6 przestępstw - poseł PiS może trafić na 10 lat do więzienia. 200 hektarów - tyle ziemi w pobliżu przyszłej elektrowni atomowej ma rodzina Obajtków. 7 zatrzymanych - jeden po drugim do aresztu trafiają złodzieje z Luwru. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Ustawione konkursy, wielomilionowe dotacje, nieprzypadkowi beneficjenci, a do tego fikcyjne faktury i pozorne umowy. Jest akt oskarżenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości wobec ośmiu osób - w tym posła Dariusza Mateckiego. Zdaniem prokuratury stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia i Fidei Defensor przywłaszczyły i wydały niezgodnie z przeznaczeniem ponad 16,5 miliona złotych. O tak zwanym wątku szczecińskim. Dariusza M. prokurator oskarżył łącznie o 6 przestępstw. To ciąg dalszy wątku szczecińskiego afery Funduszu Sprawiedliwości. W kwietniu po ponad miesiącu odsiadki poseł PiS wyszedł z aresztu, po wpłaceniu przez jego rodzinę pół miliona złotych kaucji. Tymczasowo aresztowani byli prezesi dwóch powiązanych z Mateckim stowarzyszeń ze Szczecina. Dziś ich nazwiska też widnieją w akcie oskarżenia. To Mateusz W., były wicewojewoda zachodniopomorski z PiS, i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia oraz Adam S., prezes Stowarzyszenia Fidei Defensor. Zakładali działacze PiS różne stowarzyszenia, po czym ustalali, ile pieniędzy z tego FS ma się pojawić na kontach tych stowarzyszeń. Według śledczych stowarzyszenia miały wyłudzić z Funduszu Sprawiedliwości ponad 16 milionów złotych. Pomagać w tym miał Matecki. Miały z góry przyjęty zamiar, aby określone te dwa stowarzyszenia, a więc Fidei Defensor i SPZ, wygrały trzy konkursy. Trzy zarzuty Mateckiego dotyczą właśnie ustawiania konkursów. Kolejne to pranie pieniędzy, blisko pół miliona złotych. Miał to robić przez uzyskiwanie części wynagrodzeń podstawionych do pracy osób. A to jeden z przykładów ze sprawy. Stowarzyszenie zatrudnia tłumacza, którego nie potrzebuje, ten tłumacz otrzymuje przez trzy lata pensję, w zasadzie nie wykonując żadnej pracy, tłumacząc w ciągu 3 lat kilka stron. Cyklicznie część tej pensji, oczywiście jest to znajomy, przekazuje Dariuszowi M. Akt oskarżenia zamykają zarzuty dotyczące fikcyjnego zatrudnienia w Lasach Państwowych. Śledczy uważają, że przedstawione przez Mateckiego dowody współpracy w Lasach zostały częściowo sfałszowane. Tu też miał wyłudzić prawie pół miliona. Poseł PiS może trafić do więzienia nawet na 10 lat. Pozostali oskarżeni mają zarzuty prania pieniędzy. Dariusz Matecki z uśmiechem na ustach i kartką z napisem "kłamcy" przysłuchiwał się konferencji prokuratury na antenie prawicowej telewizji wspierającej PiS. W mediach społecznościowych pisze o politycznych zarzutach wyssanych z palca. PiS broni Mateckiego. Dariusz Matecki jest osobą w mojej ocenie osobą kompletnie niewinną. Jestem przekonany, przeświadczony o tym. Ale czy PiS stoi za Mateckim murem? Tu jasnej odpowiedzi brak. Te oskarżenia są zupełnie bezpodstawne. Wszyscy murem w PiS stoją za posłem Mateckim? Wszyscy murem w PiS stoją za sprawiedliwością. W niewinność Mateckiego nie wierzą rządzący. Dariusz Matecki powinien za to odpowiedzieć? Tak, jeżeli chcemy trzymać taki standard, w którym obywatel wie, że państwo wydaje pieniądze zgodnie z celami, na które te pieniądze zostały przeznaczone, Ci, którzy kradli, którzy nie przestrzegali prawa, muszą ponieść konsekwencje. Wiemy, że Dariusz Matecki wiódł w tym prym. Matecki to trzeci polityk PiS-u, który doczekał się aktu oskarżenia w aferze Funduszu Sprawiedliwości - po Marcinie Romanowskim i Michale Wosiu. Prokuratura chce uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze, by postawić mu zarzuty. Były minister sprawiedliwości od kilku dni jest na Węgrzech. I zyskał tam nieoczekiwanego obrońcę. Dziś spotkał się z premierem Viktorem Orbanem. W mediach społecznościowych opublikował on zdjęcie ze Zbigniewem Ziobrą i komentarzem o nagonce polskiego rządu na prawicę i chęci aresztowania polskiego polityka. Politycy PiS zapewniają, że Zbigniew Ziobro nie będzie unikał polskiego wymiaru sprawiedliwości. Marcin Romanowski też zapewniał, że nigdzie nie będzie uciekał. Oglądają państwo 19:30 w czwartek. Co jeszcze przed nami? Tragedia na Lubelszczyźnie. Czy brat zamordował brata? Tego się nie da opowiedzieć, zwłaszcza że to daleka rodzina męża. Miał liczne obrażenia, niestety kilka godzin później zmarł. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nieletni popełnił czyn karalny. Co doprowadziło do rodzinnego koszmaru? Bycie w cieniu brata, chęć zwrócenia na siebie uwagi mogło doprowadzić do takiej agresji. Daniel Obajtek - od ponad roku w Parlamencie Europejskim - ale są niepodomykane sprawy z Polski, zanim europoseł na dobre otworzył brukselski rozdział. Odszkodowania od byłego prezesa chcą obecne władze Orlenu. Na pokrycie wszystkich strat nie liczą, ale tych na prywatne cele ze służbowych kart - już tak. Prywatne są także działki, które Obajtek kupił w gminie Choczewo, gdzie powstanie pierwsza elektrownia jądrowa, i przekazał je synowi. Państwu też by się przydały, KOWR miał prawo pierwokupu, ale z możliwości nie skorzystał. To rekord. Chwilę przed południem cena akcji Orlenu przekroczyła 100 złotych - to najwyższy kurs od czasu przekształcenia spółki w koncern energetyczny. Oni nam uwierzyli, uwierzyli w strategię, uwierzyli w Orlen i z tego jesteśmy dumni. I to wiadomość, która na pewno wywołałaby na twarzy byłego prezesa Orlenu uśmiech, bardzo drogi uśmiech. Ile pieniędzy Orlenu jest w twarzy Daniela Obajtka? Bardzo dużo. Bo Daniel Obajtek nie oszczędzał. Z orlenowskiej kasy pieniądze wydawał na protetykę zębową, na botoks czy wakacje w ekskluzywnym hotelu. To się nie mieści w standardach, w żadnych standardach. Pragnę zaznaczyć, że mam swoje zęby, nie mam nawet implantów, to jest po prostu chore i niech ci panowie dadzą się zbadać. Tyle że nie trzeba mieć ani protezy zębowej, ani implantów, by korzystać z usług protetyka. Tłumaczeń byłego prezesa Orlenu nie przyjmuje nadzwyczajne walne zgromadzenie Orlenu, które zdecydowało, że od Obajtka i jego zastępcy będzie domagać się zwrotu 5 miliardów złotych. Bo obok wydawania pieniędzy spółki na prywatne cele Orlen zarzuca Danielowi Obajtkowi i jego zastępcy brak nadzoru nad transakcją, w wyniku której rozpłynęło się około 1,5 miliarda złotych zaliczki na ropę oraz celowe zaniżanie cen hurtowych paliw w roku wyborczym, określane jako cud nad dystrybutorem. Chcielibyśmy chociaż, żeby pokryli wydatki korzystania z karty służbowej. A w Sejmie partyjni koledzy Obajtka w najlepsze próbują budować jego legendę. Doprowadził do gigantycznych zysków i wpływów do skarbu państwa. Ale kiedy pytamy o odpływy orlenowskich pieniędzy na prywatne cele, poseł Gosek szybko próbuje odejść od tematu. Botoks za pieniądze Orlenu. Zęby, też zęby - za pieniądze Orlenu. Panie redaktorze, ja wiem, że wy jesteście uśmiechniętą telewizją. Daniel Obajtek, on się tak uśmiecha. Ta posłanka w peanach na cześć Obajtka idzie krok dalej. Jest polskim Midasem. Czego się nie tknął, zamienił w złoto. W złoto, które ląduje w jego prywatnej kieszeni. Najczęściej kosztem nas wszystkich, czyli obywateli. Dopowiadają politycy koalicji, a w sprawie majątku Obajtka na jaw wychodzą kolejne informacje. Za czasów prezesury w Orlenie Obajtek kupił działki w pobliżu terenów, gdzie ma powstać elektrownia atomowa. Trudno przypuszczać, że prezes koncernu nie wie, co gdzie będzie zlokalizowane. Czyli zarabia się ogromne, ogromne pieniądze. Fundacja Obajtków ma tam 26 hektarów, średnia cena dziś to półtora miliona za hektar. Daniel Obajtek w internecie napisał, że działki nie są w żaden sposób powiązane z budową elektrowni atomowej. Rządzący wiary nie dają. Nie ma przypadków. Była prezes Lotosu też te działki kupowała. Są znaki i teraz w okresie między wyborami a zmianą władzy Daniel Obajtek wspomniane działki podarował synowi. A syn tuż przed powstaniem rządu Donalda Tuska wystąpił do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o zgodę na przekazanie działek na rzecz Fundacji Rodzinnej. KOWR według przepisów miał prawo pierwokupu działek w pobliżu planowanej elektrowni. Nie skorzystał z tego. Mimo rekomendacji pracowników oddziału KOWR-u. Centrala zdecydowała po myśli Obajtków. Dlaczego pana poprzednik, pan Waldemar Humięcki, który wówczas był dyrektorem, nie reagował? Może dlatego że po zakończeniu misji w KOWR trafił w obszar Orlenu i jego spółek. Może tu jest odpowiedź. Waldemar Humięcki to członek PiS-u. Aktualnie zawieszony. Padła propozycja odkupienia gruntów, jest deklaracja nowego właściciela o gotowości do rozmowy. I to warta odnotowania zmiana stanowiska w sprawie strategicznej dla budowy CPK działki. Wcześniej zamiast woli porozumienia był problem z odzyskaniem gruntu, przez który ma przebiegać linia kolejowa. Wydumana afera, nieprawdziwa narracja i odpowiedzialność Donalda Tuska - tak sprawę komentują politycy opozycji. Wola dobrowolnej sprzedaży zaistniała. To szansa na zwrot w sprawie kluczowej dla budowy CPK działki. Jej nowy właściciel, odpowiadając na złożoną mu przez KOWR propozycję odkupienia gruntów, napisał, że jest gotowy na wszelkie rozmowy. Myślę, że nagłośnienie sprawy przez media spowodowało zmianę stanowiska właścicieli, bowiem miesiącami staraliśmy się o spotkanie z właścicielem, do tego spotkania doszło, niestety nie było wtedy woli. Sprawy by nie było, gdyby nie decyzja polityków PiS, którzy choć mieli CPK na sztandarach, to sprzedali ziemię, na której miało ono powstać. Decyzja została podjęta tuż przed oddaniem władzy przez PiS i w ekspresowym tempie wcielona w życie. Rolnicy czekają tygodniami, miesiącami, żeby ich sprawa w KOWR została załatwiona, a tu ekipa Kaczyńskiego załatwiła wszystko w 24 godziny. Sprawą zajmuje się prokuratura. Rolnicze organizacje żądają wyjaśnień. Nie ma tu żadnej afery, kolejna pseudoafera, wykreowana przez Platformę. Jednak mimo takich zapewnień PiS powołał swój zespół do wyjaśnienia sprawy. Problemy PiS-u wokół tej afery będą się rozwijały, dlatego że to jest niewątpliwie coś, co uderza w serce PiS-u. Usta pełne frazesów na rzecz rolnika i polskiej wsi, a tutaj jak przychodzi co do czego, to mamona. To za rządów PiS powstał Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, ale jak wynika z audytów i kontroli NIK, wspierał on nie tylko polską wieś. Jak czyta się ten raport, to widać, że publiczne pieniądze trafiały po uważaniu do osób politycznie powiązanych z Prawem i Sprawiedliwością, nikt ich z realizacji zadań nie rozliczał, a pieniądze oczywiście trafiały do prywatnych kieszeni. NIK zarzuca KOWR mnożenie spółek, których działalność zamiast efektów przynosiła straty. Tak było z Rolno-spożywczą Spółką Inwestycyjną. Tu skalę nieprawidłowości oszacowano na 166 milionów złotych. Wśród wątpliwych wydatków blisko 15 milionów złotych na sprzątanie niewiele więcej wartych hal magazynowych. To zlecenie trafiło do prywatnej firmy, jej wiceprezesem był asystent byłego wiceministra rolnictwa w rządzie PiS - Rafała Romanowskiego, który nadzorował też KOWR. Te działania nie służyły nikomu innemu jak tylko politykom PiS-u i ich znajomym. PiS nie widzi w tym afery, lecz atak na opozycję. Mamy do czynienia z rządem, który szuka pretekstów, żeby uderzyć w opozycję. KOWR odpowiada, że chodzi o konkretne pieniądze, potencjalne straty mogły iść już w miliard złotych. A one powinny wpierać rolnictwo. Stąd zawiadomienie do prokuratury. Jedno dotyczące kilkudziesięciu spraw złożył KOWR, kolejne trzy - Najwyższa Izba Kontroli. Przeprowadzenie audytu zapowiada Ministerstwo Rolnictwa. Czy te pieniądze są jeszcze do odzyskania? One niektóre zostały już bezpowrotnie utracone. 17-latek nie żyje, jego 13-letni brat został zatrzymany i przewieziony do Policyjnej Izby Dziecka w Lublinie. Co dokładnie wydarzyło się we wsi Wola Osowińska, pod Radzyniem Podlaskim, wyjaśni sąd rodzinny. Pewne jest, że w nocy z wtorku na środę doszło do ogromnej tragedii rodziny, o której dotychczas policja nie otrzymywała żadnych niepokojących sygnałów. Wola Osowińska, niewielka wieś w województwie lubelskim - to tu rozegrał się rodzinny koszmar. Służby ratunkowe dotarły na miejsce o 3:00 nad ranem. Patrol na miejscu zastał już zespół ratownictwa medycznego, medycy udzielali pomocy 17-latkowi, który posiadał obrażenia ciała, został przewieziony do szpitala. Chłopiec miał liczne rany kłute, mimo wysiłku lekarzy nie udało się go uratować. Policja na miejscu zatrzymała jego 13-letniego brata. Nie było wcześniej interwencji policji, nie było założonej niebieskiej karty. Wszystko wskazuje na to, że doszło do rodzinnej tragedii. Cała wieś jest w żałobie. Wszyscy się tu znają, dlatego tym trudniej uwierzyć im w to, co się stało. To się nie da opowiedzieć. Wstrząsające na pewno dla wsi i dla rodziny. Spokojnie tam było, ale to wiadomo, co tam się stało? Historia szokuje nie tylko ze względu na brutalność, ale przede wszystkim na młody wiek ofiary i podejrzanego. Czy to była choroba psychiczna, czy to były problemy emocjonalne, czy inne formy zaburzonych relacji, to zawiedliśmy przede wszystkim my jako dorośli. Detektyw Paweł Boguszewski wskazuje na rosnącą brutalizację wśród młodych ludzi, policja notuje coraz więcej zgłoszeń o przypadkach agresji, sprawcami bywają nawet kilkulatkowie. Myślę, że duży wpływ na brutalne zachowania mają media społecznościowe, internet, mogą mieć gry, w których te brutalne zachowania są pokazywane. Zdaniem kryminologów konflikt w rodzinie mógł narastać od dawna. Trudno sobie wyobrazić, żeby zrobił to z premedytacją, on był w jakimś afekcie, w amoku, który spowodował takie, a nie inne zachowanie. W zeszłym roku doszło do 506 zabójstw na terenie Polski i większa część to była motywacja emocjonalna, osobista. 13-latek dziś został przesłuchany. Treść wyjaśnień i materiałów zgromadzonych przez policję w dużym stopniu uprawdopodobnia, że popełnił czyn karalny. Chłopiec najbliższe 3 miesiące spędzi w schronisku dla nieletnich. O jego dalszych losach zadecyduje sąd rodzinny. Kolejny rosyjski samolot - przechwycony przez polskie myśliwce. Miniona noc dla obrony powietrznej i przeciwlotniczej była bardzo intensywna, poderwane zostały polskie i sojusznicze samoloty. Taki komunikat za każdym razem oznacza, że Ukraina mierzy się z kolejnymi zmasowanymi rosyjskimi atakami. Gdy zima jest coraz bliżej, coraz częściej celem staje się infrastruktura krytyczna. To był pracowity poranek dla naszych lotników. Dzisiaj polskie migi-29 przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy nad Morzem Bałtyckim jak wczoraj. Przed godziną 9:00 polska para myśliwców przechwyciła rosyjskiego iła-20. Scenariusz ten sam co wczoraj, samolot poruszał się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, ale bez włączonego transpondera oraz bez złożonego planu lotu. Do tego już nas Rosjanie przyzwyczaili. Ale chciałem podkreślić, że zawsze jesteśmy w pełnej gotowości, nasze pary dyżurne w kilkanaście minut znalazły się przy maszynie. W tym roku doszło już do 90 takich incydentów. To rodzi pytanie, z jakich powodów Rosja tak chętnie obserwuje Bałtyk. Jest ich sporo z wielu względów. Możemy tu mówić, że jednym z powodów jest nasza wzmożona aktywność na Morzu Bałtyckim po to, żeby zabezpieczyć ten akwen. Niespokojna noc - też w Ukrainie. Na ternie całego kraju zawyły syreny. To był skoordynowany brutalny cios, są zabici i ranni. Rosja użyła ponad 650 dronów i ponad 50 rakiet, to wzbudziło polską czujność. Gdy pociski rakietowe albo drony zbliżają się do Ukrainy, my też podrywamy swoje myśliwce i patrolujemy ścianę wschodnią. Dowództwo Operacyjne prewencyjnie uruchomiło dostępne siły i środki. Poderwane zostały polskie F-16 ze wsparciem samolotu wczesnego ostrzegania, a stacjonujące w Jasionce niemieckie patrioty postawiono w stan najwyższej gotowości. Sojusz czuwał. Mieliśmy w powietrzu zarówno samoloty hiszpańskie, tureckie, norweskie, więc tutaj wzmożona aktywność NATO, Żeby zapewnić swobodę operacyjną. Wyłączono ruch powietrzny nad lotniskami w Lublinie i Radomiu. W okolicach godziny 9:00 rano wszystko wróciło już do normy, lotniska zaczęły funkcjonować standardowo. Wojskowa operacja nie zakłóci ruchu pasażerskiego. Pierwszy planowany samolot lądował dziś w Lublinie o 14:35. Z Radomia nie latało dziś nic. Polak wniosku o azyl w Niemczech nie mógł złożyć osobiście, bo od września przebywa w Hamburgu w areszcie. Tam został zatrzymany na lotnisku w drodze do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jego obrońcy wnioskują do sądu krajowego w Hamburgu o nieprzeprowadzenie ekstradycji do Polski. Gdyby został przekazany władzom polskim, mógłby zostać przedmiotem rozgrywek politycznych. Obawiamy się, że nasz klient nie będzie miał rzetelnego procesu. Cała sprawa może się wydłużyć. Dlatego że rozpatrywanie wniosków o azyl w Niemczech trwa nawet kilka miesięcy. Do tego czasu mężczyzna pozostanie w niemieckim areszcie. Jeśli chodzi o ekstradycję Polaków z Niemiec do Polski, to ostatnie dane, które otrzymałam z niemieckiego Ministerstwa Sprawiedliwości, mówią o 289 osobach przekazanych w 2023 roku do Polski. I 131 odmowach. Klejnoty pozostają nieuchwytne, ale są nowe zatrzymania po zuchwałej kradzieży w Luwrze. W ręce policji trafiło 5 kolejnych podejrzanych. Na monitoringu, który uchwycił moment napadu, są 4 osoby, ale służby od początku podejrzewały, że gangsterów było więcej. Skradzione przedmioty warte są niemal 90 mln euro. Ponad stu śledczych od ponad tygodnia robi wszystko, by odzyskać te bezcenne klejnoty. Wczoraj wieczorem w ręce francuskiej policji wpadło kolejnych 5 podejrzanych. Aresztowania miały miejsce w regionie paryskim, a w szczególności w 93. dzielnicy. - Pięciu aresztowano jednocześnie? - Jednego po drugim. Wśród zatrzymanych jest złodziej, który bezpośrednio brał udział w napadzie na Luwr. Z miejscem włamania łączą go ślady DNA. Zostawił je, uciekając. Kilka dni wcześniej służby zatrzymały 2 mężczyzn. Jeden z nich próbował wylecieć do Algierii. Drugiego aresztowano w okolicach domu. Obaj częściowo już przyznali się do winy. Wcześniej byli znani policji. Byłem pewien, że uciekli za granicę, że nigdy ich nie złapiemy. Jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy. Teraz musimy znaleźć klejnoty. Te niestety - wciąż nie wiadomo, gdzie są, a scenariuszy, co mogło się z nimi stać, jest wiele. Istnieje 90-95% szans, że biżuteria zostanie rozebrana, kawałek po kawałku, i wysłana na czarny rynek. Wszystko wskazuje na to, że napad mógł być zorganizowany za zlecenie większej grupy przestępczej. Śledczy apelują o zwrot bezcennej biżuterii, co, jak zapewniają, będzie brane pod uwagę przy wymiarze sprawiedliwości. Policja ma coraz więcej tropów. Złodzieje zostawili ślady m.in. na szybach muzeum, skuterach, ciężarówce z wysięgnikiem i rzeczach zgubionych podczas ucieczki. Śledztwo obejmuje już prawie 200 dowodów. Jestem pewien, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy gdzieś w Europie zobaczymy podobny napad. Jest wielu naśladowców, którzy tylko czekają na okazję. Francja stara się wyciągnąć wnioski z napadu i planuje odnowić systemy zabezpieczeń w Luwrze. Komendant policji w Paryżu przed senacką komisją przyznał, że muzeum ma monitoring słabej jakości i systemy, które działają z opóźnieniem, do tego pozwolenie instytucji na korzystanie z kamer bezpieczeństwa wygasło w lipcu i nie zostało odnowione. Ponad 500 mln zł oszczędności w TVP i 586 mln oszczędności w Polskim Radiu. To wyniki audytów przeprowadzonych przez zewnętrzne firmy w spółkach mediów publicznych. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przedstawiło też założenia nowej ustawy medialnej. Co to oznacza? Dbałość o publiczne pieniądze, które trafiają na realizację misji publicznej przez TVP. Spółka otrzymała łącznie miliard złotych mniej z publicznej kasy. A przypomnę, że w ciągu 7 lat rządów prezesa Jacka Kurskiego 4 pracowników TVP zarobiło w ciągu 7 lat 26 mln zł. Dziś nikt takich pieniędzy tam nie zarabia. Chcielibyśmy pokazać główne założenia ustawy medialnej. Chcieliśmy oprzeć tę ustawę, tekst tej ustawy i zmiany ustawy o 3 filary. Pierwszy z nich to niezależność władz, drugie - stabilne finansowanie, trzecie - ograniczenie wydawania prasy przez jednostki samorządu terytorialnego. Co rozumiemy przez niezależność władz? Po pierwsze - konkursy, po drugie - konkursy, po trzecie - jeszcze raz konkursy. Projekt zakłada likwidację Rady Mediów Narodowych. Warunki zasiadania w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, publicznych spółkach medialnych to apolityczność i eksperckość. Projekt wkrótce trafi do zespołu programowania prac rządu i do konsultacji społecznych, które potrwają miesiąc. Już za chwilę Pytanie dnia. Gościem będzie premier Donald Tusk. Ciekawego wieczoru. Do zobaczenia.