Trzy różne najnowsze sondaże wskazują na duże prawdopodobieństwo kolejnych samodzielnych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. To jest ten cały system odstraszania, który konsekwentnie realizujemy. Inwestycje w armię. Bezpieczeństwo polskim priorytetem. Polska jest prawdopodobnie jednym z najlepiej wyposażonych państw członkowskich NATO. Bezpłatne leki od 65. roku życia. Ale także bezpłatne leki dla dzieci i młodzieży. Kolejna spełniona obietnica. Darmowe leki już od września. To jest kwestia bezpieczeństwa zdrowotnego na tym zupełnie podstawowym poziomie. To było na zasadzie: macie Polaczki swojego prezydenta. Kolejne kulisy resetu rządu Donalda Tuska z Rosją już dziś w TVP. Państwo polskie, jak się później okazało, bezpowrotnie utraciło dostęp do bezpośrednich dowodów. Kolejne inwestycje w wojsko i odbudowa potencjału obronnego m.in. na wschodzie kraju. To dziś zadania realizowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Dlatego przy granicy z Białorusią przywracane są jednostki wojskowe likwidowane za czasów rządów PO-PSL. Olecko. Zaledwie 40 km od granicy z Rosją i kolejna jednostka, która powstała tu w ostatnim roku. 1. Mazurska Brygada Artylerii to gwarancja obrony tej ważnej części kraju. Zadaniem władz polskich jest zbudowanie tak silnego wojska polskiego, żeby Rosja na nas nie napadła, a więc to jest cały system odstraszania. Docelowo jednostka będzie liczyć 1000 żołnierzy i 3 dywizjony uzbrojone w haubice samobieżne Krab, wyrzutnie artyleryjskie i wyrzutnie rakiet Himars. 1. Mazurska Brygada Artylerii wyposażona jest w najnowocześniejszy sprzęt artyleryjski sprawdzony w boju. Bój o swoje jednostki żołnierze musieli toczyć przed laty. Rząd PO w 2010 i 2011 roku je likwidował, redukował i obniżał ich rangę. Minister Obrony Narodowej wykonuje wszystkie polecenia swojego przełożonego premiera Donalda Tuska i w związku z tym podjąłem szereg takich działań, które mają zaowocować, albo już zaowocowały oszczędnościami. Ówcześnie decyzje Bogdana Klicha spotykały się ze sprzeciwem samych żołnierzy i ekspertów, którzy po latach wystawiają rządowi Donalda Tuska srogą ocenę, jeśli chodzi o politykę obronną, a w zasadzie jej brak. Słyszeliśmy dużo takich pusto brzmiących haseł, że będzie przeskok generacyjny, ale nowoczesnego sprzętu nie było. To było wszystko na papierze. A zamiast reorganizacji armii, bo taki szyld używano, tak naprawdę redukowano polską armię. Dziś jest ona wzmacniana jak nigdy wcześniej. Kilka dni temu Amerykanie poinformowali, że do Polski trafi 96 śmigłowców uderzeniowych Apache. To kolejny w ostatnim czasie militarny zakup i jak mówi wieloletni urzędnik Pentagonu - dobra decyzja polskich władz. To z pewnością zwiększy polskie zdolności odstraszania Rosji. Zakupy zbrojeniowe i możliwości, jakie Polska uzyskała w ostatnich latach są podziwiane w Sojuszu. W latach 2008-2015 zlikwidowanych zostało ponad 600 jednostek wojskowych. Jedną z nich był 7. Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej stacjonujący w podwarszawskich Książenicach. Przez 11 lat teren jednostki był opustoszały. Dopiero w zeszłym roku do miejscowości wrócili żołnierze. Podwarszawskie Książenice. To tu stacjonował 7. Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej. Jednostka ważna z punktu widzenia obrony stolicy przed atakami z powietrza. Została rozwiązana 31 grudnia 2011 roku. Tutaj żołnierzy nie było. To było zamknięte. Przynajmniej tak z zewnątrz wyglądało. Dopiero w ubiegłym roku wojsko wróciło. Stacjonuje tu około 150 żołnierzy z 61. Batalionu Lekkiej Piechoty Obrony Terytorialnej. Ponowne pojawienie się żołnierzy w Książenicach było wielkim wydarzeniem. A mieszkańcy nie szczędzą ciepłych słów. Czujemy się może bezpiecznej. Podobnych historii w całej Polsce są setki. W latach 2008-2015 zlikwidowano 629 jednostek Wojska Polskiego. Czujemy się może bezpiecznej. Powinna być, była tu kiedyś i skoro reanimowali, to bardzo dobrze. Teraz w takiej sytuacji, co się robi, to chyba powinni, jeszcze gdzieś tam odnowili te jednostki, bo wie pan, co się dzieje na świecie. Podobnych historii w całej Polsce są setki. W latach 2008-2015 zlikwidowano 629 jednostek Wojska Polskiego. To poza osłabianiem bezpieczeństwa cios także w tych, którzy dzięki armii mieli pracę. Przeciwko takiej polityce protestowali zarówno wojskowi, jak i samorządowcy. Dopiero teraz trwa mozolny proces odbudowy. Obecność Wojska Polskiego w takich miejscach jak Książenice zapewnia mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa. Era zwijania wojska się skończyła, trwa budowanie silnej, licznej i nowoczesnej armii. Ważą się losy grupy Wagnera. Będzie miała nowego szefa czy zostanie rozwiązana? Wczoraj Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zażądały od Łukaszenki natychmiastowego wydalenia bandytów z Białorusi. Ich powrót do Rosji jednak jest nierealny. Wagnerowcy bez przywódców. Ich śmierć nie była przypadkowa. Wielu mówi wprost - to była egzekucja. Wagnerowcy to nie są zwykli żołnierze, którzy zbuntowali się przeciwko dowództwu. To najemnicy do zadań specjalnych. Mordercy i bandyci. Co potrafią robić najlepiej? Zabijać i w zasadzie tylko to potrafią robić, więc wydaje mi się, że część z tych sił, nawet które będą na Białorusi, to będą po prostu ludzie od mokrej roboty, na zlecenie, czy to Łukaszenki, czy to Putina, czy to GRU, czy FSB. A to wyzwanie i dla Polski, i dla krajów bałtyckich. Są informacje, że część z nich dostaje fałszywe paszporty po to, żeby z białoruskim paszportem się dostać np. do Polski w celu destabilizacji naszego kraju. Oficjalnie najemnicy mają 2 wyjścia. Albo odejść do cywila, gdzie czeka ich mobilizacja, albo podpisać kontrakt z rosyjskim ministerstwem obrony. Ta druga opcja dostępna jednak jest tylko dla tych, którzy nie brali udziału w czerwcowym buncie. A tych właśnie przygarnął Łukaszenka. Bolesny koniec? Bolesny na pewno, ale na pewno nie koniec. Prigożyna zastąpi po prostu nowszy model. Mówi się właśnie o człowieku GRU Walerianowie, który miałby nie tylko przejąć schedę po Prigożynie, ale także stać za zabójstwem Prigożyna i Utkina, czyli to on był tą osobą, która organizowała podłożenie prawdopodobnie bomby w samolocie. Nie wiadomo, czy Prigożyna zabiła bomba na pokładzie czy rakieta. Wiadomo za to, że kraj Putina nie zrezygnuje ani z armii bandytów, ani z wagnerowskiego modelu zarabiania pieniędzy. Prigożyn zostawił po sobie m.in. farmę trolli i firmy eksploatujące złoża złota, diamentów i ropy naftowej w Afryce i Syrii. Na włoskiej Lampeduzie trwa ewakuacja przepełnionego obozu dla nielegalnych migrantów. W akcję zaangażowana jest Marynarka Wojenna, Czerwony Krzyż i Straż Przybrzeżna. Decyzję o ewakuacji podjęto po tym, gdy w ciągu kilku dni na wyspę dopłynęło przeszło 3000 osób. Sytuację na miejscu od kilku dni śledzi nasz reporter Kamil Trzaska. Powiedz jak przebiega akcja i jakie są perspektywy dalszego funkcjonowania obozu? Akcja na Lampedusie cały czas trwa. Prawdopodobnie potrwa co najmniej kilkanaście godzin. Za moimi plecami w porcie trwa załadunek migrantów, którzy mają opuścić Lampedusę i trafić do innych hotspotów na terenie Włoch. Ta akcja odbywa się wieloetapowo i na wielu płaszczyznach. Drogą