Zdrada dyplomatyczna - co wiemy o raporcie o rosyjskich wpływach? Ulga w składce - cztery miliardy dla mikroprzedsiębiorców. Bitwa o pałac - który polityk może wygrać z kandydatem PiS? Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy "19.30". "Otrzymaliśmy pierwszy merytoryczny raport. Jutro komisja przedstawi go w detalach, będziecie państwo zaskoczeni" - to premier o pracach komisji do spraw badania rosyjskich i białoruskich wpływów. Donald Tusk dziś nie chciał mówić o szczegółach, ale podsumował, że trzy słowa utkwiły mu w głowie: "Macierewicz, prokuratura, zdrada". Konkrety mamy poznać jutro w południe, a już teraz w materiale Daniela Chalińskiego nieoficjalne informacje, do których dotarł reporter "19.30". Macierewicz, prokuratura, zdrada. Tak w trzech słowach premier zapowiada jutrzejszą prezentację raportu specjalnej komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy. Na niejawnym posiedzeniu rządu ministrowie zapoznali się z raportem cząstkowym. To są mocne tezy i mocne ustalenia. A niektóre z nich dotyczą Antoniego Macierewicza - jego tajemnicze rosyjskie kontakty czarno na białym pokazano w raporcie MON o podkomisji smoleńskiej. Przypomnijmy - jej przewodniczący spotkał się z obywatelem Federacji Rosyjskiej w swoim biurze poselskim i otrzymał od niego nośnik z danymi. Raz na zawsze wyjaśnimy tę kwestię, bo Rosja już tu jest, Rosja wpływa na polskich polityków, jak widzimy w przypadku Macierewicza i raz na zawsze trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Według naszych informacji komisja złoży zawiadomienie do prokuratury na Antoniego Macierewicza. A chodzi o przestępstwo z artykułu 129 Kodeksu karnego, czyli zdradę dyplomatyczną, za co grozi do 10 lat więzienia. A chodzi o sprawę podniebnych tankowców. Macierewicz kiedy był szefem MON, zamiast międzynarodowej inicjatywy, która dotyczyła zakupów samolotów tankujących, ogłosił narodowy program "Karkonosze". Polska miała sama kupić takie maszyny. Samolotów do dziś nie ma, a wątpliwości jest za to wiele. Te wpływy były, są? Były, są i niestety będą. Mówi nam dziennikarz śledczy Grzegorz Rzeczkowski, który o Rosji i jej wpływach wie dużo. Jego zdaniem Macierewicz powinien odpowiedzieć przed sądem. Absolutnie mnie to nie dziwi. Wszystko, co robi publicznie Macierewicz jako urzędnik państwowy, jest naznaczone śladem rosyjskim. Wreszcie najwyższa pora, by te ślady dokładnie zbadać. Śladów, które badała komisja, jest więcej, tak przynamniej wynika z naszych nieoficjalnych informacji. Komisja dopatrzyła się także rosyjskich wpływów w działaniu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która miała finansować rosyjskie stowarzyszenie działające w Stanach Zjednoczonych. A kwestia likwidacji 10 delegatur ABW w całym kraju przez poprzedni obóz rządzący była w interesie Rosji. Co ważne - tego dopatrzyła się komisja składająca się z ekspertów. Nie ma tam polityków, bo najważniejszą rzeczą jest to, aby ten skład osobowy był apolityczny, żeby byli tam fachowcy. To druga komisja zajmująca się rosyjskimi wpływami. Poprzednią powołał PiS, a jej celem było wyeliminowanie Donalda Tuska ze sceny politycznej. Nowa komisja odbyła już kilkadziesiąt spotkań. Jej członkowie przejrzeli tysiące dokumentów. Jednak prezydent i PiS broni Macierewicza. Proszę pamiętać, że w Polsce Antoni Macierewicz ma wiele wściekłych przeciwników. Zwłaszcza że sprawa katastrofy smoleńskiej jest sprawą bardzo politycznie niebezpieczną dla Donalda Tuska. Antoni Macierewicz odmówił nam komentarza w tej sprawie. Komisja badająca wpływy rosyjskie i białoruskie, składając premierowi raport cząstkowy, nie kończy swojej pracy. Główny raport ma być gotowy w przyszłym roku. Bo wątków do sprawdzenia jest jeszcze sporo. Niewykluczone, że będą kolejne wnioski do prokuratury. Składka zdrowotna od stycznia po nowemu. To nie jest rewolucyjna zmiana, ale dla przedsiębiorców będzie istotna. Od nowego roku do podstawy naliczania składki zdrowotnej nie wejdą przychody od sprzedaży środków trwałych. Przepisy wprowadzone za sprawą Polskiego Ładu przedsiębiorcy uważają za niesprawiedliwe i niezwiązane z ich podstawową działalnością. Dziś nad projektem obradował rząd, gorąca dyskusja nad kierunkiem zmian od miesięcy toczy się w koalicji. Jest ciężko się utrzymać z uwagi na koszty. Wśród nich także składka zdrowotna. Poszła w górę przez Polski Ład autorstwa poprzedniego rządu. Została powiązana z dochodami, a to uderza w finanse przedsiębiorców. Nie będę ukrywał, że wzrost tej składki zdrowotnej dość obciąża tutaj nie tylko mnie, ale też pozostałych handlowców. Składka zdrowotna, jaką wymyślił Morawiecki, naprawdę zarżnęłaby wasze firmy. Przed wyborami idąca po władzę opozycja zapowiadała zmiany. Po wyborach w umowie koalicyjnej umieszczono zapis o wypracowaniu korzystnego dla przedsiębiorców sposobu naliczania składki zdrowotnej. Rząd wykonuje teraz krok w tym kierunku. Zatwierdził projekt, który od stycznia ma zlikwidować składkę zdrowotną od tak zwanych środków trwałych, czyli np. sprzedawanych przez przedsiębiorców firmowych samochodów i nieruchomości. Wprowadził ją Polski Ład. To były poważne pieniądze, ale przede wszystkim to było tak niemądre i nie mające nic wspólnego ze składką zdrowotną. To rzeczywiście był błąd naszego rządu, który nie powinien się zdarzyć, ale się zdarzył. Dlatego w Sejmie nie powinno być problemu z przyjęciem tego rozwiązania. Ale zdaniem ekspertów to tylko kosmetyka. W najlepszym możliwym wariancie przestaniemy płacić 5% od tego, że sprzedajemy nasz stary samochód z działalności gospodarczej. To nie będzie ostatnie słowo. W koalicji trwają rozmowy na temat obniżenia składki zdrowotnej. Trzecia Droga postuluje zryczałtowanie, żeby była niezależna od dochodów. Wolałbym, żeby to był wspólny projekt, najlepiej, gdyby to był projekt rządowy, bo to przecież zobowiązanie całej koalicji. No ale diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Premier przyznaje, że porozumienie jest blisko. Finał prac na kolejnym posiedzeniu rządu. Tam jeszcze się kłócą niektórzy ministrowie, okej, ale dojdziemy do ładu i za tydzień powinniśmy dołożyć do tego projektu tę część dotyczącą obniżenia składki zdrowotnej. Przeciwna obniżaniu składek jest Lewica. Bo niższe składki to mniejsze pieniądze na ochronę zdrowia. To jest najważniejsze, żeby to się odbyło bez uszczerbku ochrony zdrowia, bo wiemy doskonale, że ona i tak ma naprawdę olbrzymie braki. Nasze propozycje dotyczące składki zdrowotnej, które mają dać pewną ulgę drobnym przedsiębiorcom, nie będą miały negatywnego wpływu na finansowanie ochrony zdrowia. Spadek wpływów z powodu obniżenia składki zdrowotnej szacowany jest na 4 mld złotych. Ta luka zostanie wypełniona środkami z budżetu państwa. Oglądają państwo "19,30" we wtorek. Za chwilę prezydenckie szanse partyjnych kandydatów, a potem także... Polska numerem jeden w Europie. Eksportujemy praktycznie wszędzie. Co szósty znicz na świecie jest produkowany w Polsce. Ktoś włamał się do naszego konta. W jakiś sposób sprawcy dostali dostęp do ich rachunku bankowego. Ofiary cyberprzestępców. To właśnie człowiek jest najsłabszym ogniwem. Bitwa o duży pałac wiosną przyszłego roku, ale poszukiwania kandydatów i sondowanie ich wyborczych szans trwa. Który z polityków Koalicji Obywatelskiej mógłby wygrać w wyborach prezydenckich z kandydatem PiS? W sondażu pracowni IBRiS dla Rzeczpospolitej to Rafał Trzaskowski ma zdecydowanie większe szanse, zyskując ponad 53% głosów. Na Radosława Sikorskiego wskazuje ponad 27% respondentów. Zdania nie ma niemal co piąty pytany. Partie zamawiają zewnętrzne sondaże, a z wnętrza PiS coraz głośniej słychać o szansach Przemysława Czarnka. Wciąż nie wiadomo, co po deklaracji prezesa ludowców zrobi Trzecia Droga. Tramwaj do warszawskiego Wilanowa już kursuje, jednym z pasażerów - Rafał Trzaskowski. Wciąż jednak nie jest pewne, czy kolejnym przystankiem w tej podróży będzie Pałac Prezydencki. W Koalicji Obywatelskiej nadal jest dwóch chętnych na taki kurs. To jest całkowicie naturalne, że różni politycy i polityczki mają swoje ambicje. Czy określiłby się pan jako kandydat? Panu wolno to powiedzieć, a mnie nie wypada komentować. Koalicja oficjalnie odsłoni karty 7 grudnia, choć w kuluarach słychać, że te już zostały rozdane. Sondaże - także ten dzisiejszy - dają więcej szans na wygranie z kandydatem PiS Rafałowi Trzaskowskiemu. Podobne są wyniki wrześniowych badań, zleconych przez partię. Będziemy jeszcze chcieli je powtórzyć bezpośrednio przed tą decyzją i wtedy w oparciu o najnowsze oczekiwania Polek i Polaków podjąć ostateczną decyzję. To samo mówi PiS. Tu lista potencjalnych kandydatów na prezydenta była najdłuższa. Jednak większość nazwisk - z różnych powodów - została z niej już skreślona. Tak stało się z byłymi premierami i częścią polityków młodszego pokolenia. W grze wciąż jest 4 możliwych kandydatów. Przy całym szacunku dla niektórych nazwisk jakimś obciążeniem są rządy. Dlatego, rozumiem, Mateusz Morawiecki odpadł. Także ministrowie mają ten garb. Ale Przemysław Czarnek ciągle jest w grze. No oczywiście, bo jest bardzo wyrazistym kandydatem. Wybór takiego kandydata - według rządzących - byłby dowodem na to, że dla PiS przede wszystkim liczy się umocnienie własnego elektoratu. Funkcją kandydata wystawionego przez Jarosława Kaczyńskiego będzie uratowanie PiS-u. I przede wszystkim to ma być kandydat, który nie pójdzie po Jarosława Kaczyńskiego. A Przemysław Czarnek pójdzie? Na pewno w dużo mniejszym stopniu niż Mateusz Morawiecki. W Trzeciej Drodze jeszcze do niedawna wydawało się, że decyzja o kandydacie została już podjęta i zostanie nim marszałek Sejmu. Jednak po sobotniej propozycji prezesa ludowców, by koalicja rządząca wystawiła jednego kandydata, pojawiły się znaki zapytania. Z pierwszych zapowiedzi wyglądało na to, że Szymon Hołownia będzie wspólnym kandydatem Trzeciej Drogi. Ale teraz to już nie jest takie pewne. Nie jest pewne, ale myślę, że jesteśmy w stanie przekonać naszych koalicjantów. Lewica chce postawić na kandydatkę. Mówi się o Agnieszce Dziemianowicz-Bąk lub Magdalenie Biejat, która kilka dni temu opuściła partię Razem. Każde ugrupowanie powinno wystawić swoich kandydatów z jednego powodu - to jest również przedstawienie tożsamości swojego ugrupowania politycznego. Marek Jakubiak, który wczoraj zapowiedział swój start, będzie reprezentować czteroosobowe koło poselskie Wolni Republikanie. Jest drugim po Sławomirze Mentzenie z Konfederacji pewnym kandydatem na prezydenta. Wybory prezydenckie w Polsce to maj przyszłego roku, a finał wyborczej rywalizacji w Stanach Zjednoczonych już za tydzień i polscy politycy na rezultat tych wyborów czekają z niecierpliwością. Za niespełna 5 godzin początek największego w kampanii wiecu Kamali Harris w Waszyngtonie. To ma być symboliczne spotkanie, a powrót do wydarzeń sprzed trzech lat, kiedy doszło do szturmu na Kapitol, ma być jak ostrzeżenie. Marcin Antosiewicz z nami. Marcinie, wyborcy Kamali Harris, z którymi rozmawiałeś, zagrożenie dla demokracji w przypadku wygranej Trumpa wymieniają na pierwszym miejscu. Bezwzględnie tak. Harris pojawi się tam, gdzie rozpoczął się szturm na Kapitol. Z tymi zdjęciami sprzed 4 lat Harris chce wysłać ludzi na głosowanie. Powstała nawet psychologiczna infolinia wsparcia. 69 procent Amerykanów jest w stresie przed wyborami. 72 procent obawia się przemocy politycznej po wyborach. Dla wyborców Harris stawką jest amerykańska wolność. Teraz mam głos i mogę mówić. Więc chcę mówić za ludzi, którzy nie mają głosu, w nadziei na to, że oni kiedyś będą mówić za innych, którzy nie będą mieć głosu. Każdy dzień zaczyna od rozłożenia wózka Wędrowniczka. Królują nad nim flagi-transparenty z politycznymi hasłami. Najważniejsze dotyczą praw kobiet, którym dwa lata temu Sąd Najwyższy odebrał ogólnokrajowe prawo do legalnej aborcji. W Sądzie Najwyższym jest sześcioro katolików. A katolicy nie uznają aborcji. Więc oni zdecydowali, ponieważ ich religia zabrania aborcji, że reszta Ameryki powinna żyć według zasad ich religii. Nadine przemierza ulice Waszyngtonu, by przestrzegać ludzi przed agendą drugiej kadencji Trumpa, w której zamierza on przeprowadzić masowe deportacje imigrantów, zlikwidować federalne ministerstwo edukacji, obniżyć podatki dla najbogatszych. Nadine zaczyna od rana, nawet jeśli o 4.30, jak przedwczoraj, dopiero co wróciła z Nowego Jorku, z protestu przed Madison Square Garden, gdzie tysiące fetowało Donalda Trumpa. Strona oporu, która w Nowym Jorku, mieście, które nie lubi Donalda Trumpa, była kompletnie nieobecna. Martwię się o przyszłość tego kraju. Przed Sądem Najwyższym muzyka Nadine ośmiela ludzi, zachęca do rozmowy albo wspólnego śpiewania protest songów. Módlcie się za nas! Ludzie na całym świecie! Ponieważ to jest ważne dla całego świata, by Kamala Harris i Tim Walz zostali wybrani. Nadine również głosuje na Harris, bez fanatyzmu. Nie jestem zakochana w Kamali Harris. Jednak jest demokratyczną alternatywą dla Trumpa. Jeśli on wróci do Białego Domu, to Nadine zamierza wrócić do Trynidadu i Tobago. Nie pójdę więcej na żaden protest, jeśli on wygra. Ponieważ oni mu na to pozwolili, to niech go mają. Nie wiadomo, czy dla Ukrainy to będzie przełom, ale na pewno jest jasne stanowisko Pentagonu. Jeśli Korea Północna włączy się do walki, nie będzie nowych ograniczeń dla Ukrainy w sprawie użycia amerykańskiej broni. Pentagon szacuje, że w obozach szkoleniowych we wschodniej Rosji jest około 10 tysięcy północnokoreańskich żołnierzy, z których część przemieszcza się w stronę Ukrainy. W Donbasie rosyjska armia naciera w tempie niewidzianym od miesięcy. Ogień artyleryjski przybiera na sile. Niebezpiecznie jest pozostać w mieście. A lada dzień ukraińskie pozycje mogą zacząć szturmować żołnierze Kim Dzong Una. Na dniach północnokoreańscy żołnierze mogą znaleźć się na polu bitwy. Ukraina będzie zmuszona do walki z Koreą Północną w Europie. Północnokoreańscy żołnierze zostali przewiezieni do Władywostoku na pokładach rosyjskich okrętów. Szkolą się na poligonach na Dalekim Wschodzie. Ale część już jest w obozach - zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą. Wśród nich jest co najmniej 500 oficerów, trzech generałów, a także jednostka szturmowa. Mogę potwierdzić, że wojska Korei Północnej zostały wysłane do Rosji i rozmieszczone w regionie Kurska. A to stanowi znaczącą eskalację stopnia zaangażowania Pjongjangu w nielegalną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Koreańczycy mają prawdopodobnie pomóc Rosji odbić zachodnią część obwodu kurskiego, którą Ukraińcy niespodziewanie zajęli w sierpniu. Ale na tym może się nie skończyć. Zostaną wykorzystani do działań na naszym terytorium. Zgodnie z informacjami naszego wywiadu wkrótce będzie to 12 tys. żołnierzy. Pentagon ostrzegł, że jeśli żołnierze z Korei Północnej zaangażują się w konflikt, to przeciw nim będzie mogła zostać użyta amerykańska broń. Jeśli zobaczymy wojska Korei Północnej wkraczające na linię frontu, to staną się one stroną w wojnie. Tak więc to jest kalkulacja, którą musi wykonać Korea Północna. Pjongjang od zeszłego roku dostarcza Rosji pociski balistyczne i amunicję artyleryjską. W sumie ponad 9 mln sztuk. W czerwcu oba kraje zawarły umowę o partnerstwie strategicznym, której częścią jest pakt obronny. Ta nielegalna współpraca wojskowa między Rosją a Koreą Północną stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa całej społeczności międzynarodowej. Dlatego Korea Południowa zdecydowała się na wzmocnienie współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Kijowem i jeszcze w tym tygodniu wyśle na Ukrainę swoją delegację. Jest decyzja o deportacji Pawła Szopy do Polski - przekazała rzeczniczka prokuratura generalnego Anna Adamiak. W piątek biznesman został zatrzymany przez policję w Dominikanie. Pan Paweł S. zostanie przekazany w trybie deportacji. To oznacza oczywiście, że ten czas fizycznego przekazania pana Pawła S. do Polski będzie znacznie krótszy, to może zawrzeć się nawet w kilku dniach. Paweł Szopa to twórca i założyciel marki odzieży patriotycznej Red is Bad, którego spółki otrzymywały za czasu rządów PiS ogromne, wielomilionowe zlecenia. Jest jednym z podejrzanych w sprawie nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Po wybuchu wojny w Ukrainie agencja kupiła od Pawła Szopy agregaty prądotwórcze za 350 mln złotych, on sam miał je sprowadzić za 70 milionów. Od 10 października Szopa był poszukiwany czerwoną notą Interpolu. Grozi mu 10 lat więzienia. To sezonowy biznes, w którym Polska radzi sobie wyjątkowo dobrze. Produkcja zniczy. W Europie nie mamy konkurencji, na świecie wyprzedzają nas tylko Chiny. Wartość polskiego eksportu w tym biznesie liczymy w setkach milionów euro, w listopadzie zakupowe znicze też idą w miliony. A rachunki są rekordowe. Tu stawką się ogromne pieniądze. Dla producentów zniczy to najbardziej gorący czas w roku. Na 1 listopada jest zwyżka, że więcej się zniczy sprzedaje. Teraz może się zdarzać, że mamy więcej nadgodzin i tym nadrabiamy. Konkurencja w tej branży jest ogromna. Na świecie co szósty znicz lub świeca pochodzą z Polski. Setki tysięcy ludzi przy tym pracuje, wiadomo, że akurat na budowę znicza dużo komponentów się składa. Jesteśmy pod względem produkcji zniczy na drugim miejscu na świecie, pierwsze zajmują Chiny. Chiny na razie są numerem jeden z trzech powodów: produkują tanio, mają dostęp do surowca i nie obowiązują ich tak restrykcyjne normy związane z emisją CO2. Mamy szansę w ciągu kilku lat dogonić Chiny, a na razie jesteśmy najważniejszym graczem na rynku europejskim. Wartość eksportu polskich zniczy i świec w minionym roku osiągnęła 764 miliony euro. Na 2. miejscu jest Holandia, ale z wynikiem niemal czterokrotnie mniejszym od polskiego, dalej są Niemcy. Co roku w okresie Wszystkich Świętych Polacy kupują nawet 300 mln zniczy i wydają od 600 do 700 mln zł. Największa kasa na cały rok. Jest klient i na tańsze wiązanki, i na droższe, na wszystko. Jeszcze się to tak nie rozkręciło, ale myślimy, że będą. Będą, choć sprzedawcy z przycmentarnych punktów mówią: zabijają nas hipermarkety. To tam Polacy szukają promocji. Staramy się kupić wcześniej niż przy cmentarzach, bo widzimy, że w sklepach jest taniej. To właśnie cena często jest pierwszym kryterium wyboru. U nas na straganie najchętniej kupują do 10 zł. W tym roku za znicze zapłacimy więcej niż w poprzednich latach. Hurtowe ceny wzrosły nawet o 40%. Średni znicz w ubiegłym roku kosztował maksymalnie 9 zł Teraz - 15. Podobnie jest z wieńcami. Cena za te z żywymi kwiatami wzrosła dwukrotnie. Wszystko zależy od inflacji. I nie tylko. Jeżeli rosną ceny w produkcie, to tak samo rośnie cena u nas, bo rosną ceny w doniczce, w sadzonce, w wodzie. Dla producentów chryzantem to najważniejsze dni w roku. Pracowali na nie od wiosny. Co roku dotykają około 90 tys. Polaków, są trzecią przyczyną zgonów oraz najczęstszą przyczyną niepełnosprawności na świecie. Udary mózgu coraz częściej dotykają coraz młodszych i niezmiennie stoją za nimi stres, niezdrowy styl życia, brak profilaktyki. A tak potrzebna rehabilitacja to często wielomiesięczne oczekiwanie. Zbigniew Sęk to pacjent oddziału neurologii olsztyńskiego szpitala specjalistycznego. Choć skończył 70 lat, dziś uczy się życia na nowo. Już nogą poruszam, a ręką niektóre ruchy wykonuję z rehabilitantką. To skutki udaru. W ubiegłym roku odnotowano ich w Polsce ponad 74 tysiące. A to oznacza, że co 8 minut ktoś słyszy diagnozę: udar. Wśród pacjentów - także ci młodzi. Najmłodszy przypadek, o jakim słyszałem, miał 3 lata, my w naszym oddziale miewamy osoby w 2. dekadzie życia, 18-, 19-latków. 85% wszystkich udarów to te niedokrwienne. Ich przyczyną jest migotanie przedsionków, czyli nieprawidłowa praca serca. To prowadzi do powstania skrzepu i zatkania tętnicy. Najpoważniejszą konsekwencją jest śmierć, dochodzi do śmierci komórek mózgowych, najczęściej jednak jest to niedowład i porażenie połowiczne. Pierwsze objawy udaru to opadający kącik ust, bełkotliwa mowa, niedowład jednej strony ciała czy zaburzenia widzenia. Czas jest tu na wagę życia. Na reakcję mamy tak zwaną złotą godzinę. Jeśli wiemy o tym, że pacjent jedzie do nas, to mamy zespół na SOR-ze w gotowości, jest neurolog. W przypadku rozległych udarów wykonuje się zabieg tak zwanej trombektomii. Poprzez nakłucie tętnicy udowej wchodzimy do naczyń mózgu i usuwamy skrzeplinę mechanicznie, np. odsysając ją. Tylko w tym opolskim szpitalu specjalistycznym pacjentów z udarami jest tak wielu, że trombektomię neurolodzy przeprowadzają tu codziennie. Pacjent wjeżdża z niedowładem, a po zabiegu niedowład ustępuje. Nic nie zastąpi jednak profilaktyki. To regularne badania krwi, pomiary ciśnienia, a także leczenie chorób przewlekłych. Leczenie cukrzycy, nadwagi, otyłości, dbałość o prawidłowe stężenie cholesterolu, dieta z ograniczeniem tłuszczów zwierzęcych. Zbigniew Sęk, pacjent po udarze, przyznaje - zdrowie stawiał na ostatnim miejscu. Ja nie byłem u lekarza przez 70 lat, bo człowiek się dobrze czuł, no i tak się stało. Uwaga na cyfrowych kieszonkowców - alarmuje policja i Związek Banków Polskich. To dobrze zorganizowane grupy, stosują skuteczną socjotechnikę i mają atrakcyjne oferty na już. Są też dobre informacje - można się przed nimi skutecznie bronić, m.in. za sprawą silnych haseł w sieci, a gdy zabraknie czujności i damy się złapać, ważne, by jak najszybciej zgłosić oszustwo odpowiednim służbom. Pierwsze godziny są kluczowe. Do Piotra Gorzkowicza dodzwonił się miły pan. Proponował atrakcyjną inwestycję. Przekonał do podania imienia, nazwiska, adresu mejl i numeru konta. Ktoś się włamał do naszego konta i zablokował wszystkie nasze produkty. Pieniądze były wielokrotnie przewalutowane, karty kredytowe wyczyszczone. Mimo że Piotr szybko zgłosił sprawę w banku i na policji, to stracił ponad 140 tys. i dużo zdrowia. Tutaj za tego typu nieautoryzowane transakcje odpowiedzialność ponosi bank, z tym że oczywiście trzeba mieć na uwadze bezpieczeństwo własnych finansów, nie można instalować aplikacji na polecenie nieznanych osób. Jak przekonują bankowcy, w takich sytuacjach nie jest winny system zabezpieczeń w banku, ale błąd człowieka. Jeśli się ma cyberodruchy i cybernawyki, to włamanie do systemu bez udziału klienta jest w zasadzie niemożliwe Cyberprzestępcy w Polsce to zorganizowane grupy głównie z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Stosują skuteczną socjotechnikę. Krysiu, wyobraź sobie, że prawie nas okradłem. To spoty, które policja stworzyła ze Związkiem Banków Polskich. Poza fałszywym pracownikiem banku bardzo popularną metodą przestępców jest tak zwany phishing, który wykorzystuje wiadomości z linkami. Prawie się okradłam. po kliknięciu jesteśmy przekierowani na fałszywą stronę internetową, po podaniu tam danych są one podawane bezpośrednio do przestępców. Do tego dochodzi głos generowany przez sztuczną inteligencję. Internetowi oszuści głosem znanego klientom doradcy finansowego odkradali już wielu Amerykanów. Polska policja spodziewa się, że u nas będą kradzieże z pomocą AI. Cyberprzestępcy potrafią na podstawie próbki głosu podłożyć się pod autentyczny głos, męża czy żony, która dzwoni często, wskazując, że jest nagła sytuacja, potrzeba pieniędzy. Liczba cyberataków w Polsce rośnie. W zeszłym roku było ich 80 tysięcy. W tym będzie pewnie jeszcze więcej. Rozwój technologii idzie w parze w rozwojem technik przestępców. Policjanci przyznają, że znacznie łatwiej jest im edukować klientów banków, niż ścigać przestępców. Bo w systemie bankowych zabezpieczeń to my jesteśmy najsłabszym ogniwem. W "19.30" to już wszystko. Publicystyczny plan na wieczór w TVP Info to "Pytanie dnia". Dziś u Marka Czyża wiceminister obrony Cezary Tomczyk, a tuż po tej rozmowie "Trójkąt polityczny". Aleksandra Pawlicka i Renata Grochal do programu na dziś zaprosiły ministrę do spraw równości Katarzynę Kotulę. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia.