Pierwsze wnioski. Komisja ds. rosyjskich wpływów mówi o zdradzie dyplomatycznej i niszczeniu potencjału służb specjalnych. Twarde lądowanie. Paweł S., twórca marki Red is Bad, w drodze do Polski. Jutro ma usłyszeć zarzuty. Kataklizm w Hiszpanii. Turystyczny raj pod wodą. Nie żyje kilkadziesiąt osób. Joanna Dunikowska-Paź. Dobry wieczór. Czy Antoni Macierewicz jako minister obrony narodowej dopuścił się zdrady dyplomatycznej? Taki wniosek zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami dziennikarzy "19:30" formułuje komisja badająca rosyjskie wpływy i chce, by sprawę sprawdziła prokuratura. Do sprawdzenia jest także finansowanie rosyjskich wpływów w USA czy niszczenie potencjału polskich służb specjalnych. Antoniego Macierewicza broni prezydent, a komisja pyta, czy otoczenie Andrzeja Dudy ukrywa wiedzę o jego działaniach. 12-osobowy skład komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy po 5 miesiącach zaprezentował pierwsze ustalenia. Z raportu wynika, że poprzedni rząd mógł działać na korzyść Rosji. Ujawnione przez komisje przypadki świadczą o celowym osłabianiu bezpieczeństwa RP. W tym osłabianiu sił zbrojnych RP i służb specjalnych oraz osłabianiu pozycji Polski na arenie międzynarodowej, co, jak podkreślamy, wpisuje się w cele polityki Rosji. Potwierdziły się nasze nieoficjalne ustalenia. Główne wnioski komisji to podejrzenie zdrady dyplomatycznej przez Antoniego Macierewicza. Takie zawiadomienie do prokuratury ma złożyć komisja. Ma to związek z wycofaniem się ówczesnego szefa MON z międzynarodowego programu zakupu samolotów do tankowania w powietrzu. Bez trybu, bez konsekwencji. Kolejne ustalenia komisji dotyczą finansowania przez Polskę rosyjskich wpływów w USA, niszczenia potencjału polskich służb, chodzi o likwidację 10 delegatur ABW, i zaniechanie przygotowań rządu do skutków agresji Rosji na Ukrainę. Zamiast organizować front obrony Ukrainy, organizowali front zwolenników Putina. Wiele pytań dotyczy braku reakcji na przygotowanie do wojny. Komisja ustaliła, że rząd otrzymał pierwsze informacje 3 miesiące przed rosyjską agresją na Ukrainę. Dlaczego więc nie było żadnej dyskusji w sprawie bezpieczeństwa? Tego nie wiemy. Pewnym jest, że spotkaniom przewodniczył Jarosław Kaczyński, wówczas wicepremier ds. bezpieczeństwa. Macierewicz, zdrada, prokuratura. W sprawie Antoniego Macierewicza gen. Stróżyk, czyli szef komisji, zdradził jeszcze jedną ważną rzecz. Zostałem zachęcony przez wysokiego szczebla urzędnika z otoczenia prezydenta o skierowanie pisma z komisji do prezydenta, bo prezydent "chętnie podzieli się informacjami o zaniechaniach modernizacyjnych w MON przez ministra Macierewicza". Pismo generał napisał, ale w odpowiedzi zaznaczono, że takich informacji prezydent nie posiada. Otoczenie głowy państwa odpowiada. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego może udostępniać dokumenty, musi, bo jest do tego zobowiązane, jeżeli jest wskazana podstawa prawna, a tutaj tej podstawy nie ma, o czym pan gen. Stróżyk został poinformowany. Ale prawdą jest, że spór na linii prezydent - były szef MON był widoczny w przeszłości, czego nie kryją nawet politycy PiS. Spór był dyskutowany i rozwiązywany na bieżąco, a skończył się odejściem pana ministra Macierewicza ze stanowiska ministra obrony. A stanowiska ministra obrony narodowej Macierewicz nigdy nie powinien objąć - uważają rządzący. Antoni Macierewicz za to, co robi Polsce od 30 lat powinien już dawno siedzieć. Mam nadzieję, że wreszcie będzie siedział. Antoni Macierewicz prace niezależnej komisji porównuje do okresu komunistycznego. To jest taki zespół oszustw, kłamstw i dezinformacji, jakich dotychczas nie widziałem poza okresem komunistycznym. Antoni Macierewicz nie wie, kiedy przestać. Antoni Macierewicz nie wie, kiedy zejść ze sceny... Już nie można powiedzieć: niepokonanym, ale jednak po prostu przestać. Przestać, zatrzymać się. Dla Antoniego Macierewicza to nie koniec problemów. Minister sprawiedliwości zapowiedział, że powoła specjalny zespół prokuratorów ds. związanych z byłym szefem MON. Zaprezentowane dziś miażdżące wnioski z raportu to tylko ułamek tego, co komisja chce przekazać opinii publicznej. W listopadzie czeka nas jawny raport o rosyjskiej dezinformacji. Jeszcze dziś do Warszawy ma przylecieć Paweł S. Biznesmen i twórca marki Red is Bad jest deportowany z Dominikany, gdzie został zatrzymany na podstawie międzynarodowego listu gończego. W polskiej prokuraturze ma usłyszeć zarzuty w śledztwie dotyczącym zamówienia agregatów prądotwórczych przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych. Na tym kontrakcie miał zarobić wiele milionów powyżej dozwolonej marży. Służby na lotnisku w pełnej gotowości. Paweł S., który rano w asyście funkcjonariuszy wsiadł do samolotu w Punta Cana, niebawem ma wylądować w Polsce. Zostanie przejęty przez agentów CBA. Funkcjonariusze dowiozą pana S. do prokuratury. Tak kończą się dwumiesięczne poszukiwania. Paweł S. kilka dni temu został zatrzymany w Dominikanie. Wczoraj zapadła decyzja o jego deportacji. Ja się cieszę, kiedy ludzie do Polski wracają nie tylko na święta. Na twórcę marki Red is Bad w kraju czekają prokuratorzy i zarzuty. Wśród nich udział w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Chodzi o współpracę z Rządową Agencją Rezerw Strategicznych i zlecenia na blisko pół miliarda złotych. Zachodzi podejrzenie nie tylko, czy te środki były marnotrawione, ale także czy te środki były wykorzystywane do celów politycznych. Tu warto cofnąć się do czasów, kiedy w tym zamkniętym dziś lokalu na warszawskiej Pradze działał jeden z najbardziej znanych sklepów z odzieżą patriotyczną w Polsce, w którym zakupy w blasku fleszy robił prezydent Andrzej Duda i ówczesny premier Mateusz Morawiecki. Paweł S. był beneficjentem, pieszczochem władzy. Która kupowała u niego nie tylko koszulki. Jak wynika z ustaleń Onetu, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych za rządów PiS firmie odzieżowej Pawła S. zlecała niemal wszystko, w tym zakup agregatów prądotwórczych, maseczek ochronnych, instalacji do uzdatniania wody, a nawet ochronę zabytków w Ukrainie. Większość - w trybie awaryjnym, bez przetargów. Za każdym razem te zakupy łączyło jedno, że państwo polskie więcej płaciło, niż była rzeczywista wartość dostarczonego towaru. To jeden z przykładów. Dwa lata temu Rządowa Agencja zapłaciła firmie Pawła S. 350 mln zł za dostarczenie agregatów prądotwórczych. Ten kupił je w Chinach za kwotę pięciokrotnie niższą. Z transakcji zostało ponad 280 mln zł. PiS nie widzi w tym nic podejrzanego. Normalna transakcja rynkowa, z której próbuje się zrobić akcję polityczną. Miał możliwość zarabiać kilkaset procent na różnych dealach, normalny przedsiębiorca takich możliwości nie ma. Ktoś za tym wszystkim stał. Za rządów PiS szefem Agencji Rezerw Strategicznych był Michał K. który również wyjechał z kraju. Czeka na decyzję w sprawie ekstradycji w brytyjskim areszcie. Na tych archiwalnych zdjęciach jest obok Mateusza Morawieckiego, z którym przez lata pracował w tym samym banku. W rządzie PiS również mu podlegał. Nie ma takiej możliwości, żeby szef RARS, pan S. działali na własne widzimisię, tylko działali na polityczne zlecenie Mateusza Morawieckiego. Nielegalne działania nielegalnej prokuratury zostaną rozliczone. Tak dziś sprawę komentuje były premier. Wcześniej w mediach społecznościowych zapewniał, że nie było żadnego wyprowadzania pieniędzy z RARS. Jest dzisiaj panika w obozie PiS. Odpowiadają rządzący. PiS idzie w zaparte. To jest polityczna hucpa. Czy ta sprawa obciąża polityków PiS? Z Pawłem S. PiS nie ma nic wspólnego. To na koniec jeszcze raz zdjęcia byłego premiera i jego wizyta w firmie odzieżowej. Rząd PiS na zakupy u Pawła S. wydał pół miliarda złotych. Jacek Tomczak złożył dymisję z funkcji wiceministra rozwoju i technologii - poinformował resort. Decyzja jest pokłosiem informacji medialnych. Wirtualna Polska podała, że Tomczak, który walczył o dopłaty do kredytów mieszkaniowych, miał w ramach swojej kancelarii notarialnej współpracować z deweloperami. Były już wiceminister w rozmowie z Polsat News mówi o hejterskich atakach i zapowiada pozwy wobec osób, które "dokonały nieuczciwych, kłamliwych, oszczerczych ataków". Wygląda na to, że porozmawiał z ministrem i efekt negatywny wizerunkowy dla ministerstwa, dla rządu, dla PSL jest zbyt duży, stąd taka decyzja. Zarzuty, które zostały postawione w artykule, są poważne, podważają jego wiarygodność i obiektywizm. To na pewno będzie wyjaśnione. Tym powinny zająć się służby. Jeśli te informacje się potwierdzą, to jest to nie tylko powód do skandalu, ale też powód do postępowania. Nikt tego nie chce ukryć. Koalicji rządowej zależy, żeby sprawę wyjaśnić. Tu nie ma drugiego dna. Skala kłamstw i oszczerstw była tak duża, że żeby je wyjaśnić, uznałem trzeba się podać do dymisji. Kolejne zatrzymania i kolejne zarzuty w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. To wielowątkowa sprawa, w której prokuratorzy tym razem mają pytania o przekroczenie uprawnień m.in. do prezesa Stowarzyszenia Fidei Defensor Adama S. Co wiadomo w sprawie i co wspólnego z nią ma Dariusz Matecki? To Mateusz W., były wicewojewoda zachodniopomorski z ramienia wtedy Solidarnej, dziś Suwerennej Polski, tu w towarzystwie prominentnych polityków tej partii. M.in. posła PiS Dariusza Mateckiego, którego miał być bliskim współpracownikiem. W. został zatrzymany przez ABW w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, przywłaszczenia pieniędzy, mienia wielkich rozmiarów oraz prania pieniędzy. Łącznie zarzuty usłyszało 5 osób. Mateusz W. to także były prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia. Razem z nim służby zatrzymały Adama S., byłego prezesa Stowarzyszenia Fidei Defensor. Obie organizacje pojawiają się w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Miały z pieniędzy polskich podatników nieprawidłowo wydatkować kilkanaście milionów złotych. Obie pochodzą ze Szczecina i obie mają być wiązane przez śledczych z Dariuszem Mateckim. Dużo się czyta, pisze i mówi o tym, jakie miał związki z Funduszem Sprawiedliwości. I jak istnieje ryzyko, że mógł stać obok albo być wewnątrz. W marcu ABW przeszukała dom Dariusza Mateckiego. Kilka miesięcy temu minister sprawiedliwości mówił o podejrzeniach wobec dotacji dla Fidei Defensor. Dotacja, która miała być przekazana temu stowarzyszeniu, mogła być uznana za wadliwą. Matecki informował w mediach społecznościowych, że nie był członkiem stowarzyszeń, które dostały pieniądze z Funduszu. Ale śledczy sprawdzają jego nieformalne powiązania ze sprawą. Pan Dariusz M. nie został zatrzymany i nie ma zarzutów. Wątek szczeciński będzie kontynuowany. Dariusz Matecki nie chciał dziś komentować zatrzymania Mateusza W. Stowarzyszenie Fidei Defensor w oświadczeniu pisze o uderzeniu w patriotyczne środowiska i tłumaczy, że środki z Funduszu były wykorzystywane zgodnie z celami. Dla polityków koalicji rządzącej sprawa Funduszu Sprawiedliwości obciąża całe środowisko PiS. Fundusz, który miał służyć ofiarom przestępstw, został przez nich świadomie użyty do popełnienia tych przestępstw. Większą ohydną perwersję w polityce trudno sobie wyobrazić. Politycy PiS odpierają zarzuty w sprawie Funduszu i bronią Mateckiego. Pan Matecki jest bardzo sprawnym posłem. Niczego mu nie udowodniono. W Polsce obowiązuje domniemanie niewinności. W związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości zarzuty usłyszało już kilkanaście osób. Niedawno z aresztu wyszedł ksiądz Michał O., szef Fundacji Profeto, która na ten obiekt dostała ponad 60 mln zł publicznych pieniędzy, część środków ksiądz miał wydać na cele prywatne. Biega z kartą bankomatową, transfery tysięcy zł, wydatki na hotele, restauracje. Przecież to jest niegodne. Zarzuty mają też byli wiceministrowie sprawiedliwości w rządzie PiS i obecni posłowie tej partii: Michał Woś za zakup oprogramowania szpiegowskiego Pegasus ze środków Funduszu i Marcin Romanowski odpowiedzialny za Fundusz, który usłyszał 11 zarzutów. Minister sprawiedliwości nie wyklucza kolejnych wniosków o uchylenie poselskich immunitetów. To niewykluczone, ale nie chciałbym teraz przesądzać. Jesteśmy dopiero na etapie gdzieś 30% wyjaśnienia różnych nieprawidłowości. Prokuratura zawnioskowała o trzymiesięczny areszt dla Mateusza W. i Adama S. Polityczne komentarze i analizy jak co środę w programie Justyny Dobrosz-Oracz "Bez trybu". Raport oceniający prace podkomisji smoleńskiej i komisja do zbadania rosyjskich wpływów. Co wiadomo o roli i wiedzy Antoniego Macierewicza? To tylko jeden z tematów. Początek o 20:18. Oglądają państwo "19:30". Już za chwilę mowa końcowa kampanii Kamali Harris, a później jeszcze... Wielka woda zalewa Hiszpanię. Nie żyje kilkadziesiąt osób. Dom przy wjeździe do miasta po prostu zniknął. Ludzie wdrapywali się na dachy samochodów. Trzeci proces w sprawie śmierci Ewy Tylman. Nie przyznaję się. My cierpimy 9 lat, nie wiedząc, co się stało z dzieckiem. Dłuższy urlop dla rodziców wcześniaków. To bardzo ważne tygodnie. To by był przedłużony czas, który spędziliśmy tu przez szybę. O najważniejszym oddanym głosie i znaczeniu wyborów wykraczającym daleko poza partie i kandydatów. Kamala Harris na największym kampanijnym wiecu w Waszyngtonie w symbolicznym miejscu mobilizowała wyborców. Wydarzenie obserwował nasz korespondent Marcin Antosiewicz. Wystąpienie wiceprezydent określane jest jako mowa kończąca. Co warto z niej zapamiętać? I co jest w liście Kamali Harris do Polonii? Kamala Harris obiecała otwarcie nowego rozdziału w amerykańskiej polityce, który będzie się cechował współpracą zamiast kłótni. Wyciągała rękę do wyborców Trumpa. Wyciągnęła rękę do amerykańskiej Polonii. Harris zbudowała koalicję, która uwzględnia tradycyjnych Republikanów. Zamiast od programów poszczególnych punktów ważniejsze są wartości wizja Ameryki. Kamala Harris na tle Białego Domu. Sztabowcy chcieli zobrazować wyborcom, że wybór pierwszej czarnej kobiety na prezydenta jest możliwy. Ona sama chciała pokazać, że koniec toksycznej polaryzacji jest w zasięgu karty do głosowania. W przeciwieństwie do Donalda Trumpa nie uważam ludzi, którzy się ze mną nie zgadzają, za wrogów. On chce ich wsadzić do więzienia. Ja dam im miejsce przy stole. Ameryka ma wybór między chaosem i Trumpem a współpracą - mówiła Harris. Stanęła w tym samym miejscu, gdzie prawie 4 lata temu przemawiał Donald Trump po przegranych wyborach, których nie uznał. A swoich zwolenników nie powstrzymał przed szturmem na Kapitol. Podczas gdy Donald Trump siedział w Białym Domu, obserwując przemoc w telewizji, został poinformowany przez współpracowników, że motłoch chciał zabić jego własnego wiceprezydenta. Na co odpowiedział: "I co z tego?". Sztab Harris opublikował właśnie list z okazji Miesiąca Dziedzictwa Polsko-Amerykańskiego. Przez pokolenia wzbogacaliście nasz naród swoim oddaniem i pomagaliście budować silniejszą, bardziej tętniącą życiem Amerykę. Harris chce bronić amerykańskiej wielokulturowości i demokracji. Dlatego stanęło przy niej wielu polityków i działaczy Partii Republikańskiej, ostatnio także córka byłego prezydenta, Barbara Bush. W politycznym Waszyngtonie nawet eksperckie debaty wchodzą na najwyższe tony. Te wybory są papierkiem lakmusowym dla tolerancji Amerykanów na faszyzm. Demokraci mówią, że jeśli wygra Trump, skończy się demokracja, jaką znamy. Druga strona odpowiada, że jeśli wygra Harris, skończy się społeczeństwo, jakie znamy. Konserwatyści Trumpa uważają, że toczy się wojna kulturowa, że kraj jest rządzony przez elitę, która chce zniszczyć tradycyjne wartości. Rodzina jest podstawową instytucją, którą oni chcą zniszczyć, by zniszczyć nasze społeczeństwo. Nowi marksiści - tak Trump określa konkurentów. Elementem wojny kulturowej jest równość płci. Mówi, że tylko zniewieściali mężczyźni głosują na kobietę. Kompletnie nie obawiam się mężczyzn, którzy chcą głosować na Harris, bo ich żony i kochankowie ich żon głosują na mnie. Stronnicy Trumpa atakują Harris za brak biologicznych dzieci. Mówią, że karierę robi tylko dzięki płci i kolorowi skóry. Jest jedna rzecz, wspólna rzecz, która łączy wszystkich utopistów, w tym oczywiście Marksa. Wszyscy ci utopiści są hardcorowymi zboczeńcami seksualnymi, dewiantami. Żaden z nich nie wytrzymał w jednym małżeństwie. Nie był wierny tylko jednej osobie. To akurat odważna teza w obozie Donalda Trumpa, który ma trzecią żoną, a za sobą kilka związków, którymi w ostatnich latach żyła cała Ameryka. Powódź w turystycznym raju. Wielka woda w Hiszpanii zabiła już ponad 60 osób. Ofiar może być więcej, bo na razie nie wszędzie zdołały dotrzeć służby ratownicze. Najgorzej jest w południowej i wschodniej części kraju. Niektóre miasta są odcięte od świata. W Walencji odwołano lekcje, zamknięto również parki. W południowej Andaluzji wykoleił się pociąg. Prognozy niestety nie są dobre. Można stracić wszystko, ale nie ukochanego czworonoga. Ta kobieta z zalanego domu uratowała tylko psa. W podobnej sytuacji są tysiące Hiszpanów. Zwierzęta najbardziej mnie martwiły. Zostawiłem wszystko tak, jak było. Najważniejsze było uratowanie zwierząt. Winna jest Dana, szalejąca burza, która spowodowała gwałtowne powodzie. Zniknął cały dom. Po błyskawicznej powodzi dom przy wjeździe do miasta po prostu zniknął. Najbardziej ucierpiały regiony w południowej i wschodniej Hiszpanii: Andaluzja, Walencja oraz Kastylia La-Mancha. Właśnie rozmawiałem z prezydentem Walencji. Jest zdruzgotany i bardzo zaniepokojony sytuacją. Ulice miast w regionie zamieniły się w rwące potoki. Woda zalała niższe kondygnacje budynków, porywała samochody z ulic. W wielu autach uwięzieni byli ludzie. Całą noc byłem uwięziony na stacji benzynowej. Ludzie dookoła mnie wdrapywali się na dachy samochodów. Na ratunek ruszyli strażacy, lekarze i ponad tysiąc żołnierzy z jednostki do zadań ratunkowych UME. Próbują dotrzeć do ludzi uwięzionych w domach lub samochodach. Działają, prowadzą operacje ratunkowe. Wchodzą również ze specjalnymi zespołami psów na wszelki wypadek. To już Andaluzja, gdzie ulewnym deszczom towarzyszył grad wielkości piłeczek pingpongowych. Zaskoczeni powodzią mieszkańcy schronili się na dachach domów. Pomagają im śmigłowce ratunkowe. Mieszkańcy Malagi nie mają wody pitnej, bo powódź uszkodziła sieć wodociągową. Straty są ogromne. Żywioł zniszczył setki budynków, samochodów, dróg, gospodarstw rolnych i szklarni będących jednym z najważniejszych źródeł utrzymania rolników z Andaluzji. Razem z kolegami z Kastylii-La Manchy i Walencji szacują, że zniszczenia pochłoną miliony euro. Wsparcie zadeklarowała UE. Aktywowaliśmy nasz system satelitarny Copernicus, aby pomóc w koordynacji ekip ratowniczych. I już zaoferowaliśmy aktywację mechanizmu ochrony ludności. Koordynacja akcji ratowniczej jest niezbędna, by takich scen było jak najwięcej. Historię jej zaginięcia śledziła cała Polska, a niemal dekadę po tragedii wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie, co faktycznie się wydarzyło. W Sądzie Okręgowym w Poznaniu ruszył trzeci proces w sprawie śmierci Ewy Tylman. Według śledczych 26-latkę miał zabić jej przyjaciel Adam Z. Sąd już 2 razy go uniewinnił, ale oba wyroki zostały uchylone. Dziś mężczyzna po raz kolejny pojawił się na sali sądowej. Historia śmierci Ewy Tylman wciąż owiana jest tajemnicą, choć od tragedii minęło już 9 lat. Sąd odczyta panu wyjaśnienia. Według śledczych 26-latkę miał zabić jej przyjaciel Adam Z. Sąd już dwa razy go uniewinnił. Wierzę w sprawiedliwość, że ten trzeci raz do czegoś doprowadzi. Adam Z. ponownie zasiadł na ławie oskarżonych. Czy do zarzucanego czyny, zbrodni zabójstwa, pan się przyznaje? Nie przyznaję się. Ewa Tylman zaginęła w Poznaniu w listopadzie 2015 roku. Kilka miesięcy później z Warty wyłowiono jej ciało. Proces ruszył rok po śmierci kobiety. Proszę wstać. Sąd idzie. Feralnej nocy Ewa Tylman wracała z firmowej imprezy w towarzystwie Adama Z. Oboje byli pijani. Prokuratura twierdzi, że to on zepchnął kobietę ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do Warty. Sąd uznał, że nie ma na to dowodów. Oskarżonego Adama Z. sąd uniewinnia od zarzucanego mu czynu. Sąd apelacyjny uchylił jednak wyrok i sprawa wróciła na wokandę. Jeśli ta sprawa się tak zakończy, to przejdzie do historii jako porażka wymiaru sprawiedliwości. Prokuratura chciała uznania Adama Z. winnym zabójstwa z zamiarem ewentualnym i skazania go na 15 lat więzienia. Po decyzjach sądu widzimy, że ten akt oskarżenia chwieje się. Mężczyznę ponownie uniewinniono, ale to nie zamknęło sprawy. W grudniu ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu ponownie uchylił wyrok i wskazał, że jest podstawa, by skazać Adama Z. nie za zabójstwo, a za nieudzielenie pomocy. Popełniono wiele błędów. Prokuratura zagrała va banque, nie mając dowodów, że złamał on prawo. Nowy skład sędziowski ma jedno zadanie. Przeprowadzenia procesu opartego na wszystkich dotychczasowych dowodach i ponownej oceny wszystkich dowodów zgromadzonych w tej sprawie. Adam Z. po raz kolejny usłyszał akt oskarżenia. Przewidując możliwość jej zabójstwa, po zepchnięciu jej ze skarpy, po czym straciła przytomność. Nie będzie kolejnych przesłuchań świadków. Sąd bazuje na zebranych dowodach i zeznaniach, w tym podejrzanego, który zeznał kiedyś, że nie pomógł kobiecie, gdy ta wpadła do wody. Jak ostatni tchórz uciekłem, spanikowałem. W sądzie okręgowym odtworzono dziś blisko dwugodzinny eksperyment procesowy. Oskarżony nie chciał składać wyjaśnień. Cierpimy już 9 lat, nie wiedząc, co się stało z dzieckiem. Ojciec Ewy Tylman chce, by oskarżony odpowiedział przynajmniej za nieudzielenie pomocy. Wyrok najprawdopodobniej zapadnie 12 listopada. Dla nich to wyjątkowa decyzja. Czekali na nią od dawna. Rodzice wcześniaków będą mogli od 8 do 15 tygodni wydłużyć urlop macierzyński - poinformował premier Donald Tusk. W ten sposób będą mogli odzyskać stracony czas, który po narodzinach spędzili z dzieckiem w szpitalu. Kangurowanie - codzienny rytuał tej pary bliźniaczek. Gabrysia i Julka urodziły się w 7. miesiącu ciąży. W szpitalu spędzą co najmniej 2 miesiące. Czas, który wlicza się do 20-tygodniowego urlopu macierzyńskiego. Uciekły nam te dni i uciekną kolejne. Edyta najbliższe 3 miesiące spędzi z synkiem w szpitalu. Jest przy nim codziennie. Nie wyobrażam sobie, żeby siedzieć w domu czy wrócić do pracy, a dziecko by przebywało tutaj. Bo bliskość i głos rodzica są jak lek. Na oddziale neonatologicznym rodzice są traktowani jak członkowie zespołu terapeutycznego. To dotykanie, czytanie, przytulanie. Ta wczesna stymulacja ma ogromny wpływ na ich rozwój neurologiczny. Gaja dziś ma półtora roku, ale urodziła się w 24. tygodniu ciąży. Przeszła 4 operacje i wszystkie możliwe powikłania. W szpitalu spędziła pół roku, ale po powrocie do domu nie wyobrażała sobie, że pójdzie do pracy. Wcześniej walczyliśmy o jej życie, teraz walczymy o jej sprawność. O przedłużenie urlopu macierzyńskiego od lat walczyła m.in. Koalicja dla Wcześniaka. Nie może być tak, że po kilkunastu tygodniach pobytu matki czy ojca na oddziale ten urlop prawie się kończy. Teraz każdy tydzień spędzony w szpitalu będzie można odebrać poprzez przedłużenie urlopu od 8 do nawet 15 tygodni. W zależności od potrzeb zdrowotnych, jakie trzeba zapewnić wcześniakowi. W sytuacji, kiedy wcześniak przyjdzie na świat, mama i tata będą mieli więcej czasu dla niego, na opiekę w najtrudniejszych momentach życia. Z ustawy skorzystają rodzice, którzy będą na urlopie macierzyńskim wtedy, kiedy wejdzie ona w życie. Nie umiemy dziś jeszcze oszacować, ile czasu potrzebuje Sejm, Senat i prezydent, i my apelujemy, żeby jak najszybciej udało się przeprocesować tę ustawę w tych trzech ważnych instytucjach. Mama Gai zrezygnowała z pracy, żeby być z dzieckiem, ale walczyła, żeby inni rodzice nie musieli dokonywać trudnych wyborów. Bardzo się cieszę, że będą mogli zyskać na nowo te tygodnie. Dziś na ranem po długiej i ciężkiej chorobie odeszła nasza telewizyjna koleżanka Renata Łęska-Pluta. Z Telewizją Polską związana przez ponad trzy dekady. Była reporterką, wydawczynią i producentką. Renata Łęska-Pluta miała 71 lat. Renata Łęska-Pluta od lat walczyła z ciężką chorobą. Jako reporterka specjalizowała się w tematach gospodarczych. Była wieloletnią wydawczynią Wiadomości. W ostatnich latach pracowała jako producentka sejmowa. W Sejmie wiedziała wszystko, wszyscy ją znali. Właściwie była przewodniczką dla wielu, którzy od lat pracowali. Przychodzili, odchodzili, a Renia tam zawsze była. Znała posłów, senatorów, marszałków. Mnie i myślę też firmie naszej będzie Reni bardzo brakowało. W "19:30" to już wszystko. W "Pytaniu dnia" u Marka Czyża dziś Michał Kobosko - europoseł Polski 2050. Spokojnego wieczoru, do zobaczenia.