morską, powietrzną. Stąd startują też samoloty sił powietrznych. Również zabierają migrantów statki Marynarki Wojennej. Hotspot na Lampedusie. Obóz o powierzchni kilkuset metrów kwadratowych. To właśnie tutaj w ostatnich dniach przebywało niemal 4500 migrantów z Afryki. W obliczu kryzysu, z jakim Lampedusa nie mierzyła się nigdy wcześniej, podjęto decyzję o ewakuacji. Wyspę mają opuścić co najmniej 3000 osób. Francesca Bazile jest tutaj główną koordynatorką. Nie zgadza się na rozmowę na terenie obozu. Chodzi o kwestie sanitarne i zagrożenie epidemiologiczne - większość tych osób miała zaledwie podstawowe badania medyczne. Sytuacja nadal stawia przed nami wyzwania, ale odbieramy pierwsze sygnały, że ilość obecnych się zmniejszyła. Migranci docierają do Lampedusy w zasadzie na czym się da. Część łodzi jednorazowego użycia została pospawana przez przemytników ludzi na libijskim wybrzeżu. Kilka dni temu tamtejsze służby odkryły taką nielegalną stocznię. Model relokacji migrantów to w zasadzie zamknięte koło, jedni migranci przybywają do Europy, są przenoszeni na nowe miejsca, ale w ślad za nimi przybywają kolejni i tak bez końca. Tu na Lampedusie widać to najlepiej, bo ta sytuacja ma miejsce tutaj od wielu lat. Potrzebna jest wspólna wizja polityki migracyjnej, a tej nie ma. Kraje południa domagają się solidarności reszty wspólnoty, trudno im się dziwić, bo zostali z problemem sami. Z drugiej strony nikt w Europie nie widzi dzisiaj szansy na integrację tych ludzi, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Wszystko jest w tym sensie nieskuteczne, że nie adresuje przyczyn kryzysu. Jakby tego było mało, problemy w Afryce zaczynają się nawarstwiać. Kolejne konflikty i wojskowe przewroty podsycane przez Moskwę potęgują exodus migrantów. Tu zaczynamy pracę skierowaną na słabe punkty, na priorytety, ale również zbieramy informacje, co się dalej z tymi ludźmi dzieje. Tyle że kraje Europy Zachodniej niejako sterujące polityką migracyjną wybrały drogę na skróty. Przelewając miliony euro na konta rządów krajów Afryki Północnej zrzuciły z siebie odpowiedzialność za błędy przeszłości, mimo że to w żaden sposób nie powstrzymało fali migracji zalewającej południe kontynentu. Polski LOT może w tym roku zarobić nawet miliard złotych. Tak szacuje Ministerstwo Aktywów Państwowych, które nadzoruje spółkę. Od wyniku jesiennego referendum może jednak zależeć, czy przedsiębiorstwo pozostanie państwowe. Ta zawarta właśnie umowa pozwoli LOT-owi na uruchomienie połączeń z Arabią Saudyjską. LOT w lipcu przewiózł rekordową liczbę ponad miliona pasażerów. LOT rozwija się. Dekadę temu ówczesny rząd też rozmawiał z inwestorami z krajów Półwyspu Arabskiego. Tyle tylko, że wtedy nie chodziło o współpracę, a o sprzedaż LOT-u. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że potrzebne będą działania radykalne, inne niż przez ostatnie kilkanaście lat, gdzie LOT z różnych powodów traktowany był wyjątkowo łagodnie przez państwo. Ostatnie lata pokazały, że prywatyzacja nie musi być jedynym rozwiązaniem. To jest coś, co jest charakterystyczne dla tego środowiska liberalnego, dla tego środowiska, które tworzy dzisiaj PO, dla Tuska, dla Janusza Lewandowskiego. Wspomniany Janusz Lewandowski zapowiedział na Campusie PO powrót do prywatyzacji. Na tej samej imprezie głos w sprawie majątku państwowego zabrał duet posłów Joński-Szczerba. Ktoś przed nami wszystkimi, przed społeczeństwem próbuje ukryć swój diaboliczny plan. Według posłów PO rząd rzekomo chce sprzedać tereny lotniska Chopina w Warszawie. Ostatni skok PiS-u na klejnot w koronie naszego majątku narodowego. Pierwsza