Lekarz nie może powoływać się na klauzulę sumienia. Jasne wytyczne ministerstwa. Fundusz Niesprawiedliwości. Chodziło głównie o wyciągnięcie pieniędzy. Zbigniew Łuczyński. 19.30, środa, ostatni dzień stycznia. Zapraszam. Zaczynamy od wiadomości z ostatniej chwili. Prezydent złożył podpis pod ustawą budżetową, ale skierował ją jednocześnie do Trybunału Konstytucyjnego. Głowa państwa jako powód tej decyzji podaje sprawę Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Łączymy się z Bartoszem Filipowiczem. Jakie są konsekwencje decyzji prezydenta? Konsekwencje decyzji prezydenta są takie, że ustawa budżetowa na 2024 rok działa jak dotychczas. Budżet może funkcjonować. Ustawy budżetowej prezydent nie może zawetować. Może ją podpisać, skierować do TK, jeśli są jakieś przesłanki do tego, że ustawa będzie niezgodna z konstytucją. Tak było w tym przypadku. Mogliśmy to przeczytać. Państwo może prowadzić swoją politykę fiskalną. Na ten bieżący rok. Może wydawać pieniądze, kierować je na inwestycje, transfery socjalne. Dzisiejszą decyzję skomentował premier Tusk. Ustawa budżetowa działa bez zmian. Będzie ją sprawdzał Trybunał Konstytucyjny. Może stwierdzić o niekonstytucyjności jakiegoś przepisu. Na razie ta ustawa będzie funkcjonować bez zmian. Jak czytamy w komunikacie, przesłanka, by skrócić kadencję rządu nie zaszła. Jest jedna informacja. Prezydent Duda zapowiada, że skierowanie ustawy do TK będzie stosował każdorazowo w przypadku uniemożliwienia posłom wykonywania ich mandatu, który zdobyli w wyborach powszechnych. Koniec klauzuli sumienia, program in vitro od 1 czerwca, antykoncepcja awaryjna czy jasne wytyczne dotyczące aborcji. To m.in. założenia projektu "Bezpieczna, świadoma ja". Mówiła o tym dzisiaj ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Zmiany mają być początkiem drogi do wprowadzenia w życie wielu rozwiązań, które postulują kobiety. Jest jasne stanowisko Ministerstwa Zdrowia w sprawie przerywania ciąży w sytuacji zagrożenia życia. Lekarz nie może powoływać się na klauzulę sumienia. Nie będzie więc list szpitali, w których przeprowadza się aborcje, i takich, które zabiegu wykonywać nie chcą. Kontrakt z NFZ będę miały tylko placówki, które to świadczenie realizują. Placówka nie może sobie wybierać z koszyka świadczeń tych zabiegów, które będzie lub których nie będzie wykonywać, bo każda kobieta zasługuje na pomoc lekarza. Praktyka wyglądała jednak inaczej. Są takie oddziały, gdzie wszyscy ginekolodzy podpisali klauzulę sumienia. A kobieta odbijała się więc od drzwi gabinetu. My tu nie wykonujemy aborcji. Po prostu. Z jakiegokolwiek powodu. Może sobie pani robić, co chce, może się pani przenieść, może pani nas zaskarżyć. Pacjentki z diagnozą nieuleczalnej wady płodu były zostawiane same sobie. Mijały tygodnie, zanim trafiła do placówki, która zdecyduje się to zrobić. To było okropne. Nowe wytyczne Ministerstwa Zdrowia będą zgodne z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia. Żeby kobiety w każdym wieku, jeśli mówimy o ich zdrowiu, mogły czuć się bezpiecznie. Środowiska ginekologów chwalą ruch resortu. Jak lekarze chcą się posługiwać klauzulą sumienia, to powinni poszukać sobie innej pracy. Mam nadzieję, że nie będziemy tymi kilkoma oddziałami w Polsce, gdzie pacjentki jeżdżą i błagają o przerwanie ciąży Zmiany wzbudzają jednak sprzeciw środowisk pro-life. Więcej aborcji - o to właśnie chodzi Ministerstwu Zdrowia i temu służyć będzie zmuszanie kierowników szpitali do znajdowania lekarzy, którzy aborcje będą wykonywać. Kontrowersje budzą także inne kwestie. M.in. dostęp do tzw. pigułki dzień po. To uderzy w zdrowie młodych dziewczyn, najmniej świadomych. W opinii ekspertów kierunek ogłoszonych zmian jest prokobiecy. Kobieta