Tuska. Przekaz byłego premiera jest prosty: w Polsce jest źle albo bardzo źle, a będzie jeszcze gorzej, o ile władzy nie przejmie Tusk i jego koledzy, a główną przeszkodą w powrocie są media, które go nie popierają. Niestety mówimy o tym ze smutkiem, niektórzy z lękiem, bo te zmiany w ciągu tych lat, kiedy się nie widzieliśmy, są zmianami, które naprawdę mogą nas przyprawić wszystkich nie tylko o ból głowy, ale o uzasadniony lęk, strach. Tusk nie przedstawia programu, podobnie jak zaprzyjaźnione z nim media nie mówią o faktach, a przede wszystkim o negatywnych emocjach, tak by społeczeństwo bało się jego przeciwników politycznych. Uzasadniony lęk, strach. Donald Tusk chce odmalować naszą rzeczywistość w czarnych barwach, chce zniechęcić Polaków do Zjednoczonej Prawicy, chce ich przekonać, że kraj jest w jakiejś katastroficznej sytuacji i posuwa się do fałszowania rzeczywistości. Tymczasem wystarczy porównać liczby - te nie kłamią. Np. te pokazujące bezrobocie w ostatnim pełnym roku rządów Donalda Tuska. Bezrobocie w 2013 roku każdego miesiąca było wyższe niż rok wcześniej. w czerwcu 2021 roku to już mniej niż 6 procent, dwukrotnie niższe niż za czasów Donalda Tuska. Migracja, która szła w kierunku wyjazdu za granicę, dzisiaj mamy odwrócony trend i część osób decyduje się na powrót na rynek pracy, a PKB nawet po spadku w okresie pandemii zaczyna rosnąć. W 2013 r. Polska gospodarka rosła w tempie 1,6%, w tym roku ten wzrost ma wynieść 4,6%. Prognozy dla polskiej gospodarki podwyższył właśnie m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Tak było też przed pandemią. Rok 2019 przeszedł do historii jako rok z najwyższym wzrostem gospodarczym. Zarówno przedsiębiorstwa, jak i gospodarstwa domowe miały najwięcej skumulowanych środków finansowych. Wszystko to można dostrzec w badaniach. Takich danych o gospodarce można przedstawiać znacznie więcej i nie trzeba być zwolennikiem obecnego rządu, by to dostrzec. Jest lepiej, jest postęp, jest progres. Jeśli chodzi o pracę, to jest mi znacznie lepiej niż parę lat temu, a jeśli chodzi o inwestycje, to też widać, że jest coraz lepiej. Ja jestem zadowolona, czy komuś się podoba, czy nie, jestem zadowolona. To sukces gospodarczy Polski za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy umożliwia finansowanie programów społecznych i rozwojowych, choćby niższy wiek emerytalny i wzrost emerytur, czy realizowany ogromny wzrost wydatków na służbę zdrowia. Występujący dziś z Tuskiem Bartosz Arłukowicz to wieloletni minister zdrowia w rządzie PO-PSL, dziś mówi o potrzebie inwestowania w służbę zdrowia. Jako minister mówił o potrzebie zamykania szpitali. Przychodzi do mnie Sowa i mówi: "miliard na szpitale". Mnie się teraz lepiej podoba niż za poprzednich rządów, oby nie wróciły. Tak, zdecydowanie teraz jest lepiej aniżeli za poprzedników, teraz jest większa dbałość o ludzi. Jednak tego głosu Polaków nie słychać w mediach sympatyzujących z Donaldem Tuskiem i PO. Profesor Tusk. Poseł PO Jagna Marczułajtis-Walczak publicznie i ostentacyjnie drwi z Kościoła, wartości chrześcijańskich i przywiązania do wiary. Ta była już sportsmenka postanowiła zakpić ze znacznie bardziej utytułowanej od niej zawodniczki, Zofii Klepackiej, która reprezentuje Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. To zresztą nie pierwszy atak na osoby, które otwarcie mówią o tym, że wiara w Boga w ich życiu jest ważna. Zofia Klepacka. Polska windsurferka, mistrzyni i dwukrotna wicemistrzyni świata. Trzykrotna olimpijka. Brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Ale przede wszystkim - chrześcijanka. Co wielokrotnie podkreślała. I co taką grafiką docenili również internauci. Rysunek przedstawiający Zofię Klepacką trzymającą krzyż zamiast żagla stał się jednak obiektem politycznego ataku ze strony posłanki PO oraz byłej snowboardzistki Jagny Marczułajtis-Walczak. Klepacka odpowiedziała po chrześcijańsku. Każdy niesie swój krzyż. Wierzę, że ci, którzy tutaj na ziemi niosą ten cięższy, tam w niebie będą mieć lżej. A to już fragment atakującego Zofię Klepacką artykułu portalu Onet. To nie pierwszy taki atak na sportowców chrześcijan. Tak na łamach "Gazety Wyborczej" krytykowany był Kamil Stoch, trzykrotny mistrz olimpijski, zwycięzca trzech edycji Turnieju Czterech Skoczni, chrześcijanin. Dzisiaj pewnie trudno było iść do kościoła? Ale wczoraj byłem, tak że spoko. Kamil Stoch już w 2014 roku, u progu swojej sportowej kariery, podkreślał, że to właśnie wiara daje mu sportową siłę. Chciałbym podziękować Panu Bogu za wszystko, co dla mnie... Za wszystko co było i za to, co będzie dopiero przede mną. Takie deklaracje padały zresztą z ust wielu wybitnych polskich sportowców. Jestem katolikiem i nie wstydzę się Jezusa ani swojej wiary. Wiem, że Pan Bóg cały czas nade mną czuwa. W każdym momencie znajdę ten czas dla Boga i przed zawodami jak najbardziej rozmawiam z Bogiem. Dziś z krzyża zakpiła posłanka PO, ale atak na Kościół już 2 lata temu był wstępem do przemówienia Donalda Tuska. Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa. A to już zdjęcia z protestów zwolenników zabijania nienarodzonych dzieci, w których aktywnie uczestniczyli politycy opozycji. Słowne ataki na wartości chrześcijańskie szybko przerodziły się w fizyczną agresję, wymierzoną wobec księży i wiernych. Opozycja chce doprowadzić do tego, żeby katolicy wstydzili się własnej wiary i wstydzili się afiszować z własnymi poglądami. Obok rzymskiego prawa i greckiej filozofii to właśnie chrześcijaństwo, religia, w której życie i wolność człowieka stanowią największą wartość, uznawane jest za jeden z filarów naszej cywilizacji. Każdy niesie swój krzyż. Wierzę, że ci, którzy tutaj na ziemi niosą ten cięższy, tam w niebie będą mieć lżej. Wakacje w pełni i wielu z nas przeznacza wolne chwile na odpoczynek. Systematycznie wzrasta zainteresowanie programem Polski Bon Turystyczny. Suma płatności zrealizowanych z wykorzystaniem bonu przekroczyła miliard złotych. Zamek w Krasiczynie na Podkarpaciu. Jedno z wielu miejsc w Polsce oblegane przez turystów. Coraz liczniejsze grupy docierają właśnie do Krasiczyna. To idealne miejsce do aktywnego i bezpiecznego wypoczynku dla rodzin z dziećmi. Tym bardziej że można wykorzystać tu bon turystyczny. Chętnych nie brakuje. Pytam turystów, skąd są: Szczecin, Gdańsk, Wrocław, Poznań. Dzieciaki wspaniałe. Widać nawet po ubiorze, że nie wszystkich stać byłoby na przyjazd tutaj, gdyby nie ten bon turystyczny. A to już nadbałtyckie kurorty i prawdziwe tłumy wczasowiczów. Podobnie w górach - to Zakopane. I na Mazurach. Mamy piękne rejony, można całą Polskę przejechać i różne rzeczy zwiedzić. W Polsce są piękne miejsca i naprawdę to bardzo, bardzo super. Branża turystyczna szybko odrabia pandemiczne straty. Sezon letni jest bardzo dobry i liczymy, że tak będzie dalej. W dużej mierze zależy to od nas samych i od tego, jak wiele osób zaszczepi się przed czwartą falą pandemii. Są rzadkie w naturze, a tym nielicznym, które pozostały, grozi wyginięcie. Na szczęście kolejne zagrożone gatunki zwierząt przychodzą na świat w polskich ogrodach zoologicznych. Gdzie są małpy? W każdym zoo oprócz tych oczywistych dzikich zwierząt, zobaczyć można absolutne unikaty. Ten niepozorny śpiewający ptak z niebieskim makijażem wokół oczu to szpak balijski. Do niedawna mieszkał jedynie na wyspie Bali w Indonezji. Na całym świecie pozostało zaledwie 200 par lęgowych. Szpak balijski jest gatunkiem, który ma status "krytycznie zagrożony", co oznacza, że tego gatunku już prawie nie ma w naturze. Dlatego gdy w gdańskim zoo wykluły się dwa pisklaki, było się z czego cieszyć. Jest to ogromna radość, tym bardziej, że jest powiązana z sukcesem, bo jest to nasz pierwszy przychówek tego gatunku. W ciągu ostatnich 50 lat wyginęło 60% gatunków dzikich zwierząt. Dlatego zamknięte hodowle w ogrodach zoologicznych są często jedyną szansą, by poprawić liczebność zagrożonych gatunków. Jednym z nich jest najrzadsza krowa świata. Banteng jawajski. Dwa cielaki urodziły się niedawno we wrocławskim zoo. To kolejny sukces w ochronie ginącego gatunku. W naturze pozostało ok. tysiąca osobników. Niestety traktuje się je jako pseudomedycynę, jako pseudoleki,