Ponad 3 dekady temu Donald Tusk z komunistami obalał pierwszy demokratyczny rząd, który chciał przeciąć siatkę rosyjskich powiązań. Teraz znów próbuje blokować dostęp do prawdy o wpływach i powiązaniach Kremla. Szczegóły juz za chwilę. Jest 19.30. Michał Adamczyk. Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Ze ściekiem nie będę rozmawiał. Tak, tak. Będziecie mocno żałować. Pogarda, język nienawiści i próby dehumanizowania. Wściekłość i strach opozycji w reakcji na komisję badającą rosyjskie wpływy w Polsce. Propaganda w służbie Kremla. Kremlowi zależy na tym, żeby PiS nie wygrał wyborów. Obawiamy się eskalowania sytuacji. W obronie przed wschodnimi reżimami. Kolejne państwa budują zaporę na granicy. Od początku tego roku ujawniliśmy ponad 11 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy. Zaczynamy od komisji, która ma badać rosyjskie wpływy w Polsce w ostatnich 16 latach. Inaczej - Lex anty-Putin. Jej cel jasny. Zbadanie kto i dlaczego podejmował w naszym kraju decyzje korzystne Kremla. Takie komisje powstają również w innych krajach, ale w Polsce opozycja nie chce, by było to przedmiotem badań i analiz. Na rosyjskie wpływy chce spuścić kurtynę milczenia. Taką strategię przyjęły też niektóre media. Nie tylko polskie. Także niemieckie. Tłumaczyć nie chcą. Uciekają. Ale są przeciwni. Ta ustawa ma na celu ustalenie prawdy. Jeżeli ktoś działał pod wpływem rosyjskim, to powinniśmy o tym mówić i powinien być objęty odpowiednimi środkami zaradczymi. Polacy mają przecież prawo wiedzieć. W tym kontekście nerwowa reakcja polityków opozycji... ...mówi wiele. Cała procedura, która będzie prowadzona przez tę właśnie państwową komisję, będzie pod całkowitą kontrolą sądów. Takie wrażenie też niektórzy próbują stworzyć, że ta komisja może ograniczyć start jakiegokolwiek polityka do Sejmu. Nie może, bo nie wydaje wyroków. Komisja ma działać podobnie, jak np. ta weryfikacyjna w sprawie złodziejskiej reprywatyzacji. Dzięki niej Polacy poznali prawdę o szokujących mechanizmach odbierania ludziom mieszkań i dorobku całego życia. Teraz też jest szansa na poznanie prawdy o rosyjskich wpływach. Ustawę podpisał prezydent. Zbada ją Trybunał Konstytucyjny. Normalna procedura w demokratycznym państwie. Platforma Obywatelska atakuje demokratyczny wybór Polaków, demokratyczną procedurę przed Parlamentem, a przede wszystkim decyzje samego prezydenta. Ktoś niezadowolony z decyzji administracyjnej będzie mógł pójść ze skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Prace chce storpedować głównie Platforma Obywatelska. Straszy, jak widać, komisarz sprawiedliwości Didier Reynders. Nie było reakcji na podobne komisje badające rosyjskie wpływy we Francji czy w Niemczech. Znów równi i równiejsi? Próby ingerencji obcych, zewnętrznych na to, co dzieje się w UE. Widać oczywiście, że jest to wsparcie dla narracji opozycji polskiej. Ta sama Unia Europejska, która dziś sprzeciwia się badaniu rosyjskich wpływów w Polsce kilka miesięcy przed rosyjską agresją na Ukrainę zabiegała o szczyt Unia-Putin. Zablokował to polski rząd. Do szczytu nie doszło. Z dokumentów jasno wynika, że Kreml nie zrezygnował z wpływania na polską politykę nawet po upadku Związku Radzieckiego. A komuniści, którzy wiernie służyli Moskwie w czasach PRL. Skutecznie kontynuowali swoją misję w III RP. Już w 1992 przy udziale Donalda Tuska... Panowie, policzmy głosy. ...doszło do obalenia pierwszego wyłonionego w demokratycznych wyborach rządu Jana Olszewskiego. Wtedy - tak jak dziś - część polskiej sceny politycznej obawiała się ujawnienia prawdy o związkach z komunistyczną bezpieką. Rząd Jana Olszewskiego sprzeciwił się też planom utworzenia w Polsce kontrolowanych przez Rosję spółek. Świadczy o tym ujawniony właśnie i opublikowany przez "Gazetę Polską" fragment szyfrogramu w sprawie umowy polsko-rosyjskiej, jaki 21 maja 1992 roku Jan Olszewski wysłał do polskiej ambasady w Moskwie, gdzie przebywał ówczesny prezydent Lech Wałęsa. Gdyby Wałęsie się to udało, to dziś bylibyśmy w sytuacji gorszej niż Ukraina, nie bylibyśmy w NATO. Niedługo później Rząd Olszewskiego obalono. Ku zadowoleniu Rosjan. Tryumfowali Tusk i komuniści. Dziś, po ponad 3 dekadach, rosyjska propaganda znów dostała paliwa od Donalda Tuska, który nie chce, by ruskie wpływy zostały w Polsce zbadane, a tym, którzy chcą prawdy mówi... Wszyscy tego pożałują. Ataki, nienawiść, zastraszanie. Tak opozycja zareagowała na plan utworzenia komisji, która ma zbadać ruskie wpływy w Polsce. Ale to język pogardy, który nie narodził się teraz. Nie raz już wydawało się, że osiągnął swoją kulminację. I - niestety - po raz kolejny okazuje się, że wykonywany jest do niej kolejny krok. Boi się czegoś Platforma Obywatelska? Nie odpowiadają. Ale proszę mnie nie dotykać. Reagują agresywnie. Dlaczego jesteście przeciwni? Ze ściekiem nie będę rozmawiał. To jest wasz poziom? Trzaśniecie drzwiami. A to tylko pytania o komisję, która ma zbadać rosyjskie wpływy w Polsce. Tylko pytania, dlaczego opozycja jest jej przeciwna. Nie umawialiśmy się na rozmowę. Może i nie. Ale Polacy też nie umawiali się z nikim na język pogardy w przestrzeni publicznej. Wysyłanie ludzi do komór przywołuje najgorsze, tragiczne wydarzenia. To jest język, który przez wszystkich powinien zostać jednoznacznie potępiony. Ale nie jest. Autor tych straszliwych słów zresztą nie spuszcza z tonu. Spotkaliśmy go w okolicach Sejmu. Dlaczego chce pan wysłać ludzi do komór? Pan jest z TVP. Ja z kłamcą, oszustami i manipulantami nie rozmawiam. Nie czuje się pan odpowiedzialny przez takie wpisy, że wprowadza właśnie pan do debaty publicznej symbolikę komór właśnie? Chyba pan kpi. Oburzeni? Szkoda, że kiedy ikona PO, Tomasz Lis, wysyłał prezesa Kaczyńskiego i prezydenta Dudę do komory nie było żadnej reakcji. Kolejny skandaliczny wpis Tomasza Lisa, człowieka, który jest chyba numerem jeden, jeżeli chodzi o ten przemysł pogardy wobec PiS. Warto przypomnieć. Jest pan arystokracją dziennikarstwa. To medialny pupil. Kiedyś komunistów. Dziś Platformy Obywatelskiej. W skandaliczny sposób - w 2015 roku - kłamiąc, zaatakował nawet córkę ówczesnego kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy. Ten wpis to kulminacja. Pogarda rozpoczęła się dużo wcześniej. I - niestety - rozpędza się w szalonym tempie. Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż. Strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa pisowską szarańczę. Krzyczcie wszyscy, po co tu przyszliście! Je*ać PiS! Je*ać PiS! Je*bać PiS! Na latarni powywieszać wszystkich pisiorów. Wypie***lać! Czy Donald Tusk i jego partyjni koledzy takie zachowania potępiają? Nie! Na ulicy też się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie. Tych ludzi za to chętnie wspierają. Teraz znów debata sprowadzana jest do poziomu, który aż trudno nazwać. I zaprasza na marsz. Mamy do czynienia z drastycznym zaognieniem debaty publicznej, można powiedzieć, nakręceniem spirali nienawiści ze strony opowyzji. Wydaje się, że jest to preludium przed tym marszem organizowanym 4 czerwca przez Donalda Tuska. Niestety. Wiele wskazuje na to, że to może być trafna przepowiednia. O ustawie powołującej komisję do zbadania wpływów rosyjskich mówią "Lex Tusk". Jednym głosem - media niemieckie, opozycyjne w Polsce i rosyjska propaganda. Komisja nie zaczęła jeszcze działać, gdy za Odrą już zapadł werdykt. Polski rząd planuje pokazowe procesy przeciwko działaczom opozycji - wyrokuje wysokonakładowy Die Welt. Gdyby Tusk lub inni politycy opozycji zostali objęci śledztwem komisji ds. rosyjskich wpływów To jawne kłamstwo, bo komisja nie będzie miała kompetencji, by ostatecznie zakazać politykowi sprawowania funkcji. To też zapowiedź, że głos polskich wyborców może nie być uznany przez Berlin, na co z pewnością liczy Putin. Kremlowi zależy na tym, żeby PiS nie wygrał wyborów ze względu na ich strategiczne cele, tzn. PiS jest definiowany jako partia skrajnie antyrosyjska. Komu sprzyjają niemieckie media - jest jasne. To opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung" z tytułem... ...który nie pozostawia wątpliwości. I równie klarownym wnioskiem. Opozycja ma teraz jeszcze jeden powód, by wyjść na ulice. To opinia, która brzmi jak wskazówka. Wydaje się, że reprezentanci tzw. dojrzałej demokracji pominęli jeszcze jeden instrument, który zostaje opozycji, mianowicie kartka wyborcza. Niemieckie media wyciągają Polaków na ulice przeciwko rządowi, w sytuacji, gdy nasz kraj pełni rolę zaplecza humanitarnego, gospodarczego i militarnego dla walczącej Ukrainy. A wywoływanie niepokojów społecznych to woda na młyn Kremla. Teoretycznie Niemcy i Rosja stoją po dwóch stronach barykady. Niemcy należą do antyputinowskiej koalicji, niemniej medialna narracja dotycząca Polski po obu stronach jest praktycznie taka sama. Lex Tusk odmieniają przez przypadki media niemieckie i rosyjskie tuby propagandowe. Prezydent Duda podpisał. To skandaliczne. To słowa - i interpretacje - których nie trzeba tłumaczyć. Opozycja nazwala to Lex Tusk, to protiw Donalda Tuska... Ten sam język i argumenty każdego dnia w stacji TVN. To najprawdopodobniej tutaj ukuto tę kłamliwą narrację Lex Tusk. Podpisał ustawę, która tworzy komisję Lex Tusk, teoretycznie ma badać rosyjskie wpływy w Polsce. Kłamstwa, manipulacje mediów opozycyjnych punktuje Jakub Maciejewski w nowym programie TVP INFO "Fakty czy kłamstwa". W sposób, który każdy może łatwo zweryfikować. Cytuje wypowiedzi tych dziennikarzy i mediów, bo łatwo je zestawić z rosyjskimi odpowiednikami. Nagle okazuje się, że polski generał mówi tak, jak rosyjski minister ds. zagranicznych, a polski prezenter Piotr Kraśko powtarza tezę Łukaszenki. To widać czarno na białym. Prawdę - czarno na białym - mają prawo znać Polacy. Choćby taką, że to nie ustawa Lex Tusk, tylko lex anty-Putin. Energetyka, bezpieczeństwo i dyplomacja. To najważniejsze obszary, na które w ostatnich latach wpływała Rosja. W wielu obszarach Moskwie ułatwiali to świadomie lub nie politycy. Tak wygląda burzenie wieży chłodniczej elektrowni jądrowej. To zdjęcia z Niemiec. W Polsce w najbliższych latach dojdzie do odwrotnego procesu. Elektrownie będą stawiane. Powstanie też symulator reaktora jądrowego. Studenci, którzy będą zaczynać swoją przygodę z energetyką jądrową pierwszego października tego roku, będą już mogli kształcić się pod koniec swoich studiów na tym symulatorze reaktora jądrowego. Bo rozwój energetyki jądrowej w Polsce będzie wiązał się ze stworzeniem zupełnie nowego sektora gospodarki. A to wymaga wykształcenia ludzi do nowych zadań. Nasi studenci nie będą musieli kształcić się na uczelniach zagranicznych, gdzie tam będą zasilać rynki pracy. Mają się kształcić tu w Polsce i tu zasilać rynek pracy. Tu budować przyszłość tego kraju. Energia atomowa sprawi, że Polska będzie bardziej suwerenna energetycznie. Przez wiele lat Polska nie rozwijała inwestycji energetycznych, bo łatwiej i taniej było importować energie z Rosji. Niewiele zabrakło do tego, elektrownie w Polsce byłyby kontrolowane przez Moskwę. Dziennikarze programu Jedziemy w TVP INFO ujawnili dokumenty, z których wynika, że w 2010 roku ówczesny szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski, rozmawiał z Rosjami o wspólnym projekcie atomowym. W notatce ze spotkania z Rosjanami minister podległy Donaldowi Tuskowi pisał, że Polska jest zainteresowana planowanym wówczas przez Rosjan projektem Bałtyckiej Elektrowni Atomowej. W tym samym okresie rząd PO-PSL negocjował umowę na dostawy gazu do Polski. A resort skarbu rozmawiał z Rosjanami o sprzedaży polskich firm energetycznych jak Lotos. To właśnie na Kremlu strzelałyby korki od szampana, gdyby Donald Tusk wygrał wybory, bo to Donald Tusk był najbardziej prorosyjskim i proputinowskim politykiem. Najbliższe wybory będą szczególnie obserwowane przez Moskwę. Prezes PiS w rozmowie z Gazetą Polską ocenił, że jest niemal pewne, że Moskwa będzie próbowała wpłynąć na wynik wyborów. W przeddzień Międzynarodowego Dnia Dziecka w Kijowie otwarto centrum ochrony praw dziecka. Ma przeciwdziałać rosyjskim zbrodniom na najmłodszych. Ukraina zbiera też dowody na porwania ukraińskich dzieci. Te działania intensywnie wspiera Polska. I od tego zaczynamy krótki przegląd wiadomości ze świata. W Kijowie konferencja pod hasłem "Niedokończona kołysanka" poświęcona dzieciom i rodzinom dotkniętym przez wojnę. Dyskutujemy o tym, w jaki sposób przywrócić dzieciom ich domy. Cała Europa, cały świat powinien włączyć się w odbudowę tej infrastruktury, żeby dzieci, które tęsknią do domu, miały do czego wracać. NATO reaguje na napiętą sytuację w Kosowie. Sojusz wyśle tam dodatkowych 700 wojskowych. Przed urzędem miasta w Zveczanie, którego pilnują polscy żołnierze, doszło dziś do najliczniejszej demonstracji Serbów przeciwko nowym albańskim władzom. Po krwawych starciach USA uznały sytuację za nadzwyczajną. Z kolei szef unijnej dyplomacji ostrzegł, że Europa nie może pozwolić sobie na kolejny konflikt. Astronauci z misji AX-2 bezpiecznie wrócili na Ziemię. Kapsuła Dragon z 1. saudyjską astronautką na pokładzie spadła do Zatoki Meksykańskiej. Podczas misji wykorzystywany był m.in. sprzęt do badania aktywności mózgu opracowany przez polską firmę neurotechnologiczną. Polska i inne państwa naszego regionu dostrzegają rosnące zagrożenie wojną hybrydową ze strony Rosji i Białorusi. Kolejne państwa wzorem Polski budują też zaporę na granicy z reżimami Łukaszenki i Putina. Somalia, Jemen, Mali, Azerbejdżan - to tylko niektóre z państw, których obywatele próbują w ostatnich dniach forsować polską granicę. Od początku tego roku ujawniliśmy ponad 11 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Minionej doby było to ok. 150 takich prób. W ostatnim czasie ten proceder nasila się. Nie tylko w Polsce. Podobnie jest choćby na Litwie. Litwa widzi, jakich ma sąsiadów. Widzimy też rozmieszczanie rosyjskiej taktycznej broni jądrowej na terenie Białorusi. Obawiamy się eskalowania sytuacji. Stąd kolejne zdecydowane kroki. Władze Litwy przyjęły nowelizację ustawy o granicy państwowej i jej ochronie, legalizując możliwość zawracania migrantów, którzy podejmują próbę przekroczenia granicy w sposób nielegalny. Zagrożenie ze strony Moskwy i Mińska dostrzegają wszystkie kraje naszego regionu. Polska w rekordowo krótkim czasie postawiła 187 km zapory na granicy z Białorusią. Powstaje też bariera na granicy z Rosją. W związku z zagrożeniem ze strony obwodu królewieckiego już zbudowano tu ponad 100-kilometrowy odcinek zapory. Litwa w ubiegłym roku ukończyła budowę ogrodzenia na całej granicy z Białorusią. Łączna długość to ponad 500 km. Na podobny krok zdecydowała się Łotwa. Tam w przyszłym roku zakończy się budowa zapory na całej długości łotewsko-białoruskiej granicy. Zaawansowane są też prace nad liczącą ponad 280 kilometrów barierą oddzielającą Łotwę od Rosji. Estonia chce do 2027 roku postawić barierę na całej liczącej ponad 300 km granicy z Rosją. Finlandia, która w ubiegłym miesiącu wstąpiła do NATO, też buduje zaporę na granicy z państwem Putina. W ciągu trzech lat powstanie tu 200-kilometrowe ogrodzenie. Wolny świat odgradza się od ruskiego miru. Ale tylko w Polsce budowa zapory była krytykowana przez opozycję. Dlaczego? Ponieważ niestety w Polsce mamy opozycję totalną, która szczyci się tym, że jest opozycją totalną, że krytykuje absolutnie wszystko, że podważa absolutnie wszystko. W innych państwach nie ma totalnej opozycji, nie ma tego szaleństwa, które odbiera rozum. Nie ma tych emocji, które mają na celu jakieś podpalenie kraju. Są kraje, gdzie kwestie bezpieczeństwa narodowego są poza politycznym sporem. Ale Polska do tych krajów niestety nie należy. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy co jeszcze przed nami. Ukradziony w czasie wojny obraz wraca do ojczyzny. Niebezpieczne drony. Inflacja najniższa od ponad roku. Maj był trzecim z rzędu miesiącem hamowania wzrostu cen w ujęciu rocznym. W porównaniu z kwietniem ceny stanęły w miejscu. Ekonomiści prognozują dalszy spadek inflacji. Klienci tego kieleckiego targowiska w lepszych nastrojach. W porównaniu do tego, co było 2, 3 tygodnie temu, to jest 30% taniej. Za co można teraz mniej zapłacić? Prawie za wszystko. Część produktów jest nawet tańszych niż przed rokiem. Pomidory malinowe. One w zeszłym roku wyskakiwały dużo ceny droższe. W maju inflacja spadła trzeci miesiąc z rzędu i wyniosła 13%. To już prawie 5,5 punktu procentowego mniej niż w lutowym szczycie. Dane są lepsze, niż zakładaliśmy, inflacja spada bardzo szybko, no i w związku z tym to w naturalny sposób będzie prowadziło do zmiany nastawienia polityki pieniężnej. Czyli myślenia o obniżkach stóp procentowych. Inflacja w maju była najniższa od ponad roku. W dół ciągną ją przede wszystkim ceny paliw. Zwłaszcza oleju napędowego. Pospadały. Jak były na początku roku po osiem złotych, a teraz jest po sześć z hakiem, no to jest różnica. W ostatnich miesiącach był spadek i stabilizacja. Na razie cena fajna. Z najnowszych danych wynika też, że inwestycje z ponadpięcioprocentowym wzrostem są motorem polskiej gospodarki. Fabrykę koło Środy Śląskiej otworzył właśnie jeden z amerykańskich koncernów spożywczych. Strategia przyciągania inwestorów zagranicznych, którzy są, co tu dużo mówić, papierkiem lakmusowym pozycji kraju na arenie międzynarodowej, sprawdza się. Inwestycje także w skarbowych spółkach. Do PKP Intercity trafiło 14 zmodernizowanych pociągów, które kiedyś wycofano z użytku po kilku latach od zakupu. Decyzją naszych poprzedników nowoczesne i prawie nowe pociągi stały na bocznicach, w krzakach nieużywane i zdezelowane. Rozmowy rządu także też ze związkowcami. Jest już ich finał. Wkrótce podpisanie porozumienia z Solidarnością. Mamy to. Dzisiejsze posiedzenie komisji krajowej zwieńczą nasze półroczne rozmowy, negocjacje z rządem. Chodzi m.in. o podwyżki dla budżetówki i pracowników domów pomocy społecznej, emerytury pomostowe, ochronę liderów związkowych przez zwolnieniami i wsparcie firm energochłonnych. PiS liderem najnowszego sondażu poparcia partii politycznych wykonanego przez instytut badawczy Mands na zlecenie Wiadomości. Spójrzmy na szczegóły. Na PiS swój głos chce oddać 38,9% badanych. Koalicja Obywatelska może liczyć na 29,1% głosów. To prawie 10 punktów procentowych przewagi. Na trzecim miejscu Konfederacja z poparciem 10%. Tuż za podium plasują się Polska 2050 z wynikiem 9,5%, a także Lewica, na którą głos oddałoby 8,8% badanych. Według tego sondażu pozostałe ugrupowania nie przekroczyłyby progu wyborczego. Zrabowany przez Niemców obraz, wraca do Polski. Z dalekiej Japonii. Dzieło "Madonna z Dzieciątkiem" które namalował Alessandro Turchi, pochodzi z kolekcji książąt Lubomirskich z Przeworska. Dziś w Tokio, obraz oficjalnie został przekazany Polsce. Kolejna strata wojenna wraca do Polski, po raz pierwszy z Dalekiego Wschodu. Obraz spod pędzla włoskiego malarza, datowany jest na koniec XVI w., bądź początek XVII w. Został znaleziony w jednym z domów aukcyjnym w Tokio. Nasi pracownicy zidentyfikowali, że to może być nasza strata wojenna. Później oględziny na miejscu potwierdziły to. Rozmowy, negocjacje. I udało się. Dzieło "Madonna z Dzieciątkiem" w momencie wybuchu II wojny światowej znajdowało się w pałacu Lubomirskich w Przeworsku, który znalazł się pod okupacją niemiecką. Władze okupacyjne przychodzą do Pałacu Przeworskiego i zabierają 38 kufrów ze srebrami artystycznymi, zabierają wyposażenia 2 salonów, 220 archiwaliów, a także 16 obrazów. Zrabowany obraz został wywieziony do Niemiec i ślad po nim zaginął. Pod koniec lat 90. XX w. został sprzedany na aukcji w Nowym Jorku. Następnie trafił do Japonii. Każde dzieło, które możemy odzyskać, to jest wielkie wydarzenie. Od 2016 r. ministerstwu udało się odzyskać ponad 600 obiektów. Mamy ponad 130 spraw restytucyjnych w toku, a to jest jedna z ciekawszych spraw, jaka się zakończyła. Odzyskany obraz trafi najprawdopodobniej do budowanego we Wrocławiu Muzeum Książąt Lubomirskich. Polska w czasie II wojny światowej z rąk niemieckich i sowieckich okupantów utraciła najwięcej dóbr kultury. Ich odzyskanie to polska racja stanu. Coraz częściej słyszymy o niebezpiecznych incydentach z dronami w okolicach lotnisk, dlatego warszawskie Okęcie od jutra wprowadza dodatkowe zabezpieczenia. O tym, że latać dronem trzeba umieć i robić to odpowiedzialnie, powinien jednak pamiętać każdy z nas. Niekiedy są wręcz niezastąpione. Pomagają w poszukiwaniach zaginionych ludzi. W działaniach GOPR-owców czy strażaków. Czy w utrzymywaniu porządku na drogach. To drony chociażby wykorzystywane są przez służbę kryminalną, aby z powietrza wyszukać osoby, które są poszukiwane lub zaginione. Drony używane w sposób odpowiedni - pomagają. Niestety coraz częściej dochodzi do groźnych sytuacji z ich użyciem. Te najbardziej dramatyczne rozgrywają się w okolicach lotnisk. W połowie maja samolot lądujący w Pyrzowicach przeleciał 50 metrów od drona. Wczoraj podobna sytuacja miała miejsce w Warszawie. By takie wydarzenia się nie powtarzały, od jutra Lotnisko Chopina wdraża system antydronowy. Z roku na rok drony są coraz popularniejsze. Drony mają ogromne możliwości i są dostępne, natomiast trzeba pamiętać, żeby używać ich po prostu z odpowiednią rozwagą. Dlatego samodzielnie mogą nimi latać jedynie osoby powyżej 16. roku życia. Młodsze - pod opieką dorosłych. Jeżeli posiadamy drona powyżej 250 gramów, musimy się zarejestrować. Od początku 2021 roku w Polce zarejestrowało się ponad 180 tys. użytkowników dronów. Codziennie przybywa ich średnio 140. Ale pamiętajmy: niewielki dron to duża odpowiedzialność. Warto mieć to na uwadze, szczególnie wybierając prezent na Dzień Dziecka. Dlatego jeżeli już latamy, róbmy to z głową. W przeciwnym razie może się to skończyć choćby tak. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.