Jak rozkładają się głosy wyborców 2 tygodnie przed wyborami, jeśli chodzi o przewidywania, kto wygra? W "Wiadomościach" dziś sondaż na ten temat. Marta Kielczyk, dobry wieczór państwu. Jest 19:30, zaczynamy główne wydanie naszego programu. Nie zgadzamy się na to, żeby do Polski byli ci migranci relokowani. Partia Webera i Tuska chce zmusić Polskę do przyjęcia nielegalnych migrantów. Będą próbowali narzucać rozwiązania, które zagrażają naszemu bezpieczeństwu. Nieobecnym w Warszawie jest prezydent miasta Rafał Trzaskowski. Buja się gdzieś po świecie za pieniądze podatników Warszawy. Stolica tonie w korkach, Trzaskowski - zajęty swoją partią. Warszawa ma gigantyczne problemy komunikacyjne. Kto chce naprawdę naszego zwycięstwa, konwencja w Katowicach - tam musimy być. Pełna mobilizacja na 2 tygodnie przed wyborami. To jest już ta ostatnia prosta do zwycięstwa. Do tej pory opozycja twierdziła, że temat relokacji migrantów jest nieaktualny, a referendum w tej sprawie niepotrzebne, ale własna unijna frakcja zdradziła ich faktyczne plany - alarmuje PiS. Wszystko po ujawnieniu dokumentu, z którego wynika, że Europejska Partia Ludowa chce, by Parlament Europejski pilnie zajął się paktem migracyjnym, który przewiduje: dobrowolna relokacja albo przymusowa opłata. Europejska Partia Ludowa, czyli partia Donalda Tuska i niechętnego Polsce Manfreda Webera, chce, aby Parlament Europejski zajął się paktem migracyjnym jak najszybciej. To dokument, który zmusza wszystkie państwa Unii do przyjęcia narzuconej z góry liczby nielegalnych imigrantów, a w przypadku odmowy - płacenia kar ok. 20 tys. euro za każdą osobę. Solidarność jest obowiązkowa. Komisja ma narzędzia prawne, by zapewnić egzekwowanie nowego prawa migracyjnego. Debata w tej sprawie ma odbyć się już w środę, a więc jeszcze przed referendum w Polsce. Tusk nie chce, żebyście zabrali głos w referendum. Bo jeżeli powiecie bardzo jasno: nie zgadzamy się na to, żeby do Polski byli ci imigranci relokowani, to żaden rząd nie będzie miał legitymacji do tego, żeby sprzeciwić się woli obywateli. Większość Polaków sprzeciwia się otwarciu naszych granic na nielegalnych migrantów. Dlatego ten temat jest dla opozycji niewygodny. Donald Tusk unika tego tematu w kampanii. Politycy opozycji twierdzą jednak, że referendum w tej sprawie jest niepotrzebne, a napływ nielegalnych imigrantów nam nie grozi. W EPP jasne jest to, że jeżeli w ogóle miałyby być jakiekolwiek mechanizmy zaakceptowane, to Polska będzie z nich wyłączona. To nieprawda. Wbrew słowom wiceszefa Platformy, w dokumentach opublikowanych przez Brukselę nie ma fragmentu wyłączającego Polskę z paktu migracyjnego. Można za to znaleźć takie stwierdzenie. Nawet w tych przepisach jest takie sformułowanie, że dopóki ostateczna decyzja nie zapadnie w sprawie liczby, to powinny być objęte klauzulą tajności. Żeby przyspieszyć prace, żeby ludzie się nie dowiedzieli. Tego właśnie chce opozycja, tego właśnie chce Platforma i Donald Tusk. Dlatego w relacjach z Brukselą liczy się tylko to, co zapisane w dokumentach. Ostatnie lata pokazały, że jeżeli z Brukselą i instytucjami europejskimi nie mamy rozwiązanych kwestii w dokumentach zapisanych, no to wówczas wszystko może zostać zmienione. Pakt migracyjny to kolejna już próba narzucenia Polsce niemieckiej polityki migracyjnej. Nasze państwo skutecznie odrzuca ją już od 2015 roku. Znów jest sprawa relokacji. I to też jest zagrożenie. I znów mamy tutaj do czynienia z różnego rodzaju gierkami. Teraz decydujący może okazać się głos Polaków w referendum. Zaostrza się spór na linii Rzym - Berlin. Chodzi o mechanizm relokacji i udział niemieckich fundacji pozarządowych w transporcie nielegalnych migrantów na włoskie wybrzeża. Według włoskich mediów pływające pod niemiecką banderą statki regularnie kursują między wybrzeżem Tunezji i Libii a Sycylią i Lampedusą. Według włoskich agencji prasowych na Morzu Śródziemnym w transporcie migrantów bierze udział co najmniej siedem niemieckich jednostek należących do fundacji pozarządowych finansowanych przez niemiecki rząd. Od dzisiaj Lampedusa mówi "dość". Nie chcemy już nikogo. Nie chcę już o tym rozmawiać. Tę wiadomość należy przekazać Europie i rządowi. Mieszkańcy Lampedusy są zmęczeni. Spotkanie włoskiego ministra spraw zagranicznych z szefową niemieckiego resortu nie przyniosło żadnych konkretów. Naszym wspólnym celem jest przede wszystkim zapobieganie wyruszaniu ludzi w niebezpieczną podróż przez Morze Śródziemne na rozklekotanych barkach. Tyle że to zapobieganie w niemieckim wydaniu ma być transportowaniem migrantów przez finansowanych przez Niemców aktywistów. Stąd dość zdecydowane stanowisko Rzymu, który sugeruje, by Niemcy zabierali migrantów do własnych portów. Poszanowanie praw człowieka to jedno, a walka z przemytnikami i handlem ludźmi to drugie. Na samej Lampedusie presja migracyjna nie słabnie. Do wyspy wciąż dobijają łodzie z migrantami. Mieszkańcy są wyczerpani i coraz bardziej wściekli na Brukselę. Powodem, dlaczego Europa Zachodnia zgadza się na przyjmowanie i przyjmuje od wielu lat migrantów, jest zwykła, podstawowa chciwość. Bo Berlin liczył naiwnie na tanią siłę roboczą. Tyle że przybysze pracować nie chcą, a Bruksela nie ma żadnego innego pomysłu poza przymusową relokacją. Mimo zapowiedzi nie ma żadnej wspólnej agendy negocjacyjnej z krajami Afryki. Nie ma też żadnego planu wspólnej unijnej misji w Afryce. Sytuacja, której my doświadczamy od kilku miesięcy, oraz wyjątkowa sytuacja na Lampedusie ze względu na jej skalę bardzo wyraźnie wzywają do zjednoczonej reakcji Europy i skłaniają nas wszystkich do okazania solidarności z Włochami. Tyle że w wydaniu francuskim było to jak na razie zamknięcie granicy i wzmożone kontrole. Berlin wprawdzie zadeklarował wsparcie, ale na poziomie przyjęcia 3500 osób. Do Włoch od początku roku dotarło prawie 140 tysięcy migrantów. Przemoc, strzelaniny, zabójstwa. Na pomoc wzywane jest wojsko. W Szwecji coraz częściej dochodzi do wojen gangów. Przestępcy to zazwyczaj przyjmowani przez lata imigranci. W Sztokholmie jest Dawid Helsner. Jak tamtejsze władze radzą sobie ze wzrostem przestępczości? Premier zapowiedział, że państwo pomoże walczyć ze skandalem. Na bezpieczeństwo ma mieć także wpływ zmiana polityki migracyjnej. Fala przemocy - także na ulicach Francji. Gangi migrantów terroryzują największe miasta republiki. Francuzi mają dość - chcą referendum w sprawie zaostrzenia polityki migracyjnej i stają w obronie swoich służb porządkowych. "Przez lata byliśmy ślepi" - przyznaje w rozmowie jeden z funkcjonariuszy: Francja kocha swoją policję. W 13 miastach Republiki - oddolne manifestacje poparcia mundurowych: Nasi policjanci i nasi żandarmi są każdego dnia wysyłani w teren, by nas bronić. Francuskie służby niezmiennie muszą mierzyć się z agresją grup migrantów... Ale także z niezrozumieniem własnego rządu: Sądzę, że oni, ci politycy, więcej energii poświęcą, by bronić przestępcy, a nie policjanta. To gorzkie wnioski z kilkunastu lat służby francuskiego policjanta, który walczył z migranckimi gangami niemal każdego dnia. Oni nienawidzą nas, Francuzów. Za to, jacy jesteśmy, kim byliśmy, ale też za to, jaki mamy kolor skóry. Oskarżenia o rasizm, tyle że w szeregach policji, formułował 3 lata temu były francuski minister spraw wewnętrznych. Prezydent Macron też wielokrotnie powtarzał, że to nie migranci, ale policjanci mają problem z przemocą. Mówił to także wtedy, gdy przeciw tym słowom protestowały policyjne związki zawodowe. I jak po czymś takim można jeszcze nas szanować? Prawie 400 funkcjonariuszy rannych tylko jednej nocy - tak skończyły się zamieszki po śmierci dobrze znanego policji Nahela, który nie zatrzymał się do kontroli. Francja zapłonęła wtedy na wiele dni, a sprawcami ataków na domy i samochody byli głownie młodzi ludzie z imigranckimi korzeniami. Uważam, że przez wiele lat Francuzi byli całkowicie ślepi. Być może za bardzo szczodrzy wobec tych ludzi, którzy tu przyjechali. Ludzi całkowicie odmiennych kulturowo od nas. Dlatego teraz Francja mówi: dość. 7 na 10 Francuzów domaga się referendum w sprawie polityki migracyjnej ich kraju. Referendum to jest okazja, żeby się ludzie wypowiedzieli. Głos każdego obywatela ma znaczenie. To stanowisko będzie wiążące również przed instytucjami unijnymi. Polski, a także być może francuski rząd będą musiały przed instytucjami unijnymi reprezentować stanowisko swojego suwerena. Coś, co we Francji jest dopiero rozważaną przez władze oddolną propozycją obywateli, w Polsce będzie miało miejsce 15 października. Prezydent nawał ich jednym z filarów, na których opiera się obrona Rzeczpospolitej. Mija 6 lat od utworzenia wojsk obrony terytorialnej. Formacji, w której służy prawie 40 tysięcy ochotników. Powiemy o ich roli i powołaniu do służby. Dumni i gotowi do obrony ojczyzny. Terytorialsi z całej Polski zjechali do Rzeszowa na swoje święto. Wśród nich podporucznik Magdalena Mac. W terytorialsach służy od początku istnienia formacji. Bóg, honor, ojczyzna. To najszlachetniejszy patriotyzm, jakim każdy żołnierz powinien się kierować. Za ich służbę dziękował im m.in. prezydent Andrzej Duda. Dzisiaj wszyscy w Polsce już wiedzą, jak bardzo potrzebni i wspaniali są żołnierze WOT. Stanowicie państwo dzisiaj jeden z podstawowych filarów, na których opiera się bezpieczeństwo Rzeczpospolitej. Nie przejmujcie się tymi atakami ze strony niestety też polskich pewnych środowisk związanych z opozycją. Nie przejmujcie się tym, bo pamiętajcie o tym, że Polacy stoją murem za polskim mundurem. Minister obrony narodowej w specjalnym spocie przypomina, jak politycy opozycji szkalowali żołnierzy WOT. To jest karykatura obrony terytorialnej, a nie prawdziwa obrona. Politycy PSL-u i PO od początku kpili z tej formacji. Składam wniosek o odrzucenie ustawy w pierwszym czytaniu. Nie ma zgody na armię PiS, armia musi być polska. Trzeba zlikwidować WOT, bo one nie służą naszemu społeczeństwu, nie widzimy efektów ich działań. Ich hasło to: "Zawsze gotowi, zawsze blisko". Dlatego żołnierze WOT ruszyli na pomoc, gdy dochodziło do klęsk żywiołowych, w trakcie pandemii, a także gdy trzeba było stanąć na granicy polsko-białoruskiej i zatrzymać atak hybrydowy Łukaszenki. To nie to, co próbował tworzyć minister Klich, Narodowe Siły Rezerwy, gdzie było to uwłaczające godności, żeby uczyć się obsługi gaśnicy. To są niezawodowi profesjonaliści. WOT tworzy 18 brygad. W sumie w ich szeregach służy 37 tysięcy żołnierzy. Najmłodszy rodzaj sił zbrojnych RP przez 6 lat pokazał, że to formacja, która naprawdę jest zawsze gotowa, zawsze blisko, czym zdobyła zaufanie Polaków. Ceny w Polsce lekko spadają - tak wynika z dokładnych badań Głównego Urzędu Statystycznego. Ta dobra dla Polaków wiadomość oznacza, że kolejny raz nie sprawdziły się prognozy ekspertów opozycji, którymi straszyły przychylne jej media. Zamiast przyznania się do błędu mamy do czynienia z negowaniem rzeczywistości przez antyrządowe środowiska. Czy ceny rosną? Zapytaliśmy klientów i sprzedawców na kilku targowiskach w Polsce. Ja nie odczuwam. Ja aż tak nie odczuwam. Ceny utrzymują się, stabilne są. Tak samo. U nas tak samo się kształtuje. Te spostrzeżenia są ważne, ale żeby stwierdzić, jak naprawdę zmieniają się ceny w kraju, trzeba zebrać dane o tysiącach produktów i usług w różnych częściach kraju, a także o ich udziale w wydatkach Polaków. Tę mrówczą pracę wykonuje Główny Urząd Statystyczny, który na podstawie takich badań wylicza wskaźnik inflacji. Te dane są klarowne. Od pół roku nie ma inflacji. W ostatnich miesiącach jest właściwie spadek cen, a więc jest deflacja. Widać to na tym wykresie. Od kwietnia ceny nie rosły w porównaniu z poprzednim miesiącem. NBP poinformował o tej tendencji w spocie, który został ostro zaatakowany przez TVN. Nie jest oparta na faktach. To raczej film z pogranicza fantastyki. Stacja z Wiertniczej nie powołała się jednak na żadne dane, które przeczą informacjom podawanym przez bank centralny na podstawie polskich i europejskich statystyk. Otumanienie Polaków jest w TVN celem samym w sobie. Chodzi o doprowadzenie do zwycięstwa opozycji w wyborach, mimo że nie sprawdziły się jej prognozy o dalszym wzroście cen. Stąd nowa narracja o tym, że inflacja hamuje głównie dzięki obniżkom cen paliw. Nieprawdziwa. Prawdopodobnie jakieś 0,3-0,4 punktu procentowego od inflacji te paliwa odjęłyby. Opozycja usiłuje też straszyć Polaków wizją niedoborów paliw. Z pustego nawet Tusk nie naleje. Nie ulegajmy dezinformacji. Orlen dysponuje odpowiednią ilością paliw, żeby zaspokoić potrzeby swoich klientów. Ale opozycja liczy, że Orlen nie nadąży z dostawami. Zatankować na zapas. Celem opozycji jest jak zwykle dezinformacja i wywołanie paniki. Za każdym razem opozycja stara się sugerować, że grozi nam kryzys. Po inwazji Rosji na Ukrainę obecny kandydat Koalicji Obywatelskiej Michał Kołodziejczak straszył paliwem po 15 zł. Ekonomiczne prognozy antyrządowych ekspertów nie sprawdzają się, i to po raz kolejny. Politycy opozycji i ich medialni żołnierze, zamiast przyznać się do błędu, wolą jednak negować fakty. W głównym wydaniu "Wiadomości" przed nami jeszcze: Referenda jak w szwajcarskim zegarku. Polska opozycja takiego głosowania nie chce. Niebezpieczne związki lidera PSL. Polska ma nowego kardynała. Na placu św. Piotra papież Franciszek kreował 21 nowych purpuratów. Wśród nich jest metropolita łódzki arcybiskup - a od dziś kardynał - Grzegorz Ryś. Nowym purpuratom papież Franciszek wręczył insygnia godności kardynalskiej: birety, poświęcone pierścienie, tytuły i diakonie w Rzymie. Po dzisiejszym konsystorzu kolegium kardynalskie liczy 242 członków. Kardynał Grzegorz Ryś zapowiedział, że zamiast tradycyjnego ingresu kardynalskiego odprawi mszę w intencji synodu. Słowacy wybierają właśnie swoich przedstawicieli do parlamentu. Przedterminowe wybory u naszych południowych sąsiadów poprzedził upadek centroprawicowego rządu, który w maju został zastąpiony przez gabinet techniczny. Po tych wyborach Słowacja może zmienić swój kurs i skręcić w stronę Rosji. W sondażach przez wiele tygodni prowadził lewicowo-narodowy Smer, na czele którego stoi były trzykrotny premier Słowacji Robert Fico. Partia, będąc w opozycji, zradykalizowała swój przekaz i zapowiada m.in. koniec wojskowej pomocy dla Kijowa, sprzeciwia się członkostwu Ukrainy w NATO. Wyniki wyborów mogą być znane jeszcze w nocy z soboty na niedzielę. Nowy Jork pod wodą. Rekordowe opady deszczu spowodowały gwałtowne lokalne powodzie. Woda zalała także niektóre linie metra, a poruszanie się po mieście stało się niezwykle trudne. Ogłaszam stan wyjątkowy dla Nowego Jorku ze względu na warunki pogodowe. Na Manhattanie, w Central Parku, w ciągu godziny spadło ponad 5 cm deszczu, to najwięcej od 80 lat. Amerykańska armia ma nowego przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Sił Zbrojnych. Na czele jednej z najpotężniejszych armii świata stanął Charles Brown. Za dwa tygodnie cisza wyborcza przed niedzielnym głosowaniem i referendum. Do jego bojkotu namawia opozycja. Co w takich państwach jak Szwajcaria jest nie do wyobrażenia. Referenda odbywają się tam kilka razy w roku. Jak to wygląda i co o politykach zniechęcających do głosowania myślą Szwajcarzy? Szwajcaria słynie nie tylko z pięknych widoków i dobrze prosperującej gospodarki, ale też demokracji bezpośredniej i regularnie organizowanych referendów. To dobre rozwiązanie. Szwajcarzy o wszystkim decydują wspólnie, nawet o najmniejszych rzeczach. O kluczowych kwestiach jak wiek emerytalny czy migracja Szwajcarzy zdecydowali już w 2014 roku. Wtedy też przekonali się, że każdy głos ma znaczenie. Wygrali minimalnie zwolennicy ograniczenia migracji do Szwajcarii. Bierzemy udział w referendum, bo kochamy Szwajcarię, chcemy, żeby pozostała sobą. Wiele nam się udało, to również zasługa tego, że wspólnie mądrze decydujemy. Najbliższe referendum w Szwajcarii odbędzie się w listopadzie, inne w przyszłym roku też już są zaplanowane. Regularnie organizowane referenda to w Szwajcarii powód do dumy. W Polsce część klasy politycznej sprzeciwia się referendum i chciałoby je unieważnić, nim jeszcze się rozpoczęło. Mówił o tym przewodniczący największej partii na opozycji, a jego słowa wywołały konsternację nawet wśród części zwolenników PO. Uroczyście przed wami unieważniam to referendum, to referendum jest nieważne. W Szwajcarii takie podejście polskiej opozycji do referendum i politycy, którzy zniechęcają do wyrażenia własnego zdania, są trudne do wyobrażenia. Nie rozumiem czegoś takiego. Najwyraźniej są u was politycy, którzy chcieliby sami decydować, wszystkim sterować, ale nie można im na to pozwolić. Oczywiście, że referendum jest ważne, politycy muszą to respektować. U nas nikt inny nie decyduje, tylko my i nikt się w nasze sprawy nie będzie mieszał. To, co w Szwajcarii jest powodem do dumy, w Polsce jest przedmiotem ataków opozycji. Ostatecznie każdy zdecyduje sam, czy i jak zagłosuje w referendum 15 października. Gigantyczne korki, nieprzemyślanie inwestycje czy ulice zamieniające się w rzeki przy każdym opadzie deszczu - to nie scenariusz filmu katastroficznego, a codzienność mieszkańców Warszawy. Stolica Polski nie ma gospodarza - mówią mieszkańcy i pytają, kiedy Rafał Trzaskowski w końcu zajmie się ich problemami. Do takiego widoku mieszkańcy Warszawy, choć nie chcą, to muszą się przyzwyczaić. Jestem zdruzgotana. Warszawa jest non stop rozkopana wzdłuż i wszerz. Muszą, bo inwestycje drogowe w stolicy wyglądają tak, jakby postanowiono wykonać wszystkie naraz. I tak od lat. Wszystko jest naraz robione, to powinno być jedno skończone, a później zaczynać drugie. Zakończyć jeden remont, a dopiero potem rozpocząć drugi? Na taki nowatorski pomysł warszawski ratusz jeszcze nie wpadł. Warszawa dzisiaj plasuje się w czołówce miast z całego świata najbardziej zakorkowanych. Nad tym całym bałaganem powinien czuwać gospodarz miasta. Powinien, ale jak mówi się w Warszawie - Rafał Trzaskowski do najbardziej pracowitych nie należy. A ostatnio częściej niż w pracy można go spotkać na wiecach Platformy Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski od samego początku swojej prezydentury wolał politykę ogólnokrajową. Nic dziwnego, bo zarządzanie miejskimi kryzysami nie szło mu zbyt dobrze. Widzieliśmy to przy awarii oczyszczalni "Czajka". Rurociąg awaryjny uległ awarii, ale również ten awaryjny uległ awarii. Stąd mamy problem. Zaledwie przed miesiącem, gdy ulewne deszcze doprowadziły do paraliżu komunikacyjnego w Warszawie, Trzaskowski przebywał w Olsztynie na partyjnej imprezie Platformy. Jak ma taką potrzebę, to powinien być posłem lub senatorem, ale na pewno nie to jest misja prezydenta miasta. Z kandydatem do Senatu Alvinem Gajadhurem rozmawiamy w jednej z bardziej rozkopanych dzielnic. Od ponad roku mamy paraliż komunikacyjny na Mokotowie. Kierowcy mają wieczny tor przeszkód. O problemach warszawiaków główny inspektor transportu drogowego chciał porozmawiać ze swoją kontrkandydatką. Ale Małgorzata Kidawa-Błońska unika debaty. A złośliwi dodają, że to z jej strony słuszna strategia. Wszak pani marszałek wsławiła się wieloma wypowiedziami, o których pewnie wolałaby zapomnieć. Jak choćby słynne już przemyślenia inżynieryjne o przekopie Mierzei Wiślanej. Skoro natura tego przekopu nie zrobiła, to wydaje mi się, że to nie ma sensu. Gdyby natura chciała, żeby tam był przekop, toby był. Paraliżu komunikacyjnego w Warszawie natura pewnie też nie chciała, a jest. Polskie Stronnictwo Ludowe podkreśla, że jest najdłużej istnieje na polskiej scenie politycznej. Politycy powołują się na XIX-wieczne tradycje i wartości ludowo-chłopskie. Dziennikarze śledczy zajęli się związkami byłego szefa ugrupowania z ludźmi komunistycznej bezpieki. Dzisiejsze PSL powołuje się na ponadstuletnie chrześcijańsko-demokratyczne korzenie. Ale przez lata komuny było zwykłą przybudówką PZPR. To wyrosło z ZSL-u, z partii satelickiej PZPR-u, ta struktura. Te nawiązania do prawdziwego ruchu ludowego są w mojej ocenie jednak na wyrost. Przez lata jej szefem był Waldemar Pawlak. Twórcy serialu "Resortowe dzieci" ujawniają, że Pawlak w latach 90. otaczał się ludźmi byłej bezpieki jak Roman Jagieliński TW "Ogrodnik", Aleksander Bendkowski TW "Arnold" czy Tadeusz Samborski, obecnie startujący jako jedynka PSL w Legnicy, zarejestrowany kontakt operacyjny SB. Relacje były składane ustnie oficerom prowadzącym kontakty operacyjne, którzy potem sporządzali notatki ze spotkań z kontaktami operacyjnymi. To wszystko ludzie z agenturalnym dossier, którzy w jakimś momencie życia znaleźli przystań w PSL-u. Niejasne są też okoliczności, w jakich młody polityk bez doświadczenia został szefem rządu. Rządu, który miał zatrzymać dekomunizację i nie dopuścić do ujawnienia listy agentów. To rząd Pawlaka zastąpił gabinet Jana Olszewskiego, który miał raz na zawsze oczyścić państwo z czerwonej przeszłości. Wokół niego kłębiło się mnóstwo interesów, o których on nie chciał rozmawiać, i traktował to jako swoją domenę. Już w innym rządzie ręka w rękę z Donaldem Tuskiem uprawiał politykę resetu z Rosją. Bez trudu zawierał umowy z Rosjanami. Otaczał Umorzenie blisko pół miliarda dolarów długu rosyjskiemu Gazpromowi czy podpisanie niekorzystnych dla Polski, uzależniających nas na dekady kontraktów gazowych wystarczą za dowód. W niedzielę za dwa tygodnie Polacy wybiorą swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu. Na zlecenie "Wiadomości" ankieterzy pracowni MANDS zapytali Polaków o to, kto ich zdaniem wygra wybory. Spójrzmy na wyniki. Ponad 57% badanych uważa, że zwycięży Prawo i Sprawiedliwość. Nieco ponad 29% uważa, że wybory wygra Koalicja Obywatelska. W zwycięstwo Konfederacji wierzy niecałe 2,5% badanych. A triumf Lewicy przewiduje niecałe 2%. Trzeciej Drodze sukces wieszczy ponad 1,5%. A zwycięstwo Bezpartyjnych Samorządowców i ugrupowania Polska Jest Jedna przewiduje ponad pół procent badanych. 6% odpowiedziało, że nie wie, kto wygra zbliżające się wybory parlamentarne. Już jutro konwencja PiS w katowickim Spodku. Na ostatniej prostej kampanii trwa mobilizacja struktur oraz wyborców. Niedźwiedzią przysługę opozycji znów oddał kontrowersyjny muzyk Krzysztof Skiba, który życzył śmierci Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zwycięstwo PiS to dla jednych coś pożądanego. Ale jest też elektorat nastawiony skrajnie negatywnie. To ludzie nakręcani choćby takimi wypowiedziami. Zapowiadałem Jerzego Połomskiego, Jerzy Połomski nie żyje. Zapowiadałem Zbigniewa Wodeckiego, Wodecki nie żyje. Marzę o tym, żeby zapowiedzieć Jarosława Kaczyńskiego. Słowa Krzysztofa Skiby szokują. On to wypowiada, będąc uchachanym, zadowolonym z siebie, a jeszcze gorsza jest reakcja publiki, to jest szkoła chamstwa. Atakowany jest lider, a zarazem polityk, który nadaje ton tej kampanii. Przed nami kilkanaście dni ciężkiej pracy, ale przypominam - i to jest obowiązek każdego, kto chce naprawdę naszego zwycięstwa - konwencja w Katowicach, tam musimy być. Konwencja ma zmobilizować struktury, ale i wyborców. Spowoduje jeszcze większą mobilizację elektoratu PiS, może w pewien sposób także wpłynąć na głosy niezdecydowanych wyborców. Kluczowe są jednak spotkania twarzą w twarz z wyborcą. Proszę bardzo, dziękuję, dziękuję bardzo. Dlatego kandydaci dwoją się i troją, by przekonać nieprzekonanych. To jest już ta ostatnia prosta do zwycięstwa PiS i wiemy, że razem możemy wygrać. Wspólnym mianownikiem kampanijnych wystąpień - bezpieczeństwo. Jest ważne, aby o tym bezpieczeństwie mówić, jak i o zmianie filozofii bezpieczeństwa, jaka przyszła wraz z naszymi rządami. Podobnie tu w Bolkowie, na Dolnym Śląsku, gdzie z mieszkańcami spotkała się marszałek Sejmu. Dbamy wspólnie o nasze bezpieczeństwo, bezpieczeństwo naszych bliskich, przyszłych pokoleń. Może o nie zadbać każdy z nas, odpowiadając na cztery pytania referendalne. Do końca kampanii już tylko 13 dni. Muzyczna podróż po różnych zakątkach naszego kraju. "Na polską nutę, czyli biesiada nad biesiadami" - to kolejna odsłona niezwykle popularnego formatu TVP. Tym razem przeniesiemy się do Muzeum Ziemi Kieleckiej w Tokarni. Na wspólną zabawę zapraszamy jutro o 17:35 do Jedynki. To są piękne bardzo zwyczaje, bardzo piękne klimaty, bardzo lubimy takie spotkania. Pośpiewamy, potańczymy, będziemy się bawić i pokażemy przede wszystkim różnorodność i bogactwo naszego kraju. To jest spuścizna, która w Europie, na świecie robi ogromne wrażenie. Każdy, kto zobaczy, kto jeszcze nie widział tej biesiady, że można się fajnie bawić. W "Wiadomościach" to wszystko. Za chwilę Gośćmi Wiadomości będą kandydaci do Sejmu: Bartosz Kownacki, PiS, i Marcin Kulasek, Nowa Lewica. Nasza rozmowa w TVP Info.