Polska nabyła prawo do bogatych złóż gazu. Już w przyszłym roku uwolnimy się do monopolu rosyjskiego. Dobry wieczór. Edyta Lewandowska. Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Rok szkolny rozpoczyna się normalnie. Nie zakłada się żadnego lockdownu. Ostatnie przygotowania do pierwszego dzwonka. Początek roku będzie bezpieczny, bo wszystko odbywa się w reżimie sanitarnym. Ludzie naprawdę ubolewali, bo nie mieliśmy gdzie się leczyć. Bardzo źle, jakby nie było szpitala, musi być ten szpital. Polacy oburzeni planami PO, która chce masowo zamykać szpitale. To będzie trudne, ale konieczne. To jest taki instynkt PO. Jak nie wiadomo, co zrobić, to zlikwidować. Nie szukać sposobu, jak coś uratować, usprawnić. Musimy się w pełni skupić na czwartkowym spotkaniu z Albanią. Przed Biało-Czerwonymi kolejne mecze eliminacyjne mundialu. Chcemy zobaczyć reprezentację zwycięską,. "Rok szkolny rozpoczyna się normalnie, w planach nie ma lockdownu ani nauki w systemie hybrydowym" - mówił dziś prezydent Andrzej Duda po posiedzeniu Rady Gabinetowej, poświęconej przygotowaniom do rozpoczynającego się w środę roku szkolnego. Zapas masek, rękawiczek i płynów dezynfekujących na cały rok szkolny. Transporty zorganizowane przez rząd już od kilku dni docierają do kolejnych placówek. Szkoła jest w pełni przygotowana, mamy odpowiednią ilość środków dezynfekujących. Powrót do szkół w obliczu zbliżającej się 4. fali zachorowań to temat dzisiejszego posiedzenia Rady Gabinetowej, zwołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Rok szkolny rozpoczyna się normalnie. Nie zakłada się żadnego lockdownu, nie zakłada się nauki w jakichś systemach hybrydowych czy innych. W pierwszym tygodniu nauki odbędą się spotkania informacyjne z rodzicami i uczniami na temat możliwości zorganizowania w szkole szczepień przeciw koronawirusowi. Będziemy pytać rodziców, bo w końcu rodzice decydują. Jeśli odpowiedź będzie pozytywna, to już w drugiej połowie września w szkole będą mogli zaszczepić się uczniowie po 12. roku życia, rodzice i nauczyciele. Zaszczepienie nauczycieli jest na poziomie 70-80%. W kontekście powrotu uczniów do szkół jest to ważny wskaźnik i nadal zachęcamy, aby się zaszczepić. Rząd i prezydent podkreślają, że głównym celem jest kontynowanie nauki stacjonarnej przez cały rok szkolny dla wszystkich uczniów. Gotowa na jesień jest także służba zdrowia. Łóżek, w których możemy przyjąć pacjentów z COVID-19, mamy ponad 6 tysięcy, ponad 600 respiratorów. W ciągu 2-3 dni możemy tę ilość podwoić do 12 tys. Prezydent zaznaczył, że jest zwolennikiem dobrowolności szczepień, ale zachęca do skorzystania z nich. Z osób, które trafiają do szpitala, 98% osób to są osoby, które nie były szczepione. Jak widać, szczepienie przynosi efekty. Dlatego zachęcamy do tego, żeby się szczepić. Lekarze podkreślają, że szczepiąc się teraz, zdążymy jeszcze uodpornić się przed kolejną falą zachorowań. Groźby zamachów, ataki amerykańskich dronów i ofiary wśród cywilów. W Afganistanie zaczęła się ostatnia doba ewakuacji, a mieszkańcy miasta coraz głośniej mówią o zdradzie. Joe Biden najpierw obiecał ewakuację wszystkich chętnych, a teraz bombarduje nasze domy i zabija nasze dzieci. To miał być nalot na zamachowca samobójcę. Samochód miał być wyładowany materiałami wybuchowymi, a dom - kryjówką terrorystów. Zamiast nich była w nim rodzina z dziećmi. Rakieta spadła i uderzyła w dom. 9 osób nie żyje, w tym 6 dzieci. Nie wiem, co powiedzieć, jesteśmy załamani. Nad ranem w okolicy lotniska zauważono rakiety. Przechwyciła je amerykańska obrona przeciwrakietowa, zamachowiec zginął. Ale komentatorzy i dziennikarze mówią dosadnie, że za cenę życia cywilów w Kabulu Joe Biden chce ratować twarz. Zagrożenie terrorystyczne jest ogromne, więc amerykańskie wojsko działa pod presją. Kolejny atak i ofiary wśród amerykańskich żołnierzy byłyby końcem kariery Bidena. To decyzje polityczne prezydenta Bidena, które doprowadziły do tego chaosu, z którym mamy do czynienia. Na jaw wychodzą szczegóły tego, co działo się w ostatnich tygodniach w Afganistanie. Po upublicznieniu dokumentów dotyczących ignorowania przez Biały Dom ostrzeżeń o sile ofensywy talibów opublikowano raport utraconego sprzętu wojskowego. W ręce talibów wpadło wyposażenie o wartości przekraczającej 85 mld dolarów. M.in. 22 tys. wojskowych humvee, ponad 600 opancerzonych wozów bojowych, Konsekwencje tego poniesie setki tysięcy niewinnych ludzi zarówno po stronie USA i ich sojuszników, jak i po stronie Afgańczyków, którzy będą płacili cenę za tę bezmyślność administracji Bidena. Amerykanom została doba na zakończenie ewakuacji. W Kabulu zostali sami. Większość krajów zdecydowała o zakończeniu swoich akcji tuż przed atakiem na lotnisko. Nie można zostawić w tej chwili Afgańczyków zupełnie samych, bo to by było zmarnowanie 20 lat ciężkiej pracy, ale przede wszystkim to by było 20 lat, w których wielu żołnierzy straciło życie w Afganistanie. Polska ewakuowała z Afganistanu łącznie 1300 osób. Dziś w Sejmie jedna z nich - członkini afgańskiego parlamentu - nie mogła powstrzymać łez. Zabrano nam wszystko, zabrano nam wszystkie nasze rzeczy, zabrano nam nasze domy, zabrano nam nasze życie, zostaliśmy w samych ubraniach. Pomoc ruszyła niemal natychmiast po upadku Kabulu. Czasu było mało, a operacja bezprecedensowa. Sytuacja w Afganistanie stanowi wyzwanie dla całego wolnego świata. Polska, kiedy była taka potrzeba, zorganizowała kontyngent, wysłaliśmy żołnierzy, samoloty, żeby ewakuować tych wszystkich, którzy czują się zagrożeni. Wagę polskiej pomocy podkreśla też ambasador Afganistanu w Polsce. To najlepsza szansa, żeby podziękować Polakom, ludziom wielkiej Polski za to, co zrobili w Afganistanie. To był sukces, w rezultacie ewakuowano około 1000 osób, wśród nich wiele kobiet i dzieci. Polska zaproponuje UE wprowadzenie kolejnych sankcji na władze Białorusi. W ten sposób europosłowie PiS chcą ukarania Łukaszenki za działanie na polsko białoruskiej granicy. KE ponownie oceniła, że ostatnie wydarzenia to nie kryzys migracyjny, tylko atak na Polskę. Na polsko-białoruskiej granicy naprawiono już metalowe ogrodzenie, które wczoraj próbowała zniszczyć grupka aktywistów. Wojsko cały czas buduje na granicy ponad dwumetrowy płot. Dosyć nielegalnej imigracji w Europie na masową skalę. Żaden racjonalny europejski polityk nie może się z tym zgodzić i nie godzi się z tym. Żaden odpowiedzialny rząd. W niedzielne popołudnie ogrodzenie na granicy próbowała zniszczyć grupa lewicowych aktywistów. Wśród nich m.in. Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog. Chodzi o to, żeby te zasieki zlikwidować. W 2017 roku Kramek namawiał do organizowania polskiego Majdanu. Tu z przedstawicielami polskich sądów na spotkaniu z unijnymi urzędnikami. Kilka dni temu Kramek na łamach Gazety Wyborczej zachęcał do łamania prawa. Jako Straż Graniczna kierujemy do sądu wnioski o ukaranie tych osób za wejście na pas drogi granicznej. Grozi im kara grzywny za to do 5000 zł. Policja zakwalifikowała te działanie jako zniszczenie mienia, co może być zagrożone karą więzienia do lat 5. Nie brak jednak głosów poparcia dla łamania prawa. 13 dzielnych osób zaatakowało zasieki, Narracja o rzekomych uchodźcach na polskiej granicy... Na polsko-białoruskim pograniczu dwa duże namioty, ale nie dla uchodźców, tylko dla policji. Sytuacja Afgańczyków pogarsza się. ...jest niemal identyczna z tym, jak wydarzenia przedstawiają białoruskie media sprzyjające Łukaszence, regularnie zapraszane na granice. Tymczasem osoby przebywające na Białorusi we wsi Usnarz Dolny nie mają nic wspólnego z uchodźcami z Afganistanu. To głównie obywatele Iraku, którzy legalnie zostali przewiezieni na Białoruś, a następnie przetransportowani w pobliże polskiej granicy przez białoruskie i rosyjskie służby. Łukaszenka pamięta, jak wielkim problemem dla całej Europy był rok 2015, kiedy to setki tysięcy nielegalnych uchodźców dotarło do granic Europy. Do dziś wiele europejskich krajów zmaga się z problemami po tamtej fali. W wielu miejscach, jak tu na greckiej wyspie Lesbos, znacząco wzrosła przestępczość. Ci ludzie nie mają pieniędzy. Jeśli nie masz pieniędzy, robisz rzeczy, których nie wolno ci. Każdy słyszał o takich sytuacjach jak kradzieże. Zdarzały się również plądrowania na przedmieściach. Służby robią wszystko, by teraz nie powtórzył się ten scenariusz w Polsce. Oprócz wzmocnienia polsko-białoruskiej granicy granicę litewską wspomogą polscy policjanci. Po raz kolejny działania polskich służb wsparła Bruksela. Sytuacja przy granicy polsko-białoruskiej jest formą agresji na Polskę. To próba instrumentalizacji ludzi dla celów politycznych. W czwartek z inicjatywy europosłów PiS w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata w sprawie działań władz Białorusi. Polska będzie proponowała nałożenie kolejnych sankcji na reżim Łukaszenki. To bez wątpienia jeden z przełomowych momentów w najnowszej historii Polski. Mija 41 lat od podpisania tzw. porozumień sierpniowych kończących wydarzenia Sierpnia '80, kiedy to przez Polskę przetoczyła się fala robotniczych strajków. Pierwsze z czterech porozumień parafowano 30 sierpnia 1980 roku w Szczecinie. Pan Adam Maltański doskonale pamięta tamte chwile. Strachu to nie było. Czterdzieści lat temu pracował w Stoczni Szczecińskiej. Tak jak koleżanki i koledzy przyłączył się do strajku. Jednego z wielkiej fali strajków, które latem '80 roku przetaczały się przez kraj. Walczyliśmy z komuną wtedy. O lepsze czasy, o takie czasy, jak teraz mamy. W lipcu '80 roku zaprotestowała Lubelszczyzna. Chodziło o rosnące koszty utrzymania, podwyżki cen mięsa i wędlin i pustki na półkach. W ślad za Lublinem i Świdnikiem poszły zakłady w całej Polsce. W sumie ponad 700. W połowie sierpnia wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej. Szczecińska przyłączyła się 18 sierpnia. Ja mówię, że dobrze, że te działania były potrzebne. Komunistyczna władza rozważała wariant siłowy. Ostatecznie poszła na kompromis, czego efektem były porozumienia zawarte w Szczecinie, Gdańsku, Jastrzębiu Zdroju i Hucie Katowice. Dziś przywołano pamięć uczestników tamtych wydarzeń. Pragniemy wyrazić wdzięczność wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że dziś jako naród możemy żyć w wolnej, niepodległej i suwerennej Polsce. "Wydarzenia sierpnia 1980 roku to jeden z przełomowych momentów w historii naszej Ojczyzny" - napisał w specjalnym oświadczeniu prezydent Andrzej Duda. Był to jeden z kluczowych postulatów strajkujących. To właśnie na mocy porozumień sierpniowych we wrześniu '80 roku oficjalnie zrodziła się Solidarność. Solidarność chciała brać odpowiedzialność za losy narodu i za losy państwa. Tu nie chodziło tylko o stworzenie niezależnego, samorządnego związku zawodowego. Jutro uroczystości rocznicowe odbędą się w Gdańsku, gdzie porozumienia podpisano dzień później. W Gdańsku trwają też uroczystości związane z 40. rocznicą przywrócenia krzyża na mogiłach obrońców Westerplatte usuniętego w '62 roku przez komunistyczne władze. Domagali się tego strajkujący w roku '80 portowcy. Papież opowiedział: nie bójcie się, nie lękajcie się. Ano ludzie się przestali lękać. Historię tamtych wydarzeń pokazuje film "Powracający krzyż", którego emisja planowana jest 7 września o 21.00 w telewizyjnej Jedynce. Wielkimi krokami zbliża się uroczystość beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. Ze względu na pandemię będzie mogło wziąć w niej udział 7 tys. osób, ale wierni z całej Polski będą mogli w niej uczestniczyć za pośrednictwem telewizji i Internetu. Będzie to beatyfikacja - patrzę na kamery - przede wszystkim medialna. Telewizja, Internet, wszystkie media, które będą umożliwiać uczestnictwo w tej beatyfikacji, żeby to było wydarzenie dla całej Polski. Wszystkie informacje będą na pewno w dwóch miejscach w Internecie. Na stronie archidiecezji warszawskiej oraz na stronie niepodlegla.gov.pl. Beatyfikację kard. Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej zaplanowano na 12 września. Uroczystości odbędą się w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Platforma Obywatelska szykuje falę represji wobec katolików. "W przyszłym roku Polska będzie uwolniona od monopolu dostaw rosyjskich gazu" - mówi pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Polski rząd konsekwentnie wzmacnia nasze bezpieczeństwo na tym polu. Rozbudowywany jest gazoport w Świnoujściu, PGNiG zyskało właśnie dostęp do bogatych złóż gazu, Morski odcinek Baltic Pipe prawie na ukończeniu. Już w przyszłym roku popłynie tędy do Polski gaz z szelfu norweskiego. Na dnie Bałtyku ułożono 275 km rur. Gazociąg będzie mógł przesyłać do Polski 10 mld m3 gazu ziemnego rocznie, z Polski do Danii 3 mld. Baltic Pipe przyniesie nie tylko znaczące korzyści społeczno-gospodarcze Polsce i Danii, ale także regionom bałtyckim, środkowoeuropejskim i wschodnioeuropejskim. Obok podmorskiego gazociągu gazoport w Świnoujściu - to dwie strategiczne inwestycje, które mają zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne i uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji. W gazoporcie trwa budowa 3. zbiornika na skroplony gaz. W ciągu 5 lat w terminalu LNG odebrano 11 mln ton gazu. Tylko w tym roku dotarły tu 23 dostawy. Będziemy mogli rozładować 2 statki jednocześnie. To nie tylko wzmacnianie bezpieczeństwa energetycznego Polski, ale również państw Trójmorza. Polska ma doskonałą okazję, aby być regionalnym hubem gazowym. Zrobiła wiele dla zdywersyfikowania importu gazu i integracji rynków centralnej i wschodniej Europy. Błękitne paliwo będzie jednym z fundamentów naszej transformacji energetycznej przez najbliższą dekadę. Dlatego PGNiG podpisało dziś umowę zakupu większości udziałów w ukraińskiej spółce, która jest jedynym właścicielem koncesji na wydobycie gazu na zachodniej Ukrainie. Spodziewamy się istotnego zwiększenia zapotrzebowania na gaz, nawet o 50% w ciągu 10 lat. W związku z tym kluczowa jest dywersyfikacja. Ukraińskie złoża gazu pod względem budowy geologicznej zbliżone są do złoża Przemyśl. Wstępne analizy pokazują duży potencjał obszaru za naszą wschodnią granicą. Już w przyszłym roku ma się pojawić odwiert, już w 2023 roku pierwszy gaz. To będzie dodatkowe źródło bezpieczeństwa energetycznego dla Polski i Ukrainy, a więc także dla regionu, który chcemy uniezależniać od gazu rosyjskiego. Bezpieczeństwo i przyszłość energetyczna w naszym regionie - to główne tematy konferencji Gazterm, która ruszyła dziś w Międzyzdrojach. Nie milkną komentarze po szokującej wypowiedzi Tomasza Grodzkiego. Marszałek Senatu, z zawodu lekarz, jako gość Campusu Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego powiedział, że w Polsce jest za dużo szpitali. Obliczył, że w Polsce wystarczyłoby 130 takich placówek. A z jego całej wypowiedzi wynika, że gdyby rządziła PO, niemal 900 szpitali mogłoby zostać zlikwidowanych. Szpital Powiatowy w Rykach w województwie lubelskim. W czasie rządów PO-PSL zarządzała nim prywatna spółka. Skończyło się długami i likwidacją. Ludzie naprawdę ubolewali, bo nie mieliśmy gdzie się leczyć. Mam jechać 50 czy 60 km? Dobrze, że jestem zdrowa, ale jak ktoś będzie bardzo chory? Bez tego szpitala to tak jak bez rąk. Po wygranych przez PiS wyborach samorządowych szpital znów działa. Zarządzają nim władze powiatowe. W momencie reaktywacji szpitala w Rykach dostęp do świadczeń zdrowotnych dla lokalnego społeczeństwa zdecydowanie się poprawił. A to już Myszków w województwie śląskim i otwarcie Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej. Oddziały intensywnej terapii, które powstają po to, by ratować życie obywateli, są wyraźnym dowodem na to, że te najważniejsze potrzeby, potrzeby zdrowotne, dla rządów Zjednoczonej Prawicy są priorytetem. Likwidacja szpitali nadal jest częścią politycznego programu PO. To będzie trudne, ale konieczne. W czasie imprezy Rafała Trzaskowskiego Campus Polska Przyszłości przypomniał o tym marszałek Senatu, z zawodu lekarz - Tomasz Grodzki. W Polsce powinno być 130 na 40 milionów, a jest prawie 1000. To oznaczałoby likwidację ponad 800 szpitali obecnie działających szpitali. To jest taki instynkt PO. Jak nie wiadomo, co zrobić, to zlikwidować. Nie szukać sposobu, jak coś uratować, usprawnić, poprawić, znaleźć finansowanie, tylko zlikwidować. Takie zwijanie państwa oznaczałoby też powrót do podziału społeczeństwa - na bogatych mieszkańców dużych miast i biednych, pozbawionych dostępu do usług publicznych, mieszkających w małych miasteczkach i na wsiach. Polska przyszłości według polityków opozycji to Polska bez chrześcijaństwa. Uważam, że za naszego życia dojdzie do tego, że katolicy w Polsce staną się mniejszością i bez własnej waluty. Czy Polska powinna w końcu zdecydować się na euro? Wygrajmy, będziemy myśleć o referendum. Podobną obietnicę już 3 lata temu złożył ówczesny lider PO Grzegorz Schetyna. Jak odsuniemy populistów od władzy, zaoferujemy polskim obywatelom plan dołączenia do wspólnej waluty. Nie wspominają, że po wprowadzeniu euro u naszych sąsiadów - na Litwie czy Słowacji - wielu obywatelom tych państw bardziej niż do lokalnego sklepu opłacało się przyjeżdżać na zakupy do Polski. Ceny są dwa razy mniejsze niż na Litwie. Kupujemy alkohol, jedzenie, papier toaletowy, ser, jajka, jogurty, kawę, masło. U was jest 3 razy taniej. Nie jestem za euro. Na zakupy, bo taniej jak u nas jest tylko na Słowacji. Aby osiągnąć swój cel i zdobyć władzę, opozycja domaga się nałożenia na Polskę sankcji finansowych. Unia nie ma teraz wyjścia. Unia musi albo nałożyć dzienne kary finansowe, albo wstrzymywać finansowanie. Ma to doprowadzić do pogorszenia nastrojów społecznych, a w konsekwencji - zmiany rządu. Mamy tendencję do tego, żeby osłabiać strukturę państwa, jego spoistość, jego spójność. Tak jak mówiła targowica, aczkolwiek troszeczkę innym językiem, ale ten sam kierunek działania. Jednym z gości Rafała Trzaskowskiego był Frans Timmenrmans, który wielokrotnie straszył Polskę sankcjami. A firmowana jego nazwiskiem reforma klimatyczno-energetyczna przez drastyczny wzrost cen energii wielu, zwłaszcza biedniejszych, może doprowadzić do nędzy. Komentatorzy zwracają też uwagę, że politycy opozycji rozmawiali o przyszłości Polski za m.in. niemieckie pieniądze. To jest sytuacja pożałowania godna, bo z finansowaniem polityki zawsze wiążą się zobowiązania. Wśród partnerów inicjatywy znajdują się m.in.: niemiecka Fundacja Konrada Adenauera, Robert Schuman Institute, International Republican Institute, potężne zagraniczne organizacje powiązane z partiami politycznymi. "Żydów też próbowano opiłowywać jako tych, których trzeba pozbawić przywilejów" - przypominał abp Marek Jędraszewski w odpowiedzi na zapowiedź polityka PO Sławomira Nitrasa o "opiłowywaniu" katolików. Partia Donalda Tuska ujawniła swój plan na rządzenie - mówią komentatorzy. A zwykli wierni pytają: czym zasłużyliśmy na to, by być nękani? Dla nich krzyż to symbol przywiązania do wiary, a zarazem znak tożsamości. W Piechowicach na Kaszubach mieszkańcy postawili ogromny krzyż - w czarno-złotych barwach ich małej ojczyzny. Tu większość mieszkańców deklaruje przynależność do Kościoła katolickiego, tak jak większość Polaków, których polityk PO Sławomir Nitras straszy. Może potrzebny jest jakiś wstrząs? A może potrzebna jest jakaś kara? Polityk PO twierdzi, że katolicy mają jakieś nadzwyczajne przywileje. "Ukarać, upiłować, żeby już nie podnosili głów" - to recepta Nitrasa. To jest uczciwa kara za to, co się stało. Musimy was opiłować z pewnych przywilejów. Jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę. To nie jest groźba pod adresem hierarchii kościelnej, ale wprost skierowana w zwykłych wiernych. Cóż tą drogą mżzna zwojować? Ja tego nie rozumiem. Jesteśmy katolikami. Bo jak pokazuje historia - słowa Nitrasa mogą brzmieć złowieszczo. Przypomina najgorsze narracje propagandowe przeciwko Kościołowi, a właściwie przeciwko katolikom, które uprawiane były w totalitarnych reżimach, czy to komunistycznym, czy III Rzeszy niemieckiej. To Adolf Hitler po wydaniu przez papieża Piusa XI encykliki, w której potępiał narodowy socjalizm. Zapowiedział dobranie się do Watykanu, a ofiarami stały się tysiące księży i zwykłych wiernych w Niemczech. Większość skończyła w KL Dachau i innych obozach. Podobną retorykę - a potem praktykę - stosowano wobec Żydów, przypomina metropolita krakowski. Wtedy także próbowano opiłowywać Żydów, jako tych, których trzeba pozbawić przywilejów. Skończyło się tym, czym skończyło. Z rzekomymi przywilejami Kościoła i katolików walczyli komuniści po wojnie. W stanie wojennym twarzą prześladowania Kościoła był Jerzy Urban. Po drugiej stronie były miliony Polaków, także wielu z tych, którzy po upadku komunizmu stali się politykami. Przez lata budowali wizerunek takimi obrazkami i osobistymi decyzjami, które w oczach katolików mogły dodać wiarygodności. W 2005 roku po latach w związku cywilnym zdjęciami ze ślubu kościelnego pochwalił się Donald Tusk, wtedy szykujący się do startu w wyborach prezydenckich. Publicznie mówił o powrocie do Kościoła. 2 lata później - w kampanii do sejmu - do mediów trafiły te zdjęcia. Rodzina Tusków w sopockim mieszkaniu przy stoliku z dewocjonaliami, który media nazwały domowym ołtarzykiem. Rok 2007. A to rok 2013. Ten sam stolik w mieszkaniu Tuska podczas wywiadu. Krzyża i świętych obrazków już nie ma. Nie będziemy klęczeli przed księdzem. Do klęczenia jest kościół. Wtedy retoryka szefa PO od kilku lat była już jawnie antykościelna. Takie deklaracje z nie tak odległej przeszłości... Mnie krzyż w Sejmie nie przeszkadza. ...dziś także są już nieaktualne. Miejsca publiczne, czy to jest Sejm, czy to jest szkoła, powinny być wolne od symboliki religijnej. Walka z krzyżem, religią w szkołach, oskarżenia o rzekome przywileje. Program, w który w ostatnim czasie wpisano rewolucyjną agendę obyczajową - legalizację związków homoseksualnych, prawo do adopcji przez nie dzieci, aborcję na życzenie i eutanazję. System wartości Kościoła koliduje z tym systemem wartości liberalnym, świeckim i dlatego Kościół wywołuje taki gniew. "Jeśli przyjdą zniszczyć ten naród, zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego narodu" - mówił kardynał Stefan Wyszyński. Przyszli i - jak wiemy - przeszli. W miejsce, które nazwano śmietnikiem historii. Albania, San Marino i Anglia - to rywale piłkarzy reprezentacji Polski we wrześniowych meczach eliminacyjnych do mundialu w Katarze. Dziś Biało-Czerwoni rozpoczęli zgrupowanie przed tymi kluczowymi spotkaniami. To pierwszy trening naszych piłkarzy po Euro 2020. Euro, delikatnie mówiąc, nieudanym, które dla podopiecznych Paulo Sousy ma być lekcją. Jeżeli chcemy zbudować coś nowego, musimy bazować nie tylko na naszych zwycięstwach, ale też porażkach i błędach. Musimy zbudować odpowiednią mentalność i tożsamość tego zespołu. To nasze zadania na najbliższe dni. Zadania, które mają przynieść naszej drużynie potrzebne punkty. Bo sytuacja w grupie już na starcie eliminacji nie jest kolorowa. Po remisie z Węgrami, zwycięstwie z Andorą i porażce na Wembley Biało-Czerwoni zajmują 4. miejsce w grupie. Na mundial bezpośrednio awansuje tylko zwycięzca, drużyna z 2. miejsca zagra w barażach. Chcemy zobaczyć reprezentację zwycięską. Taki plan minimum to jest siedem punktów. My nie możemy sobie po tym niemrawym początku eliminacji pozwolić, żeby tracić punkty. Na pewno nie z Albanią i San Marino. Dlatego dwa najbliższe mecze nasza drużyna musi wygrać. Niezwykle ważne będzie zdobycie też przynajmniej 1 punktu z Anglią. Łatwo nie będzie, bo takiej plagi kontuzji dawno w kadrze nie było. Paulo Sousa nie będzie mógł skorzystać z Arkadiusza Milika, Krystiana Bielika, Sebastiana Szymańskiego czy Krzysztofa Piątka. Na kwarantannie przebywa Mateusz Klich, a reprezentacyjną karierę zakończył Łukasz Fabiański. Z Albanią i San Marino nie zagra kontuzjowany Piotr Zieliński. Mam nadzieję, że Paulo Sousa ma pomysł na to, jak zastąpić Zielińskiego, Klicha, jak zorganizować środek pola, ale jeszcze bardziej istotne, czy znajdzie pomysł na dostarczenie piłki dla Roberta Lewandowskiego. Bo nasz napastnik strzela jak na zawołanie. W pierwszych 4 spotkaniach nowego sezonu trafił do siatki aż 7 razy. W ostatnim meczu, z Herthą, zaliczył hat-tricka. Robert rozpoczął ten sezon tak jak zwykle - strzelając bramki. W Bayernie ma 5,6 czy nawet 7 sytuacji w meczu. W kadrze na każdego gola musi pracować dużo ciężej. Cały zespół musi mu bardziej pomóc. Oby ta pomoc przełożyła się na bramki i zwycięstwa reprezentacji Polski. Na koniec wakacji niespodzianka dla widzów Telewizji Polskiej. Od 20.00 w TVP2 najlepsza taneczno-muzyczna impreza tego lata. Ten koncert to wspaniała zabawa i gorące romskie rytmy w najlepszym wykonaniu i z najlepszymi tancerkami i tancerzami. Będzie energicznie i kolorowo. Zapraszamy do Płocka!