moja myśl to była taka, że jest jakiś remake na nowo kręcony filmu "Głupi i Głupszy". To reakcja ministra Marcina Horały, który przypomniał, że rząd zagwarantował ustawą, że tereny pod lotniskiem są objęte ustawowym zakazem prywatyzacji. To jest taki poziom niezrozumienia rzeczy, że albo mamy do czynienia z poważną dysfunkcją intelektualną albo po prostu ktoś celowo kłamie, oszukuje, manipuluje, żeby wprowadzić opinię publiczną w błąd. W tym kontekście groteskowy wydaje się plan rządu PO-PSL z 2010 roku, gdy pojawiła się koncepcja budowy Lotniska Centralnego dla Polski. W opracowaniu dla ówczesnego resortu infrastruktury pojawił się jeden ze sposób pozyskania pieniędzy na ten cel - sprzedaż gruntów pod lotniskiem Chopina. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Prawo i Sprawiedliwość zwiększa przewagę, Koalicja Obywatelska traci punkty. Kosmiczne inwestycje, realne zyski. To element wojny informacyjnej przeciwko Polsce - tak komentowany jest najnowszy film Agnieszki Holland, który wkrótce powalczy o Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji. "Zielona granica" opowiada o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, tyle że z perspektywy zbieżnej z kremlowską. Pojawienie się armatki wodnej przerwało atak 60 agresywnych imigrantów, którzy kamieniami zaatakowali polskie służby. Ataków jest coraz więcej i coraz bardziej brutalnych. Kilka dni temu jeden z cudzoziemców celował do patrolu, prawdopodobnie z broni gładkolufowej. To hybrydowa wojna Łukaszenki i Putina przeciwko Polsce w rzeczywistości. A to jej filmowa wersja. Widziana oczami Agnieszki Holland, choć można odnieść wrażenie, że raczej Mińska. Ty myślisz, że co my tam robimy, co? Szydełkujemy? W "Zielonej Granicy" polskie służby faktycznie stawiające czoła agresji ze Wschodu, Holland przedstawiła w roli morderców i oprawców. Pokaż ręce! Gleba! To obraz identyczny z tym kreowanym od 2 lat przez białoruską i rosyjską propagandę. Możemy na pewno nazwać ten film elementem działań na globalną skale, które mają na celu manipulowanie tymi zdarzeniami, które są przeciwko Polsce podejmowane od 2021 roku. Na takie sygnały tylko czeka Kreml. Rosjanie podkreślają, że premierę "Zielonej granicy" zaplanowano tuż przed wyborami parlamentarnymi w Polsce. Na ostatniej prostej kampanii wyborczej produkcja Agnieszki Holland najwyraźniej miała być cennym paliwem politycznym opozycji. Na razie film okazał się strzałem do własnej bramki, o czym świadczy lawina komentarzy tych, którzy obejrzeli jego zapowiedź. Cios w plecy obrońców granic - to jeden ton komentarzy. Drugi: atakiem na funkcjonariuszy Holland bardziej pomogła PiS w kampanii wyborczej niż opozycji, która strzegących granicy atakowała. Nikt nie może umierać w krzakach z zimna, czy z głodu i z choroby. Dziś poza agresywną częścią opozycji już nie ma wątpliwości, że plan sztucznego wykreowania nowego szlaku migracyjnego powstał na Kremlu, by osłabić Zachód. Z politycznego punktu widzenia ta produkcja, zakładając, że jej wymowa jest taka, jak trailera, porusza temat, który jest dość niewygodny dla opozycji, a raczej wygodny dla PiS. Nic dziwnego, że na profilu dystrybutora filmu Holland zablokowano komentarze. Darmowe leki dla szerszej grupy pacjentów. Prezydent podpisał ustawę wprowadzającą w życie kolejną z obietnic Programowego Ula PiS. Już we wrześniu z refundacji na leki będą mogli korzystać seniorzy po 65. roku życia i dzieci do lat 18. O szczegółach Anna Olszak. Marek Grzesik ma 73 lata. W aptece każdego miesiąca zostawia 400 zł. Teraz będzie łatwiej. Będzie to jakaś ulga finansowa dla mnie. Wprowadzane zmiany to realna pomoc dla tych, którzy jej najbardziej potrzebują. To jest kwestia poziomu życia w naszym kraju, to jest kwestia także bezpieczeństwa zdrowotnego. To konkretne wsparcie i mówią o tym liczby. Od 2016 roku seniorzy dzięki programowi zaoszczędzili w aptekach ponad 4 mld zł. Do tej pory z bezpłatnych leków mogły korzystać osoby po 75. roku życia i kobiety w ciąży. Teraz do tego grona dołączają kolejni. Bezpłatne leki dla osób od 65. roku życia, ale i bezpłatne leki dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. To obietnice zaproponowane zaledwie 2 miesiące temu, w maju. Dziś stają się faktem. Bardzo to popieram, ja mam te lata i często korzystam z apteki, biorę około 10 sztuk, to jest dla mnie dużo. Minister zdrowia rozszerzy listę leków z 2000 do prawie 4000. 3800 pozycji jest zaplanowanych w tej grupie dla osób powyżej 65. roku życia oraz dla was, najmłodsi. Ustawa wejdzie jeszcze w tym tygodniu. Na tej podstawie minister zdrowia będzie mógł wydać komunikat przysługujący tym właśnie grupom bezpłatnie. To kolejna, ale nie jedyna spełniona obietnica z listy Programowego Ula. W wakacje Polacy przejechali państwowymi autostradami za darmo. A każde dziecko już od stycznia otrzyma nie 500, a 800 zł. Łącznie z programu darmowych leków skorzysta nawet 16 mln Polaków, z czego 7 mln to dzieci. "Donald Tusk oszukuje Polaków" Łącznie z programu darmowych leków skorzysta nawet 16 mln Polaków, z czego 7 mln to dzieci. "Donald Tusk oszukuje Polaków" - mówi premier Mateusz Morawiecki i punktuje lidera opozycji długą listą niespełnionych obietnic. W najnowszym spocie szef rządu podkreśla też skuteczność rządu Zjednoczonej Prawicy. Kto i jak spełniał wyborcze obietnice sprawdzał Karol Jałtuszewski. Zobaczcie, jak Tusk oszukuje Polaków. Premier punktuje byłego premiera. I przypomina Donaldowi Tuskowi cały szereg niespełnionych obietnic. Z obniżką podatków na czele. Jesteśmy gotowi do decyzji, w tym do korekty, podwyższenia o 1 punkt procentowy VAT-u. A to dopiero początek. Bo Tusk obiecywał też dbać o seniorów, po czym podwyższył wiek emerytalny. Obiecał ograniczenie długu publicznego, który za jego rządów wzrósł o prawie połowę. W końcu obiecywał też, że nie wyjedzie z Polski do Brukseli. Mogę tylko potwierdzić, że nie wybieram się do Brukseli. Nie trzeba dodawać, że było to kłamstwo. Przyjechałem do Brukseli z kraju. To było wielkie oszustwo Polaków i gigantyczny kontrast z tym, co widzimy po roku 2015. Rządy PiS nie są idealne, każdy rząd popełnia błędy, ale te rządy poważnie, po raz pierwszy w historii III RP traktują złożone Polakom obietnice. Co wielu Polaków zauważa. Był pierwszy rząd, co jakieś obietnice złożył, to je realizował. Co zamierzali, to robią, nie kołują ludzi, nie okradają. Idziemy do wyborów z podniesionym czołem - mówią politycy PiS. I prezentują długą listę zrealizowanych obietnic, takich jak obniżenie wieku emerytalnego, 13. i 14. emerytura, 500 plus, 800 plus, wyprawka szkolna 300 plus, modernizacja armii, przekop Mierzei Wiślanej, tunel w Świnoujściu, gazociąg Baltic Pipe i wiele innych. My mamy wciąż nowe pomysły, wciąż nam się chce, ciągle chcemy iść do przodu, bo widzimy, ile nam się udało zrobić przez te 8 lat. Polacy wypowiedzą się przy wyborczych urnach już za 47 dni. PiS zwiększa i utrzymuje swoją przewagę nad politycznymi konkurentami. Wskazują na to ostatnie sondaże, które za chwilę państwu pokażemy. To trzy różne badania, trzech różnych pracowni. Spójrzmy na pierwsze z nich. Z najnowszego sondażu CBOS-u wynika, że na PiS chce głosować 37% badanych. Koalicja Obywatelska może liczyć na 21%. Do lidera badania brakuje jej zatem 16 punktów procentowych. Dalej jest Konfederacja, która uzyskała 6% poparcia. Na Trzecią Drogę chce głosować 5% badanych, ale ponieważ jest to start w koalicji do przekroczenia progu wyborczego brakuje tu 3 punktów procentowych. Na Lewicę chce głosować 4% badanych, co oznacza, że ta partia także nie weszłaby do Sejmu. A 24% nie wie, na kogo odda swój głos. Sprawdźmy teraz kolejny sondaż. Ten został przeprowadzony przez Kantar na zlecenie "Gazety Wyborczej". Tutaj również na prowadzeniu PiS, które uzyskało 38%. Na Koalicję Obywatelską chce głosować 30% badanych. Lewica może liczyć na 8% głosów. Konfederacja na 6%. Tak samo Trzecia Droga, i tu również ta koalicja nie przekroczyłaby progu wyborczego. 12% jeszcze nie wie na kogo zagłosuje. I ostatnie badanie przed nami. Tym razem wykonane przez pracownię Social Changes dla portalu wpolityce.pl. Na PiS chce głosować 39% badanych. 10 punktów procentowych mniej zanotowała Koalicja Obywatelska. Konfederacja może liczyć na 12% głosów. Lewica uzyskała 8%. Trzecia Droga tym razem na granicy progu wyborczego i 8% poparcia. Jeden procent - takie poparcie w tym sondażu uzyskały Kukiz'15 i Porozumienie. A 2% badanych wybrało odpowiedź "inne ugrupowanie". I jeszcze jedna uwaga. We wszystkich tych najnowszych sondażach PiS albo osiąga samodzielną większość w Sejmie albo jest na granicy tej większości. 78% Polaków, tych, którzy jeszcze nie zdecydowali na kogo zagłosują uważa, że za rządów PiS żyje im się po prostu lepiej. Jakbym musiał porównać, ale to od strony materialnej, to bym powiedział, że tak, lepiej. Można powiedzieć, że średnie bogactwo Polaków wzrosło. Za rządów PiS Polakom żyje się lepiej - stwierdza senator Platformy. Proszę sobie zobaczyć. Co na to jego partyjni koledzy? Musi mi pan dać okulary. Ale moje mają inną dioptrię. - A jaką? Panie senatorze, przeczytam panu... Odpowiedzi ze strony PO znów brak. Pytamy więc Polaków. Ja teraz już jestem emerytką, są podwyżki. Nie ma teraz takiego bezrobocia, bo zawsze jest jakieś zapotrzebowanie do firm, do kawiarni. Ja też łączyłam pracę ze szkołą. Są dodatki i więcej pracy jest przede wszystkim. Co ciekawe, wypowiedź senatora Borowskiego nie jest odosobniona. Część osób żyje w skrajnej biedzie, ale większość społeczeństwa dzisiaj, kiedy patrzymy na Polskę, rzeczywiście dochody są większe niż były kilka czy kilkanaście lat temu. Jeżeli juz Platforma, jeżeli już Lewica, chwali rząd PiS, to można powiedzieć: piekło zamarzło. To, co według opozycyjnych publicystów jest problemem... Problem naszej strony jest taki, że tu się dobrze żyje. ...dla Polaków jest realną zmianą. To raczej podnosi szansę PiS w takiej ogólnej ocenie, na kogo warto głosować. Na te kluczowe pytania dotyczące tego, jak się nam żyje, będziemy musieli odpowiedzieć przed wyborami. Bo nasz głos naprawdę ma znaczenie. Praca, bezpieczeństwo, edukacja, a nawet sposób spędzania wolnego czasu. M.in. te elementy składają się na ocenę poziomu życia. Na tej podstawie Polacy zdecydują, kto po 15 października zasiądzie w tej sali, a w efekcie kto będzie rządził Polską. Najważniejsze tematy dla Polaków, fundamentalne sprawy dla naszego kraju. Rusza nowy program "Polska mówi", podczas którego to obywatele zadają najtrudniejsze pytania politykom. Pierwszy odcinek już jutro. 7 tygodni do wyborów. 7 debat z państwa udziałem. Opuszczamy studio w Warszawie i ruszamy w teren. Teraz Polacy przepytają polityków. Pierwszy odcinek już w środę. Zaniedbania rządu Donalda Tuska po tragedii smoleńskiej, rozmowy ówczesnego premiera z Władimirem Putinem czy kwestia czarnych skrzynek z wraku Tupolewa. Wszystko to w kolejnym odcinku serialu dokumentalnego "Reset", który już dziś wieczorem. 10 kwietnia 2010 roku. Po tej tragedii, która wstrząsnęła Polską, szokujące było szczególnie zachowanie Rosjan. To m.in. niszczenie dowodów, nieuszanowanie ciał. Chcieli zabić godność, zabić pamięć o tych ludziach i pokazać, że mogą ich poniżyć. Szefową rosyjskiej komisji była wówczas Tatjana Anodina. Teraz, jak ujawnia "Gazeta Polska", ma doradzać Borisowi Aloszynowi, który produkuje drony wykorzystywane w wojnie na Ukrainie. O otwartej na Rosję polityce rządu PO-PSL opowiada "Reset" - serial dokumentalny Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza. Przed nami kolejny odcinek. To było na zasadzie macie Polaczki swojego prezydenta, swojego generała z odbitym butem i zaszytym petem w nodze. Poznamy m.in. decyzje rządu Tuska z 10 kwietnia. W wyniku których państwo polskie, jak się później okazało, bezpowrotnie utraciło dostęp do bezpośrednich dowodów w tej sprawie. W tym do oryginałów czarnych skrzynek. Zobaczymy dokumenty z rozmów Tuska z Putinem. Serial "Reset" to efekt żmudnej pracy w archiwach, setek rozmów i nagrań. Poznaliśmy działania rządu Donalda Tuska wobec amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Dowiedzieliśmy się, jakie informacje ukrywano przed śp. Lechem Kaczyńskim. Dzięki "Resetowi" zobaczyliśmy też dyplomatyczną grę, którą prowadził ówczesny rząd, grę dotyczącą "usunięcia sprawy zbrodni katyńskiej z listy spraw spornych". Nie było innej operacji o tym charakterze, o tej skali w tamtym czasie, którą można by po prostu nazwać zbrodnią wojenną jak Katyń. Serial ma podwójną moc. Jest niezwykle prawdziwy, dociekliwy, ale nie jest napastliwy. On mówi o działaniach, a jakie to działanie jest, to każdy powinien na oczy widzieć. "Reset": "Smoleńsk - oddane dowody" o 21.10 w TVP 1 i TVP Info. Polska zwiększa swoją aktywność w Kosmosie. Minister rozwoju i technologii oraz dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej podpisali porozumienia związane z rozwojem polskiej branży kosmicznej, co ma przynieść konkretne korzyści. Jakie? Polska myśli o przyszłości w Kosmosie. Te podpisy sprawiają, że w branży kosmicznej znajdziemy się na wyższym poziomie. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu i jestem dumny z Polski, ponieważ Polska wykonała ogromną pracę. Porozumienia dotyczą staży Polaków w Europejskiej Agencji Kosmicznej, a także rozwoju naszych technologii kosmicznych. Każda złotówka zainwestowana w przestrzeń kosmiczną daje wielokrotność w gospodarce w rozwoju wielu branż, kooperantów, którzy później rozwijają, komercjalizują różne rozwiązania. Rozwój sektora kosmicznego ma ogromny wpływ na nasze życie. Coraz trudniej jest wymienić dziedziny, w których kosmiczne technologie nie są stosowane. Technologie kosmiczne nas otaczają, począwszy od kamery, która nas nagrywa, poprzez rzepy, zamki błyskawiczne, wiertarki bezprzewodowe czy kuchenki mikrofalowe. Jedno z porozumień zakłada również, że Polak na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie testował najbardziej zaawansowane technologie i realizował eksperymenty. ISS to przecież gigantyczne laboratorium, które krąży wokół Ziemi, gdzie możliwe jest prowadzenie badań w warunkach na Ziemi zupełnie niedostępnych. W Kosmos najprawdopodobniej poleci Sławosz Uznański. Jego kandydaturę musi jeszcze zatwierdzić Europejska Agencja Kosmiczna i amerykańscy partnerzy. Już za chwilę rozmowa z minister zdrowia Katarzyną Sójką. Zostańcie państwo z nami. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.