jest w końcu w centrum uwagi. Stała się podmiotowa. Podmiotowość to nie tylko możliwość przerwania ciąży i dostęp do pigułek dzień po. To również finansowanie in vitro, lepsza opieka okołoporodowa czy dostęp do badań prenatalnych. Musimy oddać kobietom godność. Fundusz Sprawiedliwości - pieniądze miały trafiać do ofiar przestępstw, świadków, w tym osób pokrzywdzonych zbrojną agresją na Ukrainę. Miały. bo Fundusz zasilał... zakup noży do pizzy, dla kół gospodyń wiejskich, czy wozów strażackich dla ochotniczych strazy pożarnych. Stał się funduszem do finansowania wszystkiego - stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. O Funduszu Sprawiedliwości, który stał się prywatnym funduszem Zbigniewa Ziobry. 680 mln złotych. Było czym dysponować. Raport NIK zmiażdżył fundusz już dawno. Roman Giertych odpowiadający za rozliczenie rządów PiS nie krył oburzenia. Jak się posłucha szczegółowo, że dyrektor departamentu Ministerstwa Sprawiedliwości przygotowywał ofertę, którą później sam oceniał, żeby wypłacić milionowe dotacje, to się włos jeży na głowie. Sprawą zajmie się specjalny zespół Prokuratury Krajowej. Zespół prokuratorów sprawdzi, jak działał fundusz. Co to były za fundację, kiedy powstawały, jak działały, czy to czy rzeczywiście działały. Czy mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie chodziło o wyciągnięcie pieniędzy. Parę przykładów. mam wrażenie że to nie był fundusz sprawiedliwości a extra fundusz wyborczy prawa i sprawiedliwości. Fundusz Sprawiedliwości w odróżnieniu od tego co w tej chwili robią panowie Bodnar z Sienkiewiczem, działa na podstawie ustawy rozporządzenia, każda złotówka została wydatkowana legalnie i zgodnie z prawem. Środki z Funduszu Sprawiedliwości zostały wstrzymane. Nie ma jak dokończyć budowy środka. A cel jest poważny. Chodzi o ofiary przemocy. Twierdzi, że nie zamierza stworzyć tu imperium medialnego. Ten poziom debaty społecznej mnie przeraża, ale my nie mamy z tym nic wspólnego. Bo w tym ośrodku nikt nikogo nie będzie pytał, czy jest wierzący. I na kogo głosował. Każda ofiara przemocy znajdzie tu bezpieczeństwo i opiekę. Jego projekt zgadza się z głównym celem funduszu. Pomoc osobom w trudnej sytuacji życiowej, ofiarom przestępstw. Ale fundusz odszedł od tego stopniowo. Stał się workiem, do którego wrzucano niemal wszystko. Równie bez żadnego trybu. Z funduszu dostawały środki koła gospodyń wiejskich czy OSP. Został zakupiony z tych środków grill plenerowy na gaz. I maszyna do popcornu. Takimi informacjami chętnie chwalili się politycy PiS. Milczeli o wydatkach naprawdę kontrowersyjnych. Tak jakby ten fundusz miał być dedykowany dla strażaków i kół gospodyń wiejskich. Milczą, gdy rozmawiamy z fundusz z fundacjami powiązanymi z politykami PiS. Wielkie słowo: "tata". Królewska wizyta. Miał dwie operacje na otwartym sercu, zaraził się wirusem RSV. Chorował na sepsę. Był sam na oddziale intensywnej terapii. Pomogli mu lekarze, ale również pan Mariusz ze Zduńskiej Woli, który otoczył go miłością i stworzył nowy dom. Chłopca poznał w łódzkim hospicjum. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Dziś śmiało może o sobie mówić: zastępczy supertata. 2-letni Wiktor ma tylko połowę serca, ale najpiękniejszy uśmiech na świecie. Większość życia spędził w szpitalach. Trafił do łódzkiego hospicjum prowadzonego przez Fundację Gajusz. On, kiedy do nas przyjechał, to nie wymagał wspierania oddechu, ale w trakcie niestety tak. W oddychaniu pomagał mu respirator, a najbliższymi stali się lekarze i pielęgniarki. Do momentu, kiedy w życiu chłopca nie pojawił się Mariusz Szymczak. W łódzkim hospicjum był wolontariuszem. Bywały momenty, gdzie z Wiktorkiem było bardzo kiepsko. Jego życie wisiało można powiedzieć na włosku. A