W dziesi-ciu jednym autem wracali z imprezy. Samochód dachował. Dwaj 18-latkowie nie przeżyli. Kierowca był pijany. Prezes PiS mówi o przerzucaniu migrantów z Niemiec do Polski. W odpowiedzi Radosław Sikorski przypomina słowa ministra w rządzie PiS. Sanepid nie odpuszcza - we wtorek ruszają kontrole kart szczepień dzieci. Monika Sawka, dobry wieczór, zaczynamy od koszmarnego wypadku w Chełmie na Lubelszczyźnie. Za kółkiem pijany 19-latek, w aucie dziesięć osób. Kierowca pędził po prostej drodze. Najpierw uderzył w słup, później w ogrodzenie jednego z domów, po czym auto dachowało. Zginęło jego dwóch znajomych, on sam nie odniósł poważniejszych obrażeń. Dziesięć osób w aucie osobowym, młody wiek i alkohol. Było około czwartej nad ranem. Szok to mało powiedziane. Huk był krótki, intensywny, bardzo głośny i mnie zbudził. Po chwili przyjechały służby, naprawdę bardzo szybko zareagowały. No i zaczęła się akcja ratownicza. Tyle zostało z samochodu, który rozbił się na latarni i ogrodzeniu jednego z domów w Chełmie. Auto dachowało. W tym samochodzie osobowym podróżowało dziesięć osób. Były również osoby, które podróżowały w bagażniku. Uczestnicy rajdu mieli od 17 do 19 lat. Dwaj pasażerowie nie przeżyli. Kierowca w policyjnej izbie zatrzymań czeka na prokuratorskie zarzuty. Badanie stanu trzeźwości kierowcy toyoty wykazało, że był nietrzeźwy. Miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. Osiem osób trafiło do szpitala, większość została już wypisana. Nie ma tu usprawiedliwienia. Pijanych powinno się karać. Towarzystwo pijane, kierowca też pijany. Pewnie chcieli ominąć Chełm, ominąć policję, jakby gdzieś tam stali. To jest przykre. Przecież każdy z nich jakąś rodzinę miał. Przykre jest też to, że do kierowców nie dociera przekaz z regularnie powtarzanych kampanii społecznych, takich jak ta, wyraźnie zaadresowana do młodych. Zwolnij, bo się przejedziesz! W Polsce grupa kierowców 18-24 lata to jest grupa podwyższonego ryzyka, ponieważ oni powodują statystycznie trzy-, czterokrotnie więcej wypadków niż chociażby kierowcy dojrzali. Resort infrastruktury wiek nabywania prawa jazdy chce obniżyć z 18 do 17 lat, jak w części krajów Unii. Jesteśmy zdania, że wcześniejsze nabycie uprawnień powoduje szybsze nabranie odpowiednich nawyków u młodych osób, a więc taki młody kierowca szybciej zdobywa tę wiedzę, umiejętności. Siedemnastolatek musiałby jeździć tylko pod okiem posiadacza prawa jazdy od co najmniej pięciu lat, obowiązywałyby go też niższe limity dozwolonej prędkości. To jest ważne, żeby edukacja tych kierowców, tych uczestników ruchu była od najwcześniejszego wieku. Zarówno w szkole podstawowej, jak i w szkole średniej. Na razie jednak według badań Instytutu Transportu Samochodowego młodych kierowców gubi nadmierna pewność siebie - 80% z nich uważa, że jeździ dobrze lub bardzo dobrze. Ta niedojrzałość emocjonalna plus brak doświadczenia, negatywny wpływ na przykład grupy rówieśniczej to jest prosty przepis na wypadek drogowy. Tutaj, w Chełmie, doszedł jeszcze alkohol. Wszyscy kandydaci przekonują, że interesuje ich wygrana. Stawką tych wyborów jest nie tylko Pałac Prezydencki, ale także przyszła pozycja polityczna. Dlatego nie bez znaczenia będzie liczba zdobytych głosów. Liczy się też strategia. Każdy z kandydatów ma inny sposób na dotarcie do wyborców. Z jakim przekazem walczą o głosy, sprawdzał Mateusz Dolatowski. 18 maja powiedzmy głośno i wyraźnie: mieszkanie może być prawem, nie towarem. To hasło tu na konwencji kandydatki Lewicy było powtarzane kilkukrotnie. Magdalena Biejat we Włocławku przedstawiła plan na tańsze kredyty hipoteczne. Mam gotową propozycję, którą złożę jako prezydencką inicjatywę ustawodawczą. Głównym założeniem jest maksymalne oprocentowanie kredytu hipotecznego, które miałoby wynosić 4%, a marża banku - 1%. Proszę się nie obawiać. Banki nie zbankrutują. Po prostu zarobią trochę mniej. Biejat zadeklarowała też poparcie podatku katastralnego od trzeciej i każdej kolejnej nieruchomości. Środki z tego tytułu mają pójść na fundusz budownictwa społecznego. Na konwencji Magdalenę Biejat wspierali liderzy Lewicy. W 1. turze mamy szansę, żeby zagłosować na Polskę naszych marzeń. Liderzy w kampanię angażują się coraz częściej. Premier w sieci wsparł Rafała Trzaskowskiego. Uwierzcie mi, od tego, czy wywiesisz taki baner, zależy wynik wyborów. Jarosław Kaczyński na wiecu tak mówił o Karolu Nawrockim: To zmiana, bo jeszcze niedawno ten kandydat przedstawiany był tak: Kandydata obywatelskiego. Obywatelskiemu. Dziś o obywatelskości kandydata słychać coraz mniej, ale strategia chowania partyjnego szyldu w PiS-ie nadal modna. Przykład? Kwietniowy marsz reklamowany przez prezesa Kaczyńskiego. Jest przede wszystkim marszem rocznicowym. Nie ma czegoś takiego jak marsz PiS. A co to będzie w kwietniu? Jest marsz z okazji tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego. Organizowany przez PiS. Jak również 500-lecia hołdu ruskiego. 500-lecia hołdu pruskiego, a nie ruskiego. Politycy PiS-u, choć swoje wydarzenie planują miesiąc przed wyborami, robią wszystko, by marszu nie łączyć z kampanią prezydencką Karola Nawrockiego, mimo że kandydat na marszu będzie. Ten marsz PiS-u nie ma nic wspólnego z partią PiS, tak jak Karol Nawrocki jest kandydatem obywatelskim - mówi posłanka KO i zaprasza na "majowy marsz patriotów". 11 maja bądźmy razem! W Koalicji Obywatelskiej nikt nie ukrywa, że celem na tydzień przed wyborami jest mobilizacja zwolenników i powrót do tych emocji z marszów organizowanych przed wyborami 15 października. Marsz Miliona Serc pokazał, że to jest po prostu wydarzenie, w którym warto wziąć udział, bo człowiek wychodzi po prostu z niego wzmocnionym. Na 49 dni przed wyborami emocje coraz większe. Na wiecu Karola Nawrockiego pojawił się jego przeciwnik z takim napisem, odnoszącym się do literackiej tożsamości Nawrockiego. Uczestniczka wiecu próbowała wyrwać baner mężczyźnie. Prowokacje w tej drodze do Pałacu były, są i będą. Tu, na wiecu Rafała Trzaskowskiego, też byli jego przeciwnicy z banerami. Jaką można mieć satysfakcję, jak przychodzą chłopaki w tłum, jest ich trzech i jedyne, do czego mogą się przyczepić, to do tego, że kandydat na prezydenta mówi w językach obcych. No słuchajcie, brawo! Przeciwnikom Trzaskowskiego banerów nikt nie próbował wyrywać. Są zarzuty i jest odpowiedź. Jarosław Kaczyński sugeruje, że to niemiecka policja podrzuca Polsce migrantów. Radosław Sikorski odpowiada: to rząd zjednoczonej prawicy celowo przepuszczał uchodźców, aby wywołać problem u naszych zachodnich sąsiadów. I przypomina słowa byłego szefa MSZ, który mówił o świadomym działaniu i niemieckim problemie. Nielegalna migracja zagraża Polsce z jednego kierunku - mówią rządzący. Nie ma wątpliwości, co do tego, że główne niebezpieczeństwo i problem mamy ze wschodnią granicą, a nie z granicą zachodnią. Innego zdania są politycy PiS, którzy w sobotę byli na przejściach granicznych z Niemcami. Pilnujemy tutaj w Zgorzelcu z mieszkańcami, żeby Polska nie stała się krajem migracyjnego chaosu. Prezes PiS wczoraj w Słubicach, dziś na Lubelszczyźnie też zarzucał Niemcom przerzucanie migrantów. Przez tą granicę w tej chwili przechodzą nielegalnie przerzucani tutaj emigranci. Nielegalne przerzucanie migrantów to zdaniem PiS-u i prezydenta - "wykonywanie przez rząd tajnego planu Berlina". Andrzej Duda pisze o groźbie sprowadzania do Polski migrantów, powołuje się na materiał dziennikarski w niemieckich mediach. Z którego wynika, że trwają tajne rozmowy z rządem polskim, ale też: austriackim, czeskim, szwajcarskim i francuskim o wspólnym rozporządzeniu ws. zawracania na granicy. Niemiecki "Bild" pisze o wspólnym działaniu państw i chęci zamknięcia szlaku bałkańskiego, właśnie dzięki odmowie wjazdu. Ja, niestety, nie rozumiem wszystkich teorii spiskowych, którymi posługuje się Andrzej Duda. Mamy do czynienia z propagandą, z próbą odwrócenia uwagi od własnych niepowodzeń. Rządzący przypominają aferę wizową z czasów PiS, przez którą do Polski mogli wjeżdżać imigranci na podstawie nieprawidłowych zezwoleń, także kupionych. I choć PiS dziś aferę bagatelizuje... Niby afery, to jest kwestia kilkuset wiz. ...wystarczy przypomnieć raport NIK, który mówi o ponad 360 tys. wiz. PiS jest partią hipokrytów już do sześcianu. Za czasów PiS polska wiza i polskie zezwolenie na pracę stało się bardzo tanim biletem do UE i do zachodniego świata. Są też te słowa byłego ministra w rządzie PiS o przepuszczaniu migrantów do Niemiec: Przez takie działania PiS-u niewykluczone, że Polska będzie musiała przyjąć z powrotem niektórych migrantów. Są takie przepisy, że jeśli ktoś do Niemiec czy od innego kraju, który nie ma granicy zewnętrznej UE przedostaje się przez Polskę, bo Polska nie upilnowała, to wtedy tych ludzi, niestety, można do Polski zwrócić. PiS przekonuje też, że unijny pakt migracyjny obejmie Polskę. W 2026 w czerwcu już będzie pełna relokacja nielegalnej imigracji. To nieprawda - mówią rządzący. Pakt migracyjny w takim zakresie nie zostanie implementowany, o czym mówił premier Donald Tusk, bo Polska po prostu uchodźcom z Ukrainy pomaga. Oczywiście, że nas nie dotyczy relokacja, która jest zawarta w dokumentach, które były przyjęte wcześniej. Jak dodał europoseł Koalicji, trwa rewizja paktu migracyjnego, przy dużym udziale Polski. Prezes NBP obniżce stóp procentowych mówi "nie", ale wśród członków Rady Polityki Pieniężnej już teraz pojawiają się głosy "za". Na zmiany liczą osoby, które mają kredyt hipoteczny - zwłaszcza te ze zmiennym oprocentowaniem. Bo niższe stopy to niższe raty. Rządzący mówią, że działania prezesa NBP motywowane są politycznie, bo przed wyborami w 2023 roku stopy obniżono. Dosyć już tej zabawy, panie Glapiński. Ja wiem, że pan jest wyłącznie partyjnym prezesem. Rafał Trzaskowski od kilku dni apeluje do prezesa NBP o obniżkę stóp procentowych. Tak robi cały świat, bo inflacja spadła. Koniec politykierstwa. Musimy doprowadzić do tego, żeby nasi kredytobiorcy mieli łatwiejszą sytuację, żebyśmy mogli rozwijać inwestycje, rozwijać eksport. Czas na obniżkę stóp procentowych. Ostatnia obniżka była w październiku 2023 roku w czasie kampanii parlamentarnej do poziomu 5,75%. Od tamtej pory, a mija półtora roku, stopy nie drgnęły. Obniżał nieznacznie stopy procentowe w kampanii wyborczej, co miało pomóc PiS, przy wyższej inflacji. W roku 2023 wszyscy domagali się, żeby te stopy procentowe były niższe. Spokojnie, pewnie przyjdzie taki czas, że znowu obniży. Rada Polityki Pieniężnej zbiera się we wtorek i środę. Pojawiam się przed państwem jako jastrząb. Słychać, że wśród jej członków zaczyna być więcej gołębi. Gdybym miał się zakładać, tobym powiedział, że jeszcze nie tym razem. Ale dyskusja się zaczęła, więc jest to kwestia czasu. Nie "czy", tylko "kiedy". Miesiąc temu list z prośbą o obniżkę stóp wysłał do prezesa NBP Szymon Hołownia. Ponad jedna trzecia Polaków ma zaciągnięty kredyt hipoteczny, konsumencki lub pożyczkę. Średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych jest w Polsce najwyższe w UE - 7,91. Ale Adam Glapiński twierdzi, że nie ma podstaw do obniżki. Nic nie wskazuje, żebyśmy mieli podwyższać, w pewnym momencie zaczniemy obniżać. Ale nie mam mandatu, żeby powiedzieć w imieniu Rady kiedy. Wskazuje na lekki wzrost inflacji, która wyniosła 5,3%. Na koniec roku przewidujemy inflację prawie identyczną jak w końcu zeszłego roku. Czyli blisko 5%. Część ekonomistów uważa, że będzie niższa i że czas na obniżkę stóp. My prognozujemy powrót inflacji poniżej 3,5% w drugiej połowie tego roku i to ma związek z paroma czynnikami - płace ostatnio rosły wolniej, nie widzimy dużego skoku cen energii w IV kwartale tego roku. Ja myślę, że to jest kwestia dosłownie kilku miesięcy, najpóźniej po wakacjach, kiedy te stopy procentowe będą obniżone. Natomiast zbyt wcześnie może być ryzykowne, żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą. Wysokie stopy procentowe z jednej strony pomagają zdusić inflację, ale z drugiej hamują gospodarkę. Pierwsze sygnały już są. Stopy procentowe są od tego, żeby bolały, i rzeczywiście po gospodarce widać, że trochę bolą. Bo z jednej strony ceny nieruchomości zaczęły spadać, z drugiej strony widać, że popyt konsumencki może nie siadł, ale nie idzie w górę jak rakieta. Z trzeciej widać, że pensje też przestają rosnąć. Polska ma jedne z najwyższych stóp procentowych w Europie. Polska gospodarka jest liderem wzrostu, ale jesteśmy na drugim od końca miejscu, jeżeli chodzi o korzystanie z kredytu. To jest niewykorzystywanie możliwości rozwojowych. Jednym z powodów są wysokie stopy procentowe. Kluczowe jest nie tylko to, kiedy będzie obniżka stóp, ale też o ile. To będzie pierwsza w historii pełna kontrola szczepień dzieci w Polsce. Rusza od wtorku. Inspektorzy GIS sprawdzą karty 7,5 miliona dzieci, aby określić faktyczną liczbę niezaszczepionych. Do końca roku ma też powstać elektroniczny system dla najmłodszych. Bo liczba dzieci, które są szczepione od dekady spada, ale nie ma dokładnych danych na ten temat. Takich papierowych kart szczepień do sprawdzenia jest ponad 7,5 mln. Wizyty pracownika sanepidu punkty szczepień mogą spodziewać się już we wtorek. Nie będą miały absolutnie charakteru represyjnego. Nie są wdrożone po to, by karać wykonawców szczepień czy rodziców lub opiekunów, tylko po to, żeby wiedzieć, ile jest dzieci zaszczepionych i niezaszczepionych w poszczególnych rocznikach. I dotrzeć do tych rodziców, którzy szczepień swoich dzieci unikają jak ognia. Pacjenci, którym brakuje szczepień, którzy zapomnieli, są na bieżąco informowani i na bieżąco zgłaszamy to do sanepidu. Kilkakrotnie dzwonimy i wzywamy na szczepienie, rodzic się zapisuje, twierdzi, że zaszczepi, a później nie przychodzi na taką wizytę, Trudno z tym walczyć, bo procedura egzekwowania szczepień jest długa i nieskuteczna. Wojewoda nakłada grzywnę, inspekcja sanitarna próbuje to wyegzekwować i kończy się to wszystko w sądach. Czasami takie postępowania trwają kilka, a nawet kilkanaście lat. Aż dziecko osiąga pełnoletność i szczepień narzucić nie można. W Polsce wiele osób odmawia szczepień swoich dzieci, nie z powodu przekonań antyszczepionkowych, tylko z powodu strachu przed szczepieniami wywołanego dezinformacją. I tego strachu nikt im nie rozładował. To są osoby, które boją się, że ich dzieci rozchorują się po szczepieniach. Z każdym rokiem odsetek niezaszczepionych dzieci jest coraz wyższy. Byliśmy bardzo dobrze wyszczepioną populacją, ale to się skończyło. Mieliśmy ponad 300 przypadków odry. Krztusiec - od ubiegłego czerwca mamy ponad 40 tys. zachorowań. To jest choroba, którą kontrolujemy metodą szczepień. Podobnie jak wiele innych, w tym: gruźlicę, tężec, różyczkę czy błonicę. Mimo dostępnych bezpłatnych szczepień ta ostatnia też do Polski wróciła. W połowie marca, po wakacjach w Afryce, wykryto ją u sześciolatka. Chłopiec nie był zaszczepiony. W ciągu 40 lat pracy w Klinice Chorób Zakaźnych Dzieci nie widziałem żadnego przypadku błonicy. Choroba, której można zapobiegać drogą szczepień, została wyeliminowana zanim zacząłem pracować jako lekarz. Zbliżająca się kontrola ma dane dotyczące szczepień uporządkować. Oraz przekonać do nich nieprzekonanych, by znów skutecznie chronić nas wszystkich. W Mjanmie i Tajlandii trwają poszukiwania ofiar po potężnym trzęsieniu ziemi. W miejsce kataklizmu dotarła już pomoc z Indii i Chin, ale sytuacja nadal jest dramatyczna. W wyniku wstrząsów zrujnowane są budynki, mosty, drogi. Pod zgliszczami nadal uwięzionych może być wiele osób. Liczba zabitych cały czas rośnie. Trwa wyścig z czasem o życie ofiar. Nadal pod gruzami mogą być uwięzione żywe osoby. Bilans przekroczył 18 osób. Skalę dramatu widać przede wszystkim w Mjanmie. Tam liczba śmiertelnych ofiar przekroczyła 1600 osób. Mieszkańcy własnymi rękami starają się odgruzować zawalone budynki. USA przekazały stronie ukraińskiej pełną wersję umowy surowcowej. Nie zaakceptujemy dokumentu, który zagroziłby przystąpieniu Ukrainy do UE - deklaruje Wołodymyr Zełenski. I przekonuje - Rosja musi zostać zmuszona do pokoju. Na pokój szans na razie nie ma. Moskwa przygotowuje nową ofensywę wzdłuż całej linii frontu, co ma wzmocnić pozycję Kremla w negocjacjach. Łyman w obwodzie donieckim. Miasto przetrwało kolejną wojenną zimę bez gazu, wody i centralnego ogrzewania. Wróg próbuje się zbliżyć. Miasto i jego przedmieścia są nieustannie bombardowane kierowanymi bombami lotniczymi i rakietami. Jak zawsze zamieniają życie mieszkańców w koszmar. W to, że ten koszmar minie, nie wierzy 80-letnia Vera. Ciągle mówią o rozmowach, ale to nie ma sensu. Zgody nie ma. A oni po prostu to przeciągają, przeciągają w nieskończoność. Po tym ataku Ukraina oskarżyła Moskwę o zbrodnię wojenną. W nocy rosyjskie drony szturmowe uderzyły w szpital wojskowy w Charkowie, a także budynki mieszkalne. Są zabicie i dziesiątki rannych. Podobnie w Krzywym Rogu, gdzie szahedy spadły na gęsto zabudowaną dzielnicę. To zaś skutki kolejnego ataku na Sumy. W Kijowie ten dźwięk... I taki widok to codzienność. Nie można ignorować setek shahedów każdej nocy. Oczekujemy reakcji, poważnej i silnej reakcji. Przede wszystkim ze strony Ameryki, Europy i wszystkich tych, którzy polegali na dyplomacji. Rosja musi zostać zmuszona do pokoju. Tylko przymus zadziała. O pokoju Moskwa ani myśli. Według źródeł agencji AP przygotowuje nową ofensywę wzdłuż całej tysiąckilometrowej linii frontu, by zwiększyć presję na Ukrainę i wzmocnić swoją pozycję w rozmowach o zawieszeniu broni. Pod ścianą Ukrainę kolejny raz chce postawić też Donald Trump. Nowy amerykański projekt umowy o minerałach, który otrzymał Kijów, wywołał nad Dnieprem szok. W ukraińskim parlamencie zawrzało. Sądzę, że kiedy dowiecie się, co jest w środku, będziecie naprawdę zszokowani, bo umowa dotyczy wszystkich surowców mineralnych Ukrainy i wszystkich dochodów z nich. A pieniądze mają być transferowane za granicę. Waszyngton potraktował całą dotychczasowa pomoc USA jako dług i chce jego spłaty. Chodzi o 120 mld dolarów. Dokument ani słowem nie wspomina o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy i zagraża jej integracji z UE, bo jest sprzeczny z jej zasadami. Kijów, który wciąż przed oczami ma to, powiedział "nie". Widziałam na własne oczy, co się tutaj działo. Staramy się pamiętać o tym, co dobre, bo zło wciąż jest z nami. Dziś mijają trzy lata od wyzwolenia podkijowskiej Buczy, symbolu rosyjskich zbrodni w Ukrainie. A teraz wiosenne nowości w telewizji polskiej. Nieoczywiste komentarze na najważniejsze polityczne tematy przedstawione z dystansem, czyli program "Kwiatki Polskie" od dziś w każdą niedzielę, na żywo z muzyką i z publicznością. A w telewizyjnej dwójce "Niepewne sytuacje", czyli wywiady z przymrużeniem oka z przedstawicielami świata mediów, show-biznesu i kultury. Ten niski, doskonale znany tembr głosu, będzie towarzyszył niedzielnym wydaniom "Kwiatków Polskich". Obok Katarzyny Figury wśród nowości także: publiczność i muzyka na żywo. Będzie teatr. Teatr "Kwiatków Polskich". W ostatniej części naszego show. Wspaniałe aktorki - Anna Powierza i Barbara Kurdej Szatan. W drugiej części odcinka będzie Maria Peszek. To już dziś o 20.15 w TVP info. Chcemy traktować politykę jako trampolinę. Pokazywać, że można się od niej odbić do innych myśli, do innych skojarzeń. I na koniec - do jeszcze większej dawki śmiechu. Również dziś celebracja polskiej muzyki klasycznej w jej najpiękniejszej odsłonie. W siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach wręczone zostaną Fryderyki. Byłem nominowany w dwóch kategoriach w jazzie i dwie kategorie w muzyce poważnej. Jest to niesamowita nobilitacja. Operę pokochałam tak naprawdę dopiero na studiach i pokochałam ją właśnie na spektaklu, na żywym przedstawieniu, A to gwiazda, która uświetni przyszłotygodniową galę muzyki rozrywkowej w Krakowie. Bambi - jedna z najbardziej znanych raperek młodego pokolenia. Czy ja zostanę tutaj sama? Będzie też m.in. magiczny duet. Będę miała ogromną przyjemność wystąpić w duecie z moją koleżanką Melą Koteluk. Obie artystki powalczą również o statuetki w tej samej kategorii - singiel roku. Natalia Szroeder ma też szansę na nagrodę za najlepszy album "REM". Fani Meli Koteluk na album "Harmonia", który wypuściła w tym miesiącu, czekali sześć lat. Fryderyki, podobnie jak Orły, wróciły do Telewizji Polskiej. Proszę państwa nazywamy się "Niepewne Sytuacje". To jednak nie koniec wiosennych niespodzianek. Do rodziny TVP dołączają Michał Kempa i Wojciech Fiedorczuk. Od przyszłej niedzieli w TVP2 "Niepewne sytuacje". Czy są jacyś pewni goście? Niepewni są goście właśnie. Niepewny jest. O, proszę, proszę. Słychać było dźwięk. To był dźwięk niepewny schodów. W przeszłości Michał Kempa i Wojciech Fiedorczuk uprawiali "parawaning" w środku miasta i promowali latem narciarstwo nad Bałtykiem. Możemy więc być pewni, że nie zabraknie kreatywnych rozwiązań i uśmiechu. Ja już państwu dziękuję! Czas na "Pytanie dnia". U Doroty Wysockiej-Schnpef dziś profesor Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Spokojnego wieczoru.