Doprowadzony - Zbigniew Ziobro zeznawał przed komisją do sprawy Pegasusa. Kurs na Europę - wybory parlamentarne w Mołdawii rozstrzygnięte. Wolne miejsca - koalicja obsadzi wakaty w Trybunale Konstytucyjnym. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zbigniew Ziobro zatrzymany na stołecznym lotnisku i doprowadzony na posiedzenie sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa. Udało się za dziewiątym razem - były minister sprawiedliwości niezmiennie utrzymuje, że komisja działa nielegalnie. Zbigniew Ziobro przyznał, że był inicjatorem zakupu takiego systemu, ale wiele decyzji podejmowali jego współpracownicy. A na pytania o poważne zastrzeżenia różnych służb i instytucji odpowiadał, że w trakcie dyskusji zmieniały one zdanie. To finał wielomiesięcznych starań komisji śledczej do spraw Pegasusa o przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PiS. Kluczowego świadka w sprawie podsłuchów, które służyły do walki politycznej - słyszymy. Ziobro i Kaczyński próbowali zrobić system, domknąć władzę, to był zamach na demokrację i prawa człowieka. materiał, który był użyty, pozyskany za pomocą Pegasusa, Ziobro został zatrzymany w poniedziałek rano na warszawskim lotnisku Chopina, skąd do Sejmu doprowadziła go policja. Przez ponad rok unikał zeznań nie stawiał się ośmiokrotnie. Najpierw tłumaczył się stanem zdrowia. Ale później stwierdził, że komisja działa nielegalnie, bo tak orzekł Trybunał Konstytucyjny. Choć orzeczenie nie zostało opublikowane, było wydane z udziałem sędziego dublera i odczytał je były polityk PiS-u. Dziś Zbigniew Ziobro też mówił o nielegalności komisji. Nie jestem przed komisją śledczą, więc nie mogłem ustanowić pełnomocnika. Mógłbym to zrobić, gdyby to była komisja śledcza, czyli przed wyrokiem TK, natomiast jestem do dyspozycji. Jeśli jest pan do dyspozycji, to bardzo proszę o spokój i przechodzimy dalej. Stojąc tyłem do członków komisji, wypowiedział słowa przysięgi. Swoją wypowiedź zaczął jednak od groźby. Kiedyś będzie dalszy finał naszego spotkania, będziemy się spotykać na sali rozpraw, ale w innych rolach. Poseł PiS-u odpowiadał jednak na pytania komisji, której nie uznaje. Nie było wyśmiewania sprawy Pegasusa jak kilka lat temu. Chodzi o konia, który ma skrzydła i lata. Opowiedział między innymi o swoim związku z zakupem oprogramowania Pegasus. Ja byłem inicjatorem zakupu tego systemu, byłem inicjatorem przekazania środków na zakup Pegasusa ze środków Ministerstwa Sprawiedliwości. Komisja przypominała, że Pegasus nie powinien być finansowany ze środków Funduszu Sprawiedliwości, co miało być obejściem procedur. Były szef resortu sprawiedliwości mówił, że to nie on podpisał się pod decyzją i przypomniał rolę swojego byłego zastępcy. Jestem bardzo rad, że Michał Woś podjął taką decyzję, pan minister Woś, podjąłbym taką samą decyzję. Komisja wskazywała też na wątpliwości Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Prokurator krajowy, najbliższy współpracownik pana, otrzymał oficjalna informacje, że stosowanie Pegasusa jest w Polsce niedopuszczalne. Tu też Zbigniew Ziobro przypomniał o kompetencjach byłych współpracowników. Z tego, co rozmawiałem z panem Bogdanem Święczkowskim, to informował mnie, że system jest bezpieczny. Ziobro przyznał też, że Pegasusem był inwigilowany były minister w rządzie PO-PSL, Sławomir Nowak, w sprawie korupcyjnej. Tę kilka dni temu umorzył sąd. Podsłuchiwany był również mecenas Roman Giertych w sprawie afery Polnord. Wszystkie te gremia niezależnie od siebie doszły do wniosku wbrew narracji pana Giertycha, że nie jest on pokrzywdzonym, tylko jest złodziejem. Prokuratura umorzyła sprawę Romana Giertycha. Mecenas zapowiedział kroki prawne wobec Zbigniewa Ziobry. Ziobro na komisji nie powiedział o inwigilacji Pegasusem prokuratorów, dziennikarzy, społeczników czy polityków opozycji. Wszystkie aspekty tej afery opinia publiczna musi poznać, żeby tego typu niszczenie ludzi, przeciwników politycznych PiS nigdy więcej w przyszłości nie miało miejsca. Włamywano się do naszych telefonów i wyciągano treści, często zmieniano te treści, a następnie publikowano w telewizji, która została przejęta przez PiS. Raport komisji do sprawy afery Pegasusa ma być gotowy na koniec roku. Mołdawia obrała kurs na Europę. We wczorajszych wyborach parlamentarnych ponad połowa obywateli poparła proeuropejską Partię Działania i Solidarności. W Kiszyniowie elekcję określano najważniejszą w historii, ale to wybory, których wynik ma znaczenie dla bezpieczeństwa całego regionu i wschodniej granicy NATO. To trzech agentów Kremla aresztowanych po przekroczeniu granicy między Mołdawią a kontrolowanym przez Moskwę separatystycznym Naddniestrzem. Mieli przy sobie między innymi materiały wybuchowe. Według mołdawskiej policji ich zadaniem było wywołanie masowych zamieszek i chaosu w stolicy kraju. Dzisiaj. Po ogłoszeniu wyników wyborów. Rosja rzuciła na nas wszystko, co miała najgorszego - mnóstwo pieniędzy, mnóstwo kłamstw, mnóstwo nielegalnych działań. Ale my daliśmy im najlepszą lekcję demokracji. Proeuropejską Partię Działania i Solidarności poparła ponad połowa wyborców. To oznacza, że w parlamencie będzie miała większość pozwalającą jej na samodzielne rządy. Na ten wynik entuzjastycznie zareagowała Europa. Rosja poniosła porażkę. Jesteśmy pod wrażeniem odporności narodu mołdawskiego i jego determinacji. Mieliśmy do czynienia z agresją rosyjską i niezwykle brutalne ingerowanie w proces wyborczy. I oparli się temu. Rosyjska dywersja nie rozprzestrzeni się dalej w Europie. Rosji nie udało się zdestabilizować Mołdawii. Ale to nie oznacza, że Kreml z Mołdawii zrezygnował. Jest ważna z przyczyn strategicznych. Ponieważ Mołdawia pod wpływami rosyjskimi, gdyby taka była, stawiałaby w bardzo trudnym położeniu Ukrainę i stanowiłaby też przyczółek dla Rosji w zachodnim regionie Morza Czarnego. Wciąż takim przyczółkiem jest Naddniestrze, separatystyczna część kraju, lojalna wobec Moskwy po upadku Związku Radzieckiego. Stacjonuje tam półtora tysiąca rosyjskich żołnierzy. To jest miejsce, gdzie dominuje myślenie rosyjskie i wpływy rosyjskie. To jest także duże znaczenie militarne, ponieważ z Naddniestrza może rozpocząć się jakiś antydemokratyczny, nawet militarny ruch, który zdestabilizuje Mołdawie. To demonstracja prorosyjskich sił w centrum stolicy kraju - Kiszyniowie. Została zwołana przez byłego prezydenta Mołdawii Igora Dodona, obecnie lidera opozycyjnego bloku. Zarzucił władzom fałszerstwa i utrudnianie głosowania mieszkańcom wspomnianego prorosyjskiego Naddniestrza. Naród się zbuntuje. Nie można traktować ludzi jak motłoch. To się nie uda. Na razie od lat nie udało się Moskwie zawrócić Mołdawii z proeuropejskiego kursu. Wczorajsze głosowanie to silny mandat dla przystąpienia Mołdawii do Unii Europejskiej. Maia Sandu poprzeczkę postawiła sobie bardzo wysoko. Bo obiecała rodakom, że już za trzy lata Mołdawia będzie członkiem Wspólnoty. Wojna w Ukrainie to także nasza wojna - mówił premier Donald Tusk podczas otwarcia Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa, dodając, że przegrana będzie oznaczała konsekwencji dla kolejnych pokoleń na całym świecie. W stolicy spotkali się przedstawiciele kilkudziesięciu państw, by dyskutować o sojuszniczej jedności i zaangażowaniu w walce z rosyjską agresją. To Kijów. I to, co zostało z budynków mieszkalnych po potężnym ataku rosyjskich dronów i rakiet na ukraińską stolicę. Obudziłam się i podeszłam do drzwi wejściowych. W tym momencie uderzyła mnie fala eksplozji. Moja rodzina była jeszcze w łóżkach. W Europie nie milkną echa też takich incydentów sprzed kilku dni. Drony nadleciały nad lotniska i obiekty wojskowe w Danii. Dziś prezydent Ukrainy nie ma wątpliwości, kto odpowiada za takie prowokacje. Przybywa dowodów na to, że Rosja może używać tankowców z tak zwanej floty cieni na Bałtyku do wystrzeliwania dronów. Mowa o takich statkach, które przewożą rosyjską ropę, omijając zachodnie sankcje. Kreml mógł dla nich znaleźć nowe zadanie. Drony nad Danią pojawiły się, gdy jedna z takich jednostek przepływała wzdłuż wybrzeża tego kraju. To pokazuje, że Rosja może stanowić zagrożenie dla wielu państw w Europie. To jest nasza wojna. Mówił premier Donald Tusk na otwarciu Warszawskiego Forum Bezpieczeństwa. To spotkanie ponad dwóch tysięcy delegatów z 90 krajów. Wśród nich ministrowie obrony państw NATO i były szef Pentagonu. Główny temat rozmów - jak powstrzymać rosyjską agresję. Wojna w Ukrainie jest tylko częścią tego upiornego projektu, który raz na jakiś czas pojawia się na świecie. Stąd słowa o konieczności dozbrajania krajów na wschodniej flance NATO. I dalszym wspieraniu Ukrainy. Putin nie chce wstrzymania ognia i nie chce pokoju na Ukrainie. Dlatego dzisiaj musimy się skupić na wzmacnianiu Ukrainy i jej obrony. Prezydent Ukrainy chce też współdziałania. I proponuje sojusznikom stworzenie tarczy obrony powietrznej. Jeśli Rosja straci możliwość atakowania z powietrza, nie będzie mogła kontynuować wojny. Unia Europejska zapowiedziała budowę tak zwanego muru dronowego wzdłuż całej wschodniej granicy wspólnoty. Nie obejmie Ukrainy, jednak przy jego tworzeniu będą wykorzystywane ukraińskie doświadczenia w zwalczaniu rosyjskich bezzałogowców. Jak najbardziej to jest dobry kierunek - współpraca z Ukrainą do budowy zapory antydronowej jest kluczowa. Masowo Rosjanie ich atakują i oni masowo w zasadzie w 80% strącają te drony. To są bardzo cenne doświadczenia i należy z nich korzystać. Plan Europy to nie tylko blokada rosyjskich dronów. To też uderzenie w rosyjską gospodarkę, o czym przy okazji Forum Bezpieczeństwa w Warszawie rozmawiali ministrowie spraw zagranicznych państw Trójkąta Weimarskiego. Zgodziliśmy się, że kluczowe w ograniczeniu rosyjskiego potencjału militarnego jest wzmacnianie sankcji. Bruksela przygotowała dziewiętnasty pakiet sankcji. Muszą go jednak poprzeć wszystkie kraje członkowskie. Na drodze mogą stanąć Węgry i Słowacja. Oglądają państwo 19:30 w poniedziałek. Co jeszcze przed nami? Nowy sposób na przemyt. Ostatni weekend to siedem takich zdarzeń. W środku policjanci ujawnili bezakcyzowe papierosy. Nowy sezon szczepień przeciw covid. Liczymy na dostawy jak najszybciej. Nie ma takiego zagrożenia, że dla osób chętnych szczepionki na covid nie wystarczy. Kiedy w Trybunale Konstytucyjnym pojawią się nowi sędziowie? Jak nieoficjalnie ustaliła reporterka 19:30 Anna Hałas, koalicja może rozpocząć uzupełnianie wakatów jeszcze w grudniu. Jest wola liderów koalicji. Ale ostateczna decyzja należy do premiera, który jeszcze w tym tygodniu ma rozmawiać o Trybunale z ministrem sprawiedliwości. Sytuacja na dziś to cztery wolne stanowiska i kandydaci zgłaszani jedynie przez klub PiS-u, bez szans na poparcie większości. Niewykluczone, że już w grudniu puste fotele w Trybunale Konstytucyjnym zostaną obsadzone. Z naszych informacji wynika, że zielone światło dali liderzy koalicji. Ale ostateczną decyzję ma podjąć premier. Obsadzałbym wakaty, które dotyczą TK, przez obecną władzę. Tak, będziemy. Powinniśmy obsadzać wakaty w TK. Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów wybieranych przez Sejm na 9 lat. Dziś liczy 11 członków. Są cztery wakaty. Od grudnia będzie ich sześć. W stan spoczynku odejdzie Krystyna Pawłowicz i skończy się kadencja Michała Warcińskiego. W przyszłym roku ustąpią Andrzej Zielonacki i Justyn Piskorski. To oznacza, że Sejm może obsadzić większość, bo ponad połowę miejsc w Trybunale Konstytucyjnym. Trybunał Konstytucyjny to dzisiaj narzędzie PiS do tego, żeby robić politykę, a nie rozstrzygać spory konstytucyjne. Trzeba zrobić wszystko, żeby odebrać PiS-owi wpływ na TK, i jednym z tych elementów jest obsadzanie wakatów. Te kadencje idą na zakładkę, one są dłuższe niż kadencje organów państwowych. I powinniśmy, już kiedy dzwoni dzwonek, obsadzać. Powinniśmy obsadzać. Bez dwóch zdań. Za jest minister sprawiedliwości. Ja osobiście uważam, że należy tego wyboru dokonywać, bo może się okazać, że ten Trybunał jest dla nas niezwykle istotny w kwestii przywracania praworządności. Jeszcze w tym roku? Ja bym chciał zacząć tym roku. Tak, ja bym chciał zacząć w tym roku. Jak się dowiadujemy, minister w tym tygodniu spotka się z premierem. Będę rozmawiał z panem premierem na ten temat, więc miejmy nadzieję, że wszyscy dojrzewamy do tej decyzji. Rządzący do tej pory nie obsadzali wakatów, uznając za bezprawny wybór do Trybunału za czasów PiS sędziów dublerów. Zdaniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka narusza to prawo do sprawiedliwego procesu. Jest wydmuszką organu konstytucyjnego, ale to dlatego że przede wszystkim w jego skład zostały wybrane osoby, które nie powinny być wybierane, ponieważ te miejsca były już zajęte. Do tego zasiadają w nim ci byli politycy PiS, których wypowiedzi trudno uznać za bezstronne. A takich oczekuje się od sędziów TK. Precz z komuną! Zamknijcie mordy! Tak jak prezes powiedział, zdradzieckie mordy. To, że w Polsce mamy do czynienia z zamachem stanu, widać bardzo jasno i czytelnie. Obecny rząd próbował uzdrowić sytuację ustawą, ale rok temu Andrzej Duda odesłał ją do TK. Po prezydencie Karolu Nawrocki sejmowa większość nie spodziewa się innej decyzji. Stąd zmiana zdania w sprawie wakatów. To pokazuje takie myślenie Kalego. Tzn. jak wybrała inna większość, to to nie jest TK. Jak my możemy wybrać, to jest TK. Różnica polega na tym, że obecna większość do Trybunału chce zgłosić nie polityków, a sędziów i profesorów prawa. Nie wierzę w to, że coś takiego jest możliwe, bo ten wybór jest ze swej natury, z konstytucji to wynika, jest wyborem politycznym. My, politycy, mamy mnóstwo funkcji, ktore możemy zajmować, ale wara od TK. Sejm z wyborem sędziów może czekać do grudnia. Wtedy Europejski Trybunał Sprawiedliwości może wydać wyrok w sprawie dotyczącej polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Być może od treści tego rozstrzygnięcia będzie zależeć, w jakim kierunku pójdziemy. Wybrani przez Sejm sędziowie składają przysięgę przed prezydentem. Lech Wałęsa z serią wykładów za oceanem. Na mapie podróży 28 miast, na finał i na koniec października - Kanada. Dokładnie w połowie trasy - w Baltimore w Maryland - z Lechem Wałęsą spotkał się z Marcin Antosiewicz. W relacji naszego korespondenta kulisy podróży byłego prezydenta. Amerykańska trasa Lecha Wałęsy właśnie osiągnęła półmetek. Za nim 14 miast, przed nim kolejnych 14. Jak pan się miewa w tej trasie? Wie pan, po dwóch operacjach w sierpniu trudnych... Ale wygląda pan świetnie. Ach, panie, a jaki mam wybór?. Zgodziłem się. Musiałbym zerwać umowy, więc muszę ciągnąć. Naszej ekipie pozwolił zajrzeć za kulisy swoich spotkań w Ameryce. W Baltimore zapowiadała go laureatka Pulitzera, Anne Applebaum. W Stanach Wałęsa jest po prostu symbolem wolności, demokracji, zwycięstwa. Akurat tu przemawiał dzień przed urodzinami. Przyszło tysiąc osób. Co to z panem robi, taki duży wiek? Wie pan, ja jestem spakowany, do wieczności przygotowany. Wykonałem zadanie. Teraz niszczą tą robotę tu i ówdzie. Próbuję ratować, dlatego tu jestem. Ludzie przychodzą nie tylko, żeby słuchać o przeszłości, ale żeby rozmawiać o przyszłości, czym też zainteresowany jest Wałęsa, który apeluje o międzynarodowe rozwiązania globalnych problemów. Szanowni państwo, ludzie sukcesu, ludzie mądrzy obrazili się na demokrację, nie chcą uczestniczyć w tym. Do głosu dochodzą demagodzy i populiści. A więc to jest nasza wina za ten stan. I dopóki nie zorganizujemy się, to ci ludzie będą wygrywać. Sala rozumie, że chodzi także o Donalda Trumpa, choć Wałęsa unika krytyki amerykańskiego prezydenta. Publiczność jest jednak zdominowana przez Amerykanów zatroskanych o los swojej demokracji. To jest człowiek, którego powinno się słuchać. Jeśli mielibyśmy teraz jakiegoś innego prezydenta niż tego, którego mamy, toby rozmawiali właśnie z nim, wiedząc, że tu jest. Ale wiemy, że to się nie wydarzy. A słyszał pan, panie prezydencie, że Donald Trump też chciałby dostać Nobla? Ja na razie chcę, żeby Clinton dostał, bo to on jest zwycięzcą. Gdyby nas nie wpuścił do NATO, do Unii, to tak by było jak z Ukrainą. Po każdym spotkaniu prezydent podpisuje książki i z każdym robi zdjęcie. W międzyczasie powstały ich już tysiące. Przed Wałęsą jeszcze jeden miesiąc tournee po USA i Kanadzie. Bilety wstępu, które kosztują od 99 do 795 dolarów, kupiło już 25 tysięcy Amerykanów. Na Lubelszczyźnie czy na Podlasiu - w kolejnych miejscach znajdowane są balony meteorologiczne z papierosami bez polskich znaków akcyzy. Tylko w miniony weekend takich przypadków było co najmniej kilkanaście, Straż Graniczna alarmuje - może być ich więcej. Są także zatrzymania m.in. osób, które zgłaszają się po odbiór kontrabandy. Co wiadomo o tajemniczych pakunkach? Wyglądają tajemniczo i lecą w tajemnicy. Bo ich ładunek to kontrabanda. W miniony weekend na Podlasiu wylądowało co najmniej 12 takich balonów. Ostatni weekend to pięć zgłoszeń, które odebrali policjanci. Ostatni weekend to siedem takich zdarzeń, gdzie funkcjonariusze podlaskiego oddziału straży granicznej ujawnili balony z podczepionymi papierosami. Straż Graniczna znajdowała je w pasie kilkuset metrów od granicy. Przylatują do Polski z Białorusi, gdzie papierosy są dużo tańsze. Balonami nie da się sterować. Przemytnicy po białoruskiej stronie wypuszczają je wtedy, gdy wiatr wieje ze wschodu. Zazwyczaj przy takim pakunku mamy lokalizator. To dzięki lokalizatorom GPS wspólnicy po polskiej stronie odnajdują ładunki. Ale często w miejscu lądowania balonu czeka już na nich policja. Kierowca na widok policjantów ruszył, zaczął uciekać. On ostatecznie został zatrzymany. Okazało się, że w tym samochodzie zatrzymanym przez funkcjonariuszy było dwóch obywateli Białorusi. W ten weekend Straży Granicznej też udało się zatrzymać odbiorców kontrabandy. Funkcjonariusze straży granicznej podlaskiego oddziału zatrzymali samochód i jak się okazało, dwóch obywateli Polski odebrało taki pakunek. Można powiedzieć, że zostali zatrzymani niemalże na gorącym uczynku. Od początku roku podlaska Straż Graniczna znalazła ponad sto takich paczek, policja - kilkadziesiąt. Lądują także na Lubelszczyźnie. Jeden z balonów spadł w weekend na drogę pod Lubartowem. Policjanci sprawdzili ten pakunek. On był zawinięty w folię. Nie stwarzał zagrożenia. W środku policjanci ujawnili bezakcyzowe papierosy. Łącznie zabezpieczyliśmy ponad 1500 paczek. W skali roku wartość przemycanych w ten sposób papierosów idzie w miliony złotych. Przemytnicy używają balonów, bo większość przejść z Białorusią jest zamkniętych, a granica - szczelna. Dlatego większość przemytu idzie przez Litwę ciężarówkami. Ostatnio celnicy znaleźli papierosy w transporcie cebuli. Ciężarówka została najpierw prześwietlona, a potem dokładnie skontrolowana. Okazało się, że w przerobionych drewnianych skrzyniach, w których znajdowały się worki z cebulą, ukryto blisko 26 tysięcy paczek białoruskich papierosów. Wiatr ze wschodu ma wiać do przyszłego weekendu i może przywiać kolejne takie paczki. Służby apelują, by do nich nie podchodzić i dzwonić na 112. To, co leci ze wschodu, może zawierać inny niż papierosy niebezpieczny ładunek. Sezon infekcji dopiero się rozkręca, zachorowań będzie przybywało, a zainteresowanie szczepionkami na COVID-19 sprawiło, że te błyskawicznie się rozchodzą. Zapasy są regularnie uzupełniane, a Ministerstwo Zdrowia informuje, że kolejna dostawa powinna dotrzeć do Polski za tydzień. I warto się szczepić, bo to profilaktyka, która chroni przed ciężkim przebiegiem choroby. Jeszcze tylko wypełnienie odpowiedniego formularza i Łukasz Łach będzie mógł zaszczepić się przeciwko koronawirusowi. W tej aptece preparatów dla chętnych, by zaszczepić się przeciwko covidowi, nie brakuje. Ale są takie placówki w Polsce, gdzie mimo zainteresowania pacjenci odchodzą z kwitkiem. Okazało się, że jednak brakuje tych szczepionek i liczymy na dostawy jak najszybciej. Lekarze ze szpitala miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu musieli wstrzymać szczepienia na koronawirusa. Dotychczasowe zapasy się wyczerpały, a zamówienie kolejnych jest przynajmniej do końca września niemożliwe. Ta ciągłość dostaw jest zmniejszona niestety, ale nie jest to niczyją winą, bo to partiami się zamawia. Lekarze mają nadzieję, że to przejściowe problemy, bo w całym kraju rośnie liczba zachorowań na wirus Sars-CoV-2. Tygodniowo dochodzi do około 70 tysięcy zachorowań. Mamy kolejny wariant wirusa, tracimy z czasem odporność po poprzednich zachorowaniach albo szczepieniach i dlatego zaczynamy chorować. Żeby temu zapobiec, potrzebne są szczepionki. Ministerstwo Zdrowia oraz Główny Inspektorat Sanitarny uspokajają. Może tak się zdarzyć, że w niektórych miastach w pewnym momencie szczepienia zabraknie, ale ono na bieżąco jest dostarczane. Więc nie ma takiego zagrożenia, że dla osób chętnych szczepionki na covid nie wystarczy. Szczepionki przeciwko COVID-19 dla dorosłych i dzieci są na bieżąco wydawane w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Stany magazynowe są uzupełniane na bieżąco, a Ministerstwo Zdrowia monitoruje poziom wydań. Nie tylko nam zależy na prewencji indywidualnej, ale przede wszystkim na wytworzeniu odporności zbiorowej. Im ta odporność jest wyższa, tym mniejsze zagrożenie dla społeczeństwa. W środę pierwszy dzień obowiązywania systemu kaucyjnego, także w aptekach. I właśnie w tych miejscach rozwiązanie budzi szczególne emocje. To naruszenie prawa farmaceutycznego i zagrożenie dla pacjentów - ostrzega Naczelna Rada Aptekarska, a resort zdrowia dodaje, że także hurtownie farmaceutyczne nie powinny być objęte nowym prawem, bo nie są zwyczajnymi placówkami handlowymi. Nie wiem, gdzie ten butelkomat miałby stać. Im bliżej wprowadzenia systemu kaucyjnego, tym więcej głosów sprzeciwu. O pilne zmiany apeluje Naczelna Izba Aptekarska i przypomina - apteki są placówkami ochrony zdrowia publicznego, a nie punktami zbiórki odpadów. Prawo farmaceutyczne oraz rozporządzenia, które są z tym prawem związane, nie przewidują takiej możliwości, takich opakowań nie będzie gdzie przechowywać. Zgodnie z ustawą system obejmie apteki powyżej 200 metrów kwadratowych, mniejsze mogą do niego przystąpić dobrowolnie. Kaucji będą podlegały butelki plastikowe, puszki metalowe i butelki szklane wielokrotnego użytku. Będziemy zmuszeni do przyjmowania wszystkich opakowań. i tych, które były kupione w aptekach, i tych, które były kupione w innych placówkach handlowych. Stąd jednogłośny sprzeciw środowiska. Pod petycją w sprawie wyłączenia aptek z systemu kaucyjnego podpisało się ponad 3 tysiące farmaceutów. Ten system wprowadza zagrożenie mikrobiologiczne na terenie apteki. Zastrzeżenia budzą zwłaszcza kwestie dotyczące bezpieczeństwa i zdrowia pacjentów. Bo apteki muszą spełniać ścisłe rygory dotyczące warunków sanitarnych. My jesteśmy apteką która szczepi, która po drugie wytwarza leki, i w tym momencie jeśli nawet to urządzenie miałoby być gdzieś z tyłu, to wiadomo, że ono nie jest do końca szczelne, zapachy będą przechodzić. Przynoszenie przez osoby butelek o niewiadomej jakości sanitarnej i czystości może zaburzyć ten system. Ministerstwa Klimatu odpiera zarzuty i dodaje, że system oznacza zmiany tylko dla największych aptek, a te mogą ustawić automaty również na zewnątrz. Wszystkie placówki handlowe, ktore będą sprzedawały opakowania objęte kaucją, przystąpią do systemu w ten sposób, że będą musiały naliczać kaucję, Eksperci wskazują, że w praktyce zmiany odbiją się pośrednio na funkcjonowaniu wszystkich aptek. Typowy przykład strzelania z armaty do muchy, gdzie te obowiązki nakładane na podmioty, których jest bardzo dużo, bo ponad 12, nie przyniosą dużego efektu środowiskowego. W obronie farmaceutów staje też resort zdrowia, przypominając, że apteka nie jest zwyczajną placówką handlową. Resort klimatu zdania jednak nie zmienia. Wyjątkowy wieczór w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, czyli uroczysta premiera filmu "Chopin, Chopin". Na miejscu jest Sandra Meunier. Dobry wieczór, Sandro. Miejsce, w którym dziś spotkały się osobistości polskiego kina i kultury, nie jest przypadkowe. Można powiedzieć, że znajdujemy się w symbolicznym miejscu, bo w Teatrze Narodowym. Chopin w 1830 roku dał swój ostatni koncert w Polsce i potem wyjechał do Wiednia, a następnie do Paryża. Nie wrócił do kraju. Wtedy Teatr Narodowy nie znajdował się przy placu Bankowym, a na rogu marszałkowskiej i królewskiej. Dzisiejsza premiera ściągnęła mnóstwo gwiazd. Nie tylko związanych z produkcją. Wszyscy są ciekawi, jaką kreację Chopina stworzył Michał Kwieciński. Możemy państwu zdradzić, że jest to Chopin, człowiek z krwi i kości, który eksploruje nocne życie w Paryżu. Za chwilę Justyna Dobrosz-Oracz zaprosi państwa na Pytanie Dnia, w którym dziś przewodnicząca komisji śledczej ds. Pegasusa Magdalena Sroka. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia.