Sąd odrzucił wniosek komisji śledczej o areszt dla Zbigniewa Ziobry. Kara więzienia, grzywna i zakaz startu w wyborach - Marine Le Pen usłyszała wyrok. Trzynasta emerytura jeszcze przed świętami. Oglądają państwo 19.30, Joanna Dunikowska-Paź, zapraszam. Zbigniew Ziobro nie trafi do aresztu. Warszawski Sąd Okręgowy nie uwzględnił wniosku sejmowej komisji śledczej do sprawy Pegasusa. Bo ta - w ocenie sądu - przed 2 miesiącami mogła przesłuchać byłego ministra sprawiedliwości. Dla Zbigniewa Ziobry z sądu też płynie ważna informacja - komisja działa legalnie, co obala argumenty polityka. Jeżeli ktoś myślał, że medialny spektakl, gdzie pierwsze skrzypce gra Zbigniew Ziobro, szybko się skończy - był w błędzie. Były minister sprawiedliwości do aresztu nie trafi. Zdaniem Sądu informacje przekazywane komisji przez policję i straż marszałkowską były tego rodzaju, że komisja mogła przystąpić do czynności przesłuchania pana Ziobry. Nie czekając na polityka PiS, na co wskazuje sąd, nie może się domagać najsurowszego środka zapobiegawczego. My w tej sytuacji będziemy składać apelację. "Postąpiliśmy słusznie" - słyszymy od członków komisji. Uważam, że to była dobra decyzja, pan Ziobro nie jest świętą krową, żeby na niego czekać. 10.30 to 10.30. Zbigniew Ziobro aż 5 razy nie stawił się na posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Pod koniec stycznia miał być doprowadzony. Policja nie zastała polityka w domach. Ten schronienie znalazł w prawicowej stacji, gdzie przez kilkadziesiąt minut - za zamkniętą kratą - atakował rząd. On odpowiadał jako prokurator generalny za polityczne podsłuchy, za polityczne podsłuchiwanie przeciwników politycznych. W tym właśnie Pegasusem podsłuchiwał Krzysztofa Brejzę. Wszystko to ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Przesłuchania nie było. Bo Ziobro wyszedł do policjantów minutę przed rozpoczęciem posiedzenia komisji. Został zatrzymany i doprowadzony na Wiejską. W chwili gdy były minister sprawiedliwości był już w gmachu Sejmu, komisja zakończyła pracę. Gdybym wiedział, że Ziobro opuścił stację telewizyjną, gdzie cały ranek udzielał wywiadu, oddał się do dyspozycji policji i jest w drodze do Sejmu, sam bym złożył wniosek o przerwę i byśmy poczekali. Ziobro w mediach społecznościowych opublikował policyjną notatkę, z której wynika, że przewodnicząca komisji poinformowała funkcjonariuszy o ewentualnej przerwie w obradach, gdyby doprowadzenie świadka miało miejsce po wskazanej godzinie. Potwierdza to Magdalena Sroka. Bo nam zależało na tym, żeby Ziobrę przesłuchać, natomiast ta informacja do członków komisji nie dotarła. Mimo to PiS narracji nie zmienia. To jest komisja nielegalna, no. Tak orzekł Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej - ale co ważne - w składzie orzekającym był sędzia dubler i polityk PiS. Orzeczenie nie zostało opublikowane, więc nie weszło w życie. Potwierdził to także warszawski sąd okręgowy. Że komisja jest, działa i ma prawo przesłuchiwać świadków. Zachowanie pana Zbigniewa Ziobry było wysoce naganne. Mimo to aresztu na razie nie będzie. Czas na czyją korzyść tutaj działa? Ziobro myśli, że czas działa na jego korzyść, ale czas zawsze działa na korzyść sprawiedliwości. Członkowie komisji chcą przesłuchać Ziobrę pod koniec czerwca. I wtedy już nie będzie żadnej wątpliwości, że nawet jak uderzy Meteoryt Tunguski w Ziemię, to Zbigniew Ziobro jednak przed komisję się stawi. Po raz czwarty na komisji nie stawił się dziś były szef CBA Ernest Bejda. To za jego czasów Biuro zakupiło Pegasusa. Komisja zapowiada wniosek o jego doprowadzenie. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar wezwał 8 organizacji, w tym Fundację Profeto i Stowarzyszenie Fidei Defensor, do zwrotu blisko 90 mln zł nienależnie pobranych dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. Wysokość kwoty do zwrotu została ustalona na podstawie drobiazgowej analizy dokumentacji, sprawozdań, wyciągów bankowych, a także protokołów rozliczenia dotacji. Kontrola miała przynieść odpowiedź na pytanie o skalę nadużyć w budżecie Funduszu Sprawiedliwości. Fundacje powinny zwrócić pieniądze na rachunek Funduszu w ciągu 15 dni od otrzymania wezwania do zapłaty. Dziś podpisana została polsko-amerykańska międzyrządowa umowa na dostawę elementów logistycznych i szkoleniowych dla II fazy programu Wisła, która opiera się na 48 takich wyrzutniach Patriot o zasięgu około stu kilometrów, których zadaniem jest ochrona polskiego nieba. Porozumienie opiewa na kwotę 2 mld dolarów. To dostarczanie sprzętu i zabezpieczenia logistycznego. Co to oznacza dla naszych zdolności obronnych? To podpis wart 2 mld dolarów. Podpis, który gwarantuje wzmocnienie naszej Tarczy Powietrznej, czyli bezpieczeństwa całego kraju. Po to, żeby odstraszyć każdego przeciwnika, żeby nigdy Polski nie opłacało się zaatakować. Wolność, bezpieczeństwo i inne nasze wartości nie biorą się z piękna ani wyrazów tych wartości. One bronią się tylko siłą. Także siłą sojuszy, co podkreślał premier Donald Tusk. Nie może być miejsca na konfrontacje w obrębie NATO pomiędzy sojusznikami. Wszyscy mamy jeden wspólny interes i warto o tym pamiętać, Polska będzie o tym pamiętała. Dzisiejsze porozumienie gwarantuje m.in. dostarczanie sprzętu i zabezpieczenia logistycznego do baterii Patriot. To najważniejszy element programu Wisła, filaru obrony powietrznej, która składa się z 3 programów: bardzo krótkiego zasięgu Pilica Plus, krótkiego Narew i średniego zasięgu Wisła. Pierwsze dwa nasza armia buduje we współpracy z Brytyjczykami, a trzeci z Amerykanami. Polska była pierwszym krajem na świecie, który nawiązał partnerstwo z USA, by pozyskać najnowocześniejszy system radarowy, jak i system dowodzenia. Pierwszym etapem obrony powietrznej jest wykrycie wrogiego obiektu i śledzenie go. Potem system dowodzenia IBCS, czyli mózg dowodzenia, przekazuje koordynaty celu do wybranego elementu naszej obrony. Ten pociskami niszczy obiekt przeciwnika. To jest dość skomplikowany, wysoce zinformatyzowany system, głównie polegający na szybkim, skoordynowanym przekazywaniu informacji o celach. To broń, która jest wykorzystywana do ochrony najbardziej strategicznych obiektów i rejonów. Np. teraz Patrioty stoją koło Jasionki, gdzie jest hub pomocy niesionej Ukrainie i ten rejon jest objęty szczególnym nadzorem. Wyrzutnie broniące polskiego nieba są mobilne i sprawdzone w warunkach bojowych. Umożliwiające zwalczanie rakiet balistycznych, manewrujących, samolotów bojowych i rakiet hipersonicznych, co zostało udowodnione podczas konfliktu w Ukrainie. Tegoroczny polski budżet na obronność to prawie 190 mld zł, czyli prawie 5% PKB. W przyszłym roku ta kwota wzrośnie do co najmniej 200 mld. Podpisując dzisiaj umowę na realizację II fazy programu Wisła, wypełniamy część naszych zobowiązań w ramach NATO. To są najlepiej zainwestowane pieniądze w nasze bezpieczeństwo. Kupujemy systemy drogie, ale najlepsze na świecie w swojej klasie. Bo jeśli na czymś nie warto oszczędzać, to na spokojnym śnie. 10-miliardowy budżet i szereg zmian, jak dofinansowanie uzależnione od dochodu i zużycia energii, obowiązek audytu, czy brak dotacji na kotły gazowe. W samo południe, po długiej przerwie i na nowych zasadach, ruszył nabór wniosków do programu Czyste powietrze. Co konkretnie się zmieniło, by lżej się oddychało? To wciąż częsty widok w polskich domach. A to tego skutki. Miasta i wsie spowite smogiem, który zabija. W Polsce wciąż przedwcześnie z powodu złej jakości powietrza umiera około 40 tys. obywateli i obywatelek rocznie. Starych kotłów na węgiel w całym kraju jest około 2,5 mln. Było milion więcej, ale udało się je wymienić dzięki programowi Czyste powietrze. Skorzystał z niego Jan Brożyna z Huty Nowej w świętokrzyskiem. Na pompę ciepła i wymianę okien 20 tys. skorzystałem, jestem zadowolony z tego programu. Program w zeszłym roku przerwano, bo dochodziło do nadużyć. Firmy zawyżały ceny materiałów i robocizny. Wyłudzono nawet 600 mln zł. Złożono kilkaset zawiadomień do prokuratury. Bardzo dużo było przypadków prefinansowania, gdzie wykonawcy dostawali pieniądze i do tej pory nie zrealizowali tej inwestycji. Teraz program wraca na nowych zasadach. Każdy dom najpierw sprawdzą audytorzy. To oni wybiorą najbardziej optymalne rozwiązanie i je wycenią. Może się okazać, że w jednym domu lepszy będzie kocioł na pellet, a w innym pompa ciepła, więc w tym wypadku wszystko na wyjdzie z tego audytu. Urzędnicy szacują, że maksymalne dofinansowanie może sięgnąć 170 tys. zł. Pieniądze dostaną bezpośrednio mieszkańcy, a nie firmy, które wymieniają piec lub ocieplają budynek. Wysokość dotacji zależy od dochodów. Ci, którzy rocznie zarabiają nie więcej niż 135 tys. zł, mogą otrzymać do 40% kwoty. Miesięczny dochód na osobę do 2250 zł to 70% dofinansowania. Państwo pokryje wszystkie koszty tym, którzy miesięcznie zarabiają poniżej 2 tys. zł. Do programu aplikowały dotychczas osoby nieco majętniejsze, łatwiej sobie radzące z wypełnianiem wniosków. Im dalej ten program będzie trwał, tym bardziej się będzie musiał koncentrować na osobach najbardziej potrzebujących. Na pełne dofinansowanie liczą państwo Kowalscy ze Złotowa, którzy złożyli dokumenty w toruńskim punkcie konsultacyjnym. Jeśli jest taka okazja, państwo chce pomóc, zdecydowaliśmy się na skorzystanie. Będziemy mieć ciepło i będziemy mieć ogrzany dom. Na program Czyste powietrze przewidziano 10 mld zł. To nowe piece i ocieplenie dla 160 tys. domów. Zdaniem ekspertów - niewiele. W zeszłym roku, przypomnę, rozpatrzono 270 tys. wniosków. Czyli co jesienią? Czy będą dalsze środki? To jest jedna wielka niewiadoma. Na pewno będziemy starali się zapewnić długofalowe finansowanie. Program Czyste powietrze ma sprawić, że powietrze w Polsce będzie czyste w 2032 r. Oglądają państwo 19.30 w poniedziałek. Początek tygodnia przynosi m.in. takie wydarzenia... Trzecia kadencja? Wiele osób mi mówi, że muszę kandydować ponownie. 13. emerytury - start. Emeryci, renciści nie muszą składać żadnych dodatkowych wniosków. Teraz polityczne trzęsienie ziemi we Francji i możliwy początek końca politycznej kariery Marine Le Pen. Paryski sąd skazał ją na 4 lata więzienia i 5-letni zakaz ubiegania się o stanowiska publiczne. A to w związku z fikcyjnym zatrudnianiem asystentów w europarlamencie - Le Pen miała być w centrum procederu. Wyrok oznacza, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich w 2027 roku. Gdy w pośpiechu i bez słowa Marine Le Pen opuszczała salę rozpraw, wiedziała już, że taki wyrok oznacza jej polityczną śmierć. A sąd w Paryżu skazał liderkę francuskiej skrajnej prawicy na 4 lata pozbawienia wolności, w tym 2 w zawieszeniu, z możliwością aresztu domowego, nakazał 100 tys. euro grzywny i - co najważniejsze - wydał zakaz startu w wyborach na kolejne 5 lat. Zachowanie sądu jest absolutnie niewiarygodne. Ten dzisiejszy cios jest ciosem dla demokracji. Zamierzamy się odwołać. Sąd jednoznacznie uznał jednak, że Le Pen stała na czele "zorganizowanego systemu" defraudowania publicznych pieniędzy. Przez lata z innymi deputowanymi skrajnej prawicy zatrudniali w europarlamencie fikcyjnych asystentów. Bruksela płaciła za ich wynagrodzenie, ale asystenci nigdy tam nie pracowali. Pieniądze trafiały na konta partii we Francji. Straty oszacowano na blisko 3 miliony euro. Wszyscy oskarżeni przez 3 miesiące procesu systematycznie zaprzeczali stawianym zarzutom. Sąd uznał więc, że skoro nie widzą problemu, to istnieje ryzyko recydywy. Stąd tak surowe kary. Kara ma być egzekwowana w trybie natychmiastowym. Le Pen, pomimo apelacji, na pewno nie wystartuje więc w wyścigu prezydenckim za dwa lata. W wyborach startowała już trzykrotnie, dwa razy: w 2012 i 2017 roku, weszła do drugiej tury. Kolejne mogła nawet wygrać, wszystkie sondaże dawały jej miażdżącą przewagę. Sama Le Pen na razie milczy, ale według członków jej partii ta decyzja jest polityczna i ma na celu zatrzymanie skrajnej prawicy w drodze po władzę. Sędziowie chcieli pozbawić lud naturalnego kandydata i być może przyszłych wyborów prezydenckich. To bardzo poważne. Podobnie wyrok komentują najwięksi sojusznicy Marine Le Pen, czyli Wiktor Orban: Kreml: Czy możemy wnioskować, że prześladowanie przeciwników politycznych stało się nową europejską normą? I Elon Musk: Kiedy radykalna lewica nie może wygrać poprzez demokratyczne głosowanie, Biuro partii już szuka zastępcy dla Marine Le Pen w wyborach prezydenckich. Najpewniej będzie to ten młody, zdolny i przystojny szef partii: Jordan Bardella. Wyborcy i szefostwo skrajnej prawicy wiedzą, że tylko on może ją zastąpić. Dlatego przez ostatnie miesiące był trzymany z daleka od wszelkich skandali. Sąd skazał dziś łącznie 24 osoby: deputowanych skrajnej prawicy, ich asystentów i współpracowników. Chociaż tak surowych kar we Francji spodziewało się niewielu, to według sędziów nie mają one nic wspólnego z antyimigrancką, antyeuropejską czy prorosyjską linią partii. Wręcz przeciwnie - są przykładem na równe traktowanie wszystkich wobec prawa. Donald Trump grozi Iranowi bombardowaniem, jakie nigdy wcześniej nie widziano, na rosyjską ropę nałoży cła, jeśli uzna, że to Putin odpowiada za brak zawieszenia broni, ale ukraiński przywódca też będzie miał duże problemy, jeśli nie podpisze umowy dotyczącej kluczowych minerałów. To świat oczami amerykańskiego prezydenta widziany z perspektywy ostatniej doby, ale i dla samych USA są ciekawe zapowiedzi, jak ta o trzeciej kadencji prezydenta Trumpa. O swojej trzeciej kadencji Donald Trump wspominał już nie raz. Wydawałoby się - że w żartach. Np. cytując Bonapartego. Ten, kto ratuje swój kraj, nie narusza żadnego prawa. Ale tym razem sprawa brzmi poważniej. W telefonicznym wywiadzie dla NBC News prezydent powiedział, że: "nie żartuje". Konstytucja USA zakazuje ubiegania się o trzecią kadencję na mocy 22. poprawki. Jedyną drogą do zmiany limitu kadencji jest skomplikowana i trudna procedura zmiany Konstytucji. Taki pomysł pod koniec stycznia wysunął Andy Ogles z Partii Republikańskiej, ale komentarza Białego Domu nie było. Nie chcę teraz mówić o trzeciej kadencji, bez względu na to, jak na to spojrzeć, jest jeszcze dużo czasu. Ale mimo to wiele osób mi mówi, że muszę kandydować ponownie. Kochają pracę, którą wykonujemy. W polityce międzynarodowej wywołuje wstrząs za wstrząsem. Dzień po tym jak Iran odrzucił ofertę Ameryki o negocjacjach nowego porozumienia nuklearnego, Trump zagroził Iranowi bombardowaniem. Podejmiemy decyzję o cłach wtórnych na Iran w zależności od tego, czy zawrą umowę. Wolałbym umowę niż inną alternatywę, każdy w tym samolocie wie, czym ona jest. A to nie będzie przyjemne. Prezydent USA podkreśla, że nie pozwoli Iranowi na produkcję broni jądrowej. Ale Irański przywódca odpowiada mu w podobnym tonie. Zagrażają, że zrobią coś złego. Jeśli zrobią coś złego, co jest mało prawdopodobne, ale jeśli to zrobią, z pewnością spotka ich silny kontratak. Groźbami zaprowadzić chce też pokój na Ukrainie. Widzę, że Zełenski próbuje wycofać się z umowy w sprawie surowców, jeśli to zrobi, będzie miał problemy, duże problemy. Zawarliśmy umowę, a teraz chce ją renegocjować, zostać członkiem NATO. Cóż, nigdy nie miał zostać członkiem NATO, wie to. Putinowi - mimo niewielkiej frustracji - Trump wciąż wierzy na słowo. Daję psychologiczny deadline. Jeśli pomyślę, że nas zwodzą, nie będę z tego zadowolony. A jego zaufaniem nie zachwiały kolejne zmasowane rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Amerykanie potwierdzają - znaleziono ciała 3 z 4 zaginionych na Litwie żołnierzy. Wcześniej, nad ranem, z bagna na poligonie w Podbrodziu wyciągnięto amerykańskiego Herculesa. To koniec trwającej od wtorku akcji ratowniczej. Trwają poszukiwania czwartego żołnierza. Jednocześnie prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie śmierci Amerykanów i szuka odpowiedzi na pytanie: dlaczego Herkules w ogóle znalazł się w tym miejscu? Pojazd wydobyto dziś nad ranem. Znajdował się ok. 4 m pod powierzchnią wody i 2-metrową warstwą błota. Do jego wyciągnięcia potrzeba było 2 transporterów opancerzonych i 2 buldożerów. Sam Hercules waży blisko 70 ton, a bagno, w którym zatonął, dwukrotnie zwiększyło jego wagę. To rocznica wydarzenia, które wstrząsnęło światem, pokazując ogrom okrucieństwa wojny w Ukrainie.