Skandaliczne słowa lidera opozycji. Donald Tusk kpi z bezpieczeństwa Polski. Za chwilę szczegóły. Jest 19.30. Michał Adamczyk. Witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. Chcę państwa zapewnić, że my tego zagrożenia nie lekceważymy. Realne zagrożenie i cyniczne gry Donalda Tuska. W sytuacjach związanych z bezpieczeństwem powinniśmy przemawiać jednym głosem. I taki huk się zrobił, i poleciało wszystko. Niebezpieczne nawałnice i trąby powietrzne nad Polską. Ubiegła noc to aż tysiąc interwencji strażaków. Dwie minuty, nawet nie wiem, czy to były dwie minuty. Ten turniej jest na równi, jeśli chodzi o poziom stresu z Rolandem Garrosem, więc naprawdę jestem z siebie dumna, że udało mi się to przetrwać. Królowa tenisa, która nie ma sobie równych. Iga Świątek wygrywa turniej w Warszawie. Bandyci z Grupy Wagnera bardzo blisko polskiej granicy. Sytuacji nie można lekceważyć. Bezpieczeństwo jest dziś przecież najważniejsze. Innego zdania jest Donald Tusk, który nawet ten temat postanowił wykorzystać politycznie i cynicznie nim grać. Ponad stu najemników z Grupy Wagnera przemieściło się w okolicach Przesmyku Suwalskiego. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, bo to bandyci znani z konfliktów zbrojnych w Afryce i Azji. Bezwzględni zabójcy do wynajęcia. Najemnicy Grupy Wagnera mogą być wykorzystani do wzmocnienia tej presji migracyjnej. Możemy się tu spodziewać akcji hybrydowych w zależności od potrzeb politycznych Kremla. Polska reaguje. Wschodnia granica jest coraz lepiej chroniona. Tego zagrożenia nie lekceważymy. My to zagrożenie uważamy za rzeczywiście poważne. Reagują też inne kraje. W czasie, kiedy naprawdę bezpieczeństwo jest najważniejsze, Donald Tusk na Twitterze pisze. To cyniczna gra Tuska. Nikt przecież nigdy o przekładaniu wyborów nawet nie wspominał. Narracja Tuska, zresztą jakiegokolwiek polityka mówiącego w ten sposób, osłabiają Polskę. Co do tego trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości. Ale mimo to podwładni Tuska do tej narracji się przyłączyli. O odpowiedzialność zresztą dzisiejszą polską opozycję mało kto posądza. Bagatelizowanie bandytów tak niebezpiecznych jak wagnerowcy jest tego najlepszym dowodem. A ta "nieroztropność" Tuska przytrafia się w kluczowych momentach. Dzisiaj inwazja na wielka skalę wydaje się o wiele mniej prawdopodobna niż jeszcze kilka dni temu, ale z całą pewnością nie można wykluczyć dość masywnej prowokacji w każdym momencie. Tydzień później wybuchła wojna, w której od pierwszego dnia ginęła ludność cywilna mordowana przez ruskich bandytów. Rakiety spadały na przedszkola, szkoły, szpitale i schrony z wyraźnymi oznaczeniami, że w środku są dzieci. Chcemy dialogu z Rosją. Taką, jaka ona jest. Mówił Tusk przed laty, realizując politykę resetu. Całkiem niedawno, gdy polska granica została zaatakowana przez migrantów wspieranych przez Łukaszenkę, Tusk kpił z planu budowy zapory. Napierających setkami na granice Polski przybyszów z Azji i Afryki opisywał tak: To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Sama zapora w ogóle miała nie powstać. Mur i płot, i jeszcze jeden mur, i jeszcze najlepiej, żeby prąd elektryczny podłączyć pod to urządzenie. Przez 6 lat rządów PO konsekwentnie ograniczała bezpieczeństwo Polski, likwidując jednostki wojskowe, i to na wschód od Wisły. My z premierem Putinem przypilnujemy, żeby nikt w te tryby piachu nie sypał. Jakby otwierając bramę do Polski Putinowi. Wiele bojowych jednostek, garnizonów i artylerii, i zmechanizowanych, tych, które działały na tym najbardziej zagrożonym kierunku, w rejonie Przesmyku Suwalskiego. Wartość, zdolność bojowa tych jednostek jest obecnie odtwarzana. Przez Tuska i jego ekipę Wojsko Polskie straciło co najmniej dekadę. Tuskowi nie podoba się taka Polska jak obecna - bezpieczna, z przewidującym rządem. Jego działania przez lata ułatwiały sprawy Putinowi. Paniczne wpisy lidera PO wskazują jednak, że Tusk ma świadomość bliskości politycznego końca. I że o tym zdecydują najbliższe wybory. Kilkaset namiotów i pojazdów - tak wygląda baza wagnerowców na Białorusi, a jej zdjęcia satelitarne opublikowało dziś brytyjskie ministerstwo obrony. Polska wzmocniła ochronę wschodniej granicy, a premier Mateusz Morawiecki wczoraj ostrzegł, że około 100 najemników wyruszyło w stronę Przesmyku Suwalskiego. Przyjechali tu ze wschodu Ukrainy, z Donbasu, gdzie walczyli z najemnikami z Grupy Wagnera. Teraz po drugiej stronie kraju patrolują północno-zachodnią granicę. A w takich miejscach Wołyń przypomina dobrze znane im linie frontu. Tak wyglądają okopy przy granicy ukraińsko-białoruskiej. Oczywiście po stronie ukraińskiej. One są puste, ale jeszcze mogą się przydać, bo niedawno Ukraińcy podjęli decyzję o tym, by je wyremontować. Znajdujemy się w starych okopach, które odnawiamy i wyposażamy w systemy przeciwpożarowe, ponieważ istnieje zagrożenie ze strony Białorusi. Brytyjski wywiad zamieścił dziś to zdjęcie satelitarne bazy w Cel w środkowej Białorusi. Widać na nim 300 namiotów i 200 pojazdów. Od połowy lipca wprowadziło się tam kilka tysięcy najemników. Polska wzmocniła ochronę granicy z Białorusią, Litwa zwróciła się w tej sprawie do NATO. Kijów na granice skierował dodatkowe siły. Oto jak tu ćwiczą ukraińscy żołnierze. Starszy sierżant Oleh Parchevski mówi, że w przypadku wagnerowców trzeba być przygotowanym na wszystko. Tu nie ma żartów. Ci ludzie niedawno walczyli na Donbasie i pokazali, kim są i do czego są zdolni. To, co pokazali tam, pokażą tutaj. Kryminaliści czy bandyci - w ten sposób wielu ukraińskich żołnierzy określa grupę Wagnera. I nic dziwnego, najemnicy zostali zrekrutowani w rosyjskich więzieniach. Swój chrzest bojowy na Ukrainie przeszli w najdłuższej i najkrwawszej bitwie tej wojny - o Bachmut. Są tam różni ludzie, różni pod względem poziomu intelektualnego, zdolności umysłowych, umiejętności, cech moralnych i ludzkich. Ale to, co widziałem, to głównie śmieci społeczne, ludzie, którzy przekroczyli granicę, nie mają nic do stracenia, przyszli walczyć nie wiadomo o co. Ale spełniają już swoje zadanie. Destabilizując sytuację na białoruskiej granicy, odciągają wielu ukraińskich żołnierzy od udziału w kontrofensywie. Zwiększyliśmy nadzór, utworzyliśmy dodatkowe posterunki obserwacyjne i aktywnie prowadzimy rozpoznanie lotnicze. I jest tu przekonanie, że jeśli wagnerowcy spróbują, to nie przejdą. Trwa seria spotkań polityków PiS z Polakami. W ramach pikników 800+ główne tematy stanowią kwestie bezpieczeństwa czy polityka prorodzinna. To również zwrócenie uwagi na błędy popełniane przez politycznych poprzedników. Politycy PiS po raz kolejny spotkali się z Polakami. Tym razem na mapie pikników 800+ m.in. Łowicz, Ujazd czy Połajewo. My cały czas jesteśmy w fazie tworzenia programu, również w zakresie zdrowia. Pytamy się mieszkańców, co jest najważniejsze, jaka jest hierarchia potrzeb. A wszystko po to, by stać się jeszcze bardziej otwartym na potrzeby obywateli. Chcemy być zamożnym, spokojnym, silnym społeczeństwem. Kurs obrany przez rząd jest skrupulatnie realizowany od 2015 roku. Priorytetem bezpieczeństwo, zarówno militarne jak i socjalne. Myślę, że państwo się na nas nie zawiedli, bo dla nas najważniejsza była wiarygodność, to było coś podstawowego. Wiarygodności brakowało natomiast w czasach rządów PO-PSL, gdy w wypowiedziach polityków dominowały następujące hasła. Jeśli ktoś wie, gdzie te miliony są zakopane... Bo w Zakopanem - nie. Pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie. Do tego m.in. podwyższenie wieku emerytalnego czy wysokie, kilkunastoprocentowe bezrobocie. Trend ten po przejęciu władzy przez PiS został jednak szybko odwrócony. Dużo powstało tych programów dla rodzin. Czy 300+, 500+, teraz 800+. Myślę, że to jest duże wsparcie dla nas. A zyskują nie tylko rodziny. Na finansowe wsparcie mogą liczyć również młode osoby, dorosłe czy seniorzy. Uszczelnienie budżetu i wdrożenie przemyślanych programów społecznych pozwala dziś Polakom na godne życie. Mimo obaw opozycji pieniądze się znalazły i mogą służyć obywatelom, niezależnie od wieku. Rozpoczęły się obchody 79. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Główne obchody - pojutrze, ale już dziś prezydent Andrzej Duda spotkał się z bohaterami heroicznego zrywu, będącego największą akcją zbrojną w okupowanej przez Niemców Europie. Park Wolności na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Miejsce symbol. Aby zachować wolność i niepodległość, trzeba pamiętać, że Polska jest jedna, a siła ojczyzny zależy od nas. "Cały czas jesteśmy za wolną Polską, za Polską, która jest nasza" - podkreślił prezydent Andrzej Duda. Były ordery i odznaczenia państwowe dla bohaterów. I dla tych, którzy pielęgnują pamięć o powstaniu. Nie da się wyrwać korzeni tego miasta, dopóki nie da się wyrwać korzeni ludzi tego miasta, a te są niezłomne i niezwyciężone. Przed uroczystościami Andrzej Duda złożył wieniec Hasłem tegorocznych obchodów są słowa "Miłość istnieje zawsze". To nawiązanie do słynnego zdjęcia, które przedstawia powstańczy ślub państwa Alicji i Bolesława Biegów. Razem przeżyli potem 75 lat. Wy, powstańcy warszawscy, 79 lat temu stanęliście do powstania, bo była w was miłość i przyjaźń, miłość do rodzinnego miasta Warszawy, miłość do ojczyzny. Bohaterów zrywu stolicy upamiętniło blisko 8 tysięcy uczestników Biegu Powstania Warszawskiego. Trasy biegów, 5- i 10-kilometrowe, były powiązane z symbolicznymi dla powstania miejscami. Bardzo ważne jest to upamiętnienie. Jeżeli nie będziemy upamiętniać, to to wszystko zginie. Dlatego każda inicjatywa jest bardzo cenna. To jedna z nich - kamienie z motywami powstańczymi. W tym roku postanowiłam namalować 79 takich kamyczków o różnej tematyce. Jestem patriotką, dlatego to robię. Główne uroczystości oddające hołd powstańcom - we wtorek. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Awanturnicy z Agrounii. W Polsce nie ma miejsca na bezkarność celebrytów. Przez ponad tydzień polscy strażacy pomagali swoim greckim kolegom w gaszeniu szalejących w tym kraju pożarów. Lokalne służby mają już sytuację pod kontrolą, dlatego Polacy jutro ruszają w drogę do kraju. Mieszkańcy są im ogromnie wdzięczni za pomoc. Dla starszego ogniomistrza Andrzeja Tondyry wyjazd do Grecji to pierwsza tego typu misja. Dużo doświadczenia się zdobywa. Dla mnie bardzo pozytywne wrażenie, mimo że nieraz pewnie podczas akcji różnie bywało. Wszyscy, nie ważne, czy pierwszy, czy któryś już z kolei raz na misji, mówią jedno: pogoda. To ona piekielnie utrudniała pracę. 45 stopni w cieniu - tego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Byliśmy w wysokich temperaturach, natomiast 45 do jest coś, co daje nam w kość. Prawie 150 Polaków wspierało Greków przez 10 dni. W tym czasie ugasili ponad 30 pożarów w rejonie Attyki, w tym 2 ogromne - lasu i magazynu. Wydaje się, że Grecy są dużo lepiej przygotowani, są widoczni na każdym obszarze w terenie, wcześniej nie było czegoś takiego. To nie pierwszy raz, gdy Polacy gaszą pożary w Grecji. Dwa lata temu polskie służby uratowały miejscowość Vilia. To mural, który powstał tu jako dowód wdzięczności. Polscy strażacy są bardzo doświadczeni i pomogli nam mocno w walce z pożarami. Czuję się bezpiecznie, kiedy nam pomagają. Mają dużo profesjonalnego sprzętu, byli tu od początku. Czuję się bezpiecznie, gdy są tu polscy strażacy. W całej Grecji spłonęło 50 tys. hektarów lasów. Sytuacja jest już stabilna. Choć codziennie wybuchają nowe pożary, to duszone są w zarodku. Misja Grecja 2023 dobiega już końca. Strażacy wyjeżdżają stąd z poczuciem dobrze wykonanego zadania. Przed nimi teraz ponad 2000 km, 5 krajów. Dziennie ponad 800 km. Wyjazd jutro z samego rana. Do Polski dotrą w środę. Rekordowa fala upałów w USA powoli odpuszcza. W weekend ostrzeżenia przed skutkami wysokich temperatur objęły niemal 200 mln Amerykanów. To dla większości z nich mają być najgorętsze dni tego lata. I od tego zaczynamy krótki przegląd wiadomości zza granicy. Fala upałów z południa dotarła na środkowo-zachodnie i wschodnie wybrzeże USA. W Phoenix 30. dzień z rzędu odnotowano temperatury przekraczające 43 stopnie. Podobnie w Teksasie. W 13 stanach dostawcy energii w obawie przed awariami zaapelowali o oszczędne korzystanie z klimatyzacji. Wielka eksplozja fajerwerków w Tajlandii na lokalnym targu. Wybuchło prawie 1000 kg prochu. Zginęło 12 osób, a ponad 120 jest rannych. W promieniu pół kilometra uszkodzonych zostało nawet kilkaset domów. Do masakry doszło z powodu iskry wywołanej pracami budowlanymi. Silne wiatry na Morzu Północnym opóźniają odholowanie w bezpieczne miejsce płonącego statku z samochodami, także elektrycznymi. Holenderskie władze uznały, że operacja w tych warunkach jest zbyt niebezpieczna. Wcześniej strażacy zdecydowali się nie gasić płomieni wodą z obawy, że prawie 200-metrowa jednostka stanie się niestabilna. Jeśli statek zatonie, może dojść do katastrofy ekologicznej. Francja utknęła. Na autostradach utworzyło się ponad 1000 km korków. Powodem zatłoczonych dróg są wyjazdy wakacyjne. Ostatni weekend lipca to tradycyjnie szczytowy okres podróży Francuzów. Długie kolejki aut niemal zablokowały też Dover. Nie lepiej jest na autostradach w Niemczech czy na Bałkanach. W Lizbonie trwają ostatnie przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. Ołtarz o powierzchni ponad 5000 m2 czeka na wtorkową mszę inauguracyjną. W środę do stolicy Portugalii przybędzie papież Franciszek. Organizatorzy spodziewają się nawet 2 mln osób z całego świata. W tym co najmniej 25 tys. Polaków. Uszkodzone budynki, powalone drzewa, tysiąc interwencji strażaków i jedna ofiara śmiertelna. To bilans nawałnic i burz, które przeszły przez Polskę. Najgroźniejsze były w zachodniej i środkowej Polsce, gdzie w wielu miejscach tworzyły się trąby powietrzne. Gałuszyce niedaleko Świecia. Dziś zagląda tu słońce, ale wczoraj tak pogodnie nie było. Takie duże powiewy były, tak kręciły się, aż się drzewa uginały. Jedno z drzew nie wytrzymało naporu wichury i spadło na nadjeżdżający samochód. Kierująca pojazdem o własnych siłach opuściła pojazd, natomiast wewnątrz znajdowali się 3 pasażerowie. Jeden z nich nie przeżył. Strażacy ostatniej doby najczęściej interweniowali w Kujawsko-Pomorskiem i w Wielkopolsce. Nawałnica przeszła też na mecie I etapu Tour de Pologne w Poznaniu. Załamanie pogody nastąpiło przed przyjazdem kolarzy, dzięki czemu uniknęli oni najgorszego. To, co działo się tutaj 45 minut temu, można nazwać pogodowym armagedonem. Chwile grozy przeżyli 2 dni temu mieszkańcy powiatu garwolińskiego na Mazowszu. Ten potężny lej uszkodził domy i pozrywał linie energetyczne. Trąby powietrzne były są i będą, a czy natężenie będzie ich rosło, to się przekonamy, to są tak lokalne zjawiska i tak trudne do zaprognozowania. Dlatego są tak niebezpieczne i niszczycielskie. W ostatnich dniach trąba powietrzna zerwała dachy i uszkodziła domy we wsi Wierzawice na Podkarpaciu. Wiatr, a jak zaczęło lać, to świateł nie było widać. I taki huk się zrobił i poleciało wszystko. Nie wiem nawet, czy to było 2 minuty, nawet nie było momentu, że mogłam się bać, tego czasu nie było. Trąby powietrzne, jak ta we wsi Samorządki na Mazowszu, pojawiają się nagle i są bardzo groźne. To kolejna zaobserwowana w ostatnich dniach na Mazowszu, a to Szaflary w Małopolsce wczoraj. Jeżeli zobaczymy taką trąbę powietrzną, to my nie wiemy jeszcze do końca, jaką ona ma siłę, dlatego też trzeba uważać i się schronić. Kolejny tydzień w pogodzie już nie będzie tak gwałtowny, ale burze nas nie ominą. "Nasi ukraińscy przyjaciele muszą zdawać sobie sprawę, że nie poświęcimy polskiego rolnictwa" - deklaruje wicepremier Jarosław Kaczyński. Rząd zapowiada przedłużenie zakazu importu zboża z Ukrainy, ale atmosferę podgrzewają m.in. działacze Agrounii. Ponownie okupowali budynek administracji, tym razem ministerstwa rolnictwa. Blokada ulic, obrażanie dziennikarzy TVP. Zniszczyliście polską wieś, pani za tym stoi osobiście! Prowokowanie policji. Kiedy ma ukucnąć i kaszlnąć? Czy blokowanie budynków administracji. Gdzie jest Telus? To wszystko znane od dawna metody Agrounii. Przed weekendem w resorcie rolnictwa jej działacze starli się z wiceministrem Januszem Kowalskim. Jesteś podnóżkiem Tuska. Wśród protestujących był Krzysztof Mielewczyk, który w Rybakach prowadził hodowlę psów, z których kilkadziesiąt zostało odebranych z powodu przetrzymywania ich w skrajnie złych warunkach, a przeciwko mężczyźnie prokuratura skierowała akt oskarżenia. Sprawę opisali dziennikarze Radia Gdańsk. Dla mnie to jest zaskakujące i dziwne, że osoba obarczona tak poważnymi zarzutami przeciwko zwierzętom występuje wraz z organizacją rolniczą. Michał Kołodziejczak pytany przez dziennikarzy portalu wpolityce.pl powiedział, że o sprawie nie wie. Brakuje mu tlenu do tego, aby robić politykę, więc postanowił robić wokół siebie awanturę. Awantura była konieczna, by zwrócić uwagę mediów i zarzucić ministrowi brak dialogu. Rozmawiam z każdym, nawet i z kimś, kto nie życzy mi najlepiej, ale rozmawiam, bo to jest dla dobra polskiego rolnika. I też się umówiłem z panem Kołodziejczakiem, że będę z nim dalej rozmawiał. Mimo skomplikowanej sytuacji geopolitycznej rząd zapowiada, że broniąc polskiego rolnictwa, nie będzie oglądał się na Brukselę czy - w tym przypadku - także Kijów. Już wiadomo, że po 15 września dalej będzie obowiązywał zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy. Strona ukraińska musi pamiętać, że martwy ratownik to zły ratownik. Dzisiaj, zalewając nasz rynek zbożem z Ukrainy, nie będziemy mieli możliwości, aby w takim stopniu pomagać Ukrainie, jak to było dotychczas Jest oczywiste, że Ukraina musi wygrać tę wojnę. Podobnie to, że polskie rolnictwo nie może być jej ofiarą. Jechał pijany, potrącił człowieka, ale przecież "nic nie zrobił" i "jest wewnętrznie kompletnie czysty". Jerzy Stuhr, skazany za spowodowanie po pijanemu wypadku w Krakowie, atakuje prokuraturę. "Stuhr to esencja polskich pseudoelit" - odpowiada Zbigniew Ziobro. "To najgorsza decyzja w moim życiu" - tak o swej pijackiej jeździe mówił Jerzy Stuhr po wypadku. Teraz w serii wywiadów mówi: "Nic się nie stało". Pod koniec ubiegłego roku Stuhr potrącił w Krakowie motocyklistę. Miał próbować uciec z miejsca wypadku. We krwi miał 0,7 promila alkoholu. Sąd skazał go na 12 000 zł grzywny, wpłatę 6000 na fundusz poszkodowanych w wypadkach i odebrał mu prawo jazdy na 3 lata. Prokuratura zażądała wyższej kary, ale apelację sąd odrzucił. Stuhr idzie za ciosem i atakuje prokuraturę. To odpowiedź ministra sprawiedliwości. Formalnie nie, w praktyce sądy często traktują znanych i lubianych łagodniej niż resztę obywateli. Środowisko celebrytów ma wyraźny problem nie tylko z alkoholem, ale przede wszystkim z respektowaniem prawa. Większość z nas ma problem z kuriozalnie łagodnymi wyrokami dla celebrytów. Piotr Najsztub, który potrącił na pasach starszą kobietę, został uniewinniony. Piosenkarka Beata Kozidrak za jazdę z 2 promilami alkoholu dostała pół roku prac społecznych, a gwiazda TVN Piotr Kraśko 100 000 zł grzywny za 6 lat prowadzenia samochodu bez prawa jazdy. To niespełna 1400 zł kary za miesiąc jazdy bez uprawnień. Tego typu zachowania i tego typu bezkarność mogą demoralizować dużą część społeczeństwa polskiego. Każdy kierowca wie doskonale o tym, że podlega określonym regułom. Ale coraz częściej też dostaje ten sygnał - niektórym wolno więcej. Wakacje na półmetku. Polacy odpoczywają w całym kraju, Dobiega końca 9. edycja Festiwalu I Rzeczypospolitej w Bieczu. Koncerty i spektakle cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Kościół we wsi Binarowa robi wrażenie. Naprawdę nie wiele było zmian takich architektonicznych w tym czasie, od wybudowania w 1500 roku. To właśnie tu wybrzmiał dziś jeden z koncertów muzyki dawnej. Przekaz i rodzaj zadumy, która towarzyszy słuchaniu tej muzyki, jest potrzebny również współczesnemu człowiekowi. A to już inny zabytek. Zachwycający kościół parafialny w Bieczy. W jego murach o 21.30 koncert "Pasja św. Jana". Transmisja na antenie TVP KULTURA i TVP KULTURA 2 To jest wielka szkoła odróżniania tandety od czegoś wyjątkowego. Wyjątkowy jest na pewno Biecz. Małe miasteczko o wielkiej historii. Nie każdy wie, że od XIV do XVIII wieku szkolili się tu kaci. Mistrzowie kształcili kolejnych adeptów tej sztuki. Nazywano bardzo ładnie katów - mistrzami świętej sprawiedliwości. Ale przez ostatnie 4 dni Biecz był gospodarzem wyjątkowego festiwalu. W sumie 9 koncertów, 2 spektakle i miasteczko serialu "Korona królów". To wszystko przeniosło nas do złotego wieku I Rzeczypospolitej. Symbolu potęgi i oazy wolności. To wszystko zachwyciło uczestników festiwalu. Jest to wspaniała okazja do przedstawienia tych czasów, oddania ducha czasów tego, co się działo na tych ziemiach. Myślę, że jest to świetna inicjatywa. To też okazja do spotkania z kulturą na najwyższym poziomie. To również bardzo ważny obszar edukacyjny dla mieszkańców, ale też dla wszystkich melomanów. Przede wszystkim wspaniałe jest to, że otwarliśmy się na zupełnie nową publiczność. Przed widzami TVP2 o 21.55 koncert, podczas którego usłyszą państwo poezja Jana Kochanowskiego w nowoczesnych aranżacjach. Nie było żadnych wątpliwości. Wakacje na półmetku. Polacy odpoczywają w całym kraju, a w tym roku wyjątkowo licznie odwiedzają nas także turyści zza granicy. Wakacyjny czas to przede wszystkim zabawa i jak w każdą niedzielę roztańczona trasa koncertowa. Karkonosze. Mazury. Ustka. Sezon w pełni. Planujemy dobrze się bawić i odpoczywać, a z dziećmi nudzić się nie będę na pewno. Nad polskim morzem jest najpiękniej, najlepiej. Wiedzą o tym nie tylko Polacy. Ludzie są bardzo przyjaźni, zupełnie inaczej niż u nas w Niemczech. Morskie oko oblężone. By wejść na tatrzańskie szlaki, trzeba swoje odstać. Na Jezioraku też tłoczno. Wszystko za sprawą regat. Jak jest bardzo mocny wiatr, to najlepiej włożyć nogi w pasy i wychylić się za burtę. Odważnie! Ale co ważne, nie o rywalizację tu chodzi. Żeglarstwo polega na zabawie, nie na wygranej czy przegranej. - Dobrze się bawicie? - Bardzo! A zabawa to podstawa, zwłaszcza w wakacje. A na ich półmetku "Roztańczona Polska" nie zwalnia tempa. Tym razem Sochaczew. Polska jest bardzo roztańczona teraz, bo i tu, i tu, co tydzień. Taniec i energia. Na scenie dziś przeboje dobrze znane i wyjątkowe duety z rock'n'rollowymi coverami. Przybywajcie do Sochaczewa, oglądajcie TVP3, oglądajcie nas i bądźcie razem z nami. To będzie naprawdę wyjątkowy wieczór. Halina Frąckowiak, Viki Gabor, Daria, Rafał Brzozowski czy After Party. Plejada gwiazd już za kilka chwil na scenie w Sochaczewie. Start o 20.00 w TVP3. Nie było żadnych wątpliwości. Iga Świątek pewnie pokonała Niemkę Laurę Siegemund 2:0 i wygrała tenisowy turniej w Warszawie. 22-latka jest pierwszą Polką, która wygrała turniej rangi WTA rozgrywany w naszym kraju. Pierwsza rakieta świata nie zwalnia tempa. I to jest koniec! Iga Świątek wygrywa! Kolejny, piętnasty już turniej w karierze. Przyznam, że dziwi mnie to, ale ten turniej jest na równi, jeśli chodzi o poziom stresu z Rolandem Garrosem, więc naprawdę jestem z siebie dumna, że udało mi się to przetrwać. Na pewno nie udałoby się to bez waszego wsparcia. Wsparcie było na tyle mocne, że w finale Iga wygrała do zera, to 17. taki jej set w tym roku, i do jednego - po raz 18. Ale nie tylko w finale nie miała sobie równych. Iga w drodze do swojego pierwszego tytułu w Warszawie nie straciła nawet seta. Determinacja, ciągła praca - co jest niezwykle ważne. Każdy chce osiągnąć sukces, każdy o tym marzy, ale jak już to osiągnie, to najważniejsze jest umieć to powtórzyć. Ona to umie i to też jest argument, żeby przyjechać i jej kibicować. Na przykład ze Stanów, jak Robert Jelski. - Warto było kupić bilet? - No oczywiście! Będąc w Rzymie, papieża nie widzieć... No jak! Cesarzową światowych kortów chcą oglądać całe rodziny. Od zawsze uwielbiamy tenis, a od kiedy Iga się pojawiła w polskim sporcie, to już jest w ogóle dla nas święto. Dla mnie szczególnie. Świątkomania pełną gębą także w tenisowych szkółkach. Widać popularność dyscypliny. Chyba takim najlepszym dowodem jest to, jak trudno kupić bilet na turniej, który odbywa się w Warszawie. Jest coraz więcej dzieci, ale też dorosłych. Po prostu coraz więcej z nas chce być jak Iga. Jako pierwsza Polka wygrała turniej Wielkiego Szlema w grze pojedynczej, została pierwszą polską liderką rankingu, a teraz jako pierwsza wygrała turniej w naszym kraju. Iga już dokonała rzeczy wielkich, a w wieku 22 lat nie ma wątpliwości, że najlepsze dopiero przed nią. Królowa tenisa z pewnością dostarczy nam jeszcze wiele radości. Dziś to już wszystko. Za chwilę gość Wiadomości i rozmowa z politykami PiS oraz Lewicy. Zapraszam.