pan Mariusz był w nim w najtrudniejszych chwilach. Nawet wtedy, gdy ta obecność wymagała pokonania 400 km do Olsztyna, gdzie chłopiec był leczony. Największa więź zrodziła się, kiedy odwiedzałem Wiktorka w szpitalu. Zauważyli to pracownicy hospicjum. Stworzenie rodziny zastępczej po raz pierwszy zasugerowała mu pielęgniarka. Dało mi to troszkę do myślenia. Mówię: "Może faktycznie. Mimo tego, że jestem właśnie samotny, mogę o Wiktorka zawalczyć". Coś zaczęło w Mariuszu kiełkować. Przyszedł do naszej prezes Tisy Żawrowskiej-Kwiatkowskiej. Powiedział: "Pani Tiso, a może bym go rzeczywiście zabrał do domu?". Psycholożka i terapeutka Agnieszka Baryła-Matejczuk przekonuje, że odruch serca pana Mariusza zasługuje na uznanie, ale nie powinniśmy go oceniać. Jeżeli my będziemy kierować się stereotypami lub często błędnymi przekonaniami na temat tego, kto nadaje się do tego lub nie do tego, aby pomagać, wychowywać, to zabrniemy w taką ślepą uliczkę. Jedno jest w tej sytuacji pewne. Napisania historii miłości do chłopca nie powstydziliby się hollywoodzcy filmowcy. Ludzkie relacje, bliskość, zaspokajanie wzajemnych potrzeb jest czymś znacznie lepszym niż sztucznie produkowane scenariusze. A na taki filmowy finał w Polsce ciągle czeka około 20 tys. dzieci. 98 zł - tyle od 20 lat polski kierowca płaci diagnoście za przegląd techniczny samochodu. Kierowcom to się podoba, diagnostom już mniej. Uważają, że stawka musi zostać urealniona. Koszty ich pracy rosną, inflacja dokłada swoje, a po dwóch dekadach pora już na podwyżkę. Kłopot w tym, że urealnione koszty takiego badania wyniosłyby 1500 zł. Jakie jest wyjście? Zdzisław Kwiatkowski z bratem stację kontroli przejęli po ojcu. Postanowili być przedsiębiorcami. Po 20 latach, kiedy cena jest taka sama, jesteśmy na skraju zamykania się, bo nie dajemy rady. W tym czasie opłaty za prąd, gaz, urządzenia diagnostyczne i koszty pracowników rosły. Gdy pan Zbigniew zaczynał, zatrudniał 9 diagnostyków. Dziś, blisko emerytury, pracę musiał wziąć także we własne ręce. Wszystko, by utrzymać biznes. Na stację nakładane są nowe obowiązki jak ostatnio odczyt licznika czy propozycje, by robić dokumentacje fotograficzną. To wszystko związane jest z kosztami. Z 98 zł, które klient płaci na stacji kontroli, do przedsiębiorcy po odliczeniu podatków trafia 65 zł. Oczekujemy, że po 20 latach ta opłata zostanie zwaloryzowana. Oczekujemy też, że zostanie wprowadzony mechanizm automatycznej waloryzacji, np. o wskaźnik inflacji. W tym czasie pensja minimalna wzrosła 5-krotnie. Na tak dużą podwyżkę przedsiębiorcy nie liczą. Realną cenę badania technicznego szacują na 246 zł. Jak to będzie 150 zł, to okej, ale jak ma się zwiększyć wielokrotnie, to uważam, że nie jest to dobre. Nie chciałabym płacić, ale wiem, że dla nich to jest mało. Ministerstwo Infrastruktury na razie opłat zmieniać nie zamierza. Musimy w innych miejscach gasić pożary. Dlatego pan Zdzisław w przyszłość patrzy z dość umiarkowanym optymizmem. Przed każdymi wyborami politycy obiecują nam, że jak wygrają wybory, to z tym coś zrobią, ale jak już wygrają, to mówią, że teraz się nie da. Efekt może być taki, że przeżyją tylko te stacje diagnostyczne, które dodatkowo prowadzą serwis albo salon samochodowy, a sprawdzanie stanu naszych samochodów traktują jako usługę dodatkową. Jeden z głównych postulatów rolników, którzy protestują niemal w całej Europie, został spełniony. Komisja Europejska zezwoliła na odstępstwa w przepisach dotyczących uprawy ziemi. Za to bezcłowy handel z Ukrainą został przedłużony do czerwca przyszłego roku. W Brukseli jest Dorota Bawołek. Czy to ważne zmiany dla polskich rolników? Oznaczają to, że konkurowanie z ukraińskimi towarami rolnymi będzie bardziej sprawiedliwe, bo ich ceny mogą nie być już dużo niższe, jeśli wielkość importu towarów do Polski przekroczy limity, będzie można z powrotem nakładać na nie cła. KE będzie mogła wprowadzić ograniczenie na import ukraińskiego zboża, jeśli Polska wykaże, że dochodzi do zaburzenia na naszym rynku. To może mieć wpływ na wynik wojny. Robimy to uwzględniając interes państw członkowskich. Szczególnie sąsiadujących z Ukrainą. KE apelowała dziś do państw, które wprowadziły embargo na ukraińskie zboże, by zrezygnowały z tego nielegalnego zakazu i zastąpiły go licencjami pozwalającymi na lepszą kontrolę wielkości importu i jego odbiorców. Król Danii, który niedawno objął tron po swojej matce Małgorzacie II, przyjechał do Polski z misją biznesową, w towarzystwie szefa duńskiej dyplomacji, ministrów odpowiedzialnych za energię, rolnictwo i rybołówstwo oraz delegacji przedsiębiorców. O tym, dlaczego ta wizyta to ważny sygnał dla Polski, Sandra Meunier. Mamy wspólne historie i ambicje. Fryderyk X w Polsce był już kilkukrotnie, ale po raz pierwszy gości tu jako król. Nasze relacje są silne. Silniejsze niż kiedykolwiek i umacniają się. Nie bez powodu pierwszym punktem wizyty było otwarcie Forum Biznesu. Ekologia to temat bliski jego sercu. Fryderyk X to nie tylko wizytówka Danii, ale także najlepszy ambasador duńskich firm. Chcemy się zmieniać dla przyszłych pokoleń. Zmieniać w kierunku dekarbonizacji. Staramy się poprawiać efektywność energetyczną. Nie zapominamy o rolnictwie, które może się zmieniać dzięki energii z biogazu. Dania to lider produkcji biogazu na Starym Kontynencie. Chętnie współpracuje z Polską. Porozumienie w zakresie efektywności energetycznej już podpisaliśmy. Według ekspertów ważny kierunek transformacji to także wodór i paliwa syntetyczne. Paliwa, których potem będziemy używać do napędów statków, samolotów, produkcji plastiku, kleju i myślę, że jest wiele firm w Polsce, które są zainteresowane współpracą w tym zakresie. To jak słyszymy - przyszłość gospodarek UE i świata. To nie przypadek, że nowy duński monarcha wybrał Polskę jako cel pierwszej zagranicznej wizyty. Tradycje współpracy między naszymi krajami sięgają zarania państwa polskiego. Działa tu blisko 700 firm z duńskim kapitałem, które zapewniają 100 tys. miejsc pracy. A będzie jeszcze więcej. Relacje i współpraca między Danią a Polską uważam są wzorowe i wyjątkowo wzorowe na tle Europy i świata. A takie ważne gesty czy kurtuazyjne spotkania tylko je wzmacniają. Król Danii spotkał się również z prezydentem. Sojusz militarny - to kolejny wspólny mianownik. Do tego spójna ocena tego, co dzieje się na Ukrainie. Monarchia popiera 70% Duńczyków. Dziennikarze, którzy przyjechali do Polski mówią, że Fryderyk X jest bardzo lubiany. Jest bardzo popularną osobą. Uprawia dużo sportu. Jest też niesamowicie sympatyczny. Z wykształcenia jest politologiem. W przeszłości służył w jednostce specjalnej duńskiej marynarki wojennej. Ćwiczenia takie jak wrzucenie do morza z zawiązanymi oczami, skrępowanymi rękami i nogami było jednym z łatwiejszych. Monarchia brytyjska i duńska są na 2 przeciwległych biegunach. Po pierwsze ze względu na pozycję monarchy brytyjskiego. Jego prestiż, pozycja w świecie jest nieporównanie większa. Skandynawowie są też znacznie skromniejsi. Według Reutersa duńska rodzina królewska wydaje około 8 razy mniej niż brytyjska. Epatują nie bogactwem, a wartościami, które wyznają. "Jeśli zdarzy się cud, to na karcie do głosowania pojawi się nazwisko antywojennego kandydata", piszą niezależne rosyjskie portale. Boris Nadieżdin zebrał ponad 200 tys. podpisów, choć ordynacja wymaga o połowę mniej. Czy Kreml dopuści Nadieżdina do wyborów? Rosjanie nowego prezydenta będą wybierać pomiędzy 15 a 17 marca. Rzucił wyzwanie Władimirowi Putinowi w marcowych wyborach prezydenckich. 105 tys. podpisów poparcia to pierwszy duży sukces rywala Władimira Putina. Borys Nadieżdin złożył je w Centralnej Komisji Wyborczej. "To naprawdę pierwszy raz w historii wyborów prezydenckich w Rosji, kiedy ludzie stali w kolejkach, by podpisać się na listach". W Moskwie i w dzień, i w nocy, by wyrazić sprzeciw wobec kremlowskiej władzy. Także wprost do kamery - pod nazwiskiem. Nie znam zbyt dobrze Nadieżdina, ale po prostu nie znoszę Putina. Zagłosowałbym nawet na samego diabła. Byle tylko coś się zmieniło. Wyborcy ustawali się w ogromnych kolejkach w całej Rosji. Czekali godzinami, by złożyć podpis. W Jakucku przy -42 stopniach Celsjusza. Widzimy te masowe występy, te masowe zbieranie podpisów za Nadieżdinem w Rosji, bo to dziś jedyny sposób, by zamanifestować swój sprzeciw przeciwko Putinowi. Boris Nadieżdin obecny jest w rosyjskiej polityce od niemal 40 lat. Był deputowanym do Dumy. Popularność zdobył dzięki występom w propagandowych programach, w których odgrywał rolę dyżurnego opozycjonisty... Rosjanom obiecuje przede wszystkim szybkie zakończenie wojny i konfrontacji z Zachodem. Putin popełnił fatalny błąd, rozpoczynając operację wojskową na Ukrainie. Przystępuję do wyborów jako jego zdecydowany przeciwnik. Putin miał zebrać ponad 2,5 mln podpisów poparcia. Problem w tym, że tego, jak zbierano owe podpisy, nikt nie widział. Za to jego gniew wobec jego krytyków - już tak. Przekonał się o tym Aleksiej Nawalny osadzony w tym łagrze na dalekiej północy. I przyjaciel Nadieżdina, Borys Niemcow zastrzelony 9 lat temu w Moskwie. Zobaczymy na ile będzie to kandydat opozycji koncesjonowanej. A na ile, o ile zostanie zarejestrowany, na ile będzie to rzeczywisty wyraz sprzeciwu wobec reżimu putinowskiego. Wybory w Rosji - 17 marca. Czy największa zagadka lotnictwa i jedna z najbardziej tajemniczych zagadek XX w została rozwikłana? Amelia Earhart, legendarna pilotka, jako pierwsza kobieta przeleciała nad Atlantykiem. W 1937 w czasie bicia kolejnego rekordu jej samolot przepadł bez śladu nad Pacyfikiem. Nigdy nie znaleziono po nim śladu. Aż do tej chwili... W 3 miesiące przeszukali kilkanaście tysięcy km2 dna Pacyfiku... Prześledziliśmy dokładnie tor lotu, który pokonała Amelia Earhart, analizowaliśmy wiatr, wysokość nad poziomem morza, właściwie wszystkie informacje, które mieliśmy i wybraliśmy miejsce, w którym najprawdopodobniej spadła. Tak natrafili na ten tajemniczy obiekt - to prawdopodobnie wrak samolotu legendarnej pilotki. Leży na głębokości 5 tys. m. Na obrazach uzyskanych z pomocą sonaru samolot wygląda na nietknięty. Z tyłu widać bliźniacze stabilizatory pionowe. Wielkość i wymiary samolotu również są bardzo zbliżone. Czy to oznacza, że zbliżyliśmy się do rozwiązania jednej z największych zagadek XX wieku? Amelia Earhart zaginęła w 1937 roku. Przeszła do historii jako pionierka lotnictwa, kobiecego lotnictwa, głownie znana jest z powodu samodzielnego lotu nad Oceanem Atlantyckim, który odbyła w 1932 roku, a także z próby okrążenia świata. Do sukcesu zabrakło jej tylko 11 tys. km. W ostatniej podróży towarzyszył jej nawigator Fred Noonan. Wystartowali z Lae Airfield, a ich celem była wysepka Howland Island. Po pokonaniu 1300 km ślad po samolocie zaginął. To był top of the top, nie ulega wątpliwości, nie mniej jednak tam było do pokonania 3 tys. km, wysepka ma długość 1,6 km, proszę to trafić w tym bezmiarze. Teraz wyzwaniem będzie wydobycie wraku z dna oceanu i potwierdzenie, że to rzeczywiście maszyna, w której Amelia Erhart tworzyła historię lotnictwa. W 19.30 to już wszystko. Już za chwilę nasz gość Cezary Tomczyk, wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej.