Za Pegasusa. Nowe wnioski wobec odpowiedzialnych za system inwigilacji. Starania o stanowisko. Marszałek Sejmu chce pracować w ONZ. Pole konfliktu. Prezydent nie chce podpisać Strategii Bezpieczeństwa. Joanna Dunikowska-Paź. Dobry wieczór. Zapraszam na "19:30". Było przesłuchanie Zbigniewa Ziobry przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Są konkretne decyzje. Minister sprawiedliwości składa wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Bogdana Święczkowskiego za przekroczenie przez niego uprawnień w czasie, kiedy był prokuratorem krajowym. W sprawie Pegasusa przez śledczych został wezwany były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Prezes Trybunału Konstytucyjnego powinien ponieść odpowiedzialność karną w związku z Pegasusem. Tak uważa prokuratura. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek złożył wniosek do Trybunału o uchylenie immunitetu Bogdanowi Święczkowskiemu. Przekroczył swoje uprawnienia. Sprawa dotyczy podsłuchiwania Pegasusem Romana Giertycha w 2019 roku. Był wówczas m.in. adwokatem Donalda Tuska. Śledczy zarzucają Święczkowskiemu, że bez upoważnienia polecił prokuratorowi kontrolę nad czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi wobec Giertycha, które wykraczały poza ramy kontroli. Była w kierunku pozyskania informacji o życiu osobistym i zawodowym pana Romana Giertycha. Święczkowski miał też zdaniem prokuratury polecić wykonanie kopii z podsłuchów Giertycha. Choć takie uprawnienia miał wówczas wyłącznie szef CBA. W tej sprawie zawieszony został także prokurator Paweł Wilkoszewski, który miał przyjmować polecenia od Święczkowskiego. Na razie grozi mu uchylenie immunitetu. Na uchylenie immunitetu prezesowi TK zgodę musi wyrazić Zgromadzenie Ogólne Trybunału. Są w nim jednak wyłącznie sędziowie wybrani przez PiS, co dla rządzących jest zapowiedzią odrzucenia wniosku. Jak słyszymy, prokuratura musi jednak działać. Będzie go bronił prokurator stanu wojennego, były poseł PiS Stanisław Piotrowicz, będzie go bronić pani Pawłowicz na pewno, ale zobaczymy, jak to się wszystko ostatecznie ułoży. Prokuratura stoi na straży przestrzegania prawa. Bogdan Święczkowski w oświadczeniu pisze o "gorszącej politycznej hucpie" i twierdzi, że jego decyzje były zgodne z prawem. Mecenas Giertych twierdzi, że naruszono tajemnicę adwokacką. I stawia zarzuty Bogdanowi Święczkowskiemu. Inni odpowiedzialni zdaniem Romana Giertycha to przede wszystkim Zbigniew Ziobro i Michał Woś. Ten drugi przy wsparciu polityków PiS stawił się dziś w prokuraturze. Śledczy zmienili opis zarzutu, który Woś dostał już wcześniej za zakup Pegasusa z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości. Dziś nadal sprawę uważa za polityczną. Każdy polski patriota podjąłby taką samą decyzję, żeby państwo polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów. Ścigani byli jednak także prokuratorzy czy politycy ówczesnej opozycji. Temu zaprzeczał Zbigniew Ziobro, który przed komisją śledczą przyznał, że to on był pomysłodawcą zakupu Pegasusa. Choć jak dodał, decyzje podejmował Michał Woś. Jestem mu bardzo za to wdzięczny i z pewnością podjąłbym takie same, gdybym tę sprawę od początku do końca prowadził. Ale jakieś błędy były z waszej strony czy obstajecie na stanowisku, że jednak nie? Jakie błędy? Ja nie widzę żadnych błędów. Ja widzę powód do medalu dla Michała Wosia. Rządzący mówią o przyznaniu się do sprawstwa i jednocześnie zrzuceniu odpowiedzialności na współpracowników. Ważne z punktu widzenia przyznania się świadka do winy, co jest istotne, ale też jednocześnie wskazania pana Wosia i Święczkowskiego. Po wczorajszych zeznaniach byłego ministra sprawiedliwości komisja szykuje zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo w sprawie Pegasusa prowadzi też prokuratura. Po wczorajszych zeznaniach Zbigniewa Ziobry zwróciła się do komisji o protokół z przesłuchania. Czas kluczowych decyzji w Polsce 2050. Lider ugrupowania Szymon Hołownia z poparciem rządu i prezydenta aplikuje na funkcję wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców. W partii nie najlepsze nastroje i niejednoznaczne opinie. Wczoraj zaledwie 2 głosy miały przeważyć o kandydaturze Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz na stanowisko wicepremiera. Oficjalnie tę decyzję jeszcze dziś ma potwierdzić Rada Krajowa partii. Co dalej z Polską 2050? To mniej znana, inna niż polityczna działalność Szymona Hołowni. Świat produkuje jedzenia dla 15 mld ludzi, a miliard ludzi chodzi głodny. Jest założycielem fundacji prowadzącej sierociniec dla dzieci w Zambii, którymi opiekują się siostry misjonarki. M.in. to doświadczenie chce wykorzystać, ubiegając się o stanowisko wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców. I ma tu poparcie rządu i prezydenta. Zależy nam na tym, żeby Polacy pełnili w instytucjach międzynarodowych jak najważniejsze stanowiska. Karol Nawrocki o kandydaturze Hołowni już rozmawiał z sekretarzem generalnym ONZ. To Antonio Guterres podejmie decyzję. Polska powinna mieć swojego wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców po tym doświadczeniu, które przeżyliśmy w 2022 roku. Mowa o przyjęciu ponad 1,5 mln uchodźców z Ukrainy. Kandydaturę Hołowni wspiera też szef MSZ. Moją rolą jest zabiegać o mianowanie Polaków na najwyższe możliwe stanowiska. Obecny komisarz kończy kadencję pod koniec grudnia. Gdyby Polska miała w ONZ tak wysokiego urzędnika, to byłby zaszczyt. Dla wielu to jednak ucieczka do przodu. Po tym, jak Szymon Hołownia ogłosił oddanie sterów w Polsce 2050. 38-milionowe państwo w środku Europy ma drugą osobę, która szuka roboty poza granicami naszego kraju. Podjął taką decyzję. Jakby mnie pani zapytała, czy ja bym podjął taką decyzję, nie podjąłbym. Polska 2050 powstała na fali poparcia dla Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich 5 lat temu, kiedy to uzyskał prawie 14%. Jeszcze lepszy wynik miał wspólny z PSL projekt Trzeciej Drogi w wyborach parlamentarnych. Podobnie było w samorządowych. Gorsze notowania to wybory europejskie. I wreszcie słaby wynik Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich. Po rozpadzie Trzeciej Drogi notowania obu partii są poniżej wyborczego progu. Nowego szefa Polska 2050 wybierze w styczniu. Kto by nie był, życzę mu, żeby nie spotykał się z Kaczyńskim w żadnych okolicznościach, a na pewno nie na nocnych kolacjach, bo to dla każdego jest rujnujące. Wiadomo, że Szymon Hołownia dostał od premiera ofertę wicepremiera, ale podziękował. Powinien brać byka za rogi i zostać wicepremierem. To dziwne, że nie zostaje wicepremierem. Uzyskanie przez Polaka funkcji wysokiego komisarza to byłoby więcej niż funkcja wicemarszałka czy wicepremiera. Wczoraj Polska 2050 na wicepremiera wskazała Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. Jej główną rywalką była Paulina Hennig-Kloska. Była grupa posłów, która chciała moją kandydaturę zgłosić. I to się stało. Już szczegóły pozostawię w klubie. Co się dzieje w Vegas, zostaje w Vegas. O wygranej ministry funduszy zdecydowały 2 glosy. Dwie osoby się wstrzymały. Z naszych informacji wynika, że była też trzecia kandydatura. Żaneta Cwalina-Śliwowska dostała jeden głos. W styczniu wybór nowego szefa partii. Nie podjęłam jeszcze takiej decyzji. Natomiast nie wykluczam. Wcześniej, bo w połowie listopada, zmiana w fotelu marszałka. Szymona Hołownię zastąpi Włodzimierz Czarzasty. "Koniec pisowskiej drożyzny" - ogłasza Donald Tusk. Przed posiedzeniem rządu premier poinformował, że inflacja we wrześniu znów była poniżej 3%. Szef rządu pokazywał też inne wskaźniki gospodarcze. To jest tzw. wzrost dochodu rozporządzalnego w polskiej rodzinie, tak wyglądają ostatnie lata, jak widzicie, taka sinusoida dość nieszczególna, a to jest okres naszych rządów. Ten dochód rozporządzalny to są pieniądze w kieszeni każdej polskiej rodziny, już po zapłaceniu podatków. Ten wzrost jest dość radykalny. Niska inflacja, wzrost wynagrodzeń i wzrost świadczeń socjalnych złożyły się na to, że Polacy mają coraz więcej pieniędzy w portfelu. Dochód rozporządzalny w ubiegłym roku wynosił ponad 3100 zł i był realnie wyższy o 14%. Nigdy wcześniej dochody Polaków nie rosły tak znacząco powyżej wzrostu cen. Oglądają Państwo "19:30" we wtorek. Co jeszcze przynosi dzień? To absolutna rewolucja. Zwrot za zwrot. Konsument będzie mógł przyjść, zwrócić opakowanie i odzyskać kaucję. Halo, halo, Polskie Radio Warszawa. Wiekowy jubilat. Radio w ciągu tych stu lat zmieniało się diametralnie. Bezpieczeństwo powinno być poza sporem - zgodnie deklaruje duży i mały pałac. I bywa, że na obietnicach się kończy. Czy czeka nas strategiczny spór w sprawie Strategii Bezpieczeństwa Narodowego? Latem rząd przygotował dokument podobno w porozumieniu z ówczesnym prezydentem i Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent się zmienił i Karol Nawrocki zmian chciałby także w strategii. Co to oznacza dla naszego bezpieczeństwa? Ponad 3,5 roku od pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. A wciąż obowiązująca polska Strategia Bezpieczeństwa Narodowego to ta podpisana przeszło 5 lat temu przez Andrzeja Dudę. Nowa Strategia jest gotowa. Jednak na podpis nowego prezydenta się nie zanosi. Nie jest zaktualizowana na bieżący rok 2025. Mówi Karol Nawrocki i wyjaśnia, że niektóre założenia strategii rozmijają się z jego wizją bezpieczeństwa Polski. W moim uznaniu największym naszym sojusznikiem, szczególnie w kwestiach bezpieczeństwa, są USA, NATO. To w takiej strategii też musi wybrzmiewać. W rządzie zdziwienie, bo, jak słyszymy, strategia powstała niedawno i ponad podziałami politycznymi. Ona była wypracowana przy współudziale Biura Bezpieczeństwa Narodowego, była na podstawie dokumentów i założeń przekazanych przez prezydenta Andrzeja Dudę. I ostatecznie po przyjęciu przez rząd trafiła na jego biurko 25 lipca. Andrzej Duda do końca swojej kadencji jej nie podpisał. W Pałacu Prezydenckim dwugłos w sprawie przyczyn. Prezydent Andrzej Duda odmówił podpisu pod Strategią Bezpieczeństwa Narodowego. Bardzo elegancko zachował się prezydent Andrzej Duda, który uznał, że przychodzi nowy zwierzchnik sił zbrojnych, i to mi zostawił decyzję wokół Strategii Bezpieczeństwa. Rządzący liczą, że decyzja Karola Nawrockiego będzie pozytywna. Tu idzie o bezpieczeństwo. Panie prezydencie, proszę się już nie wygłupiać i nie być małostkowym w tak ważnych sprawach. Nie warto w kwestii bezpieczeństwa kruszyć kopii, bo wtedy cieszy się tylko jedna osoba - prezydent Federacji Rosyjskiej. Strategia mówi o najważniejszych interesach narodowych, czyli m.in. niepodległości i demokracji. Wskazuje, z kim współpracować, aby o te interesy dbać. Nakreśla też kierunek zbrojeń i kładzie nacisk na rozwój rodzimego przemysłu obronnego. Ten dokument identyfikuje najważniejsze zagrożenia, które mogą pojawić się w perspektywie krótko- i średnioterminowej dla naszego kraju. Zdaniem byłego dyrektora w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego strategia nie powinna być osią politycznego sporu. Nieważne, kto przygotował dokument. Jeżeli dokument jest dobry, to się go realizuje. Nie wywracajmy wszystkiego do góry nogami, bo my nigdy nie zmodernizujemy sił zbrojnych, nigdy nie przygotujemy się na zagrożenia. Wiele wskazuje na to, że o porozumienie w sprawie gotowej strategii może być trudno. Musimy wspólnie pracować nad tym, żeby powstała nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego. Rozmawiałem na ten temat z panem ministrem Cenckiewiczem, z jego współpracownikami. Jesteśmy zawsze otwarci na dialog i rozmowę. Ale dokumenty są złożone. Do czasu podpisania nowej strategii bezpieczeństwa obowiązuje poprzednia. Swoją strategię zmienia też amerykańska armia. Szef Departamentu Wojny na spotkaniu z kilkuset generałami ogłasza zwrot na prawo: koniec politycznej poprawności, parytetów płci i "facetów w sukienkach". Na pierwszym miejscu stawia przygotowanie do wojny i zwycięstwa. Pokój poprzez siłę i "dzień wyzwolenia wojowników" - to hasła nowej polityki ogłoszonej przez szefa Pentagonu. Pete Hegseth ostrzega, że wszyscy przeciwnicy USA zostaną "zmiażdżeni". Jedyną misją nowo odrodzonego Departamentu Wojny jest prowadzenie wojny, przygotowywanie się do niej oraz zwycięstwo. Nie dlatego, że chcemy wojny. Dlatego, że kochamy pokój. Podstawą reformy mają być bardziej rygorystyczne standardy w wojsku. Takie same niezależnie od stopnia i płci. Koniec z podziałami, rozpraszaniem uwagi i złudzeniami dotyczącymi płci. Skończyliśmy z tym gó**em. Spotkanie zorganizowano w bazie piechoty morskiej w Quantico. Zjawili się najwyżsi dowódcy z amerykańskich baz wojskowych rozsianych po całym świecie. To ponad 800 generałów. Co za grupa! Nasi wrogowie muszą być przerażeni, że wszyscy jesteśmy tu w jednym miejscu. W tych słowach słychać ironię. Generał Dan Caine uchodzi za jednego z przeciwników planów szefa Pentagonu. A całe wydarzenie wzbudziło niepokój. Zgromadzenie całej generalicji w jednym miejscu to ogromne ryzyko bezpieczeństwa. To niezwykle rzadka sytuacja, wręcz bezprecedensowa. Zarówno skala spotkania, jak i natychmiastowy termin jego zwołania. Początkowo nie planowano wystąpienia prezydenta Trumpa. Ten jednak wyruszył z Białego Domu, gdy Hegseth był już na scenie. Prezydent zamienił spotkanie z generałami w wiec. Jeśli nie dostanę Pokojowej Nagrody Nobla, będzie to obraza dla USA. Przeciwnicy biją na alarm: Chiny i Rosja wymagają pełnej uwagi, jeśli USA mają zachować przewagę na świecie. Tymczasem nowa strategia ma stawiać sprawy wewnętrzne na pierwszym miejscu. Co może również oznaczać wysyłane wojska na ulice amerykańskich miast. W Ameryce nie używamy wojska przeciwko własnym obywatelom, chyba że w naprawdę skrajnych sytuacjach. To jest wręcz nieamerykańskie. Portland jest kolejnym miastem, do którego Donald Trump wysłał żołnierzy Gwardii Narodowej dla zwalczania przestępczość. Czy będzie przełom w sprawie Strefy Gazy? Donald Trump przedstawił 20-punktowy plan pokojowy, a w nim m.in. koniec działań wojennych, powrót zakładników, demilitaryzacja Hamasu czy transformacja regionu z międzynarodowym nadzorem. Wciąż nie ma reakcji Hamasu. Jest za to zapowiedź amerykańskiego przywódcy. Odrzucenie porozumienia będzie oznaczało pełne wsparcie USA, by go zniszczyć. W Gazie - bez zmian. Izraelska armia bombarduje kolejne budynki. I zabija, jak twierdzi, kolejnych bojowników Hamasu. Tylko wczoraj z lądu i z powietrza Izrael zaatakował ponad 160 celów w Strefie Gazy. Palestyńczycy znów zostali zmuszeni do ucieczki. W żaden pokój nie wierzą. Od dwóch lat słyszymy, że jutro lub pojutrze będą dobre wieści. Nie wierzymy już nikomu. Chcemy, aby ta wojna się skończyła. Chce tego i Donald Trump, który w Białym Domu w obecności premiera Izraela ogłosił swój plan pokojowy. To wielki dzień, piękny dzień, potencjalnie jeden z najwspanialszych dni w historii cywilizacji. Jesteśmy blisko osiągnięcia celu. Przy czym nie chodzi tylko o Gazę. To się nazywa wieczny pokój na Bliskim Wschodzie. Plan ma 20 punktów. Zakłada w pierwszej kolejności natychmiastowe wstrzymanie działań wojskowych i zamrożenie obecnej linii frontu. Następnie uwolnienie izraelskich zakładników. Takich jak Dawid. Jest wśród 20 wciąż żywych. Hamas ma też niezwłocznie zwrócić ciała zmarłych. W zamian Tel Awiw ma wypuścić setki palestyńskich więźniów i wpuścić do enklawy pomoc humanitarną. A także stopniowo wycofać swoje siły ze Strefy Gazy. Hamas zostanie rozbrojony. Strefa Gazy zostanie zdemilitaryzowana. Będzie miała pokojową administrację cywilną, która nie będzie zarządzana ani przez Hamas, ani przez Autonomię Palestyńską. Tylko tymczasową palestyńską administrację nadzorowaną przez międzynarodową Radę Pokoju. Na jej czele ma stanąć Trump. W Strefie Gazy rozmieszczono by również międzynarodowe siły stabilizacyjne. Poczekamy 3 lub 4 dni. Czekamy tylko na odpowiedź Hamasu. Ten albo się zgodzi, albo nie. Jeśli nie, to będzie to bardzo smutny koniec. Prezydent Trump powiedział, że jeśli Hamas odmówi, udzieli Izraelowi pełnego wsparcia. A my zakończymy operację wojskową mającą na celu wyeliminowanie Hamasu. Plan pokojowy Trumpa poparło 8 państw arabskich i muzułmańskich. Pozytywnie zareagowali też europejscy przywódcy, wzywając Hamas do jego zaakceptowania. Tyle że prawicowi ministrowie w rządzie Netanjahu już obwieścili, że część zapisów amerykańskiego planu odrzucą. Za tydzień miną dokładnie 2 lata od ataku Hamasu na Izrael. W odpowiedzi ten rozpoczął operację o kryptonimie Żelazne Miecze. Jej końca wciąż nie widać. Zamiana odpadów na monety, czyli system kaucyjny, który w Polsce zacznie obowiązywać od jutra. Ma zmieniać nasze nawyki na bardziej eko, co w praktyce oznacza naliczanie kaucji do opakowań plastikowych, metalowych i szklanych i jej zwrot w punktach odbioru przy oddawaniu opakowań. Proces wdrażania kaucyjnych rozwiązań potrwa kilka miesięcy. Taki widok to przeszłość. Przynajmniej w założeniu. Dużo tego w krzakach widać. Myślę że jak klient za to zapłaci, to będzie dbał bardziej, żeby to oddać, bo to jednak pieniądze. Mowa o systemie kaucyjnym, który od jutra wchodzi w życie. Założenie jest proste: kupujemy, a później oddajemy do takich automatów. Naliczoną kaucje będzie można odzyskać, zwracając plastikową butelkę czy puszkę. To 50 groszy. Szklana butelka - złotówka. Zwrot ostatniej możliwy od przyszłego roku. Kaucja to jest depozyt, który wpłacają w momencie zakupu opakowania objętego systemem kaucyjnym, i odzyskują go, kiedy zwracają opakowanie do sklepu. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Zwracać będzie można wyłącznie opakowania z takim oznaczeniem. A tych na razie nie ma. Na początku tych opakowań objętych kaucją będzie bardzo mało na półkach sklepowych. Będą oprócz opakowań kaucyjnych te same marki będą i odjęte kaucją, i nieodjęte kaucją. Dlatego to od nas, konsumentów, będzie zależało to, jakie opakowanie wybierzemy. Producenci napojów oraz sklepy mają czas do końca roku na wymianę i wyprzedanie towaru. Trzeba zwracać uwagę i to jest też powód, dla którego nie warto obecnie zbierać opakowań po napojach, by później oddać je w sklepie i późnej odzyskać kaucje. System ma kilka zasad: odpowiednie oznakowanie, kaucja naliczana przy kasie, zakaz zgniatania opakowań i zrywania etykiet, a także brak paragonu przy zwrocie. To jest rewolucja, która ma sprawić, że jeszcze więcej plastiku będzie odzyskiwanych i będzie on lepszej jakości. Dziś udaje się odzyskać około 40% butelek i puszek. Nowy system według zapewnień ma podnieść ten wskaźnik nawet do 90%. To jest oszczędność. To są mniejsze emisje dwutlenku węgla, oszczędność energii, surowców, wprowadzenie recyklingu. Obowiązek zbiórki i zwrotu dotyczy sklepów o powierzchni powyżej 200 m2. Właściciele mniejszych zdecydują sami. Tam, gdzie nie będzie takiego automatu, sprzedawca przyjmie opakowania. To dobry pomysł i to pomaga środowisku. To jedna rzecz. A druga rzecz - można odzyskać pieniądze. Taki system działa już w kilkunastu krajach Europy. W Polsce jego wdrożenie może kosztować nawet 14 mld zł. Od jura system rusza na papierze. W teorii będzie to wyglądać tak. W praktyce pierwszych butelek z oznaczeniem jeszcze nie ma. I chociaż automaty stoją, to klienci na zwroty muszą jeszcze poczekać. Sto lat w eterze, czyli wyjątkowy jubileusz Polskiego Radia. To niezliczone godziny audycji z najważniejszymi informacjami, kulturą, rozrywką, muzyką i zawsze z państwem. I to właśnie od słuchaczy, dla których nadaje radio, płyną najlepsze życzenia. To miłość od pierwszego wejścia na żywo - wspomina swoją przygodę z radiem Paweł Sztompke. Pracuje tu niemal pół wieku. Przeżył połowę historii Polskiego Radia. Właściwie zawsze mówiłem w radiu o rzeczach, które mnie interesują, to jest chyba podstawa tego, że każdego dnia, kiedy przychodzę, kiedy mogę coś powiedzieć do mikrofonu, to uważam, że to najszczęśliwszy dzień mojego życia. Jubileusz stulecia Polskie Radio świętowało na antenie od rana. Jednak od 19.00 po raz pierwszy w historii wszystkie programy emitują jeden sygnał z tego miejsca: Muzeum Historii Polski. To spektakl muzyczny realizowany przez Łukasza L.U.C. Rostkowskiego. Jestem człowiekiem z małego miasta, który tworzył na podwórku. I nie miał żadnego wsparcia na początku. Dla mnie to osobista sprawa, bo radio mnie zbudowało. Polskie Radio było tą instytucją, którą mi dmuchała w żagle na początku. Na scenie Krystyna Prońko, Natalia Kukulska, Anna Rusowicz i Krzysztof Cugowski. To są takie emocje, jakie towarzyszyły ojcom założycielom Polskiego Radia sto lat temu, kiedy pojawił się w eterze pierwszy raz sygnał: "Halo, halo, tu Polskie Radio Warszawa". Oryginalne nagranie nie zachowało się, ale takie były pierwsze słowa. Te słowa to symboliczny początek historii radia w Polsce. Sto lat temu popłynęły stąd, z ulicy Narbutta 29 w Warszawie. Była tu wytwórnia sprzętu radiotechnicznego i pierwsze studio radiowe. Tak wyglądały skromne początki. Zaledwie kilkuset odbiorców. Nowe medium szybko stawało się popularne, dzięki talentom takim jak spikerka Janina Sztompkówna. Już w listopadzie 1925 roku nadano pierwsze słuchowisko, jak tylko nowe medium, radio, się pojawiło, literaci byli bardzo zainteresowani tym medium, przygotowano adaptację "Warszawianki" Wyspiańskiego. Radio relacjonowało aktualne wydarzenia, także te tragiczne. Dawniej słuchacz czekał na to, co mu powie radio. Dziś to radio reaguje na potrzeby słuchacza i proponuje mu podcasty. Sami radiowcy żartują, że podcast to coś, co robią od stu lat, i nie boją się zmian. Przez sto lat Polskie Radio napisało niezwykłą historię. Mam nadzieję, że będzie ją pisać dalej. Stulatek ma się bardzo dobrze. Życzmy mu, by przez kolejny wiek energia go nie opuszczała. Piłkarska Liga Mistrzów ponownie w TVP. A to oznacza mecze z najwyższej półki także z udziałem polskich piłkarzy. Do oglądania i kibicowania w telewizji i w Internecie, a początek futbolowych emocji już dziś. To ostatnie przygotowania do 2. rundy Ligi Mistrzów, w której rywalizują najlepsze kluby piłkarskie w Europie. Dzisiaj mecze o najwyższą stawkę wracają na otwartą antenę TVP. Rozpoczynamy transmisję tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Zaczynamy od całkiem niezłego meczu Chelsea Londyn - Benfica Lizbona. Wielki powrót na Stamford Bridge w Londynie byłego szkoleniowca Chelsea Jose Mourinho. Szkoleniowca, który właśnie z drużyną z Londynu trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Anglii. Jeden z najbardziej utytułowanych trenerów piłkarskich na świecie objął prowadzenie Benfiki Lizbona zaledwie 2 tygodnie temu. Portugalczyk zamierza doprowadzić swoich krajan do finału elitarnych rozgrywek. Czy The Blues na to pozwolą? Chelsea jest drużyną bardzo przyszłościową, drużyną, która się bardzo rozwija, ma w swoim składzie wiele przyszłych gwiazd futbolu. Z kolei Jose Mourinho to taki trener, który lubi wielkim, bogatszym namieszać. Możemy spodziewać się dobrej gry, bo i Chelsea, i Benfica, niezależnie od swoich kłopotów, są gwarancją ofensywnego futbolu. Tutaj nikt nie będzie murował bramki. Myślę, że to będzie otwarty mecz. Transmisja tego spotkania na antenie Jedynki rozpocznie się w tym studiu o 20.55. Najlepsi eksperci tylko w TVP. A to nie koniec emocji związanych z Ligą Mistrzów w TVP. 21 października na antenie Dwójki zobaczymy starcie londyńskiego Arsenalu z Atletico Madryt. 5 listopada belgijski Club Brugge podejmie FC Barcelonę z Robertem Lewandowskim i Wojciechem Szczęsnym w składzie. Mamy możliwość obejrzenia fajnych meczów z udziałem Polaków, zobaczymy, jak Lewandowski sobie poradzi. Nareszcie w publicznej telewizji będzie Liga Mistrzów, najwyższy format piłkarskich rozgrywek międzyklubowych. Rozgrywek, które będą pokazywane także na antenie TVP Sport, gdzie nie zabraknie dodatkowych analiz i komentarzy ekspertów. Proszę śledzić uważnie ofertę TVP. Tych spotkań na najwyższym poziomie na pewno nie zabraknie. Dlatego państwa też nie może zabraknąć przed telewizorami. W "19:30" to już wszystko. Na koniec dla Państwa zaproszenie na "Pytanie dnia". Gościem Marka Czyża będzie szef polskiej dyplomacji, wicepremier Radosław Sikorski. Ciekawego wieczoru. Do zobaczenia.